Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja nerwica pogroszyła sie po wizycie u psychologa


Mister94

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Jestem założycielem tematu prosze-o-pomoc-dosy-pilna-i-m-cz-ca-sprawa-t17364.html

Wczoraj poszedłem pierwszy raz do psychologa i musiałem gadać o swojej nerwicy i paradoksalnie po wyjsciu chciało mi sie ryczeć i czułem napięcie, a myślałem ze przejdzie mi jak tam pójde. ale wiecie co jest najsmieszniejsze? że dzien przed czułem sie jak młody Bóg, potem poszedłem do psychologa i sie pogorszyło dlaczego tak sie stało? czy dla mnie nie ma juz ratunku?????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz za bardzo idealistyczne podejscie do psychologii>>''psycholog ma mi sprawic ze poczuje sie lepiej bez wysilku'', a to tak nie wyglada. Czesto droga do dobrego samopoczucia jest okupiona wieloma kryzysami i dolami. Takze nie zalamuj sie tylko cierpliwie chodz na terapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mister94, ależ nic w tym dziwnego, szkoda, ze nikt ci wczesniej nie powiedział jak to będzie, terapia ma odgrzebać rany które co jakiś czas się owterają i sączy się z nich jad (nerwica, depresja itp), po to, żeby je oczyścić , zdezynfekować i zaszyć - myślisz, że to przyjemne? Otóż niestety nie, trzeba opowiadać o wszystkim co chowamy bardzo głęboko, czasem sesje są bardzo bardzo trudne, wyzwalają masę negatywnych emocji właśnie po to żeby je z siebie wyrzucić, ból, strach, pogorszenie nastroju - wszystko to prowadzi do powolnego procesu leczenia....nic łatwo nie przyjdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że to chyba normalne, przynajmniej ja też tak mam... Od ponad miesiąca uczęszczam na psychoterapię indywidualną, mam świetną psychoterapeutkę, a po każdym spotkaniu jestem cała spięta, targają mną emocje, chce mi się krzyczeć, płakać (choć jeszcze nie potrafię). To dlatego, że od wielu wielu lat tłumię i spycham swoje uczucia, emocje głeboko do poświadomości, a poprzez psychoterapię budzą się one i chyba "atakują" ze zdwojoną siłą... Mimo wszystko chcę się z nimi skonfrontować, choć na razie nie mogę sama ze sobą wytrzymać. Żeby było lepiej, musi być najpierw gorzej! Psychoterapia nie pomoże od razu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MISTER: radzę ci się tym nie przejmowac. Po jakims czasie zauwazysz efekty chodzenia na terapie. Po za tym jesli masz Nerwice natręctw to popros psychologa zeby skierowal cie do psychiatry który zapisze ci odpowiednie leki.

 

ps. do tego psychologa poszedles prywatnie czy na kase chorych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co mi powiedziała psychiatra?Że jestem jak alkoholiczka,tylko,że zamiast wódki mam lęki i tak jak z nałogu alkoholik wychodzi powoli,z bólem,tak moje leczenie będzie trudne,często bolesne...

Jak dla mnie trafiła w sedno

Ciekawe podejscie:''Nerwica jako uzaleznienie'', cos w tym jest, przeciez lęki chronia nas przed rzeczami nieprzyjemnymi tak jak alkohol odcina od problemów.pomyslowy lekarz:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wieloletnia pracownica Instytutu Psychiatrii i Neurologii,wg.mnie bardzo dobry lekarz,moja psychoterapeutka wyslała mnie do niej na konsultację.Generalnie uważam,że na prawdę świetny specjalista,wiedziała o czym mówi,mówiła konkretnie i opierała to na przykładach bym mogła zrozumieć.Uważam,że trafnie podsumowała nn.Brutalnie,ale dało mi to do myślenia :smile:

A co do psychologow to dobry psycholog,a szczególnie psychoterapeutka(nie każdy psycholog jest psychoterapeutą)może bardzo pomóc,ale tak jak mówi moja psychoterapeutka ktoś niekompetentny może bardzo zaszkodzić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe podejscie:''Nerwica jako uzaleznienie'', cos w tym jest, przeciez lęki chronia nas przed rzeczami nieprzyjemnymi tak jak alkohol odcina od problemów.pomyslowy lekarz:)

Ja bym sie nie sklanial do takiej interpretacji, moim zdaniem jest nieprawdziwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co mi powiedziała psychiatra?Że jestem jak alkoholiczka,tylko,że zamiast wódki mam lęki i tak jak z nałogu alkoholik wychodzi powoli,z bólem,tak moje leczenie będzie trudne,często bolesne...

Jak dla mnie trafiła w sedno

Ciekawe podejscie:''Nerwica jako uzaleznienie'', cos w tym jest, przeciez lęki chronia nas przed rzeczami nieprzyjemnymi tak jak alkohol odcina od problemów.pomyslowy lekarz:)

 

Ja też kiedyś tak o tym pomyślałam i tak sobie z tym radziłam, jak alkoholik, po minucie, po jednym dniu "na odwyku" od natrętnych myśli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego właśnie ja ciągle odwlekam moją psychoterapię, bo wiem że na początku jest pogorszenie... A czuję się nieżle i boję się że jak zacznę chodzić na terapię to koszmar wróci... :? Potrzebuję więcej odwagi aby stanąć twarzą w twarz z moim demonem- nerwicą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałeś, żeby Ci przeszło po jednej wizycie?! :) Jeślibyś nie poszedł na terapie i tak prędzej czy później objawy same by wróciły i już byś się nie czuł jak młody bóg. Z perspektywy czasu oceniam pewną moją terapię jako najbardziej skuteczną ze wszystkich, a po każdej wizycie wychodziłam rozbita. Po kilku dniach zaczynałam czuć się wolna, jak minęło wzburzenie spowodowane dotykaniem trudnych punktów i docierało do mnie pozytywne przesłanie tego, co usłyszałam. Często też najpierw w tym, co nam mówi psycholog słyszymy własne lęki, a nie przekaz obiektywny i dopiero po czasie możemy go właściwie odebrać. Poza tym z reguły jest tak, że tuż przed wizytą u lekarza, psychologa czujemy się lepiej, bo podświadomie czujemy się bezpieczni, że zaraz ktoś się nami zajmie. A to złudne uczucie. Poza tym jeszcze, natręctwa nie lubią być prześwietlane i czując takie zagrożenie na chwilę się wycofują. Takie to przebiegłe bestie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poznawczo - behawioralna, z naciskiem na poznawcza. Ale nie chodzi tylko o metodę, ale o trafienie na właściwą osobę, która nas przekonuje. I o to, żeby samemu się nie poddawać, nie wycofywać z życia, otwierać na nowe treści, a nie ciągle mielić stare.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy polegało to na rozpoznawaniu wiarygodności myśli i ich interpretowaniu w inny sposób?

Jeśli jakieś myśli budzą w nas jakieś odczucia, to jeśli uda nam się je racjonalnie zmienić to zmianią się też odczucia????

W teorii to nawet logiczne,tyle że u mnie pojawia się napięcie/lęk i pozornie nie rejestruję przyczyny (nie towarzyszą temu myśli, a jeśli sąto jakieś ogólne,np. boję się, że coś źle zrobię).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na forum nie da się tego rozwiązać. Ale zdecydowanie jeśli zmienimy myśli, albo ich interpretacje (czyli też myśli) to zmienią się też odczucia :). Na tym chyba każda terapia się opiera. Ale i tak dokładnie nie wiem, co masz na myśli, bo ciężko na takich ogólnikach się porozumiewać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mysia12,

 

Bo nie jesteś pewna .....brak pewności. Tego też trzeba sie nauczyć. Myśli mogą się zmienić...oczywiście, ale pod wpływem swoich działań. Jeśli jesteśmy czegoś pewni,że robimy to dobrze i są efekty....wtedy też myśli się zmienią.....bo.......to co robisz przynosi upragniony efekt, więc jesteśmy zadowoleni i tak zmienia się myśl.

Jeśli jesteś czegoś niepewna, a chcesz zmienić na siłę myśl........to jest to trudne. Bo skoro nie ma efektów, które Cię upewnią i usatysfakcjonują to nie potwierdzisz swoich mysli.

 

Uwierzyc w siebie i w swoje możliwosci to tez praca nad sobą. Trzeba sobie zadac pytanie dlaczego nie potrafisz uwierzyc w siebie. Jakies porazki? POrazki też mogą byc budujace, jesli wyciagniemy z nich wlasciwe wnioski. Autoterapia jest cieżka.......osobiscie bym sie zniechecila.Zreszta nie posaidam takiej wiedzy,zeby sterowac swoja podswiadomoscia i nieswiadomoscia w taki sposob,zeby wyjsc ze swoich wewnetrznych konfliktow.

 

[Dodane po edycji:]

 

mysia12,

 

Bo nie jesteś pewna .....brak pewności. Tego też trzeba sie nauczyć. Myśli mogą się zmienić...oczywiście, ale pod wpływem swoich działań. Jeśli jesteśmy czegoś pewni,że robimy to dobrze i są efekty....wtedy też myśli się zmienią.....bo.......to co robisz przynosi upragniony efekt, więc jesteśmy zadowoleni i tak zmienia się myśl.

Jeśli jesteś czegoś niepewna, a chcesz zmienić na siłę myśl........to jest to trudne. Bo skoro nie ma efektów, które Cię upewnią i usatysfakcjonują to nie potwierdzisz swoich mysli.

 

Uwierzyc w siebie i w swoje możliwosci to tez praca nad sobą. Trzeba sobie zadac pytanie dlaczego nie potrafisz uwierzyc w siebie. Jakies porazki? POrazki też mogą byc budujace, jesli wyciagniemy z nich wlasciwe wnioski. Autoterapia jest cieżka.......osobiscie bym sie zniechecila.Zreszta nie posaidam takiej wiedzy,zeby sterowac swoja podswiadomoscia i nieswiadomoscia w taki sposob,zeby wyjsc ze swoich wewnetrznych konfliktow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na forum nie da się tego rozwiązać. Ale zdecydowanie jeśli zmienimy myśli, albo ich interpretacje (czyli też myśli) to zmienią się też odczucia :). Na tym chyba każda terapia się opiera. Ale i tak dokładnie nie wiem, co masz na myśli, bo ciężko na takich ogólnikach się porozumiewać.

 

Zaciekawiły mnie Twoje doświadczenia z terapią poznawczą, gdyż jest to jedna z głównych technik terapeutycznych. Opiera się ona na założeniu, że mamy dostęp do jakiś świadomych myśli i możemy je inaczej interpretować, co z kolei może odmienić uczucia z nich wynikające.

Ja mam raczej doświadczenia bliższe z terapią wywodzącą się z psychoanalizy, która z kolei zakłada, że trzeba wydobyć z podświadomości to co nieuświadamiane, szczególnie jakieś przeżycia z przeszłości i emocje z nimi związane.

Mimo, że obydwa te podejścia są uznawane i praktykowane przez psychoterapeutów to zasadniczo różnią się między sobą (poznawcza - świadome myśli, psychoanaliza - to co nieuświadamiane).

Zaintrygowała mnie skuteczność t. poznawcze, bo ja jej nie stosowałam, a wydaje się (pozornie) prosta i logiczna.

 

[Dodane po edycji:]

 

mysia12,

 

Bo nie jesteś pewna .....brak pewności. Tego też trzeba sie nauczyć. Myśli mogą się zmienić...oczywiście, ale pod wpływem swoich działań. Jeśli jesteśmy czegoś pewni,że robimy to dobrze i są efekty....wtedy też myśli się zmienią.....bo.......to co robisz przynosi upragniony efekt, więc jesteśmy zadowoleni i tak zmienia się myśl.

 

Nie jestem pewna, czy robię coś dobrze. Mam wątpliwości, np. czy bawiąc się z dziećmi w jedną zabawę nie powinnam bawić się z nimi w coś innego. Lub gdy się uczę do jednego wykładu to mam odczucie, że "zaniedbuję" materiały z innego. Mam też wątpliwości, czy żyjąc swoim życiem, nie "zaniedbuję" mamy, która miała może inne oczekiwania do do mnie (abym całe życie spędziła z nią, a nie wychodziła za mąż...). Dla osoby z boku może się to wydawać świrowaniem, ale ja właśnie takie odczucia miewam i stąd napięcia, niepokój, nie byłoby mnie tutaj, gdybym była zadowolona z tego co robię i miała dobre samopoczucie;-)

 

Co do sterowania myślami, to jednak chyba w moim przypadku nie działa. Przypomniałam sobie, jak miałam takie bardzo złe samopoczucia kilka lat temu, to próbowałam sobie w myślach mówić, że mam dobre udane życie, dobrą pracę, kochajecego męża itp itd. i za nic nie czułam się lepiej. Może w moim indywidualnym przypadku problem leży faktycznie w nieuświadamianym urazie gdzieś głęboko w duszy i cokolwiek bym nie myślała to dopóki tego nie znajdę i nie wyrażę, to nic nie da. To tak jakby słownie próbować się przekonać do tego, że nie jest się głodnym!!!!

Ale też może są osoby, u których faktycznie samopoczucie wynika z jakiś gnębiących myśli (błędnej interpretacji otoczenia, zdarzeń) i zmiana myślenia i podejścia do zdarzeń może diamteralnie odmienić samopoczucie.

Czyli tak naprawdę przyczyny NN mogą być różne u różnych osób i zależnie od tego psychoterapeuta dobiera jedną z technik psychoterapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mysia12,

 

Dlatego najlepiej chodzic na terapię. Bo nieświadomosć jest wielka. Zwłaszcza gdy szukaliśmy sami.....i nie potrafiliśmy odnaleść tego czegoś.

To są właśnie te wewnętrzne konflikty w nas. Pozornie tylko nam się może coś wydawać.

Dlaczego masz zadowalac mame? Separowanie się........nie mam na myśli odseparowania się jako ucieczki, ale odnalezienie siebie...w czym sięnajlepiej czuję , co mi przynosi zadowolenie.

NIe wiem czy chodzisz na terapię. Cięzko komuś tak naprawdę doradzać.

A umiesz odpowiedzieć sobie na pytanie? co właściwie chcialabyś robic w życiu? Jak ono miałoby wyglądać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Co do sterowania myślami, to jednak chyba w moim przypadku nie działa. Przypomniałam sobie, jak miałam takie bardzo złe samopoczucia kilka lat temu, to próbowałam sobie w myślach mówić, że mam dobre udane życie, dobrą pracę, kochajecego męża itp itd. i za nic nie czułam się lepiej."

Takie sterowanie to nie jest praca z myślami.

 

Pewien mój znajomy idąc plażą zobaczył kawałek szkła. Miał myśl, że jeśli je tak zostawi, to ktoś się zrani. Jednocześnie, jeśli je przesunie w prawo, to może właśnie przez to ktoś w nie wejdzie. To samo w lewo. - Dlaczego nie wywaliłeś tego po prostu do kosza? - zapytałam.

Natręctwa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren

podoba mi się ten przykład ze szkłem :-)

 

To jak z myśleniem lateralnym, jesteśmy tak "zaślepieni" konkretnymi rozwiązaniami, że nie zauważamy/ nie szukamy innych. Lub nie potrafimy ich wymyślić...

 

[Dodane po edycji:]

 

mysia12,

 

Dlatego najlepiej chodzic na terapię. Bo nieświadomosć jest wielka. Zwłaszcza gdy szukaliśmy sami.....i nie potrafiliśmy odnaleść tego czegoś.

To są właśnie te wewnętrzne konflikty w nas. Pozornie tylko nam się może coś wydawać.

Dlaczego masz zadowalac mame? Separowanie się........nie mam na myśli odseparowania się jako ucieczki, ale odnalezienie siebie...w czym sięnajlepiej czuję , co mi przynosi zadowolenie.

NIe wiem czy chodzisz na terapię. Cięzko komuś tak naprawdę doradzać.

A umiesz odpowiedzieć sobie na pytanie? co właściwie chcialabyś robic w życiu? Jak ono miałoby wyglądać?

 

Monika, ja chodziłam na terapię humanistyczno-egzystencjalną, a obecnie chodzę na psychodynamiczną. Jest już tak naprawdę ogromny postęp - natrętne myśli i czynności prawie kompletnie wygasły, mam jednak nadal często uczucie napięcia, niepokoju, głównie na punkcie, czy postępuję dobrze/ właściwie....

Dlaczego mam zadowalać mamę? Pytanie pozornie logiczne, ale nie dla mnie. Tak byłam nauczona - mam być grzeczna i dobra, pomagać, troszczyć się, itp. itd. Tak to we mnie wrosło, że we wszelkich aspektach życia skupiam się na obowiązkach i postępowaniu "słusznie", a gdy chcę coś robić dla siebie (zabawa, odpoczynek, rozrywka, kupienie czegoś dla własnej zachcianki) to pojawia się silny niepokój....

 

Mam jeszcze pytanie do Moniki? Jakiego rodzaju Ty miałaś/ masz trudności? Czy chodziłaś/ chodziśż na psychoterapię? i jakiego rodzaju? z jakim skutkiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×