Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zdrada i jej konsekwencje


Rekomendowane odpowiedzi

 

1. Czy przez pojęcie coś niegrzecznego rozumiesz:

a.) miłość klasyczną,

b.) oralno-genitalną,

c.) analną

d.) inne z tego typu asortymentu czy też

E.) np.pocałunek z języczkiem itd.?

 

Jeśli E - to ok, jeśli któraś z wcześniejszych opcji to znaczy, że jesteś chłopakiem :DDD .

 

To jestem chłopakiem :mrgreen:

Właśnie, dla jednego zdrada to lizanie sie z kimś, dla innego robienie loda, a dla jeszcze innego stosunek.

Dla mnie- jeśli mój facet by sie zkimś przelizał -> zdrada.

A ja wobec kogos..hehe ;) Napisze tak-> ja zawszebyłam bierana, nie robiłam nikomu loda, ale nie broniłam sie jeśli.. :mrgreen: Tzn to akurat zdarzylo sie tylko dwa razy . Sorry aż dwa. Żałuję, mam wybaczone.

 

Ogolnie nawet pocalunek jest zdradą.

 

2. Czujesz się niezręcznie jak się ktoś obejrzy, ale jakby mi za to skręciła kark moja pani to by było ok, tak ;) Ale poważnie, to b. ładna laska jesteś. Ale też mam bardzo ładną - tyle że blondynkę :)

 

No, szkoda by było karku :mrgreen: To pozdrów ją od lękowej kolezanki z forum ;)

A swoją drogą to tez jestem okrutnie zazdrosna. Okrutnie!

Gdyby mnie ktos zdradzil to zrobilabym mu taką Apokalipsę, jakiej święty Jan nie widział...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, dla jednego zdrada to lizanie sie z kimś, dla innego robienie loda, a dla jeszcze innego stosunek.

Dla mnie- jeśli mój facet by sie zkimś przelizał -> zdrada.

A ja wobec kogos..hehe ;) Napisze tak-> ja zawszebyłam bierana, nie robiłam nikomu loda, ale nie broniłam sie jeśli.. :mrgreen: Tzn to akurat zdarzylo sie tylko dwa razy . Sorry aż dwa. Żałuję, mam wybaczone.

Nie żałuj, masz i wybaczone i wylizane :D

 

Magda, c'est la vie :)

 

PS. Wiem, jestem niegrzeczny i niesmaczny ale hmmm takie jest właśnie życie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koturre- jak bym słyszała moją najlepszą koleżankę ;)

Niby co moje to nikt mi nie zabierze, ale żałuję, bo takie wyskoki nie są warte łez osoby którą kocham.

 

Magdalenobmw, ja czytam to tak:

 

Co moje to nikt mi nie zabierze :). No ale szkoda też łez chłopaka, którego kocham.

Innymi słowy, podobna jesteś do mnie. Ja też nie żałowałem, ale szkoda mi było później partnerki :D

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast napiszę trochę inaczej o zdradzie i ogólnie chciałabym pojąć dlaczego tak się dzieje.

 

Czy ja byłam zdradzana tego nie wiem i się już pewnie nie dowiem, byłam natomiast (przez krótki czas) osobą, którą zdradzał mąż.

 

Można i potępiać i jego i mnie, choć ja jestem wolna, bez zobowiązań, on natomiast żonaty z dziećmi...więc to chyba on jest winny i on nie ma sumienia

Ale nie oto mi chodzi....

 

co kieruje takim facetem...fotki z żoną z wakacji i jakiś wyjazdów na nk, wyjazdy na rodzinne spotkania; żona wygląda w miarę, ---a on za jej plecami takie numery...imprezy, spotkania ze mną...

ja bym tak żyć nie mogła z takim mężem

 

(w tym wypadku lepiej być tą drugą)

 

najlepsze w tym, że on chciał mnie mieć tylko dla siebie, bo nie lubi się dzielić...hihi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Loca- mój mały wyskok był właśnie z takim 'idealnym mężem'. Zapytałam sie go wprost- dlaczego to robisz? Ma nawet ładną żonę, młodą bardzo, fotki z wakacji na nk...

Wiesz co odpowiedział : Just for fun. Ciężko mi sie oprzec takiej pięknej kobiecie.

 

 

I tyle w temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewiem, mam ją w dupie. Jestem takim typem kobiety lodu którą nie interesują obcy ludzie. Smutne, ale taka jestem.

Ja sie z jej mężem nie przespałam, ale myślę że wolałaby przyjąć do wiadomości fakt, że jej mąż ze mną spał niż fakt, gdzie znajdował sie jego język.

Ja wiem że nie byłam jedyną z którą on zdradzał żonę. Ona mnie zna z widzenia, bo on cóż..uczy mnie, a ona czasem przychodziła do nas na zajęcia i czekała aż on skończy. Zawsze patrzyła na mnie spod byka ( a ja z nim byłam wtedy na pan/pani), ale on mi wytłumaczył że zwyczajnie wkurzał ją fakt, że jej mąż uczy...takie laski (jak mnie nazwała).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

otatnio przeczytałam ze związki człowieka pierwotnego traly 4-5 lat, tak na ochowanie potomstwa. a potem ludzi szukali nowego partnera. dlatego tyle średnio trwa związek (podtrzymywany naturalnie i bezinteresownie) zanim sie naturalnie rozpadnie. biologicznie nie jestesmy wiec zaprogramowani na monogamie. to społeczenstwo stworzyło reguły ale ludzi utrzymac razem.co o tym sadzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rowniez o tym czytalem i wydaje mi sie, ze jest w tym duzo racji. Roznic doszukiwalbym sie przede wszystkim w zmianie spoleczenstwa samego w sobie. W przeciwienstwie do ludzi pierwotnych, gdzie przede wszystkim liczylo sie przetrwanie, dzis dominujaca cecha jest samorealizacja potrzeb (tzw. drabina psychologiczna). Tak wiec, jesli czlowiek ma zapewniony byt i nie musi sie martwic o jutro, naturalnym wydaje sie wiec, ze szuka ostoi w osobie drugiej osoby. Jednak nasze uwarunkowania genetyczne sa wciaz dosc podobne, tak wiec ciagle motamy sie w sprzeznosci typu biologia-spolecznestwo. Mysle, ze szczerosc jest droga mogaca doprowadzic do zazegnania tego typu konfliktu wewnetrznego, jednak aby sie na nia zdobyc, trzeba miec albo konkretnie poukladane w glowie, albo ostro nad soba pracowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:D A na poważnie to teraz często związek nie opiera się tylko na odchowaniu dzieci w pierwszych kilku latach, przyrządzeniu strawy (co po zmianie partnera nie będzie problemem) i upolowaniu mięsa (j.w.). Często to też jest (a może nawet powinien być) nasz przyjaciel. Tak już mniej poważnie to może powinno się z góry określać (coś jak w Indiach) czy to związek oparty na seksie (ten naturalnie po paru latach wygasa - choć są ludzie stosujący różne skuteczne, jak twierdzą sztuczki), czy partnerski, czy jaki inny. Najważniejsze, by obie strony miały to samo zdanie na ten temat. I by były na tyle dojrzałe, by móc je podjąć świadomie. :) Wcześniej tylko opcje krótkoterminowe dozwolone :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzisz...problem w tym, ze podobnie jak inne stworzenia ,,Boze", czlowiek jest podzielony na kilka podgatunkow wgledem np. roznic w kodzie DNA. To decyduje o tym np. ,czy ktos ma cechy przywodcze czy nie itd. Tym samym to odnosi sie do tego, czy np. samiec (w tym wypadku mezczyzna) jest stworzony do ,,roznoszenia" dziedzictwa genetycznego czy tez nie. To samo poniekad tyczy sie kobiet w tym sensie ze sa bardziej lub mniej plodne. Reasumujac, wydaje mi sie, ze nie da sie pogodzic dziedzictwa genetycznego z potrzebami aczkolwiek kompromisem jest sytuacja, w ktorej doszloby do doglebnego poznania natury ludzkiej i swiadomego wyboru paertneki/partnera. Paradoksem jest na pewno to, ze przyszlo nam zyc w czasach, kiedy dokonuje sie wielka transformacja czlowieka jako gatunku z ostoty nietechnologicznej do bytu skrajnie technologicznego. Stad te napiecia dzisiaj. Dyktuje nami biologia i instynkt samozachowawczy.

 

[Dodane po edycji:]

 

:D A na poważnie to teraz często związek nie opiera się tylko na odchowaniu dzieci w pierwszych kilku latach, przyrządzeniu strawy (co po zmianie partnera nie będzie problemem) i upolowaniu mięsa (j.w.). Często to też jest (a może nawet powinien być) nasz przyjaciel. Tak już mniej poważnie to może powinno się z góry określać (coś jak w Indiach) czy to związek oparty na seksie (ten naturalnie po paru latach wygasa - choć są ludzie stosujący różne skuteczne, jak twierdzą sztuczki), czy partnerski, czy jaki inny. Najważniejsze, by obie strony miały to samo zdanie na ten temat. I by były na tyle dojrzałe, by móc je podjąć świadomie. :) Wcześniej tylko opcje krótkoterminowe dozwolone :)

 

Caly szkopul w tym, ze Polacy sa narodem, gdzie wiele setek pokolen wychiwalo sie na zasadach wprowadzonych przez kosciol rzymsko-katolicki i nie chce tutaj mowic, ze jest to zle czy kogolwiek obrazac. Chodzi mi o to, ze - tak juz pisalem gdzies indziej - u nas wciaz pokutuje mit, ze zwiazek jest dozgonny, ze seks sam w sobie jest grzeszny itd. Niestety, natura tak nas zaprogramowala, ze aby moc napic sie wody z odpowiedniej rzeki, trzeba sie sprbowac napic z kilku zrodel jesli moge uzyc takiej przenosni. Dobrze zauwazyles, ze w Indiach (podobnie, jak wielu innych spolecznosciach Wschodu) sa stare tradycje odwolujace sie do natury czlowieka i pozwalajace wyladowywac mu jego naturalne potrzeby (co tez ma swoje przegiecia oczywiscie).

Rowniez zgadzam sie z tym, ze partner/a powienien byc przede wszystkim naszym przyjacielem, bowiem co sie stanie, kiedy minie pierwsze zauroczenie a przyjdzie proza zycia?! Dlatego tak duzy nacisk klade na relacje interperonalne w naszym spolecznestwiem ktore wwciaz zdaje sie nie dostrzegac pewnych podstawowych potrzeb wynikajacych z naszych uwarunkowan. Otwartosc na drugiego czlowieka i zdrowa sertywnosc sa kluczem do bycia szczesliwym w relacjach pomiedzy nami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam sie z pk-pk. osobiście nie lubię tych konfliktów miedzy biologią a moralnością, chyba łatwiej i przyjemniej byłoby być zwierzątkiem:)

 

a co do zadeklarowania jakiego typu to ma byc związek... ciekawy pomysł, ale czy myslicie ze cos takiego można w ogóle przewidziec? ja myślę że nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hindusi mają takie deklaracje i jakoś to funkcjonuje. Choć to inna kultura i musi być na to zupełnie inne spojrzenie. Jak bym miał brać ślub na jakiś czas to ja bym nie brał wcale. Ale może tam to ma znaczenie, że zero tolerowanego seksu przed ślubem. Więc to coś jak powiedzenie sobie, że to nie ta i nie ten - ale będziemy się tak tylko bzykać. A czy odnowimy kontrakt to się zobaczy. IMO chore. Ale ja mogę tego nie rozumieć - zbyt mocno zakorzeniony w innej kulturze niż oni.

 

Dla mnie związek jest wtedy gdy czujemy, że chcemy być na całe życie razem. I tak czy inaczej chciałbym mieć kogoś takiego kto chciałby być też ze mną na całe życie razem. Patrząc na staruszków idących razem to naprawdę można im tylko pozazdrościć.

 

A co do natury człowieka. Cóż.. Może to być otwarty związek. Znam takie i wbrew pozorom jakoś się trzymają. To już mi łatwiej zrozumieć, niż kontrakty na, powiedzmy sobie szczerze na sex.

 

Ten pomysł co wcześniej nakreśliłem to dość chory jest. Wymaga od nas znania się na przyszłości jak wróżka. Choć gdyby nie ta wada to rozwiązuje kilka spraw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hindusi mają takie deklaracje i jakoś to funkcjonuje. Choć to inna kultura i musi być na to zupełnie inne spojrzenie. Jak bym miał brać ślub na jakiś czas to ja bym nie brał wcale. Ale może tam to ma znaczenie, że zero tolerowanego seksu przed ślubem. Więc to coś jak powiedzenie sobie, że to nie ta i nie ten - ale będziemy się tak tylko bzykać. A czy odnowimy kontrakt to się zobaczy. IMO chore. Ale ja mogę tego nie rozumieć - zbyt mocno zakorzeniony w innej kulturze niż oni.

 

Dla mnie związek jest wtedy gdy czujemy, że chcemy być na całe życie razem. I tak czy inaczej chciałbym mieć kogoś takiego kto chciałby być też ze mną na całe życie razem. Patrząc na staruszków idących razem to naprawdę można im tylko pozazdrościć.

 

A co do natury człowieka. Cóż.. Może to być otwarty związek. Znam takie i wbrew pozorom jakoś się trzymają. To już mi łatwiej zrozumieć, niż kontrakty na, powiedzmy sobie szczerze na sex.

 

T en pomysł co wcześniej nakreśliłem to dość chory jest. Wymaga od nas znania się na przyszłości jak wróżka. Choć gdyby nie ta wada to rozwiązuje kilka spraw.

 

chcialam wkleic tylko fragment ale cos popieprzylam :D no coz ja nie wyobrazam sobie zdrady ze swojej strony ani ze strony mèza!ja tak bardzo kocham ze taki pomysl nie wchodzi w rachubè!!z doswiadczenia z poprzedniego malzestwa wiem,ze zdrada nie cementuje zwiàzku,no ale moze jestem staroswiecka?jesli tak do dobrze mi z tym.

 

namiestniku ja tez wyznajè zasadè ze razem przez cale zycie!to pièkna deklaracja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak - jak mi ktoś mówił, że zdrada cementuje związek to nijak nie mogłem tego zrozumieć. Ech. Jak może cementować związek coś co śni się jako koszmary po nocach, i przychodzi jako koszmarne myśli w dzień. Może inni odbierają to inaczej. A może w sensie, że skoro to związku nie zabiło, to już nic nie zabije. Ech....

 

Tak - razem przez całe życie. To dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie też tylko związek na całe życie

choć w pewnym etapie mojego życia uznałam,że jeśli ten związek wkracza w moje zdrowie psychiczne i emocjonalne a co za tym idzie również fizyczne-to trzeba go przerwać

i tak właśnie zrobiłam.

postarałam się jednak o separację prawną a nie rozwód,mając nadzieję,że może się coś zmienić

i się zmieniło

znowu jesteśmy razem

od półtorej roku

i jest cudownie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×