Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Moze wlasnie dlatego coraz wiecej osob jest samotnych. Wiesz, nie chce tutaj Ci niczego zarzucac, ale mnie osobiscie wydaje sie, ze szukanie osoby przez internet to nie jest odpowiedni sposob. W relacjach ,,na zywo" musimy starac sie konfrontowac nasze emocje z druga osoba i w pewnym sensie ,,zycie" dyktuje nam relacje natomiast siec pozwala byc calkowicie anonimowym i bezpiecznym. Problem w tym, ze zycie samo w sobie zawsze niesc bedzie element ryzyka, ktore jest potrzebne jako stymulant. Tak wiec portale randkowe, choc popularne, chyba nie spelniaja pewnych oczekiwan. Brak czasu na rozmowe face to face z druga osoba to niestety coraz czestszy wyznacznik naszych czasow, a unikanie odpowiedzialnosci przed byciem z druga osoba tez jest czyms wymownym. Zauwazylem, ze ludzie maja tez coraz wieksze wymagania pod wgledem osobowosci partnera/partnerki, coraz czesciej szukamy kogos znakomicie radzacego sobie w zyciu ze sprawami materialnymi, boimy sie, ze bedziemy miec kogo na utrzymaniu, podczas gdy na poczatku tego typu rzeczy nie maja w ogole miejsca. Ryzyko jest zawsze wliczone w podejmowanie krokow w tym kierunku.

ale moim zdaniem tu chodzi tylko o pierwszy kroczek. Przecież nikt nie będzie rozmawiał z kimś przez gg przez rok po to żeby się potem spotkać i nagle się okaże że jednak to nie to. Poznajesz się umawiasz i dalej jest już wszystko w realu. Chodzi tylko o pierwszy kontakt, który jest najtrudniejszy. Przynajmniej ja to tak odbieram. A co do spraw materialnych no to niestety tak jest i sam się o tym przekonałem :cry:

Pozdro

G

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przez internet hmm..sama mam profil gdzieniegdzie ale jakos nikogo nie poznalam zeby z nim byc ..

rozumiem cie, sama tez teraz jestem sama., ostatni facet sie zabwil ze tak powiem i okazalo sie ze mnie oszukiwal..

czuje ze przez to pogorszyla sie moja psycha..a tak bardzoe juz bym chciala miec jakos zycie ulozone a tu znowu koniec..

co do tych podrywaczy to ja tez jakos nie lubie jak ktos mnie zaczepia na ulicy ;]

a moze jednak wyjscie zkumplem gdzies do pubu?tam tez nieraz samotne dziewczyny sa..sama czesto jezdze z kolezanka do knajpy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj rozumiem Ciebie w pełni.

 

Sama poprzechodziłam związki, po których tylko później czułam się źle; ale czas zleczył rany i nie wiem jak mogłam się tak dawać facetowi oszukiwać itp

 

Co do samotności mnie też strasznie trapi...na wielu osobach się pozawodziłam, wiele kontaktów urwałam...i czasem to jest lepsze

 

A gdzie poznać osoby...no właśnie mnie samą to ciekawi...zwłaszcza normalne osoby

 

Co do internetu...myślę, że da się spotkać fajne osoby, zależy tylko co dana osoba oczekuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie drodzy użytkownicy.

Przeglądam to forum od ponad 2 miesięcy, ale dopiero teraz odważyłem się napisać.... Depresja u mnie trwa prawie 4 miesiące. Jest lepiej niż jeszcze latem. Schudłem wtedy ponad 7 kg, spałem po 2-3 h na dobę, ryczałem w dzień, w nocy, podczas jazdy samochodem. Zapytacie o powód?? Nic oryginalnego: rozstanie. Wiem, że nie byłem dobry, wyrozumiały, wystarcząjąco czuły i wrażliwy, a nadwyraz cechował mnie upór. Wiele par się rozstaje, nawet małżeństw z ogromnym stażem. A co mnie tak zabolało? że ta druga strona tak szybko sobie ułożyła życie, już kilkanaście dni po rozstaniu była szczęśliwie zakochana, a poznała go będąc ze mną jeszcze, choć jak później stwierdziła, uczucie do mnie wygasało- oczywiście z uwagi na moje zachowanie; znalazła partnera z którym jest naprawdę szczęśliwa, który daje jej tyle szczęścia, którego ja nie potrafiłem ja dać. Bolało bardzo to, że jej bliscy po rozstaniu dosłownie odwracali głowę na mój widok, a tego nowego wspaniałego partnera uznali za dawcę szczęścia dla niej. Czy naprawdę byłem takim tyranem.........????

od 2 miesięcy biorę Bioxetin, były dni lepsze i gorsze. W ubiegłym tygodniu bez konsultacji odstawiłem ten lek, sądzac, ze czuję się lepiej; jednak po 5 dniach przerwy dziś rano musiałem ponownie zażyć.

Na dziś wieczór wstępnie umawiałem się z kolegą na wyjście na piwko, niestety nie odbierał phonu... We wtorek spróbuje ponownie go zbałamucić na wieczorne wyjście :-) może się uda. Jestem człowiek skrytym, zamkniętym w sobie, nie mam z kim wyruszyć na tzw. podryw. NIe jestem już młodzieniaszkiem, większość osób w moim wieku mam juz rodziny albo chociaż partnerów/sympatie. Naprawdę jestem samotny. I teraz proszę Was o radę, proszę pomóżcie. Pragnąłbym znaleźć sobie kobietę, którą obdarzę uczuciem, która poczuje się przy mnie szczęśliwa. Wiem,że jestem przystojny, elegancki itp. Ale czy w pojedynkę moge coś zdziałać?? czy iść samemu na dyskotekę i tam spróbować kogoś poznać?? czy zaczepić dziewczynę na ulicy, w sklepie, parku galerii handlowej?? Wiem, ze mogę wtedy trafić na osobę zajętą, mężatkę..... Ale czy widzicie jakąś inną drogę. No i kobiety, jaka jest Wasza reakcja jak biegając z koszykiem po Realu zaczepia Was jakiś facet?? czy to wogóle ma sens???

Pozdrawiam Was

naprawdę samotny

 

Czytam i czytam i niemoge uwierzyc.Jakbym czytal wlasna historie.

 

Autorze napisz czy ci sie udalo bo jestem ciekaw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja też jestem ciekawa;)

No chyba nie ważne,gdzie się tą kobietę pozna,czy zaczepi,wazne,żeby coś zaiskrzyło ,a wtedy to już sie samo potoczy.Myślisz ,ze kolejny zwiazek bedzie lekarstwem na Twoją depresje?

Kolejne związki może i owszem pozwalają jakoś zmobilizować się na dłuższą chwilę, jeśli jednak ktoś ma skłonności do popadania w depresję, ta -prędzej czy później- i tak da o sobie znać. Tym samym utrzymanie takiej znajomości staje się niekiedy bardzo trudne. Ja sam, aby nie zranić kogoś po raz kolejny, staram się zachowywać możliwie bezpieczny dystans. Dla większości osób jednak, ta wolna przestrzeń, którą próbuję sobie zapewnić jest zbyt duża. Ludzie potrzebują bliskości, z którą nie każdy potrafi radzić sobie jednakowo dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku staram sie nie wchodzic w relację z ludzmi ,po ostatnim razie już żadne,zazwyczaj zostawiam,gdy jest za blisko,a jak za daleko,mam pretensje i tez zostawiam.....tak zawsze jest zle....

Zeby nie krzywdzic siebie i innych muszę być sama ..Taki urok BPD:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też swego czasu miałem postawioną diagnozę: Osobowość typu Borderline. Nawiasem mówiąc, być może jest ona obecnie znacznie bardziej adekwatna do mojego stanu niż wówczas. Jakoś jednak trzeba sobie radzić i próbować wychodzić naprzeciw swoim potrzebom. Wymaga to niekiedy ogromnej mobilizacji, jednak co zrobić ;) Trochę martwi mnie tylko, że z tą wewnętrzną mobilizacją jest ostatnio coraz gorzej i już teraz boję się dnia, kiedy nie będę w stanie sprostać pokładanym we mnie oczekiwaniom :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie sytuacja wyglądała troszkę inaczej. Depresja miała lekki przebieg w czasie trwania związku ale tak czy owak doprowadziła do jego zakończenia (oczywiście to moja wina nie depresji) i po tym przybrała już poważniejszy przebieg. I wtedy dopiero zacząłem się leczyć a tak właściwie to sobie uświadomiłem że to depresja. Ale na ratowanie związku było już za późno. Widocznie potrzebowałem takiego kopniaka żeby się poważnie nad sobą zastanowić. I podobnie jak u autora tematu moja była bardzo szybko znalazła pocieszenie w innych ramionach co jeszcze bardziej potęgowało smutek. I dopiera po wszystkim okazało się że moja była też leczyła depresję. I właśnie nie wiem czy podświadomie nie unika osób "depresyjnych". Ciężko jest teraz bo z jednej strony już wiem na czym stoje , wiem że czeka mnie dużo pracy nad sobą. Ale z drugiej strony odczuwam smutek ze względu na straconą szansę. Kto wie czy nie prawdziwej miłości. I teraz się trochę już sam zagubiłem jaki naprawdę jestem choć to też ponoć standardowy objaw. Ale ogólnie żal mi tego wszystkiego. To chociaż może się na depresji wyżyje za to co straciłem :twisted: tylko jak :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie rzecz ujmując przynajmniej, wydawać by się mogło, że osoby z podobnymi problemami znacznie lepiej będą potrafiły siebie nawzajem zrozumieć. Inna sprawa, że określenie "depresja" jest w dzisiejszych czasach często nadużywane i stosowane, w odniesieniu do własnego stanu, przez ludzi, którzy często nie mają tak naprawdę pojęcia czym ona jest. Sam na ten przykład wolę używać zamiennika w stylu "epizody obniżonego nastroju", czy czegoś w podobnym stylu. A zaznaczyć muszę, że często przechodzę przez całkiem poważne tego typu kryzysowe sytuacje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie drodzy użytkownicy.

Przeglądam to forum od ponad 2 miesięcy, ale dopiero teraz odważyłem się napisać.... Depresja u mnie trwa prawie 4 miesiące. Jest lepiej niż jeszcze latem. Schudłem wtedy ponad 7 kg, spałem po 2-3 h na dobę, ryczałem w dzień, w nocy, podczas jazdy samochodem. Zapytacie o powód?? Nic oryginalnego: rozstanie. Wiem, że nie byłem dobry, wyrozumiały, wystarcząjąco czuły i wrażliwy, a nadwyraz cechował mnie upór. Wiele par się rozstaje, nawet małżeństw z ogromnym stażem. A co mnie tak zabolało? że ta druga strona tak szybko sobie ułożyła życie, już kilkanaście dni po rozstaniu była szczęśliwie zakochana, a poznała go będąc ze mną jeszcze, choć jak później stwierdziła, uczucie do mnie wygasało- oczywiście z uwagi na moje zachowanie; znalazła partnera z którym jest naprawdę szczęśliwa, który daje jej tyle szczęścia, którego ja nie potrafiłem ja dać. Bolało bardzo to, że jej bliscy po rozstaniu dosłownie odwracali głowę na mój widok, a tego nowego wspaniałego partnera uznali za dawcę szczęścia dla niej. Czy naprawdę byłem takim tyranem.........????

od 2 miesięcy biorę Bioxetin, były dni lepsze i gorsze. W ubiegłym tygodniu bez konsultacji odstawiłem ten lek, sądzac, ze czuję się lepiej; jednak po 5 dniach przerwy dziś rano musiałem ponownie zażyć.

Na dziś wieczór wstępnie umawiałem się z kolegą na wyjście na piwko, niestety nie odbierał phonu... We wtorek spróbuje ponownie go zbałamucić na wieczorne wyjście :-) może się uda. Jestem człowiek skrytym, zamkniętym w sobie, nie mam z kim wyruszyć na tzw. podryw. NIe jestem już młodzieniaszkiem, większość osób w moim wieku mam juz rodziny albo chociaż partnerów/sympatie. Naprawdę jestem samotny. I teraz proszę Was o radę, proszę pomóżcie. Pragnąłbym znaleźć sobie kobietę, którą obdarzę uczuciem, która poczuje się przy mnie szczęśliwa. Wiem,że jestem przystojny, elegancki itp. Ale czy w pojedynkę moge coś zdziałać?? czy iść samemu na dyskotekę i tam spróbować kogoś poznać?? czy zaczepić dziewczynę na ulicy, w sklepie, parku galerii handlowej?? Wiem, ze mogę wtedy trafić na osobę zajętą, mężatkę..... Ale czy widzicie jakąś inną drogę. No i kobiety, jaka jest Wasza reakcja jak biegając z koszykiem po Realu zaczepia Was jakiś facet?? czy to wogóle ma sens???

Pozdrawiam Was

naprawdę samotny

 

Jeśli potraktować twój obecny czas jako "czas leczenia", to raczej sugerował bym je doprowadzić do końca, czyli wyleczenia się, a dopiero dalej szukać sobie kogoś bliskiego sercu. Co nie stoi w sprzeczności z tym, żeby być otwartym na nowe znajomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie rzecz ujmując przynajmniej, wydawać by się mogło, że osoby z podobnymi problemami znacznie lepiej będą potrafiły siebie nawzajem zrozumieć. Inna sprawa, że określenie "depresja" jest w dzisiejszych czasach często nadużywane i stosowane, w odniesieniu do własnego stanu, przez ludzi, którzy często nie mają tak naprawdę pojęcia czym ona jest. Sam na ten przykład wolę używać zamiennika w stylu "epizody obniżonego nastroju", czy czegoś w podobnym stylu. A zaznaczyć muszę, że często przechodzę przez całkiem poważne tego typu kryzysowe sytuacje...

No właśnie u mnie taki obniżony nastrój trwał od 2-3 lat. Widzenie wszystkiego w czarnych barwach, izolowanie się od znajomych (na studiach też można ale wszędzie są różni ludzie i tu niestety tez trafiłem na nieciekawych). Wieczny smutek, olewanie wszystkiego. Zero zapału i radości. Dodatkowo miałem duże problemy ze snem, miewałem różnę lęki w nocy (głównie o swoją przyszłość), które oprócz braku snu objawiały się np. poceniem. No i olbrzymie kłopoty z koncentracją. O ile kiedyś mogłem się uczyć po dobre kilka kodzin dziennie to teraz kilkanaście minut to jest maksymalny czas w jakim potrafię panować nad natłokiem myśli, który wlewa się do mojej głowy i przeszkadza w nauce. Sam się dziwie jakim cudem skończyłem studia. A określeniem depresja zainteresowałem się dopiero po zakończeniu związku kiedy już naprawdę miałem ciężki stan. I wtedy psycholog, psychiatra i leczenie. Już zakończone ale dalej się budzę w nocy, zasypiam powoli i dalej nie mogę się uczyć. Choć się zmuszam. Do uśmiechu też się zmuszam i do pozytywnego myślenia też. Więc nie wiem może ja po prostu taki jestem :-| Tylko że teraz wiem że kiedyś byłem inny. Ale ludzie się zmieniają więc może ja po prostu poszedłem drogą do nikąd.

Pozdrawiam

G

 

[Dodane po edycji:]

 

No a odnośnie określenia depresja skoro poruszyłeś ten temat. To co jest dla Ciebie granicą między depresją a epizodem obniżonego nastroju. Ja kieruje się tym co powiedziały mi psychiatra i psycholog plus własne poszerzanie wiedzy and analiza zachowań. I tak poza tym wcale nie ułatwia mi to sytuacji mówienie sobie że o miałem/mam depresje trudno tamtego związku nie uratuję. Właściwie to jeszcze bardziej mnie dołuje że się mogłem wpędzić w takie coś. Ogólnie rzecz biorąc i tak źle i tak nie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie;

dziekuję Wam za tak wiele odpowiedzi do mojego tematu poruszonego tu na forum. Myślę, że powoli wychodzę z depresji, jem normalnie, przybieram na wadze, ale mam nadzieję, że do swojej misiaczkowataj postury nie wrócę. Napewno to zasługa sportu, który staram się w miarę regularnie uprawiać. Nienajgorsze wyniki w pracy też pozwalają poczuć się lepiej. No i poznałem kogoś, kto naprawdę mnie zaintrygował (poprzez portal randkowy).... zobaczymy co z tego wyjdzie ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie;

dziekuję Wam za tak wiele odpowiedzi do mojego tematu poruszonego tu na forum. Myślę, że powoli wychodzę z depresji, jem normalnie, przybieram na wadze, ale mam nadzieję, że do swojej misiaczkowataj postury nie wrócę. Napewno to zasługa sportu, który staram się w miarę regularnie uprawiać. Nienajgorsze wyniki w pracy też pozwalają poczuć się lepiej. No i poznałem kogoś, kto naprawdę mnie zaintrygował (poprzez portal randkowy).... zobaczymy co z tego wyjdzie ;-)

Pozostaje tylko trzymać kciuki. Teraz jesteś bogatszy już o pewne doświadczenia więc powinno być lepiej. Czego Tobie i sobie (choć mi jeszcze zejdzie trochę czasu z powrotem do normalności) życzę. Powodzenia

 

Pozdrawiam

G

 

Kurczę jak fajnie powiało optymizmem. Oby i dla mnie kiedyś też. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, na imię mam Janek. Mam taki problem, iż kiedyś zapoznałem się z dziewczyną, no ja z Pomorza, ona z Dolnośląsku. Zapowiadało się pięknie. Była moją najlepszą przyjaciółką, w późniejszym czasie zauważyłem, że powinniśmy być razem. Na razie tylko przez neta pisaliśmy, chciałem wjechać do niej raz, bo wracałem z zagranicy. Ale coś wypadło i nie wjechałem. Następnie zaczynała wystawiać jakieś opisy miłosne, ale wiedziałem, że to nie do mnie, bo do mnie nigdy nie dawała takich opisów, a po 6miesiącach co razem byliśmy, to już do niej mówię: "Zdradzasz mnie co, nie?", a ona na to: "Janek co ty gadasz? Piłeś coś?". No od razu wtedy wolałem uwierzyć, że nie zdradza. [w między czasie jak z nią byłem, to cały czas spędzałem wolny czas w domu, przyjaciół nie mam żadnych, bo chcą mnie tylko na kasę wyciągnąć] W następnym miesiącu, znów zaczęła ustawiać takie opisy, to do niej mówię, że ona mnie znów zdradza czy jak, to ona na to: "A to do przyjaciela z klasy", myślę sobie: " no pięknie ". Powiedziałem jej w prost, że nie chcę z nią być, bo jak ją podejrzewam o zdradę, to jest najgorsze co może być w związku. Po kilku dniach ona ustawia opis: " Jestem teraz z Miśkiem, nie pisać ". To do niej zacząłem pisać, czemu mi to zrobiła, to mówi mi: " ty mnie nie kochasz, to co chcesz? bądźmy przyjaciółmi. " No i zostaliśmy przyjaciółmi, ale pisałem z nią raz na miesiąc, były potem wakacje, pisaliśmy więcej, ale jej chłopak wtedy zaczął do mnie też pisać, wyzywać itp. i ona się obraziła, na mnie, bo niby ja do niego zacząłem pisać. No to wszystko co z nią związane to wszystko wykasowałem z komputera, zablokowałem wszystko, paczki sobie wysyłaliśmy, to od niej to wszystko podarłem i spaliłem i wyrzuciłem, aż ostatnio napisałem do niej: " Cześć, przepraszam za wszystko, ale nie chce Ci życia psuć, więc chcę tylko jedno, wybacz mi. Czy wybaczysz mi to, iż zepsułem Ci całe życie?" Ona odpisała, że tak. Ostatnio napisałem do niej SMSa, no to ona mnie się pyta kim jestem, bo nie ma numeru, napisałem jej kim jestem. To ona nic już nie pisała, napisałem jeszcze raz kim jestem, i znów nic, z siostry telefonu wysłałem i też nic. No i tak porzuciłem, wszystko, całą nadzieję. No od 5 miesiąca naszego związku to miałem załamki. No to jest jeden z problemów, jest ich więcej, np. brat cały czas chce źle dla mnie, chociaż nic mu nie robię, ojciec na weselu ostatnio, się upił, o 20:00 spał, a przed tym jak spał to mi gadał, że głupi jestem i tym podobnie, potem powiedziałem mu to jak wytrzeźwiał, a on mi to znów mówił, przyjaciół nie mam. Nie mam do kogo się zwrócić z nadzieją o pomoc, czasem idę zatopić smutek w alkoholu, a czasami w łzach. Nie wiem sam co robić. Nie raz myślałem o samobójstwie, lecz pomyślałem, że to największa głupota, jaka może być, więc zrezygnowałem. Co robić?

 

Pozdrawiam,

Janek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przestac sie nad soba uzalac i wypisywac do bylej, Jakbys to zrobild awno to juz bys o niej nie pamietal, a tak to caly czas sie z tym meczysz. I po co Ci to tym bardziej ze Cie zdradzala?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×