Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Przede wszystkim zastanów się co chcialabys im lub konkretnej osobie przekazac... Moze warto powiedziec ze masz problem i nie potrafisz sobie z nim poradzic i liczysz, ze oni Ciebie nie wysmieją bo to nie jest powod do zartów i drwin...

A moze w ogole nikomu nie przeszkadzasz i nikt nie ma Ciebie dość tylko Ty się tego DOMYŚLASZ??

Tak, ja przyznam sie otwarcie - umiem rozmawiac o tym z ludzmi... nauczylam sie tego na wlasnym cierpieniu przez pare naprawde trudnych dla mnie wtedy lat... A jak to robię?? To zalezy od człowieka z którym rozmawiasz... Inaczej jest jesli jest to np narzeczony/chlopak/mąż a inaczej jesli przyjaciolka ze szkoly albo kolezanka z pracy a inaczej jak matka... Nie zalatwisz wszystkiego ze wszystkimi na raz... wybierz osobe z która chcesz porozmawiac... Tak bedzie łątwiej a od czegos trzeba zaczac... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mam Ci czego pozazdrościć. Masz rację. Tylko to nie takie łatwe. Jedyna osoba z którą potrafię rozmawiać to mój mąż. Ale w końcu sama go sobie wynalazłam. Tylko On mnie jeszcze znosi. Jeśli chodzi o pozostałych, to czasem jestem chyba zbyt szczera. Ale nienawidzę (ble...) obłudy. I to zjednuje mi niewielu zwolenników. Np moja mama czy teściowa wolały by usłyszeć że są kochane, pomocne i niezastąpione - nawet jeśli tak nie jest - już nie mówię o reszcie rodziny, która najchętniej by o mnie zapomniała, bo mam czelność mieć inne poglądy i spojrzenie na życie niż oni. Więc jak mam z nimi rozmawiać? To nie znaczy, że ich nie chwalę, ale nie potrafię być na pokaz taka jak oni by chcieli. Jak Ty nauczyłaś się zachowywać równowagę? I skoro tak świetnie dajesz sobie radę z ludźmi to skąd Twoje problemy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... ja nie powiedzialam, ze swietnie daje sobie rade z ludzmi...

A ktoś kaze Ci albo zmusza jakos zebys miala identyczne poglądy jak ONI wszyscy??

Jak nauczyłam sie zachowywac równowagę? Wiesz, swego czasu mialam mnostwo znajomych, ale co z tego, jesli to wszystko nie bylo szczere??!! Na odleglosc bylo widac sztucznosc tych relacji.... Więc po co one w ogole są???? Stwierdzilam z czasem ze to zupelnie bez sensu... ze lepiej miec tą judyną bliską osobę ( jesli nawet mialby to byc dla Ciebie tylko mąż!!! Dla mnie jest nią moj narzeczony i on mi w zupełności wystarczy:)), która Cie rozumie i nie gnoi za to ze myslisz inaczej; z ktora mozesz szczerze pogadac i jej zaufac i vice versa to po co te inne sztuczne usmieszki, udawana przyjazn albo sympatia?? A moje problemy wziely sie wlasnie z tego, ze bylam taka cichutka myszka, balam sie odezwac i powiedziec co mysle - zgadzalam sie na wszystko niemalze, kierowalam sie wiekszoscią i przez to bylam akceptowana, ale nie zylam w zgodzie ze sobą... W koncu zdalam sobie sprawe ze nie chce tak zyc i ze jesli Ci ludzie naprawde mnie lubią i szanują, to zrozumieją, gdy powiem im jak jest naprawde... Tym, na ktorych znajomosci mi zalezalo, przedstawilam swoje poglądy, wytlumaczylam ze oszukiwalam i ich i siebie i dlatego, ze bałam się większości i tego, że wyprą mnie z grupy... jesli oni byli w stanie to zrozumiec to znajomosc sie szczerze pogłębiła i w niektorych przypadkach zamienila w taka prawdziwa przyjazń, a tym, którzy nie byli w stanie albo nie chceli mnie zrozumiec, grzecznie podziekowalam za znajomośc i tyle... Minus jest taki, ze stracilam przez to wiele, wiele znajomosci.... Ale co z tego... jednych sie poznaje, z innymi kontakty sie urywają i to jest naturalna kolej rzeczy.... Nie raz bywało tak, że przez taką moją selekcję zostawałam całkowicie sama... Ale to tez ma plus - nauczylam sie zyc w samotności i nie boje się jej :) Obecnie mam narzeczonego i jest nam razem cudnie, ale mam tylko jego jedynego, bo jakos nie poznalam po liceum osoby, która mogłaby mi byc przyjacielem (poza nim) Dąże do tego, ze mam tylko jego (nawet z rodziną jestem pokłócona do tego stopnia ze sie wyprowadziłam) i Ty też mogłabyś rozwiązac swoje problemy mając przy sobie tylko męża i AŻ męża ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A myslalas kiedys co bedzie gdy zostaniesz sama...?? Będziesz skazana na siebie...!!! i na to, by siebie polubić... Albo zmienic sie tak bys siebie polubila... To bedzie kop w d**ę i nie bedziesz miala innego wyjscia!!! Ale to bedzie ostatecznosc... A pokochasz siebie gdy pokazesz sama sobie, ze jestes prawdziwa, ze siebie samej nie oszukujesz.... Alo to bardzo cięzka praca.. i pewnie nie uda sie za pierwszym razem... A przynajmniej w moim przypadku tak bylo jak Ci opisuje i co mi pomoglo... u Ciebie moze to byc zupwłnie inaczej... a myslalas o terapii ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Mam małe pytanko czy wie ktoś może co można zrobić aby zmienić coś w swoim życiu od czego zacząć ?? Co robić ?? Nie daje rady ;(

 

Od dłuższego czasu nic nie czuje tylko praca dom praca dom nie chce mi się wstawać z łóżka, nie chce mi się nic totalnie nic zero planów na przyszłość. Każdy dzień zaczyna się jak i kończy tak samo praca dom, praca dom, dostaje już bzika mam już tego dość zaczyna mnie to przerastać jak by było tego mało odizolowałem się od większości znajomych tych którzy są wciąż zbywam sam nie wiem czemu. Chciał bym coś robić ale brakuje mi sił zero motywacji do życia jedyne co wiem to to że muszę z rana wstać do pracy. Mam już tego dość zaczyna mnie to przerastać ile tak można. Pomóżcie ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podstawowe pytanie: czy w ogole chcesz sie lepiej ze sobą poczuc?? Czy moze juz przywykłas do tego stopnia, ze nie potrafilabys z inną sobą życ...??

Wiem, że to nie do mnie skierowane jest pytanie, ale ja mam właśnie taki problem. Tak bardzo się przyzwyczaiłam do swojego stanu, do siebie, że każda zmiana mnie przeraża i z jednej strony chciałabym coś zmienić, a z drugiej bardzo się boję :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

widzę co się dzieje na tym forum. Bardzo cierpicie, ale spójrzcie pod tym kątem, że można się wyżalić i, że są ludzie, którzy mają podobne zmartwienia. I dużo osób pomaga, to jest takie słodkie ;)

 

Jeśli o mnie chodzi to jestem licealistką. Mój chłopak w tym roku poszedł na studia... niestety do innego miasta. Chciał iść do Wrocławia, ale powiedziałam, że Politechnika Gdańska jest też bardzo dobrą uczelnią, a w Gdańsku mam rodzinę i będę mogła jeździć.

Każdy dzień bez niego jest taki sam. Stresuję się, bo mam dużo sprawdzianów do zaliczenia. Mama powiedziała, że mogłabym pojechać do dalszych klas liceum do Gdańska pod warunkiem, że będę mieć odpowiednią średnią. I właśnie między innymi się tym stresuję.

Podejmujemy jedne z najważniejszych decyzji w swoim życiu, nic nie wiedząc o nim. To mnie też przeraża.

I ta decyzja... pójść do chłopaka i zostawić rodziców w Szczecinie, lub przyjeżdżać do chłopaka co tydzień na weekend tylko. A on jest taki, że się uczy i nie zarwie dni. On się dla mnie poświęcił, że pojechał do Gdańska (lub zaryzykował), ja tam mam całą rodzinę, mam gdzie mieszkać itp. To ważna decyzja w moim życiu.

Stresuję się również tym, że sobie WMAWIAM, że jestem w ciąży (już raz wykazał to test, że sobie wmawiam). I stresuję się tym, że mogłoby tak być... a co jeśli jestem itp. Każdy niepozorny malutki bólik to dla mnie objaw. Jak sądzicie? Jesteście w większości dorosłymi ludźmi. Od naprawdę niedawna współżyję i moją najgorszą obawą jest właśnie to, że zajdę w ciążę. Czy to jest normalne dla tak młodej dziewczyny... taaaak... hmm... niedoświadczonej w życiu? Niedoświadczonej w niczym w zasadzie. Może to dlatego, że są to moje początki wejścia w dorosłość i po prostu boję się z nimi zmierzyć?

 

Nie wiem czy mam depresję. Może tylko zalążki. Myślałam, że to tylko dół, ale dół nie trwałby tak długo. Jestem przewrażliwiona.

 

Serdecznie pozdrawiam, ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej ;) Tak jak piszesz... dużo się dzieje w Twoim życiu, stąd niepewność i lęki. Myślę, że jak sytuacja się nieco wyklaruje to będzie lepiej.. a co do ciąży to też normalne, że się boisz. Jestem starsza od Ciebie, a nadal dopada mnie ten lęk. Heh, najlepiej się zabezpieczać na wszelkie możliwe sposoby

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podstawowe pytanie: czy w ogole chcesz sie lepiej ze sobą poczuc?? Czy moze juz przywykłas do tego stopnia, ze nie potrafilabys z inną sobą życ...??

Wiem, że to nie do mnie skierowane jest pytanie, ale ja mam właśnie taki problem. Tak bardzo się przyzwyczaiłam do swojego stanu, do siebie, że każda zmiana mnie przeraża i z jednej strony chciałabym coś zmienić, a z drugiej bardzo się boję :?

Właśnie. Lepie bym tego nie ujęła. Moim znajomym, którzy mają podobne problemy tłumaczę, jak ważna jest pomoc specjalisty - często skutecznie. A ja tylko myślę... i nie potrafię.

Stresuję się również tym, że sobie WMAWIAM, że jestem w ciąży (już raz wykazał to test, że sobie wmawiam). I stresuję się tym, że mogłoby tak być... a co jeśli jestem itp.

tet ma racje - ja też co miesiąc jestem w ciąży. I z jednej strony zazdroszczę Ci tego, że przed Tobą takie ważne wybory, a z drugiej pamiętam jaki to stres i ile można popełnić błędów. Cokolwiek robisz zawsze pomyśl o konsekwencjach - i to tych długofalowych - i o tym, że zwykle nie można mieć wszystkiego - trzeba wybierać. Udanych i mądrych wyborów - Ci życzę :)

 

[Dodane po edycji:]

 

Podstawowe pytanie: czy w ogole chcesz sie lepiej ze sobą poczuc?? Czy moze juz przywykłas do tego stopnia, ze nie potrafilabys z inną sobą życ...??

Myślałam o tym. I u mnie chyba to przejściowa sytuacja i nie zawsze się tak czuję - choć wiem, że mam zaburzone poczucie wartości. I to co się stało odbija się na całym moim życiu - pracy, czasie wolnym, kontaktach z przyjaciółmi, mamą, mężem i dlatego tym razem to takie dobijające. A jeszcze wszyscy w koło uważają, że ja to mam tak super i w ogóle wszystko mi się w życiu układa i że powinnam skakać cały czas z radości. A ja mam dosyć. I chodzi o to, że nie potrafię sobie z taką sytuacją poradzić do tego stopnia, ze mam ochotę sobie coś zrobić. Wiem - za bardzo przywiązuję się do ludzi, wiem że nie powinnam. Ale jak teraz wyjść z tego dołka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest chu*owo i źle i źle i jeszcze raz źle, znow pocięte łapy, zapuchnięte oczy, poczucie niwerealnosci koszmarnie mi od kilku dni a wczoraj to wszytsko chyba juz wymkneło sie spod kontroli no i ciach prach i łapy we krwi. a juz tak dawno tego nie robilam myslalam ze wszystko sie zaczyna ukladac ale mi to sie chya b nigdy nie ulozy :(:-|:(:cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

 

W piatek wieczorem spiłem sie prawie do nieprzytomnosci, rzadko mi sie to zdarza poniewaz wiem ,ze alkohol mi nie słuzy tym bardziej,ze mam depresje i napady lękowe.

Obudziłem sie w sobote bardzo wczesnie gdzies okolo 5 30 a zawsze spałem przynajmniej do 11 i mialem kaca takiego normalnego, wszystko zaczelo sie po poludniu dziwny niepokój lek i scisk w klatce piersiowej poszłem wieczorem spac a gdy rano sie obudzilem wszystko wrócilo nie mam na nic ochoty czuje lęk boli mnie glowa nic mi sie nie chce tak jak kiedys gdy chorowalem.

Mozliwe ,ze jest to tylko chwilowe i spowodowane doza dawka alkoholu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja dzisiaj czuję się okej, może dlatego, że od wczoraj jestem na tabletkach uspokajających. W sumie to drugi dzień a już przeginam z dawkami, typowe dla mnie. Ale chyba prochy pomagają, jakoś lżej mi, mogę w miarę normalnie funkcjonować, nie ma takiego ciężaru gdzieś tam na mnie, nie czuję się taki przytłoczony. Ale nie powiedziałem o tym nikomu wprost, w sumie i tak nie mam komu, mieszkam sam, żyję sam. Wspomniałem coś o depresji na swoim blogu, ale nikt nie wziął mnie poważnie, ktoś skomentował to tym, że przeczytałem jakie są objawy i pewnie sobie wmawiam. No cóż...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×