Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Ja na mszę nie chodzę od kilku lat,bo nie wyrabiam. Próbowałam się przełamać i od czasu do czasu szłam na siłe,ale miałam takiego pecha: raz na moich oczach zasłabła pani siedząca w ławce,do dzis widzę jej wywrócone oczy brrrr -spanikowałam i uciekłam. Nie byłam rok w kościele,ale ciagle miałam silne poczucie winy z tego powodu. Spróbowalam ponownie,stanęłam w wejściu i w połowie mszy wynieśli dziewczynę. Noto Qrwa pytam się pech,czy coś jest złego w tym kosciele,że ludzie padaja jak muchy? Od tej pory nie chodzę na mszę,wstępuję natomiast do pustego kościoła i w spokoju się modlę.Ze spowiedzią jest to samo,przeżywałam tortury przy konfesjonale,trzymałam się go obiema rękami bo myślałam ze upadnę,serce,trzęsawka i okropne nudności. Nieraz odchodziłam i nie wiedziałam co mam za pokutę,bo nie byłam w stanie skupić się na tym co ksiądz mówi-modliłam się żeby już odejsć bo albo zwymiotuje,albo zemdleję.Tez mam ogromne poczucie winy,ale nie dam rady iść i chyba umrę bez spowiedzi!!!

Poza tym boję się sluchać o chorobach,o śmierci,ciągle żyje w lęku o wszystko i wszystkich,jest mi niedobrze,mam arytmię i generalnie najlepiej czuję się w domu. Jak mam gdzieś wyjść to zaczyna się jazda,pieprzone zycie i tyle!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

 

pierwszy raz wypowiadam się na forum w sprawie nerwicy, mimo że mam ją od dawna.

Z tym że u mnie wygląda to tak że pojawia się , trwa przez jakiś okres po czym udaje mi się "wygrać" tę walkę.Walkę - ale nigdy nie bitwę.. :( dlatego właśnie przez cały czas gdy to cholerstwo sie pojawi próbuję znaleźć cos tak skutecznego aby nigdy więcej mnie nie dopadło..Ale nie jest to proste..wręcz przeciwnie.

Mam z nerwicą do czynienia trzeci raz w życiu.Pierwszy raz gdy miałam 18 lat , później po kilku latach - gdy mialam 24 lata(w tamtym roku) no i teraz - mam 25 lat i znowu nerwica dała znać o sobie..

Zawsze bodźcem do pogrążeniu sie w nerwicy była jakaś sytuacja w której się nagle gorzej poczułam,np. bylo lato,gorąco,jechałam autobusem i nagle zrobiło mi się słabo.. i.. się zaczęlo :(

W tym roku (ok 3 tyg temu) po wizycie u dentysty poczulam sie jakoś dziwnie - bylo mi niedobrze i tak jakbym zaraz miała zemdleć no i oczywiście jak doszły nerwy to juz calkiem uległam panice :(

Największe i najczęstsze objawy u mnie to:uczucie duszności, zaciskanie w przełyku, klatce piersiowej,zawroty głowy,uczucie tego że za chwilę zemdleję, uczucie słabości, rozbicia,ucisk w okolicy oczu,drętwienie rąk i nóg(przy najgorszym ataku paniki zdarza się że nie mogę zgiąć palców nawet..),drgawki,niekontrolowane ruchy..to chyba takie najważniejsze objawy..

A jak próbuje sobie radzić..?różnie to bywa..napewno dobrym pomysłem jest aby się zając czyms co lubimy - np dobra książka, fil, gra komputerowa etc.Natomiast oczywiste jest to że jak już czujemy się naprawdę źle to nawet nie myslimy o tym żeby zająć sie czyms przyjemnym..zamiast tego pogrążamy się w coraz większej panice..Przynajmniej tak to jest u mnie.

Mam tez taki osobisty sposób,który komuś może wydac się śmieszny..Polega to na tym że wystawiam sobie codziennie oceny (skala od 1-5) w różnych porach dnia.ocena jest uzależniona od samopoczucia rzecz jasna.Po jakims czasie dzięki takiej tabelce z ocenami mogę zrobic małe podsumowanie i dostrzec że jednak wbrew pozorom mam tez lepsze dni/chwile..Wpływa to kojąco na mnie.Kiedys też prowadzilam coś w rodzaju pamiętnika, polegalo to na tym ze po kazdym dniu wypisywalam w dwóch kolumnach plusy i minusy mojego zachowania tzn porażki i osiągnięcia w walce z nerwicą.

Wiem, że sposoby radzenia sobie to rzecz indywidulana, ale warto próbowac różnych rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was wszystkich..Mam nerwice lękowom,nerwice natręctw.,Popostu nerwice żołądka,,

Nie chodze do kościoła,a bardzo bym chciała,,nie jezdze autobusem,Boje się nawet jechac windą"

Nie długo mam wizyte u psychologa,chce z tym walczyc!!I Byc szczęsliwa jak kiedys,,

Brakuje mi pewnosci siebie,,Męcze sie z tym dodatkowo ze jestem sama,,i chodz jestem ładna i kazdy uwaza mnie za dobra dziewczyne to ja nie potrafie wykorzystac zalet,,wole zamknac sie w domu,,,JEstem bardzo samotna,,,to tez pewnie przyczynia sie do mojej nerwicy,,

Mam dosc tego życia,,nudnego,,chciałabym móc jak dawniej chodzic do kina do koscioła,,do knajpki..na wakacje,,,

Duzo pomaga mi melisa,,rumianek,,,magnez,,,modlitwa,,wiara.

CHciałabym zeby ktos do mnie napisał,ktoś kogo tez męczą podobne problemy..

A liczę na to że się odezwiecie..

Pozdrawiam nerwicowców :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja miałam ostatnio w środku nocy dość dziwny atak (?). śnił mi się jakiś koszmar, ale to nie on mnie obudził tylko jakieś poczucie lęku. próbowałam się uspokoić ale raczej mi to nie wychodziło, było mi duszno, trudno mi się oddychało, byłam jakaś dziwnie pobudzona, mogłabym wstać i przebiec 10 km, a jednocześnie byłam strasznie słaba, kręciło mi się w głowie, myślałam, że zemdleję, a mimo to nie mogłam zasnąć przez około 3 godziny. w dodatku kiedy zamykałam oczy pojawiały mi się jakieś natrętne myśli czy obrazy, jakieś natrętne uczucie, nawet nie umiem tego opisać, oprócz tego czułam różne dziwne zapachy (parastezje to się nazywa?). zasnęłam w końcu, choć nie obeszło się bez jeszcze jednego koszmaru nad ranem, budzik zadzwonił, stwierdziłam, że mam w dupie to czy żyję czy nie, wstałam, wszystko automatycznie, w szkole siedziałam i próbowałam nie myśleć o zmęczeniu i cholernym przygnębieniu...ale oj,chyba się rozpisałam :D

 

w każdym razie:czy ktoś miał kiedyś również taki dziwny lęk w nocy? czy kiedy nic się z tym nie robi objawy się pogarszają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12345 ja głównie tego typu ataki mam w nocy lub późnym wieczorem.. jak już tu pisałam "źle wchodzę w sen" i potem mam okropne dolegliwości psycho-somatyczne, które z reguły prowadzą do paniki. Nienawidzę nocy, zaraz Zolsana hops raz do buzi i nyny :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tet my się już chyba znamy ;P zastanawia mnie to co piszesz :"źle wchodzę w sen". chodzi może o to że boisz się przed zaśnięciem i zmuszasz się żeby zasnąć? i później i tak dupa bo to czego się boisz i tak Cię dopada w środku nocy?

 

ja brałam jakiś czas aurorix,wtedy te lęki minęły,ale został lęk przed lękiem,jakaś pustka,przestałam go brać...i chyba trochę żałuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heh, skąd się znamy ? :twisted: pisząc, że "źle wchodzę w sen" mam na myśli lęk jaki wytwarza dziwny stan pomiędzy snem a jawą. Leżąc myślę sobie: no tak, zaraz się pomęczmy. I wtedy zaczyna się karuzela dziwacznych myśli, natłok.. rozsadza mi czachę (już o tym pisałam), rosną jakby „pęcznieją” i mnie przytłaczają. Mam wrażenie, że tracę pamięć bo nie wiem o czym myślałam przed chwilą, tyle tego w głowie (o tym też pisałam). Od psychiatry dostałam na to Pernazinum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z postu 'Problemy z zaangażowaniem' :D

hm, widzę, że ja nie mam aż tak dużych problemów...chociaż te natrętne myśli w środku nocy to była masakra. cóż,ja myślę,że nerwica nie bierze się sama z siebie. to tak jakby robić bałagan w pokoju - najpierw jest mały bajzel aż w końcu nie możesz nic znaleźć...i jest panika...może to przez ciągłe wymagania:masz być taka,a taka nie,masz zdać szkołę,iść na studia,być mądra i cudowna. człowiek nie ma prawa powiedzieć,że jest tylko człowiekiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe a myślałam, że z przystanku ;) no, ładnie to podsumowałaś. zbiera się i zbiera aż w końcu coś musi pierd****. ja podskórnie przeczuwałam, że prędzej czy później mój układ nerwowy nie wytrzyma. całe życie na to pracowałam, nie zdawałam sobie tylko sprawy, że aż tak tragicznie może być! teraz, z większą świadomością bardziej dbam o siebie, ale wyzwania "zewnętrzności" .. tak jak napisałaś dręczą, męczą i niszczą to co my wrażliwcy mamy w środku :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bliska często tak jest, że już lepiej coś a wystarczy jakiś stres choćby w domu i myślenie i lęki powracają, ale jeżeli już było lepiej to znów bedzie i w końcu coraz bardziej się uodpornisz :)

A co do nocnych ataków to właśnie od paru dni męczy mnie cos czego nie znałem, a mianowicie usypiam i po pół godziny godzinie zrywam się z łóżka, z uczuciem oszołomienia, strasznych duszności, jakbym się dusił, bezdech, omdlewania jakiegoś, i oczywiście serca walącego z ostra prędkością, po tym nie mogę zasnąc a nawet jak się uda, to powtarza sie to często - a od rana przez to do du.py, dd i lęki.

Chyba Xanax łykne 1 raz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek, to masz to co ja od samego początku miewałam, przy usypianiu ogarnia mnie lęk i się wybudzam, albo po zaśnięciu się budziłam w środku nocy. Wczoraj wieczorem też mnie lekki niepokój zdjął ale jednak zasnęłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć,

wiecie dlaczego najtrudniej uwierzyć że to nerwica?

bo jest dobrze jakiś czas a później to nas dopada z zaskoczenia, nam się wydaje że jest już ok, a poźniej nadchodzi panika i ten lęk o życie, i do głowy przychodzą myśli że to na pewno najgorsza z nagłych chorób...

 

ja ostatnio funkcjonuję w miarę normalnie, tj wychodzę z domu, chodze pieszo do pracy (ok 30 min), jeżdżę komunikacją miejską, chodzę na zajęcia fitness (także sama), byłam też trzy godziny w centrum handlowym,

 

i wiecie co?

nie pamiętałam że mam nerwicę, bo moje myśli były skierowane zupełnie gdzie indziej...

nawet jak potwornie zakłuło mnie sece i aż dech zaparło to tylko się uśmiechnęłam do kolegi i powiedziałam- ale mnie coś kłuje ojjj, i się naprawdę szczerze usmiechnęlam,

ja spotykam się z terapeutą i on wciąż mówi że my mamy zły system przetwarzania bodźców z zewnątrz i z wewnątrz, mamy reakcję- bodziec - ucieczka, bo kto z Was nie zna uczucia panicznego lęku i chęci ucieczki do domu?

musimy się nauczyć, że nic nam nie grozi a nawet jeśli coś się stanie to ktoś nam pomoże,

nerwica zabiera radość życia ale ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie psychiatra powiedział,że nerwica to takie gówno,które wtłacza nam do głowy przekonanie,że jesteśmy strasznie chorzy i zaraz padniemy trupem.Dodatkowo podszywa się pod prawdziwe choroby somatyczne aby nas oszukać i utwierdzić w przekonaniu że rzeczywiście jesteśmy chorzy. Kazał mi wyobrazić sobie tą nerwicę jako wstrętnego potwora i kiedykolwiek pojawią się objawy i lęki wyobrażać sobie że go z całej siły biję grubym kijem i przepędzam dalego od siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ! Jestem po drugim opakowaniu Seronilu i zaczęło boleć mnie serce, nawet nerwowa dziś jestem, aż dziwne, czy gdy powiem o tym swemu psychiatrze przepisze mi większą dawke? Od miesiaca nie mialam kontaktu z psychologiem, kobieta miała termin porodu ale obiecała szybko wrócić do pracy. Terapia mnie uspokajała a teraz hmmm może to męczący zjazd na studiach spowodował ten ból no i od paru miesiecy brak pracy...ehhh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam was bardzo serdecznie. ja dostaje straszne leki gdy sobie pomysle ze juz nie mam sil z tym walczyc i poprostu zwarjuje lub zachoruje na schizofremie, czy jest szansa zebym zachrowal lub zwariowal.. mecze sie juz ponad rok... a jak dostaje lęku to zazwyczaj zajmuje sie czyms inny npw szkole rysuje w zwszycie na ulicy bawie sie telefonem a w domu sie dam do kompa i gram w ten czasu momentalnie wszystko przechodzi POZDRAWIAM WSZYSTKICH I ZYCZY SZYBIEKO BOZBYCIA SIE TEJ JEBA.EJ CHOROBY

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mamproblem, odwracasz w ten sposób uwagę od choroby, czyli coś działa na ciebie dobrze, ale to są uniki, unikanie sprawi że zaczniesz się izolować od świata, izolacja sprawi że będziesz mieć derealizacje, derealizacja że narobisz w majty ze strachu i kółko się zamknie. Poczucie szaleństwa i że za chwile się zwariuje, miał tu każdy na forum u którego zdiagnozowano zaburzenia depresyjno-lękowe strach przed schizą miał lub ma każdy na tym forum, nic nadzwyczajnego. Muzisz wyjść naprzeciw lękom i przekonać się że wystawianie się na nie i konfrontacja z nimi nie czyni tobie nic złego, że nic tak naprawdę się nie dzieje. Na tym głównie polega terapia w lękach, skoro boisz się np wyjść z domu to musisz czym prędzej założyć buty i wyjść z domu na 5 minut ale musisz się z tym zmierzyć, i to właśnie przynosi wspaniałe efekty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Wiek: 21 lat

Zaglądam na to forum bardzo często, dzisiaj mi się zachciało w końcu zarejestrować! :)

Moja przygoda z nerwicą zaczęła się w lutym 2008, nagłe uderzenie krwi do głowy, gorąco, szybkie bicie serca i lekkie duszności. Zaraz potem doszły do tego myśli, że zaraz umrę - bo w końcu nigdy mi się to jeszcze nie przytrafiło. Zacząłem się cały trząść - ciśnienie 220/160 - wezwano pogotowie, nie byli mi w stanie nawet ciśnienia zmierzyć tak się trząsłem. Podobny atak przeżyłem w przeciągu następnego miesiąca z dwa razy i mimo że cały czas mi to siedziało w głowie jakoś półtora roku radziłem sobie z tym znakomicie.

Uświadomiłem sobie wtedy, że to od przemęczenia - praca 12-16h dziennie, energetyki, kawa w kosmicznych ilościach i sen 2-4h na dobę. Zacząłem brać magnez + b6 i spać 6-8h na dobę conajmniej i naprawdę dużo mi to dało. W walce na codzień z tym goownem pomagała mi też świadomość, że mam przy sobie tabletki więc jakbyco jest zabezpieczenie. Jakiś miesiąc temu nerwica pojawiła się ponownie - w nocy przed pójściem spać - dokładnie tak samo jak opisywałem na początku mojego postu - znów pogotowie, lekarz stwierdził że to częsoskurcz, relanium w żyłę, poszedłem spać. Od tamtej pory boję się wieczorów, codziennie mi się wydaje, że nierówno mi biję serce, próbuje opanować te myśli lecz nie za każdym razem daję radę, gdyż te objawy są naprawdę dokuczliwe. Kardiolog powiedział, że mam zdrowe serducho, tylko lekką arytmię, na którą zapisał mi propranolol, który biorę już od półtorej roku razem z magnezem. Jak wyglądam dzisiaj? Od pierwszego ataku - nie piję kawy, energetyków, alkoholu - bo po prostu się boję - palę papierosy i staram się by między jednym a drugim odstęp czasu był duży.

Podsumowując, moja nerwica opiera się na objawach jakie wykazuje moje serducho i ostatnio często myślę o tym.

Jeśli chodzi miejca publiczne - supermarkety, centra handlowe OK, nie mam z tym problemu, ale najgorzej jest w kinie, od pierwszego ataku to jeden lexotan na seans musi wjechać, bo panika się zaczyna. Żyję normalnie, nie boję się wychodzić do ludzi, nie daję się chorobie.

Może trochę namieszałem opowiadając o swojej chorobie, ale ważne że w końcu mogę się z kimś tym podzielić. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Włąśnie!!! Świetna rada - mamproblem. Ja właśnei też tak myśle, mam nerwice od niedawna i gadalam o tym z rodzicami. Mówią, że najlepsza metoda to przetrzymanie. Boisz sie jakiegoś miejsca? Cholera z tym ubieraj sie i idz tam i nawe jak bedziesz o tym myslec( wiem jak ciezo odpedzic te mysli) to nic najwyzej zabierze cie pogotowie raz, drugi, tzreci albo zrobi ci sie slabo, albo wyjdziesz i znowu wrocisz ale nei boj sie tego. ja jutro jade pksem 1,5 godziny. I pewnei cos sie bedzie dziac, boje sie tego nie ma cudów ale tez sram na to. Dostane ataku i co bede siedziec tam i czekac az przejdzie chyba ze nei wiem dostane zawalu alb bede wymiotowac i juz ludzie sie beda dziwic az przestana, ja w koncu wysiade i pojde swoja droga, przecie znie bede sie ukrywac w domu przez swoje urojenia. Tak nerwica to urojenia. Ludzie sa powaznie chorzy, umierajacy. ja mam chorego powaznie dziadka ktory cierpi i mimo tego jest spokojny jak zradko kto, podziwiam go za to. Ja moze tez kiedys dojde do takiej perfekcji. Po prostu pojdziesz w dane miejsce jeden raz, drugi tzreci az w koncu ci przejdzie i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aredhel025, ja przed każdym wyjściem z domu miałem jakiś napad, od wiotkich nóg po palpitacje serca i duszności. Po roku czasu postanowiłem przeciwdziałać i kupiłem karnet na siłownie, umierałem po drodze bo zamiast autem chodziłem na nogach, tam dostawałem "zawału" po wysiłku kręciło mi się w głowie, ściskało w klatce, zatykało mnie, dostawałem derealizacji, depresji, natrętów, i tak już 3 lata chodzę :D Napady lęku paniki ustąpiły w 98%, to mam z głowy na bank, teraz muszę obmyśleć plan na resztę lęków. Poruszam się swobodnie wszędzie. Do koscioła, marketu, pracy za miasto, nie ma myśłi że coś mi się przytrafi. Pełen spokój. Ale nie ma nic darmo, bo rzuciło mi isę na mózg mam natręty, lekkie już derealizacjie, które ustępują, pojawiły się deja vu częste i silne mam nadzieję że to też nerwicowe i że minie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1507- to na pewno nerwicowe, ja akurat też mam często dejavu i oczywiscie jako osoba histeryczna z natury myślałam, że jakiś diabeł chce mnei opetac i ze bede potzebowac egzorcysty. Potem miałam jazdy z biegunką( juz to pisałam w jakims temacie) zdawalo mi sie ze wszedie musze do toalety wlacznie z pksem ale uznałam, że trudno najwyzej sie zesram i moja fobia przeszla na rzecz teraz nerwicy lekowej. Ale jutro pojade tym pksem i moze dam rade. Serio nie warto marnowac zycia i tracic kase na leki. Psychotropy sa przenzaczone dla ludzi naprawde chorych psychicznie ktorzy maja cos nei tak z plynami mozgowymi a nie dla ludzi z urojeniami tak jak np ja. Juz od dawna jestem wiezniem swoich urojen jak nie hipochondrii( juz nie raz umieralam na raki itd) to nerwicy itd. Ale jakos nie boje sie smierci i postanowilam ze nie bede brac lekow przez swoja glupote. Jak juz mowilam skoro jestem malo wytrzymala to najwyzej bedzie mnie zabierac karetka po kilka razy dziennie i sie wykoncze. Psychotropy zniszcza moje zycie jeszcze bardziej, jak je przestane brac to znowu bede miala schozy a tak bede sie cieszyc ze zwalczam to sama.

 

[Dodane po edycji:]

 

1507- to na pewno nerwicowe, ja akurat też mam często dejavu i oczywiscie jako osoba histeryczna z natury myślałam, że jakiś diabeł chce mnei opetac i ze bede potzebowac egzorcysty. Potem miałam jazdy z biegunką( juz to pisałam w jakims temacie) zdawalo mi sie ze wszedie musze do toalety wlacznie z pksem ale uznałam, że trudno najwyzej sie zesram i moja fobia przeszla na rzecz teraz nerwicy lekowej. Ale jutro pojade tym pksem i moze dam rade. Serio nie warto marnowac zycia i tracic kase na leki. Psychotropy sa przenzaczone dla ludzi naprawde chorych psychicznie ktorzy maja cos nei tak z plynami mozgowymi a nie dla ludzi z urojeniami tak jak np ja. Juz od dawna jestem wiezniem swoich urojen jak nie hipochondrii( juz nie raz umieralam na raki itd) to nerwicy itd. Ale jakos nie boje sie smierci i postanowilam ze nie bede brac lekow przez swoja glupote. Jak juz mowilam skoro jestem malo wytrzymala to najwyzej bedzie mnie zabierac karetka po kilka razy dziennie i sie wykoncze. Psychotropy zniszcza moje zycie jeszcze bardziej, jak je przestane brac to znowu bede miala schozy a tak bede sie cieszyc ze zwalczam to sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×