Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy leczenie antydepresantami daje dobre efekty?


Tunia03

Rekomendowane odpowiedzi

Cały czas lekarze u ktorych szukam porady (gastrolog,kardiolog) kierują mnie do psychiatry. Wiem,że mam silną nerwicę lękową,która daje objawy w różnych częściach ciała,ale nie wiem czy psychiatra coś mi pomoże. Bo moja nerwica wynika z mojej nieprawidłowej osobowości,tzw neurotycznej czyli lęk o wszystko i wszystkich,pesymizm i niskie poczucie wartości. Wiem,że gro ludzi siedzących na tym forum korzysta z pomocy psychiatry,bierze lub brało leki a mimo wszystko siedzi nadal na tym forum i pisze że nadal ma objawy nerwicy. Jak to więc jest,pomaga kuracja lekami czy nie? Nie pytam o psychotropy,bo te wiem że natychmiast działają, a przecież nie w tym rzecz żeby brać coś doraźnie na lęki. Wiem,że nerwice leczy się antydepresantami, patrzyłam w necie na ulotki niektórych z nich i skutki uboczne mnie porażają. Ja niestety mam taką shizę,że po zażyciu takiego leku tak czy inaczej u mnie pojawią się wszystkie te reakcje i na samą myśl się boję. A z resztą CZEGO JA SIĘ NIE BOJĘ???????? Jestem jeden wielki lęk!!! Napiszcie więc jak jest z tym psychiatrą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze antydepresanty naleza do lekow psychotropowych.Nie ma podzialu na psychotropy i antydepresanty. Po drugie nie wiem o co pytasz bo tytul watku: jak to jest a antydepresantami a na koncu piszesz 'to jak to jest z tym psychiatra':P:PAle chyba Ci jednak chodzi o te leki:Dwiec moge powiedziec tak:leki antydepresyjne dzialaja przede wszystkim na ludzi ktorzy sa chorzy na depresje, wtedy pacjent odczuwa widoczna poprawe samopoczucia, natomiast u ludzi chorych na nerwice to dzialanie jest raczej uspokajajace,troche poprawiajace nastroj, ale nie odczuwa sie radykalnej zmiany, poniewaz przyczyna jest zle myslenie a nie klopoty z neuroprzekaznikami.Dlatego zeby wyleczyc sie z nerwicy trzeba chodzic na psychoterapie:):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze antydepresanty naleza do lekow psychotropowych.Nie ma podzialu na psychotropy i antydepresanty. Po drugie nie wiem o co pytasz bo tytul watku: jak to jest a antydepresantami a na koncu piszesz 'to jak to jest z tym psychiatra':P:PAle chyba Ci jednak chodzi o te leki:Dwiec moge powiedziec tak:leki antydepresyjne dzialaja przede wszystkim na ludzi ktorzy sa chorzy na depresje, wtedy pacjent odczuwa widoczna poprawe samopoczucia, natomiast u ludzi chorych na nerwice to dzialanie jest raczej uspokajajace,troche poprawiajace nastroj, ale nie odczuwa sie radykalnej zmiany, poniewaz przyczyna jest zle myslenie a nie klopoty z neuroprzekaznikami.Dlatego zeby wyleczyc sie z nerwicy trzeba chodzic na psychoterapie:):)

 

Czekaj czekaj,pozwolę się z Tobą nie zgodzić.

1- antydepresanty i psychotropy to dwie różne sprawy. Antydepresanty działają długofalowo i nie powodują zmian w twojej psychice - cały czas jesteś tą samą osobą. Psychotropy mają silne i doraźne działanie i na przykład pozwalają szybko zasnąć,rozluźlić się,zlikwidować napięcie i lęk. I uzależniają, bo dają ci natychmiastowe odprężenie i pozwalają czuć się znakomicie już parę minut po zjedzeniu tabletki-jak narkotyk.

2-Kilka lat temu byłam u psychiatry, rozmawiałam z nią ponad godzinę i powiedziała mi tak,że nerwicę lękową leczy się tymi samymi lekami co depresję czyli antydepresantami (dała mi nawet ulotkę potwierdzającą jej słowa,bo widziała moją zdziwioną minę kiedy na nerwicę ona mi zapisuje antydepresanty).

 

Dostałam wówczas coaxil,który zupelnie na mnie nie działał i po 2 miesiącach leczenie nim przerwałam. Później dowiedziałam się,że to jest stanowczo za słaby lek na nerwice lękową,ale ja już więcej nie poszlam do lekarza w obawie,że silniejsze leki spowodują u mnie skutki uboczne a i efekt może być równie mizerny.

Skoro więc leczenie nie przynosi sukcesu,to po kiego grzyba ci wszyscy lekarze kierują mnie do psychiatry a nie do psychologa?

 

Niech ktoś się jeszcze wypowie na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takimi samymi lekami psychotropowymi jak podane przez ciebie leki uzaleniajace, sa i leki antydepresyjne.Oba te specyfiki stosuje sie w nerwicach czy chorobach psychicznych.Oba wplywaja na tzw.chemie mozgu, maja wplyw na czynnosci psychiczne.Nie chce wchodzic w szczegoly ale jedyna roznica jest to ze dzialaja na rozne neuroprzekazniki w mozgu, ale oba dzialaja na funkcjonowanie psychiki dlatego sa nazywane psychotropami.Zreszta mozesz to sprawdzic w kazdym opracowaniu psychiatrycznym albo zapytac lekarza.Do wikipedii nie odsylam bo jest malo wiarygodna i masz prawo nie wierzyc.

Co do drugiej kwestii to lekarka miala racje ze powiedziala ze nerwice leczy sie lekami, ale nie tylko.Leki sa potrzebne do tego zeby zlagodzic objawy i pomoc pacjentowi zniesc chorobe, ale prawdziwa zmiana dokonuje sie w nerwicy tylko dzieki terapi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychiatra sam w sobie moze ci dac diagnoze - a to juz duzo. Lekarstwa mysle ze bierze sie wtedy jak juz nie mozna sobie dac rady samemu, ale tak naprawde to lekarstwa poprawiaja twoj stan przez czas kiedy sie je bierze - a po odstawieniu organizm sam musi sobie dawac rade. Natomiast prawdziwym "lekarstwem" na nerwice powinna byc psychoterapia, abys ty zrozumiala skad biara sie leki, jak rozwiazac swoje dotychczasowe problemy. Tak mi sie wydaje. No a lekarswa rzeczywiscie maja rozne dzialanie i dobrze jest wiedziec co sie lyka :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mnie antydepresanty mają BARDZO DOBRE działanie a przynajmniej ten, który został mi przepisany w sierpniu.

 

Mam od 2002 roku (z roczną przerwą od 2003 do 2004) agorafobię - od 2 miesięcy brania Paromercku poprawa jest OGROMNA. Byłem sceptycznie nastawiony do wszystkich leków ale wyraźnie widzę i odczuwam ich działanie i zauważyłem na czym ono polega :) Mam na myśli antydepresanty.

 

Kiedy ich nie brałem to cały dzień łaziłem roztrzęsiony, bałem się wszystkiego dookoła (musiałem brać psychotropy żeby z domu wyjść). Kiedy zacząłem brać to pojawiło się znajome już wcześniej przyjemne uczucie "uciskania" w gardle kiedy pojawia się strach. Mam wtedy więcej pozytywnych myśli, np.

- bez antydepresantów - "Jasny gwint, co się stanie kiedy ... ?" albo "A jeśli nie zdąży karetka pogotowia przyjechać ... ?"

- z antydepresantami - "A dlaczego ma przyjechać karetka pogotowia ratunkowego? Przecież jeśli nie będę o tym myślał to nie będzie musiała przyjeżdżać :)"

 

Dzięki temu:

- nie panikuję kiedy utknę w korku (wcześniej nie mogłem wytrzymać nawet 5 minut jazdy z prędkością 0-5km/h)

- wcześniej nie byłem w stanie przejść na piechotę dalej niż 500m od domu (kiedy widziałem jak mam daleko do domu to wpadałem w panikę) - teraz spokojnie 10km z buta "pocisnę" a może i dalej :) - myślę sobie "co to za różnica czy jestem kilometr od domu czy w domu? to jest przecież ŚMIESZNE!"

- nie wsiadłem przez 5 lat do żadnego autobusu i tramwaju - ostatnio wróciłem z pracy tramwajem stojąc nim łącznie jakieś 30 min w korkach, tłok też był :) i mam już za sobą kilka podróży tramwajowych (ogromny sukces)

- nie boję się jechać w nocy przez miasto ani nawet kawałek poza

 

WIDZĘ jak bardzo wpływa na nasze myślenie SEROTONINA! To jest fenomenalne i to nie jest autosugestia bo kiedy przestałem brać rok temu antydepresanty bo myślałem że nic nie dają to po 2-3 miesiącach zaczęło być znów fatalnie. Kiedy ich nie brałem to myślałem sobie "Jak to możliwe że kiedyś mogłem przejść kilometr przez całe osiedle albo pojechać samochodem do siostry bez brania Alproxu?" - a to było możliwe bo ... brałem wtedy Seroxat.

 

Tak więc to żaden efekt placebo bo na to bym się nie nabrał. Poprawa jest - przynajmniej jeśli chodzi o agorafobię. Mając to paskudztwo, ogromne problemy z wyjściem z domu plus upierdliwą arytmię serca - powoli wraca wszystko do normy i wiem, że mogę się z tego wyleczyć. I teraz wiem od czego zaczęła się nerwica. Od pn do pt praca - i to w nocy, w so i n - szkoła. Mało kontaktów z ludźmi, mało słońca - spadła ilość serotoniny i zaczęły pojawiać się lęki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mnie antydepresanty mają BARDZO DOBRE działanie a przynajmniej ten, który został mi przepisany w sierpniu.

Kiedy ich nie brałem to cały dzień łaziłem roztrzęsiony, bałem się wszystkiego dookoła (musiałem brać psychotropy żeby z domu wyjść).

WIDZĘ jak bardzo wpływa na nasze myślenie SEROTONINA! To jest fenomenalne i to nie jest autosugestia bo kiedy przestałem brać rok temu antydepresanty bo myślałem że nic nie dają to po 2-3 miesiącach zaczęło być znów fatalnie i zaczęły pojawiać się lęki.

Czyli dobrze się czujesz tylko wtedy,kiedy bierzesz antydepresanty-kiedy robisz przerwę lęki wracają. Ale do końca życia będziesz jechać na antydepresantach? Bo to chyba trochę jest tak jak z chorym zębem,kiedy bierzesz codziennie lek przeciwbólowy czujesz się dobrze-ból mija, przestajesz brać ból wraca a ząb jest cały czas chory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego bardzo ważna w tym wszystkim jest psychoterapia.Kiedy mój psychiatra wypisał mi seroxat powiedział do mnie ,że daje mi lekarstwo przeciwbólowe ale chorym zębem i tak trzeba się zająć i albo go wyleczyć albo go wyrwać.Biorę lekarstwo i chodzę na psychoterapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli dobrze się czujesz tylko wtedy,kiedy bierzesz antydepresanty-kiedy robisz przerwę lęki wracają. Ale do końca życia będziesz jechać na antydepresantach? Bo to chyba trochę jest tak jak z chorym zębem,kiedy bierzesz codziennie lek przeciwbólowy czujesz się dobrze-ból mija, przestajesz brać ból wraca a ząb jest cały czas chory.

 

Nie wiem czy do końca życia będę jechać na antydepresantach - to się okaże. Wcześniej zrobiłem dwa podstawowe błędy. Pierwszy to ten, że mając agorafobię nie próbowałem iść do przodu i przełamywać granice, które wyrosły wcześniej przede mną a drugi to słuchanie się rodziców, którzy mówili, żebym przestał to brać bo szkodliwe. I tak przestałem brać a to g... wróciło - powolutku zaczęły pojawiać się znów lęki. Psychiatra powiedział że jeśli tak będę robił to do końca życia z tego nie wyjdę więc przepisał mi Paromerck i wracam do życia. Robię rzeczy których nie robiłem od 2004 roku i liczę na to, że dzięki temu - prowadząc znacznie aktywniejszy tryb życia i czując się pewniej dzięki temu - to cholerstwo już nie wróci.

 

Tak czy inaczej - może wrócić bo mam dolegliwość, której nie ma wielu z Was a jest niesamowicie dla mnie przykra - a mianowicie skurcze dodatkowe i sporadyczne częstoskurcze, które pojawiają się na tle nerwowym. Więc muszę nauczyć się żyć z tym bardzo nieprzyjemnym dziadostwem - jakoś to idzie, raz lepiej raz gorzej ale czy do końca życia przyzwyczaję się do niemiarowego łupania serca - tego nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czy inaczej - może wrócić bo mam dolegliwość, której nie ma wielu z Was a jest niesamowicie dla mnie przykra - a mianowicie skurcze dodatkowe i sporadyczne częstoskurcze, które pojawiają się na tle nerwowym. Więc muszę nauczyć się żyć z tym bardzo nieprzyjemnym dziadostwem

Tak się składa,że ja też mam skurcze dodatkowe od kilku lat,dzień w dzień od rana do wieczora.Od kilku miesięcy doszły też częstoskurcze napadowe (180/min),ale nie wiem czy to na tle nerwowym,bo cięzko je uchwycić. Częstoskurcze pojawiaja się nagle i nagle znikaja i powodują,ze kiedyś zwariuję.A skąd wiesz,że te Twoje częstoskurcze są na tle nerwowym? Czy one pojawiają się po skurczu dodatkowym? Miałeś je uchwycone?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Częstoskurcze pojawiaja się nagle i nagle znikaja i powodują,ze kiedyś zwariuję.A skąd wiesz,że te Twoje częstoskurcze są na tle nerwowym? Czy one pojawiają się po skurczu dodatkowym? Miałeś je uchwycone?

 

Miałem uchwycone tylko skurcze dodatkowe (na szczęście nadkomorowe). Zarówno one jak i częstoskurcz pojawiają się u mnie w określonych momentach. Na szczęście to drugie "cholerstwo" występuje bardzo rzadko. Kiedy one występują (sk. dodatkowe)? Bardzo często w momentach kiedy wzrastają u mnie emocje (podejrzewam że chodzi o adrenalinę) oraz kiedy opadają. Czyli w momentach kiedy tętno ma przyspieszyć i kiedy zwalnia. W chwili kiedy już serce bije mi dosyć mocno to liczba s.d. maleje czasem do 0 a czasem utrzymuje się. Z tym, że bardzo duża szansa na wystąpienie s.d. jest rano i wieczorem. W dzień - niewielka, no chyba, że miałem kilka stresujących dni wtedy niewiele mi potrzeba do tego, żeby mieć je dosłownie co chwilę...

 

Czyli przypomina to wciskanie pedału gazu - kiedy wciskasz łagodnie to silnik powoli się rozkręca, kiedy zbyt gwałtownie to zaczyna się "ksztusić" - tak nalepiej mogę opisać działanie swojego serca.

 

A częstoskurcz występuje w tych samych momentach - czyli wystarczy że siedzę spokojnie i nagle mam przypływ jakichś emocji - wtedy jest minimalna szansa że wystąpi. Wysiłek nie ma tu nic do rzeczy. Występuje też w nocy - ostatnio już nie bo zasypiam bez problemów. W nocy występował przy zasypianiu i tylko wtedy, kiedy byłem w półśnie i to mocno zestresowany. Czułem wtedy że serce nagle zaczyna mi "świrować" - bardzo częste "lekkie" uderzenia i niemożliwość oddychania. Musiałem się wybudzić żeby móc oddychać (częstoskurcz powodował u mnie coś w rodzaju bezdechu...). Występował też podczas nocnych koszmarów (zdarzył mi się dwa razy) więc to dodatkowa informacja dla mnie, że to zależy tylko od adrenaliny. Ale tak do końca nie wiem bo kardiolodzy ignorują to i s.d. bo mam ich na tyle mało, że "mam się tym nie przejmować"... A byłem już u 6-ciu. U dwóch usłyszałem, że tak u niektórych osób działa adrenalina... coś w tym jest bo właściwie u mnie się zgadza. Pozostaje mi zatem żyć z tym cholerstwem i cieszyć się, że nie mam tego w tysiącach sztuk dziennie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ad2008, tez to mam, odkąd przestalam padac na ulicy jak kawka, tracąc przytomnosc, to rzeczywiscie, da rade z tym zyc.

 

A u Ciebie w których momentach występują te skurcze dodatkowe lub częstoskurcze? W losowych? Zależnie od poru dnia albo emocji? (adrenalina)

 

(utraty przytomności nie zazdroszczę - gdyby mnie to spotkało to pewnie bym z domu nie wychodził przez rok - raz byłem o mały włos ale to z powodu długo trwającego stresu)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skurcze dodatkowe nie sa groźne,ale te częstoskurcze mogą być (ale też nie muszą),mogą przechodzić w migotania albo trzepotania komór i to jest zagrożenie życia. Ale ciężko je zdiagnozować,bo np u mnie one pojawiają się u mnie nagle,trwają od kilku sekund do 10 min i same przechodzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po ablacji juz luzik. mialam tak czeste ataki i utraty przytomnosci, ze zaplacilam gdzie trzeba, i przyjechali lekarze z wawy i zrobili mi to raz dwa w moim miescie. u mnie wystepowalo zagrozenie zycia wiec mialam pierwszenstwo. to nic przyjemnego mdlec na srodku ulicy, na przejsciu dla pieszych itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podziwiam osoby, które jakoś mogą funkcjonować po takich przeżyciach jakie miała Bliksa.

 

Mnie raz udało się wywołać częstoskurcz podczas ataku paniki... Kilka lat temu miałem tak, że bałem się w nocy wracać z pracy do domu - kończyłem o 22:00 i musiałem przejechać jakieś 2km przez pola i 7km przez miasto. Bałem się wystąpienia skurczy dodatkowych podczas jazdy. Raz mnie taki lęk dopadł że nie mogłem się ruszyć z miejsca. Łaziłem po korytarzu tam i z powrotem próbując się uspokoić aż mnie kolega z magazynu znalazł zaniepokojony moją nieobecnością w biurze. Chwilę z nim pogadałem, trochę przeszło ale serducho waliło jak oszalałe. Kiedy wyszedłem z budynku to doszła arytmia... Ogromne ciśnienie i tętno plus skurcze dodatkowe... masakra :( Poprosiłem kolegę o podwiezienie do postoju taksówek - podczas jazdy skurcze dodatkowe pojawiały się jeden za drugim aż poczułem serię jak z karabinu maszynowego - to był częstoskurcz. Nie wytrzymałem - zacząłem ryczeć jak małe dziecko... Uspokoiłem się dopiero zbliżając się do domu ale gdybym był daleko od domu to nie wiem czy bym się uspokoił (jak to w agorafobii) czy prędzej zszedł z tego świata bo takie ogromne tętno, panika i częstoskurcz to pewnie niezbyt bezpieczna mieszanka.

 

No i od tego czasu panicznie bałem się powtórki tej sytuacji... zwłaszcza gdzieś daleko od miejsca w którym ktoś mógłby mi w razie czego udzielić pomocy. Mam Zomiren (odpowiednik Alproxu i Xanaxu) pod ręką ale nie mam 100% pewności czy to mnie wyciągnie z największej paniki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki psychotrpowe sa takze antydepresanty, tylko ze to leki najnowszej generacji. Lekami psychtropowymi nazywami wszstkie te leki ktore wplywaja na psychike i sa stosowane w leczneiu zaburzen/chorob psychicznych. Tylko ze te leki dzialaja po jakims czasie, natomiast jezeli chodzi o benzo to one uzalezniaja i dzialaja od razu, najczesciej przeciwlękowo. Antydepresanty sa stosowane takze w leczeniu nerwicy, bo maja takze dzialanie przeciwlękowe np Effectin. Stosowanie tych lekow jest dobre jak sie pojawiaja objawy somatyczne, czyli bóle głowy, zawroty, bóle brzucha, czestoskurcze powodowane nerwica, itd, niestety bywaja momenty kiedy atak paniki jest na tyle silny ze objawy moga sie powtorzyc w trakcie brania leku z tym ze powinny byc lagodniejsze. Ja sie lecze na zaburzenie nerwicowo-depresyjne biore antydepresant od ok pol roku, od tamtej pory nie mialam atakow lęku, chodze spokojnie, takze objawy somatyczne jak bole glowy zniknęły. Do tego nie mam objawow depresji, czasami owszem placze ale juz sie szybko, normalnie uspokajam, poki co mimo tego ze mi zostaly skutki uboczne leku(pocenie sie w nocy i budzenie, cisnienie mam b niskie) to widze same poztywne efekty. Mysle ze to kwestia dobrania odpowiedniego leku i tego jak on zadziala na dany organizm, ja biore najmniejsza dawke z mozliwych i dziala ! Planuje ten lek brac dwa lata, po czym z niego zejsc, na listopad jestem zapisana na psychoterapie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też się bałam skurczy dodatkowych,popadałam w obłęd.Ciężko je było wyłapać,bo kiedy zakładali mi holtera,albo podpinali ekg nagle serce zaczynalo pracować spokojnie, odpinali mnie,zaczęłam się ubierać-zaczynały się od nowa. Kiedyś już sie tak wkurzyłam kiedy cały dzień od rana miałam co drugie bicie skurcz dodatkowy i z marszu poszłam do swojej przychodni,weszłam do zabiegowego i powiedziałam,że mam teraz straszna arytmię ,której nie udaje się wyłapać i niech mi w tym momencie zrobią ekg.Wyszło,ale kiedy lekarka zobaczyła to ekg momentalnie zadzwoniła po pogotowia. W szpitalu zrobili mi echo serca i wyszło,że mam małą wadę kosmetyczną wypadanie płatka zastawki mitralnej,że objawy są upierdliwe,ale skurcze nie są groźne dla życia i zdrowia i mam się nauczyć z tym żyć. Noto żyję,ale od kilku miesięcy do tego doszły te częstoskurcze,które nie wiadomo skąd pochodzą,a wyłapać je będzie równie trudno (chyba że padnę jak koleżanka wyżyj na ulicy) i teraz co skurcz dodatkowy,ja już panika że zrobi sie z niego częstoskurcz i praktycznie cały mój dzień to obserwacja i wsłuchiwanie się w bicie serca. I nie mozna dostać pierdolca??? A poza tym agrofobia,lęki właściwie ciężko powiedzieć czego się nie boję,nerwica żołądka i czuję się jak 80-letnia babcia.

Staram się z tym walczyć sama,kiedy jest już tragicznie biorę Zomiren albo Lexotan,który jest dla mnie wybawieniem ale wiem,że to półśrodek i staram się walczyć sama. Podziwiam was,że nie boicie się brać tych antydepresantów,każdy z nich ma skutki uboczne min w postaci nasilenia objawów lękowych (drżenie,lęk,szybki puls)-ja już sobie nie radzę,a co dopiero gdyby mi się te objawy nasiliły. A z resztą nawet jakby mój organizm bardzo dobrze tolerował nowy antydepresant,to i tak miałabym wszystkie objawy wypisane na ulotce.Ehh życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tunia03, kardiolog pokazal mi co robic podczas ataków. nalezy nabrac gromną ilosc powietrza , napiąc miesnie brzucha na wysokosci przepony i tak jakby wypychac to powietrze, mowie tak jakby, bo sie go nie wydycha wtedy. nie wiem czy to zrozumiale co napisalam :? poza tym pokazal mi jak oddychac prawidlowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam was,że nie boicie się brać tych antydepresantów,każdy z nich ma skutki uboczne min w postaci nasilenia objawów lękowych (drżenie,lęk,szybki puls)-ja już sobie nie radzę,a co dopiero gdyby mi się te objawy nasiliły.

 

U mnie nasilenie lęków było na samym początku - nawet w domu miałem ataki paniki ale później przeszło i ani razu od sierpnia nie wpadłem w panikę.

 

Lęki po 2 dniach przeszły ale zostały u mnie takie uboczne objawy jak:

- krótszy sen (ale łatwiejsze zasypianie)

- szybsze tętno (to mnie czasem irytowało ale się przyzwyczaiłem - biorę po prostu ciut więcej Bisopromercku, który mam przepisany od kardiologa)

No i jeśli ktoś ma partnera to spadek libido może być problemem.

 

I to wszystko. W zasadzie nie przeszkadzają mi te objawy uboczne - są jeszcze związane z odstawieniem leku ale można je zminimalizować albo nawet nie odczuć ich jeśli te leki odstawia się BARDZO powoli. Kiedy odstawiałem Seroxat to przejście z połowy tabletki do zera było bardzo upierdliwe - to samo jest przy Paromercku i Oxozepanie (kiedy się go brało a nie odstawiało). Czyli niesamowita wrażliwość na hałas i dziwne "fazy" kiedy wydaje się, że się w głowie kręci (takie sekundowe kręcioły przy gwałtownych ruchach głowy). Najbardziej mi dokuczała wrażliwość na hałas - nawet niezbyt głośne stuki przeszywały mózg na wylot :) A kiedy ktoś stuknął mocniej to potrafiłem aż wyskoczyć z krzesła jak z procy (raz mi w pracy ktoś nieświadomy moich doledliści łupnął z papierowej torebki - spadłam na ziemię ku uciesze publiki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tunia03, kardiolog pokazal mi co robic podczas ataków. nalezy nabrac gromną ilosc powietrza , napiąc miesnie brzucha na wysokosci przepony i tak jakby wypychac to powietrze, mowie tak jakby, bo sie go nie wydycha wtedy. nie wiem czy to zrozumiale co napisalam :? poza tym pokazal mi jak oddychac prawidlowo.

Ja taką poradę wyczytałam w necie i wypróbowałam w czasie ataku,ale niestety nie podziałało. Miałam wtedy 10 min takiej jazdy z sercem,że szkoda gadać,ale ta motoda nie poskutkowała.Być może nieumiejetnie ją zastosowałam,ale wpadłam wtedy w taką panikę,że nie wiedziałam co robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×