Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Co u Was wszystkich słychać, jak się czujecie i jak sobie radzicie?

Kintre, przygotowujesz rzeczy, czy cokolwiek na przyjście, na świat maluszka? Skąd jesteś mniej więcej? Ja to województwo zachodniopomorskie. Pytam z ciekawości, bo ja w sumie tutaj nie mam żadnych koleżanek z dziećmi i z kim się spotykać, przez to tez mój stan psychiczny często jest gorszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co u Was wszystkich słychać, jak się czujecie i jak sobie radzicie?

Kintre, przygotowujesz rzeczy, czy cokolwiek na przyjście, na świat maluszka? Skąd jesteś mniej więcej? Ja to województwo zachodniopomorskie. Pytam z ciekawości, bo ja w sumie tutaj nie mam żadnych koleżanek z dziećmi i z kim się spotykać, przez to tez mój stan psychiczny często jest gorszy.

 

 

 

 

 

 

Hej. A dni są różne raz gorzej albo bardziej gorzej że tak powiem. No powoli muszę kupić łóżeczko i zacząć kompletować wyprawkę. Szkoda że nie daje mi to tyle radości skoro w głowie strach że coś mi poważnego jest. Sypiam dalej źle.. budzę się mokra na klatce piersiowej i szyi. Generalnie staram się mniej myśleć o wszystkich objawach i pogodzić się z tym "co ma być to bedzie". No ja mieszkam akurat na Śląsku więc na spacerze się nie spotkamy niestety-a szkoda!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A słuchajcie, wy też może tak macie..? Wieczorami przed snem słyszę, jak mi buczy, szumi w prawym uchu.. Zauważyłam to po porodzie od czasu do czasu. A teraz jak wsiadłam do auta, to z kolei w tej ciszy słyszałam, jak mi piszczy, ale już w obu. Teraz to już jestem przerażona.. Może też jakiś guz, czy tętniak. ;(

Do tego po porodzie miałam miesiączkę normalna raz, gdy wzięłam jedno opakowanie tabletek. Później na początku drugiego opakowania musiałam je odstawić i znów dostałam okres. Ostatnio jak miałam mieć miesiączkę, to miałam ją dosłownie jeden dzień! W ciąży nie jestem, bo test robiłam, ale skąd takie rozregulowanie..? Zawsze miałam siedem dni dosyć obfity. Zaraz będzie cztery miesiące od porodu. Może to też oznaką czegoś złego? Juz nie wspomnę o tym, że od trzech dni tez mam lekkie biegunki. ;(

 

Szumy uszne to klasyka nerwicy. Moje lewe ucho non stop daje do wiwatu. Zasypiam z wrażeniem, że gdzieś nieopodal jest włączony stary, kineskopowy telewizor. Podobne odczucia ma Teksas z tego forum, z tego co kojarzę również takowe męki przeżywał Pholler. Badań zrobiłem swego czasu masę w tym kierunku, nic nie wyszło. Piszczenie często spowodowane jest problemami z karkiem. Na pewno masz non stop spięte mięśnie szyi. Ja już się nauczyłem z tym żyć, w ciągu dnia piski nie stanowią dla mnie problemu, bo zwyczajnie są wygłuszone odgłosami cywilizacji, gorzej wieczorem, ale idzie przywyknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do wszystkich z dolegliwościami jelita grubego.Układ wegetatywny człowieka czyli taki,który działa niezależnie od woli człowieka składa się z dwóch układów nerwowych:sympatycznego i parasympatycznego.Jeden coś np.kurczy drugi rozluźnia.Homeostaza tych dwóch układów powoduje subiektywne poczucia zdrowia.

Gdy człowiek jest narażony na przewlekły stress lub jest "nadwrażliwy "na punkcie swojego układu trawiennego,jeden z układów sympatyczny lub parasympatyczny osiąga przewagę.Somatycznie przybiera to postać biegunki/rozluźnienie/ lub zaparcia/kurczenie/.Patrzenie na wygląd stolca przybiera rozmiary niekiedy tak patologiczne,że wygląd kupy staje się najważniejszym celem życiowym.Jest to już patologia zaliczana do zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych.

Jeżeli ta spirala nie nakręciła się zbyt mocno ,to wszystkim "jelitowcom grubym "polecam 2-3 łyżki stołowe otrąb pszennych rozmieszanych 0,5 l jogurtu.Stolec będzie lepiej uformowany a jelita najczęściej skurczone, mechanicznie się rozluźnią.

Piszę to z osobistego doświadczenia po koloskopii ,różnych prześwietleniach "z podwójnym kontrastem",wizyt u proktologów i gastrologów.Po kilku miesiącach,miałem zdrowe jelita i lepsze samopoczucie.

Jeżeli "wkrętka" obsesyjna jest już mocno nakręcona ,to po wykluczeniu zmian organicznych lub czynnościowych jelita grubego,konieczne jest leczenie psychiatryczne w kierunku hipochondrii czyli specyficznego zespołu obsesyjno-kompulsyjnego.

Terminu "nerwica"bym raczej unikał bo ono ma wiele znaczeń w języku potocznym i nie za bardzo wiedomo o co chodzi.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do wszystkich z szumami usznymi..Przyczyną najbardziej powszechną różnych subiektywnych odczuć słuchowych jest niestety brak higieny w uchu.Trzeba umiejętnie/nie patyczkiem/usuwać woskowinę lub korzystać z preparatów ,które ją rozpuszczają.Sam będąc u laryngologa ,co prawda z innego powodu,wyczyściła mi Pani doktor w ramach rutynowego badania-ucho i było mi wstyd,tyle tego było.

Drugą przyczyną jest hałas,który sami sobie fundujemy słuchając zbyt głośnej muzyki.To taki"powidok"słuchowy.Myzyki już nie ma ale coś nam brzęczy w uchu.

Trzeci,to zmiany ciśnienia atmosferycznego.Bębenek to unerwiona błona,która działa jak barometr.

Poważniejsze przyczyny to głównie nadciśnienie tętnicze lub przewlekły stress.Są jeszcze inne przyczyny,więc wizyta u laryngologa może się przydać.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do wszystkich z szumami usznymi..Przyczyną najbardziej powszechną różnych subiektywnych odczuć słuchowych jest niestety brak higieny w uchu.Trzeba umiejętnie/nie patyczkiem/usuwać woskowinę lub korzystać z preparatów ,które ją rozpuszczają.Sam będąc u laryngologa ,co prawda z innego powodu,wyczyściła mi Pani doktor w ramach rutynowego badania-ucho i było mi wstyd,tyle tego było.

Drugą przyczyną jest hałas,który sami sobie fundujemy słuchając zbyt głośnej muzyki.To taki"powidok"słuchowy.Myzyki już nie ma ale coś nam brzęczy w uchu.

Trzeci,to zmiany ciśnienia atmosferycznego.Bębenek to unerwiona błona,która działa jak barometr.

Poważniejsze przyczyny to głównie nadciśnienie tętnicze lub przewlekły stress.Są jeszcze inne przyczyny,więc wizyta u laryngologa może się przydać.

Pozdrawiam

 

Rzeczywiście, ja zaczęłam zauważać ten szum/buczenie wieczorami jakiś czas po porodzie, gdzie zmęczenie jest duże, sen przerywany, stres czasem się pojawia i po głośnym, częstym płaczu mojej córeczki. Czasem jak płakała to aż mi dzwoniło w uszach, może to wszystko ma z tym związek. Dziękuję za informacje, do laryngologa w niedalekiej przyszłości się wybiorę z pewnością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się jakoś po przeziębieniu które miało miejsce w styczniu. Najpierw bolało gardło i ucho i typowe przeziębieniowe dolegliwości w teraz zostało te buczenie. Tzn to jest taki odlos jakby mi dmuchnął w ucho wiatr. Co jakiś czas.. nie jest to stałe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kintre...jak funkconuję? To raczej wegetacja.

 

 

Przepraszam, ze to opisuję ale tak bardzo tęsknię za normalnością. Jakby ktoś umiał odczarować tamten czas :( Jakby ktos umiał mi powiedzieć, ze to lęk, żebym nie diagnozowała sie sama...

 

Ja też. Wierz mi, że ja też. Chcę powrotu do normalności najbardziej na świecie i do cieszenia się życiem. Coraz bardziej jednak utwierdzam się w przekonaniu, że "to se już ne vrati". Wegetuję w milczeniu, bo obarczanie rodziny problemami ma swoje granice przecież. Pozdrowienia dla wszystkich forumowiczów z tego wątku. Trzimejcie sie ludzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Wam wszystkim.

Teksas, ja tez czasem mysle, ze nie wróci:( Ta tęsknota za normalnoscią i przeszlością potęguje cierpienie.

Tak jak się godzimy na to, ze nie mamy juz np. 15 lat i jest to naturalne, oczywiste...tak trzeba sie pogodzić z tym, ze to co było, to doświadczenie normalnosci BYŁO i nie wróci.

Ja niestety mam ciągle głupią nadzieję na cud? - jest to ode mnie silniejsze. Od niemal 14 lat budzę sie rano z myślą "a moze dziś bedzie normalnie" Serio. Nie umiem z siebie tej durnej nadziei wytępić:(

A ona wcale nie jest taka fajna (bo mówi sie zeby nie tracić nadziei) - bo wczoraj NIC, dziś nic i jutro pewnie też NIC cudnego nie bedzie.

 

Dzisiaj mam wizytę u psychiatry. czekałam 2 tygodnie. Dalej mam rozne objawy somatyczne, złośc pomieszaną z napięciem 24H, czasem smutek i beznadzieję, najgorsze jednak sa objawy i oczywiscie lęk że jestem na coś chora.

Bóle w stopach, potem rękach, kciuk, palec u nogi, gorąc, poty, zimno, szczękościsk, suchość w ustach, drętwienia, prądy, bóle... w kołko coś, można zwariować. Ostatnio dominuje we mnie złość, na to gówno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do wszystkich z szumami usznymi..Przyczyną najbardziej powszechną różnych subiektywnych odczuć słuchowych jest niestety brak higieny w uchu.Trzeba umiejętnie/nie patyczkiem/usuwać woskowinę lub korzystać z preparatów ,które ją rozpuszczają.Sam będąc u laryngologa ,co prawda z innego powodu,wyczyściła mi Pani doktor w ramach rutynowego badania-ucho i było mi wstyd,tyle tego było.

Drugą przyczyną jest hałas,który sami sobie fundujemy słuchając zbyt głośnej muzyki.To taki"powidok"słuchowy.Myzyki już nie ma ale coś nam brzęczy w uchu.

Trzeci,to zmiany ciśnienia atmosferycznego.Bębenek to unerwiona błona,która działa jak barometr.

Poważniejsze przyczyny to głównie nadciśnienie tętnicze lub przewlekły stress.Są jeszcze inne przyczyny,więc wizyta u laryngologa może się przydać.

Pozdrawiam

 

W ciągu ostatniego półtora kilka wizyt u laryngologa. na każdej płukanie i czyszczenie uszu. Trzy wizyty u neurologa. Tomograf i rezonans głowy, tomograf kości piramidowych. Słuchawek nie używam. Generalnie wszystko ok. Jakaś torbiel w zatoce szczękowej, ale zdaniem neurologa nie może to powodować szumów. A kineskop w głowie jest. I co powiesz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam...nie dostałam NIC!

Rozmowa 45min, stwierdził ze to to samo od 14 lat. Ze mam sie nie badać tylko odpuszczać kontrole. U tego psychiatry jestem od 13 lat...jestem zawiedziona ze mi nic nie dał:(

 

Nef, zmianę psychiatry rozważałaś? Z tego co Cię czytam jesteś w rozsypce. Potrzebujesz leki, żeby jako tako stanąć na nogi i chociaż zacząć myśleć co dalej. Terapii nie proponuję, bo jestem sceptykiem, ale skoro choroba wpływa już na Twoje życie rodzinne, to trzeba podjąć bardziej zdecydowane działania. Wiem, że to się łatwo pisze i że do lekarzy boisz się chodzić, ale weź się zmobilizuj, bo aż mi szkoda Ciebie. Ty w ogóle łykałaś jakieś prochy kiedyś? Było coś lepiej po nich? I pamiętaj, że fizycznie zdrowa jesteś i nie umrzesz w ciągu tygodnia. Tylko Twój mózg funduje Ci jazdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teksas, prochy to ostateczność. Czasami dopiero po nich zaczynają się prawdziwe problemy i człowiek staje się niczym zombie. Ja do teraz żałuję i przeklinam tę decyzję, że zgodziłem się to brać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teksas, prochy to ostateczność. Czasami dopiero po nich zaczynają się prawdziwe problemy i człowiek staje się niczym zombie. Ja do teraz żałuję i przeklinam tę decyzję, że zgodziłem się to brać.

 

Tak jak we wszystkim, jest tylu zwolenników, co przeciwników. Mi akurat leki w najgorszym okresie pomogły. A było bardzo, bardzo żle. Nie potrafiłem racjonalnie myśleć. Leki mnie uspokoiły, byłem w stanie w miarę normalnie funkcjonować. Choć potwierdzam, że jest to wybór na zasadzie mniejszego zła, bo cudowna tabletka szczęścia nie istnieje i SSRI idealne nie są. Mimo wszystko jednak, w takiej sytuacji akurat lepiej zażywać niż nie zażywać. Ale to oczywiście moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei staram się żyć normalnie, nie mówić o dolegliwościach i starać się myśleć pozytywnie. Ale głęboko w głowie niestety jedna wielka katastrofa. Po pierwsze nie daje rade, bo w telewizji o rakach, w internecie tez i praktycznie nie da się o tym nie myśleć. W dodatku ja patrząc na swoje dolegliwości to mam raka wszystkiego. Nawet nie wiem czy to możliwe. Co chwilę coś nowego znajduje.

Szumy w uchu, czasem ból głowy= tętniak albo go mózgu,

Nieidealna morfologia, wyczywalne wezly chlonne itd.= białaczki, chloniaki-ziarnica,

Klucie w brzuchu= jakieś raki żołądka itp.,

Nieregularne cykle= albo guz mózgu albo szyjki macicy/jajnika itd..

Wyczuwalny maleńki guzek na łydce, chyba na miesniu= rak kości/ jakiś mięsak/nowotwór tkanek miękkich.

No porażka, czy tylko ja mam to takie rozległe?

Ten guzkek na łydce, taką maleńką kulkę miałam chyba już wiele lat temu, bo pamiętam ze jeszcze kiedyś mówiłam o tym mojej mamie, ale teraz jakoś od tego macania się wszędzie zaczęłam go wyczuwać i boję się, że to jakiś mięsak czy cholera wie co. Do lekarza to ja już się nie wybieram, przecież ja mam tyle dolegliwości, że nie wiem od czego zacząć i do jakiego specjalisty najpierw się umówić, no mam dość i nie mam nawet na to siły. Miałam taki moment, że biegalam robić te badania, jak szalona, a teraz odwrotnie, mam obawy, ale już nie chce chodzić i robić badań. W piątek robiłam morfologię i do tej pory nie mam psychicznie siły, żeby ją odebrać.

 

nefretis, a nie mam takiego poczucia, że jeśli trwa to już tyle lat, to znaczy, że naprawdę nic Ci nie dolega (w kontekście ciezkiej choroby)? Podziwiam, to mnóstwo czasu i nie powinno tak wyglądać życie. Ja akurat staram się zawsze sobie radzić bez leków i wiele razy wyrzucilam receptę, mówiąc że poradzę sobie bez tego, ale myślę że w Twoim przypadku warto zmienić lekarza i starać się o dostanie odpowiednich leków, które pomogą inaczej spojrzeć na rzeczywistość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polaa21 ja z hipochondria juz od 8 lat ... raz jest lepiej jak gorzej. To jak sie przyczepi to chyba nie ma konca :( teraz mam mysli, zeby zrobic markery jelita grubego, ale obiecalam sobie, ze koniec z wykonywanie miliona badan. Ostatnio wydalam ponad 500zl na badania krwi ... :roll: co jakis czas wpada mi "genialna" mysl, albo z jakims badaniem albo z chorobą. Najgorsze sa mysli, ze co z tego, ze teraz nie mam objawow jak pewnie ten rak i tak się juz powoli rozwija gdzies :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wam :) Nie sądziłam, że w którymś momencie swojego życia trafię na tę stronę, a jednak tak się życie potoczyło...

 

Mam 23 lata, od ~4 miesięcy zmagam się z hipochondrią. Zaczęło się od tego, że któregoś dnia wyczułam w brzuchu naprawdę sporego, twardego guza. Na początku starałam się nim nie przejmować, bo myślałam, że może to po prostu wyczuwalna wątroba, ale nie dawało mi to spokoju. Wyczułam to po raz pierwszy w połowie listopada i tak przez cały grudzień zamartwiałam się, co mi jest. Okres świąteczny był najgorszy - byłam w domu rodzinnym, a później w domu mojego chłopaka i nie miałam siły na nic - zdecydowałam się iść do lekarza, żeby sprawdzić, co mi jest, ale ponieważ musiałam poczekać na powrót do domu jakieś 2 tygodnie, przez cały ten czas okropnie się stresowałam. Nie chciałam jeść, nie mogłam spać, schudłam 3 kilo (w święta, gdzie raczej spodziewałabym się te 3 kilo przybrać....), nie miałam ochoty zupełnie na nic, potrafiłam leżeć w łóżku przez cały tydzień, czytać fora o objawach raka nerki albo jelita i płakać.

 

Po powrocie do domu poszłam do internisty, która badając mnie sama się przestraszyła i nie miała pojęcia, co mi jest. Dostałam skierowanie na USG brzucha. Przed wejściem na USG myślałam, że umrę i już żegnałam się z życiem, Na wizycie okazało się, że guz, który u siebie wyczuwałam, to po prostu moja nerka - bez żadnych nieprawidłowości, po prostu mam tzw. "nerkę wędrującą", którą można wyczuć przez brzuch i nie jest to nic groźnego. Myślałam, że to po tej diagnozie wszystko wróci do normy - nic bardziej mylnego...

 

Od tego czasu zaliczyłam już USG węzłów chłonnych, dermatologa, okulistę, USG piersi i nieustannie myślę o swoim zdrowiu. W pracy nie mogę się skupić, doświadczam derealizacji i totalnego rozbicia, każdy najmniejszy objaw w moim ciele interpretuję jako nowotwór. Nic mnie nie cieszy, nie mam na nic siły, a ponieważ mieszkam sama, zdarza mi się przesiedzieć cały dzień nie robiąc nic, leżąc w łóżku i nie mogąc zmusić się do absolutnie niczego. Starałam się wrócić do podróży (uwielbiałam je i bardzo często gdzieś wyjeżdżałam), ale każdy mój wyjazd przepełniony był lękiem o zdrowie (np. na ostatnim wyjeździe obsesyjnie oglądałam swoje źrenice i ich reakcję na światło, bo pan optometrysta stwierdził, że są dość duże. Oczywiście ja od razu przypisałam to do guza mózgu i oglądałam je przy każdej możliwej okazji, robiłam sobie zdjęcia przy świetle i oceniałam ich wielkość i symetrię itd... Uspokoiłam się trochę dopiero w momencie, kiedy znalazłam swoje zdjęcia z 2010 roku, na których moje źrenice są tak samo duże - więc chyba już po prostu tak mam). Swoje objawy sprawdzam po kilkadziesiąt razy dziennie (mierzenie temperatury, sprawdzanie reakcji źrenic na światło, sprawdzanie odruchów itd), także w pracy i podczas spotkań z innymi. Dostaję ataków paniki, kiedy wokół jest za głośno, albo kiedy jestem w sytuacji, kiedy danej rzeczy nie mogę skontrolować.

 

Obecnie chodzę na psychoterapię, podczas której pani psychoterapeuta zdiagnozowała u mnie lęk o zdrowie i depresję. Czuję, że to mi pomaga, ale przede mną jeszcze tak daleka droga... Każda wizyta wypełniona jest płaczem, nie mogę się uspokoić, strasznie mi smutno. W dodatku mieszkam sama i podczas samotnych wieczorów nie daję już rady - wszystko mi obojętne, nie mogę się zmusić do najprostszych czynności, lodówka świeci pustkami, a ja odżywiam się jakimiś śmieciami na dowóz albo słodyczami...

 

Nikt w mojej rodzinie nie chorował, wszystkie wyniki mam jak dotąd idealne, ale natrętne myśli cały czas zostają w mojej głowie i nie dają żyć, coraz bardziej przeszkadzają w pracy i w normalnym funkcjonowaniu. Nie wiem już, co robić, każda próba ustalenia sobie planu dnia i aktywności, które mają mi pomóc wydostać się z tego stanu, graniczy z cudem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Catgroove, niestety znamy/znamy to wszyscy. Ja tez raczej z tych świeżych w kwestii hipochondrii, chociaż z nerwicą od dawna. U mnie zaczęło się od badań krwi, ale myślę, że dużo wcześniej zaczęły nawarstwiać się sprawy, które do tego doprowadziły. Tak samo jak Ty, każdą anomalię w/lub na moim organizmie traktuje jako nowotwór. Jedno w sumie, co mnie odróżnia to fakt, że ja byłam uzależniona od słodyczy. Ciągle je jadłam, a po porodzie to już w sumie tylko i wyłącznie słodycze. Ale odkąd zrobiłam badania i nie wyszły idealne, to w ogóle przestałam jeść, schudłam również, ale jak odrobinę się uspokoiłam, to starałam się jeść normalnie, tylko słodycze zupełnie odrzuciłam, bo się boje, że doprowadzą do raka albo rozwiną go, jeśli już się pojawił. No paranoja. Ciągle chce mi się słodkiego, ale się boje zjeść. Tak mam też z alkoholem, panicznie boje się coś wypić, bo obawiam się, że zaczną boleć mnie węzły i będzie wtedy pewne, że to chloniak.

Super, że chodzisz na terapię. A pisałaś coś o chłopaku. Nie spędzasz z nim wieczorów? Dobrze byłoby zajmować czymś głowę. Ja za dnia sprzątanie, dziecko itd.,wieczorem telewizja i narzeczony i jakoś sobie radzę, chociaż to co w głowie mam, to świeci mi co chwilę -ze tak to ujme.

 

Laveno, rozumiem też idealnie. Nawet jak mam przebłysk, że może akurat teraz nie mam raka(co rzadko ma miejsce), to zaraz przychodzi myśl, że to może początek, że za chwilę się rozwinie itd. A ile masz lat, jeśli mogę zapytać? Masz może męża, dzieci? 8 lat to też dużo, o 8 za wiele. Kurcze, ale to jakość naszego życia niszczy. Ciągle jesteś w gorszym stanie, czy masz po prostu takie momenty, w których jest gorzej, a czasem lepiej?

Dla mnie najgorsza myśl, to ta, gdzie mówię sobie, że spokojnie, to tylko hipochondria, a za chwilę jakiś inny głos w głowie, który mówi, że nie hipochondria tylko naprawdę jakaś zła choroba i się zdziwię niedługo.

 

Dzisiaj to mnie chyba wyrostek boli i w dodatku jakiś ząb z tyłu mi wychodzi, żeby mi się nie nudziło.. Najgorsze, że mam nieodebraną morfologię w szpitalu, ale tak się boje już wyników, ze nie mam siły jej odebrać. Z jednej strony wiem, że mam aktywną cytomegalie i ze mogą być jakieś obsunięcia, a z drugiej i tak panicznie boje się zobaczyć i ten strach, że mogło się drastycznie pogorszyć od ostatniego razu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że najgorsze to jest czytanie dr Google. To był mój pierwszy, diametralny błąd. Pewnie gdyby nie to, to poszłabym z wynikami do lekarza, ona powiedziałaby, że nie ma tragedii i na tym by się skończyło. Ale przez czytanie o wszystkich chorobach, historiach chorób innych osób, to czuje, ze mogłabym próbować dostać się na medycynę i przede wszystkim ciągle czuje niepokój, bo przypominam sobie, że na jakimś forum ktoś miał taki objaw i było to rakiem i zamiast usiaść spokojnie, to ja cały czas myślę, gdzie powinnam biec i jakie badania robić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polaa21 ja z hipochondria juz od 8 lat ... raz jest lepiej jak gorzej. To jak sie przyczepi to chyba nie ma konca :( teraz mam mysli, zeby zrobic markery jelita grubego, ale obiecalam sobie, ze koniec z wykonywanie miliona badan. Ostatnio wydalam ponad 500zl na badania krwi ... :roll: co jakis czas wpada mi "genialna" mysl, albo z jakims badaniem albo z chorobą. Najgorsze sa mysli, ze co z tego, ze teraz nie mam objawow jak pewnie ten rak i tak się juz powoli rozwija gdzies :(

 

Ja zrobialm markery nowotworowe na jelita i szczerze nic mi to nie dalo choc wyniki byly w normie.

Jakie masz objawy jelitowe? Ja bole pod rzebrem lewym i w lewym boku (nie jakies mocne ale sa). Tez oddaje o dziwo codziennie (nawet dwa razy dziennie czasem stolec) bardzo miekiie czasem papkowaty a jak juz uformowany to jakis taki cienki i to mnie martwi ze nie chce zrobic zie guubszy i ciagle mam wrazenie ze chce mi sie do ubikacji. Lekarze nienwidza w tym problemu a ja nie potrafie odpuscic. Wczesniej mialam mega zaparcia i kupa zawsze byla duza i uformowana dobrze a teraz nienchce sie uformowac duza srednica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×