Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak pomóc osobie chorej na nerwicę natręctw?


Tusiex

Rekomendowane odpowiedzi

Od razu przepraszam jeśli powtarzam się z tematem, ale nie mogę znaleźć nic co odpowiedziałoby na moje pytanie.

 

Mój chłopak ma nerwicę natręctw i wg niego jest to bardzo silne stadium. Niestety nie mam pojęcia o tej chorobie, pomijając przeczytanie masy informacji w internecie.

Przeczytałam gdzieś, że mając natręctwa należy się im przeciwstawiać, walczyć z nimi, a nie zostawiać wszystko farmakologii. Zasugerowałam to mojemu chłopakowi, lecz on stwierdził, że w jego przypadku jest to niemożliwe, a jeśli nawet to bardzo trudne. Moim zdaniem po prostu poddał się. Zupełnie nie wiem jak mam do niego dotrzeć, jak pomóc... Boję się, że kiedyś tabletki przestaną działać, a ja nie będę w stanie nic zrobić. Muszę jeszcze dodać, że nigdy nie poddał się terapii psychologicznej (mimo to jego choroba jest potwierdzona przez lekarza).

 

Proszę pomóżcie mi. Bardzo chciałabym mu pomóc, jakoś wesprzeć, zdopingować do działania ... Bardzo się o niego martwię.

 

Z góry dziękuję za pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica natręctw to jest coś inteligentniejszego od samego siebie, walka z nn to walka z wiatrakami na szczerym polu wspomagane przez silny wiatr wiejący w jednym kierunku mającym na celu zdmuchnięcie przeciwnika, a w dodatku przeciwnik jest na śliskiej powierzchni która jest mokra. Mnie to już przestało śmieszyć i zastanawiać, co działa na nn co nie działa na nn, czy się przeciwstawiać czy nie wszystko jest gówno warte. Moim zdaniem powinnaś go wspierać, nie negować jego zachowania, tłumaczyć jemu, że te jego chore myśli to tylko myśli i pokazywać mu swój punkt widzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chłopak ma szczęście, że ma taką dziewczynę. :) NN to jedna z najgorszych nerwic. Sama choruję, więc wiem o czym mówię. Namawiaj go dalej na leczenie i nie poddawaj się. Chociaż ja nie jestem osobą, która powinna komukolwiek doradzać... Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie te wszystkie leki to pseudo leki na nerwice natręctw, tak naprawdę żaden naukowiec nie wie skąd się bierze nerwica natręctw. Te leki wszystkie to bardziej poprawiają nastrój, ale myśli i tak są. Właściwie nie wiem czy ktoś się wyleczył z nerwicy natręctw, a nawet jak się wyleczył to tak naprawdę nie wiadomo czemu bo w zasadzie nic nie działa dobrze na natręctwa, leki, zioła, psychoterapia, medytacja itd. Natręctwa są jak cień, są a ich nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Same leki mogą pomóc,ale nigdy do końca,wg.mnie potrzebna jest psychoterapia.Ja zaczęłam od psychologa/psychoterapeuty, w przyszłym tyogdniu idę na konsultację do psychiatry.Moja psycholog(wspaniała kobieta)powiedziałam,że bez leczenia( farmakologicznego) i psychoterapii raczej się nie obejdzie...Będę walczyć.Zaczęłam bo przez to wszystko(agresję towarzyszącą nerwicy)jestem w "separacji" z moim facetem,ale robię to przede wszystkim dla córki i dla siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Adaś2222 , że nie ma skutecznego leku na nerwice natręctw i do tej pory terorie na temat naszej przypadłości jakie p[owstały z góry zakładają, że to nie wyjasnia do końca tej przypadłości. Jeśli chcecie to moge zamieścic artykuł , który szczegołowo opisuje nasza chorobę i jakie leki są najskuteczniejsze. Ale zaznaczam, że nie jest on optymistyczny, ponieważ jak wspomniał Adaś2222, leki które nam przepisują na nn, tak naprawde sa skuteczne na depresje i nerwice lękową, a u nas to jest na takiej zasadzie że cos tam poprawi humor i to czasem trzeba tego nałykac ładnych miesięcy aby był jakiś widoczny skutek a natręctwa i tak nie znikają całkiem.

 

Co do psychoterapii nie mogę sie za bardzo wypowiedzieć bo nigdy nie korzystałam z tej formy pomocy, ale będę musiała to zrobic, natomiast wiem że niektórym to pomaga inni reaguja róznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tusiex z tego co mi wiadomo, z tego co mi mówił psychiatra, psycholog najlepsze efekty leczenia uzyskuje się łącząc leczenie farmakologiczne z psychoterapią. Leki w sposób chemiczny wpływają na nasze przekaźniki w mózgu, zatrzymują powtarzające się sentencje (obsesje), regulują ten stan. Jednak wpływ leków powinien być przejściowy. Można jakby powiedzieć, iż leki uspokajają, pozwalają choremu odczuć poprawę w najgorszym dla niego stadium choroby, kiedy on sam z siebie nie jest nic już w stanie zrobić. Leki przygotowują, dają grunt na to aby mózg mógł jakby trochę się uregulować, odpocząć i aby był gotowy na psychoterapię. Leki ogólnie wyrównują całą chemię w mózgu co czasem jest niezbędne aby mówić o jakimś dalszym leczeniu. Jak te najgorsze lęki są uspokojone przez leki to taki chory może zacząć sam coś ze sobą robić, jest gotowy na przyjęcie rad, sugestii psychologa. Jest bardziej skłonny do takiej jakby autoterapii. Tym bardziej, że to w wyniku terapi chory musi dostrzeć złe swoje nawyki myślenia, musi obalić te wszystkie złe schematy myślowe, które się w nim ukształtowały i wypracować w sobie nowe nawyki. Jeśli zaczyna chory zmieniać swój sposób interpretowania zjawisk, oceny zagrożenia, sposobu radzenia sobie z danymi skojarzeniami to taka zmiana jest stała. Mózg zaczyna jakby funkcjonować już w tych nowych schematach. I takie leczenie leki + psychoterapia może całkowicie wyleczyć, nie powinno być nawrotów. A nawet jeśli będą nawroty, to chory już będzie potrafił sobie z tym w mairę tam poradzić. Leki bez terapii raczej nie dają trwałych rezultatów, po odstawieniu leków po jakimś czasie (kiedy już ich działanie przestanie zupełnie wpływać na mózg) wszytsko może powrócić.

Oczywiście nie traktuj tej mojej wypowiedzi jako PEWNIK - napisałam to na podstawie tego co się dowiedziałam od innych, oraz takie są moje własne wnioski z mojego leczenia. Na pewno ta wypowiedź nie jest napisana fachowym językiem.

Możliwe, że Twój chłopak na ten czas czuje się tak fatalnie, że nie jest nawet w satnie o tym rozmawiać, wyciągać tych lęków na światło dnia - stąd ta niechęć do terapii. Może w tej chwili tylko właśnie leki mogą tu pomóc i są najbardziej wskazane. Ale jeśli chociaż trochę dzięki lekom się uspokoi to warto by go namówić na terapie. Leczenie to proces, długi i męczący. Trzeba mieć w sobie determinację aby się nie poddawać, nie wycofać.

Jeśli chodzi o mnie to do leków zawsze miałam zdystansowane podejście, zawsze bałam się je brać z powodu opisanych efektów ubocznych. Jak miałam przepisany jakiś lek to od razu ogarniała mnie depresja, że w ogóle ja muszę to brać. Podobnie jak w powyższych tu zawartych wypowiedziach nigdy nie odczułam aby jakiś lek idealnie działał. W zasadzie przetestowałam z 5 różnych leków i nigdy w pełni z zadnego nie byłam zadowolona. Jednak z perspektywy czasu muszę przyznać, iż leki w najtrudniejszych momentach mi pomogły. Mój wniosek ogólny jeśli chodzi o leki jest właśnie taki jak napisałam wyżej: leki zredukowały odczuwany lek, troche jakby uspokoiły mózg, spowodowały iż natręctwa w dość dużym stopniu się wycofały. Przygotowały mnie do pracy nad samą sobą. Ale efekty odczuwam dopiero teraz jakieś pół roku od ostatniego leku. Zaznaczę, że przez cały ten czas (1,5 roku) chodziłam regularnie do psychologa. Obecnie czuję się już prawie zdrowa. Jest ogromna różnica pomiędzy tym co było, a jest teraz. Łapie się na tym, że te dziwaczne myśli po prostu w większości sytuacji już się nie pojawiają nawet jak biorę udział w zdarzeniach, po których kiedyś miałabym już schizy. Łapię się na tym, że myślę normalnie. Mogę np. już oglądać filmy np. jakiś thlirrer i jest normalnie. Mogę znów słuchać muzyki - ogólnie czuję że wracam do normalności.

 

[Dodane po edycji:]

 

Tusiex!

Chcę jeszcze dodać, iż najbardziej w tych trudnych dniach pomagał mi fakt, iż mogłam się wyżalić, pogadać o tym jak się czuję. Nawet jak miałam depresję to czułam wsparcie ze strony najbliższych. Czułm się akceptowana przez chłopaka oraz czułam, że ma do mnie cierpliwość i dużo troski.

Nie uważam aby powtarzanie wraz z chorym rytuałów było właściwe (raczej lekarze odradzają) ale myślę, iż nie można narażać chorego na odczuwanie takiego wzmożonego lęku poprzez zmuszanie go do czegoś. Moi bliscy np. pozwalali mi wybrać film, który będziemy oglądać - dostosowywali się do mnie chociaż może woleli oglądnąć coś innego - to tylko jeden z tych najlżejszych przykładów.

Cierpliwe też tłumaczenia, że nie ma się czego bać pomaga. Jak tak ktoś delikatnie racjonalizuje te nasze obsesje to uspokaja.

Życzę wytrwałości i powodzenia z chłopakiem. Bądź przy nim, daj mu odczuć, że go akceptujesz. Może jego lęki i zachowania są absurdalne ale możesz być pewna, że on sam też ma tego świadomość i dlatego to nn jest takie trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Etien za to, że się odezwałaś :) Mam nadzieję, że Twoje słowa i w tym przypadku się sprawdzą. Niestety wiem, że same leki nie pomogą i przeraża mnie, że mój chłopak nie chce przyjąć tego do świadomości.

Co do wsparcia to staram się, ale momentami jest to strasznie trudne... Czasem nie radzę sobie z tym, ale wiem, że nie mogę odpuścić, nie chcę. Może to co tu napisaliście jakoś mi pomoże:)

Mam też wrażenie, że leki na niego nie działają. Może wyda się wam to dziwne, ale nie mam pojęcia od kiedy i ile tabletek przyjmuje. Dopiero niedawno zebrał się na to, żeby ze mną poważnie porozmawiać na ten temat. Wcześniej temat urywał się na stwierdzeniu, że ma natręctwa i nic na to nie poradzi. Oczywiście cieszę się, że w końcu udało mu się zaufać mi na tyle, żeby powiedzieć więcej na ten temat, myślę, że było to dla niego bardzo trudne.

Bardzo chciałabym namówić go do terapii, będę starała się go jakoś przekonać, może pokażę mu kilka wpisów z tego forum.. Myślałam też nad tym, żebym sama wybrała się do jakiegoś psychologa. Chciałabym jeszcze zasięgnąć rady jakiegoś fachowca, może poleci mi kogoś..

Nie wiem, sama się już w tym wszystkim gubię..

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za zainteresowanie :) Dzięki Waszym wpisom będę czuła się pewniej :)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Etien, mam pytanie co do terapii, jakbys mogła blizej nakreslić na czym ona polega i jak czesto na nią chodziłas że dała u ciebie tak zadowalający efekt i po jamim czasie przerwałaś leczenie farmakologiczne?

Pytam ponieważ mam zamiar sie wybrać na terapie, tylko narazie muszę poczekać aż objawy ustapią po lekach, bo narazie to silne stadium choroby. Napisz po ilu spotkaniach nastepuje jakas poprawa.

 

Mam również pytanie do Was czy ktos zazywał Bioxetin i po ilu tygodniach nastepuje poprawa samopoczucia że chce sie cokolwiek robić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

tez mam ta chora chorobe i nie wiem co mam z tym zrobic chyba nasilalo mi sie to przez lata poszedlem do psychiatry bo uwazalem ze chyba jestem psychicznie chory ale on mi powiedzial ze to nerwica natrectw i przepisal jakis lek po ktorym czulem sie lajtownie nawet ok po dluzszym braniu tego dzidostwa zaczelo mi sie robic coraz gorzej stracilem juz konkretnie checi do zycia nie wiedzialem po co dla czego tu jestem odrzucilem anafranil bo tak sie zwie te podobno Cudo i czulem sie lepiej ale znow do pewnego momentu nasila sie tak choroba i znow łykam i nie wiem co dalej wogole przeszlo to komus z was ?? a jesli tak to niech napisze jak ? bo nie chce reszte zycia spedzic z tym czyms bo innaczej nie moge tego nazwac :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Najlepszą pomocą, jest ciągła rozmowa. Pozwól mu opowiadać o swoich natręctwach, jeśli ma potrzebę rozważenia czegoś. Jeśli jednak będzie ciągle smęcił i popadał w coraz gorszy nastrój, staraj się subtelnie odwrócić jego uwagę (tylko tak, żeby nie zauważył, że to robisz). Np. zaproponuj wyjście do kina, albo obejrzenie jakiegoś filmu.

 

Ja na początku choroby (tzn. na początku 2 lata temu, kiedy zaczęła powracać), leżałem po 5 godzin przed telewizorem oglądając Cartoon Network. Bardzo mi to pomagało. Grałem też dużo w gry z bratem. Odwracanie uwagi od problemu jest bardzo pomocne, bo kiedy chory zapomni, że ma nerwicę, to czuje się świetnie. I to nie jest doraźny efekt, bo daje mu poczucie, że ma po co żyć. :-) Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem na jakiej zasadzie ale odowiednio dobrane leki pomagaja na mysli- no chybaze ktos jest odporny na chemie

mi obsesja taka na maxa odeszla w niepamiec i terapia do tego

obecnie jestem polroku juz bez lekow na natrectwa i nie wracaja obsesje

 

na terapie zamierzam dalej chodzic mimo to:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×