Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pytanie o kompleksy i poczucie niższości


Pojebek

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pytanie o kompleksy, czy poczucie niższości. Czy możliwe jest, że to co uważamy za naszą słabość, czy coś czego sie wstydzimy, jest tak naprawde nieistotne, lub poprostu żle coś oceniamy? Chodzi mi o wszelkiego rodzaju "przewrażliwienia", czy przekonania o naszej ułomności w jakimś zakresie. Dość często spotyka sie, lub widzi w przeróżnych programach ludzi przekonanych o własnej np: nieatrakcyjności fizycznej( ogólnie, lub z naciskiem na jakiś konkret). Mówią, że jeśli nawet ktoś prawi komplementy, to nie są w stanie ich zaakceptować. Posądzają ta osobe o litość, o nieszczerość, lub poprostu takie głosy i tak nie są w stanie zmienić ich myślenia o sobie. Ich myślenie o sobie, to jakby skostniała sztywna konstrukcja. Nie chodzi mi o ludzi, którzy mają np: wielki nos i to przeżywają. Chodzi o ludzi którzy wydają sie w pożądku, a mimo to mają jakby skrzywiony obraz siebie, jakby jakąs fobie. Na tym forum w paru wątkach przejawiało sie coś podobnego, że ktoś jest nie męski(denerwuje sie w obecności kobiet, bo może go przejrzeć), ktos inny jest przekonany o swojej niskiej inteligencji.

Są ludzie małointeligentni i im to wisi, jak ktoś im dogryzie to sie zdenerwują i idą dalej. Są jednak ludzie średniointeligentni, lub powyżej średniej, którzy uważają sie za mniej inteligentnych od innych i ciągle im ta przeświadczenie towarzyszy. To samo dotyczy urody i innych spraw. Czasem coś takiego wygląda na sytuacje, w której człowiek przeżywający jakiś kryzys jakby losowo, w oderwaniu od rzeczywistości znajduje sobie jakąś ceche w której sie wszystko kumuluje. A może poprostu upada w pierwszej kolejności jakby najsłabsze ogniwo? Może coś jest na rzeczy a kryzys tylko to coś wyolbrzymia.

Moje pytanie, czy warto coś z takimi jakby fobiami robić? Przypadkiem wpadłem na program na MTV. Kolesiowi przeszkadzały jego duże piersi. Większośc facetów chce mieć jaknajwiększe, on uważał że ma za dużo tłuszczu(choć moim zdaniem wyglądał wporządku). Troche osłupiały, ogladałem jak walczy z (moim zdaniem) absolutnie wyimaginowanym wrogiem. Godziny na siłowni nic nie dały, więc zrobił sobie operacje psastyczną, po której moim ndaniem wyglądał dużo gorzej. Nie wiadomo co sie stało potem, ale wydaje mi sie, że sytuacja sie wiele nie poprawiła i szybko znalazł sobie coś nowego. Właśnie o to mi chodzi, czy myślicie że musi zmienic sie to co nam nie pasuje, czy może musi sie zmienić nasze spojrzenie? Czy może takie sprawy są tylko wierzchołkiem góry lodowej i coś jest na rzeczy? Mi wydaje sie że takie dorażne zabiegi nic nie zmieniają i zastanawiam sie jak podchodzić do takich spraw?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze jest to, żebyśmy się podobali sami sobie, bynajmniej dla mnie to jest najważniejsze. Kompleksy tego typu o których mówisz każdy ma, jedni mają ich więcej, drudzy mniej. Jedni mają kompleksy wydawałoby się uzasadnione, a inni według ludzi z zewnątrz sami sobie robią problemy, bo według nich jest wszystko ok, jednak co z tego, że inni nas chwalą, jak nie spełniamy swoich wymagań? Najważniejsze to akceptować samego siebie, bo jak sami siebie uważamy za nieatrakcyjnych, mało wartościowych, to nawet jeśli ludzie myślą inaczej, to szczęśliwi nie będziemy.

Jako przykład podam kilku mocih znajomych, którzy ubierają się jak "metale". Większość kpi z ich stylu, ale oni to mają gdzieś, bo ważniejsze dla nich jest to, że sami się sobie podobają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To sie zgadza, ale chodzi mi o przyczyne sztywnych, niesłusznych przesądów czy jak to określić. Chodzi o to czy jest to "początkiem" problemu samym w sobie, czy może czymś narosłym na bazie, lub w związku z czyms innym. Czy obserwując doszedłem do takiego i takiego wniosku, czy może ten wniosek powstał na glebie przygotowanej przez kogos innego, lub jakies zdażenia. Chodzi o to, że ktoś może być chwalony przez sto osub, a i tak to nie wiele zmienia, a ktoś inny żle oceniany przez kolejne 100 i tej oceny jakby nie przyjmuje do wiadomości. Czy w takim przypadku , nie jest bezsensowne zajmowanie sie konkretnie jakimś defektem, czy nie jest to raczej wynik naszego ogólnie negatywnego stosunku do nas samych. Może ten obraz powstał w relacji z kimś, to jednak nie zmienia faktu, że obecnie jesteśmy sami z sobą. Może błędem jest poprawianie siebie, a trzeba "wbrew sobie " sprubować poszukać akceptacji, dla nas jako całości. Wbrew sobie, znaczy razem z wstydem, czy poczuciem niższości. Może właśnie wystawienie tych uczuć na widok jest w stanie wyleczyć te kompleksy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną niskiej samooceny często jest nieakceptacja ze strony rodziców. Jedna z psychologii zakłada (niepamiętam szczerze która, ale gdzieś o tym czytałam - chyba psychologia rozwoju), że dla dziecka rodzice są "lustrami" - oznacza to, że jeżeli oni widzą dziecko jako ładne, inteligentne, wyjątkowe - jako osoba dorosła, taki człowiek będzie odporny na krytykę innych i będzie mieć wysoką samoocenę. I odwrotnie - osoba krytykowana w dzieciństwie przez rodziców będzie pomimo chwalebnych opinii mieć złe mniemanie o sobie.

Niewyczerpuje to przyczyn niskiej samooceny, ale może być jedną z nich.

Drugą z przyczyn, może być odbieranie dziecka przez rówieśników. Zaczynają się problemy wieku dojrzewania - trądzik, burza hormonów, chęć podobania się płci przeciwnej. Jeżeli rodzice nie pomagają poradzić sobie nastolatkowi z tymi problemami, bagatelizują je, samoocena się obniża i może być traumą, dającą o sobie znać w życiu dorosłym.

Psychologia rozwoju zwraca uwagę na traumy z dzieciństwa i wieku nastoletniego jako przyczyny niskiej samooceny. Mogą być oczywiście inne przyczyny - to tylko jedna z hipotez.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a to ci dopiero. no tak, ja ostatnio na wizycie u pani psychol aż sie popłakłam bo mówię jej że nie podobam sie sobie, jestem gruba i brzydka i głupia, i że to są powody dla ktorych inni mnie nie akceptują.

 

racja że duzywpływ na to jak o sobie myslimy mają nasi rodzice, ja całe życie słyszę że nic nie osiągnę, że jestem nikim, jestem brzydka i glupia [to przede wszystkim].

 

ehhh. ide juz spać bo wychodzi na to że oprócz depresji mam jeszcze wiele wiele innych schorzeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×