Skocz do zawartości
Nerwica.com

ERGOFOBIA -lęk przed pracą


ruda-grazyna

Rekomendowane odpowiedzi

Dzwoniły koleżanki z pokoju. W związku z tym, że miałam rozładowaną komórkę, to dowiedziałam się o tym fakcie po powrocie do domu, kiedy naładowałam komórkę. Kiedy siedziałam w samochodzie bijąc się z moimi myślami, chciałam zadzwonić do pracy i wziąć urlop na żądanie. Wtedy zorientowałam się, że mam rozładowaną komórkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, miałam pecha. Widocznie tak miało być :-(. Nie wiem co mam teraz począć - wziąć zwolnienie na jakiś czas, włącznie z wczorajszym dniem czy iść do dyrektora i poprosić o rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron z dniem wczorajszym tj. 17.06.2016 rokiem?

 

Sytuację pogarsza fakt, że w przyszłym tygodniu jest bardzo ważna sesja na której powinnam być. Przebywając na L4 nie mogę uczestniczyć w sesji. Jednym słowem sprawy mają się źle, z której by nie patrzeć strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój przypadek jest beznadziejny :( już od skończenia szkoły widmo pracy mnie przerażało, i wszystko robiłem żeby nie pracować.

A teraz mam 31 lat, i do tej pory pracowałem jedynie na czarno głownie w budownictwie. Wczoraj po naprawdę wielu tygodniach czajenia się, po raz kolejny spróbowałem znałeś normalne zajęcie, i wysłałem CV do pracy na produkcji. No i się doigrałem :smile: rano telefon, jutro rozmowa, od piątku może pan zaczynać . Normalnie od tego momentu jakby mnie tir potrącił, dostałem takiego ataku paniki że ledwo żyje. Nie wiem co to jutro będzie. Jak stchórzę po raz kolejny , to wiem że to mnie dobije.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołączam do elitarnej :zonk: grupy osób, które cierpią na paniczny lęk przed pracą. W zasadzie całe moje dotychczasowe życie zawodowe to jedna wielka klapa. Przed ukończeniem 30-stki nie czułam się jeszcze tak strasznie, myślałam, że mam czas (!!!), tworzyłam różne iluzje, które pozwalały mi żyć bez obezwładniającego lęku o przyszłość. Chociaż w głębi duszy wiedziałam, że moja droga zawodowa, ogólnie dorosłe życie odbiega od normy, unikam odpowiedzialności jak mogę, tkwię w bezczynności, czas płynie , a ja oddalam się od normalnego życia w społeczeństwie. Na szczęście (albo i nieszczęście) miałam poczucie bezpieczeństwa, miałam za co żyć - jako pasożyt. Nie znaczy to, że po ukończeniu studiów nigdzie nie pracowałam - kilka m-cy byłam na stażu, potem przez rok pracowałam w zawodzie (obie prace wiązały się z ogromnym stresem i wysiłkiem psychicznym, tak naprawdę z ulga przyjęłam fakt, że nie przedłużono mi umowy). przez niecałe 2 lata bez sukcesów prowadziłam też własną działalność, potem jeszcze po drodze 2 umowy zlecenie ( z czego jedna została zerwana za porozumieniem stron, do czego doprowadziło moje roztargnienie i brak organizacji). Cdn. - post będzie długi, ale muszę to z siebie wyrzucić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mermaid nie wiem dokladnie, jak to jest, ale ja do jednej z sesji podchodzilam z "aktywnym" L4 na depresje. Cala sesje zdalam, bedac na chorobowym w pracy, ktora wtedy mialam. Nie wiem, moze teraz sa inne systemy sprawdzania tego, ale za moich czasow dopoki nie zanioslas L4 do dziekanatu, to chora nie bylas. Moglas zaniesc zwolnienie do pracy, a na uczelnie nie. Nie da sie tak?

Poza tym mysle, ze jest cala masa zawodow niewymagajacych kontaktu z ludzmi. Ja np jestem tlumaczem z zawodu, ale juz na koncowce studiow widzialam, ze siedzac po wiele godzin w slownikach dziczeje i nie bedzie to dobre dla mnie, poza tym nienormowany czas pracy oznaczal, ze siedzialam do 4 rano a potem spalam do 14:00 i ryzykowalam zostanie no-lifem :mhm: teraz pracuje w administracji, czesc czasu wypisuje jakies faktury, czy robie wyplaty, a czesc czasu np rozmawiam z klientami, pracownikami, pisze maile, wiec jest pol na pol. Jak sie zmecze kontaktem z ludzmi, to moge sie pogrzebac w papierach. Rzadko musze fizycznie pokazac sie pracy, wiekszosc czasu moge pracowac z domu, do wiekszosci systemow mam dostep ze swojego komputera. Jedyne, co mnie bardzo meczy, to odpowiedzialnosc za zespol, na szczescie mam ja tylko jak szefowa wyjezdza, a jak ona jest, to ona wydaje polecenia i sie ewentualnie uzera :brawo: bo ja sie nie nadaje i wiem o tym i powiedzialam jej to uczciwie, za to zawod tlumacza dal mi umiejetnosc np wyslawiania sie precyzyjnego w kontaktach z klientem i dokladnosc, ktora jest potrzebna w papierkowej robocie, wiec nie bylo wielkiego problemu z przekwalifikowaniem.

Jesli juz wiesz, ze nie jestes w stanie pracowac w takim systemie, gdzie masz ciagly kontakt z ludzmi, ich wymaganiami i humorami, to powinnas zrobic jakis plan na swoja kariere, ktory nie zaklada zbyt wielkiego kontaktu z ludzmi. Sporo ciekawych kursow mozna zrobic zaocznie, korespondencyjnie, lub w formie krotkiej podyplomowki, gdzie kazdy skupia sie na sobie i na zaliczeniu i nikt nikomu tylka nie zawraca, a wykladowcy podchodza do Ciebie dosc obojetnie, Twoja sprawa czy zdasz, wiec nikt Cie nie cisnie. Musisz zaakceptowac swoje ograniczenia i plan rozwoju zawodowego dopasowac do swoich mozliwosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cd... Ostatnie 2 lata przepracowałam w zawodzie, oczywiście stres i brak motywacji do działania mnie dobijały, ale jakieś tam efekty o dziwo miałam i się utrzymałam w robocie. Jednak w tym roku doszły mi nowe obowiązki, na które się zgodziłam, bo mam problem z asertywnością :-| . No i teraz jestem w czarnej dupie, nie radzę sobie, ilość nowych rzeczy do opanowania, ogarnięcia mnie przytłacza. Wpadłam w straszny dołek i nerwicę. Codziennie rano wymiotuję i nie funkcjonuję bez prochów uspokajających, nie mam na nic siły, robota leży, zaległości coraz większe. Na myśl o pracy trzęsą mi się ręce. Dzisiaj mam wolne, ale zamiast nadrabiać, jak zwykle siedzę bez sensu i nie mogę nawet tknąć pracy. To jest chore.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy ktoś z Was ma tak że paraliżują go lęki przed wyglądem. Ja niby wyglądam ok, ale miałem kiedyś trądzik i teraz jak wyskoczy mi coś na głowie lub twarzy to dla mnie wielki dramat. Stąd (wiem że to dziwnie brzmi) unikam pracy. Pracowałem już w bankach głównie i to w kontakcie z ludźmi i nawet było ok, ale wiele razy rzucałem pracę i to właśnie z takiego powodu. Drugim problemem jest to że jestem znerwicowany. Dobrze wypadam na wielu rozmowach a potem w głowie wydaje mi się że sobie nie poradzę, że kontakt z klientem będzie nie dla mnie, że to zbyt stresujące będzie i wolę unikać pracy. Teraz np. mam propozycję od znajomych pracy w Anglii w chłodni i ja ogólnie zmarźlak jestem i boję się że będzie mi tam za zimno, poza tym boję się że pogorszy mi się tam stan mojej cery i znowu zacznę się zamykać. A mam 33 lata:( Masakra. Facet i takie lęki takie problemy. A żeby było śmieszniej jestem ogólnie uważany za pozytywnego gościa. PS> Może jakaś też lękliwa się mną zainteresuje:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boogyman, PS - mam swojego lękliwego, więc się nie zainteresuję "w tym sensie" ;)

ale mam podobne lęki co do wyglądu. Jestem z zawodu nauczycielką i mam ciągle tłum ludzi naokoło siebie. Jeszcze do pracowników mogę się trochę przyzwyczaić. Przy dzieciakach ciągle uważam, żeby nie starł mi się makijaż, bo one potrafią być naprawdę złośliwe i zdarzało mi się, że wytykały mnie palcami jak miałam pryszcza na twarzy. Najgorzej jednak jest przy rodzicach. Powinnam być przy nich idealna pod każdym względem i podczas rozmowy z nimi ciągle mam w głowie wyobrażenia, co oni sobie o mnie myślą, czy wyglądam wystarczająco dobrze, żeby być dla nich osobą wiarygodną, autorytetem, którego warto posłuchać. To jest koszmarne. Jakbym ciągle musiała udowadniać, że jestem normalnym, wartościowym człowiekiem mimo, że mój wygląd jest "brzydki" i wyglądam, jakbym nie dbała o siebie, chociaż jest zupełnie na odwrót.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy częściowym rozwiązaniem dla ergofobików jest podjęcie się pracy z bardzo ograniczoną odpowiedzialnością, takiej w której wykonanie błędu nie prowadzi do poważnych konsekwencji? Biorę pod uwagę tylko coś takiego. Spełniacie się zawodowo pomimo swoich lęków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

może coś o sobie , też cierpię na tą przypadłość :( .Jutro idę na 8 do pracy , pierwszy dzień.

Jak już pomyślę o wstaniu o siódmej i pójściu do pracy aż mnie brzuch ściska .

Wiem ze najlepiej w takich sytuacjach robić to czego się obawiamy ale mam ochotę

OLAĆ BUDZIK i nie iść do pracy .A nawet jak już pójdę do pracy to jest to tylko kwestiom czasu jak " pęknę " i nie przyjdę do pracy . :(

Mam także problem z telefonowaniem , odbieranie lub dzwonienie MASAKRA

Nawet o byle co np o zapisaniu się na jazdy Lką .

Moim problemem ze jest wchodzenie w czyjąś strefę komfortu np dołączyć do znajomych którzy są już w 5tke lub iść do jakegoś biura i się o coś spytać czy gdziekolwiek gdzie jest grupa ludzi :(

Chciałbym z kimś pogadać o tym , mieć wsparcie ze strony kogoś kto ma podobne problemy

Bądźmy dobrej myśli !!!!!:) TRZEBA WALCZYĆ O SIEBIE

NIE MOŻNA SIĘ PODDAWAĆ !!!! CHODŹ TO NAJŁATWIEJSZA I NAJBARDZIEJ KOMFORTOWA OPCJA

NIkT NIE JEST SAM .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć , też cierpię na tą przypadłość :( .Jutro idę na 8 do pracy , pierwszy dzień.

Jak już pomyślę o wstaniu o siódmej i pójściu do pracy aż mnie brzuch ściska .

Wiem ze najlepiej w takich sytuacjach robić to czego się obawiamy ale mam ochotę

OLAĆ BUDZIK i nie iść do pracy .A nawet jak już pójdę do pracy to jest to tylko kwestiom czasu jak " pęknę " i nie przyjdę do pracy . :(

Mam także problem z telefonowaniem , odbieranie lub dzwonienie MASAKRA

Nawet o byle co np o zapisaniu się na jazdy Lką .

Moim problemem ze jest wchodzenie w czyjąś strefę komfortu np dołączyć do znajomych którzy są już w 5tke lub iść do jakegoś biura i się o coś spytać czy gdziekolwiek gdzie jest grupa ludzi :(

Chciałbym z kimś pogadać o tym , mieć wsparcie ze strony kogoś kto ma podobne problemy

Bądźmy dobrej myśli !!!!!:) TRZEBA WALCZYĆ O SIEBIE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak miałam po długiej przerwie iść do

Pracy spanikowałam ,ale poszłam

I trwa to już 3lata

Chwilami nudzi mnie ta robota

Ale wczoraj było fajnie ,

Jednak stwierdziłam ostatecznie że będę

Trzymać się tej roboty bo dobrze mieć

Stały dopływ pieniędzy ,i nie czuję się

Taka bezużyteczna ,dziecku coś mogę

Kupić i spełniać swoje zachcianki ,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rano po słabym śnie w nocy byłem tak osłabiony psychicznie, że idąc do pracy, w której czułem się źle, po prostu zbierało mi się na płacz. Po godzinie, dwóch już było lepiej. Dużo zależy od organizmu i jego siły. Gdy jestem w dobrej kondycji psychicznej, to wszystko po mnie spływa. W tej chwili zacząłem 3ci rok innej pracy i jakoś leci. Są stany lepsze i gorsze ale boję się co dalej jak przyjdzie mi się z nią pożegnać. Szukanie pracy jest gorsze niż nawet ciężka robota.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obudzę ten wątek, bo uznaję go za istotny i ważny. Pracuję w korporacji, której szczerze nie znoszę, choć pracuję zaledwie trzeci miesiąc. Niechęć łączy się z nienawiścią do towarzystwa, które tworzy owe korpo. Brzydkie kaczątko w nowej formule. Miałem zjazd psychiczny. Mam nadal zjazd psychiczny. Gdy nadchodzi niedziela, trwa niedziela i kończy się niedziela, mój żołądek wibruje, a umysł już przygotowuje mnie na kolejne starcie z pracą. Tak się nie da żyć, na dłuższą metę skończy się to źle, chyba że....

 

Nadzieję na zmianę daje mi fakt, że w tej pracy będę tak długo, jak tylko będę musiał, a mam plany i chcę zmienić, obrócić swoje życie i perspektywy zawodowe o 180 stopni. I chcę abyście też pokazali sobie nadzieję na zmiany, bo jeśli Wam się uda, to wierzę, że i innym i mnie się uda. Proszę Was, jeśli czujecie się źle z pracą, którą macie, czujecie potrzebę wyrzucenia z siebie tej żółci, która Was toczy, zróbcie to. Chcę byśmy wspólnie tutaj powiedzieli sobie wprost lub nie, dla uczestników tego forum jak i tylko oglądających, że nie jesteśmy z tym sami i że możemy zacząć czuć się szczęśliwi.

 

Rozpocznę od siebie choć już powiedziałem - strach, który we mnie siedzi od poniedziałku do piątku, niechęć i ból, stres, napięcie, rozstrój żołądka i magiczny psychiczny ból jeśli się wydarzył i ma miejsce. Musimy to przyjąć i uznać, że tak było, pogodzić się z tym, ale też uznać, że ta data graniczna jest początkiem tego końca. I być już nie musi. Co robicie, aby zwalczyć Waszą fobię? Jakie macie odczucia, gdy stoicie przed lustrem przygotowując się do wyjścia do pracy? Czy macie jakieś wsparcie? Ktoś wie o Waszym trudzie?

 

Rozpocznijmy walkę o lepsze jutro i lepszą przyszłość dla nas :) zapraszam do dyskusji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poprawiam Cię - można pomyśleć, że nie trafiłem w odpowiednie miejsce, ale to już któreś z kolei, które uznaję za nieodpowiednie dla mnie. A w każdym miejscu odczuwam strach, który potęguje w odpowiednie dni tygodnia. Strach, który mówi - "a co jeśli znów spierdolisz?", "a co jeśli coś nowego wypłynie?".

 

Jest to wszystko irracjonalne. Z dwóch prac zwolniłem się, bo nie potrafiłem się przemóc. Wczoraj zasnąłem z uśmiechem na ustach, dzisiaj 5 razy zbudziłem się przed budzikiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie mogę tylko powiedzieć, że Cię podziwiam za samozaparcie i siłę w walce z lękami. Przepracowałeś trzy miesiące w firmie, która wykańcza Cię psychicznie i fizycznie i mimo to nadal znajdujesz codziennie siłę, aby wstać z łóżka i spędzić kilka godzin w miejscu, w którym odczuwasz ciągły strach. Czy obecna praca posiada według Twojej oceny jakiekolwiek plusy? Co wywoływało w Tobie lęk w poprzednich miejscach pracy?

 

Czerp satysfakcję z tego, że konfrontujesz się ze swoimi lękami i niech ta satysfakcja napędza Cię do działania i zmiany swojej obecnej sytuacji. Trzeba wierzyć, że w końcu znajdziesz pracę, w której będziesz czuł się dobrze. Ale musisz być cierpliwy.

 

Napisałam to ja, osoba z konkretnymi myślami samobójczymi, która nigdy w życiu nie pracowała na etat i nie wierzy w zmianę swojego dramatycznego położenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też tak się czuję. Chcę i muszę w końcu iść do pracy, a na razie wszystkie moje próby kończą się fiaskiem. Przepracuje parę miesięcy i zwolnienie i tak na okrągło. Od lat myślę o własnej działalności, bo to jedyna szansa dla kogoś kto ma ataki na samą myśl o byciu zależnym i podległym komuś. Lekarka też stwierdziła, że to nie głupi pomysł i powinnam poważniej o tym pomyśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z każdej pracy wypędzał mnie strach, że mogę coś spierdolić i konsekwencje będą tego kolosalne. A ocena mojej pracy to "wyrok skazujący". To brzmi kuriozalnie, bo widzę w takiej sytuacji wyciągnięty kciuk rzymskich cesarzy, który zaważy na mojej przyszłości. Dopóki tutaj nie trafiłem, miałem wrażenie, że jestem niepoważny, że nie znam życia, nie potrafię się do niego przystosować.

 

Walczę, bo uważam, że nie ma innej drogi zwalczenia tego lęku. Kilka razy uciekłem z placu boju i żałuję. Wiem, że to nie ma sensu. Mam myśli samobójcze, ale to też w chwili najgłębszego kryzysu na zasadzie - "jezu, jakby tak skoczyć, masz od razu czyste od trosk serce",

 

Anna i ozesek. Macie z jakimś terapeutą stały kontakt, z kimś na ten temat rozmawiałyście?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anna i ozesek. Macie z jakimś terapeutą stały kontakt, z kimś na ten temat rozmawiałyście?

 

Ja rozmawiałam na ten temat tylko ze swoją lekarką. Ona od dawna namawia mnie na terapię, ale ta kosztuje (na kase chorych chodziłam i nic nie pomogła). Więc najpierw muszę sobie na terapię zarobić, a żeby zarobić trzeba iść do pracy. A etap praca znowu może zakończyć się fiaskiem - masło maślane. I tak źle i tak nie dobrze :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ozesek, a ktoś z Twoich bliskich wie o Twoim problemie? Może otrzymałabyś jakieś wsparcie finansowe + lekka, nie obciążająca praca, która w małym % pozwoli jakoś działać?

 

Ja chodzę na terapię, która mocno mnie kosztuje. I nikt z rodziny (a mieszkam z rodzicami) nie wie, jak lwia część pensji ucieka z konta. Na razie dużym efektem jest to, że tak jak zwykle trzymałem w sobie cały lęk i strach, tak teraz zwyczajnie wygadałem się przyjacielowi i jest mi niewiarygodnie lżej. Skąd to się bierze? Rodzielanie bólu na innych umniejsza go? Nie wiem. W każdym razie drugi człowiek jest na miarę złota w tej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×