Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsz epsychotropy bralam zaraz po 18-stce, dzis mam 20 (tak, dzis :mrgreen: ). Sam nie dasz rady czlowieku, uwierz nam. Leki Ci pomogą, i idz na psychoterapie, bez roznicy czy w PL czy w Londynie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy mowia ze i tak wroci nerwica czy bez leków czy z lekami, bez sensu.....

 

Jak mnie zaatakuje taka nerwica ze bede sie z nia meczyc to zaczne brac leki, tylko troche sie boje ze moj oragnizm sie do nich tak przystosuje ze juz zadne mi nie pomoga a ja zostane z silna nerwica lekowa.....

 

a co mi da psychoterapia np jak bede chodzic w Londynie? co psychoterapia daje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę podobnie, i nie chcę brać leków... na szczęście nie mam teraz silnych objawów. Dostałam Hydroxyzinum co jest podobno lekkim i mało szkodliwym środkiem uspokajającym, co biorę rzadko tylko gdy się pogorszy.

 

Moja pani psychiatra też powiedziała że mogę na razie spróbować bez leków, sama psychoterapia.

 

Też mi się wydaje że leki brane długo mogą przyzwyczaić organizm tak że przestanie na nie reagować. Tak czy inaczej musisz pójść do lekarza (psychiatra), opisać co się dzieje, z diagnozą nie będzie problemu, pójdź posłuchaj co ci powie, może coś doradzi !!! Może nam przywieziesz z Anglii jakieś nowinki w leczeniu?;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cleo31 a myślisz, że gdybym miała raka to miałabym zaparcia?

to była naprawdę bardzo malutka ilość ...połączona ze śluzem. nawet mnie nie straszcie:(

 

dzięki Madziu:*

ale czy ten koci Pazur nie wyniszcza też dobrych komórek w organizmie skoro ma tak duże spektrum działania? szczerze to mi by się taka kuracja przydała, bo oprócz wszystkich kłopotów nerwicowych mam też powiększone węzły chłonne na szyji, w pachwinach, pod pachami itd...boje się raka, ale lekarze mnie uspokajają że to przez paciorkowce...mam podwyższone Aso;/...może to przez niedoleczone anginy...;(

ja już nie wiem co robić...ale wydaję mi się, że gdybym poradziła sobie z innymi problemami zdrowotnymi , pokonanie nerwicy byłoby dużo łatwiejsze.

 

[Dodane po edycji:]

 

a i powiedz mi jeszcze Magda...czy skoro TY stosujesz ten koci pazur nie czujesz się lepiej?

 

 

 

 

Atalavista...nie przejmuj się tak tym co napisałam o tym nowotworze,Ty z pewnoscią tego nie masz ,masz pewnie podraznioną pupkę :D i tyle....a co do zatwardzenia to w nowotworach jelita są zwykle biegunki z dużą ilościa ciemnej krwi.

A co do tego kociego pazura to mojej rodzinie to brali i szczerze mówiac nikomu na nic to nie pomogło niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiajcie, na forum zaglądam już od dłuższego czasu, ale teraz nadszedł moment na pomęczenie Was moją historią :evil:

 

Wszystko zaczęło się niecały rok temu. Na pierwszy ogień lęki zaatakowały mnie na uczelni - uczucie, że zaraz wszystko zwali mi się na głowę, duszność, poczucie słabości, bezwładu. Ilość zaliczonych 'ucieczek' z sal wykładowych jest nie do zliczenia, jednak z nieświadomością choroby traktowałam to jako w miarę normalne zachowanie z mojej strony, jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do siedzenia na lekcjach, co dopiero na 1,5h zajęciach :shock: Po jakimś czasie poczucie, że muszę wstać, wyjść, pobiec, schować się zaczęło się pojawiać w autobusach. Było ono na tyle silne, że w końcu przestałam w ogóle ruszać się poza osiedle. Warto wspomnieć o moich ukochanych browarkach - piłam codziennie, traktowałam to jako sposób na życie. W końcu jednak trafiłam do lekarza bo nerwica zaczęła się pojawiać w coraz to nowych miejscach co było jak sami dobrze wiecie nie do wytrzymania. Szereg badań na serce, ciśnienie, krew itp. - wszystko w normie. Dopiero kiedy trafiłam do neurologa, postawił diagnozę z którą do dzisiaj nie mogę się pogodzić - 'przykro mi, to nerwica, proszę zgłosić się jak najszybciej do psychiatry, narazie przepiszę pani Bellergot'. Poza tym przyznałam do mojej skłonności do nieograniczonego sięgania po alkohol.. Wtedy lekarz wziął kartkę i zaczął wypisywać adresy ośrodków leczenia uzależnienia alkoholowego... Poczułam się totalnie spoliczkowana, pomyślałam 'Dziewczyno.. Co ty z sobą robisz? Masz 19 lat a lekarz stwierdza u ciebie alkoholizm. PORAŻKA I PONIŻENIE! Nie będę chodziła na żadną terapię, mam swój rozum i siłę woli, sama z tym skończe' Takie trzeźwe spojrzenie na sprawę pomogło mi automatycznie pozbyć się nawyku sięgania po piwko w każdej możliwej chwili, nie ukrywam poza tym, że ciągłe picie już od długiego czasu mnie denerwowało. Do tej pory nie sięgam po alko, nie chcę już nigdy usłyszeć od nikogo, że mam problem z nałogiem i potrzebna mi pomoc. To mój największy sukces. Jednak do psychiatry nie odważyłam się pójść, byłam zbyt dumna, traktowałam to jako coś nie do pomyślenia. Po Bellergocie faktycznie poczułam się dobrze, jednak nie wiem czemu po miesiącu go po prostu odstawiłam. No i koszmar powrócił. W drodze na egzamin zrobiło mi się tak słabo w autobusie, że przy pomocy dwóch facetów wysiadłam z niego, szybki telefon do koleżanki i równie szybka wizyta u lekarza rodzinnego. Dostałam taki opieprz, że myślałam że pani doktor mnie zaraz zje :mrgreen: Po tej pouczającej wizycie z ciężkim sercem udałam się do psychiatry. Przepisała mi Lerivon, który bardzo mi pomógł, jednak... Znowu przestałam chodzić na uczelnie, dziwię się że w ogóle zaliczyłam pierwsze półrocze. Byłam tak wściekła na świat, że zajęłam się tylko i wyłącznie swoimi zainteresowaniami i życiowym zobojętnieniem na problemy. Jednak jak łatwo się domyślić problemy lubią o sobie przypominać, dlatego ten luzacki styl bycia nie był skuteczny na długo. Kolejna wizyta u psychiatry i kolejny lek - Sertagen. Nigdy nie zapomnę skutków ubocznych trzymających mnie w lęku równe 2 tyg. 24/h :shock: Moje sny były tak realistyczne i koszmarne, że cały czas chodziłam zmęczona i wystraszona. Po tym okresie, tak nagle, jak ręką odjął znowu zaczęło być pięknie i przede wszystkim NORMALNIE. Na uczelnie jednak nie odważyłam się wrócić co spowodowało wyrzucenie mnie z kierunku (wszystko jedno i tak mi sie nie podobało :lol: ). Postanowiłam w przyszłym roku, czyli od października spróbować dostać się na mój wymarzony kierunek ( a propo jeszcze trwa rekrutacja i siedze jakby mi ktoś kij w d*** włożył, tak się przejmuję czy się dostanę :o ). Wracając do samopoczucia, to jakiś miesiąc temu zaczęłam znowu czuć się koszmarnie, tak źle jeszcze nie było. Dostałam takiego ataku paniki, że w drodze do lekarza jadąc z moim staruszkiem myslałam tylko o śmierci żeby ukrócić te męki, to była czysta histeria zmieszana chyba ze wszystkimi możliwymi lękami. No i teraz mam wielki problem bo od tamtego czasu nie mogę ruszyć się z domu. Raz tylko udało mi się pojechać do lekarza, wypisała mi Coaxil i Xanax. Biorę od tygodnia, czuję poprawę. Jest jedno ale. Tak mnie ten atak poruszył, że za nic nie mogę się przekonać żeby wyjść gdziekolwiek. Myślę sobie, że teraz się czuję dobrze a zaraz i tak mogę się poczuć źle i nie będzie odwrotu. Mam wrażenie jakbym znalazła się w pułapce, bez możliwości decyzji ani wyboru. Do tego dołączyło się poczucie odrealnienia co jest tragedią, nawet wrogom tego nie życzę. Narazie muszę kończyć, chciałabym wam przedstawić jeszcze jak wyglądała moja terapia z psychologiem i parę bolesnych informacji od psychiatry, ale to przy kolejnej okazji, strasznie chce mi się spać :P Dobranoc i powodzenia wszystkim!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie, ze macie zle podejscie do lekow. Leki to nie jest cos co ma was zniszczyc, tylko cos, co ma pomoc. Pomoc podczas terapii itp, tlumic objawy choroby, bo przyczyn nie wyleczą. Kolego, ja wiem ze Ty podchodzisz do wszystkiego sceptycznie i myslisz ze sam sobie z tym poradzisz, ale tak nei jest. Jak zaczynalam chorobwac myslalam tak jak Ty, choroba musiala mnie porzadnie wymeczyc i pare razy wrocic po walce mojej z nią, abym przekonala sie ze bez sepcjalistow nie mamy szansy sobie poradzic. chory jest nasz mozg, jest oblepiony chorobą, jak chcesz walczyc tym organem skoro on jest tą chorobą obklejony? Jest za slaby. Teraz jestes mlody gniewny, leki nie, terapia nie, ale wkoncu nerwica tak da Ci w dupe ze przyznasz mi racje, ja juz to przeszlam... Po co jest terapia? Niewiem. Tez sie nad tym zastanawiam, ale skoro ludziom pomaga i lekarz umie znalesc przyczyne choroby i pokazuje jak to zwalczyc to ja ide sie zapisac. Nie mam wyjscia. A boisz sie lekow? Ok, jesli bedziesz jadl 15 kapsulek dziennie przez 15lat to sie boj, ale po to masz psychiatre aby wystawil diagnoze i dobral dawke leku odpowiednia a nie zagrazającą Tobie. Nie badz mądrzejszy od lekarzy.

 

 

p.s. ja lekow nie biore od poltora roku, ale wiem ze moja walka ze sobą np roczna dala 4 miesiace spokoju. Dodam, ze wybieram sie po dorazny lek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedynym błędem jaki popełniasz w tym momencie jest fakt że niepotrzebnie szukasz informacji i grzebiesz w internecie. Dziewczyno nie rób tego. Gdy miałam lęki i czytałam tak w internecie o tych wszystkich objawach i chorobach tak się nakręciłam że myślałam że nigdy nie wyjdę ze szpitala bo do takich lęków się doprowadziłam przez te informacje z internetu że wiele rzeczy sobie nawmawiałam i każdy objaw pasował do mnie. Cudem się nie przekręciłam bo już myślałam że cierpie na schizofrenie i miałam już halucynacje, wizje i słyszałam dźwięki .. wszystko przez to że człowiek czyta o objawach a potem doszukuje się wszystkiego u siebie. idź do lekarza nie bój się nie ma czego. Osobiście gdybym miała przeżyć jeszcze raz swoją nerwice od samego początku leczyłabym się na własną ręke. Istnieją zioła na uspokojenia , różnego rodzaju herbatki.. aby się tak nie denerwować. Niestety kilka lat wcześniej o tym nie wiedziałam. Dziś jestem pewna że gdy juz wejdźiesz w leczenie nigdy z tego nie wyjdziesz , objawy nerwicy pomieszane są z objawami ubocznymi po lekach i człowiek głupieje bo potem niewiadomo jakie jest nasze prawdziwe samopoczucie. Istnieją książki .. które zmieniaja jakoś nasze nastawienie .. Walcz.. spróbuj sama .. bo juz nigdy nie wyjdziesz z tego bagna . Nie chce dołować .. ale ja czasu nie cofnę więc ostrzegam ;* Buziak :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki kochana, ja wiem ze ja sie tylko pogrązam tym grzebaniem w sieci i wyczytywaniem, ale czasami po prostu nie moge sie powstrzymac :/

Dzis caly dzien próbuje myslec bardziej... przyszlosciowo, wyobrazam sobie siebie jako osobe bez lęków i takie mysli mi pomagają, zostały mi dwa tygodnie do wizyty u psychiatry, zobacze co sie bedzie dzialo w tym czasie, trzymam kciuki za wszystkich borykających sie z tym cholerstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam teraz pytanie trochę krepujące dla mnie, mianowicie czy lekarz ma obowiazek zachowac wszystko co powiem tylko dla siebie? jezeli powiem mu coś, co podpada pod przestepstwo a ja jestem tego swiadkiem, a jest to przyczyna mojej choroby to czy ja musze mu to powiedziec? czy on nie zglosi tego nigdzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam teraz pytanie trochę krepujące dla mnie, mianowicie czy lekarz ma obowiazek zachowac wszystko co powiem tylko dla siebie? jezeli powiem mu coś, co podpada pod przestepstwo a ja jestem tego swiadkiem, a jest to przyczyna mojej choroby to czy ja musze mu to powiedziec? czy on nie zglosi tego nigdzie?

 

 

Lekarz ma obowiazek zachowac w tajemnicy to co dotyczy twojego zdrowia ,na ten temat bez Twojej wiedzy nie moze nic nikomu powiedziec.Jezeli bylaś swiadkiem jakiegos przestępstwa i nie zawiadomiłaś odpowiednich organów scigania ( a popełniającym Go nie był ktoś z Toich bliskich) to Ty popełniasz przestępstwo bo je ukrywasz.

Myśle,Twoj lekarz nie zgłosi tego choc mógłby jako anonim jeżeli to faktycznie powazna sprawa.

Myslę ,ze Tobie ulzyło by psychicznie gdybyś zawiadomiła policję chocby anonimowo inaczej podejrzewam,ze bedzie Cię to gnębic do końca życia.

 

A co do tajemnicy absolutnej to ksiądz nie może wydac niczego co mu powiedziałas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Nazywam się Karolina mam 25 lat i od ponad dwoch lat cierpię na nerwice, przynajmniej tak mi się wydaje.

Boje się śmierci, moje myśli i wszystko co robię podporządkowane jest lekowi.Pierwszy lek pojawił się w nocy obudziłam się z przeświadczeniem, że serce mi nie bije , nie potrafiłam wyczuć sobie tętna.Objawy się nasilały bałam się jeść, ze zaraz się udławię , zrezygnowałam ze wszystkich zajęć, sportowych,tańca bojąc się, że serce mi stanie.Nie mogłam spać,bolała mnie głowa ogólnie czułam się dziwnie, jakby moje ciało pozbawione było duszy.Przeszłam wszelkie badania(kardiologiczne, ogólne, neurologiczne) wszyscy lekarze zgodnie stwierdzili ze jestem zdrowa a moje objawy to nerwica.

Zaczęłam psychoterapie, czułam się trochę lepiej starałam się nie myśleć o leku.Czułam się w miarę dobrze ,akceptowałam swój stan do momentu kiedy zachorowałam na zapalenie płuc.Od tego czasu moje objawy wróciły jak bumerang ze zdwojona siłą.Do starych objawów doszły nowe.Jak kiedyś serce waliło mi jak młot tak teraz ma wrażenie, ze wogóle nie bije ze im bardziej się boje tym słabiej go czuje.Cały czas sprawdzam sobie puls , mam wrażenie ze krew mi nie płynie, nie mogę złapać tchu mam duszności, pocę się,jest mi zimno i gorąco na zmianę.W głowie czuje szumienie, jestem zmęczona, roztargniona, mam niekontrolowane ruchy itd.Mam ciągle napady paniki nie potrafię się skoncentrować na niczym.Mam wrażenie, że moje ciało jest drętwe i bezwładne.

Nie wiem już co mam robić.To wszystko mnie przerasta.Najgorsze jest to,że budząc się w nocy potrafię krzycząc, że serce mi nie bije, moi rodzice się zrywają, martwią .Proszę o pomoc i wsparci jak ma z tym walczyć.

Kiedyś byłam weselą s,spontaniczną osoba.Teraz boje się własnego cienia, stałam się posępna,wszyscy pytają co mi jest, a w mojej głowie jest tylko jedna myśl, że zaraz serce przestanie mi bić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, mam to samo. Sprawdzam czy bije mi tętno bo wydaje mi się że nie. Okropne uczucie. W ogóle nerwica to okropna choroba!

 

Radzę ci iść do przychodni państwowej bo jest za darmo, zapisz się teraz bo trzeba czekać długo na wizytę. Możesz pójść do psychiatry po diagnozę, a potem do psychologa na terapie. Psychiatry się nie bój, oni wiedzą co to za choroby i z tobą porozmawiają.

 

Możesz też pójść jeszcze na terapię prywatną ale jest to dość kosztowne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc moj problem zaczal sie okolo roku temu kiedy pracowalam w holandi,ciagly stres zmeczenie praca na noc a w dodatku problemy z chlopakiem ktorego nic nie obchodzilo doprowadzily do mojej nerwicy.Na poczatku wydawalo mi sie ze jestem na cos powaznie chora robilam caly szereg badan ktore pomimo mojego zlego samopoczucia wychodzily bardzo dobrze.Kiedy pewien lekarz stwierdzil zaburzenia ukladu nerwowego i kazal mi isc do psychologa bylam wsciekla ze robi ze mnie wariatke.Obecnie mieszkam w niemczech poniewaz mam tutaj rodzine ale tu moje objawy sa jeszcze silniejsze nie znam jezyka kazde wyjscie z domu konczy sie atakiem paniki ze upadne zemdleje.Poznalam rowniez chlopaka ktoremu czesto mowie o moich atakach nerwicy jestesmy razem pol roku,niby mowi ze mnie rozumie ale przy kazdym wyjsciu poca mi sie rece zle sie czuje jak jest kolomnie duzo ludzi a kiedy idziemy gdzies usiasc jak najszybciej chce z tamtad uciec.Zostalam zapisana do szkoly niemieckiej ale kazde wyjscie do niej i jazda w autobusie wiaze sie dla mnie z okropnym stresem.Ostatnio wlasnie mialam atak dobieglamdo przystanku i poczulamjakbym miala umierac zrobilo mi sie slabo,cala drzalam i bylo mi strasznie zimnmo.uspokoilam sie dopiero wsiadajac do autobusu wiedzac ze jade do domu atak przeszedl ale po kazdym takim ataku jestam okropnie zmeczona i klade sie spac.Najgorsze jest to ze wszyscy maja mnie dosyc i nikt mi nie wierz w to ze poprostu boje sie wychodzic a wszczegolnosci sama.Jestem zalamana bo kiedys wszystko robilam sama a teraz czuje sie jak nie normalna.prosze napiszcie jak radzicie sobie z takimi atakami :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Karolina,masz typowe objawy nerwicy lękowej.Musisz jakoś z tym sobie dawać rade poprzez leki,psychoterapie bądź zmienić radykalnie dietę.

Moim zdaniem najlepiej zacząć od właściwego odżywiania,niż łykać tabletki,które tylko łagodzą objawy a nie wyleczą ci je do końca.

Zjadaj warzywa,owoce bogate w magnez i potas.Zrezygnuj z kawy.Kup sobie jakiś magnez i spożywaj go regularnie.Wszystko się ustabilizuje,ale na to potrzeba trochę czasu.Kilka miesięcy i powoli zaczniesz wracać do normalności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za otuche.

 

Donkey ja to bym chciała juz by było idealnie.

Tak to chyba nigdy nie będzie.

Czlowiek to bardzo skomplikowana machina.....

Leki biore przeszło pół roku.

Mam nadzieje że będe je móc brać długo,bo niewiem jak mogłabym sie czuc bez nich....

 

Pozdrawiam Wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Branie leków to jak podróz po pieknych terenach pociagiem z zaslonietymi oknami. Niby tlumia objawy i leki ale ich nie likwiduja, i nigdy nie bedzie takiego leku który to zrobi. Nerwica bedzie wracac jesli oddasz swój los lekom. Nie wyciagniesz wniosków i najwazniejszych spostrzezen z tego co chce ci ona przekazac jesli sie stlumisz. Oczywiscie sa przydatne dla ludzi którzy sobie nie radza, nei maja motywacji do wziecia zycia w swoje rece. Niestety wiekszosc boi sie spojrzec prawdzie w oczy i odnalezc wlasne emocje. Zbyt wiele czasu jest poswiecanego na personifikacje nerwicy. Wszyscy chca z nia walczyc, pokonac ja, stlumic itd. Tyle ze ''nerwica'' to my, to nasze emocje, wewnetrzne przezycia. Po co je tlumic, skoro mozna je zinterpretowac i wykorzystac na swoja korzysc. Po co walczyc z czyms co jest czescia nas. Jestesmy skonstruowani lepiej niz inni ludzie nienerwicowcy poniewaz nasza ''nerwica'' jest jak barometr uczuciowy. Jesli sami nie zdajemy sobie sprawy z tego ze cos nam sie nie podoba, zle sie z czyms czujemy to wtedy emocje daja osobie znac. Nerwica jest darem wyzszej swiadomosci tylko wszyscy boimy sie zajrzec w nasze wnetrza. I tu nie chodzi o znajdowanie przyczyny, bo rozne wydarzenia w zyciu sa tylko zapalnikiem naszej wrazliwosci. Nikt Ci nie powie definitywnie ze masz brac lub nie brac leków. Ale jesli podejdziesz do tego tak ze twoje ja próbuje Ci cos przekazac a Ty bedziesz chcial to tlumic to musisz sie liczyc z tym ze predzej czy pozniej wróci to do Ciebie, dopóki nie zaczniesz odnajdywac w tym istotnych rzeczy.

Moje doswiadczenie w tej materii siega kilkunastu lat, przeszedlem przez wszystkie etapy od lekkich do stanów agonalnych, i nie mówie tu tylko o umieraniu ze strachu ale o tym ze nerwica doprowadzila mnie do totalnego wycienczenia organizmu (nie jedzenie i inne takie) prowadzacego do hospitalizacji, która tez nie pomagala dopóki nie zdalem sobie sprawy z tego dlaczego to nas spotyka i jakie wartosci ze soba niesie. Od stanów agonii po stany doceniania nerwicy jest daleko ale przebylem ta droge. Mysle ze jest to czas najwyzszy dla Ciebie do rachunku sumienia. Musisz byc szczery sam ze soba, przestac tlumic uczucia i kazde dzialanie które masz przed soba ubiec pytaniem: czy jest to cos co chce robic i jest to zgodne w pelni ze mna i z wartosciami które wyznaje?

Emocje zrobia z Toba wszystko dopóki ich nie posluchasz, nie zaczniesz kontrolowac i nie wykorzystasz na swoja korzysc. Walka z nerwica to jak walka z samym soba, to tak jakbys wbijal sobie noz w plecy. Jedyne co moze ci dopomóc w odnalezieniu odpowiedzi to psychoterapia. Byleby jakas dobra. Mozesz to równiez zrobic sam ale to juz inna bajka, trzeba duzo ciezej pracowac nad soba wtedy ;)

 

Jak masz jakies pytania - pisz ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

A no i jeszcze jedno, twój mózg jest zdrowy. Jak czytam teksty typu ze ''twój mózg jest oblepiony choroba'' itd to mnie krew zalewa. Twój mózg dopiero zacznie sie oblepiac jak zaczniesz sie drugowac. Szkoda zycia na to. Nic w nim chorego nie ma, to nawet nie chore emocje. To poprostu tlumione emocje i niezrozumienie siebie samego do konca. Wyobraz sobie ze twoja nerwica to ogromny egzamin. Mozesz przejsc przez niego na czysto albo pójsc na egzamin upity ( odniesienie do leków). Moze byc Ci trudno ale lepiej go zdasz na czysto niz malo ogarniajac. Mozesz brac leki i oczywiscie beda one tlumic objawy, ale skoro obajwów nie bedzie to nei ebdziesz wstanie stwierdzic jakie emocje toba szargaja. Pozatykasz ''dziury'' którymi wychodza emocje poprzez objawy az pewnego dnia wszystko napecznieje i Cie rozsadzi. Dlatego tak wazna jest terapia, dla zrozumienia emocji i odnalezienia sposobu ich uspokajania. ;)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mon08 to co piszesz jest w sumie bliskie mojej historii... wybacz, ale.. jak cudownie widzieć że ktoś ma podobnie! :oops:

 

U mnie zaczęło się od stanów baaardzo obniżonego nastroju, od kilku lat towarzyszy mi wewnętrzny smutek, który nazwałam sobie (choć ktoś zrobił to już przede mną) bólem egzystencjalnym. Przywykłam do niego, był-jest częścią mnie. Nieraz poważnie dawał w kość, ale w gruncie rzeczy myślałam sobie, że bez tego.. nie jestem sobą w pełni. Taka moja natura i już. Nie będę rozwijać wątku o niezbyt korzystnym obrazie samej siebie. I tutaj się pocieszam, że w odróżnieniu od schizofrenii mój autokrytycyzm jest wysoko rozwinięty. Wracając do nerwicy.. jestem ciągle przed wizytą u psychiatry, aczkolwiek już postanowiłam, że się tam wybieram. Internista zapisał doraźnie afobam, żebym mogła jakoś przetrwać do tej wizyty. Stany lękowe pojawiły się u mnie kilka miesięcy temu. W bliżej nieokreślonej przeszłości również zdarzały się epizody nagłych ataków strachu, paniki ale z reguły mijały i pozostawiały jedynie przykre wspomnienia.

 

Natomiast ostatnie tygodnie to prawdziwy horror. Boję się własnego cienia. Dopada mnie to nagle, zza pleców wskakuje do głowy i się panoszy. Jest jak uderzenie - strzał i jestem w szponach lęku.. Czuję jak w mojej głowie powstaje szum, robi się tłoczno.. myśli jakby gęstnieją i nie mogę wyłowić żadnej pojedynczej.. to straszne bo jest ich wiele, niektóre niedorzeczne a boję się każdej. Wyobrażam sobie dziwne rzeczy, które później stają się obiektem strachu - przykład idiotycznych: stojąc przy oknie boję się, że za chwilę przestanę panować nad sobą i skoczę. Do tego wspomniane przez mon08 poczucie odrealnienia.. okropne!! Depersonalizacja również nie jest mi obca. Przy ostatnim takim ataku pojawiły się nieprzyjemne dolegliwości somatyczne, które już całkowicie wytrąciły mnie z równowagi: serce bijące jak młot pneumatyczny, uderzenia gorąca, obniżona temp., drżenie mięśni przypominające drgawki przy padaczce. Tak więc czara się przelała.

Codzienne funkcjonowanie stało się udręką, nie mogę nigdzie wyjść a w domu też trudno siedzieć. Droga do lekarza była męką. Kiedy już przyszła moja kolej weszłam roztrzęsiona, czerwona i z łzami w oczach. Koszmar!

 

Dodam, że od października czekają mnie studia.. V ostatni rok, obawiam się że będę miała problem. Stąd środki zaradcze w postaci wizyty u psychiatry i.. zapisania się na forum ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×