Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kilka metod na pokonanie lęku


scrat

Rekomendowane odpowiedzi

Czesc.

przejrzalam to forum, bo tak jak wiekszosc z was zmagam sie z tym paskudztwem. Cierpie na nie chyba z 10 lat, przez 4 lata bralam antydepresanty gdyz w miare pozwalaly mi na normalne funkcjonowanie . najwiekszym problemem, z jakim sie zmagam ( i ktory trwal pomimo lykania pigul) byl problem z zaczerpnieciem pelnego oddechu i przede wszystkim jazda samochodem a wlasciwie stanie w korkach. Walcze z tym do dzis z rożnym efektem. O ile mam wybor jaka droga jechac ( unikam autostrad, gdyz tam, w korkach nie mam po prostu gdzie uciec ani wyjsc) tak wlasnie nie znalazlam skutecznego sposobu na przetrwanie ataku wlasnie w korkach. po lekturze kulku specjalistycznych pism wiem, ze droga do wyzdrowienia prowadzi przez akceptacje naszych stanow lekowych, powtarzanie sobie, iz jest to jedynie wytwor naszej glowy, wyobrazenia, ktore nie maja przelozenia na stan faktyczny. To rozumiem, staram sie wcielac w zycie ale pozostaja jeszcze objawy fizyczne, ktore w takich syt,. mnie mecza. Jakie to objawy wszyscy wiecie.

W ciagu ostatnich kilku tyg. znacznie gorzej sie czuje- kolatania, spowolnienia akcji serca ( bez zadnej przyczyny ani stresujacego wydarzenia, ktore mialoby nadejsc), zawroty glowy i bole tejze. Robilam badanie przeplywow ( ok), akcje z sercem sa rozne ( od niedawna w nocy pojawilo sie cos na ksztalt zatrzymywania sie akcji serca), mysle jednak, ze nie ominie mnie psychoterapia. Ale do rzeczy- madre ksiegi oraz osoby, ktore borykaja sie z tym problemem pisza, ze gdy czuja nadchodzacy atak moga sie mu poddac, lub tez np. zawrocic do domu. Ale co w sytuacji, gdy uwieziona przez korki nie moge nigdzie wyjsc????? Dotyczy to wszelkich srodkow komunikacji, gdzie jestesmy pasazerami. jak wyjsc z samolotu, pociagu???

Oswajam sie z sytuacja, przyzwalam sobie na faze leku a jednak wciaz chyba nie do konca mi idzie.

W ramach niejako konfrontacji z lekiem wykupilam sobie podroz samolotem oraz pociagiem z dala od naszego kraju i zastanawiam sie, czy to byl dobry pomysl..

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako fanka zdrowego żywienia i znerwicowana osóbka mogę powiedzieć, że u mnie zbilansowana dieta jak i aktywność fizyczna bardzo pomagają w lękach.

Po pierwsze - zbilansowana dieta dostarcza nam w odpowiednich ilościach wszystkich minerałów, witamin, składników odżywczych, więc organizm nie musi zmagać się z niedoborami, zatem funkcjonuje normalnie, więc nie pokazuje żadnych anomalii. Koniec końców - mam mniej stresu, ponieważ nie wmawiam sobie chorób tak natarczywie, bo nie mam się doczepić to zbyt wielu rzeczy.

Po drugie - aktywność fizyczna pomaga w wyładowaniu stresu. Naprawdę, nic tak dobrze nie poprawia szybko samopoczucia jak porządne cardio, kiedy płot spływa po całym ciele, mięśnie palą jak szalone, a ty masz ochotę przestać, bo cię już wszystko boli. Ten masochizm pomaga.

Po trzecie - pilnowanie tego, co mam na talerzu, daje mi poczucie kontroli nad swoim życiem i jest swego rodzaju codzienną terapią pokazującą, że jednak jestem w stanie nad czymś zapanować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale co w sytuacji, gdy uwieziona przez korki nie moge nigdzie wyjsc????? Dotyczy to wszelkich srodkow komunikacji, gdzie jestesmy pasazerami. jak wyjsc z samolotu, pociagu???

Oswajam sie z sytuacja, przyzwalam sobie na faze leku a jednak wciaz chyba nie do konca mi idzie.

W ramach niejako konfrontacji z lekiem wykupilam sobie podroz samolotem oraz pociagiem z dala od naszego kraju i zastanawiam sie, czy to byl dobry pomysl..

pozdrawiam

 

Mam bardzo podobnie jak Ty, że w korkach reaguję paniką.

Do teraz nienawidzę jeździć pociągiem ani autobusem (dojeżdżałam całe liceum i studia) i nie wsiadam ani do jednego, ani do drugiego.

Jeśli chodzi o jazdę samochodem, zawsze najgorszy dla mnie był ból brzucha (nagła potrzeba skorzystania z toalety) i nudności. Jako pasażer, jadąc z rodzicami, mogłam się zawsze skulić na siedzeniu i wymiotować do siatki albo czekać, aż korek ruszy (najgorsze korki zawsze do przejazdu na granicy, wypadek na autostradzie albo do odprawy promowej ;) ), albo pobiec poszukać toalety.

Jako kierowca ma się dużo większy problem, bo nie da się porzucić samochodu i pójść szukać toalety ;)

 

Natomiast jeśli chodzi o radzenie sobie z tym problemem, to tak, wykupienie podróży z dala od naszego kraju to jest bardzo dobry pomysł, bo jednym ze sposobów leczenia zaburzenia lękowego jest ekspozycja na sytuacje wywołujące lęk.

A co jeśli jesteś w takiej sytuacji i odczuwasz lęk i wszystkie jego objawy? Możesz sobie powiedzieć, że trudno, najwyżej zemdlejesz/zwymiotujesz/będziesz mieć biegunkę/popłaczesz się/wszystko na raz. Cokolwiek się nie stanie, dojdziesz po tym do siebie, znajdziesz jakieś miejsce, gdzie się umyjesz, itd. Zastanów się nad tym, czy kiedykolwiek cokolwiek z tych rzeczy się zdarzyło, i jak sobie z tym poradziłaś. Przygotuj sobie listę rzeczy, które możesz zrobić, jeśli Ci się coś takiego przytrafi. Taki psychiczny zestaw pierwszej pomocy. Np. jeśli zrobi mi się słabo, mogę: otworzyć okno, włączyć klimatyzację, schylić głowę poniżej kolan, itd. Może masz też jakieś techniki dystrakcji, czyli np. włączysz radio, zaczniesz liczyć czerwone samochody w korku, itp.

 

Od nerwicy jeszcze nikt nie umarł ;) i te rzeczy, które sobie wyobrażamy, że się staną, dzieją się faktycznie bardzo rzadko. Pomyśl na ile sytuacji, w których byłaś, coś Ci się faktycznie stało, i zobacz jakie jest prawdopodobieństwo. Ja wiem - zawsze może być ten pierwszy raz, zawsze może być inaczej. Ale trzeba myśleć pozytywnie - tak sobie powtarzam od dwudziestu paru lat, próbując leczyć moją panikę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dłuższego czasu targa mną potężny konflikt wewnętrzny i spodziewam się rychłego ataku nerwicy, bo jestem pewny, że organizm odreaguje permanentny stres, z jakim się zmagam. Podpowiecie, jak dobrze się do tego przygotować? Znam oczywiście różne metody (korzystałem z pomocy psychologa), ale może podpowiecie mi coś nowego (i skutecznego) :)

 

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dłuższego czasu targa mną potężny konflikt wewnętrzny i spodziewam się rychłego ataku nerwicy, bo jestem pewny, że organizm odreaguje permanentny stres, z jakim się zmagam. Podpowiecie, jak dobrze się do tego przygotować? Znam oczywiście różne metody (korzystałem z pomocy psychologa), ale może podpowiecie mi coś nowego (i skutecznego) :)

 

Pozdrawiam :)

 

Spróbuj relaksować się na tyle sposobów, ile możesz. Idź na basen, na masaż, chodź na spacery, do kina. To powinno trochę złagodzić potencjalny atak. Im częściej się relaksujesz, tym lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj relaksować się na tyle sposobów, ile możesz. Idź na basen, na masaż, chodź na spacery, do kina. To powinno trochę złagodzić potencjalny atak. Im częściej się relaksujesz, tym lepiej.

 

Dzięki darko ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli masz fobię społeczną to najlepiej oglądnąć sobie materiał Z Breivikiem wcielić się w i niego, wyobrażając sobie że nim jesteś i możesz wybić kolejne dziesiątki ludzi, do tego przypomnij sobie wszystkie krzywdy jakie ludzie ci wyrządzili, uzbrój się w agresję i tak wyjdź na miasto. Mój kumpel ma fobię i tak robi, mówi, że wszystkie lęki znikają. Jestem skłonny mu uwierzyć bo gniew i agresja wypiera lęk :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli masz fobię społeczną to najlepiej oglądnąć sobie materiał Z Breivikiem wcielić się w i niego, wyobrażając sobie że nim jesteś i możesz wybić kolejne dziesiątki ludzi, do tego przypomnij sobie wszystkie krzywdy jakie ludzie ci wyrządzili, uzbrój się w agresję i tak wyjdź na miasto. Mój kumpel ma fobię i tak robi, mówi, że wszystkie lęki znikają. Jestem skłonny mu uwierzyć bo gniew i agresja wypiera lęk :great:

 

 

Hehe, nie wiem, czy to było ad vocem mojego postu, ale jeśli tak, to moim problemem nie jest fobia społeczna ;) Wręcz przeciwnie, uwielbiam ludzi, a kontakt z innymi sprawia mi radość. Moim problemem jest absurdalny lęk, który czasem powraca. Po dwóch latach terapii udało mi się wyciszyć nerwicę, natomiast zdaję sobie sprawę, że ona została tylko wypchnięta i długotrwały konflikt wewnętrzny może ją wywołać na nowo. Na szczęście ostatnio pewne sprawy wróciły na właściwe tory i mam nadzieję, że uda się uniknąć tego, czego bardzo bym nie chciał (choć pewne symptomy niestety zaczynają się pojawiać - na przykład natręctwa myślowe). Jeszcze nad tym panuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tutaj nowa. Od 2 miesięcy dowiedziałam się, że mam nerwicę lękową. Czułam się fatalnie od kilku lat, jeździłam od lekarza do lekarza, lądowałam na pogotowiu, leżałam nawet w szpitalu w celu zrobienia szczegółowych badań. Wyniki w normie tylko samopoczucie nadal złe. W końcu udałam się po namowach rodziny do psychiatry. Mój problem polega na tym że mam straszne lęki, nie mogę zostać sama w domu, boję się wyjść sama, od razu uginają mi się nogi, mam mroczki przed oczami, słabne, kołatanie serca, nie mogę do końca nabrać oddechu, ogólnie i fizycznie i psychicznie czuję się strasznie. Lekarz przepisał mi Cital. Biorę tydzien a od wczoraj po całej tabletce. Ataki paniki po nich są większe, czy to normalne? Serce mocniej mi wali, mam uczucie gorąca jakby ktoś na mnie gorącą wodę wylał, zbiera mi się na płacz, kręci w głowie.. Nie umiem sobie z tym poradzić. Od października mam studia zaoczne i boję się ruszac gdziekolwiek. Co radzicie? Sama nie daje już rady, następną wizytę mam za 2 tygodnie, nie umiem zapanowac nad tymi lękami, od razu każe wzywac pogotowie a objawy przechodzą po 10-15 minutach jednak jest to uciążliwe. Nie potrafię nad tym zapanowac, dostaje duszności, dopiero po czasie się uspokoje, najgorsze jest to że boję się wyjsc z domu bo to nawraca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi kontrolowanie oddechu jeszcze bardziej pogłębia atak, bo dopiero wtedy zaczyna mi się hiperwentylacja :cry: gdzieś widziałam kiedyś program o lękach i jakiś lekarz tam powiedział, że jeśli zaczyna się atak, trzeba spojrzeć w przeciwna stronę niż spojrzało się kiedy zaczął się atak i szybko mrugać przez 10 sekund. Na początku mi pomagało, teraz już nie za bardzo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarz przepisał mi Cital. Biorę tydzien a od wczoraj po całej tabletce. Ataki paniki po nich są większe, czy to normalne? Serce mocniej mi wali, mam uczucie gorąca jakby ktoś na mnie gorącą wodę wylał, zbiera mi się na płacz, kręci w głowie.. Nie umiem sobie z tym poradzić. Od października mam studia zaoczne i boję się ruszac gdziekolwiek. Co radzicie? Sama nie daje już rady, następną wizytę mam za 2 tygodnie, nie umiem zapanowac nad tymi lękami, od razu każe wzywac pogotowie a objawy przechodzą po 10-15 minutach jednak jest to uciążliwe. Nie potrafię nad tym zapanowac, dostaje duszności, dopiero po czasie się uspokoje, najgorsze jest to że boję się wyjsc z domu bo to nawraca

 

Poradziłabym Tobie znaleźć innego lekarza, który przepisze Tobie lek przeciwlękowy działający długotrwale i coś na doraźne lęki, dopóki nie zaczniesz chodzić na terapię i nie zaczniesz ćwiczyć radzenia sobie z lękiem. Z tego, co widzę, Cital to lek przeciwdepresyjny. Chyba lepszy byłby przeciwlękowy, może jakieś słabe benzo.

Z jakiego jesteś miasta? Na forum można znaleźć porady dotyczące lekarzy w różnych miejscowościach, tak samo na stronie znanylekarz.pl.

 

bukowska, to, o czym słyszałaś w tym programie, to jest dystrakcja, ale to nie jest żadna technika, która pomaga ;) ćwiczenie oddychania to bardzo istotny element terapii ataków paniki, ale trzeba się tego nauczyć, i podejrzewam, że niekoniecznie każdy jest w stanie nauczyć się tego sam. Można zapisać się na jogę, tam uczą jak oddychać w sposób, który pomaga przy atakach paniki. Można też pójść do terapeuty, który tego nauczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, jestem tu nowa, chociaż na nerwicę lękową cierpię od ponad 2 lat. W 2014 roku miałam poważne ataki lękowe, nie mogłam zostać sama w domu, wymiotowałam, miałam palpitacje serca, duszności, histerię, wyłam godzinami skulona w pozycji embrionalnej wołając o pomoc, lęk dotyczył nie wiadomo czego. Dostałam wtedy leki - Aciprex, Xanax doraźnie i skierowanie na terapię. Chodziłam na terapię psychodynamiczną 1,5 roku, po tym czasie lekarz uznał, że jestem zdrowa, nie wykazuję symptomów choroby. Terapię więc przerwałam, powoli odstawiłam leki.

Sielanka trwała pół roku, po czym 2 tygodnie temu znów zaczęłam mieć nawroty choroby. Cierpię na przewlekłą bezsenność, czuję nieustanny lęk 24 godziny na dobę, mam stany depresyjne. Muszę przyznać że przez te pół roku wiele się stało w moim życiu, dlatego nawrót choroby nie jest wcale dziwny. Problem polega na tym że nie umiem sobie z nim poradzić. Czeka mnie wiele ważnych wyjazdów i napięty czas, jak o tym wszystkim pomyślę, to od razu mam paniczne myśli, ze nie dam rady, zemdleję, nie wyjdę z domu, wyrzucą mnie z pracy.

 

W związku z tym wszystkim wróciłam na terapię, ale inną - poznawczo-behawioralną u innego terapeuty. Pierwsze spotkanie było dla mnie...dziwne. Sama nie wiem, co robić. Sądzicie, że lepiej wrócić na psychodynamiczną czy spróbować nowej? Ktoś z Was leczył się poznawczo-behawioralnie? Z jakim skutkiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś ma może sposób na poradzenie sobie z napięciem związanym z nauką? Kiedy przysiadam nad książką robi mi się niedobrze z nerwów, czuję się jakby wszystko mnie przytłaczało i nie dam rady.
Możesz poeksperymentować z następującymi rzeczami:

 

:arrow: Odpowiednia dla Ciebie muzyka

:arrow:Głębokie i spokojne oddychanie!!!

:arrow: Uczenie się w towarzystwie osób zaangażowanych w naukę

:arrow: Zmiana lokalizacji? Ławeczka w parku? Biblioteka?

:arrow:Kontroluj swoją uwagę. Ilekroć zauważysz, że Twoje myśli idą w stronę wywołujących lęk wyobrażeń, przywróć swoją uwagę do "tu i teraz", do nauki. Nie myśl o tych scenariuszach, że się nie uda, itp. To tylko takie głupie gadanie wytrenowanej w ten sposób podświadomości. Zrób, to co możesz. Nie daj się, nawet jeśli lęk wróci tylnymi drzwiami i będzie próbował Cię skłonić, żebyś rozmyślała o czarnych scenariuszach. Nie zasilaj go - przerwij połączenie między emocją a myślami, wtedy stopniowo lęk powinien słabnąć, a Ty powinnaś stopniowo odzyskiwać wiarę we własne możliwości.

:arrow: Możesz o tym z kimś porozmawiać lub gdzieś swoje lęki zapisać. Możesz też spróbować zastosować technikę "Pracy", do odwracania negatywnych przekonań, opracowaną przez Byron Katie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanko, czy są tu tacy którym benzo na nerwice nie pomaga, albo pomaga tylko trochę? Bo u mnie małe dawki prawie żadnego wpływu nie mają na objawy somatyczne, dopiero jak wezmie troche więcej (1mg przy braku tolerancji) to zaczyna być trochę lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś pozytywnego napiszę co dzisiaj wyczytałam: Nie bójcie się ataków paniki, objawy nic Wam nie zrobią. Wiem, że to jest trudne, ale tylko napiszę, że ponoć starsi ludzie nie mają ataków paniki, bo ich organizm nie może sobie na to pozwolić, sam się broni. U młodszych osób objawy są normalne, mechanizm - walcz i uciekaj. Od objawów nerwicowych nikt nie umarł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja pracuję z ludźmi, mam dziennie wielu klientów, w tym tygodniu dwa razy złapał mnie atak paniki (cały się trzęsę i drżą ręce). Udało mi się to jakoś ukryć, dałem klientce fakturę i nie kontynuowałem rozmowy, dobrze, że sobie poszła. Ufff

Po ataku zjadam 0,25-0,5 Zomirenu, do tego Propranolol i po 20 minutach jest ok. Rozmawiałem z psychologami o metodach opanowania strachu. Oni je znają tylko z teorii. W moim przypadku bez leków nie da się tego zrobić. Pierwszy atak miałem w 2006 roku i wiem, że będą mi towarzyszyć do końca życia..... Powoli uzależniam się od Zomirenu... Czasami mam 3 miesiące bez tabletki, a czasami mam miesiąc gdzie biorę codziennie.... Prze ćpam resztę życia... Nie znalazłem metody na pokonanie lęku....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś pozytywnego napiszę co dzisiaj wyczytałam: Nie bójcie się ataków paniki, objawy nic Wam nie zrobią. Wiem, że to jest trudne, ale tylko napiszę, że ponoć starsi ludzie nie mają ataków paniki, bo ich organizm nie może sobie na to pozwolić, sam się broni. U młodszych osób objawy są normalne, mechanizm - walcz i uciekaj. Od objawów nerwicowych nikt nie umarł.

 

Co z tego, że nam nic nie zrobią jak są, za przeproszeniem, kurewsko nieprzyjemne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś pozytywnego napiszę co dzisiaj wyczytałam: Nie bójcie się ataków paniki, objawy nic Wam nie zrobią. Wiem, że to jest trudne, ale tylko napiszę, że ponoć starsi ludzie nie mają ataków paniki, bo ich organizm nie może sobie na to pozwolić, sam się broni. U młodszych osób objawy są normalne, mechanizm - walcz i uciekaj. Od objawów nerwicowych nikt nie umarł.

 

Co z tego, że nam nic nie zrobią jak są, za przeproszeniem, kurewsko nieprzyjemne?

 

Dokładnie, pełna zgoda z @zzYxx.

 

Jakiś czas temu moja terapeutka powiedziała mi dokładnie to samo w kwestii ataku lęku, to znaczy że nie wyrządzi on żadnej szkody. Za każdym razem w momencie ataku powtarzam sobie te słowa, ale to niestety niewiele daje. W głowie toczy się przez chwilę walka pomiędzy logiką i irracjonalizmem i w ogromnej większości przypadków wygrywa to drugie. To po prostu jest tak silnie zakorzenione, że zawsze wypłynie na wierzch, dostarczając przy okazji okropnych doznań lub, jak to trafnie określił zzYxx, kurewsko nieprzyjemnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zamówiłam tę ksiażkę, z chęcią przeczytam.

Ja się teraz łapię wszystkiego, żeby tylko radzić sobie z atakami bez leków (ciąża) i jest mi naprawde ciężko... tym bardziej, ze ja się bardzo źle nastawiam np. za tydzień biorę ślub i panicznie się boję, że będę się w kościele źle czuła, że będę mieć atak, albo zemdleję i narobię sobie,dziecku i wszystkim kłopotu (nigdy w życiu jeszcze nie zemdlałam!) i nie radzę sobie z tymi myślami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W rdzeniu każdego cierpienia tkwi unikanie jednej, podstawowej emocji - lęku. Jednak lęk w istocie nie jest prawdziwym problemem. Problemem i nieustanną komplikacją jest umysłowa aktywność, która zostaje wytworzona, aby uniknąć prawdziwego odczuwania lęku.

 

Doświadczanie lęku jest proste. Jest tak proste, że w istocie nie ma potrzeby zadawania pytania jak. Sztuką jest rozpoznanie, w jaki sposób to doświadczenie jest wciąż unikane. W rdzeniu tego unikania ukryte są wszystkie podświadome i nawykowe wzorce cierpienia.

:arrow: W jaki sposób unikasz lęku?

:arrow: Czy czujesz się sparaliżowany?

:arrow: Czy tłumisz go?

:arrow: Czy zaprzeczasz mu lub dramatyzujesz?

:arrow: Czy stawiasz opór?

:arrow: Czy próbujesz go przykryć nieustanną, umysłową paplaniną?

:arrow: Czy chcesz go odsunąć, fantazjując o czymś przyjemnym w przyszłości - seksie, jedzeniu, pieniądzach, mocy lub wyzdrowieniu?

Właśnie teraz masz możliwość, aby zaprzestać unikania lęku. Jest to bardzo proste. Możesz powstrzymać się od mówienia czegokolwiek na ten temat i poczuć to, co naprawdę czujesz. W odczuwaniu każdej emocji, bez dołączania do niej historii, możesz odnaleźć prawdę o sobie. Co ważniejsze, rozpoznasz, że ta prawda zawsze tu była. Przenika ona zarówno lęk, jak i wszystko inne - gniew, smutek, nawykowe zachowania, rozpacz, pustkę. Wszystkie emocje i cała umysłowa aktywność przychodzi i odchodzi. Ty zaś jesteś tutaj. Zawsze tu byłeś - niezmienny, promienny, czysty i trwający bez jakiejkolwiek obawy, w obecności lęku, który pojawia się i znika.

 

Jeśli wszystko, czego pragniesz, to pozbycie się lęku, będziesz wciąż przed nim uciekać lub się mu opierać. Jednak podobnie jak wszystko, od czego uciekasz, również i lęk będzie Cię ścigał. Z drugiej strony, jeśli chcesz coś dogonić lub czegokolwiek pragniesz, będzie to pozostawało poza Twoim zasięgiem.

 

Problemy, które pojawiają się w życiu, odzwierciedlają albo unikanie tego, co Cię prześladuje, albo gonienie za tym czego pragniesz. W chwili, w której jesteś obecny i w pełni świadomy, wszystkie komplikacje znikają. Nawet w najbardziej dramatycznych sytuacjach jest możliwe, aby być zwyczajnie wolnym i klarownym.

 

Bez względu na to, jaki lęk ścigał Cię przez całe życie, gdy zatrzymasz się i powiesz - w porządku lęku, zbliż się, jestem gotów, aby Cię spotkać i poczuć - zobaczysz, że zdezorientowany zacznie rzucać się po kątach. Jeśli wyślesz za nim świadomość, dokonasz wielkiego odkrycia!

 

Możesz przeprowadzić swoje własne badanie anatomii lęku.

:arrow: Gdzie jest lęk?

:arrow: Jak to jest go odczuwać?

:arrow: Jakie doznania mu towarzyszą?

:arrow: Co ukryte jest pod nim?

Jeśli akurat w tym momencie lęk nie jest obecny, możesz go wygenerować, opowiadając sobie jakąś pełną niepokoju historię. A wtedy zapytaj siebie bezpośrednio: Gdzie jest lęk? Może odczuwasz go w sercu, a może w brzuchu. Swoją uwagę zanurz w sam środek lęku. Jeśli jakaś historia nadal kołacze w umyśle, pozwól jej odejść. Niech Twoja świadomość przeniknie sam rdzeń tego lęku, który mogła unikać miliony lat.

 

Gdy wyłania się otwartość na lęk, co może zostać odkryte? To jak dziwnym jest tworem. Istnieje tylko wtedy, gdy pojawia się opór wobec jego odczuwania. Jeśli zatrzymujesz się i otwierasz na to, czego chciałeś uniknąć, widzisz, że lęk nie jest już lękiem. Lęk jest po prostu pulsującą energią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli mam problemy lękowe wskutek zaburzeń mowy (potrafię się skrajnie do nikogo nie odzywać prócz rodziny czy bardzo bliskich znajomych bo wtedy jestem gaduła) to co mam robić? Jeżeli osoba nie jest w stanie zrozumieć słowa które wypowiadam a ja dalej brnę i próbuję powiedzieć i nie rozumie?

Przynajmniej mogę oczekiwać poprawy związanej z mową, skoro z psychiką się poprawiło. To samo tiki/dystonie/dyskinezy (whatever) minęły, już nie przybieram pozycji z wyprostowanymi nogami jak linijka czy też nie gryzę notorycznie ust/nie tupię nogą. Choć nadal są w bardzo minimalnej postaci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×