Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

>>>Shani

 

Z tego co piszesz wychodzi na to, że potrafisz i chcesz się troszczyć o innych, o przyjaciół. Tego typu zachowania zwykle są przejawem uczuć, też dość wysokich. W związku z tym nie uważam abyś była trwale niezdolna do miłości. Jestem jednak w stanie zrozumieć, że w danej chwili przeżywasz trudności które zaprzątają głowę na tyle, że nie ma jak się nią zająć.

 

Zdaję sobie sprawę, że czasem jest to bardzo trudne, ale z punktu widzenia "normalności" lepsze od prób akceptacji byłyby chyba próby zmian niepożądanego stanu. Chyba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

są ludzie, którzy nie mają sumienia. nie kiełkuje w nich ani jedna konstruktywna myśl. weszłam na forum i zrobiłam 100 kroków wstecz :cry: w to jest k..... trudno uwierzyć.

 

przepraszam, piszę bez sensu, ale jestem od dawna w świetnej formie, a teraz mam dość do cholery...........

 

i jak mawia House: people always lie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

>>>Shani

 

Hmm, jeśli chodzi o pomyłki dotyczące charakteru uczuć to nawet Adam Mickiewicz nie był kiedyś pewien "czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie" :) Także wiesz, wcale nie tak łatwo czasem ocenić co się czuje i to nie jest dziwne. Pomyłki zdarzają się wielu i często.

 

Natomiast co do reszty to ja bym się trzymał tego, że to stępienie uczuciowe i inne problemy o których pisałaś, mimo ich całej uciążliwości, nie muszą trwać zawsze. Przekonanie o konieczności bycia idealnym, brak akceptacji czy kłopoty w relacjach z innymi ludźmi to nie są sprawy nie do rozwiązania. Tak mi się wydaje.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej wszystkim, nie jestem tu nowa, po prostu powrocilam po dluzszej nieobecnosci. Nie bede opisywac calej swojej historii, w skrocie brzmi to tak - rok temu przeszlam depresje, wg moich odczuc byla dosc ciezka, w dodatku z bardzo silna nerwica. Bralam leki przez okolo 13 miesiecy - pomogly juz po 3-4 miesiacach od poczatku choroby, kontynuowalam leczenie, zmniejszajac dawki az do maja tego roku i bylo dobrze. Na terapie nigdy nie poszlam. Wtedy gdy bylam chora nie sadzilam ze kiedys znow bede soba, ale udalo mi sie, praktycznie od poczatku tego roku bylam zywa, zdrowa osoba, nabralam pewnosci siebie, zylam fajnym zyciem towarzyskim itd. Bylam pewna ze mam juz to za soba. Musze powiedziec ze odkad odstawilam leki, cos niedobrego zaczelo sie dziac. Nie kojarzylam tego z nawrotem depresji - byla to zbytnia nerwowosc, gniew z banalnych powodow, nadmierna emocjonalnosc - potrafilam czesto poplakiwac ale trwalo to chwilke. Myslalam ze to moze moje hormony - jestem kobieta i miewam w koncu burze hormonalne :-) Gdzies podswiadomie jednak zaczelam rozmyslac ze moze to wszystko wraca.. tak bardzo tego nie chcialam, zaczelam sie bac powrotu depresji do tego stopnia ze zaprzatalam sobie tym mysleniem wiekszosc czasu. Ale sadzilam ze samym negatywnym mysleniem przeciez depresji nie wywolam (?) teraz wiem ze sie mylilam.. nie wiem w sumie dlaczego depresja mi wraca... czy spowodowal to moj pesymizm i nerwy, czy odstawienie leku (nie sadze zebym sie zbyt krotko leczyla), czy po prostu mam to juz w genach i tak mialo byc... Moja porzednia diagnoza byla depresja reaktywna - gdyz pojawila sie na skutek splotu kilku smutnych wydarzen, ale tym razem naprawde nie wiem czemu sie tak czuje... moze powod istnieje ale go sobie nie uswiadamiam... Lykam cos na uspokojenie i pewnie bede musiala wrocic do lekow, jestem PRZERAZONA ze bede musiala to znowu przechodzic, obecnie jest zle ale nie az tak zle jak ostatnim razem, lecz przerabialam to juz i wiem jak depresja sie zaczyna i znam siebie i swoj pesymizm i wiem ze tkwie w blednym kole. Placze wiekszosc dnia,nawet publicznie mi sie zdarza, w metrze.. czasem nie wiem dlaczego, czasem z bezsilnosci ze nie mam nad tym kontroli, ze znowu zasmuce innych i mame i siostre za ktorymi bardzo tesknie (nie mieszkam w Polsce), targaja mna tak rozne uczucia ze czuje ze jestem chyba jakims wariatem - zlosc, za chwile placz, za chwile jest ok a pozniej znowu atak strasznego zdenerwowania. Czego sie najbardziej boje? ze tak juz bedzie zawsze, ze nic nie da sie z tym zrobic, ze jestem trudnym przypadkiem, nie myslalam nigdy o odebraniu sobie zycia ale martwie sie ze moze nadejsc taki moment ze nie bede miec nad tym kontroli. Nie wiem co bedzie dalej, wiem ze musze pojsc znowu do lekarza...myslicie ze tym razem moze 'samo' przejsc? (mialam jakies 4 lata temu takie male zalamanie ktore przeszlo mi po 3 miesiacach bez zadnych psychotropow). Dac sobie jeszcze czas czy lepiej dmuchac na zimne i biec do lekarza? Moze pisze nie na temat tutaj, ale chcialam sie gdzies wyzalic... Ciekawe czy jest ktos tutaj kto walczy z depresja juz nie pierwszy raz.... pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś zagubiona i słaba - potrzebujesz silniejszego faceta.

 

Stajesz na nogi, dajesz z siebie wszystko - jesteś za dobra, za dojrzała, zbyt niezależna.

 

Żadna wersja mnie nie pasuje, to i ja pasuje.

 

Mam dość. Odpadam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maggie! Witam, dawno mnie nie było na forum, byłam na psychoterapii i nie wiem czy to coś pomogło. Mam depresję i nerwicę lękową. Brałam różne leki ale po odstawieniu za jakiś czas wraca wszystko. Teraz jestem bez leków i jakoś staram się nie dawać, może po tej psycho trochę lepiej umiem sobie z tym radzić. Jeśli czujesz że znowu cię łapie idź do lekarza, ale powinnaś iść też na psychoterapię, tam przynajmniej uczą jak sobie radzić przy nawrotach, pozwoli to tobie również lepiej zrozumieć tą chorobę. Trzymam kciuki i nie poddawaj się. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Seriously!! Człowiek raz na ruski rok potrzebuje stąd wsparcia i trafia na jakieś abstrakcyjne rozmowy. Ja wiem, że czasem nam odwala i nie chcemy być poważni, ale chciałam pogadać /admini mają w podpisach - chcesz pogadać, wejdź na czata/ a ja się tam czułam jak ufolud kuźwa wśród ufoludów z innej planety :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, ja też tak czasem trafiam - na czacie jest bardzo miło, fajni ludzie i wesołe rozmowy, ale ciężko znaleźć miejsce i czas na poważne rozmowy właśnie tam. A chętnie bym pogadała z kimś poważniej na temat problemów, jak je rozwiązać, co kogo gryzie, itp. Taka grupa wsparcia. Niestety ciężko kogoś zainteresowanego znaleźć... Jak byś chciała pogadać, to napisz PW :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siła jest w nas, ból jest w nas - nie dajmy się pokonać - chciaż wszytko boli walczmy - cieszmy się okruchami życia - ja nic nie czuje poza zmęczeniem :) Asenrta nie daje mi spać, jem z musu - chudnę - to wprawdzie plus ale konsumpcja zawsze sprawiała mi radość. Wyrzućmy z siebie ból poprzez rozmowy, poprzez pisanie na tym forum - zaakceptujmy siebie w tym stanie - chociaż to ostatnie jest najtrudniejsze. Maskuję się - dla otoczenia jestem mniej rozmowny.

Ten dzień może być pocżatkiem zmian - od dziś mzoęmy zacząć coś robić aby było lepiej ........ i będzie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej!

jestem tu jakis czas i chcialabym do was dolaczyc,jesli mozna...

napisalam juz troche o sobie w roznych tematach,teraz sie przedstawie-mam 49 lat,z depresja zyje ponad 15-cie. mieszkam z mezem,matka, psem,kotem i rybkami w akwarium.nie mam dzieci ani rodzenstwa.i to chyba tyle.jesli mnie zaakceptujecie bede wdzieczna,odpowiem na kazde pytanie.a teraz juz koncze bo ide dzis do psychiatry i bardzo sie denerwuje.nie bylo go bardzo dlugo,chodzilam do zastepcy tylko po leki wiec nie wiem jak dzis bedzie...

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początku jest bardzo trudno ale pożniej będzie łatwiej - będziesz mogła nazwać to co Ciebie męczy - będziesz mogła zmierzyć się z problemem. Pozniej będzie tylko lepiej - czas, leki, rozmowa z bratnią duszą - zobaczysz będzie dobrze - nie jest to myslenie życzeniowe - skoro wykonałąś pierwszy krok - ropoczełąś walkę którą wygrasz - walkę o dobre sampoczucie . Wierzę że bedzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich po długiej przerwie, dawno mnie tu nie było, ale wróciłam. Nie czuje się dobrze, znowu! Myślałam że jak skończę szkołę to się wszystko ułoży, ale tak się nie stało. Od października idę na studia, które kompletnie mnie nie interesują, robię to bardziej dla rodziców niż dla siebie, ale co gorsza nie mam pomysłu na swoje życie. Nie wiem co chce robić, kim być, nie mam planów i to mnie dobija bo każdy kogo spotkam ma jakieś pomysły. Do niedawna myślałam, że czekam na jakiś znak, który powie mi co robić, ale później szybko się zorientowałam że to prawdopodobnie nawrót depresji, nerwicy, które przez jakieś 2,3 miesiące pozostawała uśpiona. Dlaczego tak sądzę? Bo chyba codzienne myślenie i marzenie o własnej śmierci nie jest normalne i zdrowe? Także wróciłam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Prędzej czy później wszyscy tu wracamy, nasza nadzieja i pociecha w tej samotnej walce. Tutaj przynajmniej mamy poczucie jakiejś przynależności do grupy, do ludzi z podobnymi problemami, w zasadzie tylko tu możemy liczyć na zrozumienie, w "normalnym" świecie nie ma miejsca dla ułomności. Chociaż nie wiadomo kto tu jest ułomny my czy reszta tego świata. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Prędzej czy później wszyscy tu wracamy, nasza nadzieja i pociecha w tej samotnej walce. Tutaj przynajmniej mamy poczucie jakiejś przynależności do grupy, do ludzi z podobnymi problemami, w zasadzie tylko tu możemy liczyć na zrozumienie, w "normalnym" świecie nie ma miejsca dla ułomności. Chociaż nie wiadomo kto tu jest ułomny my czy reszta tego świata. Pozdrawiam.

Witam. Dobrze powiedziane!!! W "normalnym" świecie rzeczywiście nie ma szans na zrozumienie, nawet porządnie wyżalić się nie można, bo od razu są reakcje typu "weź się w garść i nie marudź" :( Dobrze że możemy tu wrócić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bylam wczoraj na komisji na pierwsza grupe.kazal mi sie rozebrac do majtek i robic rozne wygibasy.o rany! wiecie ze nie potrafilam chodzic na pietach? a jak kazal mi robic przysiady to juz za drugim razem siedzialam na tylku!

no i co? smiac sie czy plakac?

a przedwczoraj bylam u psycholka,przepisal mi nowy lek citronil. nic o nim nie wiem,a wykupie go dopiero na 1-szego jak przyjdzie renta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×