Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pierwszy krok do normalności


áschetos

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, to mój pierwszy post tutaj i chyba w ogóle pierwszy krok do zrobienia czegokolwiek ze swoim życiem. Nie wiem czy ktokolwiek to przeczyta, ale na pewno mi będzie lepiej, że w końcu chociaż trochę otworzę się na świat...

Mam 22 lata, jestem powszechnie uważana za normalną, zwyczajną dziewczynę, niczym się nie wyróżniam, studiuję na dobrej uczelni, wszystko pozornie idzie jakoś do przodu.

A teraz moja historia... Dobrze pamiętam, że od dziecka było "coś nie tak". Niby nic wielkiego, rodzinę zawsze to bawiło, bo mała dziewczyna bawi się włosami, kręci je na palcu, robi loczki, nikt nie uważał, że to nic dziwnego. To akurat niestety zostało mi do dziś, gdy się stresuję, gdy się nudzę, tak po prostu, gdy jestem zdenerwowana, bawię się włosami, plączę je, a później muszę wyrywać poplątane, powiązane supełki. Dziwne, ale daje mi to jakiś spokój, mimo, że z biegiem czasu uświadomiłam sobie jak bardzo to jest złe i jak niewiele mam włosów i jak są zniszczone przez to. Już przed przeprowadzką do nowego domu (miałam ok. 7 lat) pamiętam, że musiałam notorycznie sprawdzać wszystko, 10 razy czy wyłączyłam światło, wodę, czy zamknęłam drzwi, przed zaśnięciem musiałam powtórzyć coś określoną ilość razy (już nie pamiętam co to dokładnie było...), bo inaczej nie zasnę. Ciężko ogólnie było mi zasypiać, do dziś śpię owinięta kołdrą tak, że wyglądam jakbym spała w śpiworze, po prostu boję się wszystkiego w nocy. Zawsze uważałam, że jestem jakaś wybrakowana, skolioza, rehabilitacje, okropne krzywe zęby no i moja największa udręka - wada wymowy, nie mówiłam poprawnie "r". Poszłam do podstawówki - horror, byłam non stop wyśmiewana, kpiono ze mnie, byłam kozłem ofiarnym, a wszystko przez tą głupią wadę wymowy... Płakałam, było ciężko, ale dałam radę, miałam najlepsze oceny w klasie, bez żadnego praktycznie wkładu nauki, to jedyne dawało mi, 9 letniej dziewczynce, jakąś siłę, pokazywało, że nie jestem jednak aż taka beznadziejna. Z tego co pamiętam to w 6 klasie udało mi się zwalczyć u logopedy całkowicie wadę wymowy i w gimnazjum chciałam zacząć zupełnie nowe życie. Niestety, nie było tak łatwo... Do tego samego gimnazjum poszło również kilka osób które mnie dręczyło... Nie było już tak tragicznie, ale na pewno nie byłam zbyt lubianą osobą. Miałam kilku znajomych, przyjaciółkę, jakoś się to trzymało kupy. Mijał czas, a ja wciąż nie mogłam pozbyć się natrętnych zachowań, było to coraz bardziej uciążliwe... Drzwi, światło, woda, gaz, czy aby nie zapomniałam o jakimkolwiek zadaniu domowym, czy nastawiłam budzik... Wszystko sprawdzane po 10 razy, męczyło mnie to bardzo, ale nie uważałam, że to coś bardzo odmiennego, w końcu byłam dzieckiem/dorastającą nastolatką. Mimo kochającej rodziny, Babci, Dziadka, zawsze czułam się niekochana i nieakceptowana... Szukałam miłości wszędzie. Wiem, że to był błąd... Mój pierwszy pocałunek? Ze starszym o 10 lat chłopakiem poznanym w internecie, na siłę, prześladował mnie, namawiał na seks, na "loda", a ja przecież miałam tylko 13 lat, nic o tym nie wiedziałam, byłam głupim dzieckiem. Na szczęście do niczego nie doszło, ale to, że mnie dotykał zostawiło ogromne piętno na mojej psychice i pewnie dlatego do dziś nie lubię seksu (możecie myśleć, że to dziwne, ale tak... nie lubię, nie sprawia mi w ogóle przyjemności - kolejna rzecz, która sprawia, że się nienawidzę). Kolejny chłopak, jeden drugi, każdy mnie zostawiał. Płakałam bardzo dużo, zaczęłam się ciąć. Pamiętam, jak mama zobaczyła moje pocięte cyrklem przedramię, rozpłakała się i poprosiła bym więcej tego nie robiła, ja oczywiście w wielkim poczuciu winy i własnej beznadziejności się zgodziłam. Na siłę szukałam zainteresowania chłopaków, chciałam poczuć, że ktoś mnie chce jednak, że nie jestem taka najgorsza... Tak mijały miesiące, płacz, ciągły stres, zamartwianie się, dziwne natręctwa, było ich coraz więcej. Koniec gimnazjum - cudownie, poszłam do najlepszego liceum w mieście z kolejną nadzieją, że to coś zmieni w moim życiu... Kolejny raz się zawiodłam. Tym razem zauważyłam, że coś jest nie tak z moim wyglądem. Na twarzy miałam meszek, głównie nad górną wargą i na brodzie, to przysporzyło mi kolejnych drwin, badania hormonalne nic nie wykazały. Zaczęłam nosić aparat na zębach, to dodało mi trochę pewności siebie. Byłam typową zbuntowaną nastolatką, wbrew woli rodzicom robiłam kolczyki, farbowałam włosy na różne kolory (róż, zielony, niebieski...), nie wiem czemu to robiłam, pewnie dlatego, że tak bardzo chciałam pokazać jaka jestem nieszczęśliwa, tak bardzo szukałam akceptacji. Marzyło mi się, by iść na studia za granicę, długo prosiłam rodziców o zgodę, w końcu się udało. Zawsze lubiłam angielski, teraz zaczęłam się go więcej uczyć, zdałam certyfikat, miałam chłopaka i mimo wszystkich natręctw moje życie jakoś się układało. I nagle bum... Pojawiły się nagle spore przeciwności, nie mogłam iść na studia, o których marzyłam o tylu lat... Załamałam się, ale zaczęłam studiować normalnie w Polsce. Studia, rozstanie z chłopakiem, kolejny chłopak... Zaczęłam mieszkać z pewną dziewczyną, którą znałam wcześniej. Ten rok mieszkania zniszczył mnie psychicznie, miałam już dość mieszkania z nią, a byłam zbyt słaba psychicznie by cokolwiek powiedzieć.

I oto mamy dzień dzisiejszy - 29.06.2015. Ten rok mieszkania z nią wywarł na mnie tak ogromne piętno, że ciągle płaczę, mam ogromne wahania nastrojów. Znowu zaczęłam się ciąć, ale gdy mój chłopak to zobaczył - zabrał mi "narzędzie zbrodni". W zeszłym roku zdiagnozowano u mnie PCOS, to było przyczyną dziwnego meszku na twarzy, leczę się, ale mam ogromne poczucie swojej brzydoty i beznadziejności. Nigdy nie akceptowałam swojego wyglądu. To wszystko się na mnie jakoś zawaliło... Jestem tak zmęczona psychicznie, że nie daję sobie już rady. Powiedziałam chłopakowi o swoich problemach jakiś czas temu (nie o wszystkich, NIKT nie wie o moich natręctwach...), wspominałam o myślach samobójczych, o ciągłym smutku, załamaniach, ciągłym nieuzasadnionym płaczu. Zaczął być coraz bardziej tym zmęczony i to mnie jeszcze bardziej dobija. Błagam go o pomoc i wsparcie, potrzebuję tego, jestem z tym wszystkim zupełnie sama. Zapomniałam, że mam chyba jakiś lęk przed utratą "tej najważniejszej osoby". Ciągle wyobrażam sobie jak mnie zdradza, że mnie zostawi, płaczę, wydzwaniam, piszę milion smsów dziennie, boję się o wszystko... Zarówno on jak i jedna przyjaciółka powiedzieli "idź do terapeuty". A czy to takie proste? Nie dla wszystkich... Na tym temat się urwał. Mężczyzna, którego tak bardzo kocham, z którym chcę spędzić życie mówi mi, że jest już tym zmęczony. Jestem z tym wszystkim zupełnie SAMA. Ze swoimi natręctwami, z którymi borykam się już od ponad 15 lat, z lękami, strachem, codziennymi "dołkami", płaczem, myślami o samobójstwie (chociaż myślę, że bałabym się to zrobić, ale ciągle myślę, że byłoby to lepsze i przestałabym się męczyć), ze swoją "brzydotą", brakiem akceptacji. Dodam jeszcze, że każdą rzecz muszę wykonać określoną ilość razy, mam też obsesję na punkcie mycia rąk.

Nie mogę iść teraz na terapię, bo za tydzień wyjeżdżam na wakacje za granicę na 2 miesiące i to jest najgorsze. Wiem, że potrzebuję leczenia, pomocy. Po dzisiejszej porannej kłótni z chłopakiem postanowiłam zrobić coś dla siebie w końcu. Może to nie jest wiele, ale nikomu nigdy o tym wszystkim nie mówiłam, proszę, wybaczcie mi, jeśli coś jest nieskładnie napisane, ale piszę to pod wpływem emocji. Napisanie tego bardzo dużo mnie kosztowało i mam nadzieję, że to będzie mój pierwszy krok do jakiejś lepszej zmiany, chcę z tego wyjść, ale boję się, że bez żadnego wsparcia sobie nie poradzę.

 

Dużo tego, na prawdę docenię, jeśli ktoś to przeczyta. Nie wiem co mam zrobić ze sobą, ale wiem, że na pewno chcę wrócić do normalności.

 

Pozdrawiam,

áschetos

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

áschetos,

Pierwszy krok zrobiłaś,teraz czas zrobić kolejne..Spytaj siebie,czego pragniesz,co chcesz zmienić,

co chcesz naprawić w sobie i próbuj iść w tym kierunku,szukaj wsparcia..Uwierz,że małymi krokami

możesz dokonywać pozytywnych zmian w swoim życiu,nie wycofuj się,ale zrób to dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

áschetos,

Pierwszy krok zrobiłaś,teraz czas zrobić kolejne..Spytaj siebie,czego pragniesz,co chcesz zmienić,

co chcesz naprawić w sobie i próbuj iść w tym kierunku,szukaj wsparcia..Uwierz,że małymi krokami

możesz dokonywać pozytywnych zmian w swoim życiu,nie wycofuj się,ale zrób to dla siebie.

 

 

Cały czas zadaję sobie te pytania i odpowiedź jest w sumie banalna, ale szczera - chciałabym być szczęśliwa i wolna od przeszłości, która cały czas mnie niszczy... Boję się, że ciężko mi będzie znaleźć wsparcie i będę musiała być zdana tylko na siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, wracam do Was po 1.5 rocznej przerwie! I wcale nie mam się czym pochwalić, wracam, bo jest jeszcze gorzej. Chłopak z którym byłam pisząc pierwszy post zerwał ze mną, nie wytrzymał. Ciągłe ataki paniki, płaczu, dołki, strach przed jego utratą... Było ciężko. Zaczęłam się zatracać w alkoholu, narkotykach, wszystkim co złe... 9 Miesięcy temu poznałam chłopaka, z którym obecnie jestem. I znowu jest to samo. Znowu nie potrafię uwierzyć w jego słowa, że jest dobrze. Wcześniej popchnęło mnie to do szukania zainteresowania u innych, skończyłam to, lecz dwa dni temu On się o tym dowiedział. Nigdy nie spędzamy weekendów razem i siedzę sama w domu, sama jak zwykle. Przed oczami mam czarne scenariusze, że on mnie przecież zostawi, a ja nawet nie miałabym się do kogo zwrócić w takim wypadku. Ciągle zadaję sobie to pytanie - jak bardzo muszę być beznadziejna, że nie mam nawet przyjaciół? A przecież jestem zwykłą dziewczyną, tylko z ogromnymi problemami. Depresja, nerwica, to coraz bardziej mnie niszczy. A przecież ja tylko bardzo potrzebuję mieć kogoś obok, za to oddałabym wszystko. Jeśli jest tu ktokolwiek, kto chciałby ze mną porozmawiać, ja chętnie wysłucham.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapia może Ci pomóc, naprawdę. Nie jesteś skazana na to cierpienie. To ciężka praca, ale naprawdę warto.

 

Wiem, że to zabrzmi głupio i sama poniekąd siebie na to skazałam, ale w pewnym momencie zaczęłam wątpić w powodzenia terapii, mimo, że nawet jej nie zaczęłam. Ciągle myślałam "skoro po prostu rozmowa z kimś obcym może mi pomóc, to może i ja sama sobie umiem pomóc?" i to był błąd, bo nie robiłam nic... Do czasu rozpoczęcia terapii chciałabym również spróbować podjąć ostateczną walkę sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie jest taka zwykła rozmowa z obcą osobą. Psycholog ma wiedzę, której my nie posiadamy, lepiej rozumie, skąd się biorą dane zachowania, myśli. Wie, jak pomóc człowiekowi w zmianie schematów myślowych. Oczywiście nie twierdzę, że samemu nie da się wyleczyć, ale po prostu z pomocą specjalisty może być łatwiej i szybciej :)

 

Jeśli jednak chcesz leczyć się sama, to mogę polecić Ci dwie książki, które dla mnie były pomocne: "Pokonać OCD czyli zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne" oraz "Umysł ponad nastrojem. Zmień nastrój poprzez zmianę sposobu myślenia".

 

Trzymam kciuki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej jestem tutaj nowa....narazie bladze po omacku po roznych watkach i wpisach.... czytam, nie doradzam bo wydaje mi sie ze nie mam do tego zadnych kompentencji! Jednak Twoj post wywarl na mnie ogromne wrazenie...posluchaj rady i idz do specjalisty. Szkoda, abys tak bardzo sie meczyla i wchodzila w swoje natrectwa...depresje itp dalej i dalej. Przez dluzszy czas chcialas sama sobie pomoc -brak sukcesow! Nigdy nie zbudujesz dobrych relacji z chlopakiem jak bedziesz zaborcza i zazdrosna. Dasz rade (mam taka nadzieje), tylko nie sama...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×