Skocz do zawartości
Nerwica.com

Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA


Prometeus

Rekomendowane odpowiedzi

trudno jest to określić, łatwiej powiedzieć, co cechuje człowieka uduchowionego, ponieważ to co przemienia człowieka w istote uduchowioną wymyka sie logicznemu umysłowi, a to jest sednem. wiec jak nazwać coś czego nie można określić za pomocą umysłu? niektórzy mistycy poprostu mliczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a n u k,

neon, wieloraki, czym wg Was jest uduchowienie?

 

a to nie jest łatwe pytanie ;)

uduchowienie kojarzy mi się z równowagą z podążaniem za prawdą, być może najdą mnie jeszcze jakieś refleksje to wtedy tu napisze :)

 

a czemu ustawiłeś sobie suma w awatar? ryjek suma to nie jest zbyt ładny widok :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam prostą definicję: poznać czym jest sztuka, to jest właśnie sztuka. Słusznie mówi się, że ludziom wystarczają substytuty. Ktoś zna obwód kuli ziemskiej i już się czuje jak jakiś Zeus. Jest ponad. Tak działa myślenie. Medytację wschodnią nazwałbym przedracjonalną. Jeśli ktoś zdał dobrze maturę w Polsce (obowiązek szkolny w PL), bez problemu obsługuje komputer, umie napisać jakiś własny wiersz, ma własne przemyślenia którymi może się dzielić z innymi, ma swoje hobby, potrafi dyskutować na forum. Taka osoba, która się zabierze za medytację, nazwałbym ją Post-Racjonalną. Tak jak jest post-modernizm.

 

Dlatego mam taki szacunek dla Allana Wattsa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a czemu ustawiłeś sobie suma w awatar? ryjek suma to nie jest zbyt ładny widok :P

To jest kiryśnik, ryba akwariowa. Według mnie ma piękny pyszczek. :)

 

włączyłem zdjęcia, fuj ale okropniki, wyglądają jak te ślimaki bez skorupki.

 

a dla ciebie czym jest duchowość?

 

Natla_Milnes

 

dziwną i bardzo mylącą masz te terminologie odnośnie medytacji, dostrzegam luki ale nie chce już krytykować ;)

 

modernizm kojarzy mi się z pewnymi twardymi wartościami a postmodernizm z rozbiórką tychże, więc to "post" jest tu bardziej negacją niż kontynuacją, w przypadku innych pojęć może być inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

włączyłem zdjęcia, fuj ale okropniki, wyglądają jak te ślimaki bez skorupki.

Kwestia gustu. Zanim zaczęłam hodować ryby, również wydawały mi się wstrętne.

 

a dla ciebie czym jest duchowość?

Harmonią ze swoim ciałem i duchem, z innymi istotami i ze światem, w tym z zastaną rzeczywistością. To najpiękniejsze, co się może przydarzyć człowiekowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawie każdą brzydką rzecz idzie ładnie nazwać. Udowodnił mi to znajomy gawędziarz z mojego miasta. Lubi wypić, ale nie nazywa siebie pogardliwie, a mówi, że jest lekkoduchem.

Ale po co ją nazywać? Ona tak czy siak jest i nie potrzebuje łatek. :D

 

 

Idąc tym tropem new-ago-we zbieractwo idei, można nazwać eklektyzmem. :-)

Może New-Age to zbieractwo idei, jednak w tym eklektyzmie - jeśli już chcemy go formalizować - można znaleźć perełki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miło mi, że podzielasz moje podejście nienazywania. Ale, że już myślimy to nie da się tego cofnąć. Kiedyś jak zajmowałem się ćwiczeniami siłowymi dla organizmu, popadałem w skrajności. Pamiętam, że patrzyłem w Kościele na rzeźbę Ukrzyżowanego, ale po to żeby rozpoznawać nazwy mięśni na sylwetce. Ale wiedza o kulturystyce jakoś nie uczyniła mnie siłaczem. Jak czasem noszę węgiel to mi strzyka coś w kręgosłupie.

 

Dodam, że od młodości lubiłem zbierać różne rzeczy, znaczki, stare klucze, silniczki z zabawek. Nic dziwnego chyba, że bardziej New Age się przykleja do mnie. Mam dużą wadę, lenistwo. Dyskutuję w domu o sensie mycia naczyń, zamiast je po prostu wyczyścić. W przypadku herbaty można chociaż robić w tej samej szklance.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć ;) Dawno mnie tu nie było. Jeśli chodzi o medytację to jesteśmy typowymi ludźmi zachodu. Lubimy panować nad wszystkim i dlatego proponuję wspomożenie swojej relaksacji małym gadżetem, w pewnym sensie biofeedback a mianowicie pulsoksymetr na palec. Można go potraktować jako obiekt na którym skupi się wasza medytacja. Kosztuje około 50 zł a może stać się nieodłącznym towarzyszem.

 

Dlaczego ? Przy prawidłowej medytacji-relaksacji powinien nam się obniżać puls ale nie powinno nam się za bardzo obniżać natlenienie krwi a to wszystko bardzo ładnie pokazuje pulsoksymetr. Początkujący i niestety zaawansowani nieraz mają tendencję do nieprawidłowego oddychania i paradoksalnie może to podwyższać ciśnienie krwi. To może tyle na początek dzielenia się moim doświadczeniem. Acha, nie należy zapominać porady z vipasany, że przy oddychaniu , jakbyśmy przystawili piórko do nosa, nie powinno się ono poruszać - nic na siłę. Wszystko powinno się odbywać delikatnie. Przez próby z prawidłowym oddychaniem z pomocą pulsoksymetru można odnaleźć swój rytm.

 

Pozdrawiam :) reszta należy do was

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie medytuję, uprawiam można powiedzieć relaksację będąc aktywnym - skupiając się na oddechu, który jest podporą w sytuacjach kryzysowych. Będąc w stresie spłycałem oddech i "nakręcałam się" jeszcze bardziej - będąc świadomym oddechu kryzys mijał bardzo szybko, tak że to się teraz prawie nie zdarza. Ale w nauce prawidłowego oddychania można wpaść w pułapki, przed którymi może nas uchronić pulsoksymetr.

Dawno nie patrzałem na ich ceny - jednak porządniejsze są około stówy.

 

Nawiązując do medytacji - przestałem medytować gdy "otarłem się " o zło. Wiedziałem że na pewnym stopniu zaawansowania przechodzi się przez jakieś dziwne rzeczy, ale nie spodziewałem się takiego "w czystej formie zła". Przez pół roku dochodziłem do siebie i nigdy też nie robię relaksacji nocą. Co innego jest grupowa medytacja, gdy wspieramy się nawzajem, a co innego indywidualna, gdy otwieramy podświadomość , nie kontrolując ją. Jestem za relaksacją z biofedbackiem, gdyż wtedy nie tracimy swojej świadomości - skupiamy się na urządzeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno. Ciekawe gdzie te wszystkie nasze uczynki są rejestrowane ? Mózg jest trochę za mały, chyba że działa jak system zapisywania na dyskach w systemie RAID, trochę tu, trochę tam a wszystko będzie nam zapisane ;) Z poszarpanych zapisków wyłania się potem coś - a czy to będzie coś prawdziwego ? Podobnież każdemu można zasugerować fałszywe wspomnienia. Oglądałem kiedyś film, chyba "Wyspa" o klonach hodowanych na organy do przeszczepów, one właśnie miały wszczepiane fałszywe wspomnienia. Super film, warto obejrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do praktykowania medytacji polecam dołączyć trening autogenny ciekawy temat może zainteresuje czytelnika :)

Co moim zdaniem pomaga w osiągnięciu "tego stanu":

-siedzenie w ciszy i po ciemku

-głębokie oddychanie, zamknięte oczy

-skanowanie ciała, rozluźnianie mięśni najlepiej każdy mięsień osobno pokolei

-notowanie wrażeń, spostrzeżeń i czytanie ich przed medytacją

-zawsze ta sama pozycja, kolejność mięśni, nastawienie psychiczne

 

Uznaję medytację za udaną jeśli mam wrażenie że oddalam się świadomością od "tu i teraz", wrażenie jakbym spadał?/odsuwał się? w tył jednocześnie pozostając w tym samym miejscu.

Zauważam pozytywny wpływ na ciało i umysł. Medytacja to dobra inwestycja w siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ktoś może praktykuje taki sposób medytacji, który polega na wpatrywaniu się w jeden punkt? Siadamy po turecku jak do medytacji, ustawiam na podłodze naprzeciwko siebie jakiś mały przedmiot, ja użyłem ostatnio do tego jakiegoś malutkiego brudu, który znajdował się na dywanie. Następnie wpatrujemy się ciągle w ten obiekt, po jakimś czasie świat się rozpływa, a my trafiamy do 'próżni', nastaje wielki spokój, który jest bardzo przyjemny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wkuuporr, praktykowałem to, na suficie o białym kolorze namalowałem czarnym flamastrem kropkę, dobrze widoczną z łóżka - czyli odległości jakichś 2 metrów.

Leżąc na plecach, miałem ten punkt centralnie przed oczyma i wpatrywałem się w niego.

Mózg dostawał "wyłączenia", "odprężenia", nie wiem jak to nazwać. Jakie daje to efekty długofalowe? Nie wiem, szybko z tego zrezygnowałem, wybrałem posty, czy jak kto woli głodówki lecznicze, wydaje się, że wymaga to więcej wysiłku i wyrzeczeń, niż wpatrywanie się w punkt.

 

Można o tym rodzaju medytacji znaleźć wiele info na necie

http://henrykjosefdamian.blogspot.com/2010/06/zdolnosc-koncentracji-warunkiem-sukcesu.html

Są też medytacje polegające na wpatrywaniu się w płomień świecy - to wydaje się "atrakcyjniejsze" od "nudnego" punktu :D Spodobało mi się to z płomieniem świecy i być może zostanie przetestowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×