Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie wiem co ze sobą zrobić...


cameliaaa

Rekomendowane odpowiedzi

Czesc, na forum zarejestrowałam sie, bo chciałam sie komuś 'wygadać', mam nadzieje, ze ktoś to przeczyta, a troche tego bedzie. Chce zrzucic to z siebie, wiem, ze moglabym tez to napisac na kartce papieru, ale mam cichą nadzieję, że ktoś przeczyta, odpisze, wtedy moze się troche lepiej poczuje. Z lekarzem psychiatrą mam przykre doświadczenie, o którym pisałam w dziale 'witaj'. Zapisałam sie do innego, ale dni do wizyty ciagną się jak flaki z olejem.

Moje ataki zaczęły sie w styczniu tego roku, wczesniej miewałam tylko, albo i aż kołatania serca, na co dostałam od rodzinnej betabloker, ustało, ale pojawiło się w styczniu i to miało niezly powrót, a mianowicie: kołatania, mrowienie całego ciała, nogi z waty, wykręcało mi palce u dłoni, nie mogłam złapać oddechu, zawroty głowy, pojawiły się skurcze dodatkowe, po którym myślałam, że zemdleje, bo nie wiedziałam co się ze mną dzieje, myslałam, że to już koniec. Rodzina sie przeraziła, wezwali pogotowie, za pierwszym razem ratownicy medyczni orzekli 'pewnie problemy z tarczycą', kolejni, że to ewidentnie nerwica. Po tej ostatniej wizycie pogotowia zaczęłam wędrówkę po lekarzach, kardiolog: niedomykalność zastawki mitralnej, dodatkowe skurcze komorowe serca. Później RTG klatki piersiowej i zatok, płuca ok, natomiast nie mam rozwiniętych zatok czołowych. Badania krwi miałam robione 3 razy i za każdym wyszło wszystko w porządku, poza tarczycą, której TSH sobie skakało pomiędzy 2 a 6. Kardiolog zrobił mi USG tarczycy, stwierdził, że tarczyca jest prawidłowych rozmiarów i czysta, ale wiadomo to nie endokrynolog. Przede mną właśnie wizyta u endokrynologa w marcu. Dodam tez, że mam bardzo niskie ciśnienie 94/51.

Problemem jest dla mnie zmiana nastrojów jednego dnia potrafię być osobą, która mogłaby góry przenosić, a za godzinę leżę i płaczę z bezsilności, bo znowu dopadły mnie ataki paniki. Myślę, że głównym powodem mojej nerwicy jest ogromny strach przed dentystą, przez co mam problemy z zębami, nawet małe ukłucie stawia mnie na równe nogi, serce wali, robi się słabo. Nawet oglądając reklamy dot. zębów boli mnie brzuch i ciężko mi oddychać, no paranoja jakaś:/

Już nawet sama ze sobą nie wytrzymuje, bo wyszukuje sobie każdego dnia inną chorobę, wystarczy krostka i się zaczyna zamartwianie. Moje znajome przeszły udar, kuzyn miał sepsę, jeszcze inna znajoma przeszła ablację, zgadnijcie kto sobie przypisuje każdy objaw tych chorób do siebie... Nie rozstaje sie też z ciśnieniomierzem i termometrem. Mam też pytanie, mimo brania betablokerów może pojawić się kołatanie serca? Dzięki każdemu kto to przeczyta, pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc, na forum zarejestrowałam sie, bo chciałam sie komuś 'wygadać', mam nadzieje, ze ktoś to przeczyta, a troche tego bedzie. Chce zrzucic to z siebie, wiem, ze moglabym tez to napisac na kartce papieru, ale mam cichą nadzieję, że ktoś przeczyta, odpisze, wtedy moze się troche lepiej poczuje. Z lekarzem psychiatrą mam przykre doświadczenie, o którym pisałam w dziale 'witaj'. Zapisałam sie do innego, ale dni do wizyty ciagną się jak flaki z olejem.

Moje ataki zaczęły sie w styczniu tego roku, wczesniej miewałam tylko, albo i aż kołatania serca, na co dostałam od rodzinnej betabloker, ustało, ale pojawiło się w styczniu i to miało niezly powrót, a mianowicie: kołatania, mrowienie całego ciała, nogi z waty, wykręcało mi palce u dłoni, nie mogłam złapać oddechu, zawroty głowy, pojawiły się skurcze dodatkowe, po którym myślałam, że zemdleje, bo nie wiedziałam co się ze mną dzieje, myslałam, że to już koniec. Rodzina sie przeraziła, wezwali pogotowie, za pierwszym razem ratownicy medyczni orzekli 'pewnie problemy z tarczycą', kolejni, że to ewidentnie nerwica. Po tej ostatniej wizycie pogotowia zaczęłam wędrówkę po lekarzach, kardiolog: niedomykalność zastawki mitralnej, dodatkowe skurcze komorowe serca. Później RTG klatki piersiowej i zatok, płuca ok, natomiast nie mam rozwiniętych zatok czołowych. Badania krwi miałam robione 3 razy i za każdym wyszło wszystko w porządku, poza tarczycą, której TSH sobie skakało pomiędzy 2 a 6. Kardiolog zrobił mi USG tarczycy, stwierdził, że tarczyca jest prawidłowych rozmiarów i czysta, ale wiadomo to nie endokrynolog. Przede mną właśnie wizyta u endokrynologa w marcu. Dodam tez, że mam bardzo niskie ciśnienie 94/51.

Problemem jest dla mnie zmiana nastrojów jednego dnia potrafię być osobą, która mogłaby góry przenosić, a za godzinę leżę i płaczę z bezsilności, bo znowu dopadły mnie ataki paniki. Myślę, że głównym powodem mojej nerwicy jest ogromny strach przed dentystą, przez co mam problemy z zębami, nawet małe ukłucie stawia mnie na równe nogi, serce wali, robi się słabo. Nawet oglądając reklamy dot. zębów boli mnie brzuch i ciężko mi oddychać, no paranoja jakaś:/

Już nawet sama ze sobą nie wytrzymuje, bo wyszukuje sobie każdego dnia inną chorobę, wystarczy krostka i się zaczyna zamartwianie. Moje znajome przeszły udar, kuzyn miał sepsę, jeszcze inna znajoma przeszła ablację, zgadnijcie kto sobie przypisuje każdy objaw tych chorób do siebie... Nie rozstaje sie też z ciśnieniomierzem i termometrem. Mam też pytanie, mimo brania betablokerów może pojawić się kołatanie serca? Dzięki każdemu kto to przeczyta, pozdrawiam.

To jeszcze raz ja, nie mogę juz edytować tematu, mam nadzieje, że jeden raz mogę napisać post pod postem. Poprzednią wypowiedź skończyłam, bo czułam, że znowu cos nadchodzi. O wielu rzeczach nie napisałam, a mianowicie o codziennych bólach kręgosłupa, które zaczęły się długo przed atakami. Czasem sobie wmawiam, że może te zawroty i szybsze bicie serca pochodzą od kręgosłupa. Prześwietlenia nie zrobiłam, bo mnie nie stać, a skierowania od lekarza nie dostałam, bo "nie wymyślaj sobie chorób". Dostałam kilka razy leki na uspokojenie, ale bardzo boję się ich brać, wzięłam hydroksyzynę 10 to poczułam, że odlatuję, lekarz to wyśmiał, bo to przecież dawka dla dziecka. Zwykłe bez recepty nie działają w ogóle. Mam też problemy ze snem, a raczej boje się zasnąć, bo gdzieś na tym forum wyczytałam, że ludzie często budzą się z atakami w nocy i chodzę spać rano, jak jestem juz wykończona:/ Niedługo zaczynam nowa pracę i boje się, że zawalę jak poprzednią styczniową, właśnie przez ataki. Czuje, że zawodzę rodzinę i siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może gdy przestaniesz na początek nazywać to " atakami " to samo nakręcanie się trochę zmaleje ?

Poczekaj aż zrobisz te wszystkie badania. Na razie nie schizuj.

Uczep się nerwicy , czyli " nie umieram , to organizm nie może sobie poradzić z nerwami i się buntuje , walczy ".

Czyli jeśli pojawi się krostka , to pomyśl sobie ze jak się nakręcisz to obudzisz się z następna. Im więcej będziesz szukać i dopisywać znaczenia tym większe prawdopodobieństwo że pojawi się jakiś nowy objaw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×