Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność w depresji...


lublinianka

Rekomendowane odpowiedzi

Mój świat........myślę że tylko tu na forum mogę się wygadać,pośmiać bo w realu najbliżsi mnie nie rozumnieją ,kiedyś powiedziałam że mam lęki i że byłam u psychiatry bo mam nerwicę,to tylko obróciło się przeciwko mnie ,teraz mam wygadywane że jestem czubkiem i chodzę do psychiatry itp. takie poje.... życie mam :(

 

 

Ja też się wstydze mówić komuś, że byłem u psychiatry i chodze na psychoterapie, ludzie od razu kojarzą psychiatrę z czubkami a dobrze wiemy, że tak nie jest :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Należy zmienić znajomych, na takich, którzy też chodzą do psychiatry :) Chociaż nie muszą chodzić, wystarczy że będą równie pokręceni, jak my sami. Niestety, większość normalnych nie potrafi się porozumiewać z ludźmi, którzy mają problemy umysłowe, to dla nich zbyt trudne i zbyt nieciekawe. Nie pchajmy się do nich na siłę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja chciala bym isc do psychiatry, na jakas terapie czy do psychologa... chce słow.. zeby ktos do mnie mowil. zyje sobie z dnia na dzien i jezeli ja sie do kogos nie odezwe to domnie malo kto...

staram sie przypodobac innym, estem mmila pomagam.. nie mam pojecia dlaczego mnie nikt nie lubi..

 

chce tylk oslow i przytulenia. wtedy cala pustka zniknie. bo ona pozera mnie i wysysa z emnie zyciowa energie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzebuje pomocy, sama nie daję już rady... Przez ponad 3,5 roku miałam chłopaka. Przed nim prowadziłam dosyć intenstywne życie towarzyskie. Kiedy go poznałam troche sie pozmieniało. Nie wychodzilismy zbyt często. On nie mial zbyt wielu znajomych. Ja potraciłam kontakty z kolezankami. ale razem było nam bardzo dobrze. nasz związek wczoraj sie skonczył. Ostatnio nie byłam przy Nim szczesliwa. Brakowało mi spotkań towarzyskich. A on w sród nielicznych znajomych zachowywał sie nieodpowiednio. On był całym moim życiem . Aczkolwiem wiem ze ostanie miesiace byly tylko przywiązaniem.Mimo tego ze miałam chlopaka czułam sie bardzo samotna.teraz wiem ze nie On nie był spełnieniem mych marzeń. przy nim czułam niedosyt miłośći. nie lubiłam kiedy mnie dotyka,, całuje. teraz kiedy go juz nie mam nie czuję sie w ogóle..... życie nie ma dla mnie sensu. niczym nie potrafie sie cieszyć. juz od dawna niczym nie potrafilam sie cieszyć. niegdyś bylam bardzo gadatliwa. teraz ciezko mi w towarzystwie sie odezwać. nic nie sprawia mi zadnej radosci. nie mam swojej pasji, swojego hobby któremu mogłabym sie teraz poswięcic. nie mam tez osoby której moglabym opowiedzieć o mych bólach. co chwila zbiera mi sie na płacz. Straciłam równiż jakiś podstawowe wartości. kiedys byłam wesoła, pełnążycia dziewczyna. teraz siebie nie poznaję.kiedy wstaję rano nie wiem po co wstaje. Nie mam nic do roboty.nie mam swojego życia. żyłam życiem innych . a teraz jestem sama i wolałabym zeby mnie nie było. prosze pomóżcie.!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm to ja z innej beczki z dylematami... znajduję się w wieku i sytuacji, gdy wszyscy ode mnie oczekują, że się ustatkuję.... (cokolwiek to oznacza). Stoję przed dylematem, czy cięższe będzie życie w samotności ze sobą samym czy w samotności z kimś, w związku... Mam tam kogoś nawet razem mieszkamy ale nie jestem szczęśliwa i często czuję się totalnie osamotniona nawet, gdy on leży obok... Na dłuższy dystans - zaczynam czuć niechęć do niego. A co będzie po paru latach? Nienawiść? Żal? Rodzice starają się nie wtrymalać ale ciągle słyszę jakieś nieśmiałe sugestie n/t jak to ciężko i smutno iść samemu przez życie tyle, że zastanawiam się, skąd oni to wiedzą... przecież są razem całe życie i właściwie patrząc na ich przeszłość i to, jak wyglądał (i często wygląda) ich związek mam te wątpliwości, czy to przypadkiem nie w związku człowiek jest bardziej samotny i nieszczęśliwy... A jakie jest Wasze zdanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja chciala bym isc do psychiatry, na jakas terapie czy do psychologa... chce słow.. zeby ktos do mnie mowil. zyje sobie z dnia na dzien i jezeli ja sie do kogos nie odezwe to domnie malo kto...

staram sie przypodobac innym, estem mmila pomagam.. nie mam pojecia dlaczego mnie nikt nie lubi..

 

chce tylk oslow i przytulenia. wtedy cala pustka zniknie. bo ona pozera mnie i wysysa z emnie zyciowa energie..

 

 

 

ehh mam tak samo...

tyle ze jestem pierdolonym grubasem i w sumie nie dziwię się że mnie nie lubi nikt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak. Powoli już dochodzę do siebię.. jest tendencja wzwyżkowa w moim zdrowieniu.. Przez ostatnie lata izolowałem się przez chorobę która mnie gnębiłą i w tym momencie kiedy jest już lepiej , ja na starcie nie mam nikogo. Sory mam mamę.Alę mimo wszystko czuję się zajebiście samotny. Siedzę w domu. i się cholernie nudzę.. Nabieram powoli chęci do działania , ale najgorsze że nie mogę tych chęci wykorzystać. Mam taką cichą nadzieję że kiedyś rozpocznę swoję piękne życię. Od paździerrnika idę na studia. Może tu otworzy się szansa na nowe znajomości, której nie spieprze jak robiłem do tej pory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh u mnie z dnia na dzień jest coraz gorzej :(

 

W życiu nie miałem partnerki, kobiety nie zwracają na mnie uwagi, gdy w towarzystwie są kobiety nigdy nie chcą prowadzić rozmów ze mną, więc najczęściej siedzę i tylko słucham. Gdy próbowałem się z kimś umówić, zawsze słyszałem odmowe.

Budzę się i zasypiam z ogromnym ściskiem w żołądku i z jeszcze większą potrzebą bycia przytulonym przez kobietę... ehhh

bardzo chciałbym, żeby pojawiła się dziewczyna, która mnie zaakceptuje takim jakim jestem, najlepiej za chwilę :(

 

A te wszystkie słowa "będzie dobrze" "głowa do góry" "znajdziesz kogoś" są dla mnie conajmniej puste i bez jakiegokolwiek znaczenia, słyszę je od 10 lat, a ten kto je wypowiada, mimo dobrych intencji, tak naprawdę niczego dobrego nie wprowadza, wręcz przeciwnie.

 

ehhhh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od pół roku jestem w trzecim związku z chłopakiem. Mam też wspaniałą przyjaciółkę, z którą znamy się od pierwszej klasy liceum i nadal utrzymujemy bardzo silną więź, pomimo, że studiujemy na dwóch innych końcach Polski (widujemy się, gdy jesteśmy obie w rodzinnej miejscowości). Mam wielkie oparcie w matce, niestety, ona mieszka ze swoim partnerem we Włoszech, mamy kontakt jedynie przez komunikator internetowy i czasami telefon.

Mimo wszystko czuję się bardzo wyobcowana i samotna. Wciąż boję się, że z powodu mojego trudnego charakteru, huśtawek emocjonalnych i ciągłych problemów (smutek, rozpacz, apatia, myśli samobójcze, lęki) stanę się dla bliskich zbyt wielkim ciężarem. Nie wiem, czy mój związek z chłopakiem to wytrzyma. Jestem ponadto osobą aseksualną i nie posiadam tzw życia seksualnego - najlepiej czuję się bez tego i bez wszelkich innych bliższych kontaktów cielesnych, które sprawiają mi jedynie dyskomfort i problemy. Chyba jestem postrzegana jako wielki dziwak i odludek. Boję się kontaktów z ludźmi, gdyż nie raz już spotykałam się z drwinami i kpinami z ich strony. Śmiali się z moich staroświeckich poglądów, charakterystycznego sposobu wysławiania, kontrowersyjnego wyglądu i zainteresowań. Gdyby nie tych troje ludzi to byłabym na świecie sama jak palec. Przykro mi, że czuję się dla nich balastem, że martwią się i bezskutecznie starają pomóc. W chwilach większego smutku po prostu unikam kontaktu nawet z nimi i wówczas jestem już tylko ja i moje okropne myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, czy wy wszyscy ludzie wzięliście udział w tej dyskusji żeby się jeszcze bardziej zdołować?! Myślałem, że gdy wejdę na to forum, to natrafię na ludzi, którzy próbują cokolwiek zrobić ze swoim problemem.

Cóż przynajmniej mnie zaskoczyliście. Wiem dobrze, co to znaczy być w depresji. Kiedy tak się nie chce ruszyć z wyra, kiedy nie chce się jeść, kiedy nic nie można robic tylko leżec i płakać. I powiemm wam jedno na pomoc od ludzi nie liczcie, bo nikt wam nie pomoże, chyba, że

wpędzić was w jeszcze gorszy nastrój. kidowski piszesz, że nigdy nie miałeś dziewczyny, nie jesteś czasem dla nich za dobry? Jeżeli jesteś 100% szczery, nie chwalisz się ani trochę lub chwalisz się, jaki jesteś samotny, to się nie dziwię, że żadna cię nie chce. Ja też nie miałem powodzenia u kobiet i wiesz co? Zdziwisz się, jak zaczną się za tobą oglądać, gdy tylko znajdziesz swoją pierwszą partnerkę.

Zdziwisz się, jakie się zrobią dla ciebie miłe. Mam za sobą lata psychicznego i fizycznego znęcania się nade mną i powiem wam, że nic tak nie działa na oprawców jak bezwzględna brutalność. Robią się wtedy tacy dziwnie słabi. Weep świetnie się czujesz bez seksu?! Ludzie śmieją się z twoich staroświeckich poglądów i robią ci tak naprawdę przysługę! Obejrzyj sobie mszę na tv TRWAM i zobacz tam chociaż jedną usmiechniętą twarz!

A jak znajdziesz sobie mężczyznę, a nie chłopaka, to się przekonasz, jak szybko poprawi się twój humor.Masz oparcie w matce?! Opóściła cię i ma cię głęboko tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę! Wiem, że to co piszę może się wydawać okrutne. Ale wiem też jedno, żeby wyjść z nerwowego załamania, czy ch..wego nastroju, czy depresji, wiecie o co chodzi trzeba po pierwsze wiedzieć czego się od życia chce, a po drugie zacząć to realizować.

Wyrzucić ze swojego życia ludzi, którzy przeszkadzają i zobaczycie jak sam wasz nastrój się polepszy. Z tym, że musicie wiedzieć czego wy chcecie, a nie mama, tata, czy chłopak, czy też dziewczyna. Kiedy wziąłem życie w swoje ręce i zbuntowałem się wreszcie, przed ładowaniem mi do głowy różnych bzdur uśmiech nie znika z mojej twarzy. Zaufajcie mi, jeżeli zrobicie coś dla siebie nie odczujecie wyrzutów sumienia. A jedynie rozkoszne, dzikie wszechogarniające uczucie

satysfakcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NSNP, hmmm zawsze ciekawili mnie ludzie ktorzy od razu po rejestracji pisza co inni powinni zrobic, ba znaja rozwiazia wszystkich problemow, pokazuja jacy to oni sa swietni i wogole..

I jest jaks taka dziwna tendencja, ze ludzie Ci szybko rezygnuja z udzialu w tym forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem ponadto osobą aseksualną i nie posiadam tzw życia seksualnego

Mam podobną sytuację, nie moge o sobie powiedzieć prawiczek ale żyję bez seksu jak mnich od paru lat. Nie potrafię tego wytłumaczyć, nie boję się, nie chcę po prostu, w ogóle stałem się dziwny, pewnie dlatego nie mam żadnej dziewczyny dłużej niż 2 miesiące, bo stwierdzają że jestem jakiś inny.

Czuję się ostatnio bardzo samotny, szczególnie w sferze duchowego wsparcia, ciągle tylko rośnie presja w rodzinie że już czas na jakiś związek i wyrwanie się spod klosza starszych.

Nie wiem co dalej... chcę czegos innego, a czego? nie wiem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NSNP, hmmm zawsze ciekawili mnie ludzie ktorzy od razu po rejestracji pisza co inni powinni zrobic, ba znaja rozwiazia wszystkich problemow, pokazuja jacy to oni sa swietni i wogole..

I jest jaks taka dziwna tendencja, ze ludzie Ci szybko rezygnuja z udzialu w tym forum.

 

Sebcio, czasem może się przyda punkt widzenia "z zewnątrz"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm, a mi się podoba podejście NSNP (o ile w dalszej treści na forum jego wypowiedzi nie przybiorą złośliwych form) - mniej narzekać więcej działać bo to prawda - mamy tendencję do narzekania i czekania aż samo się stanie - choć dobrze jest wyrzucić z siebie co nie co, to jak z autopsji wiem - to jest formą tłumaczenia się przed samym sobą z nic nie robienia w kierunku poprawienia swojej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NSNP - podoba mi się Twoje podejście. Czasem ciężkie to jest do zrealizowania, bo depresja i nerwica podcina nam skrzydła i wiarę w siebie ale jestem przekonana, że żyjąc tylko w sposób w jaki my chcemy można się tego cholerstwa pozbyć. Jeśli są koło nas ludzie, którzy nam uniemożliwiają rozwijanie się, to nie jest to dla nas dobre, trzeba zmienic środowisko, wyprowadzić się bądź wyprosić ze swojego życia toksycznych dla nas ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak jak powiedziała liliana NSNP masz bardzo dobre i pozytywne podejście ,ale jak wiesz istnieje grupa ludzi którzy nie chcą znowu życ bo lubią się użalac,a dla mnie są zwykłymi tchórzami (bez obrazy) jeśli ktoś atakuje chłopaka za dobre nastawienie i chec podjecia pracy nad sobą to ...,pisz na pw jak co, z takimi ludzmi lubię wymieniac poglady i doświadczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Weep świetnie się czujesz bez seksu?! Ludzie śmieją się z twoich staroświeckich poglądów i robią ci tak naprawdę przysługę! Obejrzyj sobie mszę na tv TRWAM i zobacz tam chociaż jedną usmiechniętą twarz!

Chyba za słabo się znamy, żeby od razu porównywać mnie do moherowego beretu. Nie uprawiam seksu nie dlatego, że uważam to za nieczyste i grzeszne - nie robię tego, bo nie przynosi mi przyjemności, bo w ogóle nie odczuwam żadnego popędu. Do tej pory wszystkie moje związki rozpadały się, ponieważ mężczyźni zbyt mocno naciskali na mnie w tej kwestii i najwyraźniej nie liczyło się dla nich to, że ja idę z nimi do łóżka na siłę i sam akt sprawia mi jedynie przykrość, lub ewentualnie jest dla mnie jak zawracanie mi tyłka czymś na co akurat nie mam ochoty, ale muszę zrobić, bo duża dzidzia się obrazi, jak odmówię. Ponadto, ludzie nie mają pojęcia o moim podejściu do seksualności. Pisząc o staroświeckich poglądach miałam na myśli kulturę osobistą, szacunek dla drugiego człowieka (bycie gentlemanem, bycie damą w towarzystwie), i sposób wysławiania się (po rodzicach i dziadkach mam tendencje do stosowania archaizmów i przestarzałych form podczas swobodnej rozmowy z ludźmi). Lubię literaturę, interesują mnie stare filmy za to nie lubię dyskotek, współczesnej mody i muzyki. To z tego się śmieją. Może Cię to zdziwi, ale na studiach koleżanki patrzą na mnie krzywo (na moim kierunku i specjalizacji są tylko kobiety, nie ma ani jednego mężczyzny) i z niechęcią, bo myślą, że jestem lesbijką i, jakby tego było mało, kujonem (bzdura, jestem leniem i strasznie mnie boli, kiedy muszę przysiąść do nauki :P), nie dlatego, że mają mnie za mohera. :P

Opóściła cię i ma cię głęboko tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę! Wiem, że to co piszę może się wydawać okrutne. Ale wiem też jedno, żeby wyjść z nerwowego załamania, czy ch..wego nastroju, czy depresji, wiecie o co chodzi trzeba po pierwsze wiedzieć czego się od życia chce, a po drugie zacząć to realizować.

Moja mama zrobiła dokładnie to, co tutaj proponujesz. Wyszła z nerwicy i depresji bo spełniła swoje życiowe marzenie, które miała od dziecka. :)

Nic a nic nie zabolały mnie te słowa bo są nieprawdą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam wasze posty i niektórym zazdroszczę odwagi z walką samotności. Nigdy nie byłam towarzyska ale teraz stałam się jak odludek. A to wszystko że zawiodłam się na "przyjaciołach". W sumie może mi się tylko wydaje że się na nich zawiodłam. Uważam że się strasznie zmienili,ale to moje zdanie. Bo oni wszyscy mówią mi że to ja się zmieniłam. Może jakby się tak nad tym głębiej zastanowić to jest prawda. Teraz to wolę siedzieć sama w domu do nikogo się nie odzywać z nikim się nie spotykać. Czasem mam ochotę zakopać się z jakiejś ciemnej dziurze żeby nikt mnie nie zauważał. Stałam się zamknięta w sobie. Zawsze z trudem wychodziło mi mówienie o swoich uczuciach itd, ale jak poznałam mojego "przyjaciela" to jakoś krok po kroczku sie otwierałam. Ale po jakimś czasie usłyszałam że mam się nad sobą nie użalać że mam przestać że gadam głupoty itd. I po którymś razie z kolei stałam się takim odludkiem. Wczoraj koleżanka napisała zebym wpadła do niej więc się zmusiłam bo w ogóle nie miałam ochoty tam iść Jakis czas temu poznałam chłopaka przez internet. Chciał sie spotkac ja odmówiłam napisał że nic nie szkodzi że uzbroi się w cierpliwość itd. A od 3 dni milczy ja pisze a on nic. I myślę ze to przez mój strach przed poznawaniem nowych ludzi i moją odludkowość. Przykro mi trochę że przestał się odzywać, ale wiem że to moja wina bo ja brakiem chęci spotkania się zraziłam go do siebie. Jak tak dalej będzie to nigdy nie zaznam szczęścia w życiu.

Nie wiem czy ktokolwiek na tym forum bał się poznawac nowych ludzi jak ja i tez myślał ze po co sie spotykac skoro nic z tego nie bedzie. Bo kto zechcę poznać takie dziwadło :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to samotność po części wywołuje depresję. Zawsze miałam problem z nawiązywaniem kontaktów. Za każdym razem kiedy ktoś próbuje się do mnie zbliżyć boję się i uciekam. Nie wiem dlaczego tak robię. Boję się rozmawiać z ludźmi i przez to jestem strasznie samotna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat, wiele mądrego i smutnego powiedzieliście, dzięki.

Ja tak miałam, że kiedyś to wręcz byłam dumna ze swojego odizolowania, że mogłam bez ludzi spokojnie wytrzymywać 2-3 dni i luz, ale teraz niedawno dotarło do mnie, że rozpaczliwie tych ludzi potrzebowałam, że przez swoją dumę i izolowanie powoli odcinałam sobie od nich drogę. Teraz chciałabym wrócić, ale widzę, że może być za późno. Część z ludzi ma mnie w głowie jako "aliena" i odludka, a gdy chcę przełamać schemat to się dziwią i... nie reagują. "Wróć, za daleko zaszedłeś" śpiewa Rojek. Ktoś z Was powrócił z tej samotności?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, ucieczka to sposób na przetrwanie, który czasem może stać się sposobem na życie. A ból i lęk i tak dopadają. Ja to aż się czasem boję mojego lepszego humoru, bo potem zwykle przychodzi proporcjonalny dół. A już nastroje lekko maniakalne mnie przerażają.... nadchodzącą perspektywą :twisted: . Coś na zasadzie: jak jest dobrze to MUSI być gorzej. Ale czemu musi? Ech... Przerwać to błędne koło. "Chcę zostać porządnym człowiekiem, poszukuję wspólnika, sam nie będę się wygłupiać". Ktoś się dołącza? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×