Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jakie śmieszne rzeczy zrobiliście przez rozkojarzenie ?


marlow

Rekomendowane odpowiedzi

Ja znów bardzo czesto chowam rzeczy do jedzenia jak np. zrobie sobie kanapke zamiast do lodówki to do ubikacji albo łazienki nie wiem czemu ;/

Pare razy zdarzyło mi sie chodzic znierozmazanym korektorem na twarzy ;/ a pozniej wracam do domu i widze siebie w lustrze... imysle ładny obciach.. a najgorsze bo nikt mi tego nigdy nie mowi...ładnie sobie o mnie myślą...

Albo raz zamiast paluszka wziełam do busi długospis i zaczełam gryzć ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pewnego pięknego dnia wbiegam do ubikacji z telefonem w ręku, siadam szybko i całkowicie bezmyślnie po wysiusianiu się wstaje, papierek i te sprawy , podciągam spodnie... wrzucam komórkę do kibelka i spuszczam wodę

 

Zorientowałam się po 2 godzinach ;):lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matka wysłała mnie do spożywczego po szynkę konserwową i jakieś sprzęty. Oczywiście panika przerażenie właże do sklepu i pechowo zacząłem od tej szynki:

- przepraszam czy dostanę 20 deko szynki konserwowej

ekspedientka:

- szynki k. nie ma

Mój puls w tym momencie pewnie ze 150 język się plącze odpowiadam

- to ja poczekam

of kors natychmiast zdaje sobie sprawe z komizmu calej sytuacji wylaze ze sklepu z niczym stwierdzam ze ekspedientka okazala sie za mocnym przeciwnikiem wracam do chaty matka po zakupy wysyła siostrę

 

2 sytuacyjka :ide po fajki godzina popoludniowa oczywiscie od rana planuje skok na kiosk po swoje ulubione Marlboro rozmyslam jakby to przejsc przez ulice nie zauwazonym przez nikogo. Zblizam sie do punktu 0 czuje dusznosci chociaz na dworze mróz jak cholera i ludzi brak staje przed kioskiem slysze tylko :co podac (bo wzrok mam skierowany gdzies miedzy nogi) wybełkotałem:

- Malbolo

- Przepraszam nie rozumiem

- Malbolo

- słucham???

- LM lajty prosze

w koncu sie udało za 3 razem

 

Takich sytuacji była cała masa jak cos sobie przypomne to nabazgram!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tak ja ostatnio ide ulica, upal jak cholera ale ja nie mam lekow, wygladam pieknie, ide zatem dumna, faceci sie gapia, babki sie gapia, ech, mysle sobie, jaka seksy dzis jestem, trafiam na glowna ulice w toruniu, no juz mi zaczyna przeszkadzac to gapienie sie na mnie, ogladanie... nie no naomi cambel to ja nie jestem, spogladam w dol... i patrze, nowa bluzka odslonila mi jednego cyka, no koszmar!!!

ucieklam do najblizszej bramy i zastanawialam sie jak wrocic do domu i kto znajomy mnie widzial...

obciach i leki wrocily, hehe ale teraz jest tylko do smiechu :lol::lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jako mocno znerwicowane i zastraszone dziecko zostałam wysłana przez babcię w pewne mroczne, zimowe popołudnie do sklepu elektrycznego po rozgałęźnik do prądu. Ja zapomniałam jak się rozgałęźnik nazywa, ale pamiętałam, że babcia mówiła na to "złodziej do prądu" i wiecie co? ganiałam z wywieszonym jęzorem po wszystkich elektrycznych sklepach po mieście z wywieszonym jęzorem, i pytałam czy jest złodziej.

 

 

rzecz jasna wróciłam z niczym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja wczoraj na nocke poszlam do pracy bez majtek....w samych spodniach :?

cos mnie obcieralo i dopiero w ubikacji sie zorientowalam, to byl koszmar, 10 godz w samych dzinsach, cos okropnego :!: nikomu niepolecam juz wolalabym byc w spudniczce, chociaz nawiew bylabym miala odpowiedni :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To teraz ja sie pochwale:) :D

 

W II klasie gimnazjum - zapomniałam wziąć plecaka ze szkoły.

w liceum kilkakrotne zostawianie stoju na wf w szatni.

 

raz poszlam w różnych butach do szkoly, jeden był mój, drugi mojej siostry. Wyobrażam sobie, jak sie wkurzyła:) :D

raz pomylilam reklamowke ze strojem na w-f z reklamowką w grochem:) :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry wątek, to odświeżę :mrgreen:

Ja tylko spaliłem jeden garnek z roztargnienia, ocknąłem, jak w mieszkaniu zaczał unosić się szary dym i spalenizna.

a i ostatnio u mnie chodzenie z rozpiętym rozporkiem to norma :lol::lol::lol: ...Gatki na lewą stronę, skarpetki na lewą stronę.Jest czad. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wstaje rano, musze jechac na uczelnie

 

biore klucze do auta

ide do drzwi (chce wyjsc z domu)

staje przed nimi

i klikam w klawisz pilota od auta "odblokuj"

klikam

 

i mysle "co jest? czemu sie nie otwieraja"

 

po 10 sekundach skojarzylem

rozesmialem sie :P

haha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kiedyś poszłam do pracy (szkoła) z rajstopami w spodniach (zapomniałam że poprzedniego dnia miałam ubrane i spodnie i rajstopy - była zima). czułam jakąś bułę na udzie ale się śpieszyłam i nie zwracałam na to uwagi, dopiero pózniej skojarzyłam fakty.

 

a więc prowadzę sobie lekcje a tu coś się ciągnie za mną...z mojej nogawki coś wystaje...wystraszyłam się bo w pierwszej chwili myślałam że to wiecie co:)...(dziewczyny będą wiedziały)

 

no i pózniej zobaczyłam ze to ta ponczocha wychodzi i jakoś dyskretnie ją wyjęłam czy wyszłam na chwilę, już nie pamiętam. nie wiem czy dzieci to widziały:)

 

[Dodane po edycji:]

 

druga sytuacja to było pójście do pracy/szkoły w dzien wolny od pracy (ale nie w sobote czy niedzielę tylko jakiś dzien miedzyświąteczny chyba)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to uczucie pełnego pęcherza w stresującej sytuacji jest objawem nerwicy? Nie miałam pojęcia. Ja tak mam odkąd pamietam... Leczyłam się na depresję jakiś czas i lekarz nie wykrył u mnie żadnej nerwicy. Ale prawdą jest też, ze mu o pecherzu nie opowiadałam ;) Po prostu nie przyszło mi do głowy żeby psychiatrze opowaiadać o pęcherzu :lol:

 

Ja nerwicy nie mam (pomimo mojego zdradliwego oraganu ;) ) Ale za to spię bardzo głęboko i jak się budzę to robię dziwne rzeczy;

 

1. Wstałam w nocy do łazienki, zeszłam na dół, otworzyłam szafę i się w nią gapiłam bezmyślnie wiedząc, że coś jest nie tak,a le nie byłam w stanie dojść co. Dopiero moja mam, która na szczęście jeszcze nie spała i siedziala w salonie zorientowała się, że coś się złego dzieje i mnie dyskretnie skierowała w odpowiednie drzwi. Jak zobaczyłam sedes już wiedziałam co mam zrobić :lol:

2. Kiedys do pracy chodziłam na 9:00 więc nastawiałam budzik na 8:00 (pracę miałam 5 min od domu). Którejś nocy obudziłam się o 7:59, było całkiem ciemno ale pomyslałam sobie, że rano nawet słońcu nie chce się wstać (wtedy to było logiczne :lol: ) i zaczęłam się zbierać, Po jakimś czasie byłam już gotowa do wyjścia i zerknęłam na zegarek i okazało się, że jest 2:30 w nocy. Po zaspanemu wydawało mi się, że jest 7:59 a była 1:59 :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam taki korytarz do mieszkania w którym światła same zapalają się przede mną i gasną za mną. I jak otwieram drzwi a jest ciemno to już wiele razy czekałem aż się światło samo zapali zamiast je włączyć.

Zazwyczaj jak wracałem wykończony do domu i ogólnie już mało jarzyłem o co chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzenie w dwoch roznych skarpetkach czy butach to standard. Otwieranie karta magnetyczna drzwi zamykanych zwyklym kluczem tez. W lodowce znajduje srubokrety i chleb, zaden rpoblem. Ale raz zacialem sie w samochodzie bo odcial mi zaplon (ma ustawiony zamek centralny w ten sposob, ze jak sie nie trzasnie drzwiami w czasie 10sek to sie sam ponownie zablokuje) i nie skojarzylem tego. Myslalem ze akumulator calkiem rozladuje az sie w koncu pokapowalem o co chodzi.

Innym razem "zawiesilem sie" w pracy przy sniadaniu, normalnie prawie jak katatonia. Nie wiem ile to trwalo ale z odretwienia wyrwalo mnie dopiero jak zaczeli sie "glosno zastanawiac" czy nie wezwac lekarza zakladowego? A ja sie zwyczajnie zamyslilem nad czyms konkretnym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile wiem to odwrotnie byloby gorzej. Ze smiesznych rzeczy w trakcie kuracji to sporo jaj bylo na oddziale. Jedno z ciekawszych dotyczylo symulantki. Przyjeli ją jednego dnia a ona o 5tej rano wstala i zaczela lazic po korytarzu i drzec sie w nieboglosy: "Pan kiedys stanal nad brzegiem.." ale ewidentnie widac ze swiruje, nakreconych na religie odroznia sie latwo a to byla totalna symulka. Wiec ją grzecznie poprosilem aby sie zamknela i dala ludziom spać bo nie jet tu sama. A ona mi na to, ze przeciez jest wariatka w domu wariatow i moze robic co jej sie podoba. No wiec ja jej na to ze tez jestem wariatem w domu wariatow i za chwile ją zarżne nożem.. Uciekla w 5 sekund i wiecej juz nie bylo porannych koncertow :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektorym sie wydaje ze pobyt w szpitalu to skrocenie drogi do otrzymania renty. Potem to juz nawet w ten sposob odroznialem symulantow: ciagla gadka o rencie, na palarni haha! hoho! dowcip za dowcipem, a przy lekach jakies ataki symulowane a potem znowu dobry humorek przy papierosku, gdzie personel nie zaglada. Ale z drugiej strony oni unikali na oddziale "wariatów", stronili jak od tredowatych wiec takich "bliskich kontaktow 3ciego stopnia" bylo b. malo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No w sumie u mnie raczej symulantów nie było - ale może dlatego, że ciężko tam rentę dostać (chyba). Wiem, że jedna dziewczyna chodziła tylko do czasu jak dostała papiery do renty. Ale w sumie nawet się z tym nie kryła a była okropnie odizolowana od świata. Nie miała jazd ani przy lekarzach ani nie przy nich. Tylko totalna izolacja. Myślę, że w pełni jej się należała - trudno by jej podjąć pracę.

 

Ale było i tak, że ktoś uważał, że lada moment wyjdzie i będzie coś robił, pracował a dostawał rentę. Raczej mało osób miało jazdy - jednak na miejscu było poczucie dużego bezpieczeństwa. Jak już to poza oddziałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiec ja jej na to ze tez jestem wariatem w domu wariatow i za chwile ją zarżne nożem.. Uciekla w 5 sekund i wiecej juz nie bylo porannych koncertow :D

 

:mrgreen:

 

ja np. wkładam różne rzeczy nie na swoje miejsce, głównie żarcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Świetny temat, więc odświeżam.

 

1. Lato, godziny przedpołudniowe, wzrastający upał w mieście. Na przystanku tramwajowym stoi kobieta w sweterku na bluzeczce, poci się coraz bardziej. W końcu krzyżuje ręce i ściąga przez głowę: sweterek, bluzeczkę i biustonosz. Ogólny ryk śmiechu ludzi na przystanku, a kobieta pędzi do najbliższej bramy.

Widziałam to na własne oczy, śmieję się z tego do dzisiaj chociaż zdarzenie miało miejsce z 10 lat temu. Nie wiem, czy kobieta nie zaczęła leczyć się z nerwicy po tym zdarzeniu.

 

2. W tramwaju nad siedzącym panem w welurowym kapelusiku na głowie stoi kilka nastolatek rozmawiających i gestykulujących z zapałem. Nagle, jedna z nich z rozmachem strąca panu kapelusik z głowy, kapelusik leci do przodu o dwa siedzenia. Dziewczyny płaczą ze śmiechu, inni zresztą też. Pan ze stoickim spokojem odbiera kapelusik i wkłada go na głowę. Bez słowa, bez mrugnięcia okiem. I to było najśmieszniejsze. To też widziałam osobiście, siedziałam za tym panem.

 

3. Tłok w autobusie, na stopniach stoi grupka dziewczyn usiłując rozmawiać. Jedna z nich ma przed nosem panią z dużym dekoltem na obfitych piersiach. Nagle coś rozśmiesza dziewczynę, która parska śmiechem i wypluwa wit. C, którą wzięła do ssania na ból gardła tuż przed wejściem do autobusu.

Pani otrząsa się i wit C przepada na wieki w głębiach jej dekoltu. Byłam w tej grupie i widziałam strach w oczach koleżanki, która tak nagle pozbyła się witaminki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgubiłam kapeć. Kładąc się spać zrzuciłam je z nóg koło łóżka. Rano jednego nie było. Przeszukałam cały pokój; nie ma. Wieczorem go znalazłam. Leżał koło łóżka, a jakże. Tyle, że się obrócił białą podeszwą do góry, a ja szukałam niebieskiego, i nie mogłam znaleźć :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×