Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem właściwie o czym mam pisać nie umie rozmawiać już z ludźmi na żywo a mam juz taki natłok myśli że oszaleje, z każdym dniem coraz mniej mnie jest, coraz bardziej izoluje sie od świata zewnętrznego, zamykam się w swoim małym światku coraz bardziej i bardziej. Zbudowałam wokół siebie taki mur że najsilniejsi już wymiękają próbując go przebić, co jest najśmieszniejsze później mam żal do wszystkich że mnie nie rozumieją, że jestem sama itd. Nie rozumie siebie, nie rozumie ludzi, świata. Po prostu nie umie się odnaleźć w otaczającej mnie rzeczywistości, do tego ta narastająca samotność. Jestem typem samotnicy ale nawet tacy ludzie potrzebują odrobinę ciepła, dobrego słowa, trochę bliskości, a blisko mnie jest teraz tylko poduszka w którą moge sie wypłakać. Ech... jak zwykle wszystko jest do dupy :cry:

 

Jesteś samotnicą więc zaakceptuj to, jestes jaka jesteś i nie musisz się tego wstydzić, najgorsze dla samotnika to ciągłe wyrzuty sumienia że jest samotnikiem, ciągła zazdrość i znoszenie krytyki innych. Na moje oko jesteś ofiarą tego całego szumu i uwierzyłaś że to jaka jesteś to coś strasznie złego. Nie musisz ciągle zazdrościć ludziom którzy mają dużo przyjaciół i świetnie się bawią na imprezach, jesli nie umiesz taka być to jest duże prawdopodobieństwo że taka nie będziesz bo ciągle będziesz udawała kogoś innego a nikt nie powiedział że musimy być identyczni. Nauczyć się być sama ze sobą , pielęgnować swoje hobby, czytać książki, oglądać filmy, uczyć się i nie przejmować się tym że inni ludzie krzywo na to patrzą bo to takie nietrendy to wielka sztuka. Dopiero wtedy jak jesteśmy w zgodzie sami ze sobą jak przez dziwne zrządzenie losu pojawiają się w naszym życiu ludzie podobni do nas.....

 

Jeśli sama nie jesteś w stanie znieść swojej osoby i przebywać we własnym towarzystwie to dlaczego inni mieliby Ciebie polubić? Pokochac siebie, polubić siebie stoi na pierwszym miejscu

 

Ja też jestem samotnikiem...

 

Nie rozumiesz samej siebie, masz natłok myśli a próbowałaś rozmawiac sama ze sobą? Bierzesz pióro, kartkę (nie komputer z wordem) i piszesz, wszystko co Ciebie gnębi, piszesz o problemach o Twoich domysłach, zamieniasz się w pisaniu w pewnych chwilach w lekarza i piszesz możliwe wyjaśnienia itd. Jak piszesz swobodnie to tak naprawde pisze twoja podświadomość która w tym momencie ma z Tobą kontakt i może w końcu Tobie się wyżalić, problemy tkwią głęboko i papier potrafi je często wydobyc na powierzchnię, ja tak robiłem (swego czasu pochłaniałem olbrzymie ilości książek o depresji i samomotywacji) , często nadal robię i w ciągu ostatnich dwóch lat muszę przyznać być bardzo duży postęp, bardzo polecam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, ja się nie mogę doczekać... października. Jest typowo jesienny, nie wiem czemu ale lubię ten okres, czuję się wtedy spokojniejsza. Podobnie jak jest deszczowo.

 

Nawrot mojej choroby (silny) nastapil wiosna, kiedy bylo pieknie i slonecznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Witam! I znowu z wami. Wróciłam po terapii do domu. No cóż. Tam było ok, odpoczęłam, byłam spokojna już dawno się tak nie czułam, a teraz wracamy do normy, nie dostawałam żadnych leków, pani doktor stwierdziła że mi wystarczy terapia. Na początku w domu jakoś było a teraz znowu wracają lęki i "nicniechcenie". Nie wiem czy to coś wszystko jest warte. Mocno was pozdrawiam, ciebie Margola w szczególności. Napisz co tam u ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Margolka! A co się takiego dzieje? Stało się coś, czy to stare dolegliwości? U mnie życiowa sielanka więc powinno być dobrze ale nie jest już sama nie wiem co robić. Chyba w środę pójdę do lekarza i zacznę coś brać, nie ma wyjścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem gruba i jest mi z tym zle:(

nie przejmuj sie, ja mam malego wacka :) i musze sie z tym pogodzic :) na pewno masz wiele zalet i innych fajnych rzeczy tylko byc moze Ci kogos brakuje zeby sie przytulic i pozalic, trzym sie i sie nie dawaj, akceptuj siebie, pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie... ja już mam miłość :smile: Tylko, że moja miłość mieszka 100 km ode mnie. Brakuje mi z nim bliżeszgo kontaktu. Mam nadzieje, że to wkrótce ulegnie zmianie. Na przeszkodzie jednak stają moi rodzice, którzy nie akceptują mojego ukochanego.

 

Chodzi mi o to, że mam problemy z kontaktami z osobami mniej bliskimi, czyli ze znajomymi, którzy jak się okazuje również są potrzebni. Po powrocie z Holandii wróciłam do "izolatki", w której spędziłam tyle czasu z moją nadopiekuńczą mamą. "Izolatką" nazywam mój dom, który nie jest domem otwatym na ludzi spoza rodziny. Moja mama jest bezrobotna, nie ma koleżanek, żyje jakby w swoim zamkniętym świecie. Jest mi ciężko, bo powróciłam do nawyku od niej zaczerpniętego, nawyku "ucieczki przez całym światem". Jedynie z moim chłopakiem mam kontakt telefoniczny (darmowe rozmowy), ale to za mało, by zwalczyć uczucie osamotnienia. Zazdroszczę mojemu chłopakowi tego, że spotyka się z tyloma osobami, że chodzi na spotkania towarzyskie, imprezki, zebrania... A ja się czuje ograniczana i trzymana pod kloszem. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich :!: jestem tu nowa i przyznam ze jeszcze sie gubie.napisalam troche o sobie w moim temacie ale chetnie tez przylacze sie do was jesli mnie przyjmiecie.chcialabym poznac wasze zwyczaje wiec pytajcie mnie o co chcecie :D:D .pozdrawiam cieplutko

 

[Dodane po edycji:]

 

moze cos jeszcze. gdy bylam z poprzednim partnerem wazylam 47 kg przy wzroscie 172cm,wygladalam jak anorektyczka tak zzeral mnie stres.dzis jestem z normalnym facetem i waze 70kg i ciesze sie z tego bo wygladam o wiele lepiej.a poza tym puszysci maja z reguly dobre charaktery i zlote serducha :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tekla-moga ale nie musza.ja tez mam duze wahania nastroju ale dwubiegunowki nie mam.na poczatku bardzo pomoglo mi depakine chrono a jak sie znow pogorszylo to dodal mi lamitrin i znow jest lepiej.

pozdrawiam cie serdecznie

 

[Dodane po edycji:]

 

chyba rozstane sie z moim partnerem...

 

[Dodane po edycji:]

 

sytuacja u mnie nieciekawa,dol gleboki,drabiny nie widac a moj partner nie ma juz sily to wszystko znosic.najgorsze jest u mnie to "nicnierobienie",doslownie olewam wszystko.moze jakas zmiana lekow?ale do psycholka dopiero w polowie wrzesnia! no i martwia mnie te napady sennosci a dostac sie do neurologa to senne marzenie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś jak bylam w bardzo zlym stanie zawsze na tym forum znajdywalam dużo wsparcia, dlatego postanowilam, że wyrzucę to z siebie tu. Bo nie chce z nikim gadać o tym, a samej jest mi ciężko z tym. Stracilam przyjaciólkę. Ta przyjaźń trwala dość dlugo 3 lata. Wina byla może gdzieś pośrodku. Skończylo się. Potem zależalo mi żeby to odbudować, ale nie wyszlo. Ale to wszystko już bez znaczenia. Mi jest bardzo przykro, że tak się stalo, bo to bylo dla mnie ważne. Ona stanowila dużą część mojego życia i brakuje mi tego. Na chwilę obecną myślę, że ona jest niezastąpiona. Mam dużo koleżanek mam inną przyjaciólkę ale to nie jest to samo. Może kiedyś znajdzie się ktoś kogo będę tak potrzebować jak potrzebowalam jej. teraz jest ból i pustka... Bylabym wdzięczna za jakieś wsparcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashley, nie umiem Ci pomóc, bo sam mam podobnie i sobie nie radzę. Wiem jak się czujesz. Po za tym gniję w domu i życie przecieka mi przez palce. Rzuciłem pracę i siedzę całe dnie przed komputerem. Kiedy te leki zaczną działać? Czy w ogóle zaczną? Jeszcze 1,5 miesiąca temu ćwiczyłem na siłowni i pracowałem a teraz męczy mnie nawet poranna toaleta. Nie mam apetytu i czuję się taki słaby. Najgorsze wakacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiadając sobie na pytanie dlaczego mam depresję mogę przetoczyć nie jeden, a nawet kilka przykładów mianowicie:

1. Jestem wysoko wykształconym bezrobotnym bez szans na pracę, złożyłam CV chyba wszędzie gdzie się dało, odpowiedziałam na wszystkie aktualne oferty pracy nawet nie te w zawodzie i wielkie nic... Jak sobie pomyślę o wszystkich nie przespanych nocach i o dojazdach codziennych na uczelnie po 2h dziennie, o opiece nad dzieckiem która musiałam na ten czas zorganizować to słabo mi się robi.

 

Czas na punkt drugi:

2. Poza tym, że całe życie męczyłam się z ojcem alkoholikiem, o matce która nie umiała zapłacić rachunków mimo 4 pensji w domu za co ja teraz ponoszę odpowiedzialność bo jak się okazało w czerwcu (kiedy oto z mężem wynajęliśmy upragnione mieszkanie) przejęłam przypadkiem listy o eksmisji rodziny z mieszkania gdzie jestem zameldowana, rozpętało się piekło walki mojej i brata o nie wydalenie nas z mieszkania. Skończyło się tym że 9 września jest ostateczna sprawa w sadzie, czynsz jak nie był płacony to nie jest, ja zaciągnęłam kredyt na 3000 zł który został wpłacony na stare długi mamy o których nic nie wiedziałam. Będę spłacać jej długi na początku swojego życia w wysokości zapewne 1/3 należności. Dodatkowo mama zadłużyła telefony na moje nazwisko na kwotę 500 zł to już wiadomość z ostatniej chwili ;) Gdyby nie to że szantażuje wciąż mną emocjonalnie, i jako jedyna z rodzeństwa w znacznym stopniu wspieram ją psychicznie i gdyby to nie była moja MATKA to nigdy bym tej osoby nie chciał więcej widzieć na oczy.

 

3. Mój mąż zawalił rok studiów za które płacimy spore pieniądze.

 

4. Do 10 września mam 2 ostatnie egzaminy na studiach z czego jeden zdaje już od 2 lat jeśli go teraz nie zdam to nie obronie się do 20 września i skreślą mnie z listy studentów.

 

5. Jesteśmy totalnie spłukani właściwie to nie mamy już za co żyć nie wspominając o kredytach, debetach, długach, a moje dziecko właśnie dostało gorączki i leży chore ja służę za podajnik butelki z piciem.

 

6. Od kiedy nie jeżdżę do szkoły cale moje życie oscyluje na kontaktach z rodziną której nie lubię.

 

7. właściwie najmniej istotne ale wpływające na całokształt: od kiedy pamiętam gdy się stresuje to jem nerwicowo dlatego moje sylwetka przybrała kształty rubensowskie.

 

8. Mój mąż jako spadkobierca rodziny alkoholowej posiada nerwicę leczoną, z którą ostatnio sobie coraz słabiej radzi, wypadało by leczyć od nowa ale nie ma za co , podobnie jak moją alergię ...

 

Więcej rzeczy nie pamiętam o 3 nad ranem dlatego poprzestanę na tym i Witam pozostałych użytkowników forum.

 

--- Jak na razie to sobie z tym wszystkim nie radzę za dobrze jeśli w ogóle sobie jakoś radzę, oprócz podajnika do picia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashley,podejrzewam ze jestem duzo starsza od ciebie ale przezylam to samo.mialam wspaniala przyjaciolke od podstawowki,poszlysmy nawet razem do tej samej pracy.potem obie wyszlysmy za maz i dalej bylo ok.gdy ja owdowialam ona zaczela sie ode mnie odwracac bo jako samotna kobieta stanowilam zagrozenie(!) dla jej malzenstwa.a byla mi wtedy tak bardzo potrzebna... dzis nie ma juz przyjazni tylko jest zwykla znajomosc.przykro mi z tego powodu ale ten swiat niestety sklada sie z ludzi i "ludzisk".nie mozna kazdemu dogodzic ani kazdy nie dogodzi tobie,to by bylo zbyt proste.poniewaz jednak twoja sytuacja moze byc troche inna to nie warto tracic nadziei.pozdrawiam cie serdecznie

 

[Dodane po edycji:]

 

lilien,bardzo ci wspolczuje,musi ci byc bardzo ciezko.mialam podobna sytuacje z matka.byla alkoholiczka prawie 20 lat. moj ojciec juz nie zyl a o jej dlugach i zadluzonym mieszkaniu dowiedzialam sie gdy zmarla ciotka ktora mieszkala z nami, wspaniala kobieta.wtedy juz pracowalam wiec bralam pozyczki z kasy zapomogowo-pozyczkowej,jedna za druga.nie starczalo na jedzenie wiec kolezanki pomogly mi zalatwic obiady zakladowe ktore bralam do domu i bylo co do gara wlozyc.teraz realia zycia sa zupelnie inne dlatego pewnie tobie jest o wiele ciezej.nie wiem w jak duzej mieszkasz miejscowosci i jakie sa tam szanse na prace.ale ty masz to czego mi zabraklo-DZIECKO.a to daje duzy doping do dzialania.no i wydaje mi sie ze mimo tych wielu problemow jestes dosc silna.jesli bedziesz miala ochote pogadac to napisz.pozdrawiam cie cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

>>>>Shani

 

Piszesz, że starasz się zaakceptować różne trudne fakty dotyczące Ciebie. Nie chciałbym zaburzać planów ułożenia sobie życia, pogodzenia się z pewnymi sprawami. Mam jednak pytanie. Dlaczego uważasz, że nie jesteś i nie będziesz w stanie odczuwać uczuć wyższych? Co rozumiesz przez określenie "uczucia wyższe"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×