Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?


Tygryska

Rekomendowane odpowiedzi

.jesli komus sie udalo ciesze sie z ta osoba mozna komus pogratulowac a nie próbowac go biczowac

 

Melisko ty sie cieszysz bo masz czyste intencje wobec innych , jednak zdazaja sie ludzie ktorzy kieruja sie nieczystymi intencjami , prubuja wprowadzic w rozmowe przerozne uszczypliwe uwagi, ale to wszystko widac jak na dloni , to wszystko jest wyraznie dostrzegane :!:

pzodrawiam i zycze ci Melisko samych sukcesow w czystym rozwoju duchowym ;) trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie po co sie kłócić czy z nerwicą nie jest tak jak z raną ( jezeli jest nie leczona to może byc gorzej, jeżeli jej nie doleczymy to może sie długo babrać, natomiast jeżeli potraktujemy ja odpowiednim lekarstwem to się wyleczy!)Ja w to wierzę i już jestem prawie zdrowa. Venom pozdrowionka głowa do gory też z tego wyjdziesz! :lol: ( Wiem że jest cieżko) :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po pierwsze nie jestem twoim kolega

 

jesli chodzi o nerwice to uwazam ze ona zawsze wraca, nic wiecej , reaguje na to co piszecie bo uwazam ze nie macie racji,

 

a skad ty mozesz to wiedziec skoro nie udalo ci sie z niej wyjsc :?:

 

 

piszesz o swoich wyobrazeniach nie popartych zadna rzetelna wiedza (przypominam ci ze to sa mysli ktore znajduja sie tylko i wylacznie w twojej glowie) i dla mnie nie niosa ze soba zadnej wartosci bo odbieraja ludzia nadzieje :!: :!: , jak mozesz to robic :?::!: , nie masz zielonego pojecia o tych sprawach i piszesz bzdury :!:

takie jest moje zdanie bez urazy

 

dlatego pomine je uznajac jako prosty zart wyplywajacy z niewiedzy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To źle pamiętasz ja zawsze twierdzilam że można wyjść tylko dla każdego jest inny sposób nie koniecznie taki jaki wy proponujecie! ps. A tak naprawdę czy to wazne ? Najważniejsze jest w obecnej sytuacji pozbyć sie lęku , ja jak miałam tylko nerwicę wegetatywna to normalnie żyłam , dopiero moje zycie zmienil lęk .Przedewszystkim skupiam sie na pozbyciu lęku a na nerwicę leję z góry!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:shock::shock::shock:

ludzie co się tutaj dzieje :?::?::?:

Venom uważasz, że nie da się wyjśc z nerwicy Twoja, że tak powiem sprawa :? Masz to prawo wykrzyczec, nie mniej jednak takie ostre wypowiedzi są bardzo rażące i powiedziałabym żenujące (Virginia, Kochający nic na siłe).

 

Powiem tylko jedno miałam takie lęki że do kibla nie poszłam sama, a teraz to przeszło więc da się uwolnic od lęków, kwestia podejścia, ja zignorowałam te lęki i ignoruje je nadal i dlatego one słabną coraz bardziej z dnia na dzień :D:D:D

Kto w to uwierzy będzie wolny, nie uwierzy będzie się nadal borykał z gigantycznie rosnącym strachem w gaciach. Takie jest moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Jestem nowa...ale wyleczona...nie zamierzam sie wdawac w dyskusje on nerwicy...bo mam to za soba...bede tu sporadycznie... :D

Powiem ze 5 lat zycia zabrala mi nerwica...nie wychodzilam z domu..mialam leki roznego rodzaju..moze nawet wszystkie ktore tu opisujecie...w jednej osobie...we mnie... :D

 

Wyleczylam sie bez lekow i bez pomocy lekarza...na poczatku cos z lekami probowano ale balam sie ich brac...odstawilam wszystko

 

Kupilam sobie poradnik dla znerwicowanych i rozpoczelam terapie z sama soba..powoli wychodzilam z tego..na sile...wbrew lekowi robilam wszystko czego sie balam..i juz nie pamietam ile razy upadalam po to by znow wstac...ile razy uciekalam by wrocic w to samo miejsce...mnostwo...ale sie udalo.

Wiem czym jest nerwica...oj wiem..to pieklo w samym sobie..koszmar i bezradnosc ale z calym przekonaniem twierdze ze...Z TEGO MOZNA SIE WYLECZYC...TYLKO NAPRAWDE TRZEBA CHCIEC! Pewnego koszmarnego dnia ..po wylaniu mnostwa lez...po potoku zalu i pretensji do losu...po zadaniu setek pytan DLACZEGO JA? zrozumialam ze musze wybierac...albo trudna mozolna droga do wyleczenia albo druga strona zycia...wybralam to pierwsze...poniewaz nic tak bardzo na swiecie nie kochalam jak zycie...i moja mala 3 letnia coreczke ktora niczego nie swiadoma nie chodzila na spacery....nie bawila sie z dziecmi...poniewaz jej mama siedziala w domu ze swoimi lekami... i to byl poczatek konca...konca nerwicy...zajelo mi to ponad rok...zanim moglam spokojnie wyjsc i spojrzec na swiat innymi oczami :D

 

Zycze wszystkiego dobrego...naprawde....sily i checi do walki...bo jezeli sie chce...jezeli sie przelamie...osiagnie dno tej choroby to nie pozostaje juz nic innego jak sie odbic... :D pozdrawiam was!

 

[ Dodano: Sob Maj 06, 2006 10:01 pm ]

didado1 wlasnie to...samo sedno sprawy...100% racja...tylko tak mozna sie wyleczyc...pomimo wszystko i naprzekor wszystkiemu...a przede wszystkim lękowi :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Jestem nowa...ale wyleczona...nie zamierzam sie wdawac w dyskusje on nerwicy...bo mam to za soba...bede tu sporadycznie... :D

Powiem ze 5 lat zycia zabrala mi nerwica...nie wychodzilam z domu..mialam leki roznego rodzaju..moze nawet wszystkie ktore tu opisujecie...w jednej osobie...we mnie... :D

 

Wyleczylam sie bez lekow i bez pomocy lekarza...na poczatku cos z lekami probowano ale balam sie ich brac...odstawilam wszystko

 

Kupilam sobie poradnik dla znerwicowanych i rozpoczelam terapie z sama soba..powoli wychodzilam z tego..na sile...wbrew lekowi robilam wszystko czego sie balam..i juz nie pamietam ile razy upadalam po to by znow wstac...ile razy uciekalam by wrocic w to samo miejsce...mnostwo...ale sie udalo.

Wiem czym jest nerwica...oj wiem..to pieklo w samym sobie..koszmar i bezradnosc ale z calym przekonaniem twierdze ze...Z TEGO MOZNA SIE WYLECZYC...TYLKO NAPRAWDE TRZEBA CHCIEC! Pewnego koszmarnego dnia ..po wylaniu mnostwa lez...po potoku zalu i pretensji do losu...po zadaniu setek pytan DLACZEGO JA? zrozumialam ze musze wybierac...albo trudna mozolna droga do wyleczenia albo druga strona zycia...wybralam to pierwsze...poniewaz nic tak bardzo na swiecie nie kochalam jak zycie...i moja mala 3 letnia coreczke ktora niczego nie swiadoma nie chodzila na spacery....nie bawila sie z dziecmi...poniewaz jej mama siedziala w domu ze swoimi lekami... i to byl poczatek konca...konca nerwicy...zajelo mi to ponad rok...zanim moglam spokojnie wyjsc i spojrzec na swiat innymi oczami :D

 

Zycze wszystkiego dobrego...naprawde....sily i checi do walki...bo jezeli sie chce...jezeli sie przelamie...osiagnie dno tej choroby to nie pozostaje juz nic innego jak sie odbic... :D pozdrawiam was!

 

[ Dodano: Sob Maj 06, 2006 10:01 pm ]

didado1 wlasnie to...samo sedno sprawy...100% racja...tylko tak mozna sie wyleczyc...pomimo wszystko i naprzekor wszystkiemu...a przede wszystkim lękowi :D

 

Jestem szcześliwa jak słysze takie wypowiedzi, dodają mi energii i chęci do walki,ale założe sie moja droga że pewnie znajdą sie osoby które Cie skrytykują..(czyz mozna sie wyleczyć z nerwicy bez leków i lekarza??? czy tak mozna? czy ta nerwica niebawem może powrócić??) Ja wierzę że ja pokonałaś.Pozdrawiam serdecznie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich

 

ostatnie wydarzenia jakie mialy tu miejsce sklonily mnie do napisania tego posta (sorry Dark Angel ze taki dlugi :D ) doskonale zdaje sobie sprawe z tego ze wiele ludzi odbiera moje pisanie przede wszystkim jako chec wywyzszenia sie ,i chodzbym milion razy temu zaprzeczal ,wiem ze to sie nie zmieni ,tylko nieliczni dostrzegaja to ze mnie to nie obchodzi, i ze tak naprawde nie zjada mnie pycha ,czuje ta zawisc ,czuje to wszystko przez skore ,kazdy najmniejszy wyraz nieuzasadnionej krytyki wyplywa z pewnych nieczytych intencji i nic mnie nie zwiedzie bym tego nie zauwazyl ,widze to jak na dloni i zachowuje pelen spokoj i dystans ,bylem kiedys rowniez po tamtej stronie w bardzo fatalnej sytuacji i zachowywalem sie wzgledem ludzi szczesliwych dokladnie tak samo ,zazdroscilem im tego ze miewaja sie dobrze ,atakowalem ich za to bo tez tak chcialem ,pragnalem tego ,bylem smutny ,zly na wszystko i na wszystkich ,znerwicowany ,pelen zawisci i nie wiedzialem ktora droga podazyc ,w glowie panowal totalny haos i pustka zarazem ,bralem narkotyki i bylem na dnie(nizej jest tylko podloze) i nie wstydze sie tego powiedziec bo jestem nikim innym jak jednym z was :!:

dlatego wlasnie ze bylem na dnie teraz mam w sobie szacunek do kazdego czlowieka :!: nawet pomimo tego ze nie doswiadczam okazywania mi sympatii

naprawde dobrze to rozumiem ze w srodku moze bolec kiedy sie widzi takiego gnojka "kochajacego" ktory swieci swa "madroscia" ,cholerny piepszony filozof co nie :?:

moze nie robie tego tak jak co niektorzy by chcieli , ale robie to tylko tak jak potrafie ,nie chce nikomu wchodzic w droge ale i nie pozwole na to zeby ktos mi w nia wchodzil.

 

chce wyraznie powiedziec cos tym osobom ktore palaja do nienawiscia do mnie ,ze nie mozna ze mna wygrac krytyka , bo pod tym wzgledem jestem doskonale przygotowany ,jestem gluchy na wszelkie nieuzasadnione negatywne uwagi pod moim adresem ,przez cale moje dziecinstwo i czesc doroslego zycia bylem krytykowany ze strony ojca i nie tylko ,nie zaznalem akceptacji w zyciu ,wszyscy piszemy tu o objawach ,doswiadczeniach ,lękach itd. o próbach walki z tym co nas boryka , o probach walki ze swoimi ze swoimi slabosciami ,to wszystko jest takie trudne i zlozone wrecz nie do ogarniecia , nerwica stopniem swojego skomplikowania moze przerazac i potegowac lęk (dlatego niektorzy uwazaja ze jest niewyleczalna) choc to bzdura :!:

u kazdego te doswiadczenia ,objawy i lęki beda inne, beda sie czyms róznily ,

ale z psychologicznego punktu widzenia to wszystko mozna wsadzic do "jednego worka" i slusznie bo nie idzie sie we wlasciwym kierunku kiedy cale nasze skupienie absorbowane jest tylko na poszczegolnych uprzykrzajacych zycie objawach i lękach majacych przeciez swoje zrodlo

i walka z nerwica ktora ukierunkowana jest pod katem lagodzenia tych objawow i lekow jest skazana na porazke :!: to tak jakbysmy znajdowali sie w chlewie pelnego odoru i zatkali sobie nos klamerka :!: smrod pozostaje i kiedy sciagniemy klamerke z nosa to nic sie nie zmieni :!:

ale jak usuniemy zrodlo tego smrodu to nie ma innej opcji :!: smrod musi zniknac bo nie ma swojego zrodla :!: tak jest z nerwica :!:

dochodzac do sedna sprawy wyplywa wniosek ,ze wszystkie te poszczegolne objawy i trudnosci maja jedne zrodlo -zrodlem tym jest podswiadomosc .

praca z nia jest wlasnie takim oczyszczaniem zrodla smrodu jak w powyzszym przypadku.

to dzieki wkroczeniu na sciezke rozwoju duchowego wyszedlem z nerwicy :idea:

czy nie warto zatem sprubowac :?: co mozesz stracic :?: jest cos co mozesz stracic - nerwice :!: :!: :!: :!: TYLKO TO :!:

PRZESTANCIE SIE BAC :!:

SPRUBUJCIE :!:

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej ja tam wcale nie pałam do Ciebie nienawiścią chociaż dobrze wiem że nerwica sparawia że pałam nią do większości zdrowych ludzi, którzy po prostu mnie nie rozumieją...ty miałeś szczęście że udało Ci się włASNĄ WOLĄ UWOLNIĆ OD TEGO KOSZMARU .Osobiście popieram twoją metodę walki z nerwicą...żadnych tropów, psychologa, wtrącania się innych w nasze życie..bo to ssmaemu trzeba sobie pomóc zmienić myślenie, które jest tylko w nas w środku...mi jest bardzo ciężko je zmienić ilekroć próbuję znów dzieje się ze mną to samo złość, nienawić do ludzi, wrogie nastawienie lęk...bo przecież oni chcą mi dokuczyć bo widzą we mnie słabość...nigdy nie przezyli tego co ja zawsze będą się mądrzyć na swój sposób..nie zrozumieją mnie.... :)

 

[ Dodano: Nie Maj 07, 2006 11:22 am ]

czasami czuję w sobie takie kompletne wyniszczenie, brak siły do walki do zmiany...a wedy gdy znów słyszę pytania czemu się trzęsiesz..? Zimno Ci..? Co się trząchasz..miałaś już to w szkole...moja niechęć do ludzi narasta i te głupie spojrzenia..szczególnie na moje ręce....

 

[ Dodano: Nie Maj 07, 2006 11:25 am ]

Moja niedostępność i zrażenie do ludzi stały się moją męką..mam czasem momenty że chcę walczyć z całym światem..buntuję się przeciw temu wszyskimu mam chęć na leki, albo jakieś inne wspomagacze to po prostu czasem mój ból wewnętrzny jest zbyt silny..i nie potrafię go sama pokonać a ilekroć ktoś próbuje mi pomóc wtrącać się w moje życie..oczywiście ktoś zdrowy odbieram to jako litość...i czuję złość bo nie chcę żeby mi ktoś pomagał...ktoś kto mnie nie rozumie...

 

[ Dodano: Nie Maj 07, 2006 11:33 am ]

to nie jest tak że ja nienawidzę ałego świata to tylko coś wewnętrznie mnie blokuje ..sprawia że nie mogę...niby czegoś chcę..a nie mogę bo coś jednak zawsze mnie blokuje to moje głupie przekonanie...o tym że to złość lub litość sprawia że ktoś stara się mnie zrozumieć a nie chęć..pomocy...często w moich starych pamiętnikach pisałam...denerwuje mnie ta atmosfera i wrogość otoczenia...boję się go...i tych wszystkich idiotycznych żartów aktów zazdrości, ataków na mnie....biedną i bezbronną istotę samotną w swoich męczarniach i cierpieniach,...

 

[ Dodano: Nie Maj 07, 2006 11:35 am ]

moja choroba zaczynała się dużo wcześniej tylko że ja sama nie rozumiałam co się ze mną dzieje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoja metafora z chlewem była ciekawa, ale mam dla niej lepsze rozwiązanie. Zamiast zakładać klamerkę na nos, czy wypędzać świnie, nie lepiej byloby wyjść z chlewu?

Moja nerwica jest spowodowana sytuacją rodzinną, ale niemożliwym jest wybicie rodzinki tylko dlatego, że są powodem mojej nerwicy.

Gratuluję Ci, że wyszedłeś z tych problemów, które miałeś, ale głęboko i szczerze wątpię, żeby negatywny stosunek niektórych forumowiczów był wywołany zazdrością o to, że Ci się udało.

Po prostu często Twoje wypowiedzi przypominają wywyższanie się, są zawiłe, zawierają same suche fakty i złote rady, które nie mają odzwierciedlenia w jakichś realnych sytuacjach. Nie dzielisz się swoimi doświadczeniami ale tylko i wyłącznie książkową wiedzą. To czasem za mało kiedy ktoś bardzo cierpi i potrzebuje porady i zrozumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zupełności sie zgadzam z cenedrą, kochajacy ja tez juz jestem prawie zdrowa i naprawdę nie mam ci czego zazdrościć!!!!!!( zresztą moja nerwica chyba jednak nie byla taka silna w porównaniu z innymi którzy przeżywaja naprawdę istny horror) Ogólnie biorąc patrząc już teraz na ciebie oczami czlowieka zdrowego nic sie nie zmieniło ! czy byłam chora czy zdrowa ty jestes w mojej ocenie taki sam!!!!!!!!(a jak cie oceniam pozostawiam bez komentarza, na tym forum jest bardzo dużo inteligentnych ludzi z których naprawdę nie musisz robić debili tylko dla tego że mają nerwicę!!!!!!!!! Pozdrawiam i życzę na nowej drodze trochę TWÓRCZEJ SAMOKRYTYKI :lol::lol: ps. Chciałam dodać że nic do ciebie nie mam , i nie odbieraj mojej wypowiedzi za wrogi atak .Jeszcze raz pozdrawiam serdecznie :lol:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana wyleczona ja też już prawie jestem zdrowa a leczyłam sie tak jak ty zupełnie sama bez lekarzy , jedyne co biorę to ziółka i wit . Ale mam wielką chęć żeby z tego wyjść.Pomału czuję że żyję! A jak ktoś mnie będzie krytykować to jego sprawa! :lol: pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoja metafora z chlewem była ciekawa, ale mam dla niej lepsze rozwiązanie. Zamiast zakładać klamerkę na nos, czy wypędzać świnie, nie lepiej byloby wyjść z chlewu?

Moja nerwica jest spowodowana sytuacją rodzinną, ale niemożliwym jest wybicie rodzinki tylko dlatego, że są powodem mojej nerwicy.

Gratuluję Ci, że wyszedłeś z tych problemów, które miałeś, ale głęboko i szczerze wątpię, żeby negatywny stosunek niektórych forumowiczów był wywołany zazdrością o to, że Ci się udało.

Po prostu często Twoje wypowiedzi przypominają wywyższanie się, są zawiłe, zawierają same suche fakty i złote rady, które nie mają odzwierciedlenia w jakichś realnych sytuacjach. Nie dzielisz się swoimi doświadczeniami ale tylko i wyłącznie książkową wiedzą. To czasem za mało kiedy ktoś bardzo cierpi i potrzebuje porady i zrozumienia.

 

mysle ze ta metafora jest taka jaka powinna byc

i co moge dodac , najlatwiej jest stwierdzic ze to co pisze jest ksiazkowe i wogole do d... nie zastanawiajac sie nad tym glebiej , nie chce juz mi sie nawet odpowiadac na wciaz te same negatywne uwagi , jesli ktos nie chce niech nie czyta ,proste :) za to co pisze nikt mi nie placi , a jak komus nie podpada pod gust wystarczy to zlekcewazyc

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej...bo prawda jest taka ze nerwica siedzi w nas...i tylko my sami mozemy sobie pomoc...zaden lekarz...zaden lek...a jezeli zachodzi potrzeba to sa to srodki tylko wspomagajace...proces leczenia musi sie zaczac w czlowieku...w jego wnetrzu...trzeba zaakceptowac to zaburzenie a nie pytac sie dlaczego i wtedy zrozumiec ze owszem dopadlo mnie i pytania nic nie pomoga...musze sobie pomoc sam...i nie wiem czy to dobrze czy zle ale jakies psychoanalizy i inne dziwne rzeczy tu nie pomoga a jesli juz to niewiele...najlepsza jest tzw terapia zachowan...trzeba od nowa uczyc sie przebywac w srodowisku wywolujacym lek...przebywac pomimo tego leku...a dobrze wiemy ze najchetniej ratujemy sie ucieczka...i w skrytosci przeplakujemy swoje porazki...jak sie okazuje im dluzej narazamy sie na lek tym bardziej on slabnie...to wszystko dzieje sie powoli...to dlugi proces...ale jaka jest radosc kiedy uda nam sie pomimo wszystko wytrwac...swiat od razu jest piekniejszy...i wstepuje w nas nowa sila i nadzieja ze damy rade...a to popycha w kierunku alby dalej walczyc....

Zdarzaja sie porazki...lek zwycieza...ale nie wolno upadac nie wolno sie poddawac...trzeba powiedziec sobie...dzisiaj mi sie nie udalo...ale jutro sprobuje znow..bo to naprawde mozliwe...i przede wszystkim byc przygotowanym na upadki...na porazki...ale wiedziec tez ze one nie trwaja wiecznie..ze z czasem slabna ...sa coraz rzadsze...i w koncu sporadyczne....ale na takim etapie juz jestesmy na tyle silni...ze wiemy ze nic juz nas nie zawroci i ze lek juz nie wygra...bo go znamy...bo wiemy ze jezeli udalo sie raz to uda i drugi....i jak bedzie trzeba to kolejny...to wlasnie jest proces wychodzenia z nerwicy...im czesciej pojawia sie lek tym a my nie uciekamy tym bardziej jestesmy silni i przestajemy sie bac...wystarczy wytrwac na raz obranej drodze i byc konsekwentnym w dazeniu do celu...a celem jest pelne wyleczenie...zdrowie i radosc zycia :D

Pozdrawiam serdecznie...

 

[ Dodano: Nie Maj 07, 2006 3:58 pm ]

...a krytykuja tylko ci ludzie ktorzy sa za slabi na to aby cos z tym zrobic...i tacy ktorzy pielegnuja swoja nerwice jak relikwie pomimo tego ze ona zaslania im swiat rzeczywisty...

 

[ Dodano: Nie Maj 07, 2006 4:07 pm ]

....i jest szansa ze moze wrocic..to prawda...ale kiedy czlowiek pokona ja raz...nigdy nie wroci tak silna...NIGDY...poza tym juz potrafimy sobie z tym poradzic...i jest slabiutka...poniewaz ja znamy i wiemy jak sobie poradzic...nawroty zdarzaja sie w procesie leczenia...ale nigdy po wyleczeniu..nigdy nie bedziemy sie bali tej samej rzeczy..poniewaz mechanizmy obronne zostaly juz zakodowane w mozgu...leczenia mozna porownac z programowaniem komputera...trzeba sie przeprogramowac...hihihi... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej...bo prawda jest taka ze nerwica siedzi w nas...i tylko my sami mozemy sobie pomoc...zaden lekarz...zaden lek...a jezeli zachodzi potrzeba to sa to srodki tylko wspomagajace...proces leczenia musi sie zaczac w czlowieku...w jego wnetrzu...trzeba zaakceptowac to zaburzenie a nie pytac sie dlaczego i wtedy zrozumiec ze owszem dopadlo mnie i pytania nic nie pomoga...musze sobie pomoc sam...i nie wiem czy to dobrze czy zle ale jakies psychoanalizy i inne dziwne rzeczy tu nie pomoga a jesli juz to niewiele...najlepsza jest tzw terapia zachowan...trzeba od nowa uczyc sie przebywac w srodowisku wywolujacym lek...przebywac pomimo tego leku...a dobrze wiemy ze najchetniej ratujemy sie ucieczka...i w skrytosci przeplakujemy swoje porazki...jak sie okazuje im dluzej narazamy sie na lek tym bardziej on slabnie...to wszystko dzieje sie powoli...to dlugi proces...ale jaka jest radosc kiedy uda nam sie pomimo wszystko wytrwac...swiat od razu jest piekniejszy...i wstepuje w nas nowa sila i nadzieja ze damy rade...a to popycha w kierunku alby dalej walczyc....

Zdarzaja sie porazki...lek zwycieza...ale nie wolno upadac nie wolno sie poddawac...trzeba powiedziec sobie...dzisiaj mi sie nie udalo...ale jutro sprobuje znow..bo to naprawde mozliwe...i przede wszystkim byc przygotowanym na upadki...na porazki...ale wiedziec tez ze one nie trwaja wiecznie..ze z czasem slabna ...sa coraz rzadsze...i w koncu sporadyczne....ale na takim etapie juz jestesmy na tyle silni...ze wiemy ze nic juz nas nie zawroci i ze lek juz nie wygra...bo go znamy...bo wiemy ze jezeli udalo sie raz to uda i drugi....i jak bedzie trzeba to kolejny...to wlasnie jest proces wychodzenia z nerwicy...im czesciej pojawia sie lek tym a my nie uciekamy tym bardziej jestesmy silni i przestajemy sie bac...wystarczy wytrwac na raz obranej drodze i byc konsekwentnym w dazeniu do celu...a celem jest pelne wyleczenie...zdrowie i radosc zycia :D

Pozdrawiam serdecznie...

 

[ Dodano: Nie Maj 07, 2006 3:58 pm ]

...a krytykuja tylko ci ludzie ktorzy sa za slabi na to aby cos z tym zrobic...i tacy ktorzy pielegnuja swoja nerwice jak relikwie pomimo tego ze ona zaslania im swiat rzeczywisty...

 

wiesz naprawde dodajesz mi nadziei, bo za każdym razem gdy idę do kościoła w niedziele boję się że nie dam rady tam być a jednak robie wszystko by wytrzymać.Ciągle mam dylemat: iśc czy nie iść, ale zazwyczaj kończy sie na tym że idę bo chcę ten lęk pokonać. Jak wracam ciesze się że wytrzymałam stanęłam oko w oko ze strachem i to bardzo mi pomaga. Trwa to juz długo ale mam nadzieje ogromną że w końcu sie to skończy. Krok po kroku, dzień za dniem oswajam sie z lękiem, raz jest gorzej a raz lepiej ale nie poddaję się.Kiedy zaczynają się ataki i dziwne samopoczucie wiem jak się bronic o czym mysleć, jest to faktycznie zakodowane gdzieś w głowie w środku i wiem co mam robic by sie bronić, wierzę wtedy że atak będzie miał ta sama postać i wiem co w tym momencie mi pomoże oraz myslenie na siłe że jest ok.Czasem sie nie da ale często to myslenie mi pomaga.Twój przypadek dodaje mi otuchy..dziekuję! Oby więcej takich postów.Pozdrawiam!!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

......aha...i nikt nikomu nie powie w jaki sposob mozna...bo naprawde ksiazke by trzeba bylo napisac...polecam podrecznik o terapii behawioralnej ...od deski do deski....dostosowac sie...to tylko wskazowka...a droge trzeba sobie przejsc samemu.. :mrgreen:

 

A ludzie ktorzy krytykuja? Zapraszam...krytykujcie do woli....ale ja wspolczuje bo ja mam to juz za soba...a wy? ;)

 

[ Dodano: Nie Maj 07, 2006 4:17 pm ]

Małpka1...prawda ze zawsze przyjemniej sie wraca niz idzie gdzies? to jest wlasnie to...wracajac myslimy sobie..alez to glupota...bac sie takiego czegos....jest cudownie...wlasnie dlatego ze w tym jednym momencie lek przegral...pokonalismy go...i tak wlasnie trzaba postepowac...potem jest juz tylko z gorki...ciesze sie ze moge dodac otuchy... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyleczona mam nadzieję własnie że jestem na tej dobrej drodze do wyzdrowienia bo mam dokłądnie te same mysli co Ty. Ciagle sobie uświadamiam że jak nie dziś to jutro znów spróbuję..w końcu jak będę za każdym razem próbować to mi sie uda..bo udaje mi się wygrywać.A to że akurat dziś sie nie udało o niczym nie przesądza.Skoro dałam rade wczoraj to i dam radę jutro i jestem bogatsza w doświadczenie lęku.I tak krok po kroku w końcu musi się udać!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i nie wiem czy to dobrze czy zle ale jakies psychoanalizy i inne dziwne rzeczy tu nie pomoga a jesli juz to niewiele...

 

A ja sie nie zgadzam ze psychoanaliza nie pomaga... bo to co siedzi w podswiadomosci trzeba przywrocic do swiadomosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×