Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Słuchajcie. Nie wiem czy zauważyliście to po sobie również, ale ja po sobie zobaczyłem, że te "czasem" zamienia się w dość często, a potem non-stop. To działa lawinowo. Raz dopuścimy możliwość negatywnych myśli, a mózg wie, że ma prawo nam wysyłać ich więcej. A jak wysyła tylko takie, dlatego nie sposób się od nich opędzić.

 

Rada : znajdzie się choć jedna pozytywna myśl, należy od razu zacząć ją pielęgnować. Nie pojawia się? To albo psychoterapia, albo leki. Nie chcesz? To w takim razie chyba Ci dobrze w tym stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie potrafie nazwać swoich uczuć... Zebrałam siew końcu w sobie i pojechałam do psychologa, potem do psychiatry... Jak sie mama dowiedziała, że zostałam skierowana do kliniki psychiatrycznej... chyba patrzy na mnie jak na wariatkę... Głupio mi, jak na mnie patrzy, bo sama przez jej wzrok zaczynam sie tak czuć... :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. twoja mama się martwi , i boi. O ciebie. A poza tym niestety , ludzie wciąż tak mało wiedzą o nerwicy , i depresjii... I to jest smutne.Trzymaj się , i pisz. Ja w ubieglym roku leżalam w takim szpitalu.Wypisalam się po 3 tyg , a potem bardzo żalowalam , bo wyszłam niedoleczona , i wszystko wrocilo.Ech..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasem trzeba sobie ponarzekać, gorzej jak się to robi non stop...............

Ooo tak,racja ;) ,ja już do kilku dni nie narzekam i wychodzi mi to na dobre :D:D:D .Naprawde mógłbym znależć wiele powodów do narzekania ale po co mam narzekać skoro i tak nic mi to nie da?Czuje,że od teraz powoli będe wychodzić na prostą... :D:smile: powoli może nawet i bardzo powoli ale jednak :smile: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja sobie jednak narzeknę :) bo muszę :)

Dzisiaj u fryzjera dostałem odjazd, czułem że wpadam w fotel :shock:

normalnie zacząłem wierzgać głową i nogami, ledwo dosiedziałem, aż mi fryzjer zwrócił uwagę, miałem wyjść wczesniej ale jak ja bym wyglądał :)

Martwi mnie to uczucie zapadania się w fotelu wersalce, jakieś to takie nienormalne mi się wydaje :) Znacie podobną rzecz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja sobie jednak narzeknę :) bo muszę :)

Dzisiaj u fryzjera dostałem odjazd, czułem że wpadam w fotel :shock:

normalnie zacząłem wierzgać głową i nogami, ledwo dosiedziałem, aż mi fryzjer zwrócił uwagę, miałem wyjść wczesniej ale jak ja bym wyglądał :)

Martwi mnie to uczucie zapadania się w fotelu wersalce, jakieś to takie nienormalne mi się wydaje :) Znacie podobną rzecz?

 

Victorku gdzieś Ty był? :D

 

Jasne, że znam to uczucie zapadania. Jak czytałam tu na forum, bardzo dużo osób z nerwicą ma te uczucie.

Ja coś takiego miałam w nocy z reguły, jak próbowałam usnąć.

Hehe, ja też się wybieram do fryzjera i się zastanawiam czy mnie tam nosic na fotelu nie zacznie. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja sobie jednak narzeknę :) bo muszę :)

Dzisiaj u fryzjera dostałem odjazd, czułem że wpadam w fotel :shock:

normalnie zacząłem wierzgać głową i nogami, ledwo dosiedziałem, aż mi fryzjer zwrócił uwagę, miałem wyjść wczesniej ale jak ja bym wyglądał :)

Martwi mnie to uczucie zapadania się w fotelu wersalce, jakieś to takie nienormalne mi się wydaje :) Znacie podobną rzecz?

 

Victorku gdzieś Ty był? :D

 

Jasne, że znam to uczucie zapadania. Jak czytałam tu na forum, bardzo dużo osób z nerwicą ma te uczucie.

Ja coś takiego miałam w nocy z reguły, jak próbowałam usnąć.

Hehe, ja też się wybieram do fryzjera i się zastanawiam czy mnie tam nosic na fotelu nie zacznie. :lol:

U mnie też to uczucie sie pojawia i też raczej nocą. Wydaje mi sie wtedy że lece do tyłu i coraz niżej. Wystarczy że wstane z łóżka i to zanika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie też to uczucie sie pojawia i też raczej nocą. Wydaje mi sie wtedy że lece do tyłu i coraz niżej. Wystarczy że wstane z łóżka i to zanika.

 

Właśnie, mam dokładnie to samo. Albo ten "lot" do tyłu i niżej, ale jakby mi się nogi podnosiły, własciwie jakbym miała zrobić fikołka do tyłu, albo wygiąć się w tył i zacząć spadać. Masakiera :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też miałem to zapadanie ale tylko przy silnym ataku lęku,Magdalenabmw zazdroszczę ci takiej przejażdżki po wybrzeżu ,ja nad morze wybieram się od 15 lat i nie mogę się wybrać :roll: ale za to w góry mam bliziutko i często śmigam w pracy po nich moim Mercedesem 22 tonowym :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to zapadanie się i robienie fikołków do tyłu, to ja też mam - i to juz od - ho, ho - bardzo dawna, jeszcze zanim dopadła mnie nerwica; tyle, że od roku, dwóch mam to nawet wtedy, gdy siedze nieraz np przy komputerze i mam takie cofanie do tylu; brrr - nieprzyjemne uczucie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu cały dzień przeleciał mi przez palce. Nie udało mi się nic zrobić. Może tak to przedstawie : Kontakty społeczne - Zero, Zrobione rzeczy - Zero, Chwile produktywnie wykorzystane - Zero.. I tak mi miną całe wakacje jak jedene tydzień.

 

 

A miałem takie plany na te wakacje, że popracuje nad sobą, że uda mi sie wyjść z tego gnoju. Boże, znowu mi sie nie uda.. Niech mi ktoś pomoże!! Nie wiem co robić!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwny dzień. Jakiś taki bardziej pozytywny. Koncert pianistyczny też swoje zrobił- trochę mnie znużył ;) ale przy okazji trochę odprężył.

Jutro zapowiada się dużo bardziej pozytywnie dzień-> idę do neurochirurga i spełnię marzenie siostrzenicy (w piątek miała urodziny 6 urodziny i podczas zdmuchiwania świeczek nie myślała o jakiś super zabawkach, duży pieniądzach, tylko żebym ją gdzieś zabrał na dłuuugi spaaacer :) ale to dziecko jest kochane i podtrzymuje mnie na duchu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobranoc wszystkim forumowiczom:) oby kolejny dzień lata, nasz kolejny dzień był wyjątkowy, bez lęków, smutków, przykrości czy osamotnienia. Znajdujcie wyjątkowe chwile każdego dnia, bo takie są, tylko ich nie dostrzegamy. wystarczy zamknąć oczy i przeanalizować cały dzień, na pewno cos sie znajdzie dobrego, choćby uśmiech innej osoby albo jakiś nasz mały wyczyn :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,to mój pierwszy post na forum.Nie za bardzo wiem jak zacząć,więc zacznę od początku...U mnie nerwica trwa już sporo(4 lata), wiecie jak jest,boje się sam wychodzić,jazda autobusem to koszmar...Obecnie biorę raxetin,pomaga w domu nie dostałem ataku już od 2 miesięcy. Chodź mam problemy żeby wyjść gdzieś sam ale było w miare okej w porównaniu do wcześniejszej sytuacji....niestety wczoraj stało się coś najgorszego co mogło stać,miałem narzeczoną, plany na przyszłość i w ogóle powera to walki z chorobą-Zostawiła mnie, wszystko się załamało, stwierdziła że przez to ze ją okłamywałem,prawda zdarzało się, przez chorobę o której długo nie wiedziała. Sytuacje typu, chciała żebym przyjechał do niej, a ja nie potrafiłem , lęk przed wyjściem itd. wstyd mi było się przyznać więc wymyślałem legendy dlaczego to nie mogę, masę podobnych sytuacji było,w końcu się zdecydowałem i powiedziałem o chorobie. Zaakceptowała to stwierdziła ze pomoże, było super,nagle bach na mnie grom z jasnego nieba.

Wiecie potrzebuje z kimś cholernie pogadać.Jeśli ktoś by miał chęć mi pomóc...może razem sobie pomożemy...zobaczymy.O chorobie, o problemach dnia codziennego,a może o jakiś pozytywnych aspektach:)

Fajnie jakby ktoś się odezwał

 

Łukasz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj akurat nieźle, koszmarek miałam przedwczoraj. Po tym jak się dowiedziałam, że moja szczepionka na tężec nie jest już wcale tak całkiem aktualna, a łażąc po górach miałam bliskie spotkanie z błotkiem, dzień po goleniu nóg... zaczęło się od "mrówek" na nogach, a skończyło na skurczach łydek i ścisku gardła. Dopiero jak łyknęłam dwa Valeriny i udało mi się uruchomić rozsądek przed wpadnięciem w panikę, że już się prawie duszę, udało mi się jakoś zasnąć (w łóżku mamy) i przespać noc, a rano polecieć do ośrodka zdrowia po szczepionkę - wkurzyło mnie to mocno, bo ta nieplanowana wizyta w przychodni pokrzyżowała mi wczorajsze plany, a miał to być bardzo fajny dzień z wycieczką. Jak widać dopiero dzisiaj pozbierałam siły na napisanie o tym :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znowu cały dzień przeleciał mi przez palce. Sąsiadka z góry znowu napie*dalała (czyt. głośno hałasowała, bo zwykłym hałasowaniem nie można tego nazwać) a ja znów nie miałem odwagi iść i zwrócić jej uwagi. Trochę sobie pograłem - choć wolę bardziej świat realny niż wirtualny. Boże, aż się trzeba za łeb łapać jak się widzi te 'komputerowe cioty', które żyją tylko tą gierką, świata po za nią nie widzą, mają w gierce 50 levele a w realu to są frajery.. Zawsze jak wchodzę na server od razu jakiś do mnie startuje o levelu 20 razy większym od mojego, i mnie zabija, potem sie śmieje że nie dałem rady, ja mu pisze że w gierce może jesteś mocny a w realu już niekoniecznie.. Uf, o jakich głupotach pisze :D Wygląda jak bym był jakimś maniakiem, na komputerach znam się tak samo jak wy, wiem gdzie się włącza a gdzie wyłącza i tyle. Ale to mnie wkurza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Venus byłem to tu to tam :)

A powiedz jak ty się miewasz?

Atio, siema na forum :)

Szkoda tylko że akurat takie okoliczności życia cię spotkały, wiem poniekąd o czym piszesz, ja kiedyś też zostałem odrzucony w trakcie planowania przyszłości z kimś, i nie bardzo wiedziałem jak zwalczyć lęki przed wyjściem gdzieś które czasem (wtedy jeszcze nie często) się odzywały i w końcu zostałem uznany za mało potrzebnego i bye.

Teraz mam nowe plany i nową kobietę, której od razu powiedziałem wszystko, bo w s umie tych ataków już ukryć się nie dało :)

Widocznie nie zaakceptowała ciebie z tym, i to najbardziej jest przykre, albo nie zrozumiała...

Jeszcze na koniec dorzucę swoje trzy groszę do rozmowy o grach on line, tak się składa, że i ja maniakiem nie jestem, debilem też nie ;P

gram co jakiś czas, raz cześciej raz rzadziej, odrywa mnie to od lęków bardzo czesto. W kazdym bądź razie mam te 50 levele i właśnie rozpiździam te cioty z małym :) Bo czy nie o to chodzi w takich grach?

Co ma real do tego? Nie chcesz się przyłożyć nawet do tego to nie graj.

Tak napisalem o tej głupocie bo mnie jakoś to wqurwiło :)

Pozdro dla wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Venus byłem to tu to tam :)

A powiedz jak ty się miewasz?

 

Victorku a dziękuję, całkiem nieźle się miewam.

Paromerck działa jak na razie całkiem przyzwoicie, choć ataki jeszcze mam, ale niestety

to dziadostwo ustępuje bardzo powoli. Powoli kończę pierwsze opakowanie i w następnym

tygodniu wizyta kontrolna u pani doktor. Oczywiście czeka mnie zwiększenie dawki, ale

myślę, że będzie ok. A u Ciebie jak z samopoczuciem? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Victorek:)

Cieszę się że Tobie się udało jakoś to poukładać.

No cóż u mnie dziś trochę lepszy humor...Pogadałem z moją "byłą"...mamy w tym momencie relacje na stopie przyjacielskiej,chodź ja cały czas żyje nadzieją że jednak się uda. Cieszę się bo zaczęła mnie bardzo wspierać, może z litości nie wiem.....

Wiecie najgorsze jest to że wszystko między nami było super, do momentu aż zmieniła pracę, znaczy trafiła się jej wakacyjna praca w zakonie.... :D

Ze względu wygody zamieszkała tam(dojazdy itp.) spoko rozumiem....

Przyjeżdża i zaczyna się rozmowa, okazało się że to ksiądz jej pomógł uświadomić sobie że nie jest ze mną szczęśliwa.... :shock::shock::shock:

I jak tu w coś wierzyć? :(

Jesteśmy umówieni na sobotę, postaram się jeszcze powalczyć bo wiem mam pewność że jej też bardzo zależy.

Jeśli się nie uda nie wiem co zrobię?

Wczoraj już byłem blisko żeby...wiecie...ale widocznie jestem za dużym tchórzem żeby odebrać sobie życie.

Cieszy mnie to że mam duże wsparcie nomen omen od jej brata :smile: z którym się bardzo zaprzyjaźniliśmy :smile:

A wracając do nerwicy to w ogóle przez ostatnie 2 dni o niej zapomniałem, ani nie przejmuje się sercem które za szybko bije,ani że czemu mi tak gorąco....chyba przestałem się bać śmierci...chodź wsiąść w autobus i pojechać do niej ok 25 km wciąż się boje :(

Nawet nie boje...boje się spróbować...

Wkurza mnie tylko to że od 3 dni nic nie jem, tylko pije wodę i jaram fajki....

Cóż nowy dzień się zaczyna co przyniesie nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×