Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Hej

Nerwa pytałas o owsiankę rano, no więc rano kiedy glukoza najbardziej skacze do góry polecane sa białkowe posiłki, weglowodanu do 60-70g (ja ważyłam i nadal czasem ważę - heh jestem nienormalna nie mam cukrzycy a ważę)... ponieważ następuję szybki skok cukru i szybki spadek dlatego zaraz po sniadaniu mozna odczuwać dotkliwy głód, to jest teoria...a w praktyce nawet jak zjem ser, jaja i parówki na sniadanie i tak jestem głodna po godzinie. Także ja nie wiem od czego to zalezy. Niestety mnie coraz czeciej głód dopada w nocy i pozno wieczorem. Rozważam wprowadzenie drugiej lekkiej kolacji.

Fajnie, że zdrowiejesz

u mnie też lepiej z zatokami ale miewam jakies dziwne akcje z nogami w nocy i czasem w dzien. Bóle, rwanie, igły, mrowienia, i gęsią skórke na udach bo ból jest przedziwny, kłujący, mocno wędrujący, bardzo sie boję ale to bardzo:( Nawet psychicznie bywa lepiej ale te objawy somat. mnie wykanczają, sugerują powazną chorobę. Objawy troche pasują do zespolu niespokojnych nóg...bo czasami muszę poruszać stopami przed zasnieciem. Ale mysle też o SM, zakrzepach, niewydolnosci nerek, toczniu...takie sa objawy w necie:((

 

Wczoraj bolało mnie w dzien plus mega lęk i pieczenie w buzi. Wziełam pół Sedamu. (było lepiej, pusciło pieczenie w ustach i puściły napiecia w barkach, te bole nóg też nieco mniejsze ale były!!!)

naczytałam sie o uzależnieniu, mam Xanax ale boje sie go brać...

Powiedzcie mi ile czasu benzo mozna brać doraźnie? Jakie dawki bierzecie? I jak często... I...czy wszystkie objawy somatyczne wam mijają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili bóle głowy to od zmian atmosferycznych. Ja i córka to miałysmy dzis, potem pytałam mamę i też miała dziwne bóle głowy...a może jeszcze cos Ci siedzi w zatokach.

Mi chyba tak bo często połykam "coś":( i w nocy oddchyam ustami pomimo ze nos mam drożny.

 

Powiedzcie mi czy spanie z otwarta buzią w nocy jest normalne?? Czesto sie budze i łapię że miałam uchylone usta przez co suchość w paszczy że szok...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, wlasnie wzielam akurat nurofen zwykly nie max i przeszlo, wiec mam uwazac, ze to nic powaznego skoro przeciwbolowy zwykly pomogl ? tak mi zawsze Tata mowi ;) ze na powazne bole by nie pomoglo ...

 

faktycznie tu cisnienie co chwile skacze w dol, w gore i to z 1000 do 1028 ... w pare dni ... i ciagle albo pada albo swieci mocne slonce :/

i boli wlasnie w skroniach tak jakby cos rozsadzalo, a cisnienie swoje mam w normie 120/70 bo juz sie balam, ze mam jakis udar.. :/ masakra...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili89, spokonie... To na pewno nic poważnego. U nas przed chwilą lunął deszcz, teściowa też narzekała na ciśnienie. Na pewno to nic poważnego. Cieszę się, że tabletka pomogła. :)

 

nefretis, różne są benzo, różną mają moc działania ale wg mnie tak optymalnie, żeby się nie uzależnić, to max kilka razy w miesiącu można wziąć. Jeśli nigdy benzo nie brałaś, nie masz wyrobionej tolerancji, itd. to bezpiecznie możesz je brać do 4 max 6 tygodni. Potem należy odstawiać stopniowo. A później, jak już będziesz wyciszona, to tak jak wyżej napisałam, doraźnie maksymalnie kilka razy w miesiącu. MAKSYMALNIE! Obawy somatyczne pięknie puszczają. Nie po każdym benzo, bo jeden jest mocniejszy, inny słabszy ale ulga jest.

Z tym spaniem to nigdy nie zwracałam na to uwagi. Też mam zawsze saharę w gębie ale jakoś się tym nie przejmuję. Myślę, że to nic dziwnego, bo mój mąż też tak często śpi. Może to od pozycji zależy? Stopnia rozluźnienia mięśni? Nie zaprzątaj sobie głowy taką pierdołą. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:bezradny: Wiecie co moi drodzy :zonk: gdzies wyczytalem ze w nerwicy psychopatia jest niemozliwa czy to prawda i jak to interpretowac ?? bo chyba za duzo sie o tym naczytalem i teraz sie boje ze jednak nie mam nerwicy tylko jestem psychopata :shock: czy to mozliwe ?? dodam ze mysli by kogos skrzywdzic caly czas mnie nawiedzaja mocniej lub slabiej ale sa i sam juz nie wiem :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psychotropka, tak, masz rację pierdoła. i to jest najżałośniejsze własnie!:( Ze tyle czasu i energii poswieca sie na takie rzeczy.

Mówiąc o 4-6 tyg. masz na mysli branie codziennie rozumiem.

Tzn ...oczywiscie marzę żeby czuc sie codziennie jak po bezno ale na razie mam kontrolę. Tylko nie wiem czy nie ejst to niepokojący objaw, że b. czesto marzę o wzięciu, ...ze np. idzie weekend i w koncu sobie wezmę, i mysle tym cały tydzien. Jak o jedynej ucieczce od objawów.

Chyba jednak pojscie do psychiatry bedzie nieuniknione. Z jednej strony boje sie brac cos latami (jakies trwałe uszkodzenia mózgu, nerek, wątroby?) a z drugiej zyję w horrorze, więc co jest lepsze:( Kiedys brałam fluokset. 1,5 roku i to bylo wspaniałe a wzięta po latach ponownie juz nie zadziałała, lekarz nie wytłumaczył mi czemu i się zniechęciłam.

widzę jak Mili super sobie radzi na lekach i to mi daje nadzieje.

Uciekam przed tym psychiatrą bo za nic nie mogę uwierzyc że to nerwica . ja jestem pewna, ze powoli rozwija sie jakas choroba i bede żałować ze zamiast isc w tym kierunku poszłam na łatwizne po psychotropy.

 

krzosl kiedys juz pisałam...miałam takie mysli bardzo długo i miewam jeszcze. Ale odkąd dowiedziałam się ze występuja one w nerwicy lękowej, to powoli, niezauważalnie przeszły. Teraz sie ich mniej boję i mam je rzadziej. Niestety lęk przed tym, że stracę kontrolę i to zrealizuję pozostał :(

na stronie zaburzeni.pl jest sporo o takich myślach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, dziewczyno... Ty masz tak co weekend... A ja codziennie. Wpierdzielam zolpidem od ponad 6 lat i gdy tylko sie budzę, to już jestem wkurw...a i myśle o wieczorze, żeby walnąć nasennego procha. To jest uzależnienie. Ale nie dziwię się Tobie wcale, bo wiem co przeżywasz. Boisz się, strach Cię zżera i jest to jedyna droga na chwilę obecną, która Ci pomaga się odciąć, wyluzować, odstresować. Mnie tego tłumaczyć nie musisz. Siedzę w tym od lat.

I TAK. Na pewno masz nerwicę i to nielekką.

Posłuchaj... Psychiatra to lekarz. Lekarz, który jest dla Ciebie. Rozumiesz? Jak Ci nie spasuje, wkurwi Cię, to więcej do niego nie pójdziesz. Ale tacy rzadko się trafiają. Nikt Cię do leków nie zmusi. Musisz chcieć. Ja wpadłam w lekofobię. Mam kolejną torbę leków wykupioną i się boję... Wszyscy się na mnie wkurzają, że stoję w miejscu, nie biorę, nie ratuję się. Ale ja się strasznie boję... Wchodzenia na lek, skutków ubocznych, uzależnienia, odstawiania i tego, że jak już się wymęczę z odstawianiem, to za chwilę znów będzie dół i powrót do leków. Prawie dziesięć lat już trwają moje pielgrzymki do psychiatrów, leczenia, wchodzenia na leki, wychodzenia... Brakuje mi zwyczajnie nadziei. Boleśnie dociera do mnie fakt, że to choroba przewlekła i coraz mniej wierzę w to, że uleczalna. Lęki... coraz większe lęki... Masakra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, staram sie, ale bol glowy to moj slaby punkt- zawsze wtedy mysle o roznych przyczynach ...

teraz jestem 3 miesiace po rezonansie glowy, bo przynajmniej tym sie pocieszam, ze nic tam nie ma ...

 

Nefretis- tak wlasnie mysle, ze to zasluga paroksetyny, wczesniej bralam Sertraline i mimo zwiekszenia dawki bylo jeszcze gorzej, pozniej lekarz mi zmienil na paro... no i tak zaszlam w ciaze, wiec nie mogl zwiekszac i dopiero miesiac temu zwiekszono mi do 20 mg, nie wiem co sie stalo, ale nagle zaczelam chodzic do sklepow, jezdzic autobusami, wychodzic z dziecmi...normalnie czuje sie jak kiedys !

Niektorzy mowia, ze paro splyca uczucia, emocje - tez te dobre- dla mnie to nieprawda.

nadal potrafie i sie wzruszyc czytajac o czyms i zezloscic jak tez plakac ze smiechu czy miec duza ochote na ... :oops::oops::mrgreen:

 

mam tez slabsze momenty, ze zaczynam sie nakrecac itp, ale poza myslami i strachem nic wiecej nie robie- kiedys conajmniej 2 razy w tygodniu bylam na izbie przyjec w szpitalu z roznych przyczyn ...:// potrafilam np. przeczekac 6 godz w kolejce zeby zrobili mi badania czy nie mam zakrzepicy, bo wlasnie bolala mnie lydka, albo wlasnie bolala mnie glowa- mialam zatoki chore, a balam sie ropnia itp itd...

 

krzosl, psychopaci nie mysla o tym czy nimi sa i tego nie roztrzasaja- osoby tak zaburzone psychicznie nie maja swiadomosci swojej choroby tak jak alkoholik nie ma swiadomosci nalogu .

Na studiach mialam kierunek o zaburzeniach psychicznych, a i z doswiadczenia zawodowego wiem, ze osoby z np : schizofrenia nie maja swiadomosci tego, ze to ze slysza kogos/ cos nie jest normalne.

 

masz typowe natretne mysli, ktorych sie bardzo boisz- i wlasnie przez to masz je coraz czesciej i coraz gorsze...

Nie martw sie, bo nic nikomu nie zrobisz- inaczej bys sie cieszyl na te mysli ;))

 

powiem Ci cos -Wam wszystkim: jak urodzilam Coreczke to zaczely sie u mnie takie natretne mysli odnosnie zrobienia krzywdy mojemu Dziecku.

Balam sie ich i bylam przerazona, balam sie sama z Nia zostawac, tak bardzo sie balam...

Ale balam sie tez komus o tym powiedziec, gdy polozna przychodzila i mowila o depresji poporodowej, o nasileniu nerwicy po porodzie i pytala czy odczuwam jakies problemy nic nie mowilam, bo balam sie, ze zabiora nam Corke, a mnie zamkna w pokoju bez klamek...

zaczelam czytac i chyba 2 dni po przeczytaniu co mi sie dzieje nagle to ustapilo ...

poprostu zrozumialam, ze dzieje sie tak dlatego, bo bardzo mi na Niej zalezy, nigdy nie pozwolilabym Jej skrzywdzic i dlatego te natrectwa celowaly konkretnie w Nia.

Czytalam, ze ludzie mieli np mysli przeciwko Bogu, bluzniercze- nie ich mysli, bo sa osobami gleboko wierzacymi.

Ale im bardziej sobie uswiadomisz, ze to natrectwa i pogodzisz sie z tymi myslami zobaczysz, ze one ucichna...

 

jakby ktos Ci mowil skocz z okna skoczylbys? ;)

to takie glupie natrectwo , nic wiecej i prosze nie obwiniaj sie o te mysli, ja czulam sie jak potwor majac swoje 5 lat temu , nikomu tego nie zycze, bo wiem jakie to okropne, ale wiem, ze mozna sie ich pozbyc- czego i Tobie zycze:)

 

 

Nerwa, kochana jak zdrowko ?:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, no ale Sedam to tez benzo, tak jak i Xanax to jak to jest, ze Sedam bierzesz, a Xanaxu sie boisz? ;)))

 

Ja biore Alprox (jak Xanax) doraznie od 5 lat. Ogolnie bralam czesto przed lotem samolotem, przed roznymi wystapieniami itd. I jak mialam 0.5 mg tabletki, to bralam 1/4 albo i mniej (czasem doslownie okruszek).

I takie opakowanie 30 tabletek starczalo mi na rok (albo i połtora). I psychiatra nie widziala tu żadnego problemu. Powiedziala, ze najwazniejsze to brac tylko dorażnie jak jest potrzeba, a zeby nie bylo tak, ze musze wziąć żeby jakoś funkcjonować.

 

Teraz troche tez zaczelam sie bać uzaleznienia, bo w ostatnim miesiacu bralam częściej (jak np. nei moglam spac w nocy - a musialam byc ogarnieta kolejnego dnia, albo przed terapią), ale tak ogolnie na codzien - nie mam potrzeby brania. Co oczywiscie nie zmienia fakty, ze stan po benzo jest super, i gdyby nie byl uzaleznaijacy to chetnie bym brala chociazby codziennie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili89, ja ogolnie dzisiaj nawet niezle (juz bez tego mega oslabienia ktore bylo wczoraj), chociaz znow troche nasilil mi sie katar :-/ mam wrazenie, ze przeszlo mi na drugą dziurke bardziej (wczesniej mialam bardziej z lewej) :) Rano mialam dosc suchy nos, a teraz znowu... Gardlo tez mnie drapie, wiec kaszle wiecej. No ale goraczki nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka. Rozumiem Cię. Choc moze brzmi to zbyt banalnie.

Powiem prawde; boje sie leków bo wiem że jestem wyjątkowo podatna na uzaleznienie, widziałam co robił mój brat (najpierw uzaleznienie od colnazepamu, potem narkotyków) widziałam co zrobił ze swoim mózgiem, teraz nie zyje bo sie powiesił z tego wszystkiego. Jaki bol codziennie czuję... Wiem co przezywał. potem juz nie mielismy kontaktu zbyt czesto , miał lęki i depresje ale to było przemilczane w rodzinie, a on zył jak gdyby nigdy nic.

czasami mam tak dość , że mysle o najgorszym.

Mam tak dosc że jebie zycie rodzinie, że wszystko jest takie oszukane, z zewnątrz żyję na dobrym poziomie materialnym i w ogole. kto by pomyslał, nikt mi nie wierzy. Nawet mąz tak bardzo mnie ignoruje.

te zasrane objawy mi ruinują zycie. nie umiem reagować. powinnam żyć w zamnikęciu. jestem chorobliwie przewrażlwiona na najmniejszy stres. od 2 miesięcy piecze mnie gęba cała jakbym zjadła chili , nasila sie wieczorem. były dni że nie piekło. potem te bóle, kłucia jak szpilami, lęk, ścisk ramion, szyi, 24h napięcie do granic. NATRĘCTWO szukania w google.

uważam, ze każdy kto szuka ma nie tylko nerwicę lękową ale też nerwicę natręctw.

przepraszam za chaos, ale juz nie wyrabiam

 

I tak ogólnie - jeszcze kur..wa mać dziewczyna o nicku bezsilna, pisząca tu niegdys mająca wiele dziwnych objawów , ma tak podłą najgorszą z mozliwych chorobe autoimmunologiczną, po co ona to pisała właśnie tu? czy to nie jest sadyzm pisania takich rzeczy na TAKIM forum? :x:x:x Nikt tego nie skomentował, nie wierzę, że nikt się nie wystraszył...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziwne jest to ze np jak jade motorem samochodem zwiedzam jakies miejsca jestem w sklepie z kims rozmawiam to zapominam o nich jakby ich wogole nie bylo ale tylko jak siedze sam w pokoju juz sie pojawiaja wtedy wkurw mnie lapie ze mam dalej to swinstwo teraz zapisalem sie na basen ponadto planuje kupic lustrzanke bo fotografowanie to takie moje hobby mam nadzieje ze to mnie odciagnie od tych natrectw nie wiem czy to dobry pomysl ale mysle ze tak :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, ja mysle, ze bezsilna zle zrobila piszac o tym tutaj :( Wiem, ze chciala wytlumaczyc, ze jej objawy potwierdzily w koncu chorobe, ale tu, na Hipochondrii, prawie kazdy sie tego wszystkiego boi ale nic nam nie dolega. I czytajac takie cos,niestety mozemy nakrecac się jeszcze bardziej :(

 

Ale Ty nefretis, ewidentnie się nakrecasz bo czasem jest tragicznie, czasem sie troche poprawia. I wkrecasz sie w najrozniejsze objawy.

Moze sproboj z jakimis takimi lekami dlugoterminowymi, jak paroksetyna? Bo to naprawde jest straszna męczarnia.. :-/

 

Pamietaj, jak sie czujesz kiepsko - ze taki stan ZAWSZE mija. Mnie to zawsze pociesza, ze nawet jak jest beznadziejnie, to niedlugo moze byc super!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili tez brałam kiedys sertralinę, ale mi nie pomogła a wręcz nasiliła objawy. To był moj pierwszy lek. potem ta fluoksetyna...

Jesli chodzi o emocje to masz rację, też nie odczułam stępienia uczuc. Chociaż...robiłam wtedy kilka dziwnych rzeczy, odwaznych i których teraz żałuję (chyba troche nagrzeszyłam;) i miałam jakby gdzieś co czuje mój mąż. Pamietam brak wyrzutów sumienia, jednak przyszły one potem.

nerwa tak wiem ze sedam to benzo, i tak jak Ty mogłabym brac codziennie:) a mijają Ci objawy całkowicie po wzięciu? 100%?

 

nerwa tak, wiem, takie myslenie to moja nadzieja:) Bo naprawdę bywa lepiej, tylko, ze ostatnio rzadko. Ale pocieszam się że od marca do lipca było super, naprawdę niemal normalnie i to bez leków. Więc żyję nadzieją że to sinusoida....

Ten moj lekarz to trochę buc, bo nie chciał mi nic przepisać kierując na psychoterapię. Kurde jak mam isc na terapie jak ja nie jestem w stanie czasem wyjsc z domu...echh nie chce go zmieniać bo zna mnie od 12 lat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, jak biore w nocy (bo mam natlok mysli) to po wzieciu mija mi ten natlok i szybko zasypiam. Jak bralam jak mialam mega dusznosci, to nei przechodzilo mi calkowicie, ale na pewno oddychalo mi sie lepiej, i nie denerwowalam się (Ale wydaje mi sie, ze gdybym wziela wiecej mogloby byc duzo lepiej). Natomiast jak biore przed bo sie boje przed jakims wydarzeniem, to dziala na tyle, że ten lęk jest jednak mniejszy (Ale nie to że go nei ma w ogole, tylko jest taki "akceptowalny"), no i czuje takie rozluznienie w miesniach.

 

W sumie to mialam ochote czasem wziac tak "wiecej" tzn. pol tabletki :) ale boje się jakos... że zadziala za bardzo. Bo mnie troche przeraza to rozluznienie mięśni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, a mowilas mu, ze chcialabys cos wziac, zeby latwiej CI bylo chodzic na terapie?

Bo ja wlasnie mialam tak, ze chcialam isc na terapie, ale balam sie, ze nie dam rady wychodzic z domu. Wiec poszlam, i dala mi ten Spamilam, i chcialam doprowadzic się tym do porzadku, zeby byc w stanie wlasnie chodzic na terapie. No chyba, ze wlasnie bedziesz brala przed terapią benzo (na poczatku), zeby tam dotrzeć chociaż.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, mozesz, ja bralam :) na normalna morfologie nie wplywa.

 

A w ogole to ja chyba lepiej niż po benzo, czuje sie po terapii :) serio. Tzn. roznie bywa, zalezy od sesji, bo nieraz jestem wykonczona, ale z reguly czuje sie naprawde dobrze. Nawet jak jestem zmeczona czy niewyspana to nagle mam ochote jezdzic wszedzie, isc na zakupy i w ogole czuje totalny relaks i spokoj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, wiem jak to jest po terapii, nie wiem czy tak masz ale ja miałam przypływ energii, odwagi, pozytywnego myslenia...po terapii robiłam zakupy, jechałam do galerii, zwykle też byłam ładnie ubrana więc to tez trochę dawało:)

Babka była fajna, ale miałam wrażenie, ze sie nie przykłada, że postępuje trochę rutynowo, czesto też mówiła...i co ja mam z panią zrobić...chodziło o objawy fizyczne i wtedy zaczęłam podupadać...czuć, że nie ma dla mnie ratunku albo...jestem po prostu na coś chora stąd objawy i dlatego terapia nie pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, no wlasnie to tez zalezy od osoby na jaką sie trafi. Ja mam poczucie, ze tam moja jest taka oddana jednak swojej pracy, że jakos jej zalezy na pacjentach. Ogolnie jest sympatyczna. Ale ja i tak jestem zestresowana i trudno mi tam ogolnie siedziec i opowiadac o sobie :)

Z tego co wiem, w terapi jedna z najwazniejszych rzeczy jest wlasnie relacja terapeutyczna, zeby jakos miec zaufanie, stworzyc taką więz itp.

Trzeba na pewno dobrze trafic. No i tez wierzyc w terapie i chciec pracowac.

Ja pamietam jak bylam na terapii te 10 lat temu i wtedy mi na maksa pomoglo takie gadanie (a nie mialam wtedy benzo, a mialam stan taki, ze nie wychodzilam z domu miesiącami). Wiec ja jestem w 100% przekonana ze pomaga, tylko trzeba tez się przelamac i pracowac na takje terapii - a to mi przychodzi dosc ciezko :-/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pracować czyli daje Ci jakieś zadania...pytam bo na terapii byłam tylko raz i inaczej to sobie wyobrażałam...nie moge powiedzieć, ze była to praca, było to raczej gadanie, pogaduchy, czasem nie na temat:( Wydawało mi się że ona daje mi duzo mówić...za to sama mało wyjaśnia...to ja musiałam sie wypytywać czy np. uważa że mój stan jest np. spowodowany trudnym dziecinstwem. Nawet nie wiem jaka metodą mnie terapiowała, wyznawała zasadę zycia " żyj tu i teraz" trening uważnosci (duzo teorii mało praktyki) i wiem, ze nie umiała się zabrac za hipochondrię. Albo bardzo ignorowała moje objawy sądząc, że ignoracją i osmieszeniem ich, mnie wyleczy. Nie podziałało...

Jestem ciekawa, w czym Twoja upatruje przyczyn hipochondrii bo moja nie doszła do tego a uważam, ze leczenie przyczyn moze dac skutek...moja miała dość gdy mówiłam wiele o preszłosci, domu, przezyciach, szczegółach...no nie wiem. dziwne to bylo. a kobieta niby "najlepsza" w miescie heh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, ja chodze na analityczną, wiec to jest taka na maksa "gadana". Nie ma zadań domowych, nie ma treningów (chodzenie do marketów, przelamywanie się itd.), tylko rozmowa - w sumie o czym tylko chce. I np. opowiadam o jakies sytuacji, wtedy skupiamy sie np na moich reakcjach, czy relacjach z ludzmi, ona dopytuje, jak się czulam, co myslalam, jak to bylo kiedys (tez czasem w dziecinstwie). Tylko wiesz co, ja podchodze do tego juz troche inaczej.

Tzn. ja tam nie skupiam sie na mowieniu o lęku czy objawach zdrowotnych albo obawach o choroby, bo wiem juz, ze to wszystko jest tylko objawem innych problemow.

 

Ale... jak poszlam na terapie pierwszy raz (a chodzilam tez ze 2 lata), to wtedy ważne bylo dla mnie to, że mam lęk a nie chce go mieć. I nic poza tym. Nie chcialam roztrzasac mojego życia.

I ja zaczynalam o objawach, ze coś mnei boli czy się boje, a teraputka pytala, co robilam, jakie mialam sytuacje w danym tygodniu itd. I kierowala rozmowe na zupelnie inne tory. Na poczatku mnie to wkur...ło, ale potem zauwazylam, ze wlasnie skupiajac sie na problemach dnia codzienniego (lub jakichs przeszlych), na omawianiu tego, odczuwaniu emocji ktorych ne odczuwlam itd. - objawy same zaczely znikac. Przestalam miec tachykardie, przestalam sie bac o serce - mimo, ze w ogole o tym nie rozmawilam.

 

Wiec teraz od razu postanowilm przejsc "do rzeczy" i od razu zaczelam mowic o sytuacjach z zycia, a nie o tym, ze mnie coś boli fizycznie. Tez opowiadam np. sny, bo z nich tez mozna rozkmnic, co sie dzieje w glowie :) (wg. podejscia analitycznego).

 

Czyli generalnie "pracować" na terapii - to znaczy dla mnie - mieć chęc do analizowanai swojego życia, roznych sytuacji, obserwowac jak sie zachowuje, i potem na sesji dochodzic - dlaczego msyle tak a nie inaczej, dlaczego zachowalam sie tak itd. Ona powiedziala mi niedawno, że ona nie ma gotowej odpowiedzi, nie zna mnie i nie wie jakie są przyczyny mojego stanu. Ale wlasnie o to chodzi, zebym opowiadala i wtedy wspolnie mozemy wychwycic jakeis rzeczy, ktore mogly wplynac na to, a ktorych sama np. nie zauwazam - i potrzebny ktos z boku, zeby spojrzal obiektywnie i nakierowal w dobrą strone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa super , że mi to napisałaś. No ja ewidentnie byłam na takim etapie jak Ty na poczatku. (i chyba nadal jestem) i rzeczywiscie teraz rozumiem, że terapeutka zarzekała się, że nie da mi gotowych odpowiedzi a nawet gotowych zadań czy ćwiczeń "na pozbycie sie lęku". Szłam tam z oczekiwaniami "wyleczenia mnie". Byłam wręcz roszczeniowa jesli chodzi o roztrząsanie przeszłosci (to jej przypisuję moją nerwicę) a terap. w pewnym momencie miała dość grzebania sie w tym co było.

I jeszcze coś mi przyszło na mysl...zewnętrznie wydaje mi się, że nie ma powodu bym miała tyle objawów i takie lęki. nie dzieje sie nic co je powoduje. Żyję niby spokojnie. Bez większych stresów obecnie. no nie wiem. pytanie jest proste "dlaczego boje się zachorowania?" nic więcej. Czy na to składa się az tak wiele czynników, że trzeba miesiącami albo latami chodzić na terapię? Głupie to:)

 

A sny...długi temat. moje sa zawsze pełne lęku...uciekam lub boję się jakiś monumentów, schodow, przestrzeni, wysokości, ew. wałkowanie czasów podstawówki i liceum, studiów juz nie...albo we snie po prostu kradnę haha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, wiesz co, ja jak poszlam na terapie pierwszy raz i kazali mi opisac swoje życie, to w ogole nie widzialam że mam z czymś problem. Uwzałam, że jedynym problemem jest odczuwany lęk i objawy, gdyby ich nie bylo, bylo by super. Co wiecej... jak zapytali o dziecinstwo, to tez mowilam, ze bylo ok. Co prawda rodzice się rozwiedli, ale ogolnie ok, bez awantur ani niczego. Traumy tez zadnej nie przezylam. Dopiero potem zaczelo wychodzic ile mialam nieuswiadomionych różnych emocji, żalu itd. I pewnie jeszcze mam różne rzeczy o ktorych poki co jeszcze nie wiem ;)

TO z kolei wplynelo na moje pozniejsze funkcjonowanie, relacje itd.

 

I zazwyczaj przyczyną tego naszego stanu, nie jest nawet jakas jedna trauma, tylko generalnie i przezycia, i ich odbior przez nas, i to jak przezywamy emocje (czy przezywamy, czy wlasnie wypieramy bardziej). Ja np, mam problem z emocjami. I mi teraputka mowila, ze takie sprawdzanie tempetaruty, cisnienia itd. moze się wiazac z tym, ze to jest cos "mierzalnego". Cos co moge kontrolowac. A emocje sa czyms dla mnie nieznanym i przerazajacym (dlaczego - to jeszcze pozostaje zagadką). Oczywiscie nie oznacza to, ze jestem jakims ZOMBIE ;) ale duzo ludzi z nerwica ma porblem z emocjami. I wtedy jak czuje jakies napiecie, to mi jest latwiej patrzec na to od strony fizjologicznej (ze mnie cos boli, ze wzrasta mi puls itd. ) i na tym sie fiksowac, a nie na tym, ze odczuwam złośc na kogoś.

 

Wiesz, są różne nurty terapeutyczne. Ten niestety jest dlugotrwaly bo trzeba sie przekopac przez życie a to nie jest łatwe :-/ Czesto duzo czasu zajmuje samo zaufanie terapeucie i otworzenie się przed nim. Czytalam w innym watku, ze ludzie zaczynali mowic o naprawde waznych sprawach z ich zycia dopiero po roku chodzenia (!!!).

Są tez terapie krotkoterminowe, nastawione bardziej na zadania - przelamywanie lęków itd. Ale moim zdaniem, jak piszesz, ze przypisujesz swoja nerwice przeszlosci, no to taka psychodynamiczna/analityczna może Cie naprawde wyleczyc ze wszystkiego. A taka behawioralna tylko zatuszuje Ci objawy na jakis czas. Albo nie bedziesz sie bała chorób (bo wbijesz sobie do glowy, ze nie ma sie czego bać) ale pojawią się jakies inne natręctwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×