Skocz do zawartości
Nerwica.com

ot


elo

Rekomendowane odpowiedzi

Nie mam nic przeciw iwiee osobiście mnie nie obraziła.Ani ja ją :D
Mnie też nie przeszkadza, ale czasami mogłaby się wstrzymać ze swoją ekspozycją statusu.

Ty, ty Karlosbłeno a czym to się różni od narzekania niektórych w drugą stronę? :P

 

Dla mnie w sfinksie jest dość drogo, nie wiem czy w Polsce byłem w droższej restauracji :mrgreen:

 

Dla kogoś jest drogo, dla kogoś tanio.

A czy 300 metrowy dom nad jeziorem , w cenie 400 tys jest drogi czy tani? Jeden stwierdzi - co za okazja, drugi postuka się w czoło bo doliczy dojazdy etc i kupi sobie za to mieszkanie w mieście.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wole do Maka chodzic...jem tez smieciowo i z tego powodu nie umarłam, a wyniki mam b. dobre. Poza tym w maku jest pyszniutka kawa i lody :105: a dzieci -i tak sie ich nie ukniknie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wole do Maka chodzic...jem tez smieciowo i z tego powodu nie umarłam, a wyniki mam b. dobre. Poza tym w maku jest pyszniutka kawa i lody :105: a dzieci -i tak sie ich nie ukniknie.
W macu się nie można najeść, no chyba że bym ponad 30 zl wydał , mają śmieszne małe porcje z resztą chodzę tam może raz na rok, inne fastfoody za podobna cenę oferują więcej żarcia. Gdy mieszkałem w UK chodziłem dość do Maca często i tam to rzeczywiście miejsce dla uboższej części społeczeństwa głównie kolorowych i Polaków, choć tzw chickenownie są jeszcze tańsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty, ty Karlosbłeno a czym to się różni od narzekania niektórych w drugą stronę? :P

Tylko że tu narzeka co druga osoba a pochwalić się wizytami w drogich hotelach i restauracjach nie ma kto.

Może nie wszyscy czują potrzebę chwalenia się takimi sprawami. Właściwie to jest taaaaak mało istotne czy ktoś sypia w Hiltonie czy w drewnianym domu nad Soliną. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wole do Maka chodzic...jem tez smieciowo i z tego powodu nie umarłam, a wyniki mam b. dobre. Poza tym w maku jest pyszniutka kawa i lody :105: a dzieci -i tak sie ich nie ukniknie.
W macu się nie można najeść, no chyba że bym ponad 30 zl wydał , mają śmieszne małe porcje z resztą chodzę tam może raz na rok, inne fastfoody za podobna cenę oferują więcej żarcia. Gdy mieszkałem w UK chodziłem dość do Maca często i tam to rzeczywiście miejsce dla uboższej części społeczeństwa głównie kolorowych i Polaków, choć tzw chickenownie są jeszcze tańsze.
zalezy kto ile je, dla mnie 2 x frytki i ok :mrgreen: a w zestawie dzieciecym to juz w ogole wypas, ale fakt dla faceta to cienko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jedzcie sobie gdzie chcecie, ja jadam w różnych miejscach - zarówno w restauracji, jak i u "pana kanapki", z tym że nie jadam co do zasady (poza nagłymi sytuacjami) w fast foodach i nikt mnie do tego nie przekona. Jeżeli muszę, bo np. to jedyny czynny lokal w okolicy, to biorę sałatkę.

Dom za 400 tysięcy to jak bezcen :D i to za 300 metrów ;) Anka Szklanka, "biere", remontuję i odsprzedaję za 700 :D

Sfinks to na pewno nie jest "ekspozycja statusu" i większość by się w głowę postukała, że ktoś mógł uznać wspomnienie o tym lokalu za "ekspozycję statusu". W Sfinksie jadają moi studenci, a nie multimilionerzy. To zwykła sieciówka. Coś jak Zara czy Orsay, tylko branża inna.

Domek nad Soliną jest ok ;) Nie wiem, kto sobie ubzdurał, że nie jeżdżę np. do Karpacza, Zakopanego, w Bieszczady czy nad polskie morze. Jeżdżę, tylko nie w sezonie (bo po jednej "przygodzie" już nigdy ni pojadę w takie miejsca w sezonie). Mylne wnioski niektórzy wyciągają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sfinks to na pewno nie jest "ekspozycja statusu"

przecież tak nie twierdziłem, jakże mogłem skoro wspominałaś że to głupia restauracja dla studentów. Chodziło o te inne restaurację i hotele.

Większość Polaków to nigdzie nie jeździ a przynajmniej do nie dawna ale teraz dzięki 500 plus wielu pojechało pierwszy raz w życiu i co tzw elita ich obsmarowuje że srają na plaży i przeklinają. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym w maku jest pyszniutka kawa i lody :105:

No, lody mają dobre. Kiedyś nawet jeden wykładowca mi zazdrościł xD

 

Ale,moi kochani.Temat był o braku dzieci :mrgreen::nono::nono:

Nieposiadanie dzieci jest związane z ich posiadaniem. To tak samo jak w wątku ateistycznym gadacie o religii i Kościele :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sfinks to na pewno nie jest "ekspozycja statusu"

przecież tak nie twierdziłem, jakże mogłem skoro wspominałaś że to głupia restauracja dla studentów. Chodziło o te inne restaurację i hotele.

Większość Polaków to nigdzie nie jeździ a przynajmniej do nie dawna ale teraz dzięki 500 plus wielu pojechało pierwszy raz w życiu i co tzw elita ich obsmarowuje że srają na plaży i przeklinają. :mrgreen:

 

Matko...

naprawdę marudzisz.

Nie, Mercure i Radisson to też nie jest ekspozycja statusu.

Nie "głupia" i nie tylko dla studentów, wspomniałam tylko, że skoro studenci tam chodzą, to nie jest super droga.

Ludzie o różnym statusie finansowym jeżdżą w różne miejsca. I z dziećmi, i bez dzieci. A najwięcej jeżdżą... studenci właśnie, jak zauważyłam.

Weź pod uwagę, że dla mnie wyjazd to często praca. Jak jadę do Warszawy, to nie dla rozrywki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa,
bo po jednej "przygodzie"

 

napisz coś więcej bo mnie to zaciekawiło :twisted:

 

Jaki ciekawski :P

Nic takiego w sumie, jakoś 5-6 lat temu to było, byliśmy w takim małym hoteliku w górach (właśnie myślałam, że będzie cicho i kameralnie), byłam po 2 kieliszkach wina (a dla mnie to bardzo dużo, ja po jednym już czuję w głowie), wyszłam z pokoju w szlafroku, uhahana, bo chciałam przynieść coś takiego jakby minibaru z drinkami, wychodzę z pokoju, a to mnie 2 osoby "dobry wieczór". Studenci. Dwa dni czułam się, jakby mnie ktoś na szpilkach posadził, w końcu zmieniliśmy hotel.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym w maku jest pyszniutka kawa i lody :105:

No, lody mają dobre. Kiedyś nawet jeden wykładowca mi zazdrościł xD

 

Mój mąż ma fioła na punkcie shake'ów (na konsultacjach też je pije), a potem słyszę od koła naukowego, żebym mu powiedziałam, że z limonką są lepsze niż truskawkowe :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, nie, a takie komentarze nie są śmieszne, tylko żałosne.
Wiem że żałosne, ale zazdrościć komuś zwykłego loda.
iiwaa' date='
bo po jednej "przygodzie"

 

napisz coś więcej bo mnie to zaciekawiło :twisted:

 

Jaki ciekawski :P

Nic takiego w sumie, jakoś 5-6 lat temu to było, byliśmy w takim małym hoteliku w górach (właśnie myślałam, że będzie cicho i kameralnie), byłam po 2 kieliszkach wina (a dla mnie to bardzo dużo, ja po jednym już czuję w głowie), wyszłam z pokoju w szlafroku, uhahana, bo chciałam przynieść coś takiego jakby minibaru z drinkami, wychodzę z pokoju, a to mnie 2 osoby "dobry wieczór". Studenci. Dwa dni czułam się, jakby mnie ktoś na szpilkach posadził, w końcu zmieniliśmy hotel.

Rzeczywiście traumatyczne przeżycie, no ale nie byłem nigdy nauczycielem, wykładowcą to może nie rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa,
bo po jednej "przygodzie"

 

napisz coś więcej bo mnie to zaciekawiło :twisted:

 

Jaki ciekawski :P

Nic takiego w sumie, jakoś 5-6 lat temu to było, byliśmy w takim małym hoteliku w górach (właśnie myślałam, że będzie cicho i kameralnie), byłam po 2 kieliszkach wina (a dla mnie to bardzo dużo, ja po jednym już czuję w głowie), wyszłam z pokoju w szlafroku, uhahana, bo chciałam przynieść coś takiego jakby minibaru z drinkami, wychodzę z pokoju, a to mnie 2 osoby "dobry wieczór". Studenci. Dwa dni czułam się, jakby mnie ktoś na szpilkach posadził, w końcu zmieniliśmy hotel.

 

eee to nic wielkiego w sumie.

myślałem, że byłaś w Mielnie i jakieś koksy się przyczepiły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×