Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy osoby,bezdzietne są gorsze ?


Rekomendowane odpowiedzi

Ja raczej nie będę miał dzieci, ale nie dlatego ze ich nie lubię tylko jestem życiowym nieudacznikiem i przegrywem który nie radzi sobie sam z sobą a co dopiero z rodziną. A po drugie nie mam nawet kandydatki na to i nigdy nie miałem bo jestem nieśmiałym samotnikiem, który raczej kobiet nie interesuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

identycznie do tego podchodze kurde anka szklanka nawet nie wiesz jak bardzo ciesze sie z tego ze wrocilas na forum bo brakowalo mi tu takich postow

 

Dziękuję. Bardzo miło mi to słyszeć... czytać :P

 

Anka szklanka - wspomnialas o szkolnictwie wyzszym, wiec jestem zmuszona wspomniec tylko ze nasza rola juz nie jest wychowywac czy interesowac sie prywatnymi sprawami studentow (np. sytuacja rodzinna), bo to dorosli ludzie ;) a my tam jestesmy tylko od dydaktyki ;)

 

No pewnie, ale to z rozmachu napisałam :D

 

Choć w przypadku wyższych szczebli edukacji narzekania bywają podobne "A bo ten od filozofii myśli, że my samymi szkopenchałerami mamy żyć! A my mamy przecież tyyyle egzaminów! Co on myśli, że tylko jego filozofia najważniejsza?". Narzekania ze strony studentów są o tyle kosmiczne, że sami wybierają kierunek i nie rozumiem, jak można narzekać na coś czego sami (podobno) chcemy się uczyć.

 

[/ot] ;)

 

tylko jestem życiowym nieudacznikiem i przegrywem który nie radzi sobie sam z sobą a co dopiero z rodziną. A po drugie nie mam nawet kandydatki na to i nigdy nie miałem bo jestem nieśmiałym samotnikiem, który raczej kobiet nie interesuje.

Czekałam na Twój post w tym tonie :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno napisał(a):

tylko jestem życiowym nieudacznikiem i przegrywem który nie radzi sobie sam z sobą a co dopiero z rodziną. A po drugie nie mam nawet kandydatki na to i nigdy nie miałem bo jestem nieśmiałym samotnikiem, który raczej kobiet nie interesuje.

 

Czekałam na Twój post w tym tonie :mrgreen:

No cóż, jestem przewidywalny do bólu. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osoby bezdzietne są bez wątpienia gorsze :pirate: Nie pomogą na ten stan posty osób również bezdzietnych, które uzasadniają, że nie są wcale gorsze.

Są gorsze i tyle. Mało tego, odczuwają swoją gorszość do tego stopnia, że nonstop o tym myślą i postanawiają zapytać na forum, czy przypadkiem nie są gorsze?

- jak wiadomo posiadający dzieci, nie napiszą wprost bezdzietnym - "jesteście gorsi", cicho siedzą, ale w głębi duszy mają ich za gorszych, przede wszystkim za brak podjęcia trudu jakim jest wychowanie.

 

Powie wam tak nawet ksiądz na kolędzie, jak wiadomo: dzieci = sakramenty, sakramenty = kasa, dzieci = kasa, brak dzieci = brak kasy z sakramentów.

Nie bez powodu jestem pytany podczas takiej wizyty kolędowej - gdzie mam żonę i czy myślę o tym, jak wspaniale byłoby zostać ojcem? :( - już wiem jak odpowiadać na takie pytanie w przyszłości, powiem, że nie mam kasy, ale nie na związek i jego utrzymanie, tylko na dzieci i ich opłaty za sakramenty :mrgreen:

 

Troszkę trolerki Wam nie zaszkodzi, coś tu nudno macie, jedna część powyższego posta pisana zgodnie z prawdą, druga nie :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze nienawidzę dzieci "jak byk koloru czerwonego"

Powiedzenie "działać jak czerwona płachta na byka" nie ma nic wspólnego z prawdą - byki wcale nie widzą koloru czerwonego, działa na nie ruch płachtą, nie kolor, testowali to w pogromcach mitów, płachta równie dobrze mogłaby być zielona :D ale zielony nie pasuje do koloru krwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No pewnie, ale to z rozmachu napisałam :D

 

Choć w przypadku wyższych szczebli edukacji narzekania bywają podobne "A bo ten od filozofii myśli, że my samymi szkopenchałerami mamy żyć! A my mamy przecież tyyyle egzaminów! Co on myśli, że tylko jego filozofia najważniejsza?". Narzekania ze strony studentów są o tyle kosmiczne, że sami wybierają kierunek i nie rozumiem, jak można narzekać na coś czego sami (podobno) chcemy się uczyć.

 

Ja tez tego nie rozumiem.

O ile jestem jeszxze w stanie zrozumiec, ze narzekaja na doktryny polityczne i prawne, prawo rzymskie, historie panstwa i prawa (czyli typowo historyczne przedmioty) , ale jak narzekaja na prawo karne, cywilne, finansowe, podatkowe, rodzinne, handlowe... To coz, nie zrozumiem. Po co przychodzili? Jeden mnie "zastrzelil" kiedys. Pytam tak orientacyjnie (poczatek 2. semestru 2. roku), co by chcieli kiedys robic... Prowadzic restauracje - pierwsza odpowiedz :D

A dlaczego prawo? "mnie w sumie prawo nie interesuje, ale dobrze mature zdalem i nie wiedzialem na co isc".

Juz nie pytam :D

Zwlaszcza ze ja sama w tym roku nie puscilam tylko jednej osoby. I to jest juz ciezki przypadek, bo nie zdal 2 lata temu (nie u mnie, u dosc ostrego doktoranta), nie zdal rok temu (u doktorantki lagodnej jak baranek, ktora stawia czworki i piatki), nie zdal teraz. A my mamy nieformalne zalecenie zeby cwiczenia jednak zaliczac... Wiec wyobraz sobie, jaka to wybitnie oporna persona musi byc ;) w dodatku politycznie zaangazowany podobno - grupa mi mowila.

 

Najsmiesniejsze jest to, ze nie zdaja sobie sprawy z tego, ze mamy w gabinetach cholernie cienkie drzwi i jak stoja i gadaja, to wszystko slychac, czy chcemy, czy nie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kotek em, by pewno adoptła pierwsza:)

 

Jasne, mam Ciebie na liście ;)

 

W temacie: zgadzam się z Liberem. Jeśli ktoś sam czuje się gorszy z powodu nieposiadania dzieci, będzie srał postami i bezsensownymi argumentami. Ten, który nie czuje się gorszy zdanie kogokolwiek będzie miał głęboko w piii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niechęć posiadania dziecka to defek umysłowy, czy to wrodzony, czy nabyty w trakcie życia. Tak jak samochód służy do jazdy, samolot do latania, tak kobieta została stworzona do płodzenia potomstwa. Ale to nie oznacza, ze nie rozumiem takich kobiet. Ja bym chciał mieć dziecko, ale moje problemy psychiczne zapewnie skutecznie uniemożliwią mi pokonanie tego szczebla w samorozwoju, czy rozpoczęcia kolejnego etapu życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artemizja, tez wychowałam juz dziecko, tez nie moje ale bliskiej osoby, w sumie "dostałam dziecko" jak miało 2 tygodnie i trzeba było sobie radzic, przezyłam i kolki i bunt i inne takie i dzieki temu uwazam ogolnie ze matki (ogolnie te "matki" ktore wychowuja i pomijam patologie) powinny miec miejsce zagwarantowane w niebie. To jest bardzo duzy wysiłek zarowno psychiczny jak i fizyczny, niemniej faktycznie ze "swoim" jest troche inaczej -mimo wszystko. Kiedys sie bardzo obruszałam jak ludzie to mowili, teraz faktycznie widze roznice, albo moze jestem starsza i mam wiecej cierpliwosci... ;)

 

 

Mnie sie tez marzy adopcja, najlepiej przez arabskiego szejka, który ma wyspę gdzie rosna pomarancze na drzewach i swieci słonce :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie nie interesowałaby adopcja dziecka, interesujące dla mnie jest tylko "posiadanie" dziecka z własną żoną. "Posiadanie" dobrej żony i potomstwa jawi mi się jako coś radosnego, interesującego.

Osoby z moimi problemami raczej nie należałoby dopuszczać do małżeństwa i rodzicielstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Neon, ale ale!

Rzecz w tym, ze kobieta nie jest rzecza, ktorej narzucic mozna jej przeznaczenie. Samo porownanie do samochodu uwazam za nieodpowiednie.

Mozna porownac do insyntku lowieckiego kota, ale NIE DO RZECZY, bo rzecz ma takie przeznaczenie, jakiego CHCE WLASCICIEL. Kobieta nie posiada wlasciciela.

 

Dwa - rola samochodu jest co do zasady jedynie pelnienie funkcji srodka transportu. Kobieta - niezaleznie od tego, czy dzieci posiada, czy nie - ma WIELE rol spolecznych (no, chyba ze sama siebie sprowadza wylacznie do roli matki, ale to juz chyba tylko skrajne przypadki rezygnuja ze wszystkich innych rol).

Kobieta moze wiec miec wiele obszarow, na ktorych sie realizuje.

 

Co wiecej - samochod, o ktorym wiadomo, ze juz nie pojedzie, nadaje sie tylko na zlom. A co z kobieta?

 

Dlatego uwazam, ze porownanie chybione.

 

 

Artemizja, ja malych dzieci nie lubie ;) (nie wlaczajac w to matek, nie stronie od nich, bylebym nie musiala sluchac o malych dzieciach, bo zwyczajnie mnie ten temat nudzi i nie zwyklam zachwywac sie czyms, co mnie sie nie podoba, wylacznie dla czyjejs satysfakcji), lubie za to starsze dzieci. Takie, z ktorymi mozna porobic rozne ciekawe rzeczy, a przy tym nie trzeba im poswiecac calego swojego zycia. 10+ jest idealne ;) to kolezanka mi mowila, ze jej corka caly czas potrafi sobie zajac - 3 razy w tygodniu przychodzi korepetytorka, to razem siedza nad lekcjami, a poza tym karaoke, kolezanki, kinnect, rolki, sport. Sama podkresla jaki spokoj ma :D

Ale z takim dzieckiem mozna i w weekend w pilke pograc, i wyskoczyc do zoo, pospiewac :D

Nie da sie zaprzeczyc, ze dorosly tez ma frajde :D

Dlatego mezczyzni zwykle wola starsze dzieci. Kolega sam mi mowil, ze on nie czul zwiazku z niemowleciem - poczul dopiero, kiedy syn wyrosl, zaczeli sie razem bawic etc.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa,

Dzieci wychowuja sie w 200-300 metrowych domach z ogrodem. Z psem, z basenem, z wlasnym mini placem zabaw, domkiem na drzewie i piaskownica. Jeden Kuba ma wlasnego kucyka (ojciec jezdzi od lat, syn podlapal).

Mlody mieszkajacy 4 ulice dalej ma z 10 lat, a dronem smiga tak, ze myslalam, ze mi glowe utnie

 

przecież to nie jest wychowywanie dzieci tylko ich hodowanie i dziwić się, że w socjologii funkcjonuje takie pojęcie - wyjałowione klasy średnie.

nie wiem czy tutaj forumowicze mieli styczność z takim bananowym towarzystwem jak troche podrośnie, jakie to wyjałowione i zdemoralizowane. a gdzie się miało nauczyć pewnych wartości? z książek? tylko w ogniu życia mogło się to stać, w relacjach, interakcjach a do tego potrzeba coś więcej niż dostawanie wszystkiego na tacy.

 

jakby mi taki wyjałowiony bachor dronem nad moją działką "śmigał" to bym mu tą zabawkę skasował i mógłby sobie lecieć z bekiem do swojego wyjałowionego starego, ahahaha.

 

normalne dorastanie a nie bycie hodowanym w złotej klatce, to jest jak dzieciak zrobi lekcje, wychodzi na dwór i z innymi dzieciakami gra w kapsle, kwadraty, koszykówkę, podchody itd.

nie wiem jak jest dzisiaj w sumie, ale kiedyś tak było i to było piękne, żadne gadżety nie zastąpią interakcji z rówieśnikami !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tę zabawkę.

 

On nie latal nad moim ogrodem, nadinterpretacja. Latal sobie nad gruntami nalezacymi do pana, ktory je zawodowo sprzedaje. Ja przechodzilam z psem.

 

Jakie wartosci masz na mysli? Nie uwazam, ze nasza siostrzenica - na przyklad - nie ma wartosci.

 

Na osiedlach domow jednorodzinnych troche inaczej to wyglada. Nie ma tutaj jednego wspolnego placu zabaw, kazdy ma jakies rzeczy do zabawy przed domem - zalezne od wieku dziecka. Basen, hustawki, trampoliny etc. Dzieci bawia sie razem, bo sie odwiedzaja po sasiedzku. I to bardzo dobre - caly czas sa pod kontrola rodzicow na ogrodzie. Nie ma samochodow, nie ma psow biegajacych luzem, ja nie musze sie martwic ze dzieciaka rozjade bo kopie pilke na srodku ulicy albo ze mi nagle wleci pod kola. Nie ma bojek, nie ma wybitych szyb, nie ma rysowania po samochodach (toz to zostawia slady na szybach, nie da sie oszukac), nie ma wielkiego wrzasku pod oknami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×