Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ta osoba przeszła traumę w postaci widoku własnych wnętrzności, które wylały się na łóżko jak usiadła. Za wcześnie zdjęto szwy... Zaczęło się tym, że postrzegał lekarzy i pielęgniarki jako zło, jako wrogów. Wszędzie węszył spisek. Później zaczęły się duszki i krasnoludki. I w ogóle głosy, które kazały coś tam robić - np połknąć opakowanie tabletek. Ta osoba kilkakrotnie lądowała w szpitalu psychiatrycznym na oddziale zamkniętym... Wierzcie mi, MY jesteśmy zdrowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś nie wierzyłam , że DD kiedyś minie albo zmniejszy się!

Chcę w was tchnąć optymizm, bo to naprawdę może minąć. Fakt faktem jeszcze mi się czasem zdarza, ale już o mniejszej intensywności. Nie jest juz takim koszmarem jak kiedyś. Uwierzcie u mnie od DD się zaczęło, później lęki, szpital psych, diagnoza nerw. depr-lękowa,leki. DD mnie przerażało bo od tego się zaczęło, a poza tym nie wiedziałam co się ze mna dzieje, nie znałam forum nie wiedzialam ze to się tak nazywa (Deralizacja, depersonalizacja) ja raczej podejrzewalam jakas chorobe psychiczna).

Teraz bardzo rzadko mam DD, nie zawsze udaje mi sie myslec pozytywnie, ale staram sie.

życze nam wszystkim wytrwalosci w walce z ta paskudna choroba:**

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wam powiem ze ja już nie wiem co mi jest ale jest bardzo źle:/ ja tak naprawde to nie wiem juz tez jak opisywac te moje objawy bo to co sie ze mną dzieje jest poprostu popie....dolone, nie rozumiem tego i sie z tym gownem wykańczam pomału:/i nie wiem tez czy to jest samo d/d czy co a po za tym, ciagle sie pogarsza i jaki tym sęk, najprawdopodobniej zaczynam prace, przypuszczam ze od przyszłego poniedziałku lub jeszcze w tym tyg. jak nie dam rady, raczej zostaje mi opcja SZPITAL choć szkoda mi tracić zycia na około 2 miesiace szpitala, ale i tak je trace przez to co sie ze mna dzieje, ja mimo ze nie mam zadych urojeń omamow itp. no chyba ze huczenie z uszu/głowy o ile mozna to omamem nazwac bo to jest niewiadomego pochodznia to mam jednak przypuszczenia ze to coś poważniejszego jest niz zwykła nerwica:/ choć mam nadz ze jednak nerwica ale coś mi sie w to wątpi niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola dzieki za pocieszenie, ale coś mi zaczyna puszczac pomału dziś wymiekam poprostu w niedziele beczałem ze z tym wszystkim nie daje rady juz ze nie mam juz siły, leki zadne nie działaja, mam wrażenie ze poprostu sie trace jakby mnie nie było, dziś prawie pół dnia byłem z kumplem w pracy taka małą fuche zrobić no myslałem ze nie uwale poprostu od rana zamulenie, niobecność, wrażenie ze zaraz strace świadomość nie czuje sie soba,nie mozność porzadnego skupienia sie na pracy przez ten stan jakby mnie nie było, jakieś drżenia wenetrzne ciagle, o lęku juz nawet nie wspominam, ciagłe sie zastanawianie czy bede w stanie wykonywać dane czynności, czy bede w stanie jechac autem czuje sie jakiś odciety od swiata, wyobcowany, sam juz nie wiem chodze jak neptyk normalnie kur....a mać mozna naprawde oszleć od tego:/ to jest jakieś porąbane normalnie i naprawde utrudnia mi funkcjonowanie jak cholera, rozmawiam z kimś na mieście i noramlnie jak by mnie tam nie było wogule jak bym w tym nie uczestniczył dosć juz mam jak cholera a mam zaczać prace bardziej biurową teraz i jak nie dam rady to nie wiem naprawde chyba szpital bo co innego, mam sie zwolnić z pracy jak rady nie dam neuroleptyk brac poprostu nie wiem...i tyle czasu to trwa i nie chce sie zatrzymać... ale tak zyć nie idzie na chama...:/ choć szkoda mi czasu na ten szpital tym bardziej ze boję sie troche mame sama ja zostawić na tak długi okres czasu tego pobytu w szpitalu, kurcze jestem w tak nie konfortoej syt. ze nie wiem juz co robić, po za tym znajomi dryndaja co sie ze mna dzieje ani na browara nie wyjde ani nic, nie chce pić bo biore te cholerne leki, a co mam im mowić bo juz sam nie wiem kilka moich najblizszych znajomych wie ale co z reszta, zaczynaja sie sypać znajomości ktore były dla mnie tez wazne pod penymi wzgledami w zyciu tez probuje to jakoś tłumaczyć ale to i tak kit, ja miałęm dość rockendrolowe życie wczesniej wszedzie mnie pełno było zawsze coś robiłem coś kombinowałem tu na browara tam coś załatić tu sie kogś poznało łeb na karku miałem itd., moja dziewczyna tez juz zaczyna sie dość powaznie o mnie martwić, a teraz lipa na kazdej lini wszytsko sie sypie łacznie ze mna:/

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kozlatko, wiem co przeżywasz, doskonale cię rozumiem, nerwica może spieprzyć życie na maksa, coś o tym wiem, ostatnio miałam lepsze dni, nie wchodziłam na forum, ale musiałam znowu wrócić bo znowu się zaczęło:/pamiętaj, że nie jesteś w tym sam, że większość z nas przeżywa to samo, wiem że to brzmi banalnie ale może trochę cię to podniesie na duchu i da siłę, musisz sobie powiedzieć "jestem silny, nerwica mnie nie pokona, dam sobie z nią radę do cholery!!!", przede wszystkim nie trać nadziei, że będzie lepiej...może wybierz się do innego lekarza, jakieś inne leki może by ci pomogły, a co do neuroleptyku to jest tak, że nas nerwicowców to one tylko uspokajają a nie leczą i można być naprawdę nie do życia po nich, ja akurat biorę pernazyne i jest w miarę ok ale ostatnio to tylko całymi dniami mi się spać chce:/a brałam też chlorpotixen i była masakra, poprostu nie kontaktowałam, miałam jakieś zaburzenia widzenia itp a więc pamiętaj, że leki to nie jest jedyne rozwiązanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiolcia dzieki napewno mnie troche podniosłaś na duchu, ale co to da, jak czuje sie jak sie czuje...ja nie mam tak że mam lepsze czy gorsze dni cały czas jest tak samo albo jeszcze gorzej, tylko czasem poprostu może mniej sie przejmuje tym wszystkim a czasem troche bardziej daje mi to popalić i w tedy juz totalnie wysiadam:/, ale to i tak jest cały czas, ta moja nadzieja moze i jeszcze jest ale jest jej naprawde coraz mniej, bo ileż można wytrzymać ile mozna jeszcze znieść bez przerwy wytchniania, ja jak narazie biore moklar juz 3 tydzień lecz bez efektu a taka miałęm nadz. ze ten lek moze pomoże, co do neuroleptyku moja psycholka mowi dokładnie to samo co ty napisałaś i dlatego też nie chce mi go przepisać i uwarza ze jest nie konieczny zreszta juz 3 lekarzy tak powiedziało, zmiana lekarza juz nie ma sensu, ale jak sie tego pozbyć psychoterapia w ktora nie wierze, bo jak ma rozmoa pomuc jak i tak bede sie czuł tak samo to nic nie da w moim przypadku bo sa to u mnie obiektywne odczucia tak samo moge rozmawiać i dziewczyna, znajomymi zeby odwrucić uage od objaow ale i tak sie bede czuł jak sie czuje, moge co jak najwyrzej sie z nimi nauczyć zyć co w zasadzie robie cały czas lecz tak sie nie da jak sie nauczyć żyć z jakby oderwaniem od rzeczyistości, nie byca soba, bycia nobecnym cały czas jakby, lękami niewiadomego pochodzenia, tego sie nie da poprostu, trzeba szukać dalej innego wyjścia tylko jakiego i gdzie tego juz sam nie wiem.

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja zastanawiam sie dlaczego akurat d/d...dlaczego nie inne, bardziej fizyczne objawy cos co jestem w stanie jakos zrozumiec...co to za beznadzieny objaw to d/d i czy to znaczy ze jest jest bardzo zle skoro takie cos mam a nie np.jakies problemy z sercem, oddychaniem itp. czy to dlatego ze akurat na tym skupilam cala swoja uwaga i juz teraz koleczko sie samo nakreca...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez mnie to pytanie nurtoje, dlaczego nie zatrzymało sie np. na zawrotch głowy, zab. rownowagi i innych somatycznych objawach ktore miałem na samym poczatku tego chorobska, tylko brneło i brnie dalej do przodu lęki d/d i sam juz nie wiem jak to wszystko nazywać co sie ze mna dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kozlatko i cala reszta... A czy wychodzicie z domu? Jezdzicie na rowerku? Spacerki po lesie jakies robicie? To pomaga, wiecie? Kupcie sobie jakiegos futrzaka, pojezdzijcie konno, jezdzcie nad jeziorko, na ryby, wypocznijcie. To moze brzmiec dzwnie, przerazajaco itp, ale to dobra rada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne ze wychodze na miasto do dziewczyny na rower dość czesto itp. prace stałą mam zaczać, ale nie stety na mnie to nie działa wszedzie czuje sie tak samo bez roznicy czy w domu na mieście czy obojetnie gdzie, choć ostatnio faktycznie spedzam w domu wiekszość czasu, co kiedyś było nawet nie do pomyslenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnei tez nie ma to roznicy gdzie jestem i co robie...a na spacery wychodze prawie codziennie.

kozlatko pisales ze do tej pory twoje zycie bylo ok i nagle TO.u mnie bylo inaczej, nie mailam jakiegos wydarzenia od kiedy to sie zaczelo ale przez kilka ostatnich miesiecy a moze lat moje zycie meczylo mnie!!!raczej psychicznie i od srodka i tylko ja o tym wiedzialam.No ale moge powiedziec, ze akurat to jest powodem nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No mozna smiało powiedzieć ze mnie to nagle rąbneło zaczeły sie zawroty głowy, zburz. rownowagi a potem to juz leciało...bardzo czesto z tego co sie obczytałem powodem nerwicy sa nieuświadomione konflikty wewnetrzne właśnie, a macie w tym d/d jakieś zaburzenia poczucia czasu, jakby zatracenie poczucia czasu :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tak nieuswiadomione konflikty wewnetrzne!!!gdybym ja tylko wiedziala o ktory konflikt chodzi, a moze nie chodzi o zaden o ktorym mysle!!!mozna pewnie cale zycie szukac!!!

dobrze byloby gdyby najpierw zniknely objawy, d/d!!!szukaloby sie latwiej!!!

a jezeli chodzi o czas to czasami tez tak mi sie wydaje, ze jakos nei tak z tym czasem ale jakos nie skupiam sie zbytnio na tym akurat, gdybym zaczela to dodatkowy stres.chociaz moze to bylaby jakas metoda, skupic sie tak bardzo na czyms innym niz d/d i trwac przy tym, ciekawe co byloby dalej...tp juz tak se pisze bez sensu, bo czasami...wiadomo co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj myśle ze jest tragcznie i to nawet bardzo tragcznie od wczoraj:/ i raczej mi sie to nie wydaje to sa obektywne odczucia, jakby mi sie tylko wydawało to dawno bym sie tym nie przejmował i raczej by mnie tu nie było, i zaczyna mnie to wszytko poteżnie wku...wiac...:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Derealizacja to jest choroba do wyleczenia, ale trzeba iść do psychiatry. Ja trafiłem na świetnego fachowca i dziś mogę być z tego dumny, że znów wiem że to rzeczywistość. To w końcu dzieję się naprawdę, pozatym ze mi sie obraz trzęsie delikatnie to wszystko wróciło do normy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy dobrze wybrałam temat, ale chcę coś Wam napisać. Otóż, oprócz klasycznego poczucia odrealnienia, czy niebycia sobą ostatnio coraz częściej zdarza mi się taka sytuacja: nagle przechodzą mnie dreszcze, po czym mam wrażenie jakby moja dusza oddzielała się od ciała, jakby odpływała. Trwa to sekundy, a "powrót" jest niezłym wstrząsem dla organizmu. Jeszcze nie mówiłam o tym lekarzowi i szczerze mówiąc trochę się boję, co to może być :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja znalazłam sposób na tą potworę - pracę... Jakoś mi pozwala się określać być może dlatego, że dużo wymaga (praca). Nienawidzę czuć się oderwana nawet nie wiem od czego i gdzie. Bardziej od derealizacji wkurza mnie myśl: 'i to wszystko? tak ma wyglądać twoje życie?...'. Ale przynajmniej znalazłam sobie punkt zaczepienia z rzeczywistością. Zastanawiałam się ostatni skąd się to wzięło. Wydaje mi się, że przyczyna tkwi w pewnych cechach charakteru, które kłócą się z moimi pragnieniami - do tego jestem masochistką (jak mam mieć troszkę to wolę nie mieć nic). I w wyniku tego nie mogę odnaleźć swojego miejsca ani celu. Ale secretgirl najbardziej przeraża mnie perspektywa tego 'całego życia'! Kufa nie może być. Nie wiem ile masz lat, ale przychodzi taki wiek, że patrzysz już nie tylko przed siebie ale i za siebie - analizujesz co przeżyłaś, co osiągnęłaś... Jeśli walczyłaś to przynajmniej możesz być dumna i mieć świadomość, że zrobiłaś wszystko aby sobie pomóc. Nie masz do siebie aż tak wielkich wyrzutów, że nadal w tym tkwisz - bo My nerwuski chyba już zawsze będziemy wobec siebie samych niesprawiedliwie krytyczni i zawsze mimo wszystko będziemy coś sobie wyrzucać (niska samoocena).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lena88, a masz to tak ni stąd ni zowąd czy na przykład jak zasypiasz?ja miewałam coś takiego jak zasypiałam lub budziłam się, na szczęście już to się zdarza bardzo rzadko, szczególnie kiedy kładę się w dzień

secretgirl, ja czasem boję się patrzeć w lustro, bo pojawia się lęk, że ta osoba którą widzę w lustrze to nie ja, że pierwszy raz siebie w życiu widzę itp, okropne to jest, staram się nie analizować ani nie myśleć kiedy np robię makijaż, a jak ty to odczuwasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×