Skocz do zawartości
Nerwica.com

Historia z żonatym facetem


Rekomendowane odpowiedzi

2. "Idąc za podobnym pogladem mojej wykładowczyni, Prof. dr hab. zwyczajnej Anny N. jestem za karą śmierci."

Wykładowczyni? Nie ma takiego określenia. Jesteśmy wykładowcami, tak samo jak mężczyźni, nie wykładowczyniami, bo brzmi to komicznie. Jestem doktorem, ćwiczeniowcem, pracownikiem naukowym. Bez zbędnych - nieobowiązujących - żeńskich form. Cóż, feministki...

 

Wykładowca Anna N. Brzmi lepiej? Z góry zakładasz, że jestem feministką. Cóz, muszę Cie rozczarowac, bo nią nie jestem. CDN nastąpi jutro :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że masz inne stanowisko, nie oznacza, że nie można poszukać innych. Poznanie innych stanowisk nie oznacza od razu, że musisz zmienić swoją opinię. Ale postawa, nie wiem i NIE CHCĘ wiedzieć charakteryzuje jedynie Ciebie. Ja tam lubię zdobywać wiedzę, niekoniecznie w celu zmiany poglądów.
To Ty tak uważasz. Każdy sadzi wg siebie. Lubie zdobywać wiedzę, niekoniecznie z for psychologicznych (mam na mysli wiedze z zakresu prawa czy psychopatologii), a tymbardziej nie od osoby, która desperacko pisze językiem prawnym na forum psychologicznym i szuka poklasku wśród jego użytkowników ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomijając aspekty moralne, kara śmierci jest nieopłacalna. Jeśli ma być wykonana "humanitarnie" to trzeba wykonać szereg czynności potwierdzających winę tej osoby itd., a to czasem zajmuje lata i potrzeba na to dużo pieniędzy. M. in. dlatego w kręgu cywilizacji zachodniej jest wykonywana tylko w USA.

 

Odnośnie dostrzegania różnicy miałam na myśli raczej pierwszą sytuację - czyli obrońca i zarazem człowiek.

Ludzie często nie dostrzegają tego, że to jest PRACA. Nie wiem jak głupim trzeba być (i nie mówię tutaj o nikim z forum, ale ogólnie, obserwując opinię publiczną), żeby myśleć, że obrońca popiera czyn swojego klienta.

Właśnie dlatego nie mogłabym być prawnikiem. Nie potrafiłabym oddzielić swoich poglądów od pracy i bronić jakiegoś zwyrodnialca, który brutalnie zgwałcił kobietę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomijając aspekty moralne, kara śmierci jest nieopłacalna. Jeśli ma być wykonana "humanitarnie" to trzeba wykonać szereg czynności potwierdzających winę tej osoby itd., a to czasem zajmuje lata i potrzeba na to dużo pieniędzy. M. in. dlatego w kręgu cywilizacji zachodniej jest wykonywana tylko w USA.

 

Odnośnie dostrzegania różnicy miałam na myśli raczej pierwszą sytuację - czyli obrońca i zarazem człowiek.

Ludzie często nie dostrzegają tego, że to jest PRACA. Nie wiem jak głupim trzeba być (i nie mówię tutaj o nikim z forum, ale ogólnie, obserwując opinię publiczną), żeby myśleć, że obrońca popiera czyn swojego klienta.

Właśnie dlatego nie mogłabym być prawnikiem. Nie potrafiłabym oddzielić swoich poglądów od pracy i bronić jakiegoś zwyrodnialca, który brutalnie zgwałcił kobietę.

 

Takie sprawy to mniejszość.

Wydaje się, że jest ich tak dużo, bo są medialne. Nie musiałabyś nawet takowych prowadzić. Co więcej - nie musiałabyś nawet prowadzić spraw karnych, żadnych.

Więcej jest spraw o przywłaszczenie mienia, posiadanie narkotyków, bójki, naruszenie nietykalności cielesnej (która kobieta tego nie zrobiła nigdy w życiu, niech się zgłosi ;) - czyli np. strzelenie komuś w twarz), uszczerbki na zdrowiu, paserstwo, oszustwo, oszustwo komputerowe, uruchomienie impulsów telefonicznych na cudzy koszt, pokrzywdzenie wierzyciela, znieważenie itd. Naprawdę, mamy tego mnóstwo. Co więcej - prawie każdy z nas popełnił kiedyś jakieś przestępstwo.

Przykład - dokonałam krótkotrwałego zaboru pojazdu mechanicznego, biorąc sobie ot tak samochód męża sprzed domu (bo ze swoim zapomniałam jechać na przegląd). Równie dobrze mogłabym za to usiąść na ławie oskarżonych. Od 3 miesięcy do lat 5 pozbawienia wolności. Acz na szkodę osoby najbliższej - więc ścigane na wniosek pokrzywdzonego (uff :D ).

Większość osób nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, kiedy popełnia przestępstwo. Mogą próbować się bronić, że pozostawali w błędzie co do prawa (czyli nie wiedzieli że to zabronione), ale nie będzie on usprawiedliwiony.

Nie odważyłabym się więc od razu stwierdzić, że bronimy zwyrodnialców.

Co więcej - mamy przecież sporą grupę przestępstw z nieumyślności. I co w takim przypadku? ;)

 

To opinii publicznej wydaje się, że zapewne wszyscy, którzy "siedzą" to zwyrodnialcy.

 

 

 

Ladywind - po pierwsze, językiem prawniczym (język prawny to język ustawy), po drugie - to NIE JEST język prawniczy. Ja Ci tutaj nie robię wykładu o kombinacji strony podmiotowej czy obiektywnym przypisaniu skutku. Wybacz, nie robię tego celowo. Zauważ, jak mówią lekarze, z rodzin lekarskich, którzy mają tylko znajomych lekarzy. Wszyscy moi znajomi to prawnicy, my tak rozmawiamy na co dzień. Również z mężem tak rozmawiamy (takim słownictwem), mówiąc o zupełnych pierdołach. Nawet dziś zabrałam mu telefon, a mąż próbując mi go odebrać powiedział, że to bezprawne, zawinione i społecznie szkodliwe. Oczywiście żartem.

Jeśli chcesz wiedzieć, czy piszę zgodnie z nauką prawa - sprawdź, to banalnie łatwe do sprawdzenia. Jeżeli szukasz wiedzy na ten temat, to nie polecam internetu - pełno albo bzdur, albo rzeczy sprzed nowelizacji.

Aczkolwiek jeżeli chcesz, to poszukaj sobie - polecam naprawdę szczerze - e-Czasopismo Prawa Karne i Nauk Penalnych, bodajże Jagiellonka to wydaje. Ostrzegam - pewnie będzie pełno Zolla :D Ale masz tam też od cholery innych "mądrych panów" ;)

 

Gdybym szukała poklasku, to pisałabym właśnie prostym, luźnym językiem i zgrywała "swojską dziewuchę". Nietrafione. W ogóle mi na tym nie zależy. Raczej zrobiłam pewne rozeznanie - pisząc o jednym z mniejszych swoich problemów w tamtym wątku - czy mogę pisać o problemach istotniejszych (acz nie są to zaburzenia psychiczne, ale wiążą się z moim domem rodzinnym). I stwierdziłam, że chyba nie.

 

No i jak zwykle się nie wyśpię.... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie sprawy to mniejszość.

Wydaje się, że jest ich tak dużo, bo są medialne. Nie musiałabyś nawet takowych prowadzić. Co więcej - nie musiałabyś nawet prowadzić spraw karnych, żadnych.

Więcej jest spraw o przywłaszczenie mienia, posiadanie narkotyków, bójki, naruszenie nietykalności cielesnej (która kobieta tego nie zrobiła nigdy w życiu, niech się zgłosi ;) - czyli np. strzelenie komuś w twarz), uszczerbki na zdrowiu, paserstwo, oszustwo, oszustwo komputerowe, uruchomienie impulsów telefonicznych na cudzy koszt, pokrzywdzenie wierzyciela, znieważenie itd. Naprawdę, mamy tego mnóstwo.

W tym wypadku zależy kogo bym broniła. Chuligana, który pobił, bo tak, bym nie chciała bronić, jego ofiarę już tak :D

Ja tam nikomu nigdy jeszcze nie strzeliłam z liścia :P

 

Czyli obrońcy z urzędu, którzy bronią takich zwyrodnialców po prostu chcą wziąć taką sprawę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej zrobiłam pewne rozeznanie - pisząc o jednym z mniejszych swoich problemów w tamtym wątku - czy mogę pisać o problemach istotniejszych (acz nie są to zaburzenia psychiczne, ale wiążą się z moim domem rodzinnym). I stwierdziłam, że chyba nie.

Tutaj możesz jedynie dowiedzieć się jak ludzie odbierają Twoje wpisy. Jeśli oczekujesz poważnej rady, udaj się do psychologa zajmującego się problemami DDA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa,
Zapraszamy

 

żartowałem, nie nachodzę ludzi z szachami pod pachą:D

 

Teraz tak mowisz, strach Cie oblecial

:D :D :D

 

[videoyoutube=a0QiuaIBstw][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ile razy ktoś.Z nas,nie obejrzał się za zajętym już człowiekiem.Wiedząc,że nie ma szans.Nie pożądaj żony bliźniego swego.Słyszymy,cóż z tego.Nakazy swoje,a mózg wie lepiej i pożąda.

 

Niekoniecznie.

Można uznać, że ktoś jest obiektywnie atrakcyjny - i równocześnie go nie pożądać.

 

ALBO POŻĄDAĆ W MYŚLACH I TEGO NIE MÓWIĆ :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie sprawy to mniejszość.

Wydaje się, że jest ich tak dużo, bo są medialne. Nie musiałabyś nawet takowych prowadzić. Co więcej - nie musiałabyś nawet prowadzić spraw karnych, żadnych.

Więcej jest spraw o przywłaszczenie mienia, posiadanie narkotyków, bójki, naruszenie nietykalności cielesnej (która kobieta tego nie zrobiła nigdy w życiu, niech się zgłosi ;) - czyli np. strzelenie komuś w twarz), uszczerbki na zdrowiu, paserstwo, oszustwo, oszustwo komputerowe, uruchomienie impulsów telefonicznych na cudzy koszt, pokrzywdzenie wierzyciela, znieważenie itd. Naprawdę, mamy tego mnóstwo.

W tym wypadku zależy kogo bym broniła. Chuligana, który pobił, bo tak, bym nie chciała bronić, jego ofiarę już tak :D

Ja tam nikomu nigdy jeszcze nie strzeliłam z liścia :P

 

Czyli obrońcy z urzędu, którzy bronią takich zwyrodnialców po prostu chcą wziąć taką sprawę?

 

W naszym języku ofiara to już... kaput ;) Jak żyje, to mamy pokrzywdzonego. Z tym że nie możesz go bronić, bo on nie jest oskarżonym, ale on może być oskarżycielem posiłkowym i ten oskarżyciel posiłkowy może mieć swojego pełnomocnika - i możesz nim być. To się zresztą często zdarza, mój mąż zresztą chyba lubi być pełnomocnikiem oskarżyciela - choć to tylko moje przypuszczenia :D

Obrońca z urzędu może odmówić z pewnych przyczyn - osobistych również - podjęcia się sprawy.

Wówczas idzie na następnego z listy, następnego, następnego. Tak było w przypadku Mariusza T.

Poza tym nie musisz być obrońcą z urzędu ;)

 

To jest przestępstwo pobicia, ale tylko jeśli co najmniej 2 osoby biły ;) Dziwne, acz tak się przyjmuje. Możesz sprawdzać - jak byłam gówniarą i dopiero się uczyłam, to też nie wierzyłam :D czyli na przykład jak porządnie Ci przywalę (to nie jest groźba karalna! ;) ) to nigdy nie będzie to przestępstwo pobicia :D

Bójka to z kolei zakłada udział co najmniej 3 osób, w których każda jest osobą "czynną".

Czyli nawet jakieś ustawki dzieciaków ze szkół to bójki.

 

A tak szczerze - naprawdę jest wiele spraw, w których stan faktyczny jest na tyle skomplikowany, że nie będziesz potrafiła nazwać kogoś zwyrodnialcem.

Wiem, że była taka sprawa (również nie nasza, o naszych z założenia nie piszę :D ) - oskarżonych dwóch braci, na granicy normy intelektualnej. Pijani sąsiedzi "odwiedzili ich" w nocy z siekierą. No to tamci się "odzwajemnili" maczetą.

Zresztą ten spór trwał wiele, wiele lat. Jedni drugim rozpylali gaz łzawiący z wiatrem, żeby leciał na posesję i żeby im oczy łzawiły.

Generalnie nie stwarzają niebezpieczeństwa społecznego, robili to tylko między sobą.

Przy czym byli naprawdę na granicy normy intelektualnej, nie do końca rozumieli, co sędzia do nich mówi. Acz nie był to jeszcze - zdaniem biegłych - niedorozwój umysłowy.

Jedni płot wywalali, potem grodzili, nie wiadomo co jeszcze. I tak ileś lat.

Jak to mój mąż skomentował: "ostra wersja Kargula i Pawlaka"

No i co - sprawa z maczetą - przekroczenie granic obrony koniecznej czy pobicie z użyciem niebezpiecznych przedmiotów?

Czy to zwyrodnialcy? Raczej nie, po prostu ludzie na granicy normy intelektualnej, w jakiś sposób sprowokowani. Zresztą - pokrzywdzony (ten z siekierą) aniołkiem nie był.

 

Poza tym co do bycia prawnikiem.

Sprawy karne - masz przestępstwa gospodarcze, masz przestępstwa karne skarbowe, masz przestępstwa w Kodeksie karnym, które niekoniecznie zakładają jakąkolwiek przemoc. Zawsze wszystkim powtarzam, że to tylko media ciągle trąbią o przestępstwach przeciwko życiu, zdrowiu i wolności seksualnej. a ich wcale nie ma tak dużo. Ludzie mają takie wrażenie. Dlaczego? No bo nikt nie powie, że mieliśmy tyle i tyle sprawców przestępstw niealimentacji, przywłaszczenia mienia, kradzieży, zniesławienia, znieważenia, paserstwa, posługiwania się cudzym dokumentem, zakłócenia sieci informatycznej itp. Media o tym nie mówią. Za to o jednym przestępstwie zabójstwa, szczególnie upatrzonym, będą gadać miesiącami.

No i zresztą - a musisz kogokolwiek bronic? Nie. Jest prawo cywilne, rodzinne, handlowe, administracyjne, ochrony środowiska, naprawdę, jest tego tak dużo.

No my akurat mamy chyba najgorsze - karne. Ale takie mamy zainteresowania, tak wyszło. Mnie wydaje się najciekawsze, jeśli chodzi o naukę i o zgłębianie, pisanie itd.

Nie wiem, ile masz lat, ale jeśli wybierasz studia - to polecam. Bo rozwijają. No i mhm... Wiem, że na innych wydziałach zdaje zwykle 90-95%, u nas... No, mój mąż ostatnio tak ustalił próg, że mu wyszło, że egzamin jest nieważny (bo musi zdać te 30% teoretycznie).

I nie jest uznawany przez studentów za największą kosę :) I nie ocenia złośliwie, zresztą trudno oceniać złośliwie test, który sprawdza komputer.

Więc te studia rozwijają, bo chcesz czy nie chcesz, to musisz się uczyć.

 

 

Ja strzeliłam z liścia jednemu obleśnemu facetowi z 25 lat temu... aczkolwiek wspominać tego nie chcę, poza tym przedawniło się ;)

 

 

Musisz pamiętać, że to jest nasza praca. My nie usprawiedliwiamy samego czynu, ale bronimy oskarżonego, którego oskarżyciel oskarża - zdarza się, że jest niewinny.

Prokurator ma równie niewdzięczne zadanie - niejednokrotnie zdarza się, że ma obowiązek wystąpienia z aktem oskarżenia np. kogoś, kogo może być jemu osobiście żal. Jest w naszym kraju człowiek, który odbywa karę 25 lat pozbawienia wolności. Zabił gwałcicieli swojej 6-letniej córki.

My jedynie wykonujemy naszą pracę, ktoś to robić musi.

Poza tym - taka forma procesu ukształtowała się już wiele, wiele lat temu i istnieje we wszystkich krajach demokratycznych. Gdyby szwankowała, już dawno by wprowadzono inne rozwiązania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uzupełniając, bo nie mogę już edytować.

 

Trzeba podkreślić, że jest wiele (również koniecznych) zawodów, które są o wiele bardziej "nieprzyjemne" od zawodu adwokata (zresztą my lubimy swoją pracę, nawet jeżeli sami wiemy - obowiązuje nas tajemnica, często to po prostu wiemy - czy i jakiego czynu oskarżony się dopuścił). Ktoś mówi, że nie mógłby tego robić. Ok, ja to rozumiem.

ALE. Na tej samej zasadzie jemy mięsko czy chodzimy w skórzanych butach.

Buty sportowe Nike niekoniecznie są produkowane z poszanowaniem praw pracowniczych - pewnie pracują przy tym nawet dzieciaki, za przysłowiową "miskę ryżu". Siedzimy na skórzanej kanapie. Nie oszukujmy się, że nie jest ona produktem jakiejś tam zadanej krzywdy. A i tak np. nie wyobrażam sobie w samochodzie innej tapicerki niż skórzanej.

Mój mąż kiedyś - kiedy jedna dziewczyna, wówczas licealistka zapytała, czy i jak daje sobie radę - odpowiedział jej dość obrazowo: "a róż na Twoich policzkach jest efektem pracy laborantów i testów na małych króliczkach, którym następnie łamie się karki i są utylizowane". Mąż ma akurat tendencję do bardzo obrazowych porównań.

Przykre, ale prawdziwe. Nic na to nie poradzimy. Ja bym nie mogła tego robić, ale korzystam z pracy tych ludzi, którzy taki zawód wykonują. I każdy z nas to robi.

 

Nic się nie stało,

mam swojego psychologa. Powiedział mi - nota bene to samo, co wcześniej powiedział mi mój mąż - że nie może podjąć za mnie decyzji. Mąż powiedział, że on mi może towarzyszyć, ale ja muszę zdecydować sama i nikt nie będzie mi niczego sugerował. Więc tkwię w stanie zawieszenia. Choć brak decyzji to również decyzja. Nieważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ile razy ktoś.Z nas,nie obejrzał się za zajętym już człowiekiem.Wiedząc,że nie ma szans.Nie pożądaj żony bliźniego swego.Słyszymy,cóż z tego.Nakazy swoje,a mózg wie lepiej i pożąda.

 

Niekoniecznie.

Można uznać, że ktoś jest obiektywnie atrakcyjny - i równocześnie go nie pożądać.

 

ALBO POŻĄDAĆ W MYŚLACH I TEGO NIE MÓWIĆ :mrgreen:

 

To chyba panowie mają częściej takie problemy, że mijają kogoś na ulicy i mają takie myśli. U nas jest potrzebne coś więcej. Więź emocjonalna.

Mnie zdarza się stwierdzić, że owszem, ktoś jest przystojnym mężczyzną. O, np. jeden z prodziekanów u nas - właściwie mój równolatek - jest mężczyzną bardzo przystojnym. No i... Nie odczuwam wobec niego pożądania. Dla mnie jest to uczucie/emocje zarezerwowane tylko dla męża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie krytykowałam bycia prawnikiem, czy specyfiki tej pracy, tylko powiedziałam, że ja bym się nie nadawała do bronienia innych, gdyby dopuścili się rzeczy, które uważam za znacząco naganne moralnie ;)

Jak ktoś sobie z tym radzi - ok. Ja bym sobie nie radziła, bo bym miała wyrzuty sumienia, że albo źle broniłam osobę, którą naprawdę chciałam bronić, a się nie udało albo że wymyślałam na siłę argumenty, żeby bronić człowieka, którego osobiście uważałam za sk*rwiela.

 

To jest przestępstwo pobicia, ale tylko jeśli co najmniej 2 osoby biły ;)

To co jest jak 1 biła? :shock:

 

Nie wiem, ile masz lat, ale jeśli wybierasz studia - to polecam. Bo rozwijają.

Dzięki. Ale najpierw chcę skończyć moje studia (w październiku będzie początek trzeciego roku ;) ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie krytykowałam bycia prawnikiem, czy specyfiki tej pracy, tylko powiedziałam, że ja bym się nie nadawała do bronienia innych, gdyby dopuścili się rzeczy, które uważam za znacząco naganne moralnie ;)

Jak ktoś sobie z tym radzi - ok. Ja bym sobie nie radziła, bo bym miała wyrzuty sumienia, że albo źle broniłam osobę, którą naprawdę chciałam bronić, a się nie udało albo że wymyślałam na siłę argumenty, żeby bronić człowieka, którego osobiście uważałam za sk*rwiela.

 

To jest przestępstwo pobicia, ale tylko jeśli co najmniej 2 osoby biły ;)

To co jest jak 1 biła? :shock:

 

Nie wiem, ile masz lat, ale jeśli wybierasz studia - to polecam. Bo rozwijają.

Dzięki. Ale najpierw chcę skończyć moje studia (w październiku będzie początek trzeciego roku ;) ).

 

O tym się nie myśli. Reprezentujesz zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą i UMIEJĘTNOŚCIAMI, każdego, bez wyjątku. Po prostu najlepiej jak potrafisz zmierzasz do tego, co klient chce uzyskać. Nie analizujesz tego, czy klient jest sku*wielem, to już się nie zdarza. Przygladasz się temu, co zrobił, jakie mamy luki, co można ugrać.

 

Jak jedna osoba biła, to masz albo naruszenie nietykalności cielesnej albo spowodowanie uszczerbku na zdrowiu. Pobicie zakłada zawsze przewagę liczebną tego bijącego ;)

Dużo jest takich haczyków. Na przykład w przypadku wazektomii też są interpretacje, które mogą dziwić :)

 

 

Dobra, skończmy ten temat :D

Bo ja tylko odpowiadam, a potem i tak jest na mnie ;)

 

Jesteś chyba w wieku naszej siostrzenicy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tym się nie myśli. Reprezentujesz zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą i UMIEJĘTNOŚCIAMI, każdego, bez wyjątku. Po prostu najlepiej jak potrafisz zmierzasz do tego, co klient chce uzyskać. Nie analizujesz tego, czy klient jest sku*wielem, to już się nie zdarza. Przygladasz się temu, co zrobił, jakie mamy luki, co można ugrać.

Dlatego właśnie napisałam, że to zawód nie dla mnie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tym się nie myśli. Reprezentujesz zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą i UMIEJĘTNOŚCIAMI, każdego, bez wyjątku. Po prostu najlepiej jak potrafisz zmierzasz do tego, co klient chce uzyskać. Nie analizujesz tego, czy klient jest sku*wielem, to już się nie zdarza. Przygladasz się temu, co zrobił, jakie mamy luki, co można ugrać.

Dlatego właśnie napisałam, że to zawód nie dla mnie ;)

 

Rozumiem :)

Ja na przykład nie mogłabym pracować jako nauczycielka. Cierpliwości nie mam i nie chciałoby mi się pilnować kogoś (studenci to inna bajka, oni sami za siebie odpowiadają).

Jako lekarz chyba też nie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam, czytam i czytam, i zastanawiam się, dokąd zmierza ten wątek. :D
to jest krótki kurs prawniczy. Koleżanka iiwaa daje popis swoich umiejętności. A nudne te wywody, że rzygać się chce.
bo prawnicy nie maja co robic, pisza na forum dla chorych a sa zdrowi podobno. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam, czytam i czytam, i zastanawiam się, dokąd zmierza ten wątek. :D
to jest krótki kurs prawniczy. Koleżanka iiwaa daje popis swoich umiejętności. A nudne te wywody, że rzygać się chce.
bo prawnicy nie maja co robic, pisza na forum dla chorych a sa zdrowi podobno. :bezradny:

 

Nie odróżniasz pewnych problemów od choroby.

Mam problemy, bo nie wiem, co zrobić w kwestii ojca czy w kilku innych kwestiach. Nie oznacza to choroby - lekarz w ogóle jakąkolwiek chorobę wykluczył.

Zauważ, że do psychologów chodzą NIE TYLKO ludzie chorzy psychicznie. Zapytaj psychologa.

Są różne problemy, nie każde muszą oznaczać choroby i ćpania leków. To już opcja dla psychiatry, nie dla psychoterapeuty czy psychologa, którzy lekarzami nie są.

 

Mało mnie interesuje, kto mnie lubi, a kto nie. W swoim środowisku jestem lubiana, tyle mi wystarczy.

Co więcej - ludzie zwykle lubią "swojskie" osoby, a wcale taka być nie chcę, już od lat przeszło 20, odkąd poznałam męża.

Zgadnij, kto byłby bardziej lubiany - abstrahując od konkretnej sytuacji - pan Kaziu, z którym każdy się może wódki napić, czy też - dla przykładu, ze współczesnych twórców - Wisława Szymborska. Albo nawet Jan Miodek. A teraz odpowiedz sobie na pytanie, kto jest cenniejszy. Bo ja akurat nie mam wątpliwości.

 

Weszłam tutaj na forum, bo myślałam, że ludzie po pierwsze, rozmawiają na pewnym poziomie o problemach. Bo na innych, jak zdążyłam przejrzeć, nie warto się nawet rejestrować - pełno dziewczyn z problemami w stylu "mam lat 16, czy mogę być w ciąży".

Ale widzę że niektórzy albo są chamscy, albo reagują histerycznie, albo nadinterpretują. To już chyba takie forum dla młodych dziewcząt jest mniej "histeryczne".

 

Forum wyszukałam jako "forum psychologiczne", gdzie jest dział dda i dział o związkach (który mnie w tamtej chwili interesował). Nie ma w jego opisie "forum dla osób z chorobami leczonymi psychiatrycznie". Gdybym wiedziała, to bym się nawet nie logowała. Bo (i to również mój psycholog podkreśla) między problemami natury emocjonalnej i psychologicznej a chorobami, które wymagają leczenia farmakologicznego pod okiem lekarza psychiatry - jest wielka przepaść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma w jego opisie "forum dla osób z chorobami leczonymi psychiatrycznie". Gdybym wiedziała, to bym się nawet nie logowała.

Dlaczego?

 

Bo jest tu trochę nieprzyjemna atmosfera.

Nie tylko w tamtym moim wątku i w tym, w innych również, jak przejrzałam. Nie wypowiadałam się nawet.

Albo ludzie histeryzują, wyolbrzymiają i biorą wszystko dosłownie. A nie jestem przyzwyczajona do ważenia każdego słowa.

Np. nigdy nie uznałabym, że użycie słowa "powinien" jest próbą narzucenia komukolwiek czegokolwiek.

Powiedziałam mężowi (odnośnie koszuli) "powinieneś kupić błękitną" - czy oznacza to, że go ścigam i wyganiam do sklepu, żeby wymienił? Nie sądzę. Ot, wyrażenie opinii.

Jestem gadułą - jak się rozgadam, to koniec (dlatego lubię swoją pracę), więc często zbaczam z tematu.

 

Z tak wielkim oporem spotkałam się chyba tylko ze strony naszych znajomych - wegan (swoją drogą on był całkiem normalny, póki jej nie poznał - podobno). Bardzo sympatyczni ludzie, ale posiłek z nimi to tragedia. Nawet w shake'u truskawkowym (mąż jest ich wielkim fanem, jak dziecko, a pod biurem mamy knajpkę z nimi) upatrują czegoś złego/niewłaściwego. Nie wspominając już o burgerze :D

 

Poza tym - ja jestem realistką, życie mnie tego nauczyło.

Ciężko mi zrozumieć problemy wyimaginowane, w stylu "nieszczęśliwe zakochanie w kimś, kto nie istnieje" (było coś takiego).

Dziwi mnie też, że niektórzy nie mogą znieść tego (nie mówię o Tobie, u Ciebie tego nie zauważyłam), że ktoś - mimo że ma jakieś problemy - ma również trochę szczęścia w swoim życiu. Mówię o szczęściu odnośnie np. małżeństwa. Mam znajomą, która ma problemy psychiczne (nie wiem jakie). Dziewczyna (lat 36) potrafi nawet w stwierdzeniu "zerwałam wiśnie i ufajdałam jedną z ulubionych bluzek" dojść do stwierdzenia, że mam drzewo, potem, że mam ogród, a skończyć, że mam męża, który mi ten ogród "zrobił", stwierdzić, że w ogóle super i kochany, a ona zawsze będzie sama i zacząć beczeć. A ja powiedziałam jedno zdanie, o tej nieszczęsnej bluzce. Dziewczyna ma tak ze wszystkim, w ogóle chyba powinnam przy niej udawać, że nie posiadam współmałżonka od lat 20, bo zaraz zacznie beczeć.

Po prostu dla mnie problem to coś wytłumaczalnego, co można zdiagnozować (nie mówię nawet o chorobach, ale o prostej diagnozie którą każdy z nas może przeprowadzić, czyli stwierdzić, że problem istnieje i jaki) i rozwiązać (co czasem bywa skomplikowane).

Tak jak ja, mam problem, który spędza mi sen z powiek - godzić się z ojcem, czy nie godzić się z ojcem i nadal nie utrzymywać kontaktu. To jest po prostu problem namacalny, owszem - do omówienia z psychologiem, ale on obiektywnie istnieje, nie tylko w mojej głowie.

Po prostu trudno mi zrozumieć problemy, które istnieją tylko "w głowie". Może dlatego, że moje zawsze były obiektywnie dostrzegalne i spowodowane czymś, co zawsze istniało i było do zauważenia przez każdego.

 

Uciekam, bo mąż mnie zatłucze, że po nocach siedzę przy biurku ;)

Oczywiście "zatłucze" to przenośnia, gdyby ktoś miał wątpliwości :)

Dobranoc :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale Twój poprzedni post (ten fragment, który zacytowałam) zabrzmiał tak, że nie logowałabyś się tu, gdybyś wiedziała, że tu są ludzie z chorobami psychicznymi. Tutaj raczej nikt nie ma problemów w stylu "mam 15 lat i właśnie zerwałam z chłopakiem, którego znam od 2 tyg., chyba pójdę się powiesić". To brzmi trochę jak postrzeganie ludzi chorych psychicznie jako gorszych.

 

A ta niechęć do Ciebie wynika z tego, że opisujesz tutaj swoje życie ze szczegółami, życie które jest raczej "z wyższych sfer", do tego bardzo bronisz swojego męża, który, jak sama przyznałaś, jest apodyktyczny (a tacy są tu uznawani za toksycznych) i ludzie mogą to odbierać tak, że zadzierasz nosa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam, czytam i czytam, i zastanawiam się, dokąd zmierza ten wątek. :D
to jest krótki kurs prawniczy. Koleżanka iiwaa daje popis swoich umiejętności. A nudne te wywody, że rzygać się chce.
bo prawnicy nie maja co robic, pisza na forum dla chorych a sa zdrowi podobno. :bezradny:

Podobno :) znam rodzinę prawniczą o której mogłabym napisać tutaj na conajmniej kilka stron, jaką jest to patologia, oczywiście przy innych krawaciki burzuazja i ą i ę a np własne dzieci czy rodziców utopii by w łyżce wody:)

Zakompleksiona iwaa daje na forum upust swoich braków być może z dzieciństwa i próbuje "podrasowac" własne ego pisząc w taki sposob aby inni czuli się przy niej gorsi. Nie na pusto wyczulam ze ona jak i jej maz to osoby kmocno narcystyczne, gdzie on jest tym dominujacym narcyzem a ona niczym jego Echo.

Dodam, ze jak dlugo jestem na tym forum tak nigdy wcześniej nie spotkałam takiej osoby, której wypowiedzi, a właściwie sposob w jaki to czyni są tak przytłaczające, ponure i przypominają wielkie przedstawienie. A te częste zmiany

tematu i ignorowanie niewygodnych pytań jest irytujące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieto jesteś duszna jak dym tytoniowy z ruskich papierosów. Ostatni raz czułam taka przytlaczajaca atmosferę ogladajac film Zodiak. Nie ma sensu wchodzic w Twoje posty bo niczemu nie służą i sa li tylko belkotem zakompleksionej babki w wieku w ktorym zdrowe osoby mądrze podchodza do życia.

Powodzenia w pisaniu kolejnych anegdot ze swojego zdewocialego zycia u boku starego męża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieto jesteś duszna jak dym tytoniowy z ruskich papierosów. Ostatni raz czułam taka przytlaczajaca atmosferę ogladajac film Zodiak. Nie ma sensu wchodzic w Twoje posty bo niczemu nie służą i sa li tylko belkotem zakompleksionej babki w wieku w ktorym zdrowe osoby mądrze podchodza do życia.

....

Czemu służą Twoje cebulackie posty?

Onegdaj miałaś pretensje, co do obrażania własnego betonowego jestestwa, ale widać nie przeszkadza Ci to obrażać kogoś.

Nie podoba się - nie czytaj. Tak jak i ja nie czytam Twojego bełkotu o wyższości zielska nad mięskiem. (ale chyba jednak zacznę....)

Wykurwiaj razem z oszołomką agusią do swoich wątków i tam siedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieto jesteś duszna jak dym tytoniowy z ruskich papierosów. Ostatni raz czułam taka przytlaczajaca atmosferę ogladajac film Zodiak. Nie ma sensu wchodzic w Twoje posty bo niczemu nie służą i sa li tylko belkotem zakompleksionej babki w wieku w ktorym zdrowe osoby mądrze podchodza do życia.

....

Czemu służą Twoje cebulackie posty?

Onegdaj miałaś pretensje, co do obrażania własnego betonowego jestestwa, ale widać nie przeszkadza Ci to obrażać kogoś.

Nie podoba się - nie czytaj. Tak jak i ja nie czytam Twojego bełkotu o wyższości zielska nad mięskiem. (ale chyba jednak zacznę....)

Wykurwiaj razem z oszołomką agusią do swoich wątków i tam siedź.

Ja jak czytam Twojego cebulackiego bełkotu to włącza mi się refleksja: I don't want to live on this planet anymore.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×