Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

kiedyś wszystko mi dolegało co możliwe ,ale już nie chce do tego wracać ani roztrząsać ,nie ma przeszłości,ani przyszłości ,jest teraz i jest dobrze ,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Diagnoza chad, borderline, elementy nerwicy, dysocjacje, skłonności do autodestrukcji

Nie napiszę "wyzdrowiałam" bo z chadem bym skłamała.

Ale usunęłam z życia to, co mi nie służyło (małżeństwo, toksyczne relacje, użalanie się nad sobą, nakręcanie się itd), znalazłam wiarę w siebie i zaczęłam mozolnie budować swoją przyszłość, choć czasem ciężko było mi uwierzyć, ze w ogóle ma to sens. Znalazłam pracę, która z czasem stawała się dla mnie odskocznią, źródłem finansowej satysfakcji, spotkałam mężczyznę, który tak jak ja miał za sobą swoje demony i pragnął zacząć żyć na nowo, według swoich zasad, które się pokrywały :) Stworzyliśmy rodzinę i oczekujemy potomstwa. To moja normalność. Moje wyzdrowienie. Najważniejsze w tym wszystkim to nie poddawać się i ciągle, bez względu na wszystko starać się.

Zawsze wierzyłam, że "coś" jest za zakrętem. I gdy po największych spiralach życiowych w końcu odnalazłam swoją prostą śmiało mogę powiedzieć, że jest naprawdę dobrze. Jest cudownie. Jestem szczęśliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Diagnoza chad, borderline, elementy nerwicy, dysocjacje, skłonności do autodestrukcji

Nie napiszę "wyzdrowiałam" bo z chadem bym skłamała.

Ale usunęłam z życia to, co mi nie służyło (małżeństwo, toksyczne relacje, użalanie się nad sobą, nakręcanie się itd), znalazłam wiarę w siebie i zaczęłam mozolnie budować swoją przyszłość, choć czasem ciężko było mi uwierzyć, ze w ogóle ma to sens. Znalazłam pracę, która z czasem stawała się dla mnie odskocznią, źródłem finansowej satysfakcji, spotkałam mężczyznę, który tak jak ja miał za sobą swoje demony i pragnął zacząć żyć na nowo, według swoich zasad, które się pokrywały :) Stworzyliśmy rodzinę i oczekujemy potomstwa. To moja normalność. Moje wyzdrowienie. Najważniejsze w tym wszystkim to nie poddawać się i ciągle, bez względu na wszystko starać się.

Zawsze wierzyłam, że "coś" jest za zakrętem. I gdy po największych spiralach życiowych w końcu odnalazłam swoją prostą śmiało mogę powiedzieć, że jest naprawdę dobrze. Jest cudownie. Jestem szczęśliwa.

 

Lubie czytać takie posty :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez 10 lat byłam leczona na zaburzenia lękowe, jednak nie wiem czy słusznie...Pod koniec marca zaczęło mi bardzo dokuczać serce, biło strasznie szybko, niereguralnie. Pamiętam, że od zawsze najpier zaczynało mi szybko bić serce, a dopiero potem miałam napad paniki, lęku. Trafiłam do kardiologa, miałam zrobione EKG holtera i standartowe badania. Okazało się, że serce nawet w spoczynku i bez większego serca bije mi 2xszybciej niż powinno. Pani kardiolog przepisała mi lek. Biorę go dwa miesiące i od tego czasu nie mam napadów paniki. Czasem czuję delikatny lęk, ale nie przeszkadza mi to w normalnym funkcjonowaniu. Czy to możliwe, że nie miałam nerwicy, a problemy z sercem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja aby czuć się dobrze .nakręcić się pozytywnie ,poszłam wczoraj do parku rano i idąc dziękowałam ,za wszystko co mi przyszło do głowy w tym momencie za zieleń drzewa ptaki ich śpiew ,że u nas w Polsce jest pokój ze nie ma wojny, ,że moge pracować ,itd,itp bardzo dobrze mi to zrobiło ,i cały dzień się dobrze czułam ,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć ! W 2013 i 2014 od czasu czytałam wątki z tego forum, teraz wszystko jest w porządku, wyzdrowiałam i postanowiłam w końcu podzielić się tym, jak się to udało. Na moją nerwicę zareagowałam z każdej możliwej strony. Nie będę opisywać tutaj całej historii mojego życia, bo wiem, że zwłaszcza ludzie, których męczą negatywne myśli, szukają konkretnych rozwiązań i chcieliby choć na chwilę odetchnąć.

 

Krótko, zwięźle i na temat od strony fizycznej :

-> zaczęłam biegać ( mój pierwszy dystans był śmiesznie krótki, ale z każdym następnym moja kondycja była coraz lepsza)

-> zmieniłam dietę - odrzuciłam całkowicie słodycze, czekoladę, alkohol, zaczęłam jeść duuużo zielonego, przede wszystkim brokuły i szpinak. Międzyczasie podjadałam duże ilości słonecznika ;)

-> żadnych napojów gazowanych, słodzonych i innych kolorowych, piłam TYLKO wodę mineralną ( jak i dziś ).

-> uzupełniałam minerały i witaminy, magnez z witaminą b6, cynk i inne

 

W zmianie trybu życia bardzo pomogły mi te strony takie jak ta:

nerwica.vegie.pl

 

Świetny blog , warto przeczytać w całości , od deski do deski ! http://szaffer.pl/

 

Przeczytałam książki ( które wcześniej zamówiłam przez internet i bardzo zmieniły mój sposób myślenia ! ) :

Kompletna Samopomoc Dla Twoich Nerwów - Claire Weekes

Pokochaj siebie Wayne W. Dyer

 

Podczas czytania tego rodzaju książek, oddajcie się temu, szybkie "przelatywanie" przez książkę byleby przeczytać nic nie da. Ja podkreślałam najważniejsze dla mnie teksty, cytaty i powtarzałam sobie je wielokrotnie danego dnia, tygodnia. I nie czekajcie od razu na rezultaty, dajcie sobie czas.

-> Poszłam do psychiatry.

Wtedy było to dla mnie coś absurdalnego, emocjonującego i wstydliwego ,ale przełamałam się i teraz jestem sobie za to wdzięczna. Ważne jest, aby uświadomić sobie, że jest to lekarz jak każdy inny, on nie będzie nas oceniał, a jeżeli nawet to tylko i wyłącznie dlatego, że chce nam pomóc jak najlepiej. Wiem, jakie krążą opinie i sama też się tego obawiałam, że lekarz będzie chciał mnie tylko nafaszerować czymś ( i pewnie są i tacy psychiatrzy), lecz w moim przypadku tak nie było i dostałam odpowiednie leki i wsparcie. Należy zrozumieć i powtarzać to sobie jak mantrę, że to nie jest powód do wstydu i nie sprawia, że jestem w jakiś sposób gorszy/gorsza od innych.

 

Wizualizacje , triki myślowe :

Gdy miałam natłok myśli, a miałam coś do zrobienia ( egzaminy, praca itd.) , wyobrażałam sobie ,że moje myśli zamieniają się w takie karteczki papieru, które zgniatam i wyrzucam do kosza i próbowałam koncentrować się na wykonywanym zadaniu. Innym razem wyobrażałam sobie jak te negatywne myśli wyfruwają z mojego umysłu i rozpływają się...

 

Aby przetrwać studia musiałam znaleźć sposoby na radzenie sobie z dyskomfortem podczas zajęć, trzęsącą głową i tym podobnymi objawami, które większość z Was pewnie zna... Zauważyłam ,że dobrze działa na mnie "wyżywanie się" w pewien sposób, np. trochę potrzęsłam sobie nogą, trochę porozciągałam kark, w prawo w lewo. To ,że jesteście gdzieś w miejscu publicznym, na uniwersytecie, w pracy, nawet w gabinecie najważniejszego prezesa na całą Europę , to nie znaczy ,że nie możecie tego zrobić i nie znaczy ,że musicie się spinać, nie musimy zawsze być perfekcyjni, wyprostowani, dystyngowani, superkulturalni i idealni. Zwłaszcza w nerwicy, wrzućcie na luz, tłumaczcie sobie, że macie w nosie to ,że macie jakieś tiki czasem i tym podobne odruchy. Zaakceptujcie w sobie to, a wtedy nerwica...zniknie. Negatywne myśli, odruchy zaczną stopniowo mniej dawać o sobie znać aż w końcu ustąpią. Doświadczyłam tego na sobie. Teraz jeżeli zniecierpliwię się na zajęciach, albo wybiegam gdzieś myślami, to porozglądam się po sali, minimalnie poruszam... O sposobach uwalniania tego napięcia DUŻO jest w książce "Kompletna Samopomoc" , o której napisałam wyżej.

 

Przestałam oglądać telewizję, w której jest teraz tyle krzyku i problemów... Po co się denerwować , zwłaszcza z powodu czegoś na co często nie mamy wpływu? Tym bardziej w nerwicy, otoczcie się odpowiednimi filmami, muzyką, aby działała na Was motywująco ,a nie przygnębiająco. Nie oglądamy horrorów , dramatów i tym podobnych ;) U mnie sprawdziło się to, byłam mniej spięta z dnia na dzień i zasypiało się coraz łatwiej. Obecnie oglądam pozytywne seriale i programy, typu friends i Ellen Degeneres ( głównie zagraniczne).

 

Założyłam zeszyt wszystkich swoich żalów, wspomnień dobrych i złych, wypisałam tam wszystko, co mnie wkurzało, dawniej i dziś. Wykrzyczałam się w nim, a potem zamknęłam ten dział i od tamtego momentu bardzo rzadko wracam do wspomnień z przeszłości, a jeżeli już, to do tych najlepszych ;) Powtarzałam sobie : dlaczego coś , co wydarzyło się kiedyś i czego już nie zmienię, ma wpływać teraz na moje życie i myśli?

 

Trochę o duchowości i poczuciu winy :

 

Jestem katoliczką. Nie jestem bardzo gorliwą katoliczką , z której zawsze można brać przykład, ale od kiedy odpuściłam sobie i zrozumiałam, że dla Boga, dla siebie, dla ludzi nie muszę być idealna, że jestem kochana taka jaka jestem, już za samo to ,że jestem tutaj i chodzę sobie po świecie i nikomu nie robię niczego złego... Nawet jeżeli popełniam błąd, to szybko wysuwam wnioski i ciągle do Niego wracam i do wiary... Nieważne jest też dla mnie kto jakiego jest wyznania... Jeżeli nawet jesteś ateistą/ateistką, ale kierujesz się dobrymi zamiarami ( choć w nerwicy myśli potrafią nabroić i sami siebie czasem traktujemy gorzej niż kryminalistów) , to jesteś kochany, tak po prostu... Zrozum to.

 

Kolejne cytaty, które zmieniły mój sposób myślenia : z nerwicą nie trzeba walczyć. Trzeba ją zaakceptować, wręcz pokochać, wyrobić sobie dystans do niej, do zaburzeń psychicznych, a wtedy wszystkie objawy zaczną stopniowo zanikać. Niektórzy ludzie po wyjściu z nerwicy piszą " wyszłam z tego shitu". Gdy przestałam traktować swoje zaburzenia jako "shit" i rozczulać się nad objawami, a zaczęłam o tym opowiadać, dzielić się tym i śmiać się z tego, przestało dokuczać, stopniowo, coraz mniej i mniej napięcia, gonitwy myśli... Nie walcz z tym, to nie średniowiecze, ani czasy starożytne ;) Zza krzaka nie wyskoczy lew, nikt nie zrobi Ci krzywdy. Z niczym nie musisz walczyć, a tym bardziej z samym sobą nie musisz walczyć. Bądź swoim przyjacielem. W końcu rodzimy sami i odchodzimy tak naprawdę sami z tego świata, zaakceptuj to, musisz być swoim najlepszym przyjacielem.

 

Powiem więcej...Dzisiaj jestem wręcz wdzięczna za nerwicę, ponieważ jestem silna jak nigdy dotąd. Gdy inni się poddają, czy to na studiach czy w pracy, ja dostrzegam więcej szans, jestem bardziej kreatywna i cierpliwa. I gdyby objawy wróciły z jakiegoś powodu, nie boję się już tego.

 

Wyładowanie poprzez sport i zeszyt ;p Zupełnie inna dieta ( wcale nie jakaś droga i wyszukana) , uzupełnianie witamin, czytanie różnych artykułów, głównie osób, które z tego wyszły, powtarzanie pewnych słów i cytatów jak mantrę... To i inne rzeczy, które sprawiły, że to zniknęło gdzieś... Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się czegoś więcej, piszcie śmiało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło

To prawda stara jak świat

Ja wiedziałam że wszystko i tak się ułoży ,i tak wszystko będzie dobrze ,trzeba wierzyć w dobro wiara czyni cuda i

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zależy, jaka to "nerwica". Ja mam diagnozę zaburzenia osobowości - chwiejna emocjonalnie i użeram się z tym od dawna, co nie znaczy, że nie próbuję tego zmienić. Są chwile, gdy jest bardzo dobrze, a są chwile, że jest bardzo źle. Jak chyba zawsze w życiu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tam ludziska nie było mnie tutaj chyba z 2 lata.Pozdrawiam wszystkich z nerwicowanych. I tych którzy wyszli z tego i tych dalej walczących. Ja dzięki Bogu i witaminę d3 jestem zdrowy od 2 lat przynajmniej, ba ciezko powiedzieć ze zdrowy bo nawroty mam ale tylko przez swoją głupotę czyli alkocholu. Na szczęście pije raz na tydzień wiec raz w tygodniu tylko z nią walczę. W Dalszym ciągu podtrzymuje ze witamina d3 jest receptą na szczęście. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dalszym ciągu nie biorę żadnych leków. W końcu po 10latach nerwicy i napadów lękowych czuję się dobrze. Czasem najdzie mnie delikatny lęk, ale naprawdę bardzo rzadko i w ciągu max.5minut mija. Jednak da się z tego wyjść. Mimo tego, że mam w ostatnim czasie dużo problemów i więcej stresu niż wcześniej, to nie mam już ataków paniki. Mogę swobodnie iść gdzie chcę, bez obaw, że coś mi się stanie. Wreszcie jest normalnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu często odwiedzałam to forum - w jego odmętach pewnie znajdzie się trochę moich wpisów ze starego konta.

Wszystko wtedy (nawet ta strona ; ) wyglądało inaczej.

Miałam bardzo ciężka depresję, OCD, zaburzenia osobowości typu borderline...

 

A teraz?

Teraz sama pomagam innym :)

 

Zmiany są możliwe. Naprawdę.

A to, co kiedyś było moją najsłabszą stroną, teraz jest najsilniejszą.

Ponieważ w całej mojej pracy - dla ludzi, którzy się do mnie zgłaszają - liczy się przede wszystkim to, że z własnego doświadczenia:

Wiem, jak czasem bywa trudno, ale też wiem jak sobie z tym poradzić : )

 

(Nie jestem psychiatrą, psychologiem, czy terapeutą. Jestem kognitywistą. Nie leczę, tylko pomagam "ogarnąć się" osobom, które "jakoś" funkcjonują, ale chcą funkcjonować naprawdę dobrze : )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba zdrowieję.

Tak naprawdę zaburzeniem mojej psychiki była psychoza tzw. "inner voice", bo on nie funkcjonował normalnie - stąd społeczna izolacja, bo jak można być normalnym skoro twoje myśli nie działają spójnie?

To tak jakby cały czas ktoś kazał ci mówić głupoty czy rzeczy skrajnie nienormalne. Przez to nie rozumiałem innych ludzi. Te zamyślenia były przez niego spowodowane.

Teraz to nawet mój umysł jest w pełni wyciszony. No cóż, psychiatra, odstawienie leków wraz ze skanami, i czas się odbić od dna. No chyba, że w kolejnych dniach czeka mnie nowa niespodzianka.

 

---

 

Co do schizo prostej - nadal nie zgadza mi się to z tą pracą:

https://oup.silverchair-cdn.com/oup/backfile/Content_public/Journal/schizophreniabulletin/26/2/10.1093/oxfordjournals.schbul.a033467/2/26-2-479.pdf?Expires=1487539192&Signature=TieELhWSMzJMq4BgvZb2xWChkw7pLmSnqp-FzvDEDnf7WDDFTySPGp~fTKhaHJ3hTGlJttaFmC-568tjqeweKz4DtpOrn~qUfmM~PL1~eyX2f-bpB5pd0hBtr9VczefvcISjEthV94zHKMlECApoM6iYmJrO0JH~3dTIjEro-JE4EdtFyPDAHjOtK4RWzWWCsNEg2glHI6Vgt6n79fZ9cpbH7cLfOkVsuEPr9RZni4vYWkX383OBJF5IGIF5Z-124A07leUe6ZlRc3O~7H~GnKkh5zZ3luMXqaoxv18nftD4Oilk0S1nbekKxUxuKotx01JAaZDnGbSPxBv4pWNDXA__&Key-Pair-Id=APKAIUCZBIA4LVPAVW3Q

Mimo wszystko case które zostały tutaj opisane, nie mają problemów takich że ktoś jest wiecznym reclusem. A ja do tej pory takim byłem.

Ale uczucie wagi/zimna w części czołowej mogło by odpowiadać zmianom w mózgu tam opisanym.

Więc można wysunąć teorię, że leczenie tej choroby dawkami 300mg solianu jest prawidłowe, bo osoba może mieć objawy ukryte psychotyczne które ją izolują od społeczeństwa typu zaburzenia myślenia które tu opisałem.

Teraz przynajmniej to jakoś wszystko się klei w kupę, a nie brzmi jak wyimaginowane fantasy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od roku męczył mnie stres...Ciągłe bóle głowy,zmęczenie...Po przeczytaniu tego artykułu http://zdrowieity.pl/3-jak-walczyc-z-przewleklym-stresem coś we mnie ruszyło i postanowiłam zmienić swoje zycie. Zaczelam chodizc na siłownie, nie zeby schudnac ale dla lepszego sampoczucia. I powiem wam ze to jest walsnie moj lek na relaks-cwiczenia :) Kto by pomyslal :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(Prawie, w sumie mogę napisać że nawet) nie mam objawów bezsenności, derealizacji, utratu kontaktu z rzeczywistością, natłoków myśli.

Badania które eliminują gen schizofrenii mogą się przyczynić do eliminacji geniuszy są prawdą.

Kłopot w tym czy to schizofrenia? Czy sawantyczne uszkodzenie mózgu po porodzie? Objawy były dawno przed hospitalizacją.

Postuję smutnego psa Gabe, bo w sumie to coś co było częścią mojego życia:

[videoyoutube=w35WlojaExg][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znowu wierzę że mi się uda ,wierzę że wszystko się ułoży a ta zmiana która jest teraz jest zapowiedzią lepszego ,czasem muszę upaść by wznieść się wyżej,dużo słuchałam o sukcesie i chyba wiem o co chodzi z tymi porażkami ,one są po to by czegoś się nauczyć wyciągnąć wnioski ,złapać lekcje ,i iść dalej ,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli jestem już normalny co bardzo boli, powinienem nagle odstawić leki żeby powrócić do swoich schizo stanów?

Nie no... Nie zrobię tego rodzinie i sobie. Ale przeszłość moja jest okropna. Życie na trzeźwo może być ciężkie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ja większość życia nie żyłem na trzeźwo co nawet było widać po moim wyglądzie, od gimnazjum ludzie się pytają co ja ćpam że tak bardzo zamulony.

Ale ostatnio nawet nie mam "złego poczucia czasu", ergo tego że godziny mi mijały minutami i w sumie nie pamiętam większość życia przez bycie w swojej głowie.

Nawet sen mi się poprawił chociaż dzisiaj i wczoraj średnio się wyspałem. No i mam mniejsze doświadczenie z lekami niż ty bo brałem tylko benzo, Solian i Zolafren.

Nie przeterminowały ci się?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zazdroszczę tym, którzy wyzdrowieli. Ja mam takie pesymistyczne nastawienie, dość dużo przykrych doświadczeń mnie spotkało w krótkim czasie w tamtym roku i to jakoś osłabiło moją wiarę w wyzdrowienie. No, ale nie poddaje się, może wiara wróci za jakis czas...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×