Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Dobrze, przesłanie dla cierpiących na bezsenność. To potworne schorzenie potrafi niszczyć ustawicznie życie. Powoduje mnóstwo dodatkowych, niepożądanych chorób, odbiera radość i czasem masz ochotę to zakończyć, dając pożreć się myślom samobójczym. Następnego dnia po tym, jak przez całą noc zamiast spać, długo myślałeś i nie zmrużyłeś oka, masz ochotę skoczyć w przepaść. Ale nigdy nie tracilam nadziei, to ona trzymała mnie przy życiu i dzięki niej przetrwałam. Cierpliwe czekanie na nadejście lepszych dni okazało się warte zachodu. Nareszcie nadeszły.

Nie przypuszczałam wcześniej, że przyczyna znajduje się w miejscu, w którym sypiam. Mój dom pamiętał wiele złego i nie szczędził przypominania mi o tym w odpowiedniej chwili. Niewielka część z was zna moją historię z tego tematu: rodzice-zniszczyli-mi-ycie-t16290.html

Niedawno przeprowadziłam rozmowę o całych zajściach z panią psycholog. W momencie, gdy wreszcie zyskałam okazję do wyzwolenia kumulowanej przez lata złości, całkowicie straciłam nad sobą kontrolę. Wróciłam do domu zalana łzami i niesamowicie wściekła, nie panowałam nad reakcjami, dałam się ponieść. Przestało mi zależeć na konsekwencjach. Tabletki na sen trzęsąc się wyrzucałam do kibla, wrzeszczałam na domowników, wszystko rozwalałam i biłam pięściami w ścianę. Później usiadłam w kącie i krzyczałam. W życiu tak nie krzyczałam. Bolało nie do zniesienia. Z przeładowania nagromadzonymi gwałtownymi emocjami, zwymiotowałam. Następnie spakowałam się i zwiałam do koleżanki na noc. Tam poczułam się wreszcie bezpieczna i spokojnie zasnęłam. Następną noc też spędziłam poza domem. Wczoraj postanowiłam wreszcie zebrać się na odwagę i porozmawiać z ojcem. Zdecydowałam się na poważny krok i niełatwo przychodziło mi dobrać słowa. Rozkleiłam się i wygarnęłam, co mnie bolało. Jak cierpiałam samotna i niezrozumiana. Jak się bałam. Przekazałam, co mi uświadomiła psycholog. Zapadłam w chorobę, bo postanowiłam się chronić przed zadawanymi ciosami w domu. Po otworzeniu się, otrzymałam wyrozumiałość. Ojciec wytłumaczył mi, że nigdy nie chciał mnie skrzywdzić i nie miał pojęcia, jak to odbieram. Przypuszczał, że robi to w dobrej wierze i nigdy nie czuł się dobrze po całym zajściu. Nie sprawiało mu to przyjemności. Obiecał mi nawet przemeblować pokój, by więcej nie kojarzył mi się źle. Wiecie co? Nareszcie odnalazłam bezpieczeństwo. Wielki potwór, który budził mój strach, okazał się ujadającą psiną. Zniknął pewien niezrozumiały lęk przed przebywaniem w domu i niechęć przed domownikami. Zalała mnie fala kojącego spokoju i bez cienia obawy, położyłam się do łóżka. Czułam się wtedy tak niesamowicie wyciszona. Pojawiał się co chwile dziwny lęk, ale natychmiast go tłumiłam, przypominając sobie słowa ojca. Usnęłam bez zarzutu i nie zbudziłam się ani razu w nocy. Rano obudziłam się szczęśliwa.

 

Nigdy nie traćcie wiary!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje! Dowiedziałaś się, zrozumiałaś, przeżyłaś. Objawy już są zbędne, pokazały co miały do pokazania i odeszły.

 

Zapadłam w chorobę, bo postanowiłam się chronić przed zadawanymi ciosami w domu.
Dotarłaś do przyczyny, samego korzenia nerwicy mającej na celu chronienie Cię swoimi wymyślnymi mechanizmami obronnymi.

 

Jeszcze raz gratulacje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm nie wiedzialam czy napisac to tu czy w temacie" zdrowieję"

nie pisze na forum od dawna dosc bo mam sie dobrze:) leki rzucilam,poznalam faceta chyba sie zakochalam wiec serotoniny narazie mam pod dostatek;)leki na sen biore dalej ale najmnijesza dawke i to z obawy chyba bardziej

 

owszem mamy mysli natretne od czasu do czasu byc moze zawsze je bede miec- ale nie przejmuje sie nimi nie martwie

 

pozdrawiam wszytskim ktorych tu poznalam i mi pomogli i wspierali kiedy trzeba bylo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wyeliminowałem setki różnych objawów nerwicy w tym bezsenność, a z jednym cholernym nie mogę sobie poradzić. A ja miałem naprawdę wszystko: kołatania, omamy termiczne, skrócony oddech, brak tchu, suchość w ustach, szumy w uszach, zawroty głowy, szybkie męczenie się. Ale jest jeszcze jeden, którego nijak nie mogę zwalczyć i muszę nadal brać benzo :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja muszę się pochwalić że odkąd lekarz stwierdził że jestem zdrowy i odstawiłem leki jest wspaniale :) z każdym dniem coraz lepiej, zacząłem normalnie ćwiczyć, gotować,sprzątać,pisać,uczyć się i w ogóle wszystko jest takie piękne jakbym znów był w liceum :) kosztowało mnie to trochę otumanienia po lekach ale było warto je brać regularnie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba Linka serdeczne dzieki:)

 

odstawilam tez tabletki na sen - antydepresanty i stilnox

10 dni temu...

 

na terapie chodze ale to juz raczej wygadac sie tylko i zadko dosc ...bardzo

 

wsumie teraz 3 raz rzucilam tabsy podobno do 3 razy sztuka;) oby sie udalo juz na stale albo chociaz pare lat hehe;)

 

za wAs tez 3mam kciuki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy mogę napisać, ze wyzdrowiałam, bo ZOK w bardzo szczątkowej formie pozostanie ze mną na zawsze, ale czuje się świetnie od dwóch lat. Depresje pozostawiłam daleko za sobą i rozpoczęłam nowe życie. Leki na sen będę brała jeszcze przez jakiś czas, czym się jednak ani trochę nie martwię. Wole to niż białe noce. Myślę, ze mimo wszystko miałam dużo szczęścia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyzdrowiałem :) Moja walka trwała ok 5 lat. W sumie trwa nadal i będzie trwała całe życie. Według mojego lekarza i ja też w to wierze, jakieś tam zaburzenia będę miał zawsze, jak i będę bardziej podatny na przeżywanie niż inni. Ale w sumie całe życie świadomego człowieka to praca nad sobą. Somatycznych objawów prawie nie mam w ogóle. Czasem zaczyna się jakaś tam lekka jazda, ale wyzdrowienie polega na tym że umie się z tym sobie sam poradzić. Od miesiąc a nie biorę już żadnych leków. Nio dobrze, oszukał bym, biorę omegę 3 i magnez :) Jeżdżę po Polsce autobusami, pociągami ( ja który bałem się wyjść z pokoju) Nie jest tak że lęku nigdy nie ma, czasem się pojawia ale albo go ogarniam albo po prostu sobie jest a ja o nim nie myślę. Potrafię godzinami gadać przez telefon, a bałem się rozmów w ogóle a co dopiero telefonicznych. Zawsze wysyłałem tylko smsy. Cóż jeszcze, potrafię SAM ze sobą tylko iść do kina np i dobrze się z tym czuć. Może z czasem wszystko minie... a może nie ale jestem szczęśliwy że mogę normalnie funkcjonować w społeczeństwie, budować nowy wreszcie normalny związek i zacząć SAMODZIELNIE żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×