Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy nie pociągam swojego męża?


Gość iiwaa

Rekomendowane odpowiedzi

iiwaa, mnie nie ponosi fatazja bo nie ja tu sie zale na forum ze mam problem z facetem, to raz. Po drugie sie nie zale ze mam problem ze moj facet moze sie ogladac za krotkimi spodicami studentek, sie nie zale ze mam problemy w zwiazku bo nie mam i dlatego nie musze sie zalic. A poza tym mam co robic i rozstrzasanie w necie nie jest rozwiazaniem tylko rozmowa miedzy dwojgiem ludzi. Jak juz pisałam ze wg mnie masz bzdurny problem i chyba siedzisz na bezrobociu ze to jedno zajmuje Ci tyle czasu...ale kazdy ma prawo oczywiscie do swoich "problemów" itd. z kolei ja mam prawo uwazac to za bzdure i miec swoje zdanie :) A poza tym wiecej spokoju bo od irytacji zmarszczki sie robia a jak wiadomo studentki maja lica gladkie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem już, o co chodzi i co jest problemem męża.

We wtorek był w okropnym nastroju, ja się zdołowałam, w końcu nasz współpracownik mi powiedział o co chodzi. Jestem na siebie zła, bo powinnam się domyślić. Nie była to rzecz, której nie mogłam się domyślić, ale jakoś tego nie powiązałam.[...]

Teraz muszę pogadać o tym problemie. Co najgorsze, ja jedna ze współpracowników (jest nas czwórka, my i 2 facetów) nie wiedziałam.

Nie wiedziałaś, bo nie powiedzieli. No co to za współpraca?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, mnie nie ponosi fatazja bo nie ja tu sie zale na forum ze mam problem z facetem, to raz. Po drugie sie nie zale ze mam problem ze moj facet moze sie ogladac za krotkimi spodicami studentek, sie nie zale ze mam problemy w zwiazku bo nie mam i dlatego nie musze sie zalic. A poza tym mam co robic i rozstrzasanie w necie nie jest rozwiazaniem tylko rozmowa miedzy dwojgiem ludzi. Jak juz pisałam ze wg mnie masz bzdurny problem i chyba siedzisz na bezrobociu ze to jedno zajmuje Ci tyle czasu...ale kazdy ma prawo oczywiscie do swoich "problemów" itd. z kolei ja mam prawo uwazac to za bzdure i miec swoje zdanie :) A poza tym wiecej spokoju bo od irytacji zmarszczki sie robia a jak wiadomo studentki maja lica gladkie :D

 

Kochanie - po pierwsze - nie mam wielkich problemów. To, że może Ty masz, nie znaczy, że każdy musi. Ale cóż - każdy sądzi podług siebie. Może Ty życie małżeńskie spychasz na margines, ja tego nie robię. Co do problemów - mam rzeczy do rozwiązania w pracy, lecz (wybacz), nie będę o nich deliberować na forum i wątpię, by były one Twoją sprawą.

 

Dwa - może, co nie znaczy, że się ogląda. Sferę potencjalnych działań możliwych dla danego podmiotu mylisz ze sferą wolitywną (czy tam wolicjonalną, nazwij sobie jak chcesz). Możność zachowania nie oznacza podjęcia tego zachowania.

No cóż, ja przynajmniej nie snuję planów o wystawianiu walizek za drzwi "jakby co", bo nie mam takich powodów.

Owszem, masz prawo - tylko nie zagalopuj się w tych swoich prawach, pamiętaj, że wiem o nich ciut więcej niż Ty.

 

Powiedzenie: "jak będziesz zaglądał do" - cytuję - "studni sąsiadki" to coś tam jest rozmową? Mamy chyba inne standardy rozmowy, wybacz, nie skorzystam z Twoich.

 

Wyobraź sobie, kochanie, że ani nie siedzę na bezrobociu, ani nie jestem zatrudniona. Jest jeszcze coś takiego jak prowadzenie działalności gospodarczej. I wyobraź sobie, że mam wolne wtedy, kiedy ja o tym decyduję. Wiem, to bardzo trudne do zrozumienia dla kogoś, kto żyje od 8 do 16, od poniedziałku do piątku. Swoją drogą, zajmij się proszę dzieckiem, bo mąż się zdenerwuje i przestanie dawać pieniądze. A o zatrudnienie dla młodej matki naprawdę trudno. My nie zatrudniamy.

Wyobraź też sobie - wczoraj pracowałam do 4 nad ranem, więc dzisiaj mam prawo (tym oto pojęciem się posługujesz, więc parafrazuję) do wolnego - chyba mi go nie odmówisz?

O moje zmarszczki się nie martw. Mikrolipofiling nie jest dla mnie nieosiągalnym luksusem, a i tryb życia (jak to ujęłaś - bezproblemowy) nie niesie za sobą zbyt wielu zmarszczek.

Lica gładkie? Czasem z tym ciężko, bo sporo boryka się z trądzikiem.

 

Opowiem Ci o moim dzisiejszym spacerze z psem bladym świtem.

Prowadzę sobie swojego berneńczyka (waży więcej niż ja, kawał psiska). Podbiega do niego jakiś ratler i oczywiście ujada zawzięcie. Mój berneńczyk nie reaguje - ta kropka biegnie za nami i nadal ujada. Jak zaczął mu się kręcić pod łapami, to mój pies się zirytował, przystanął i podniósł łapę. Kropka zwiała z piskiem i schowała się za nogi pana, mimo że mój nawet owej kropki nie dotknął.

Oczywiście nie przywołuję tutaj tej historii bezcelowo. Jest takie przysłowie, które przypomina mi się w kontaktach z niektórymi osobami. Nie muszę chyba mówić, jakie ;)

 

Ja nawet nie jestem poirytowana. Ja po prostu spoglądam na niektóre osoby z przymrużeniem oka ;) Żebym była poirytowana, to musi mi zależeć na czyjejś opinii. Pochlebiasz sobie, kochanie.

 

PS Odnośnie innego tematu życzę Ci, żeby Twój mężczyzna (chyba nie mąż już, z takim podejściem...) w wieku 58 lat (słownie: pięćdziesiąt osiem) miał ochotę na seks minimum 2 razy w tygodniu. A może nawet i teraz Ci tego życzę, wszak koleżanki, które rodziły żaliły się, że to już "nie to samo". I to nie jest złośliwość., a coś, co zostało potwierdzone ich doświadczeniem kauzalnym.

 

PS 2 Na ogół nie jestem złośliwa. Chyba, że ktoś w bardzo wyraźny sposób o to nieustannie zabiega, albo jeżeli jego poziom wypowiedzi zahacza o rynsztokowy. Wtedy może zacząć być niemiło. Jeśli masz jakieś obiekcje - zauważ, że innym odpowiadam zupełnie inaczej.

 

PS 3 Mówiłaś o tym, że jesteś taka "wyluzowana". Nie jesteś. Widać, jak się w Tobie gotuje (czyżby nerwica?), co w połączeniu z obcesowością wypada dość... mhm... kompromitująco.

 

I tym przemiłym akcentem pragnę zakończyć ów uroczy dyskurs z Tobą.

Miłego dnia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale złośliwości, co cie tak ubodło agusiaww?

to chyba ta Praga :mrgreen:

 

Niektórzy mają problemy z nerwami ;)

Acz nie wiedziałam, że Praga może być taka stresogenna ;)

No, chyba że dla kogoś jedyne skojarzenie z Pragą to ta warszawska - w takim razie pozostaje współczuć i polecić Hradczany ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem już, o co chodzi i co jest problemem męża.

We wtorek był w okropnym nastroju, ja się zdołowałam, w końcu nasz współpracownik mi powiedział o co chodzi. Jestem na siebie zła, bo powinnam się domyślić. Nie była to rzecz, której nie mogłam się domyślić, ale jakoś tego nie powiązałam.[...]

Teraz muszę pogadać o tym problemie. Co najgorsze, ja jedna ze współpracowników (jest nas czwórka, my i 2 facetów) nie wiedziałam.

Nie wiedziałaś, bo nie powiedzieli. No co to za współpraca?

 

Nie wiedziałam, bo też nie pytałam. W sumie mogłam mieć podejrzenia - kiedy poszłam na "spotkanie" z jednym klientem, to mnie strasznie zbluzgał.

Ale tak, nie powiedzieli. Na życzenie mojego męża, bo wiedział, że się będę martwić. I źle zrobili. Ale to panowie koło 60tki - "kobiety trzeba chronić".

Wiesz - to jest współpraca (a raczej współwłasność 4 osób), ale klientów mamy oddzielnych (choć akurat co do tego również mam pełnomocnictwo). Wiadomo, że o tym rozmawiamy, ale obowiązuje nas tajemnica zawodowa - mimo, że jesteśmy wspólnikami, to ja nie mogę jej złamać i np. powiedzieć czegoś czy to mężowi czy wspólnikowi, to działa oczywiście we wszystkie strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, mnie nie ponosi fatazja bo nie ja tu sie zale na forum ze mam problem z facetem, to raz. Po drugie sie nie zale ze mam problem ze moj facet moze sie ogladac za krotkimi spodicami studentek, sie nie zale ze mam problemy w zwiazku bo nie mam i dlatego nie musze sie zalic. A poza tym mam co robic i rozstrzasanie w necie nie jest rozwiazaniem tylko rozmowa miedzy dwojgiem ludzi. Jak juz pisałam ze wg mnie masz bzdurny problem i chyba siedzisz na bezrobociu ze to jedno zajmuje Ci tyle czasu...ale kazdy ma prawo oczywiscie do swoich "problemów" itd. z kolei ja mam prawo uwazac to za bzdure i miec swoje zdanie :) A poza tym wiecej spokoju bo od irytacji zmarszczki sie robia a jak wiadomo studentki maja lica gladkie :D

 

Kochanie - po pierwsze - nie mam wielkich problemów. To, że może Ty masz, nie znaczy, że każdy musi. Ale cóż - każdy sądzi podług siebie. Może Ty życie małżeńskie spychasz na margines, ja tego nie robię. Co do problemów - mam rzeczy do rozwiązania w pracy, lecz (wybacz), nie będę o nich deliberować na forum i wątpię, by były one Twoją sprawą.

 

Dwa - może, co nie znaczy, że się ogląda. Sferę potencjalnych działań możliwych dla danego podmiotu mylisz ze sferą wolitywną (czy tam wolicjonalną, nazwij sobie jak chcesz). Możność zachowania nie oznacza podjęcia tego zachowania.

No cóż, ja przynajmniej nie snuję planów o wystawianiu walizek za drzwi "jakby co", bo nie mam takich powodów.

Owszem, masz prawo - tylko nie zagalopuj się w tych swoich prawach, pamiętaj, że wiem o nich ciut więcej niż Ty.

 

Powiedzenie: "jak będziesz zaglądał do" - cytuję - "studni sąsiadki" to coś tam jest rozmową? Mamy chyba inne standardy rozmowy, wybacz, nie skorzystam z Twoich.

 

Wyobraź sobie, kochanie, że ani nie siedzę na bezrobociu, ani nie jestem zatrudniona. Jest jeszcze coś takiego jak prowadzenie działalności gospodarczej. I wyobraź sobie, że mam wolne wtedy, kiedy ja o tym decyduję. Wiem, to bardzo trudne do zrozumienia dla kogoś, kto żyje od 8 do 16, od poniedziałku do piątku. Swoją drogą, zajmij się proszę dzieckiem, bo mąż się zdenerwuje i przestanie dawać pieniądze. A o zatrudnienie dla młodej matki naprawdę trudno. My nie zatrudniamy.

Wyobraź też sobie - wczoraj pracowałam do 4 nad ranem, więc dzisiaj mam prawo (tym oto pojęciem się posługujesz, więc parafrazuję) do wolnego - chyba mi go nie odmówisz?

O moje zmarszczki się nie martw. Mikrolipofiling nie jest dla mnie nieosiągalnym luksusem, a i tryb życia (jak to ujęłaś - bezproblemowy) nie niesie za sobą zbyt wielu zmarszczek.

Lica gładkie? Czasem z tym ciężko, bo sporo boryka się z trądzikiem.

 

Opowiem Ci o moim dzisiejszym spacerze z psem bladym świtem.

Prowadzę sobie swojego berneńczyka (waży więcej niż ja, kawał psiska). Podbiega do niego jakiś ratler i oczywiście ujada zawzięcie. Mój berneńczyk nie reaguje - ta kropka biegnie za nami i nadal ujada. Jak zaczął mu się kręcić pod łapami, to mój pies się zirytował, przystanął i podniósł łapę. Kropka zwiała z piskiem i schowała się za nogi pana, mimo że mój nawet owej kropki nie dotknął.

Oczywiście nie przywołuję tutaj tej historii bezcelowo. Jest takie przysłowie, które przypomina mi się w kontaktach z niektórymi osobami. Nie muszę chyba mówić, jakie ;)

 

Ja nawet nie jestem poirytowana. Ja po prostu spoglądam na niektóre osoby z przymrużeniem oka ;) Żebym była poirytowana, to musi mi zależeć na czyjejś opinii. Pochlebiasz sobie, kochanie.

 

PS Odnośnie innego tematu życzę Ci, żeby Twój mężczyzna (chyba nie mąż już, z takim podejściem...) w wieku 58 lat (słownie: pięćdziesiąt osiem) miał ochotę na seks minimum 2 razy w tygodniu. A może nawet i teraz Ci tego życzę, wszak koleżanki, które rodziły żaliły się, że to już "nie to samo". I to nie jest złośliwość., a coś, co zostało potwierdzone ich doświadczeniem kauzalnym.

 

PS 2 Na ogół nie jestem złośliwa. Chyba, że ktoś w bardzo wyraźny sposób o to nieustannie zabiega, albo jeżeli jego poziom wypowiedzi zahacza o rynsztokowy. Wtedy może zacząć być niemiło. Jeśli masz jakieś obiekcje - zauważ, że innym odpowiadam zupełnie inaczej.

 

PS 3 Mówiłaś o tym, że jesteś taka "wyluzowana". Nie jesteś. Widać, jak się w Tobie gotuje (czyżby nerwica?), co w połączeniu z obcesowością wypada dość... mhm... kompromitująco.

 

I tym przemiłym akcentem pragnę zakończyć ów uroczy dyskurs z Tobą.

Miłego dnia ;)

 

Wiem, że nie piszesz tego do mnie, ale powiem ci jedno. Przyszłas na forum dla ludzi z problemami dużo poważniejszymi od twoich pisać o tym jakiego masz wspaniałego meza i prace. Że jezdzicie sobie tu i tam. Życie ci sie sie wspaniale ukałada, sadzac po twoich postach. Wiec czego oczekujesz? Że ci każdy bedzie kadził i słodko pierdział. Albo wynika to z kompleksów albo przyszłas sie tu chwalic. W kazdym razie musisz sie liczyc z tym, że ktos moze miec swoje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS Odnośnie innego tematu życzę Ci, żeby Twój mężczyzna (chyba nie mąż już, z takim podejściem...) w wieku 58 lat (słownie: pięćdziesiąt osiem) miał ochotę na seks minimum 2 razy w tygodniu. A może nawet i teraz Ci tego życzę, wszak koleżanki, które rodziły żaliły się, że to już "nie to samo". I to nie jest złośliwość., a coś, co zostało potwierdzone ich doświadczeniem kauzalnym.

 

Dlategoniemaszdzieci?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, mnie nie ponosi fatazja bo nie ja tu sie zale na forum ze mam problem z facetem, to raz. Po drugie sie nie zale ze mam problem ze moj facet moze sie ogladac za krotkimi spodicami studentek, sie nie zale ze mam problemy w zwiazku bo nie mam i dlatego nie musze sie zalic. A poza tym mam co robic i rozstrzasanie w necie nie jest rozwiazaniem tylko rozmowa miedzy dwojgiem ludzi. Jak juz pisałam ze wg mnie masz bzdurny problem i chyba siedzisz na bezrobociu ze to jedno zajmuje Ci tyle czasu...ale kazdy ma prawo oczywiscie do swoich "problemów" itd. z kolei ja mam prawo uwazac to za bzdure i miec swoje zdanie :) A poza tym wiecej spokoju bo od irytacji zmarszczki sie robia a jak wiadomo studentki maja lica gladkie :D

 

Kochanie - po pierwsze - nie mam wielkich problemów. To, że może Ty masz, nie znaczy, że każdy musi. Ale cóż - każdy sądzi podług siebie. Może Ty życie małżeńskie spychasz na margines, ja tego nie robię. Co do problemów - mam rzeczy do rozwiązania w pracy, lecz (wybacz), nie będę o nich deliberować na forum i wątpię, by były one Twoją sprawą.

 

Dwa - może, co nie znaczy, że się ogląda. Sferę potencjalnych działań możliwych dla danego podmiotu mylisz ze sferą wolitywną (czy tam wolicjonalną, nazwij sobie jak chcesz). Możność zachowania nie oznacza podjęcia tego zachowania.

No cóż, ja przynajmniej nie snuję planów o wystawianiu walizek za drzwi "jakby co", bo nie mam takich powodów.

Owszem, masz prawo - tylko nie zagalopuj się w tych swoich prawach, pamiętaj, że wiem o nich ciut więcej niż Ty.

 

Powiedzenie: "jak będziesz zaglądał do" - cytuję - "studni sąsiadki" to coś tam jest rozmową? Mamy chyba inne standardy rozmowy, wybacz, nie skorzystam z Twoich.

 

Wyobraź sobie, kochanie, że ani nie siedzę na bezrobociu, ani nie jestem zatrudniona. Jest jeszcze coś takiego jak prowadzenie działalności gospodarczej. I wyobraź sobie, że mam wolne wtedy, kiedy ja o tym decyduję. Wiem, to bardzo trudne do zrozumienia dla kogoś, kto żyje od 8 do 16, od poniedziałku do piątku. Swoją drogą, zajmij się proszę dzieckiem, bo mąż się zdenerwuje i przestanie dawać pieniądze. A o zatrudnienie dla młodej matki naprawdę trudno. My nie zatrudniamy.

Wyobraź też sobie - wczoraj pracowałam do 4 nad ranem, więc dzisiaj mam prawo (tym oto pojęciem się posługujesz, więc parafrazuję) do wolnego - chyba mi go nie odmówisz?

O moje zmarszczki się nie martw. Mikrolipofiling nie jest dla mnie nieosiągalnym luksusem, a i tryb życia (jak to ujęłaś - bezproblemowy) nie niesie za sobą zbyt wielu zmarszczek.

Lica gładkie? Czasem z tym ciężko, bo sporo boryka się z trądzikiem.

 

Opowiem Ci o moim dzisiejszym spacerze z psem bladym świtem.

Prowadzę sobie swojego berneńczyka (waży więcej niż ja, kawał psiska). Podbiega do niego jakiś ratler i oczywiście ujada zawzięcie. Mój berneńczyk nie reaguje - ta kropka biegnie za nami i nadal ujada. Jak zaczął mu się kręcić pod łapami, to mój pies się zirytował, przystanął i podniósł łapę. Kropka zwiała z piskiem i schowała się za nogi pana, mimo że mój nawet owej kropki nie dotknął.

Oczywiście nie przywołuję tutaj tej historii bezcelowo. Jest takie przysłowie, które przypomina mi się w kontaktach z niektórymi osobami. Nie muszę chyba mówić, jakie ;)

 

Ja nawet nie jestem poirytowana. Ja po prostu spoglądam na niektóre osoby z przymrużeniem oka ;) Żebym była poirytowana, to musi mi zależeć na czyjejś opinii. Pochlebiasz sobie, kochanie.

 

PS Odnośnie innego tematu życzę Ci, żeby Twój mężczyzna (chyba nie mąż już, z takim podejściem...) w wieku 58 lat (słownie: pięćdziesiąt osiem) miał ochotę na seks minimum 2 razy w tygodniu. A może nawet i teraz Ci tego życzę, wszak koleżanki, które rodziły żaliły się, że to już "nie to samo". I to nie jest złośliwość., a coś, co zostało potwierdzone ich doświadczeniem kauzalnym.

 

PS 2 Na ogół nie jestem złośliwa. Chyba, że ktoś w bardzo wyraźny sposób o to nieustannie zabiega, albo jeżeli jego poziom wypowiedzi zahacza o rynsztokowy. Wtedy może zacząć być niemiło. Jeśli masz jakieś obiekcje - zauważ, że innym odpowiadam zupełnie inaczej.

 

PS 3 Mówiłaś o tym, że jesteś taka "wyluzowana". Nie jesteś. Widać, jak się w Tobie gotuje (czyżby nerwica?), co w połączeniu z obcesowością wypada dość... mhm... kompromitująco.

 

I tym przemiłym akcentem pragnę zakończyć ów uroczy dyskurs z Tobą.

Miłego dnia ;)

 

Wiem, że nie piszesz tego do mnie, ale powiem ci jedno. Przyszłas na forum dla ludzi z problemami dużo poważniejszymi od twoich pisać o tym jakiego masz wspaniałego meza i prace. Że jezdzicie sobie tu i tam. Życie ci sie sie wspaniale ukałada, sadzac po twoich postach. Wiec czego oczekujesz? Że ci każdy bedzie kadził i słodko pierdział. Albo wynika to z kompleksów albo przyszłas sie tu chwalic. W kazdym razie musisz sie liczyc z tym, że ktos moze miec swoje zdanie.

 

Uważasz, że nie mam problemów?

Jestem DDA. Miałam problemy do 20 roku zycia, dziś mam 42 lata, ale to siedzi w człowieku. I tak, mam kompleksy.

Mam problemy, aczkolwiek po prostu nie uznaję - niezależnie od sytuacji - wyskakiwania do kogokolwiek z gębą. Może dlatego, że miałam to w domu i z chęcią się od tego uwolniłam.

Napisałam o tym jeżdżeniu, bo Druid zapytała, jakie są moje ulubione miejsca, więc po prostu ODPOWIEDZIAŁAM.

 

Liczę się z tym, że każdy może mieć swoje zdanie. Ja uwielbiam kiedy ktoś ma swoje zdanie. Wyobraź sobie, że z mężem mamy różne poglądy na kilka kwestii. Z koleżankami tak samo. Ale jest też coś takiego jak ton i forma wypowiedzi, a Agusia odzywa się jak - nie obrażając nikogo - studentka zaocznej administracji na prywatnej uczelni, która była wielce oburzona, że ja śmiałam jej wpisać 2.

Nie chodzi mi o treść owego zdania, ale formę jego wyrażenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS Odnośnie innego tematu życzę Ci, żeby Twój mężczyzna (chyba nie mąż już, z takim podejściem...) w wieku 58 lat (słownie: pięćdziesiąt osiem) miał ochotę na seks minimum 2 razy w tygodniu. A może nawet i teraz Ci tego życzę, wszak koleżanki, które rodziły żaliły się, że to już "nie to samo". I to nie jest złośliwość., a coś, co zostało potwierdzone ich doświadczeniem kauzalnym.

 

Dlategoniemaszdzieci?

 

Nie, nie dlatego ;)

Dlatego, że jest w naszym związku 16 lat różnicy i kiedy mój mąż był w wieku, kiedy zwykle panowie już są ojcami, ja byłam studentką i nie miałam zamiaru rezygnować ze studiów, aplikacji i przyszłej pracy na rzecz dziecka.

Życie seksualne to tylko uboczna korzyść braku posiadania potomstwa. Zresztą są ważniejsze korzyści - przede wszystkim bliskość i intymność w związku, w którym jesteście tylko sami. Niestety - dzieci są kochane - ale (z relacji znajomych) psują związek jako taki, samą relację między małżonkami (i nie mam tutaj nawet na myśli alkowy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa tak, jest tu sporo osob z nerwica (jak wskazuje nazwa forum) i wiekim nietaktem z Twojej strony jest wytykanie tego komukolwiek. Poza tym Twoje przechwalki i ponizajace innych uwagi takze nie swiadcza o Tobie zbyt dobrze mimo, ze Ty zdaje sie masz o sobie bardzo wysokie mniemanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa tak, jest tu sporo osob z nerwica (jak wskazuje nazwa forum) i wiekim nietaktem z Twojej strony jest wytykanie tego komukolwiek. Poza tym Twoje przechwalki i ponizajace innych uwagi takze nie swiadcza o Tobie zbyt dobrze mimo, ze Ty zdaje sie masz o sobie bardzo wysokie mniemanie.

 

Nie mam o sobie wysokiego mniemania.

Przeczytaj prosze wszystkie wypowiedzi Agusi skierowane do mnie - wowczas zrozumiesz pewna uszczypliwosc z mojej strony.

Zauwaz tez prosze, ze innym tak nie odpowiadam.

Spotkala Ciebie osobiscie kiedykolwiek jakakolwiek przykrosc z mojej strony? Zwrocilam sie do Ciebie w sposob nietaktowny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

atic, zazdroszcze kobiecie przyznaje sie hahaha :mrgreen:

 

 

Oj biedna i teraz sie załamie jak przeczyta posty. iiwaa, badz tak łaskwa i nie laz za mna po tematach, rozumiem ze masz problem z facetem ale chyba teraz nie zmienilas orientacji na babska, z powodu zaniedbywania :mrgreen: i przy okazji mnie nie rusza Twoje zycie, bo to Twoje zycie a ja mam swoje i jak juz napisalam nie musze sie wyzalac na forum i podnosic sobie samooceny wypisujac trylion postow na temat swojego idealnego zycia z poczatku sie wyzalajac. Nie musze sobie niczego udowadniac mimo ze nie mam meza profesora ;) i nie śledz moich postow i w kazdym z nich do mnie nie pisz, bo ja jestem hetero i tak zostane :). I jak zaznaczylas w innym poscie jestem pseudointelektualistka, rozumiem ze Panstwo profeserowie ma zaswiadczenie z Mensy i tylko z takimi osobami pisze/rozamwia, a ja z plebsu przepraszam Jasnie Szanowne Państwo za to ze pisze post w Jasnie Panstwa Temacie :mrgreen::lol: Szczerze to mnie ani ziebią ani grzeja Twoja słowa :) bo to Twoj problem nie moj :) zarowno z mezem jak i do innych osob ktore maja własne zdanie. :brawo:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

atic, zazdroszcze kobiecie przyznaje sie hahaha :mrgreen:

 

 

Oj biedna i teraz sie załamie jak przeczyta posty. iiwaa, badz tak łaskwa i nie laz za mna po tematach, rozumiem ze masz problem z facetem ale chyba teraz nie zmienilas orientacji na babska, z powodu zaniedbywania :mrgreen: i przy okazji mnie nie rusza Twoje zycie, bo to Twoje zycie a ja mam swoje i jak juz napisalam nie musze sie wyzalac na forum i podnosic sobie samooceny wypisujac trylion postow na temat swojego idealnego zycia z poczatku sie wyzalajac. Nie musze sobie niczego udowadniac mimo ze nie mam meza profesora ;) i nie śledz moich postow i w kazdym z nim do mnie nie pisz, bo ja jestem hetero i tak zostane :). I jak zaznaczylas w innym poscie jestem pseudointelektualistka, rozumiem ze Panstwo profeserowie ma zaswiadczenie z Mensy i tylko z takimi osobami pisze/rozmwia, a ja z plebsu przepraszam Jasnie Szanowne Państwo za to ze pisze post w Jasnie Panstwa Temacie :mrgreen::lol: Szczerze to mnie ani ziebią ani grzeja Twoja słowa :) bo to Twoj problem nie moj :) zarowno z mezem jak i do innych osob ktore maja własne zdanie. :brawo:

 

Oj dziecko... Pochlebiasz sobie.

Po pierwsze - weszlam na jeden watek o panu z nerwica, ktory dobija swoje malzenstwo, w zupelnie innym celu, a tam zobaczylam ze opisujesz moje malzenstwo. No coz...

 

Skadze przyszlo Ci do glowy cokolwiek co jest zwiazane z orientacja seksualna? Toz to dzieci mojej kuzynki w gimnazjum sensowniej selekcjonuja argumenty.

 

 

Nie potrafisz pojac jednej jedynej rzeczy - chodzi nie o Twoje zdanie, a o Twoj sposob wypowiedzi. No coz, mlotkiem Ci tego do glowy nie wbije, to trzeba pojac samemu.

Polecam sie tego nauczyc, bo bardzo sie w zyciu przydaje, jesli chce sie rozmawiac z roznymi ludzmi.

Kultury i braku obcesowosci rowniez ciezko kogos nauczyc. Oduczyc - glupkowatosci (i nie chodzi o poziom intelektualny czy wyksztalcenie) , a sposob zachowania i wypowiedzi - trudno.

Ale to juz Twoj problem.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, co do poziomu wypowiedzi to radze samej sie odniesc do kultury, bo ja nie oceniam personalnie jak szanowna pani ;) to jedno, po drugie umiem przyjac czyjes zdanie i punkt widzenia o ile jest sensowny, a po trzecie nie łapie mnie histeria z powodu tego ze nie moge komus narzucic tego czego ja chce. Takie zachowanie sie skonczylo na poziomie przedszkola. Polecam tez wyszukac Desideratę i uwaznie przeczytac ;) i nie musze za kims na forum latac i pisac w kilku tematach bo tak mnie zabolało czyjes zdanie. :mrgreen:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz wszyscy zostaniecie okresleni poziomem rynsztoka...oraz pseudointelektualizmu bracia i bratowny w niedoli. :shock: To jak wiadoma partia dzieli ludzi na gorszy sort i ten lepsiejszy. :hide:

 

A tak poza tym to gratuluje przeczytania kilkaset stron o mnie, bo o tym ze urodziłam dziecko to pisałam juz ze 100 postow temu minimum :mrgreen::time: czuje sie pochlebiona ze tak wnikliwie przeprowadzilas analize mojego profilu :mrgreen::mrgreen::mrgreen: i specjalnie dla Ciebie, u mnie pod wzgledem ginekologicznym wszystko gra, moge wyslac screena diagnozy na maila. :lol::why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa tak, jest tu sporo osob z nerwica (jak wskazuje nazwa forum) i wiekim nietaktem z Twojej strony jest wytykanie tego komukolwiek.

Też tak uważam. Być może wynika to z nieprawidłowego rozumienia, na czym nerwica polega.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

?

 

Nie, nie dlatego ;)

Dlatego, że jest w naszym związku 16 lat różnicy i kiedy mój mąż był w wieku, kiedy zwykle panowie już są ojcami, ja byłam studentką i nie miałam zamiaru rezygnować ze studiów, aplikacji i przyszłej pracy na rzecz dziecka.

Życie seksualne to tylko uboczna korzyść braku posiadania potomstwa. Zresztą są ważniejsze korzyści - przede wszystkim bliskość i intymność w związku, w którym jesteście tylko sami. Niestety - dzieci są kochane - ale (z relacji znajomych) psują związek jako taki, samą relację między małżonkami (i nie mam tutaj nawet na myśli alkowy).

 

Życie seksualne to tylko uboczna korzyść braku posiadania potomstwa.

:hide::hide::hide: korzyść???

 

Bardzo egoistyczne podejście masz do rodziny. Dzieci są spoiwem małżeństwa, dopełnieniem miłości i bliskości. Takiego podejścia i takiej teorii do posiadania potomstwa jeszcze nie słyszałam, że psują związek i relacje między małżonkami. :shock: To typowa egoistyczna wymówka ludzi sukcesu, tych, którzy chcą robić karierę zawodową. Myślą jedynie o sobie i o "tu i teraz", ale to złudne myślenie, bardzo krótkowzroczne.

Pomyśl tylko, jak Wam będzie smutno i nijako, jak skończy się ta kariera i samouwielbienie i przyjdzie starość i niemoc?!

Rozumiem brak potomstwa z innych powodów... zdrowotnych, ale z pobudek egoistycznych (kariera, lepszy seks :shock: ),- takie podejście jest dla mnie bardzo ubogie, puste i typowe dla megalomanów.

 

Chyba pomyliłaś forum, albo dział. Może jednak terapia uzależnień by Cię wsparła? :o

 

 

A nie uwazasz, ze to nie jest Twoja sprawa, zwlaszcza ze nie prosilam o jakakolwiek rade w zwiazku z posiadaniem dzieci?

Tak, jestesmy bezdzietni Z WYBORU. Tak, przez dlugi czas bralam pigulki, potem zastrzyki, na koniec pojawily sie spirale dla nierodek. I nie wstydze sie tego, moj maz rowniez nie. Gdyby nam sie kiedys dziecko przytrafilo - ok, wychowalibysmy, zabezpieczalismy sie skutecznie - jeszcze lepiej.

Mam 42 lata, maz 58 - nie uwazasz, ze rozmowa o tym jest bezcelowa?

Super, ze ktos ma dzieci. Ja bardzo lubie dzieci - przez godzinke-dwie.

Co w tym zlego ze ktos postawil na prace, malzenstwo i nic wiecej?

Tak, psuja relacje miedzy malzonkami wg kilku moich znajomych. Ile razy mi narzekaly ze nie maja nawet czasu dla siebie, a jak maja to sa zbyt zmeczone, zeby wyjsc z mezem gdziekolwiek.

Nie jest mi smutno i nijako, kiedy mam totalnie wolny dzien, wierz mi. Nie mam problemow ze znalezieniem sobie zajecia. Maz rowniez na zasmuconego nie wyglada.

Nie uwazasz, ze posiadanie dzieci nie jest obowiazkiem? W takim razie - po coz ten komentarz?

 

PS dziekuje za lincz, bo odpowiedzialam na obcesowe zaczepki :)

Toz to nawet Atic zauwazyl, ze ktos sie bezpodstawnie czepia.

 

 

PS 2 rodzina to nie tylko potomstwo. Rodzina to rowniez sami malzonkowie. I tak, jestesmy rodzina. Dwuosobowa.

Dopelnieniem milosci i bliskosci moze byc sama ciaza. Noworodek. Schody u kolezanek zaczely sie kiedy maluch zaczal robic raban, kiedy zaczely klocic siw z mezami o kwestie wychowania dziecka, kiedy dziecko zaczelo absorbowac cala swoja osoba przez caly czas.

Kolezanka (matka dwojki dzieci, 40-latka) powiedziala mi jakis miesiac temu ze ma dosyc tego: oni na spacerze, nie moga spokojnie porozmawiac, on ma dosyc wiec ona idzie z dziecmi, on z tylu pcha wozek). Idac na spacer trzymam meza za reke. Nie wlecze sie 5 krokow za mna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×