Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Raczej SSRI nie wpływają na wzrok, ale to pytanie zadaj w wątku o paroksetynie, tam wiedzą wszystko :)

 

Powinieneś się cieszyć, że tak szybko znalazłeś przyczynę swoich dolegliwości, a choroba jest raczej łatwa do leczenia... Wolałbym brać hormony niż psychotropy. Ale może to tylko mój punkt widzenia.

 

Według psychiatry mam do leczenia nerwicę i tarczycę. Jedno nie wyklucza drugiego. Psychotropy więc zostają. Martwi mnie oczywiście ten laryngolog, bo piszczy mi w uszach nadal, zwłaszcza wieczorem. A tona pewno oznacza poważną chorobę. Wiecie przecież sami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teksas, mnie piszczy w uszach od września, dostałam od tego pierwszy raz takiego ataku paniki w nocy, że myślałam, że umieram, koszmar. U mnie nerwica to głowa, czyli zawroty, dziwne prądy w głowie, uczucie obręczy, ciężkości takiej ze mam wrażenie ze z wariuje, umieram, trac e swiadomosc. Teraz znowu mam uszy zatkane i zawroty, miałam we wrześniu endoskopie uszy, gardła i nosa, może powinnam raz jeszcze iść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam bardzo, bardzo lekki pisk w prawym uchu od 2008. Słyszę go tylko jak przytkam czymś ucho, np. jak jakoś wyjątkowo szczelnie przyloze ucho do poduszki :) myślę, że wiele osób ma bądź szumy bądź piski w uszach, większość nie przykłada pewnie do tego uwagi. Wiele osób w stanie jakiegoś silnego doznania emocjonalnego ma szumy, wywołuje je również podniesione ciśnienie, mogą pojawiać się i piski. Nasza wspaniała nerwica dodatkowo nasila objawy więc i reakcje mamy silniejsze i objawy jednocześnie. To ten zaklęty krąg nerwicy.

Moja ciotka ma ubytek wzroku, jakieś plamy zasłaniają jej cześć pola widzenia. Myślicie, że się tym przejmuje? Zrobiła badania, lekarz powiedział jej, że tak już ma i nic z tym nie zrobi i żyje dalej. Mówi, że ją wkurza ta dolegliwość, ale zaraz przechodzi do dnia codziennego i ani trochę nie zmieniło to jej życia. A teraz wyobraźcie sobie jakie jazdy byśmy mieli, gdyby ta dolegliwość spotkała kogoś z nas - nerwicowcow... Ja nawet z moim normalnie nieslyszalnym piskiem w uchu miałem początkowo niezłe przypały...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea - chyba masz obeznanie że sprawami tarczycowymi, mam więc pytanie. Moja tarczyca ma ogólnie 13ml objętości, ale cieśń to 7mm. Wyniki tsh,ft3 i ft4 mam w normie. Czy taka mała tarczyca (nie malutka, ale poniżej średniej dla mężczyzn) może wynikać z hashimoto? USG tarczycy poza tym w porządku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczynam od 25 mg. potem stopniowo na 50, a w końcu na 75 mg. Nie jestem lekarzem. U endokrynologa byłem prywatnie, lekarka ma dobre opinie, więc ufam że wie co robi.

No rozumiem. Nie namawiam do zmiany dawki. Po prostu jestem ostrożna po tym, co mnie spotkało. Sama zaczynałam od 25 mg, mając FT3 i FT4 w normie, TSH podwyższone i aTPO też. I było ok. Potem miałam zwiększyć (chyba po miesiącu) na 37,5 mg, zwiększyłam i zaczęłam się czuć okropnie. Plecy mnie bolały tak, że nawet leżenie bolało. Do tego coś z zatokami. Potem wyczytałam o nadczynności polekowej.

Poszłam oczywiście do endo (do innej, bo do tamtej nie było jak), a ona mnie wyśmiała, że to niemożliwe, bo mam TSH w normie, a nawet za duże, bo powinno być mniej niż 2.0 Ale ta kobieta ogólnie była dziwna (komentowała mój wygląd, przykro mi się zrobiło). Odstawiłam Euthyrox na jakiś czas i wróciło do normy.

 

Nie chcę Cię straszyć ani nikogo innego, tylko informuję, że jakbyś się tak poczuł to nie panikuj, idź do endo i zapytaj o zmianę dawki. Bo hormony to mimo wszystko nie cukierki i czasem cholernie trudno jest wymierzyć dawkę tak, żeby była idealna.

 

Michellea - chyba masz obeznanie że sprawami tarczycowymi, mam więc pytanie. Moja tarczyca ma ogólnie 13ml objętości, ale cieśń to 7mm. Wyniki tsh,ft3 i ft4 mam w normie. Czy taka mała tarczyca (nie malutka, ale poniżej średniej dla mężczyzn) może wynikać z hashimoto? USG tarczycy poza tym w porządku

Czy takie obeznanie to nie wiem ;) Ale Hashi prowadzi do "zniszczenia" tarczycy, więc raczej tak, tarczyca może się zmniejszać. Z resztą nawet tutaj masz:

U chorych odnotowuje się zmiany w zakresie wielkości tarczycy – gruczoł zazwyczaj się zmniejsza, ale czasami dochodzi do jego zwiększenia. Może pojawić się (okresowe, rzadziej trwałe) powiększenie tarczycy, w USG można uwidocznić niejednorodny miąższ czy obecność zmian ogniskowych, mogą pojawić się wyczuwalne dotykiem guzki.

http://www.endokrynologia.net/tarczyca/hashimoto-ci%C4%85g-dalszy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja i nerwica są często wymieniane jako skutki nieprawidłowo działającej tarczycy, więc jest spora szansa, że wraz z jej leczeniem poprawi się i Twoja kondycja psychiczna. Nie zdziwiłbym się gdyby i piski zniknęły...

 

Obyś miał rację. Chciałbym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teksas, mnie piszczy w uszach od września, dostałam od tego pierwszy raz takiego ataku paniki w nocy, że myślałam, że umieram, koszmar. U mnie nerwica to głowa, czyli zawroty, dziwne prądy w głowie, uczucie obręczy, ciężkości takiej ze mam wrażenie ze z wariuje, umieram, trac e swiadomosc. Teraz znowu mam uszy zatkane i zawroty, miałam we wrześniu endoskopie uszy, gardła i nosa, może powinnam raz jeszcze iść.

 

Przeżyłem wszystko o czym piszesz. Uczucie, że nie dożyję jutra było wszechogarniające. Mi po paroksetynie zelżało, choć przez pierwsze dwa tygodnie zażywania jazdy były takie, że byłem bliski odstawienia. Oprócz objawów o których piszesz były duszności, ból w klatce piersiowej, trudności w przełykaniu itp. Niby teraz jest lepiej, ale w uszach mi piszczy, a wieczorem mam uczucie ich zatkania. To nie ustąpiło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja i nerwica są często wymieniane jako skutki nieprawidłowo działającej tarczycy, więc jest spora szansa, że wraz z jej leczeniem poprawi się i Twoja kondycja psychiczna. Nie zdziwiłbym się gdyby i piski zniknęły...

 

Obyś miał rację. Chciałbym.

Oby.

Lewotyroksyna (Euthyrox) na pewno podniesie Ci napęd, będziesz mieć więcej energii. Moim zdaniem też trochę "rozjaśnia umysł", łatwiej jest się skupić, samopoczucie jest lepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A teraz wyobraźcie sobie jakie jazdy byśmy mieli, gdyby ta dolegliwość spotkała kogoś z nas - nerwicowcow... Ja nawet z moim normalnie nieslyszalnym piskiem w uchu miałem początkowo niezłe przypały...

Byłbym na pogotowiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczynam od 25 mg. potem stopniowo na 50, a w końcu na 75 mg. Nie jestem lekarzem. U endokrynologa byłem prywatnie, lekarka ma dobre opinie, więc ufam że wie co robi.

 

 

Nie chcę Cię straszyć ani nikogo innego, tylko informuję, że jakbyś się tak poczuł to nie panikuj, idź do endo i zapytaj o zmianę dawki. Bo hormony to mimo wszystko nie cukierki i czasem cholernie trudno jest wymierzyć dawkę tak, żeby była idealna.

 

Dobrze Michellea. Będę pamiętał.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż. Moja tarczyca jest tylko lekko pomniejszona z szeroką cieśnią, jednorodna. Gdzieś przeczytałem wpis dziewczyny, która miała niedoczynność, przy której objawy wyprzedziły pogorszenie wyników, tj. czuła się fatalnie, a wyniki idealne, dopiero po jakimś czasie wyniki się pogorszyły wskazując na niedoczynność. Jak długi może być okres między objawami a gorszymi wynikami? Podobno odpowiedź na leczenie hormonalne to poślizg nawet 6 tygodniowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewotyroksyna (Euthyrox) na pewno podniesie Ci napęd, będziesz mieć więcej energii. Moim zdaniem też trochę "rozjaśnia umysł", łatwiej jest się skupić, samopoczucie jest lepsze.

 

Pożyjemy, zobaczymy. Zrobię wszystko, byle się czuć jak dawniej. Myślisz, że mogę też mieć większy apetyt na seks? Ten temat u mnie leży odłogiem już od kilku tygodni. Ale nie skarżę się, dopóki nie mam takich ataków i schizy jak na początku choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż. Moja tarczyca jest tylko lekko pomniejszona z szeroką cieśnią, jednorodna. Gdzieś przeczytałem wpis dziewczyny, która miała niedoczynność, przy której objawy wyprzedziły pogorszenie wyników, tj. czuła się fatalnie, a wyniki idealne, dopiero po jakimś czasie wyniki się pogorszyły wskazując na niedoczynność. Jak długi może być okres między objawami a gorszymi wynikami? Podobno odpowiedź na leczenie hormonalne to poślizg nawet 6 tygodniowy.

Myślę, że może. Sama miałam przez lata dobre wyniki (w tym TSH w normie), a miałam różne objawy. Jak zaczęłam brać Euthyrox to nagle zniknęły :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałaś włączone leczenie na podstawie objawów tarczycy, a nie wyników? Gdzie znalazłaś takiego otwartego endokrynologa?

Nieee. Brać leki zaczęłam, jak już trafiłam do endo z wysokim TSH ;) Pewnie trafiłabym tam później, gdyby nie spora anemia, która mi się wtedy zdarzyła i przez którą robiłam wszystkie badania.

 

Jakie miałaś objawy?

Ogólne zmęczenie, ciągłe uczucie zimna, rozstrój hormonalny i wszystkie rewelacje z nim związane (dotyczące tylko kobiet ;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wszystkim. Ja trzy miesiące temu walczyłem z SM. Ale wtedy walczyłem ze wszystkimi chorobami. Nie chcę nawet wspominać tego okresu, kiedy myślałem że umrę. To było straszne. Z najświeższych wiadomości: zakończyłem leczenie u laryngologa. Po zapoznaniu się z wynikami TK stwierdził, że od strony laryngologicznej nic mi nie dolega. Piski w uszach, które nie ustąpiły i zawroty głowy, które tez jeszcze dokuczają nie są wywołane laryngologicznie. Natomiast "zmiany torbielowate w zatoce szczękowej", zostały przez lekarza zbagatelizowane jako zupełnie nieszkodliwe i nie wymagające żadnej interwencji. Jutro idę to oczywiście skonsultować u internisty.

Jeśli chodzi o endokrynologa, to stwierdziła, że ewidentnie cierpię na chorobę Hashimoto. Mam receptę na euthyrox. Najpierw małe dawki a docelowo 75 mg. Kontrola za trzy miesiące, bo jeszcze jakaś niewielka torbiel jest widoczna i trzeba monitorować czy nie rośnie.

Czuję się staro wiecie? Wszystko się sypie. Dziś pomyślałem, że to może przez Czarnobyl. Różne takie dziwne myśli mi przychodzą do głowy.

Powiedzcie mi jeszcze, bo jesteście bardziej w temacie ode mnie: czy paroksetyna może spowodować pogorszenie ostrości widzenia? Okulary noszę od bardzo dawna, ale od kilku, czy kilkunastu lat wada była stała i się nie pogarszała. A teraz ostrość mi się pogorszyła. Może to być od leku?

na TK głowy tez wyszła mi torbiel w zatoce szczekowej. takie cos dzieje się od zęba! okazało się,ze mam zęba zepstego i musiałam usunąc. PO usunięciu do pól roku możesz miec podniesione OB i CRP bo to siedlisko bakterii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teksas, mnie piszczy w uszach od września, dostałam od tego pierwszy raz takiego ataku paniki w nocy, że myślałam, że umieram, koszmar. U mnie nerwica to głowa, czyli zawroty, dziwne prądy w głowie, uczucie obręczy, ciężkości takiej ze mam wrażenie ze z wariuje, umieram, trac e swiadomosc. Teraz znowu mam uszy zatkane i zawroty, miałam we wrześniu endoskopie uszy, gardła i nosa, może powinnam raz jeszcze iść.

Alexandnra moja nerwica to dokladnie te same objawy co u Ciebie- GłOWA. dokładnie to samo co opisujesz, zawroty, prady, piszczenie w uszach, obręcz, kask, istna maskara.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maleństwo, ja na początku nerwicy miałam taką obręcz, że głowę przytrzymywałam ręką, ucisk nachodził mi nawet na nos, jakbym w imadle była. Utrzymywało mi się to od rana do wieczora, nie do wytrzymania. Pomogło mi na to proste ćwiczenie- kładziesz się na podłodze, pod głowę zwinięty jasiek, ręce wzdłuż ciała, nogi prosto- leżysz tak 10 minut bez ruchu. Robilam tak codziennie- obręcz zaczęła schodzić. Znalazlam to ćwiczenie w internecie. Nie chciało mi się wierzyć, że pomoże, ale szybko jest ulga. Spróbuj, ja pozbyłam się obręczy na długie miesiące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra, ja mam podobnie... ciągle czuję ucisk u nasady nosa, pieką mnie oczy do tego czasem mam zawroty głowy. .. nie muszę dodawać ze od tego boje się ze mam raka mózgu. .. ciężko mi się na czymkolwiek skupić, nie mogę spać bo ciągle analizuje czy jestem normalna tzn czy nie mam dalszych objawów raka ( mój wujek umarł na glejaka 5 lat temu ) ostatnio w mieście była zbiórka na leczenie 5 letniej dziewczynki z ta chorobą... ze sama mam dziecko w tym wieku bardzo mnie to dotknęło. .. ta dziewczynka niedawno umarła a teraz ja umieram ze strachu przed tym... to jakiś koszmar... ciężko mi dobierać słowa podczas rozmowy bo jestem tak zestresowany i skupiona na jednym... prawie nie myślę. Jak coś robię to i tak myśli krążą wokół jednego.... w 2013 dostałam padaczki i wtedy miałam robione TK i rezonans z kontrastem i wszystko było ok ale to było 3 lata temu... może już nie jest w porządku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś zassałem pierwsze 50mg sertraliny. Smakuje trochę jak chrzan z Chin :lol: połączył mi to psychiatra razem z mirtą, pomimo "istotnej interakcji" jaka zachodzi między lekami. Ale faktycznie muszę "zaufać lekarzom". Wchodzę powoli i ostrożnie ⚠ mam nadzieję, że lek spasuje jak ulał.

 

Też miałem bóle głowy i to przez kilka lat. Zaczęło się od zawrotów, derealizacji i mrowienia lewej strony ciała. Potem zaburzenia widzenia. TK niczego nie wykazała. Derealki przeszły z czasem, mrowienia też, zostały zaburzenia w oczach i codzienne bóle głowy. Palące, kłujące, ściskające, tępe, punktowe, rwące. Każde możliwe. Do tego doszło uczucie napięcia skóry na czole, które mam i dzisiaj. Te niekończące się cierpienie wpedzilo mnie w głęboka depresję, zegnalem się że światem. Przeciwbólowe nie działały. Bóle nasilały się, a do tego wyskoczył mi nisko węzeł chłonny z lewej strony nad obojczykiem, a ten to akurat zwiastun najgorszego. częściowo potwierdził to lekarz, który robił mi usg tego węzła, powiedział, że jego obecność to choroby o których on woli nawet nie mówić. .Zdawało mi sie też , że gorzej czuje smaki, czyli otepienie zmysłowe też się pojawiło. Mierząc ciśnienie zauważyłem, ze moje tętno to 59/min. Bradykardia - czyli wg wujka Google ostatnie stadium guza mózgu, który pod wpływem zwiększenia ciśnienia srodczaszkowego zwieksza ciśnienie, zmniejszając tętno. I codziennie tętno na poziomie 60/min, szczególnie rano. Kolejna wizyta u okulisty, który znalazł coś na tarczy dna oka. Kolejny dowód na podniesione ciśnienie srodczaszkowe. Byłem pewien guza. Jakiś czas później zaczęły się problemy z oddychaniem - też objaw guza. Postanowiłem żyć dalej reszta życia i tak z miesiąca ma miesiąc zacząłem po jakichś 3-4 latach w miarę normalnie funkcjonować. Zostały tylko lekkie zaburzenia widzenia (być może od astygmatyzmu), wolno pracujące serce i ciągły ból głowy, choć już nie tak mocny, i dało się z nim normalnie żyć. I tak 8 lat.

Obecnie badania dna oka są w porządku, węzeł chłonny okazał się wynikiem zakażenia skóry, które wtedy miałem na karku (choć znikał ponad 3 miesiące, jak po zakażeniu już dawno śladu nie było i został lekko powiększony, zwloknialy). Od niedawna i bóle głowy zniknęły. OTo moja historia "Głowy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę się chwalić, ale kolejny dzień czuję się dobrze. Rak kości powoli odchodzi w zapomnienie, choć nadal zastanawiam się nad badaniami, ale rzadziej, niźli chociażby tydzień temu. W środę dzwoniłem do kliniki, w której robili mi kolonoskopię, aby się spytać czy jest już mój wynik histopatologii. Bardzo miła pielęgniarka powiedziała, że tak i że wynik jest dobry, więc nie muszę się obawiać :). Jakoś pozytywnie nastawiły mnie te wieści.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam już siły. Zaczynam wątpić czy to ostry nawrót nerwicy czy choroba. Wybrałam się dzisiaj do miasta, gdzie były tłumy i moje zawroty głowy przeszły wszystko. Miałam wrazenie non stop , że ide po trampolinie, zapadania, ogromny lęk, istny koszmar. A miałam sobie spokojny i miły dzień spędzić.

 

Nie mogłam chodzić, ciągle jakieś ciągnięcie w głowie, wbijanie w chodnik. Usiadłam w Starbucksie i wzięłam Xanax. Po 40 minutach wstałam i poszłam dalej, nawet normalnie weszłam do sklepu, zawroty jakby mniejsze, ale jestem nieżywa ze strachu. Ile można tak żyć?

 

Ja nigdy nie wiem kiedy to będzie, czy mogę gdzieś normalnie iść. Czuję się uwiązana, brak mi swobody, mam wrażenie, że nie jestem jak normalni ludzie. Ciągle myślę, że inni normalnie gdzieś chodzą, umawiają się, jest to dla nich normą, a dla mnie to jakiś koszmar, czy ja dam radę, czy nie dostanę odrealnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×