Skocz do zawartości
Nerwica.com

WENLAFAKSYNA (Alventa, Exyven, Efectin ER, Efevelon SR, Faxigen XL, Faxolet ER, Lafactin, Oriven, Prefaxine, Symfaxin ER, Velaxin ER, Venlafaxine Aurovitas/ Bluefish XL, Venlectine)


Miss Worldwide

Rekomendowane odpowiedzi

szaraczek, Tak szczerze to ja już się pogubiłem. Wytłumacz mi coś.

 

- Nieco ponad rok temu pisałeś, że "jakiś czas temu" zacząłeś się leczyć wenlafaksyną (najpierw 75mg -> 150mg/d.). Po TRZECH MIESIĄCACH nastąpiła rzekomo olbrzymia poprawa, a po 2 tygodniach od tego momentu postanowiłeś na własną rękę odstawić wenlafaksynę, co się skończyło zespołem abstynencyjnym i nawrotem F41.2. Po kilku miesiącach bez leków wróciłeś z podkulonym ogonem do wenlafaksyny. Brałeś ją przez następne kilka miesięcy, ale nie było już absolutnie żadnej poprawy takiej jak za pierwszym razem.

- Potem w dwóch postach potwierdzasz, że za pierwszym razem brałeś wenlafaksynę TRZY MIESIĄCE zanim wystąpiła poprawa, a dwa tygodnie po "zaskoczeniu" sam ją odstawiłeś.

- Potem przez rok brałeś paroksetynę (bez efektów).

- Potem zacząłeś brać bupropion.

- Potem w kilkunastu jeśli nie kilkudziesięciu(!!!) postach wciąż piszesz, że wenlafaksyna za pierwszym razem zaskoczyła u Ciebie po TRZECH MIESIĄCACH.

- Potem brałeś sertralinę przez kilka miesięcy (u Ciebie "zaskoczyła" już po miesiącu).

- Potem w którymś z postów piejesz zachwyty na temat sertraliny (końcówka 2015), ale studzisz kubłem zimnej wody, że rozkręcała się u Ciebie BARDZO DŁUGO.

- W styczniu piszesz, że odstawiłeś sertralinę(początek 2016) i wracasz do wenlafaksyny.

- W kilku następnych postach potwierdzasz, że wenlafaksyna "zaskoczyła" u Ciebie za pierwszym razem po TRZECH MIESIĄCACH.

- Z paru następnych postów to już w sumie ciężko się rozeznać czy obecna kuracja (187,5mg/d) to Twoje trzecie czy drugie podejście do wenlafaksyny tyle jest zwrotów akcji.

- Teraz nagle stwierdzasz, że sorry, pomyliłem się, ale wenlafaksyna za pierwszym razem zaskoczyła u mnie po SZEŚCIU-SIEDMIU MIESIĄCACH.

 

Nie wnikam już w to, która wersja jest zgodna ze stanem faktycznym bo mylić się jest rzeczą ludzką, ale jeżeli prawdą jest, że wenlafaksyna za pierwszym razem zaczęła działać u Ciebie dopiero po 6-7 miesiącach to nasuwa mi się jedno tylko spostrzeżenie:

 

Czekałeś SZEŚĆ-SIEDEM MIESIĘCY tkwiąc w depresyjno-lękowym szambie, z upragnieniem czekając na działanie leku, i wtedy gdy ten lek wreszcie po tak długim czasie zaczął działać to odstawiłeś go po 2 tygodniach od wystąpienia poprawy?! I to jeszcze odstawiłeś na "zimnego indyka" (bez redukcji dawki) lek za którym ciągnie się zła sława, że spośród wszystkich SSRI/ SNRI najczęściej przy odstawianiu doprowadza do wystąpienia zespołu abstynencyjnego o stosunkowo ciężkim nasileniu? Po to, żeby przez następne kilka miesięcy się męczyć bez leków, a później przez następne następne kilka miesięcy bezskutecznie robić drugie podejście do wenlafaksyny? A teraz robisz trzecie podejście do tej wenlafaksyny, która za drugim razem po kilku miesiącach wcale nie zaskoczyła, na zasadzie chyba-tonący brzytwy się chwyta?

Nie ogarniam tego... :shock::shock::shock:

 

-- 14 maja 2016, o 16:42 --

 

Natomiast uważam, że w Twoim przypadku wenlafaksyna nigdy tak naprawdę nie zadziałała do końca tylko doczekałeś po prostu samoistnej remisji (o czym wspomniał Ashton).

 

To ja o tym wspominałam ;)

 

No, no, właśnie. Pardon. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lord Kapucyn, Wszystko było tak jak opisałeś tylko tam gdzie pisałem o tym, że po trzech miesiącach nastąpiła duża poprawa miałem pisać, że po 6 miesiącach nastąpiła duża poprawa. Cały czas miałem na myśli 6 miesięcy a pisałem 3. Wszystko pozostałe się zgadza.

Kiedy lek zaskoczył po tych ponad 6 miesiącach to brałem go jeszcze przez okres 2 tygodni po czym z braku kolejnych kapsułek 150 mg o przedłużonym uwalnianiu, samowolnie odstawiłem z dnia na dzień. Dojeżdżałem wtedy dość daleko do lekarza i po prostu nie zapisałem się na kolejną wizytę. Nie sądziłem, że później będę tego tak bardzo żałować. Jako, że był to mój pierwszy jakikolwiek lek przeciwdepresyjny to nie wiedziałem czego mogę się spodziewać po tak nagłym odstawieniu wenlafaksyny. I kiedy rozpoczął się zespół odstawienny to nie miałem już w domu zapasu leku żeby się w tych trudnych chwilach móc poratować jakoś. Musiałem to znosić "na czysto". Myślałem sobie, że jakoś uda mi się to przetrwać choć działy się ze mną różne dziwne i nieprzyjemne rzeczy a gdy już te objawy ustąpią to będzie dobrze. Jednak nie stało się tak. O ile po tygodniu czy dwóch od odstawienia wenlafaksyny objawy typu: brain-zapy, zawroty głowy, nudności, poczucie bycia chorym ustąpiły, o tyle objawy takie jak: ciągły lęk, napady paniki, nieuzasadnione poczucie zagrożenia i pobudzenie ruchowe utrzymywały się nadal i pomimo upływającego czasu wcale nie ustępowały. Ba. Napady paniki, które pojawiły się po tym nagłym odstawieniu były objawem, którego nigdy wcześniej nie miałem! No a dalszą historię już znasz. Kilka miesięcy przerwy i powrót do wenli. Itd. A od 5 miesięcy po kuracjach: paroksetyną, Wellbutrinem, moklobemidem i sertraliną jestem w trakcie trzeciej kuracji wenlafaksyną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc ogólna nauczka dla wszystkich na przyszłość:

Nie odstawiać na hip hip kurka hurra, na "cold turkey", leków których substancje czynne posiadają relatywnie krótki t1/2 i nie posiadają aktywnych metabolitów (ODV w przypadku wenlafaksyny nie robi żadnej różnicy!) wtedy gdy wystąpią pierwsze zwiastuny poprawy bo skończy się to... źle, od tego momentu lek należy zażywać jeszcze przez jakiś czas (literatura różnie precyzuje ten okres- nawet do roku) w dawce podtrzymującej, aby utrwalić efekt terapeutyczny. No chyba, że ktoś ma jaja ze stali i się nie boi "umieralni" w domu- wtedy droga wolna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja żałuję, że nie reaguję już na moklobemid. Wielka szkoda, to był wspaniały lek (jak dla mnie). No ale mój organizm wytworzył jakąś pokrętną lekooporność i moje pobożne życzenia nic nie zmienią.

 

-- 14 maja 2016, o 17:04 --

 

A co do samej wenlafaksyny- jak ją zaczynałem brać to "zaskoczyła" stosunkowo szybko i też ją wychwalałem (chyba gdzieś tutaj jeszcze wiszą moje posty), niestety im dłużej ją brałem tym było tylko gorzej- rozdrażnienie, irytacja, niepokój, wahania nastroju. Musiałem zakończyć tę znajomość równie szybko jak się rozpoczęła. Poza tym wenlafaksyna wtedy gdy ją brałem wykastrowała mnie chyba bardziej niż paroksetyna i wszystkie inne leki razem wzięte.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lord Kapucyn, Widzisz. I taka to jest ta moja historia leczenia psychiatrycznego. A już dawno mogłem być na prostej. Moim zdaniem dany lek przeciwdepresyjny za każdym razem kiedy do niego wracamy, powinien działać na nas tak samo. W końcu wprowadzamy do organizmu jedną i tą samą substancję leczniczą. Wenlafaksyna ma zawsze jedna i tą samą budowę chemiczną i te same właściwości lecznicze więc organizm - jeśli wcześniej na nią reagował - to i teraz musi zareagować po mniej więcej podobnym czasie co poprzednim razem. Jednak ta moja druga kuracja wenlafaksyną pokazała, że to wcale nie musi być aż tak oczywiste. Ja po prostu staram się jakoś logicznie to wszystko sobie wytłumaczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja żałuję, że nie reaguję już na moklobemid. Wielka szkoda, to był wspaniały lek (jak dla mnie). No ale mój organizm wytworzył jakąś pokrętną lekooporność i moje pobożne życzenia nic nie zmienią.

Ja za to po mokobemidzie czułem się momentami tak przymulony, że szok. W dodatku zacząłem mówić niewyraźnie i mieć problem z logicznymi wypowiedziami. Dużo osób go chwali, ale żaden z psychotropów tak negatywnie na mnie nie działał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szaraczek, Jak Ci wenla nie zaskoczyłą już za 2 podejściem to raczej masz marne szanse że lek Ci zaskoczy za 3 podejściem.Ale to twoja decyzja i jak chcesz to siedź dalej na wenli,ale ja bym zmienił na jakiś inny lek przeciwlękowy którego nie brałeś np es/citalopram czy klomipramina.Być może już twój mózg nie reaguje na wenle i potrzebujesz wprowadzić substancję której nie brałeś.

fobik123, Mój mózg może już nie reagować na wenlę? A przecież lekarze zapewniają, że na leki przeciwdepresyjne nie wytwarza się jakakolwiek tolerancja. Nic też nie wspominają, że nie warto wracać do leku przeciwdepresyjnego, który brało się w przeszłości. Ja jakoś wierzę w to, że ta moja 3 kuracja wenlą nie pójdzie na marne. Chciałbym bardzo żeby tak było bo depresja i nerwica męczą człowieka. A może to jest tak, że u każdego już powrót do jakiegokolwiek leku przeciwdepresyjnego będzie skazany na niepowodzenie kuracji? Lord Kapucyn też już nie reaguje na moklobemid a kiedyś świetnie na Niego podziałał. Może coś w tym jest. Jest w ogóle jakakolwiek osoba u której powiedzmy wenlafaksyna zaskakuje za każdym powrotem do niej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dajcie chłopinie spokoj, jak wierzy i mu z tym lepiej że w koncu wenla zaskoczy to niech tak mysli. U mnie nadal power. A tak w ogole to trzeba byc eee, mało myslacym ;) jak duzo osob na tym forum co po mcu odstawia lek i mysli ze jest zdrowy. :time: albo w ogole po roku itd. Nie wiem czy chodza do takich durnych lekarzy czy cos. Moja lekarka sama mowila od razu ze na kazdym antydepresancie przy rozpoczeciu deprechy trzeba byc co najmniej 3 lata. A za drugim razem do konca zycia w jakis 90%.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie Wenla zaskakuje zawsze (biorę ja juz 3,może 4 raz)

 

Co nie zmienia faktu, że ten lek nie powoduje wyleczenia u Ciebie jeśli 4 raz wracasz do niego.

To nie żadna nowość, przecież te leki nic nie leczą.

 

-- 14 maja 2016, 19:24 --

 

U mnie też wenla działała za każdym razem, brałem ją 3 razy, ale działanie nie było jakieś bardzo spektakularne, lepsze niż ssri, ale dupy nie urywało, że tak powiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie Wenla zaskakuje zawsze (biorę ja juz 3,może 4 raz)

 

Co nie zmienia faktu, że ten lek nie powoduje wyleczenia u Ciebie jeśli 4 raz wracasz do niego.

To nie żadna nowość, przecież te leki nic nie leczą.

 

Grabarz się wyleczył, a raczej ma remisję - nie rozpoznaje już objawów depresji.

Ja mam częściową remisję - wystąpiła poprawa stanu psychicznego, ale dalej utrzymuje w mniejszym nasileniu.

 

Ciekawe czy ktoś wyzdrowiał tzn długi czas bez nawrotu choroby?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co nie zmienia faktu, że ten lek nie powoduje wyleczenia u Ciebie jeśli 4 raz wracasz do niego.
To nie żadna nowość, przecież te leki nic nie leczą.

 

Grabarz się wyleczył, a raczej ma remisję - nie rozpoznaje już objawów depresji.

Ja mam częściową remisję - wystąpiła poprawa stanu psychicznego, ale dalej utrzymuje w mniejszym nasileniu.

 

Ciekawe czy ktoś wyzdrowiał tzn długi czas bez nawrotu choroby?
Nie wyleczył, przecież nadal bierze lek, jak odstawi i nadal będzie tak jak jest teraz, można to uznać za wyleczenie, póki nie nastąpi nawrót, co raczej jest pewne, poza tym co to jest jedna osoba, która twierdzi, że jest zdrowa, nie wiem czy jest w pełni zdrowy, niech sam się wypowie.

 

-- 14 maja 2016, 19:52 --

 

Powiem, tak, jeżeli ktoś ma jakąś lekką depresje reaktywną np:, to ma duże szanse na pełne wyleczenie, jak depresja jest endogenna, choć już teraz się tak nie klasyfikuje, to przy endogennej raczej nikłe szanse na życie bez leków, często nawet nie uda się osiągnąć remisji, ja już się pogodziłem z tym, że kiedyś pierdolne samobója, to kwestia czasu tylko. :pirate:

 

-- 14 maja 2016, 19:56 --

 

Poza tym, leki często przestają działać, często z dnia na dzień, niektóre leki w ogóle nie działają, a ssri ogólnie są mało skuteczne, mirta mało na kogo działa, poza tym, zamula i robi z ciebie świniaka w ciągu miesiąca, dwóch.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego u Grabarza napisałem remisję, zastępując słowo wyleczenie/wyzdrowienie gdzie jest długi czas po zaprzestaniu leczenia i choroby.

 

Ja tam też nie liczę że wyzdrowieję, ale oczekuję pełnej remisji, leki pewnie będę brał, bo z tego praktycznie nie da sie wyzdrowieć, można mieć tylko remisję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×