Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

śmierć samobójcza nie jest dobrym rozwiązaniem i ani nie przerwie cierpienia, ani nie da szczęścia

Skąd możesz wiedzieć, że śmierć nie przerwie cierpienia? Może i nie jest dobrym rozwiązaniem, ale czasami wydaje się jedynym.

 

Ale strasznie ostatecznym. Po tym nie ma juz nic, co moglibysmy zmienic. Szukamy mozliwosci wyegzekwowania naszej wolnej woli, w tym prawa do smierci. Ale po niej tego prawa miec nie bedziemy, wolna wola umrze wraz z nami. Nie wiem, czy jestem na to gotowa. Chce jeszcze decydowac, miec jeszcze troche spraw do planowania - nawet pozornie wlasna smierc.

 

I wiem o czym pisze. Mialam bardzo powazna probe. Mozna powiedziec, ze jedna noga bylam juz tam. I gdy sie wybudzilam cieszylam sie, ze czuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Roznimy sie tym, ze ja wiem, jak to jest - a Ty nie...

Wiesz jak to jest być zawieszonym, jakie to jest uczucie, kiedy umierasz. Nie wiesz jak to jest umrzeć.

 

istotnie nie wiemy, nie mamy pewności czy po śmierci zostaje świadomość czy umiera.

Ja wierzę w naukę, nie wierzę w byty nadprzyrodzone ani inne bajki wpajane nam od najmłodszych lat. Dla mnie cała świadomość jest w mózgu, jego śmierć to koniec, nie będzie mnie. Moich pragnień ani ambicji też nie. Zostanie tylko wspomnienie, które i tak się prędzej czy później rozmyje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Roznimy sie tym, ze ja wiem, jak to jest - a Ty nie...

Wiesz jak to jest być zawieszonym, jakie to jest uczucie, kiedy umierasz. Nie wiesz jak to jest umrzeć.

 

istotnie nie wiemy, nie mamy pewności czy po śmierci zostaje świadomość czy umiera.

Ja wierzę w naukę, nie wierzę w byty nadprzyrodzone ani inne bajki wpajane nam od najmłodszych lat. Dla mnie cała świadomość jest w mózgu, jego śmierć to koniec, nie będzie mnie. Moich pragnień ani ambicji też nie. Zostanie tylko wspomnienie, które i tak się prędzej czy później rozmyje.

 

Kiedys tez tak mowilam. :) Zycie nauczylo mnie pokory i juz teraz nie jestem tak zamknieta. Nie mowie nigdy, nie mowie zawsze, nie neguje istnienia czegos wiecej (nie mowie tu o Bogu). Mam za soba takie przezycia i doswiadczenia, ze az niewiarygodne. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat ten brak poczucia bezpieczeństwa wynika z tego, że żyjemy państwie, którym rządzą ochydni sługusi zła.

Państwo nie zapewnia bezpieczeństwa przed bandytami, państwo nie zapewnia bezpieczeństwa finansowego i wręcz odbiera większości ludzi możliwość samodzielnego uzyskania takiego bezpieczeństwa. Nawet w szkołach nie potrafią zagwarantować bezpieczeństwa.

Poza tym sądy są przeciwko sprawiedliwości.

To państwo jest doskonałą wylęgarnią ludzkich nieszczęść i chorób psychicznych.

 

Za to odpowiadają określone osoby zajmujące określone stanowiska, które za nic nie muszą ponosić odpowiedzialności.

Chociażby za to co się dzieje w polskich szkołach, paru ministrów edukacji/sprawiedliwości powinno pójść siedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jessu ale mi jest żle :cry: Mam takie myśli samobójcze że aż czasami sama się ich boję :shock: Tak bardzo chciałabym już zniknąć, nie czuć, nie widzieć, nie myśleć.To życie mnie już przerasta mam dość tego wszystkiego, chciałabym już zakończyć tą bezsensowną egzystencję, bo po co mi to. Sorry za bazgroły ale musiałam się gdzieś wyżalić bo nie wyrabiam już :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O Boże...... ktokolwiek wypowiadał się w tym wątku niech lepiej nie ogląda 20 odcinka 5 serii House MD....

Sam odcinek jest wstrząsający, a kończy się napisem "jeżeli jesteś w kryzysie i myślisz o samobójstwie zadzwoń pod numer...."

...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam żadnego powodu do życia. Zniszczyli mnie i każą teraz nie zauważać ran. Lizać je z daleka od ich oczu. Najpierw rodzina. Nigdy mnie nie rozumieli. Kiedy idealna wizja jedynego dziecka okazywała się znowu walić, posuwano się do okrutnych kar. Lano mnie, dopóki nie wydusiłam z siebie prośby, by przestać i nie wykrzyczałam po raz dziesiąty przepraszam. Później chowano brudy pod dywan i udawano wspaniałą, kochającą rodzinkę, podczas gdy cała konstrukcja aż się sypała. Bardzo się to na mnie odbiło. Starałam się poszukać gdzie indziej miłości. Ale niemal wszędzie źle mnie traktowano. Przedszkole, podstawówka, wyjazdy kolonijne. Dzieciaki mnie odrzucały i nabijały się ze mnie, bo nie umiałam się przystosować i skutecznie obronić. Zalękniona, delikatna dziewczynka. Z niej narodził się potwór z bajzlem w głowie. W wakacje napotkałam prawdziwą wrogość, jaką może być przepełniony człowiek. Mszczono się na mnie i wyrządzono wielką krzywdę, a ja nawet nie potrafiłam się podnieść z uniesioną głową i odejść, tylko bezczynnie czekałam aż wyprują ze mnie resztki godności. Ale to żadna nowość. Wcześniej pozostawałam bezsilna wobec przemocy w domu, to uznałam, że tak należy mnie traktować. Jak najgorszą ścierę. Przestałam spać. Nic dziwnego, skoro przekonałam się, że fatum dalej się ciągnie. Nasiliły się problemy z koncentracją przez lek na sen, przez co staję się obiektem przykrych kpin. Robię z siebie tępą idiotkę i jestem zmuszona wysłuchiwać, jak otoczenie się nabija z moich nieustannych gaf spowodowanych przymuleniem. Poza tym każdego dnia, muszę słuchać historii, jak innym się powodzi, patrzeć na uśmiechnięte twarze i porównywać cudze szczęście z moją mogiłą. Słucham, jak innym spełniają się MOJE marzenia. Ja mam tylko zgryzotę, samotność i garść leków na uspokojenie. To moi nieodłączni towarzysze i nic przyjemniejszego nie chce zastąpić ich miejsca.

 

Chcę umrzeć. Boże, chce umrzeć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, jak to jest być ofiarą przemocy, ale wiem, jak to jest czuć się niepotrzebnym. Całe życie prawie jestem sama dlatego, że ludzie, których kocham i którzy mnie kochają, odchodzą w taki czy inny sposób i zdaje się, że każdy bliski mi człowiek musi mi zostać zabrany, a ja już nie mam siły radzić sobie z tymi odejściami.

 

Wielokrotnie myślałam o tym, że chcę umrzeć, bo po co niby mam żyć.

Ale tli się we mnie resztka nadziei, ledwo, ledwo się tli... że nie mogę przecież być na tym świecie bez celu. Że po coś, komuś, jestem potrzebna. Może nadzieja jest matką głupich, ale póki co nie wynaleziono niczego lepszego... Spróbuj jej troszkę w sobie poszukać. Jesteś silniejsza, niż myślisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie nadzieja długo podtrzymywała przy życiu, teraz powoli się wypala. Dawniej, gdy myślałam o zabiciu się, tkwiło za tym przekonanie, że jednak nie chcę tego robić i pragnę znaleźć inny sposób, by wydostać się z bagna problemów. CHCIAŁAM ŻYĆ, bo to moje życie! Ale teraz tylko się śmieję na samo wspomnienie. Przez potok łez. Ale się śmieję. Ciesze się, bo wreszcie dobiegnie koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam żadnego powodu do życia. Zniszczyli mnie i każą teraz nie zauważać ran. Lizać je z daleka od ich oczu. Najpierw rodzina. Nigdy mnie nie rozumieli. Kiedy idealna wizja jedynego dziecka okazywała się znowu walić, posuwano się do okrutnych kar. Lano mnie, dopóki nie wydusiłam z siebie prośby, by przestać i nie wykrzyczałam po raz dziesiąty przepraszam. Później chowano brudy pod dywan i udawano wspaniałą, kochającą rodzinkę, podczas gdy cała konstrukcja aż się sypała. Bardzo się to na mnie odbiło. Starałam się poszukać gdzie indziej miłości. Ale niemal wszędzie źle mnie traktowano. Przedszkole, podstawówka, wyjazdy kolonijne. Dzieciaki mnie odrzucały i nabijały się ze mnie, bo nie umiałam się przystosować i skutecznie obronić. Zalękniona, delikatna dziewczynka. Z niej narodził się potwór z bajzlem w głowie. W wakacje napotkałam prawdziwą wrogość, jaką może być przepełniony człowiek. Mszczono się na mnie i wyrządzono wielką krzywdę, a ja nawet nie potrafiłam się podnieść z uniesioną głową i odejść, tylko bezczynnie czekałam aż wyprują ze mnie resztki godności. Ale to żadna nowość. Wcześniej pozostawałam bezsilna wobec przemocy w domu, to uznałam, że tak należy mnie traktować. Jak najgorszą ścierę. Przestałam spać. Nic dziwnego, skoro przekonałam się, że fatum dalej się ciągnie. Nasiliły się problemy z koncentracją przez lek na sen, przez co staję się obiektem przykrych kpin. Robię z siebie tępą idiotkę i jestem zmuszona wysłuchiwać, jak otoczenie się nabija z moich nieustannych gaf spowodowanych przymuleniem. Poza tym każdego dnia, muszę słuchać historii, jak innym się powodzi, patrzeć na uśmiechnięte twarze i porównywać cudze szczęście z moją mogiłą. Słucham, jak innym spełniają się MOJE marzenia. Ja mam tylko zgryzotę, samotność i garść leków na uspokojenie. To moi nieodłączni towarzysze i nic przyjemniejszego nie chce zastąpić ich miejsca.

 

Chcę umrzeć. Boże, chce umrzeć...

Pięknie napisane, ze smutnym przesłaniem. Pisałem, zdaje się w innym temacie, rady dla Ciebie, toteż nie chce się powtarzać.

 

Czy jesteś pewna, że w swoim życiu nie zaznałaś choćby jednej przyjemnej chwili, ulotnej lekkości, która daje wiatr w żagle i napędza maszynę zwaną człowiekiem? Czy jesteś pewna, że Twoja śmierć nie poruszy żadnego sumienia, wyda się Twojemu obojętna? Czy potrafisz wyobrazić sobie, jak możesz skrzywdzić wszystkie osoby, dla których znaczyłaś cokolwiek? Dlaczego Twoi rodzice mają bezprzykładnie cierpieć po stracie córki? W jednej chwili będą żałowali tego, że być morze wyrządzili Ci w przeszłości krzywdę. Ale będzie to skrucha szczera, skrucha która pozwala skruszyć niejeden mur i wznieść niejeden most. Lecz Ty tego momentu nie doczekasz, popychając się w ramiona tego nieodwracalne.

 

Czy jesteś pewna, że nie miałaś nigdy żadnych marzeń do spełnienia, kilku spraw do wygrania, paru rzeczy do udowodnienia sobie? Nie pragnęłaś osiągnąć szczęścia u boku ukochanego mężczyzny, zobaczyć świat, odkryć nieznane Ci horyzonty - żyć tak jak żyje człowiek, który jest podmiotem własnego losu? Czy jesteś przekonana o tym, iż brak Ci atutów, talentów i zdolności, którymi mogłabyś zjednać sobie ludzi i wzbudzić ich szacunek i podziw? I dlaczego Ci przyjaciele, którzy okrutnie Cię potraktowali, nadwerężyli Twoje zaufanie i podeptali godność mają być jedynymi ludźmi, jakich spotkałaś na swojej drodze. Być może jest ktoś, kto czeka na taką osobę jak Ty, komu oddasz swoje pasję, swoje ja i własne myśli, oddając tyle ile trzeba i biorąc tyle ile wypada?

 

Musisz trwać, rozmawiać z rodzicami, poszukać nowych przyjaciół, opanować nowe techniki radzenia sobie ze stresem. I nie bać się profesjonalnej pomocy - potrzebujesz jej dziś, ale pamiętaj -tak nie będzie zawsze. Kiedyś klatka rozstąpi się przed Tobą i będziesz wolna. Ty, Twoje myśli, Twój własny ogląd siebie. Depresja jest chorobą całkowicie wyleczalną. Ale krok ku temu, by odzyskać paszport do rzeczywistości musisz wykonać sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rid, to całkowicie przeciwskuteczny środek. Bo nie dość, że ktoś będzie o tym intensywnie myslał, to nie będzie miał okazji zrelacjonować tego co czuję nawet tak i kołowrotek popapranych myśli będzie się kręcił w najlepsze.

 

[Dodane po edycji:]

 

Albo wszystko pójdzie na jęczarnie, a Wy zamknięcie powód pod pretekstem "potencjalni samobójcy na jęczarnie proszę" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

isj, ale wiesz ,że ktoś kto o tym pisze nie zrobi tego ,gadanie tutaj to nic innego jak krzyk w takiej formie o pomoc lub w innych przypadkach zwrócenie uwagi innych na własny problem . Ciekawi mnie jak ktoś jest w dołku ilu z tych ludzi nakłania ten temat do przemyśleń na temat samobójstwa :!: - to druga strona medalu .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co nie zmienia faktu, że ten temat jest fenomenalny dla osób szukających uwagi.

W ten wstrętny sposób, poprzez szantaż emocjonalny i żerowanie na innych userach poprawia się humorek....

Poza tym są dwie strony medalu....z jednej ta osoba która rzekomo chce to zrobić a z drugiej :

-na tyle słaby charakter że się naczyta i też będzie chciało...bo nie ma innego wyjścia i się nakręci

-słaby na tyle, że będzie się przejmował i przeżywał, martwiąc się o osobę która tu na forum grozi......a powinien zajmowac się sam sobą... a jeśli już tu trafil to nie po to, żeby odwodzić po raz setny kogoś od takich myśli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, ja nie chcę nikogo ograniczać broń boże, nie ma cenzury........ tylko czasem, np. widzę co się dzieje z innymi i jak przeżywają to, że ktoś tu napisał że ma takie a nie inne zamiary....konkluzja będzie taka, że tej osobie przejdzie a wrażliwec który się zamartwia stanem tej samobójczej osoby odchoruje to......

Poza tym tak po prawdzie, czy jest taka opcja żeby ktoś na forum odwiódł kogoś od takiego zamiaru?

Czy ktoś kto faktycznie posiada takie zamiary wypisuje o nich na forach internetowych?

 

Nie szukam odpowiedzi na takie pytania, bo mnie to nie dotyczy i mam nadzieję, że tak zostanie.......ale warto się nad tym zastanowić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×