Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Michellea, jeśli coś odrzucasz moralnie, to nie powiedziałabym, żeby to coś wyrażało prawdziwą Ciebie.

Wiem to. Pytanie czy odrzucałam to moralnie kiedyś, bo tego nie mogę sobie przypomnieć.

 

Masz pobudliwą wyobraźnię, zdolną wytwarzać różne obrazy,

Aż nazbyt, chętnie bym ją dziś oddała, a kiedyś ją uwielbiałam. Przez tą ch*lerną nerwicę niemal całkiem zlikwidowałam swój wewnętrzny świat. Zrobiłam to, bo stwierdziłam, że chyba coś było z nim nie tak i że moja wyobraźnia jest niebezpieczna.

 

To coś jak myślenie czy mnie czasem nie swędzi pod łopatką – jak zaczniesz sprawdzać, to zaswędzi. Nie wiem po co zatrzymujesz się nad tym, co czułaś kiedyś w przeszłości, bo po pierwsze nie odtworzysz tego, a po drugie dlaczego ta chwila miałaby być ważniejsza niż inne i o czymś decydować?

Wiem na jakiej zasadzie to działa, sprawdzanie czy się coś czuje wywołuje to uczucie. Zatrzymuję się nad tym, bo czasem mi się to przypomina i jest tak przerażające, że powiedzenie sobie, żeby się nie martwić nic nie daje. Więc staram się jakoś zmniejszyć lęk, a jedynym rozwiązaniem wydaje się przeanalizowanie tej sytuacji. Zdaję sobie sprawę, że to irracjonalne (gdybym sobie nie zdawała, to przecież nie miałabym nerwicy, tylko psychozę). Nie wiem czy ta chwila miałaby być ważniejsza, po prostu nie akceptuję takich myśli, jeżeli pomyślałam o tym kiedyś specjalnie, bo chciałam (a nie że przeleciało mi przez głowę i już), to to jest straszne i nie ma na to usprawiedliwienia. Może to wygórowany standard moralny, ale mam wrażenie, że takiego potrzebuję, bo inaczej zacznę zbyt lekko podchodzić do tych myśli i na wszystko sobie pozwalać :roll:

 

albo złe obrazy są formą udręczenia

Tzn?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy ta chwila miałaby być ważniejsza, po prostu nie akceptuję takich myśli, jeżeli pomyślałam o tym kiedyś specjalnie, bo chciałam (a nie że przeleciało mi przez głowę i już), to to jest straszne i nie ma na to usprawiedliwienia.

 

Zło się robi świadomie, ale jeśli się coś robi świadomie, to się o tym pamięta. Dla mnie to tak, jakbyś się zastanawiała co zrobiłaś we śnie.

 

Nie wiem czy ta chwila miałaby być ważniejsza, po prostu nie akceptuję takich myśli, jeżeli pomyślałam o tym kiedyś specjalnie, bo chciałam (a nie że przeleciało mi przez głowę i już), to to jest straszne i nie ma na to usprawiedliwienia.

Naprawdę nie ma? I co wtedy?

 

Może to wygórowany standard moralny, ale mam wrażenie, że takiego potrzebuję, bo inaczej zacznę zbyt lekko podchodzić do tych myśli i na wszystko sobie pozwalać

 

Standardy moralne i sposób ich rozumienia powinny nadawać Twojemu życiu sens, a z tego co piszesz, jest przeciwnie, masz poczucie absurdu:

 

Zdaję sobie sprawę, że to irracjonalne (gdybym sobie nie zdawała, to przecież nie miałabym nerwicy, tylko psychozę)

 

Nie akceptujesz czegoś teraz, ale martwisz się, że kiedyś to akceptowałaś. Świadomość zła służy temu, aby je naprawić...więc jaki to ma sens?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że nie pamiętam dlatego że to bylo dawno. Dzisiaj znowu jak ktoś mnie tylko lekko zirytuje to mam myśli że tą osobę gwałcę :roll: Tak się zapętliłam w sprawdzaniu czy naprawde tego chcę że doszłam do momentu kiedy stwierdziłam że w sumie nie ma w tym nic złego i będę tak myśleć bo tak chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo się boisz. Czytałeś mój post na poprzedniej stronie?

 

Ile masz lat? Dobrze pamiętam, że 15? Słuchaj, kobiety niby dojrzewają szybciej, a mnie trochę zajęło, żeby poczuć się naprawdę kobieco. Teraz nie mam takiego problemu, mimo że ani się nie ubieram super kobieco na co dzień ani nie wykonuję tylko stereotypowych kobiecych aktywności. Daj sobie czas. Z resztą pewnie niedługo zobaczysz, że mężczyźni też często robią/lubią rzeczy, które wydają się niemęskie (chociaż wcale nie są niemęskie). I takie rzeczy czasem nawet się kobietom podobają. Miałam kolegę, który się rozczulał nad każdym kotkiem (nawet ja tak nie mam), a jakoś mi nie przyszło do głowy, że coś z nim nie tak w kwestii płci ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że niewiązanie się nie jest dobrym pomysłem. To może z czasem pogłębić Twoje lęki (np. "Nie mam dziewczyny. Może dlatego, że sam chciałbym być kobietą?").

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie widzę siebie w roli kobiety, jak myślę rozsądnie to wiem, że tego nie chce. Najbardziej mnie dobija analizowanie, co może myśleć dana dziewczyna i co bym zrobił gdybym nią był, wtedy czuje się jakby mi ktoś nóż w plecy wbił. Wydaje mi się, że jestem hetero, ale mówie sobie, że jestem gejem bo jeszcze pomyślę, że jestem tą kobietą, o której myśle i znowu będzie to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem wam ze znudziło mi sie to zalenie na forum. No bo o czym mam pisac 20 raz ze boje sie pociągu do facetów. No bo boje sie tego strasznie taka jest prawda ale moze przez te leki ten stan napięcia jest mniejszy. Dziwne jest to ze jak sprawdzam siebie przy gejowskich pornolach to wydaje mi sie ze to nie jest dla mnie nie chce bzykac sie z facetem. A gdy czytam jakies ogłoszenie gejowskie to mam wrazenie ze sie podniecam. Tak samo jest gdy w wyobrazni tworze sobie obrazy seksu gejowskiego mam wrazenie ze mnie to kręci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alone05, a jakie Ty masz problemy? I po co tu wchodzisz, skoro jedyne co masz do zaoferowania to hejt? Jak nie rozumiesz choroby innych ludzi, to z łaski swojej nie wypowiadaj się.

 

Nieźle się wk*rwiłam :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomek23, czuję się podobnie, bo HOCD mi wróciło :? Z jednej strony czuję jakbym rzeczywiście chciała fantazjować o kobietach, a z drugiej jakby to było wbrew temu kim jestem :roll: Nie przejmuj się ile je masz, to nie ma znaczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomek23, czuję się podobnie, bo HOCD mi wróciło :? Z jednej strony czuję jakbym rzeczywiście chciała fantazjować o kobietach, a z drugiej jakby to było wbrew temu kim jestem :roll: Nie przejmuj się ile je masz, to nie ma znaczenia.

 

 

Chciałbym jakos tutaj sie wyzalic ale nie wiem nawet co pisac. No boje sie strasznie ze to prawda i tyle jutro chyba znowu umówie sie na kolejną wizytę. Lekarka ostrzegała ze te leki jedynie sprawią ze napięcie będzie mniej odczuwalne a do całkowitego wyleczenia będzie długa droga. Jesli ja w ogóle jestem chory bo moze ja jestem biseksualny tylko jesli tak jest to ja nigdy tego nie zaakceptuje bo za pózno to sie ujawniło. Gdyby były znaki w okresie dojrzewania wtedy bym miał czas na zaakceptowanie tego ale teraz nigdy sie z tym nie pogodze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomek, nie jesteś homo i nie będziesz musiał tego zaakceptować. Jest tu pełno ludzi którzy sobie wkręcają różne rzeczy, ja sobie wkręciłem jeszcze gorsze rzeczy i twoim zdaniem my mamy sobie powiedzieć że to prawda. Dokończysz terapie przejdzie ci i będzie dobrze a ja rozwijam swoją pasję politykę i informatykę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomek23, czuję się podobnie, bo HOCD mi wróciło :? Z jednej strony czuję jakbym rzeczywiście chciała fantazjować o kobietach, a z drugiej jakby to było wbrew temu kim jestem :roll: Nie przejmuj się ile je masz, to nie ma znaczenia.

 

 

Chciałbym jakos tutaj sie wyzalic ale nie wiem nawet co pisac. No boje sie strasznie ze to prawda i tyle jutro chyba znowu umówie sie na kolejną wizytę. Lekarka ostrzegała ze te leki jedynie sprawią ze napięcie będzie mniej odczuwalne a do całkowitego wyleczenia będzie długa droga. Jesli ja w ogóle jestem chory bo moze ja jestem biseksualny tylko jesli tak jest to ja nigdy tego nie zaakceptuje bo za pózno to sie ujawniło. Gdyby były znaki w okresie dojrzewania wtedy bym miał czas na zaakceptowanie tego ale teraz nigdy sie z tym nie pogodze

 

Też mi się wydaje, że leki nie wyleczą. Moje zioła też tylko zmniejszyły napięcie i poziom lęku do max średniego. Jakaś psychoterapia chyba jest potrzebna. Chociaż nie wiem na ile to da radę, dlatego tylko jeszcze nie byłem z tym u psychaitry/psychologa. Nie wiem czy dzisiaj nauka zna na tyle dobrze ludzki mózg. Poza tym z lekami za wielki biznes się zrobił kosztem efektywnego leczenia (mówię ogólnie).

 

W każdym razie - nie jesteś żadnym gejem/bi, nawet autentyczny homoś w wątku ci napisał. To zwykła NN, która atakuje twoje fundamenty wartości. Sam pisałeś, że masz jeszcze drugie natręctwo dotyczące rozstania z twoją dziewczyną. Gdy jest to drugie to pierwsze staje się nieważne. Tak działa NN. Możesz wymyśleć zawsze nowe np. że poderżniesz gardło dziewczynie - wtedy twoje poprzednie natręctwa staną się nieważne - przecież bycie psychopatą i mordercą jest gorsze od bycia gejem/bi. Po jakimś czasie mógłbyś uznać, że to za duży kaliber, wtedy wróciłbyś do poprzednich natręctw. Tak to działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomek23, czuję się podobnie, bo HOCD mi wróciło :? Z jednej strony czuję jakbym rzeczywiście chciała fantazjować o kobietach, a z drugiej jakby to było wbrew temu kim jestem :roll: Nie przejmuj się ile je masz, to nie ma znaczenia.

 

 

Chciałbym jakos tutaj sie wyzalic ale nie wiem nawet co pisac. No boje sie strasznie ze to prawda i tyle jutro chyba znowu umówie sie na kolejną wizytę. Lekarka ostrzegała ze te leki jedynie sprawią ze napięcie będzie mniej odczuwalne a do całkowitego wyleczenia będzie długa droga. Jesli ja w ogóle jestem chory bo moze ja jestem biseksualny tylko jesli tak jest to ja nigdy tego nie zaakceptuje bo za pózno to sie ujawniło. Gdyby były znaki w okresie dojrzewania wtedy bym miał czas na zaakceptowanie tego ale teraz nigdy sie z tym nie pogodze

 

Też mi się wydaje, że leki nie wyleczą. Moje zioła też tylko zmniejszyły napięcie i poziom lęku do max średniego. Jakaś psychoterapia chyba jest potrzebna. Chociaż nie wiem na ile to da radę, dlatego tylko jeszcze nie byłem z tym u psychaitry/psychologa. Nie wiem czy dzisiaj nauka zna na tyle dobrze ludzki mózg. Poza tym z lekami za wielki biznes się zrobił kosztem efektywnego leczenia (mówię ogólnie).

 

W każdym razie - nie jesteś żadnym gejem/bi, nawet autentyczny homoś w wątku ci napisał. To zwykła NN, która atakuje twoje fundamenty wartości. Sam pisałeś, że masz jeszcze drugie natręctwo dotyczące rozstania z twoją dziewczyną. Gdy jest to drugie to pierwsze staje się nieważne. Tak działa NN. Możesz wymyśleć zawsze nowe np. że poderżniesz gardło dziewczynie - wtedy twoje poprzednie natręctwa staną się nieważne - przecież bycie psychopatą i mordercą jest gorsze od bycia gejem/bi. Po jakimś czasie mógłbyś uznać, że to za duży kaliber, wtedy wróciłbyś do poprzednich natręctw. Tak to działa.

 

 

No tak z dziewczyną chodzi o to ze mam wrazenie ze jej nie kocham. Ale ja faktycznie czuje taką pustkę emocjonalną do niej i to mnie boli bo wczesniej było cudownie. Ja rozumiem ze pierwszy etap zakochania juz dawno minął i okey wczesniej nie miałem z tym problemu bo i tak czułem przywiązanie i miałem swiadomosc ze jest nie tylko moją dziewczyną ale i przylacielem. A teraz nic pustka a jednoczesnie nie potrafie sie rozstac i jak tylko próbuje poruszyc ten temat od razu zbiera mi sie na płacz. Nawet teraz jak o tym pisze chce mi sie płakac. Całe szczęście ze mam kochaną dziewczynę która stwierdziła ze nie pozwoli mi odejsc z powodu choroby i dopóki na rozstanie reaguje płaczem nie ma o tym mowy. Ona jest przekonana na 100 procent ze jestem chory a ja sie boje ze to po prostu prawda ze sie odkochałem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy jest to drugie to pierwsze staje się nieważne. Tak działa NN. Możesz wymyśleć zawsze nowe np. że poderżniesz gardło dziewczynie - wtedy twoje poprzednie natręctwa staną się nieważne - przecież bycie psychopatą i mordercą jest gorsze od bycia gejem/bi. Po jakimś czasie mógłbyś uznać, że to za duży kaliber, wtedy wróciłbyś do poprzednich natręctw. Tak to działa.

A ja mam tak że kilka natręctw jest jednocześnie ważnych :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że coś jest inaczej w stosunku do tego co bylo np. miesiąc temu. Wtedy te myśli bardziej mnie przerażały, a teraz jakby jestem bardziej z nimi pogodzona. Ale na zasadzie, że jeśli jestem pedofilem itp. to ok, będę nim, nie odraża mnie to, skoro mnie coś podnieca to tego chcę. Help! :cry: :cry: :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie pierwszy raz od dawna spanikowałam i trochę mi lepiej. Ale znowu mnie ogarnia jakaś obojętność. I jakiegoś nieokreślonego lęku dostałam, bo nie śpię dziś w domu i zawsze tak mam tylko nie aż tak :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale na zasadzie, że jeśli jestem pedofilem itp. to ok, będę nim, nie odraża mnie to, skoro mnie coś podnieca to tego chcę. Help! :cry: :cry: :cry:

 

Nie podoba Ci się to, tylko wymaltretowana psychika nie mówi Ci prawdy, bo jest zaburzona. Badasz sama siebie, żeby się przekonać czy jesteś pedofilem czy nie, tymczasem zarówno to, co badasz, jak i to czym badasz jest znerwicowane i zamącone. Z dystansu, kiedy minie lęk i natręctwa nie będą dokuczliwe, wszystko będzie wyglądać inaczej --> dlatego trzeba odwracać swoją uwagę od natręctw.

Kiedy się czegoś neurotycznie boję, też mi się wydaje, że tego chcę. Miałam jazdy, że jestem alkoholiczką i patrząc na bary, puby wydawało mi się, że mam nieodpartą, zniewalającą chęć, żeby sobie walnąć drinka. To było nerwicowe i chwilowe, taka wkrętka. Jeśli boję się, że na przykład identyfikuje się z magicznym myśleniem, to zaraz to myślenie mi się pojawia i mam wrażenie, że mu się "oddaję".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, dzięki. Już mi lepiej. Z tym odwracaniem uwagi to prawda, że pomaga. Tylko ja czasem robię tak, że wręcz uciekam od tych myśli w jakaś inną aktywność, ale wciąż mam je z tyłu głowy. I tak cały dzień potrafi minąć aż się skapnę, że to dlatego jestem rozdrażniona i się źle czuję :? No ale to nie jest prawdziwe odwrócenie uwagi tylko ucieczka.

 

W ogóle sorry, że czasem z taką paniką spamuje ten wątek, ale samo pisanie mi pomaga. Trochę lepiej ogarniam co się dzieje w mojej glowie jak widzę co napisałam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat z odwracaniem uwagi roznie bywa. Jesli przez odwracanie uwagi rozumienie nie analizowanie natretnych mysli, to tak - ewidentnie szukanie logiki w obsesjach nie jest produktywne. Natomiast jesli rozumiecie przez to unikanie natretnych mysli to - nie chce sie madrzyc bo nie jestem ani psychologiem ani amatorskim milosnikiem tej dziedziny, - np. wedlug psychoterapii behawioralnej wszelkie zachowania majace na celu unikniecie czy zredukowanie obsesji sa z gory skazane na porazke, wrecz nasilaja problem. Osoba chora nie moze od tak przerwac mysli ktore ktore wywoluja u niej lek, przerwania obsesji jest poza kontrola takiej osoby (gdyby bylo to nie byloby zadnego problemu, nie istnialoby cos takiego jak ZOK). Innymi slowy, nie nalezy blokowac mysli ani - w przypadku obsesji - dokonywac kompulsji w celu zmniejszenia leku. Pozwolic tym obsesjom byc, po jakims czasie osoba chora przyzwyczaja sie do nich na tyle ze te przestaja wywolywac lek, dopiero wtedy te mysli znikaja. Przynajmniej tak jest w teorii.*

 

A jak w praktyce to trudno powiedziec, tradycyjnie przy problemach psychicznych latwiej mowic niz zrobic. Od jakiegos czasu staram sie nie blokowac natretnych mysli, ale roznie z tym bywa (potencjalny lek wydaje sie nie do udzwigniecia). Staram sie nie uciekac do kompulsywnych zachowan, rowniez roznie z tym bywa (lek wydaje sie nie do udzwigniecia). I tam gdzie chyba najgorzej sobie radze, to analizowanie obsesji. Na przyklad, przy danych sytuacjach ktore sprzyjaja wystepowaniu natrectw (nazwijmy je, czynnosci X) pojawiaja sie natrectwa zwiazane z diablem i/czy krzywda najblizszych mi ludzi. W moim przypadku zachowaniem kompulsywnym jest powtorzenie czynnosci X, obsesje sprawiaja ze czuje ze jesli jej nie powtorze to okreslona bliska mi osobe spotka okreslona straszna rzecz, albo ze ja sprzedam dusze, itp. Wytrzymuje (staram sie), mimo stresu, tlumacze sobie ze to tylko choroba, ani diabel nie istnieje (nie wierze) ani myslami nikt nie moze w zaden sposob wplynac na rzeczywistosc (w taki sposob jaki w ZOK). I potem przykladowo ide do sklepu - kupuje dwie rzeczy - i akurat tak sie zlozylo ze sprzedawczyni wydaje mi 6,66 (serio, tydzien czy dwa temu) :bezradny: Oczywiscie w tym momencie mimowolnie lacze czynnosc X z reszta 6,66, i dupa blada. Albo z marszu niezdolny sie oprzec powtarzam czynnosc X od nowa, albo, jak w tym przypadku, opieram sie stresowi kosztem ciagnacego sie dniami analizowaniem danego natrectwa i sytuacji w ktorej dostalem 6,66 reszty. Innymi slowy, mozna powiedziec ze obsesyjne mysli atakuja mnie z dwoch frontow, obsesyjna mysl sama w sobie i obsesyjne szukanie "dowodow" zewnetrznych na potwierdzenie autentycznosci obsesyjnej mysli.

 

Na razie trudno mi powiedziec czy unikanie unikania pomaga, z mojego doswiadczenia moge napisac ze chyba raczej nie pogarsza. A to juz cos, od stycznia (pojawienie sie problemu) przez dwa miesiace natrectwa, wachlarz i intensywnosc, tylko rosly. Ostatnio mam wrazenie ze nastapila stabilizacja a moze nawet lekki regres, choc nie byl on natychmiastowy.

 

*Pytaniem otwartym jest w jakim stopniu sama zmiana nastawienia moze ograniczyc problem ZOK. Przeciesz ta choroba to przede wszystkim okreslone wadliwe funkcjonowanie mozgu, chocby na poziomie biochemicznym. Zawodowy slang sympatycznej pani psycholog nie sprawi ze ci w mozgu skoczy poziom np. serotoniny, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wedlug psychoterapii behawioralnej wszelkie zachowania majace na celu unikniecie czy zredukowanie obsesji sa z gory skazane na porazke, wrecz nasilaja problem. Osoba chora nie moze od tak przerwac mysli ktore ktore wywoluja u niej lek, przerwania obsesji jest poza kontrola takiej osoby (gdyby bylo to nie byloby zadnego problemu, nie istnialoby cos takiego jak ZOK). Innymi slowy, nie nalezy blokowac mysli ani - w przypadku obsesji - dokonywac kompulsji w celu zmniejszenia leku. Pozwolic tym obsesjom byc, po jakims czasie osoba chora przyzwyczaja sie do nich na tyle ze te przestaja wywolywac lek, dopiero wtedy te mysli znikaja. Przynajmniej tak jest w teorii.*

 

Odwracanie uwagi powoduje, że napięcie nie narasta i jeśli natręctwa wracają, to znowu się zaczyna napięcie od 0, a nie kumuluje. Taką wersję mam po swojej poznawczo-behawioralnej :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×