Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

RANT

21 lat. Dwa kierunki studiów porzucone przed drugim rokiem. Trzeci napoczęty, zaoczne, będzie kara za niezdanie indeksu w terminie (nie chce mi się i boję latać o wykładowcach po wpisy). Zaległości (bo się nie chce i trzeba chodzić drukować prace). Sporadyczny social life, głównie jednak unikam ludzi, bo z moją powolną, opustoszałą, niemalże demencją dotkniętą głową ciężko mi przekazać sensowne wyrażenia, lęk i emocjonalne spłycenie. W rozmowie zacinam się jak kretyn, ponieważ wolno myślę i myśli te artykułuję. Apatia. Dziewczyna z depresją na odległość oraz z kontrolą rodzicielską. Sporadyczny zarobek kilkudziesięciu złotych metodą prekariacką. Większość dnia leżenie z powolnym surfowaniem w sieci, nieatentywnym czytaniem czy oglądaniem. Na dokładkę coraz gorszy stan rodzica z rakiem.

 

Nie chce, po prostu nie chce mi się żyć, skoro kolejne lata prawdopodobnie spędzę w miejscu, cofając się nawet. Inni dorastają, doskonalą się, osiągają stabilność, nabywają doświadczenia zawodowego oraz zdobywają edukację. Ja do nich tracę dystans z każdym dniem. Od roku nawet (z wyjątkami) nie rysuję tych swoich rysuneczków. Zarzuciłem gitarę. Czytam dużo mniej. Jestem beznadziejny,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inni dorastają, doskonalą się, osiągają stabilność, nabywają doświadczenia zawodowego oraz zdobywają edukację. Ja do nich tracę dystans z każdym dniem.

walne tu truizmem ale takim porownywaniem sie do innych tylko siebie krzywdzisz serio tez przez dluzszy czas se wkrecalam ze wszyscy osiagneli juz tak wiele w tak krotkim czasie a ja to w sumie nie mam nic i dopiero niedawno zrozumialam ze to nieprawda zreszta zycie tak naprawde nie jest czarno-biale i kazdy z nas doswiadcza jakichs tam mniejszych czy wiekszych porazek oraz sukcesow a nam sie tylko wydaje ze znajomi maja tak bardzo z gorki a my zawsze pod ~ elo coelho

 

a zbieranie autografow to najgorsza rzecz w tym calym studiowaniu sama tez nie zanioslam indeksu po 2 semestrze w koncu typiarka z dziekanatu do mnie zadzwonila straszac wywaleniem wiec sie jej przyznalam ze nichuja nie zbiore tych podpisow i sie zgodzila zrobic to za mnie [pozdrawiam pania anie]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo, Masz rację, ja też wmłodszch latach próbowałem dogonić innych, którym było łatwiej, zdziałałem dużo ale to zasługa hipomanii w Chad o czym nie wiedziałem, dopiero po nasileniu choroby wydało się, że muszę się leczyć i od tej pory miałem kilka wzlotów w których potrafiłem wyremontować cały dom, a i pożyczki na to nabrać, a potem klapa na całej długości. Teraz gdy leczę się typowo na Chad to już nie mam takich mocnych hpo jak kiedyś, więcej mam depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gonić innych to pół biedy... gorzej jeśli chcesz dogonić własne wizje i pier***ne ideały.

Życie przecieka przez palce, a ty się boksujesz z otoczeniem, celami i samym sobą...

Od dłuższego czasu nie mogę się uwolnić od Tetmajera, a to chyba będzie moim credo:

 

Nie wierzę w nic, nie pragnę niczego na świecie,

Wstręt mam do wszystkich czynów, drwię z wszelkich zapałów:

Posągi moich marzeń strącam z piedestałów

I zdruzgotane rzucam w niepamięci śmiecie...

 

A wprzód je depcę z żalu tak dzikim szaleństwem,

Jak rzeźbiarz, co chciał zakląć w marmur Afrodytę,

Widząc trud swój daremnym, marmury rozbite

Depce, plącząc krzyk bólu z śmiechem i przekleństwem.

 

I jedna mi już tylko wiara pozostała:

Że konieczność jest wszystkim, wola ludzka niczym -

I jedno mi już tylko zostało pragnienie

 

Nirwany, w której istność pogrąża się cała

W bezwładności, w omdleniu sennym, tajemniczym

I nie czując przechodzi z wolna w nieistnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dłuższego czasu czuje się okropnie, po prawie dwóch latach związku zostałam sama. Niestety wiem że to ja zawiodłam bo ciągle chodziłam smutna mimo że sama w sobie starałam się zmienić ale bałam się pójść na terapie, a gdy juz się zbierałam to czulam się lepiej i nie widziałam sensu terapii ;( żałuje tego i staram się nie załamywać ale to jest bardzo trudne, gdy jestem w domu to potrafie nagle wybuchnąć płaczem i nie moge się opanować. To była jedyna osoba dla której chciałam się starać i dzięki której moje życie miało sens... Staram się sobie wmawiać że to normalne, że jest tyle par które miały podobnie i kiedyś nawet udało im się ponownie zejść.

Wiem że mnie jeszcze kocha, chociaż to już tylko kwestia czasu bo znalazł sobie nową "przyjaciółkę". Najgorzej jest ze mną wieczorami bo nie wiem co mam począć ze sobą, nic juz mnie nie cieszy, nie ciekawi, wszystko jest szare, bure i ponure...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

walne tu truizmem ale takim porownywaniem sie do innych tylko siebie krzywdzisz serio tez przez dluzszy czas se wkrecalam ze wszyscy osiagneli juz tak wiele w tak krotkim czasie a ja to w sumie nie mam nic i dopiero niedawno zrozumialam ze to nieprawda zreszta zycie tak naprawde nie jest czarno-biale i kazdy z nas doswiadcza jakichs tam mniejszych czy wiekszych porazek oraz sukcesow a nam sie tylko wydaje ze znajomi maja tak bardzo z gorki a my zawsze pod ~ elo coelho

Wiem ;). Racjonalnie to wiem. Jest to jednak sąd lęk, kompleks na tyle potężny, że wyważa drzwi wtedy, kiedy nie mam siły ich podpierać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje życie to jedno wielkie puste bagno. Gówno. 5 lat minęło jak jeden dzień. Ciągle się tylko chowam. Uciekam. Nie umiem nawet normalnie się zachowywać już. Nie umiem normalnie prowadzić rozmowy. Większość czasu milczę. Mam pustkę w głowie. Nie widzę sensu. To już nawet nie jest depresja. To już jest pustka. Jedna wielka pustka. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak sytuacja tutaj mnie zniszczyła. Teraz widzę to wyraźnie.. ale czy coś z tym zrobię? Nie wiem. Wątpię. Bo szczerze mówiąc nie chce mi się już żyć. Nie znaczy to, że się będe zabijać. Ale po prostu nie chce mi się już tu być. Nie chce być sobą. Nie chce już czuć tego wszystkiego. Nie umiem żyć, nie wiem jak. Nigdy nie żyłam. Nie potrzebuje niczyjej litości. Bo to wywołuje we mnie agresje. Po prostu dno. Zamknęłam się w pokoju na 5lat. haha.. dobry tytuł książki.

A teraz jeszcze "TO"... To było coś w rodzaju przebudzenia. Widzieć wszystkich tych ludzi, tkórzy poszli do przodu a ja siedze w miejscu, siedze w pokoju. Cofam się. Jak jakiś niedorozwój. Chciałabym być kimś innym. Zacząć od nowa. Jestem nienormalna.Moje myślenie jest chore. Chciałabym żeby mi ktoś zdjął z ramion to poczucie winy, poczucie wstydu i ten strach. Chciałabym mieć pozwolenie na to, żeby żyć, żeby się nie bać, żeby umieć chodzić z głową w górze.. Jest bardzo źle. Jest bardzo, bardzo źle.

Psychika ludzka to zabawna sprawa.. Tak krucha, że nawet nie zauważysz kiedy Ci się posypie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro jęczarnia to może i ja troszkę pomarudzę . Zacznę od tego że walczę z tą cholerą już ponad rok od dwóch tygodni biorę leki (na uspokojenie nerwów i lęków) tylko po cudownych 3 może 4 dnia błogiego spokoju przyszedł czas na jak mi się wydaje skutki uboczne leków. otóż kolejną noc nie przespałam mając lęki ,że zaraz zacznie się moje jakże słynne dające w kośc UMIERANIE , ścisk na czaszce , problem z oddychaniem. Na głowie czuję jakby mi ktoś hełm założył i to jeszcze zaciasny. Dziś postanowiłam nie brać leków wcale , już nie wiem co jest gorsze .... Chciałam skonsultować to z moim lekarzem ale niestety jest na urlopie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po kilku miesiącach totalnej pustki mam nawrót napadów nerwicowych i płaczu. Czuję gulę w żołądku. Zawsze przed wiosną planuję tyle rzeczy, nastawiam się w miarę pozytywnie, a teraz czuję, że niczego znowu nie zmienię, nie dokonam...Jedyne czego bym teraz chciała to żeby ktoś mnie przytulił i dał mi poczucie bezpieczeństwa. Jest to jednak nierealne. Muszę sama sobie ze wszystkim poradzić, ale już nie mam siły. Ile można?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś zauważyłem, że jestem debilem. Tak po prostu. Jestem głupim człowiekiem, kreującym się na intelektualistę z marnym rezultatem. Uświadomienie sobie, że jest się głupim człowiekiem nie jest ani fajne ani nie fajne. To jest takie bezosobowe. No może też wkurzające i trochę się tym brzydzę. Brzydzę się samego siebie. Nikt nie lubi się do tego przyznawać. Ten kto się przyznaje też nie staje się od tego lepszy. Idiota to idiota.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Disaster123,

 

nasze emocje są niemal identyczne. Czytając Twoje słowa czuje się, jakbym sama je napisała. Z tą różnicą, że ja w domu wysiedzieć nie potrafię. Biorę sobie na głowię coraz więcej spraw, praca stoi u mnie na pierwszym miejscu, katuję się na siłowni. Wszystko, żeby nie myśleć. Bo kiedy wchodzę do swojego pokoju, kiedy otacza mnie cisza, kiedy to wszystko do mnie dociera, wpadam w stany, których nawet nie potrafię opisać. Ciągle czuję, jakby z każdej strony coś mi zagrażało, jakby sytuacja nigdy miała się nie zmienić. Poczucie własnej wartości jest totalnie zatarte. Kolejne osoby na których mi zależy, okazują się totalnymi gnojami, którzy nie okazują mi ani grama szacunku. To trudne uświadomić sobie, że człowiek jest sam. Że nie ma osoby, której by zależało. Ba.. Nawet nie samej nie zależy. Takie zawieszenie i wiem, że muszę coś z tym zrobić. Zmusić się, zawalczyć. Ale to wszystko wokoło wydaje się tak nic nie warte.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×