Skocz do zawartości
Nerwica.com

Toksyczne związki !!!! (związki które was wykańczają)


Rekomendowane odpowiedzi

Wszystkie, te "toksyczne związki" to jest jedna wielka chora sytuacja.

Ja nie mogę pojąć tego, że są ludzie, którzy się godzą na takie związki i w nich siedzą.

Którzy sami siebie męczą, wykańczają.

Przecież żaden "toksyczny związek" nie należy do przyjemności? Powinno się zrobić wszystko, żeby się "wyrwać" z takich związków, dla własnego dobra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko taka osoba najpierw musi to zrozumieć i tego chcieć inaczej tylko się pogrąża . Każda próba z zewnątrz w moim przypadku ( żona i jej kochaś ) kończyła się tylko tym że coraz bardziej wierzyła swojemu wybrankowi i coraz bardziej odcinała się od świata. Dałem sobie spokój i zaczynam już życie od nowa a ona idzie na dno na własne życzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pełna zgoda takie związki są wykańczające. Ciężko się z nich wyrwać; syndrom sztokholmski, dzieci, sytuacja finansowa. Są to pewnego rodzaj koła zębate które trzymają nas w ryzach nie pozwalając wyrwać się ze stan rzeczy mimo że jest to destrukcyjne. Kto nie ma zobowiązań niech ostrożnie dobiera partnera:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vlad1974, dobrze, że w końcu zacząłeś się odcinać od niej. :great:

 

No właśnie... toksyczne związki nie bez powodu są nazywane toksycznymi. Oplatają jak bluszcz, uzależniają od drugiej osoby. To nie jest takie proste, zakończyć taką relacje. Najważniejsze to słuchać ludzi wokół . Jeśli wszyscy wokół mówią Ci, że coś jest nie tak z Twoim "wybrankiem", to powinna się zapalić żółta lampka. Mam tu na myśli bliskich ludzi oczywiście. Np. rodziców, rodzinę, przyjaciół. Ludzi, którzy nie mają interesu, żeby nam w życiu nabruździć, którym zależy na nas i na naszym dobrze. Jedna osoba może się mylić i pochopnie ocenić, jasne! Ale gdy wszyscy wokół czują, że jest nie halo, to nie należy z góry zakładać, że to spisek. Należy to przemyśleć i nie ładować się w ślub, dzieci.

 

Ja nie słuchałam bliskich. Uważałam, że są źli i mojego bidusia oczerniają ale jednak, gdzieś tam, w głębi mojej podświadomości musiała zatlić się doza niepewności... On namawiał mnie na ślub. Szybko, szybko... Byle jak, byle prędko, byle papierek był, byle usidlić. Dzidziuś już. Szybko, szybciusieńko. Kochamy się, więc na co czekać? I to też ciut mi się zaczęło gryźć... No bo biorąc sprawę na logikę, to są życiowe decyzje, najważniejsze w życiu. "Normalnemu" człowiekowi nie zaszkodzi poczekaniu rok, dwa, pięć. Normalna osoba, nietoksyczna, nie będzie na chama nagabywać, cisnąć i emocjonalnie szantażować, tylko poczeka, da czas do namysłu.

Ja wiem, że miłość, emocje. Ale zdrowy rozsądek trzeba zachować zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorzej iż większość problemów pojawia się gdy jesteśmy już usidleni, w momencie gdy mamy na sobie okowy zobowiązań. Początkowo minimalizujemy niepokojące sygnały. Ja tak robiłem. Pozwalałem zamiatać problemy pod dywan minimalizując je, udawałem iż śmierdzące sprawy można zbagatelizować dla ogólnie pojmowanego "świętego spokoju". Najgorsze co mogę se zarzucić to grzech zaniedbania niepokojących symptomów. Tak zwane pozwolenie se wejść na głowę ( wersja bardziej brutalna "pantoflarstwo ", chociaż uważam że każdy przejaw uległości wobec kobiety typowy "macho" tak nazwie ). Człowiek robi się mądry po szkodzie. Dopiero potem wszystko układa się w miarę zrozumiałą układanke

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze powinno być tak, żeby wiedzieć, z kim ma się do czynienia, wiążąc się z kimś.

Dobieranie kogoś do siebie jest ważną i istotną rzeczą.

Tylko nie zawsze ma się do tego szczęście. Ja nie miałem.

Niektórym jest trudno dobrać odpowiednią osobę, jeżeli to "głupi los" rządzi takimi ludźmi.

 

Na niektóre rzeczy nie ma się wpływu i ludzie są bezsilni.

Niewiele można zrobić, jeżeli los nie sprzyja komuś i nie ma się szczęścia.

A związać się z niewłaściwą osobą i potem tego żałować, zawsze jest łatwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vlad1974, dobrze, że w końcu zacząłeś się odcinać od niej. :great:

 

No właśnie... toksyczne związki nie bez powodu są nazywane toksycznymi. Oplatają jak bluszcz, uzależniają od drugiej osoby. To nie jest takie proste, zakończyć taką relacje. Najważniejsze to słuchać ludzi wokół . Jeśli wszyscy wokół mówią Ci, że coś jest nie tak z Twoim "wybrankiem", to powinna się zapalić żółta lampka. Mam tu na myśli bliskich ludzi oczywiście. Np. rodziców, rodzinę, przyjaciół. Ludzi, którzy nie mają interesu, żeby nam w życiu nabruździć, którym zależy na nas i na naszym dobrze. Jedna osoba może się mylić i pochopnie ocenić, jasne! Ale gdy wszyscy wokół czują, że jest nie halo, to nie należy z góry zakładać, że to spisek. Należy to przemyśleć i nie ładować się w ślub, dzieci.

 

Ja nie słuchałam bliskich. Uważałam, że są źli i mojego bidusia oczerniają ale jednak, gdzieś tam, w głębi mojej podświadomości musiała zatlić się doza niepewności... On namawiał mnie na ślub. Szybko, szybko... Byle jak, byle prędko, byle papierek był, byle usidlić. Dzidziuś już. Szybko, szybciusieńko. Kochamy się, więc na co czekać? I to też ciut mi się zaczęło gryźć... No bo biorąc sprawę na logikę, to są życiowe decyzje, najważniejsze w życiu. "Normalnemu" człowiekowi nie zaszkodzi poczekaniu rok, dwa, pięć. Normalna osoba, nietoksyczna, nie będzie na chama nagabywać, cisnąć i emocjonalnie szantażować, tylko poczeka, da czas do namysłu.

Ja wiem, że miłość, emocje. Ale zdrowy rozsądek trzeba zachować zawsze.

Takie związki, w których ktoś się męczy i działa to negatywnie na ludzi, naprawdę nie są warte tego.

Trzeba sobie coś postanowić i tego się trzymać.

Bycie w takich związkach, to jest szkoda dla samych siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja waliłem "głową w ścianę" jak mnie żona zdradziła po 20latach z nowym wybrankiem. Według niej 20osób (znajomi i rodzina ) spiskowali przeciwko niemu. To że "ma żonę" -nie szkodzi, wyrywa laski na prawo i lewo -on pomaga kobietom w potrzebie, że z nią nigdy nie będzie tylko z doskoku -jest pełnia szczęścia, po wyrokach-błędy młodości . Dlatego zniszczyła 20lat życia, a ja dziś wolny (odebrałem orzeczenie z sądu o rozwodzie z jej winy dziś) i zaczynam nowe życie patrząc aby zminimalizować jej wpływ na dzieci. A ona zaciska pętelkę na szyi kochasia bo już chce zamieszkać koło niego :) a mu zaczyna robić się "duszno" :). I jak komuś takiemu wytłumaczyć cokolwiek ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bonus masz świętą racje w swoim poglądzie na temat wolności w związku i destrukcyjnym wpływie toksycznych osób na swoich partnerów. Ale uwolnienie się z tego jest naprawdę trudne. Pomijając wszystkie wygody bycia razem ( małżeństwa zwłaszcza z dziećmi: kwestie finansowe, mieszkalne, opieka nad dziećmi). To głównym problemem jest psychika. Syndrom sztokholmski, obawy o swoją dalszą przyszłość, o przyszłość partnera :bezradny: , wiara w zmianę zachowania, lojalność, nieuleczona miłość do oprawcy. Dużo powodów. Patrząc na to z boku wydaje to się nie logiczne. Jak być z kimś kto niszczy nam życie. Ale będąc w środku wygląda to zupełnie inaczej . Temu rozstanie z toksycznym partnerem wymaga nie lada siły której ofiarom często brakuje. Dużo łatwiej jest to wszystko powiedzieć, o wiele ciężej zrobić. Mimo że to zazwyczaj krok w stronę szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to przerosło .Ta ciągła walka przez 4 miesiące o powrót żony do normalności że w końcu dałem sobie spokój a kochaś bawił się w najlepsze. Zrywał po czym ponawiał kontakt a ta żebrała o zainteresowanie aż doszło w końcu do tego że stwierdziłem iż skoro jest taki zabawowy to niech weźmie na "klatę" ten problem . Rozwiodłem się w 2 miesiące a go zaskoczyło tempo bo myślał że to potrwa dłużej i dotarło że zapędził się w kozi róg bo ta zintesyfikowała swoje roszczenia i zaczęła mu wchodzić z butami w jego uporządkowane życie a on za bardzo nie wie co z tym ma zrobić. Zwykłe zerwanie kontaktu nie wchodzi w gre jak wcześniej u niego bo moja była wie gdzie mieszka i gdzie pracuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bolało jak diabli jak przekreślałem 20lat ale ja teraz w niedziele na rybki i nikomu się nie tłumacze a była ciągle dzwoni do niego i kontroluje gdzie jest i coraz mniej uwagi zwraca na jego żonę i przestaje się ukrywać :):) Uważam że to carma " nosił wilk razy kilka to kiedyś ponieśli i wilka " :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bolało jak diabli jak przekreślałem 20lat ale ja teraz w niedziele na rybki i nikomu się nie tłumacze a była ciągle dzwoni do niego i kontroluje gdzie jest i coraz mniej uwagi zwraca na jego żonę i przestaje się ukrywać :):) Uważam że to carma " nosił wilk razy kilka to kiedyś ponieśli i wilka " :D

A ja uważalbym, że to idealna sytuacja, coby poderwać sobie pannę 20 lat młodszą. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim, ja uważam, że to powinno być tak, w poznawaniu i wiązaniu się z kimś, że trzeba być pewnym tego, że to jest właściwa osoba, z którą chce się być.

Nie może być czegoś takiego, że "ja z kimś będę tylko dla czyjegoś wyglądu i dla kasy".

Czyli, spotykam sobie, pierwszą lepszą osobę i już z tą osobą będę po to, żeby być.

 

Ja bym do tego tak nie podchodził.

Ja znałem różne kobiety, znałem koleżanki i nigdy, żadna z tych kobiet nie była ze mną.

Zresztą nawet nie było takich ustaleń.

To było tylko na zasadzie: kolega - koleżanka i nic więcej.

Poza tym, ja nie wierzę w to, że można się z kimś związać "na poważnie", nie mając z kimś dobrych relacji, nie dogadując się w różnych sprawach.

To się po prostu nie uda.

Chyba że ktoś jest ze sobą "dla zabawy" i nie traktuje tego poważnie.

Wtedy, to nawet nie jest "bycie razem", tylko jest to taka, zabawa. Żeby z kimś być oficjalnie, musi to być ustalone, przemyślane przez obydwie strony.

Na to się składa wiele czynników. Poważny związek, to już nie jest zabawa, tylko: odpowiedzialność, obowiązki, trzymanie się ustalonych zasad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim, ja uważam, że to powinno być tak, w poznawaniu i wiązaniu się z kimś, że trzeba być pewnym tego, że to jest właściwa osoba, z którą chce się być.

Nie może być czegoś takiego, że "ja z kimś będę tylko dla czyjegoś wyglądu i dla kasy".

Czyli, spotykam sobie, pierwszą lepszą osobę i już z tą osobą będę po to, żeby być.

 

Ja bym do tego tak nie podchodził.

Ja znałem różne kobiety, znałem koleżanki i nigdy, żadna z tych kobiet nie była ze mną.

Zresztą nawet nie było takich ustaleń.

To było tylko na zasadzie: kolega - koleżanka i nic więcej.

Poza tym, ja nie wierzę w to, że można się z kimś związać "na poważnie", nie mając z kimś dobrych relacji, nie dogadując się w różnych sprawach.

To się po prostu nie uda.

Chyba że ktoś jest ze sobą "dla zabawy" i nie traktuje tego poważnie.

Wtedy, to nawet nie jest "bycie razem", tylko jest to taka, zabawa. Żeby z kimś być oficjalnie, musi to być ustalone, przemyślane przez obydwie strony.

Na to się składa wiele czynników. Poważny związek, to już nie jest zabawa, tylko: odpowiedzialność, obowiązki, trzymanie się ustalonych zasad.

 

 

dokładnie dlatego ludzi z takich związków powinno się leczyć u psychoterapeuty żeby byli zdolni do normalnych relacji a nie trwania w czymś takim dla chwilowych uniesień w postaci sexu gdy cała reszta układu jest do d.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim, ja uważam, że to powinno być tak, w poznawaniu i wiązaniu się z kimś, że trzeba być pewnym tego, że to jest właściwa osoba, z którą chce się być.

Nie może być czegoś takiego, że "ja z kimś będę tylko dla czyjegoś wyglądu i dla kasy".

Czyli, spotykam sobie, pierwszą lepszą osobę i już z tą osobą będę po to, żeby być.

 

Ja bym do tego tak nie podchodził.

Ja znałem różne kobiety, znałem koleżanki i nigdy, żadna z tych kobiet nie była ze mną.

Zresztą nawet nie było takich ustaleń.

To było tylko na zasadzie: kolega - koleżanka i nic więcej.

Poza tym, ja nie wierzę w to, że można się z kimś związać "na poważnie", nie mając z kimś dobrych relacji, nie dogadując się w różnych sprawach.

To się po prostu nie uda.

Chyba że ktoś jest ze sobą "dla zabawy" i nie traktuje tego poważnie.

Wtedy, to nawet nie jest "bycie razem", tylko jest to taka, zabawa. Żeby z kimś być oficjalnie, musi to być ustalone, przemyślane przez obydwie strony.

Na to się składa wiele czynników. Poważny związek, to już nie jest zabawa, tylko: odpowiedzialność, obowiązki, trzymanie się ustalonych zasad.

 

 

dokładnie dlatego ludzi z takich związków powinno się leczyć u psychoterapeuty żeby byli zdolni do normalnych relacji a nie trwania w czymś takim dla chwilowych uniesień w postaci sexu gdy cała reszta układu jest do d.....

Oczywiście, że tak.

Ja też uważam, że, gdy ludzie tkwią w "toksycznych związkach", to jest to chore, nienormalne i należy ten problem rozwiązać.

Potrzebna jest jakaś psychoterapia, pomoc psychologiczna takim ludziom, żeby im uświadomić, że to jest "błędne koło".

Powinno się im uświadomić, tłumaczyć, że to jest "zaślepienie", które pogrąża, coraz bardziej.

 

To nie jest może łatwe, ale da się to zrobić, jeżeli są chęci.

Nadal, dużym problemem ( szczególnie wśród kobiet ) jest właśnie to "zaślepienie" tym, że tkwi się z niewłaściwymi osobami w takich związkach, które nic nie wnoszą dobrego.

Ja nie wiem skąd się to u ludzi bierze...że można być aż tak ślepym, nie widząc pewnych, niewłaściwych rzeczy.

Że można być ślepym na to, ze druga osoba, rani pogrąża, wykorzystuje, nie szanuje.

 

Może, tacy ludzie tak chcą? Może lubią być przez drugą osobę wykorzystywani?

Bo jak to inaczej wytłumaczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałem że serial "trudne sprawy" wyssane z palca ale na własnym życiu doświadczyłem że jest to jednak możliwe choć wcześniej bym się pukał w czoło jakby mi ktoś powiedział że taki los mnie czeka. i uwierz mi że ja i 20 osób ze rodziny i znajomych nie mogliśmy dotrzeć do już byłej żony . Ona do dziś żyje w tym układzie i widzę że idzie na dno ale ona tego nie widzi w swoim wyidealizowanym świecie z kochasiem który ją rani ,szmaci i traktuje jak darmową dziwkę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę troszkę nacieszyć się wolnością , i odpocząć od kobiet ale za jakiś miesiąc dwa trzeba będzie się rozejrzeć i za czymś z normalnym "oprogramowaniem" bez defektów :)

gumową lalę se kup

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałem że serial "trudne sprawy" wyssane z palca ale na własnym życiu doświadczyłem że jest to jednak możliwe choć wcześniej bym się pukał w czoło jakby mi ktoś powiedział że taki los mnie czeka. i uwierz mi że ja i 20 osób ze rodziny i znajomych nie mogliśmy dotrzeć do już byłej żony . Ona do dziś żyje w tym układzie i widzę że idzie na dno ale ona tego nie widzi w swoim wyidealizowanym świecie z kochasiem który ją rani ,szmaci i traktuje jak darmową dziwkę .

Skoro ona się na to godzi i nie widzi pewnych rzeczy, które powinna widzieć, to widocznie tak chce...

A dlaczego jest tyle "przemocy wobec kobiet"?

I też, na to panuje "ciche przyzwolenie".

 

Bo dużym problemem jest to, że są kobiety, które sobie na to pozwalają.

Nie chcą widzieć tego, że są krzywdzone, a to duży błąd.

Niestety, w wielu takich przypadkach to kobiety są same sobie winne lub ich wina jest tylko po części.

Gdyby kobiety takie nie były "ślepe", miałyby swoje postanowienia, wyznaczałyby granice i szanowały się, to takich problemów by nie było.

A to jest tylko łatwa "przynęta" dla takich, podłych drani, którzy wykorzystują naiwne kobiety do tego, by je krzywdzić.

No to jak ma nie być "toksycznych związków", skoro są tacy ludzie, którzy nie okazują sobie szacunku i siebie ranią?

 

Zdecydowanie, zalecana jest pomoc psychologiczna, jakieś porady dla takich ludzi, a w szczególności dla kobiet, które same sobie pozwalają na cierpienie ze strony takich drani.

Ale tu nie chodzi tylko o kobiety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo dużym problemem jest to, że są kobiety, które sobie na to pozwalają.

Nie chcą widzieć tego, że są krzywdzone, a to duży błąd.

Niestety, w wielu takich przypadkach to kobiety są same sobie winne lub ich wina jest tylko po części.

Kobiety z natury są empatyczniejsze - dzięki czemu mogą być matkami - i świadczy o tym chociażby to, że niektóre dają swojemu mężowi, zaciskając z bólu zęby. Poza tym w naszym patriarchalnym społeczeństwie panuje pisana/niepisana zasada (zależy, czy ktoś czyta świętych KK), że kobieta ma ustępować mężowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo dużym problemem jest to, że są kobiety, które sobie na to pozwalają.

Nie chcą widzieć tego, że są krzywdzone, a to duży błąd.

Niestety, w wielu takich przypadkach to kobiety są same sobie winne lub ich wina jest tylko po części.

Kobiety z natury są empatyczniejsze - dzięki czemu mogą być matkami - i świadczy o tym chociażby to, że niektóre dają swojemu mężowi, zaciskając z bólu zęby. Poza tym w naszym patriarchalnym społeczeństwie panuje pisana/niepisana zasada (zależy, czy ktoś czyta świętych KK), że kobieta ma ustępować mężowi.

Ja myślę, że nie wszystkie kobiety są empatyczne i aż tak uczuciowe.

To zależy od osobowości, od charakteru kobiety.

Może i z natury tak jest, ale są wyjątki od reguły.

Mnie dziwi to, że aż tyle kobiet się zadaje z typami, którzy nawet nie potrafią szanować kobiet i one tego nie chcą dostrzegać.

Dla mnie to jest "godzenie się na własne cierpienie, przez zaślepienie".

Jeśli kobiety mają wysokie poczucie wartości, potrafią same siebie ocenić, to one nie godzą się takie rzeczy i potrafią się temu przeciwstawić. To dobrze, że są takie kobiety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie odpuściłem ze względu na dzieci które widzą co się dzieje. NIe chciałem robić "chorej sytuacji" w domu poprzez kłótnie . Po prostu po 4miesiącach dałem sobie spokój. Dzieci wiedzą że ona je okłamuje w żywe oczy i niby na spotkania z koleżanką idzie a ich koledzy pytają się o nowego pana mamy co szła z nim za rączkę. Ona ma żonę od której nie odejdzie a ona się niby na to godzi ale robi się coraz bardziej nachalna bo w jej swiatku on mieszka z nią i do takiego celu dąży nawet kosztem rodziny (dzieci)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie odpuściłem ze względu na dzieci które widzą co się dzieje. NIe chciałem robić "chorej sytuacji" w domu poprzez kłótnie . Po prostu po 4miesiącach dałem sobie spokój. Dzieci wiedzą że ona je okłamuje w żywe oczy i niby na spotkania z koleżanką idzie a ich koledzy pytają się o nowego pana mamy co szła z nim za rączkę. Ona ma żonę od której nie odejdzie a ona się niby na to godzi ale robi się coraz bardziej nachalna bo w jej swiatku on mieszka z nią i do takiego celu dąży nawet kosztem rodziny (dzieci)

Czyli, ludzie sami siebie okłamują, nie tylko innych.

Jeżeli ktoś nie jest w porządku wobec samego siebie i to źle świadczy o sobie samym, to co można więcej tu powiedzieć?

Nie ma wpływu na to, że takim ludziom się przewraca w głowach i potem postępują podle, chamsko.

 

Nawet nie wiem, czy jakieś leczenie, terapia by pomogła takim ludziom, skoro oni sami nie chcieliby się zmienić i dostrzec w sobie złe postępowanie.

W sobie trzeba widzieć, wady, złe zachowania.

Niektórzy tego w sobie nie widzą i nie chcą widzieć, bo mają to gdzieś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×