Skocz do zawartości
Nerwica.com

MOKLOBEMID (Aurorix,Mobemid,Moklar)


mała_ja

Czy moklobemid pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?  

72 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy moklobemid pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      33
    • Nie
      28
    • Zaszkodził
      16


Rekomendowane odpowiedzi

Moklobemid to mój drugi lek przeciwdepresyjny (a w zasadzie trzeci, pierwsza była paroksetyna, ale tylko przez 6 dni). Dostałem go po odstawieniu fluwoksaminy 50 mg, która w ciągu 3 miesięcy całkowicie postawiła mnie na nogi. Fluwoksaminę odstawiłem po konsultacji z lekarzem z powodu totalnej kastracji. Lekarz po 3 dniach włączył mi moklobemid 150 mg, po 2 tygodniach brałem dawkę 450 mg, jak lek, który teroetycznie najmniej kastruje i wtedy zaczął się horror...

Jest to najmniej skuteczny lek przeciwdepresyjny jaki w ogóle brałem, mimo brania go w kombinacji z trazodonem 150 mg moja depresja osiągnęła 48 pkt. w skali Becka (epizod ciężki zaczyna się > 28 pktów), pojawiły się myśli i zamiary samobójcze.

Po moklobemidzie nie odczułem, ŻADNEGO efektu przeciwdepresyjnego, jedynie skutek uboczny w postaci pobudzenia i drażliwości/bezsenności. W moim przypadku okazał się kompletnie nieskuteczny. Na powyższej kombinacji byłem prawie 2.5 roku, które zmarnowałem będą w strasznym stanie.

Kompletnie nie dziwie się temu, że jest to lek rzadko przepisywany przez lekarzy i mający też słabiutką opinię na forum. W moim odczuci nadaje się TYLKO do leczenia dystymii i nadmiernej senności w ciągu dnia i nigdy nie poleciłbym go jako lek przeciwdepresyjny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moklobemid to mój drugi lek przeciwdepresyjny (a w zasadzie trzeci, pierwsza była paroksetyna, ale tylko przez 6 dni). Dostałem go po odstawieniu fluwoksaminy 50 mg, która w ciągu 3 miesięcy całkowicie postawiła mnie na nogi. Fluwoksaminę odstawiłem po konsultacji z lekarzem z powodu totalnej kastracji. Lekarz po 3 dniach włączył mi moklobemid 150 mg, po 2 tygodniach brałem dawkę 450 mg, jak lek, który teroetycznie najmniej kastruje i wtedy zaczął się horror...

Jest to najmniej skuteczny lek przeciwdepresyjny jaki w ogóle brałem, mimo brania go w kombinacji z trazodonem 150 mg moja depresja osiągnęła 48 pkt. w skali Becka (epizod ciężki zaczyna się > 28 pktów), pojawiły się myśli i zamiary samobójcze.

Po moklobemidzie nie odczułem, ŻADNEGO efektu przeciwdepresyjnego, jedynie skutek uboczny w postaci pobudzenia i drażliwości/bezsenności. W moim przypadku okazał się kompletnie nieskuteczny. Na powyższej kombinacji byłem prawie 2.5 roku, które zmarnowałem będą w strasznym stanie.

Kompletnie nie dziwie się temu, że jest to lek rzadko przepisywany przez lekarzy i mający też słabiutką opinię na forum. W moim odczuci nadaje się TYLKO do leczenia dystymii i nadmiernej senności w ciągu dnia i nigdy nie poleciłbym go jako lek przeciwdepresyjny.

Przecież dystymia to przewlekła depresja, tak że nie bardzo rozumiem Twój wpis.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież dystymia to przewlekła depresja, tak że nie bardzo rozumiem Twój wpis.

 

Ale dystymia ma mniejsze nasilenie niż tzw. duża depresja.

 

-- 11 mar 2016, 22:24 --

 

Na powyższej kombinacji byłem prawie 2.5 roku, które zmarnowałem będą w strasznym stanie.

Grabarz666: Ale chyba w w trakcie przyjmowania tej kombinacji raportowałeś lekarzowi, że jakaś poprawa jest, skoro "trzymał Cię" na niej aż 2.5 roku?? Rozumiem, że dopiero z perspektywy czasu (i pewnie też innego - skutecznego - leku) oceniasz działanie Moklobemidu inaczej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale dystymia ma mniejsze nasilenie niż tzw. duża depresja.

Tak, chodzi mi o nasilenie (głębokość, ciężkość etc.)

 

Grabarz666: Ale chyba w w trakcie przyjmowania tej kombinacji raportowałeś lekarzowi, że jakaś poprawa jest, skoro "trzymał Cię" na niej aż 2.5 roku?? Rozumiem, że dopiero z perspektywy czasu (i pewnie też innego - skutecznego - leku) oceniasz działanie Moklobemidu inaczej?

Lekarz myślał, że skoro mam dwa dobre leki to niewiele można zrobić. Poza tym myślałem, że taka jest natura tej choroby, że są leki, ale nie powodują całkowitego polepszenia nastroju. Póżniej sam odstawiłem moklobemid a lekarz zalecił escytalopram, dopiero przy dawce 10 mg (później 20 mg i anhedonia) stanąłem na nogi, ale to nadal nie było to. Zmiana na własną rękę z trazodonu 150 mg na mirtazapinę 30 mg (plus 10 mg esci.) spowodowało hipomanię, co po ciężkich 2.5 roku było to jak gwiazdka z nieba (wtedy podjąłem decyzję o studiowaniu dwóch kierunków podyplomówek :P ). Obecnie jestem na niesamowitej (tak właśnie uważam) mirtazapinie 30 mg i 5 mg escytalopramu (celem zmniejszenia nerwowości i aspołeczności) i na tym połączeni jestem w remisji, a było na prawdę słabo...

Ogólnie żałuje, że zdecydowałem się na zmianę leków na własną rękę, gdybym wtedy miał taką wiedzę jak teraz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żałuje, że nie zmieniłem zestawu moklobemid + trazodon na mirtazapinę WCZEŚNIEJ (zapomniałem dopisać tego słowa).

Dodam, że im lepiej się czuję tym bardziej mirtazapina "wali w łeb" (senność) i powoduje cięższe wstawanie rano.

 

Tak moklobemid to słabiutki lek, być może w jakichś atypowych depresjach się sprawdzi. Dziwi mnie tylko jego wskazanie do leczenia min. PD i SAD, gdzie wydaje mi się komponenta przeciwlękowa SSRI jest najbardziej odpowiednia.

Naszła mnie ostatnio taka refleksja, że moja depresja nie była tylko "serotoninowa", bo na kombinacji escytalopram 20 mg + trazodon 150 mg (co skutkowało anhedonią) nie było remisji. Natomiast po mirtazapinie nagła poprawa, a wiemy, że jest ona noradrenalinowa w taki sposób, że jest również serotoninowa ;) Zastanawiam się więc jak podziałałoby na mnie 150 mg wenlafaksyny i 150 mg trazodonu (ten tylko jako dodatek do spania i nieznacznego ograniczenia kastracji). Nie mniej jednak nic nie zmieniam, bo to co jest teraz to stan niemalże szczęścia (głównie z powodu braku objawów choroby). Biorę ponadto Żeń-Szeń (Żeń-Szeń Forte firmy Naturell) i być może to efekt placebo ale wydaje mi się, że czuję się po nim nieznacznie bardzie uspokojony i mniej podatny na stres.

 

-- 20 mar 2016, 17:58 --

 

Poniżej ciekawy artykuł opisujący inhibicję MAO-A i MAO-B przez poszczególne antydepresanyny (również z grup innych niż IMAO i RIMA):

 

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21200377

 

In general, the effect of tested drugs was found to be inhibitory. The half maximal inhibitory concentration, parameters of enzyme kinetic, and mechanism of inhibition were determined.

MAO-A was inhibited by the following drugs: pargyline > clorgyline > iproniazid > fluoxetine > desipramine > amitriptyline > imipramine > citalopram > venlafaxine > reboxetine > olanzapine > mirtazapine > tianeptine > moclobemide, cocaine >> lithium, valproate.

MAO-B was inhibited by the following drugs: pargyline > clorgyline > iproniazid > fluoxetine > venlafaxine > amitriptyline > olanzapine > citalopram > desipramine > reboxetine > imipramine > tianeptine > mirtazapine, cocaine >> moclobemide, lithium, valproate. The mechanism of inhibition of MAOs by several antidepressants was found various.

 

-- 20 mar 2016, 18:00 --

 

Ciekawe jest to, że maklobemid będący RIMA jest słabym, odwracalnym inhibitorem MAO-A w porównaniu do reszty antydepresantów z innych grup niż IMAO.

Po jego działaniu "nieantydepresyjnym" w moim przypadku jakoś mnie to nie dziwi :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

THX, napalilem sie na moklobemid, slyszalem o jego wlasciwosciach na fobie spoleczna ktore ponoc przewyzszaja skutecznosc ssri. Myslalem ze to taki lajtowy lek powiedzmy cos w stylu opini o Tianeptynie chociaz ja jej nie traktuje lekcewazaco bo i o niej slyszalem rozne opinie. Tymczasem o M. naczytalem sie o jakiejs bezsennosci, nerwowosci i tego typu rzeczach, czyli to nie jest taki lajcik jak mi sie zdawalo :D boje sie, ze za mocno mnie wyrzuci z kapci, a moim osiowym problemem sa zaburzenia lekowe, boje sie ze moze zadzialac zupelenie odwrotnie i bede zle funckonowal w pracy. Niestesty nie moge brac SSRI i SNRI od pierwszej dawki negatywnie wplywaja na moje oczy, z tego co wyczytalem zostaly mi chyba tylko takie substancje myslac logicznie i praktycznie, przeszukujac wzdluz i wszerz internet i fora :)

 

agomelatyna, mirtazapina, selegelina, moklobemid, tianeptyna.

 

Myslalem jak to polaczyc co byloby najlepsze zwlaszcza na

-lęki(fobia spoleczna glownie),

-pobudzenie

-troche nastroj

-poprawa funkcji kognitywnych chociaz zdaje sobie sprawie ze ciezko o o jakis cudowny elixir czy panaceum na wszystkie bolaczki.

 

-----

edit

sory, ze wrzucam zapytania w rozne posty, ale zbliza mi sie wizyta u psch. i chcialbym wybrac cos sensownego bo do nastepnej wizyty znowu bede sie musial bujac poltorej albo 2miesiace a jak sam podejme decyzje to pewnie b. ch.wa;p sorry:p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

csrpk, ty to bys sobie tak bardziej kulturalnie przycpal, cos jak - kreseczka calineczka i koleczka ,,,tralalala jestem mala dziewczynka, jest pięknie, tancze, o! kwiatuszek'' kurwa jego mac, ale to tak nie dziala. Inhibitory maja ta zaletę, ze sterują ale jak boisz sie szefa i cie zjebie to nie wykluczone, ze sie zlejesz w majty. To taki mechanizm napiecia-motywujący, słucha sie za to fajnie muzy, ruchac sie chce i jest barwa zycia.

Na takie lęki jak ,,wyjebia mnie z roboty i bede musial robic pod mostem bezdomnym loda'' to najlepsze stare sprawdzone pierdolniecie ssri, duze dawki, ja robot te sprawy. Brak napiecia, brak checi, brak checi do lęku ,,a niech mnie wypierdala z roboty, zawsze chcialem byc outsiderem i lubie bezdomnych''.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moklo i wywalenie z kapci? Nie ta bajka, nawet na 1200 mg tego leku za bardzo nie czuć.

Ja na dawce 450 mg czułem tylko pobudzenie i trochę lepsza koncentracje po nieprzespanej nocy, nawet w połączeniu 150 mg trazodonu na noc. Generalnie nie polecam moklobemidu.

Najlepsza jest mirtazapina + SSRI (najlepiej escytalopramem) :D

 

Wynalazki typu: moklobemid, tianeptyna, agomelatyna, rboksetyna, trazodon, nefazodon wyrzuciłbym na śmietnik, wahałbym się tylko co do wortioksetyny i bupropionu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzisz, a jeżeli już odwołujemy się do osobistych doświadczeń (których nie powinno się "ekstrapolować" na całą populację forum ;) ) to ten "wynalazek", tj. moklobemid w dawce 600mg/d (2x300mg) był w zasadzie jednym z top3 LPD jakie kiedykolwiek brałem(jeśli nie najlepszym). Szkoda, że jego działanie, po długim bądź co bądź czasie, się wyczerpało. Tianeptyny też bym nie zgrupował razem z popierdółkami. Co do całej reszty się zgadzam. Chociaż po trazodonie fajnie się spało. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzisz, a jeżeli już odwołujemy się do osobistych doświadczeń...

Wyrażam tylko subiektywne odczucia, co ewidentnie podkreśliłem.

 

(których nie powinno się "ekstrapolować" na całą populację forum ;) )

Absolutnie tego nie robię.

 

Tianeptyny też bym nie zgrupował razem z popierdółkami.

No cóż, nie brałem, aczkolwiek nie jestem entuzjastą glutaminergicznej teorii depresji.

 

Co do całej reszty się zgadzam. Chociaż po trazodonie fajnie się spało. :P

Najlepiej ze wszystkich antydepresantów... no może z wyjątkiem fluwoksaminy 100 mg, zombie-mode on, czyli żywe trupy sezon 1 :D

Agonizm sigma-1 potrafił zwalić mnie z nóg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej ze wszystkich antydepresantów... no może z wyjątkiem fluwoksaminy 100 mg, zombie-mode on, czyli żywe trupy sezon 1 :D

Agonizm sigma-1 potrafił zwalić mnie z nóg.

 

Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś, a nadal interesuje Cię ten efekt, to powinieneś spróbować opipramolu i ruskiego afobazolu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś, a nadal interesuje Cię ten efekt, to powinieneś spróbować opipramolu i ruskiego afobazolu.

Generalnie to obecnie mam najlepiej dobrane leki spośród tego, co dotychczas brałem (a nie było też aż tak dużo). Na chwilę obecną jestem w remisji i nie chciałbym tego zmieniać. Jednak bardzo dobrze wspominam fluwoksamine właśnie z w/w powodu, nie mniej jednak chcąc ją brać zamiast escytalopramu 5 mg musiałbym zmniejszyć dawkę mirtazapiny 3-4 krotnie, z wiadomych Tobie względów. Musiałbym dzielić tabletkę 30 mg na trzy części, a to jest niemalże awykonalne, przynajmniej przy Bluefishu.

Opipramol obecnie nie jest mi do niczego potrzebny, a afobazolu raczej się obawiam w związku z brakiem pewności co tak naprawdę biorę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agomelatyna, mirtazapina, selegelina, moklobemid, tianeptyna.

 

Myslalem jak to polaczyc co byloby najlepsze zwlaszcza na

-lęki(fobia spoleczna glownie),

-pobudzenie

-troche nastroj

-poprawa funkcji kognitywnych chociaz zdaje sobie sprawie ze ciezko o o jakis cudowny elixir czy panaceum na wszystkie bolaczki.

 

Z leków, które wymieniłeś, tylko mirtazapina. To dobry lek, o ile nie utyjesz na nim jak świnia (ja przez to musiałem odstawić).

Moklobemid tylko wzmógł mi lęki i przysporzył kłopotów ze snem, nie dając absolutnie nic w zamian (bo np. Wellbutrin też nasilał lęki, ale silnie stymulowal i jeszcze schudłem na nim sporo :mrgreen: ). Tak więc na tym tle wnioski, że moklobemid jest lepszy w leczeniu zaburzeń lękowych niż SSRI można sobie w buty włożyć. Tak jak napisał Kontrast, na poważne stany lękowe tylko SSRI, aczkolwiek życie na tych lekach jest chu.ową opcją. Każdy to wie, każdy szuka, ale i tak większość wróci do znienawidzonych SSRI, Po prostu nie wynaleziono nic lepszego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja polegająca na ekstrapolacji indywidualnej reakcji jednostki na dany lek na populację ogólną nie ma zbytnio sensu. Równie dobrze ja mogę powiedzieć- moklobemid nie wzmógł mi żadnych lęków, spałem na nim jak dziecko, a przy tym dał mi ogrom korzyści (co jest prawdą). Tak więc na tym tle wnioski, że moklobemid nie jest lepszy w leczeniu zaburzeń lękowych niż SSRI można sobie w buty włożyć. Opinia przeciwko opinii- 1:1. I obie są prawdziwe.

 

Opracowania podają natomiast, że moklobemid jest równie skuteczny(a w niektórych wypadkach skuteczniejszy) niż SSRI głównie w leczeniu zaburzeń depresyjnych oraz, że charakteryzuje się mniejszą ilością działań niepożądanych niż SSRI. Każdy zainteresowany to sobie znajdzie przeszukując medline pod hasłami- "moclobemide tolerability", "moclobemid efficacy", "moclobemide versus ssri", "moclobemide versus ". Przy czym metaanalizy uwzgledniają badania w których łącznie brało udział kilkaset czy kilka tysięcy pacjentów, a nie jeden, dwóch czy nawet dziesięciu forumowiczów.

 

Polecanie/ odradzanie komuś leku X czy Y na podstawie własnej reakcji na niego mija się z celem, bo ludzie różnią się pomiędzy sobą zasadniczo- choćby osobniczą aktywnością cytochromu P450 (jak słusznie zauważył Grabarz666) czy ogólnie polimorfizmem genetycznym w szerszym rozumieniu. Dla mnie moklobemid na ten przykład był objawieniem, szkoda że przestał działać po kilkunastu miesiącach. Może nie jestem obiektywny w stosunku do tego leku z powodu o którym wspomniałem- był dla mnie chędożonym objawieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja go nie polecam tylko i wyłącznie ze względu na własne doświadczenia, co zaznaczam. Pisząc o moklobemidzie w odniesieniu do SSRI, to uważam, że leki te mają świetny marketing, ale również zgodzę się z one-half, że jak na razie nic lepszego (oprócz NaSSA i TPLD (mniej bezpieczne) - subiektywnie!) nie wymyślono, w leczeniu jednocześnie zaburzeń depresyjnych i lękowych. Po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

csrpk, ty to bys sobie tak bardziej kulturalnie przycpal, cos jak - kreseczka calineczka i koleczka ,,,tralalala jestem mala dziewczynka, jest pięknie, tancze, o! kwiatuszek'' /cenzura/ jego mac, ale to tak nie dziala. Inhibitory maja ta zaletę, ze sterują ale jak boisz sie szefa i cie zjebie to nie wykluczone, ze sie zlejesz w majty. To taki mechanizm napiecia-motywujący, słucha sie za to fajnie muzy, ruchac sie chce i jest barwa zycia.

Na takie lęki jak ,,wyjebia mnie z roboty i bede musial robic pod mostem bezdomnym loda'' to najlepsze stare sprawdzone pierdolniecie ssri, duze dawki, ja robot te sprawy. Brak napiecia, brak checi, brak checi do lęku ,,a niech mnie wypierdala z roboty, zawsze chcialem byc outsiderem i lubie bezdomnych''.

 

Jak bys nie byl takim ingorantem to bys doczytal, ze nie moge brac ssri, snri, bo maja te obydwie grupy maja jedna powazna wade ktora, od jakiegos czasu zupelnie je wyklucza z mojego uzytku, z toba raczej nie bede wdawal sie w glebsze dyskusje, ze wzgledu na brak zaznajomienia sie z trescia mojego postu, jakies oczernianie aprop's dragow noi przede wszystkim calkowity brak kultury osobistej. Dzieki za dobre checi pozdrawiam cieplo, wiecej ci nie odpisuje cokolwiek bys nie napisal nara

 

-- 25 mar 2016, 01:43 --

 

agomelatyna, mirtazapina, selegelina, moklobemid, tianeptyna.

 

Myslalem jak to polaczyc co byloby najlepsze zwlaszcza na

-lęki(fobia spoleczna glownie),

-pobudzenie

-troche nastroj

-poprawa funkcji kognitywnych chociaz zdaje sobie sprawie ze ciezko o o jakis cudowny elixir czy panaceum na wszystkie bolaczki.

 

Z leków, które wymieniłeś, tylko mirtazapina. To dobry lek, o ile nie utyjesz na nim jak świnia (ja przez to musiałem odstawić).

Moklobemid tylko wzmógł mi lęki i przysporzył kłopotów ze snem, nie dając absolutnie nic w zamian (bo np. Wellbutrin też nasilał lęki, ale silnie stymulowal i jeszcze schudłem na nim sporo :mrgreen: ). Tak więc na tym tle wnioski, że moklobemid jest lepszy w leczeniu zaburzeń lękowych niż SSRI można sobie w buty włożyć. Tak jak napisał Kontrast, na poważne stany lękowe tylko SSRI, aczkolwiek życie na tych lekach jest chu.ową opcją. Każdy to wie, każdy szuka, ale i tak większość wróci do znienawidzonych SSRI, Po prostu nie wynaleziono nic lepszego.

 

No dzienx, wlasnie o niej nabardziej mysle (mowie o mirtazapinie) tylko boje sie ze bedzie mnie zamulala.. Mysle ze moim osiowym problem sa spore stany lekowe. Dlatego uderzalbym w pierwszym rzucie w cos takiego wlasnie. Nie chcialbym tylko, byc takim otepionym jak na bezno tylko raczej takim bardziej pewnym siebie tak jak kiedys udawalo mi sie na ssri, ale obecnie mam spore problemy z oczami w zasadzie przy kazdej substancji z tej grupy i ani ssri ani snri raczej odpadaja.. Myslalem tylko zeby cos dolozyc do tej mirty zeby troche kopa dostac, bo nie chce byc bez lekow ale taki przymulony, ale przynajmniej troche aktywny. Idealem mysle ze bylaby sertralina. Ludzilem sie ze byc moze wypali przez niecaly miesiac ale caly misterny plan poszedl sie jbc w pzdu:/

 

-- 25 mar 2016, 02:21 --

 

Moklo i wywalenie z kapci? Nie ta bajka, nawet na 1200 mg tego leku za bardzo nie czuć.

Ja na dawce 450 mg czułem tylko pobudzenie i trochę lepsza koncentracje po nieprzespanej nocy, nawet w połączeniu 150 mg trazodonu na noc. Generalnie nie polecam moklobemidu.

Najlepsza jest mirtazapina + SSRI (najlepiej escytalopramem) :D

 

Wynalazki typu: moklobemid, tianeptyna, agomelatyna, rboksetyna, trazodon, nefazodon wyrzuciłbym na śmietnik, wahałbym się tylko co do wortioksetyny i bupropionu ;)

 

 

Mysle ze to tez indywidualna kwestia co komu podejdzie.. Niektorzy pisza z kolei ze Britellix nie jest warty swojej ceny itd.. Narazie poki co zamienie sobie lamogrygine ktora biore i mi pomaga o dziwo nie wiem czemu, psychiatra tlumaczyl mi to rzekomo na zasadzie hamowania nadaktywnosci mozgu w pewnych rejonach, a co do tej koncepcji, akurat bym przytaknal bo cos takiego moze byc prawda, aczkolwiek z drugiej strony byc moze poteguje po prostu efekt bezno, co tez, moze bardziej jest realne a moze jedna i druga koncepcja wzjaemnie sie nie wykluczaja.. Jak wspomnialem poki co zamienic ja na pregabaline ktora obecnie nie kosztuje juz 400zeta, kiedys to bralem i w polaczeniu z bezno czulem sie dosyc dobrze. Poki co jest to taki stan na przeczekanie, az znajde jakas alternatywe bo ciezko byloby mi sobie poradzic w pracy, mam szereg innych zaburzen zwlaszcza kognitywnych co jest glowna przyczyna lękow kiedy zacinam sie notorycznie w polowie zdania i nie wiem czy bym podolal na codzien w pracy przy takich zaburzniach pamieci roboczej i dziurach w glowie ktore zaczly sie pojawiac w sumie znikad w wieku jakichs 15lat bez zadnej wyraznej przyczyny moze oprocz podwyzszonego stresu, ale to raczej kazdy przezywa w wiekszym badz mniejszym stopniu.. Dobrze, ze idzie lato wracam niedlugo na kickboxing i silownie napewno troche cos pomoze jesli chodzi o dzialnie sportu. Jak juz wspomnialem milion razy ssri nie moge brac od pierwszego dnia strasznie siadaja mi na oczy i to od razu odpada, wiec raczej skupiam sie na mirtazapinie +cos do tego co by mnie torche pobudzilo i ewentualnie poprawilo nieco funkcje poznawcze(pamiec, koncentracja kojarzenie).. moze i ten moklobemid? bupropion raczej odpada, bralem go pewien czas, troche drogi ale jesli cos mialoby mi na serio pomagac mogbym i wykladac z 4-5stow miesiecznie, nastomiast co do niego przynajmniej subiektywnie czulem dosyc spora stymulacje (momentami jakbym cos przy**bal) mialem jakies lekkie zejscia pod koniec dnia, albo kiedy dzialanie leku sie konczylo, poza tym ktoregos dnia po jakchs 1ciu moze wlaczyl mi sie troche taki tryb zombi, na maxa splycone emocje, wszyscy beka z czegos tam a ja stalem szywny i nie wiedzialem co ze soba zrobic. Niestety w moim przypadku rowniez odpada. Nastepna wizyta u psyszka zbliza mi sie szybkimi krokami i mysle co by mu tu zapowiedziec on juz raczej nie ma pomyslow i sugeruje sie bardziej co ja mu powiem. Staram sie jakos badac introwertycznie stany swojej psychiki itd, ale jest to takie zagmatwane, troche gubie sie w tych wszystkich psychotropach i suplementach, ze nie konca wiem co mi szkodzi a co pomaga, bo napewno znazaloby sie cos z tej pierwszej grupy. Dobra nie mule tematu i tak chyba za bardzo sie rozpisalem, mysle jeszcze intenstywnie co dorzucic na pobudzenie i naped do tej mirtrazapiny a raczej bardziej slucham co inni maja do powiedzenia. Oczywiscie pewnie wrzuce solo najpier jeden lek a potem drugi zeby sprawdzic reakcje na poszczegolne substancje... elo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apropo moklo to ja teraz go biorę, więc piszę jakby "na żywo" :) To jedyny lek jakiego nie brałem a w dodatku z innej grupy więc moja lekarka uznała, że warto dać mu szansę. Ale biorę go już ponad 6 tygodni, w tym ostatnie 5 dni w dawce 1200 mg i wcale tego leku nie czuję - nie czuć że działa, jak bym brał placebo. Takie SSRI czułem, początkowo uboki ale z czasem i terapeutyczne działanie. No ale widać każdy ma inną wrażliwość i podatność na leki, co mnie w sumie nie dziwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1200 to dawka koks:) Mi sie wydaje, ze jak do 600 nie zadziała ,to nie ma sensu brac, choc próbowałem osobiscie wiecej.

Subiektywnie wydaje mi sie, ze mao dzialaja lepiej na depresje atypowa, cos w tym rodzaju. Na silne lęki, przygnębienie, sprowadzajace do pozycji niemalże embrionalnej moga byc za slabe. Mao tak jakby zmuszaja do dzialania, eleminuja rozleniwienie ktore jest takim przedsionkiem do wiekszej depresji , nie robia ci dobrze, dzialanie ktore jest skutkiem brania mao robi dobrze i to jakby sie dopelnia. Ssraje robia dobrze ale znowu nie chce sie po nich dzialac i w wyniku tego, brak jest tego naturalnego UP'a ktory sie wytwarza po dzialaniu i ruszeniu calej tej strefy nagrody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×