Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomocy -Leki nie działają


Pietia

Rekomendowane odpowiedzi

Poczekaj do następnej wizyty i jak nie będzie lepiej to poproś psychiatrę żeby Ci może coś dorzucił do tej mianseryny (leviron). To dobry lek do łączenia właśnie z SSRI/SNRI. Wiem jak to jest być psychicznie "rozregulowanym" na maxa. Uwierz. Ale leki w końcu zaczną działać. Jeśli monoterapia mianseryną nie będzie dawać rezultatów to lekarz na pewno Ci zmieni lek lub coś doda do tego. A jeśli się bardzo źle będziesz czuć to idź wcześniej do lekarza. Nie czekaj do kolejnej wizyty. Powiedz, że Ci gorzej i lekarz coś wymyśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HPST jak bym czytał o sobie. 5 lat temu sertalina zrobiła ze mną to samo. Nie martw się nie "zrealizujesz" swoich natręctw, chociaż wiem że wydaje Ci się że jesteś tego bliski. To "tylko" lęk. Mnie terapia nauczyła żeby się tego nie bać i prawie nie mam problemu z natręctwami. Za to agorafobia dowaliła w tamtym roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, czy istnieją w ogóle ludzie, którzy wyszli skutecznie z depresji i lęków przy pomocy leków, zeszli z leków i żyją sobie długo i szczęśliwie bez farmakologii i bez nawrotów i żadnych "odpałów".

 

nie ma , to wszystko jest zbyt pojebane . trzeba nauczyć się żyć ze swoimi dolegliwościami a ja mam ich pełno . leki rozwaliły mi mózg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pietia , takie rzeczy jak ty to ja mam jak dluższy okres czasu nie biore benzo , musisz brać coś na rozluźnienie mięśni szkieletowych . baclofen i coś wyciszającego.

ja też jestem ciągle napięty , głowa mi drży , ręce itp , miałem to już jak w wieku 23 lat wylądowałem z delirką alkoholową i mam to od tamtego czasu , tera jak benzo nie biore dłużej to się nasila.

ale mam powazniejsze objawy więc ten objaw olewam i nauczylem sie z tym zyc . nie wroci się do stanu z przed leczenia .

 

 

najrozsądniejszą propozycje dal tu kalebx tegretol + baclofen. tegretol wycisza , wiem bo brałem 4 lata do paroksetyny go , potem odstawiłem , wycisza w tle , człowiek tak nie chodzi naspidowany.

 

bo ja kiedys bylem wlasnie za bardzo rozdygotany i taki zestaw dostalem paro + tegretol , teraz za to jestem ciągle senny i brakuje mi powera , tak wygląda leczenie :P

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wroci się do stanu z przed leczenia

 

Czyli jednak miałem rację, że zrobiłem sobie "kuku" na dobre. I na zawsze.

Szkoda, bo chyba nie pociągnę z tym zbyt długo.

 

pociesze sie bralem ssri 6 lat i znow do nich wrocilem , jestem innym czlowiekiem a nawet nie wiem kim jestem . i co się ze mną stało . odstawiłem leki i nie przeszło i uzależniłem się od brania psychotropów , tznczy że człowiek do nich wraca , nie dlatego że ma nawrót , tylko mózg już bez nich, nie produkuje naturalnych hormonów serotoniny itp, bo nie ma bodzca w postaci leku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wroci się do stanu z przed leczenia

 

Czyli jednak miałem rację, że zrobiłem sobie "kuku" na dobre. I na zawsze.

Szkoda, bo chyba nie pociągnę z tym zbyt długo.

 

nie wiem ile brałeś i czy po odstawieniu , nie jesteś znowu tym kim byłeś. ja wyglądam podobnie , ale osobowość zmieniona o 180 stopni , do tego hormony poje*ane prolaktyna,estradiol,teśc , senność,zmęczenie,anhedonia . a przed leczeniem nie mogłem w miejscu usiedzieć , pobudzony byłem i rozdygotany i zanizony nastroj . dostalem na to paro + tegretol .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

osobiscie uważam że nie ma dobrych psychiatrów , a leki jakie są to wiem jakie są , nowego leku psychiatra nie wymyśli , będzie się chodzić w kołko , wysilać się i opisywać swoje objawy a wyjdzię się z tym samym . przetestuję się w końcu wszystkie leki i okażę się że nic nie działa . człowiek się wypala i traci nadzieje . traci wiarę w wyleczenie , znika isrka i znika życie . smutne...

 

Puki jest nadzieja człowiek wytęrzy cały organizm by się utrzymać przy życiu , jak znika nadzieja to już koniec człowieka . myślę że prędzej czy poźniej człowiek dojdzie do stanu beznadziei.

ja też fajnie się czułem na paro 3 lata , ale tylko 3 lata , kosztem dalszego życia

 

 

ps: mam dziś strasznie zły humor i jestem pesymistą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba mieć nadzieję

"Pewien psycholog wrzucił szczura do kadzi, której brzegi były gładkie jak szkło. Szczur pływał w kółko w lodowatej wodzie, próbując się wydostać, ale szybko przekonał się, że jest w pułapce bez wyjścia. Po 15 minutach zaczął tonąć. Leżał na dnie już niemal martwy, gdy go wyłowiono.

 

Następnie wrzucono do wody innego szczura. Ten również po kwadransie zaczął tonąć. Wtedy podsunięto mu deskę, na która mógł się wdrapać. Szczur wypełzł na „suchy grunt” i otrząsnął się. Po chwili odpoczynku wrzucono go ponownie do tej samej kadzi. I wtedy stała się rzecz niezwykła: tym razem szczur pływał ponad 60 godzin bez przerwy, aż do całkowitego wyczerpania organizmu! Wyglądało to tak, jakby przy życiu utrzymywała go nadzieja na to, że znowu ktoś poda mu ostatnią deskę ratunku."

 

Na czym polega owa nadzieja? Badacze myśleli początkowo, że szczur, który znalazł się w pułapce, zaczyna tonąć dlatego, że zabija go stres – serce nie wytrzymuje lęku. Okazało się to jednak nieprawdą – serce zwierzęcia biło coraz wolniej, jakby szczur rezygnował, dochodził do wniosku, że nie ma sensu walczyć dalej. Ta rezygnacja była odpowiedzialna za to, że zwierzę tonęło. Gdy pojawiła się nadzieja, zwierzę walczyło dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hpst, ja uważam, że można wrócić do jakiejś tam "normy. Nie było tak źle z tym Twoim nieprawidłowym zażywaniem. Fakt, alko + mj z lekami to nie zbyt dobry pomysł, bo ogólnie zasada jest taka, że albo się leczysz albo ćpiesz i tak jak mówiłem przerywanie kuracji na własną rękę także nie jest dobre, bo wszystko wraca (często ze zdwojoną siłą) ale bez przesady. Poczytaj sobie na hyperrealu jakie ludzie robią miksy z lekami i używkami, sami się leczą nie wiadomo czym i żyją. Masz depresję/nerwicę lub to i to i po prostu musisz mieć dobrze dobrane leki teraz i na pewno Ci się poprawi. Zawsze możesz zmienić lekarza jak ten nie chce Ci nic dodać do tego levironu czy go zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze możesz zmienić lekarza jak ten nie chce Ci nic dodać do tego levironu czy go zmienić.

 

. Tak naprawdę żałuję, że parę lat temu w ogóle strzeliło mi do głowy ratować się antydepresantami - dziś uważam, że wtedy moje lęki i stany przygnębienia były śmieszną błahostką w porównaniu ze stanem obecnym.

 

to samo mam , na co ja szłem wtedy do tego psychiatry , to jakaś kpina , dajcie mi ten stan z przed leczenia , w porównaniu z tym co jest teraz to niebo a ziemia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam i nie wiem jak się wytaraskać. Ze ssrii brałem asentrę cztery tygodnie, paro trzy tygodnie, anafranil 13 dni ale doxepina trzy tygodnie i pramolan tylko cztery dni i po nim albo po tych dwóch mam lęki na samą myśl aby gdzieś wyjść.Jak zaczynam coś brać to napięcia i głowa mi lata. Więc jadę na hydro które mało daje. Walczę i wychodzę,ale na myśl pracy to jak panika. Nadzieja w terapii i że psycholog dokopie się do najważniejszego lęku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja brałam SSRI przez 6 lat (nie unikając alko). Na początku pomagało, potem było już tylko gorzej. Listopad i grudzień ubiegłego roku to już było dno - totalna anhedonia, dziury w pamięci i myśli samobójcze. Odstawiłam wszystko i teraz trzeci miesiąc "oczyszczam" organizm z tego gówna. Nie wiem, czy będę jeszcze kiedyś taka jaka byłam "przed", ale najważniejsze, że teraz jest znacznie lepiej niż na lekach. Z pewnością to okres przejściowy i objawy choroby powrócą, ale i tak było warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hpst dzięki za dobre słowo :smile:

Ja SSRI odstawiałam stopniowo, ale i tak było mi już wszystko jedno, bo gorzej już być nie mogło. Cieszę się, że wycelowałam w wiosnę, bo ta pora roku powinna mi pomóc utrzymać jakieś przyzwoite samopoczucie. Nie mam też teraz jakichś szczególnych problemów życiowych, więc "podłoże" jest niezłe.

 

Mam nadzieję, że i Tobie uda się wytrwać na tym co bierzesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to mnie właśnie ugotowaliście....

 

Ja od kilu lat mam nadzieję, że trafię na lek, który pomoże. Choć na razie faktycznie ani nie trafiłem na taki, ani nie było sensownych wyników terapii stosowanymi.

Mam niemiłe przekonanie, że psychoterapia g...o mi da i muszę w ordynarnej chemii szukać pomoc.

A teraz się dowiaduję, że małe szanse na dobranie sensownego leku, a nawet jeśli, to konsekwencje stosowania mogą być duuuużo gorsze niż stan na który ma działać. A po odstawieniu lub w przypadku osłabienia działania, to mnie dopiero cyrk czeka.

 

Nie wiem, co zrobić, patrząc na to, że we środę mam kolejną wizytę u psychiatry, z którym o nowych pomysłach na leki chciałem porozmawiać...

Strach się bać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt tak naprawdę nie wie (nie wyłączając psychiatrów i firm farmaceutycznych), w jaki sposób działają antydepresanty. Przekonanie o ich skuteczności w leczeniu depresji bazuje wyłącznie na hipotezach. Wiadomo z obserwacji, że na "niektórych" działają. Jakoś tam. Na innych nie. Na niektórych lepiej, na innych gorzej. Więc się je stosuje - czemu nie? Długofalowymi skutkami ubocznymi nikt się nie przejmuje, a nawroty stanów depresyjnych i lękowych ze zwielokrotnioną siłą są z biznesowego punktu widzenia jak najbardziej mile widziane. Nikt też nie przejmuje się statystykami, z których wynika, że czym bardziej rozwija się antydepresyjna farmakologia i czym łatwiejszy jest dostęp do leków antydepresyjnych - tym szerszym, bo już epidemiologicznym problemem staje się depresja i tym więcej jest samobójstw. Popełnianych w dużej mierze również w trakcie kuracji antydepresantami lub w okresie prób ich odstawienia. No bo w sumie czym tu się przejmować? Przecież interes się kręci jak najlepiej.

 

:great:

:bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to mnie właśnie ugotowaliście....

 

Ja od kilu lat mam nadzieję, że trafię na lek, który pomoże. Choć na razie faktycznie ani nie trafiłem na taki, ani nie było sensownych wyników terapii stosowanymi.

Mam niemiłe przekonanie, że psychoterapia g...o mi da i muszę w ordynarnej chemii szukać pomoc.

A teraz się dowiaduję, że małe szanse na dobranie sensownego leku, a nawet jeśli, to konsekwencje stosowania mogą być duuuużo gorsze niż stan na który ma działać. A po odstawieniu lub w przypadku osłabienia działania, to mnie dopiero cyrk czeka.

 

Nie wiem, co zrobić, patrząc na to, że we środę mam kolejną wizytę u psychiatry, z którym o nowych pomysłach na leki chciałem porozmawiać...

Strach się bać...

 

Mam podobny dylemat, bo wiem, że objawy wrócą. Ale po ostatnich "jazdach" nie spieszno mi do chemii. Na szczęście moja lekarka zachęca do "walki" z lekami, więc póki co walczę. Jednak ostatnio tak zapobiegawczo zapisała mi lek "do szuflady" i czuję się z tym jakby bezpieczniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie to nie zabrzmiało, choć szczerze do bólu...

Czyli w sumie, jak się człowiek nie obróci, to dupa z tyłu.

Są leki, ale nie wiadomo, czy zadziałają...

Jak nawet zadziałają, to trzeba wcześniej na nie trafić...

A, jak się już trafi, to cholera wie, jak długo będą działać...

A, jak przestaną działać lub efekty nieporządane będą większe niż sukcesy, to się dopiero zacznie problem z odstawieniem...

 

Nie brzmi optymistycznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS

 

Stracona100

 

lekki OT wyjdzie, ale widzisz...

Ja, niestety, w chemię wierzę i obiektywne działanie.

Za dużo rzeczy jednocześnie "głowa" zaczyna mi psuć, żeby się nie przejmować...

Nie tylko zdrowie fizyczne siada, niemal codziennie czymś nowym mnie zaskakując, ale jednocześnie gaśnie światełko w tunelu, że samo przejdzie lub przynajmniej się wyciszy.

A, że przy okazji już powoli nie wiadomo, co z głowy, co obiektywnie, to cholera wie, co leczyć i jak.

Nie pisząc o narastającym braku ochoty na zmiany i próby "ucieczki" do przodu.

Nie wiem już, np. czy zawroty głowy, ja to stop-klatka nazywam, to efekt nadciśnienia, leków na nadciśnienie, które mają to w działaniach nieporządnych, czy po prostu pierdolca i dopowiadania sobie chorób/objawów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie to nie zabrzmiało, choć szczerze do bólu...

Czyli w sumie, jak się człowiek nie obróci, to dupa z tyłu.

Są leki, ale nie wiadomo, czy zadziałają...

Jak nawet zadziałają, to trzeba wcześniej na nie trafić...

A, jak się już trafi, to cholera wie, jak długo będą działać...

A, jak przestaną działać lub efekty nieporządane będą większe niż sukcesy, to się dopiero zacznie problem z odstawieniem...

 

Nie brzmi optymistycznie...

 

Bardzo trafne podsumowanie, niestety :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może faktycznie mają rację klienci, którzy od rana do nocy po spożyciu chodzą?

Nie dość, że uśmiechnięci od ucha do ucha, niekoniecznie dużo drożej niż my za leki i prywatne wizyty, to przynajmniej wiedzą, dlaczego ich np łeb od rana ... boli.

W sumie, to nie wiem, czy żartuję... Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego poniektórzy postanawiają zapić problemy i tak się resetować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja, niestety, w chemię wierzę i obiektywne działanie.

Ja też wierzę, nawet bardziej niż kiedyś, bo poczułam jej działanie bardzo boleśnie :?

 

Za dużo rzeczy jednocześnie "głowa" zaczyna mi psuć, żeby się nie przejmować...

Nie twierdzę, że masz się nie przejmować, tylko rozważ "za i przeciw".

 

Nie wiem już, np. czy zawroty głowy, ja to stop-klatka nazywam, to efekt nadciśnienia, leków na nadciśnienie, które mają to w działaniach nieporządnych, czy po prostu pierdolca i dopowiadania sobie chorób/objawów.

Antydepresanty raczej nie wyjaśnią tego typu wątpliwości, bo zawroty głowy to jeden z efektów ubocznych ich stosowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może faktycznie mają rację klienci, którzy od rana do nocy po spożyciu chodzą?

Nie dość, że uśmiechnięci od ucha do ucha, niekoniecznie dużo drożej niż my za leki i prywatne wizyty, to przynajmniej wiedzą, dlaczego ich np łeb od rana ... boli.

W sumie, to nie wiem, czy żartuję... Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego poniektórzy postanawiają zapić problemy i tak się resetować.

Dla mnie to całkiem zrozumiałe - nie każdy musi mieć ochotę na to, by mu konowały w głowie grzebali. Wolna wola - wolny wybór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×