Skocz do zawartości
Nerwica.com

natręctwa na tle religijnym i skrupulatyzm


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Mojej naturze "nie chce się zawracać głowy" przypominaniem sobie swoich grzechów. Uważa ona obowiązek rachunku sumienia za coś złego i szkodliwego, co może rodzić skrupuły. W niedzielę nie przyjąłem komunii, bo bałem się, że zgrzeszyłem ciężko podczas awantury z siostrą w sobotę (kiedy zresztą miałem wyraźną akatyzję po Abilify) i przez to, że nie przełączyłem na inny kanał, kiedy w pokoju był brat, gdyż wolałem posłuchać i obejrzeć w czwartek prognozę pogody, w której prezenterka miała niezbyt porządny strój (mogłem zgorszyć brata i narazić go na grzech ciężki przez zobaczenie niezbyt przyzwoicie ubranej kobiety). U spowiedzi byłem w czwartek, kiedy to zaczęła się moja akatyzja, wtedy też wziąłem pierwszą dawkę Abilify i już podczas spowiedzi miałem akatyzję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po tym, jak nie przyjąłem Komunii w Niedzielę, mama się "zdenerwowała" na mnie, nie spodobało jej się to. Jestem "pogubiony" w sferze religijnej. Dla mnie obowiązek rachunku sumienia i wyznawania grzechów jest "ciężarem", do którego "mogę nie wiedzieć, jak się zabrać". Mam też myśli, że skoro jestem chory, to spowiedź nie jest konieczna, gdyż "srogo" wygląda szukanie w takiej ułomnej umysłowo osobie grzechu ciężkiego. Dla mojej natury "nie ma czegoś takiego, jak grzech ciężki". Natura "nie zgadza się" z pewnymi dogmatami, które są trudne. Ale to natura się nie zgadza, nie wola.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja natura nie chce większego zaangażowania w religię niż np. chodzenie w dni nakazane do kościoła, pacierz dwa razy na dobę, modlitwa przed posiłkami, od czasu do czasu akty strzeliste. Według niej praktyka rachunku sumienia w przypadku kogoś takiego jak ja powinna być wręcz zakazana(!), bo to źródło skrupułów, zastoju w funkcjonowaniu... I "wierzy" ona, że osoby takie jak ja nie mogą popełnić grzechu ciężkiego (mimo braku niepełnosprawności intelektualnej) ze względu na to, co się z nimi dzieje i jakie mają objawy, czyli że są w pewnym sensie jakby "aniołkami". Nie czuję raczej tak bardzo lęku religijnego, tylko "niechęć" do angażowania się w pewne praktyki. Mam wielki zamęt w sferze religijnej. Dla natury praktyki religijne wyglądają na coś często bardzo niewskazanego w moim przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

take, taka sugestia, zacznij pisać o sobie: czego Ty chcesz, co czujesz, czego się boisz. Pisanie "moja mentalność" i "moja natura" jest moim zdaniem niedojrzałe i nierozwijające. Nie nawiązujesz sam ze sobą kontaktu, pisząc o jakiejś mitycznej, nieokreślonej naturze.

Co do rachunku sumienia, pisałeś o tym wiele razy, moim zdaniem rozwiązaniem jest znalezienie stałego spowiednika, z którym będziesz mógł porozmawiać o swoich problemach. Powinieneś wspólnie z nim ustalić rachunek sumienia odpowiedni dla Ciebie. Wklejałam Ci też link do rachunku dla skrupulantów, krótki i ograniczający się do bardzo podstawowych spraw.

Żeby coś się zmieniło, to trzeba podjąć jakieś działanie, choćby minimalne. Chyba że chcesz zawsze tkwić w tym miejscu albo czekać na powiadomienie od Pana Boga, że nie musisz chodzić do spowiedzi, bo nie popełniasz grzechów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś byłem u spowiedzi i u Komunii, przez ponad godzinę byłem w kościele. Byłem u tego samego spowiednika, co przed tygodniem. U mnie problemy religijne mogą łatwo wynikać z mojej ułomności, pewnego rodzaju autyzmu, który sprawia, że osoba ma "z natury" inne nastawienie do rzeczywistości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Nie chcę się ujawniać publicznie. Nie chcę być oczywiście w takim postępowaniu złośliwy.

 

Lęk przed Piekłem, grzechem (śmiertelnym zwłaszcza), karą za grzechy może mnie paraliżować. Jak przez sekundę pomyślę o małżeństwie, to łatwo mogę poczuć nieczyste poruszenie i boję się, że popełniłem grzech śmiertelny przez bardzo krótką chwilę. Jeżeli patrzyłbym na to "logiczniej", to takie krótkie zjawiska mogą w ogóle nie być grzechami, tylko pokusami związanymi z popędem seksualnym. Ale samo marzenie o małżeństwie może mimowolnie wzbudzać uczucia seksualne czy reakcje seksualne organizmu, których nie chcę. Mam też ten problem, że może "mi" się bardzo nie podobać życie w celibacie, bez żony, a powierzenie małżeństwa i jego skonsumowania komuś takiemu jak ja wygląda na coś bardzo nieodpowiedzialnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie obawianie się, że będziesz mieć nieczyste myśli to też pewna forma nerwicy natręctw. Nie powinno się na siłę od nich uciekać, tylko traktować je podobnie jak inne myśli w nerwicy - dać im przejść. Ale też nie aż tak jak myśli nerwicowe (które są zazwyczaj sprzeczne z Tobą), nie można jakby "wypierać" tych myśli, bo są to normalne reakcje, które świadczą o prawidłowym rozwoju. W ogóle jestem zdania, że bardziej powinno się traktować moralność nie jako zakazy (i nakazy), ale jako życie pewnymi wartościami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśli nieczyste łatwo pociągają za sobą reakcje fizjologiczne organizmu (pobudzenie narządów płciowych), podniecenie seksualne. Tego nie chcę nawet bardziej niż samych nieczystych myśli. Na dodatek miewam dotkliwe pragnienie posiadania żony, co dodatkowo popycha w stronę kobiet, oglądania ich.

 

Widok ładnej kobiety może być przyjemny bez charakteru seksualnego czy przynosić mi słodycz nawet bez myśli nieczystych. Młode, urodziwe kobiety mogą jawić mi się jako "milutkie" z wyglądu istoty. Podobnie mogę reagować na inne słodkie stworzenia, jak np. koty, króliki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego?

 

Jasne. Nie mówię, że masz na nie patrzeć przez pryzmat seksu. Mówię tylko, że nie powinieneś się bać, jeśli tak się stanie przez przypadek. Z resztą człowiek jest istotą seksualną i jeśli wchodzi z kimś w związek to zawsze jest w tym odrobina seksualności, co nie sprawia, że jest to nieczyste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widok ładnej kobiety może być przyjemny bez charakteru seksualnego czy przynosić mi słodycz nawet bez myśli nieczystych.

 

Być może. Ale nie wiem czy takie ograniczanie się jest potrzebne i czy jest w ogóle możliwe. Moim zdaniem nie jest. I nie wiem czy pozbycie się wszystkich myśli seksualnych miałoby wartość. Moim zdaniem nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według mnie pozbycie się wszelkich myśli i odczuć seksualnych jest dobre. W Niebie tak właśnie będzie - zupełny brak myśli i odczuć seksualnych.

 

Niestety, odbieram też coś takiego, jak atrakcyjność seksualna. Jeżeli kobieta jest atrakcyjna seksualnie, to wzbudza pewne odczucia seksualne, nawet samo jej zobaczenie czy pomyślenie o niej może mimowolnie wzbudzić pewne odczucia seksualne związane z jej atrakcyjnością.

 

Atrakcyjność seksualna związana jest w pewien sposób z instynktem przedłużenia gatunku, z pomnażaniem się ludzi. Odczucie atrakcyjności seksualnej oznacza, że ciało odbiera kogoś jako "dobry materiał, aby spłodzić z daną osobą potomstwo". Atrakcyjność seksualna łatwo może prowadzić do pożądania seksualnego (u mężczyzn może to jest wyraźniejsze).

 

Piękne obrazy Maryi nie wzbudzają atrakcyjności seksualnej, mimo tego, że Niewiasta na nich przedstawiona jest niezwykle śliczna i słodka. Kobieta powinna być piękna, ale nie może być atrakcyjna seksualnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro wyzbycie się odczuć seksualnych jest dobre, to dlaczego Bóg nakazał Adamowi i Ewie "bądźcie płodni i rozmnażajcie się" skoro to był raj, a nie stan po grzechu pierworodnym? Pożądanie w sensie grzechu, a naturalne pożądanie w sensie odczuwania atrakcyjności to dwie różne rzeczy. Gdyby Bóg nie chciał, żeby ludzie uprawiali seks, to by go nie tworzył. Nie chcę Cię o nic oskarżać, ale takie poglądy wyrastają z manicheizmu (herezji). Zamiast bać się seksualności i jej zaprzeczać, trzeba nauczyć się nad nią panować i ją właściwie przeżywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że płodność rozmnażanie się przed grzechem pierworodnym nie miały nic wspólnego z "seksem", pożądliwością, ale także z atrakcyjnością seksualną. "Naturalne pożądanie w sensie odczuwania atrakcyjności" (chodzi o atrakcyjność seksualną, nie o to, że kobieta jest słodka czy piękna, bo mała dziewczynka też bywa słodka i piękna, a mimo tego nieatrakcyjna seksualnie) to też coś, co swoje istnienie zawdzięcza zaistnieniu grzechu. Gdyby nie było grzechu, to myślę, że akt małżeński, prokreacyjne złączenie się małżonków w jedno ciało, nie wiązałoby się z żadną przyjemnością seksualną czy "chucią".

 

Różnica płci nie jest zła. Małżeństwo nie jest złe. Prokreacja nie jest zła. Rodzicielstwo nie jest złe. Istnienie aktu małżeńskiego samo w sobie jest dobre (ale myślę, że akt małżeński w świecie, w którym nie byłoby grzechu, byłby inny, mógłby polegać np. na nadprzyrodzonym, ekstatycznym ściskaniu się przez współmałżonków i zawsze prowadziłby do prokreacji). Zabrzmieć to może bardzo surowo czy niby heretycko, ale uważam, że naturalne pożądanie w sensie odczuwania atrakcyjności seksualnej jest czymś ZŁYM, stanowi rodzaj pokusy nieczystej i podnietę do grzechu nieczystego. Maryja czy piękna mała dziewczynka nie wzbudzają odczuwania atrakcyjności seksualnej, a i tak są śliczne. Różnica płci będzie w Niebie, części ciała charakterystyczne dla płci też będą, ale popędu seksualnego, uczuć seksualnych, płodności i zawierania małżeństw w Niebie nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby Bóg nie chciał, żeby ludzie uprawiali seks, to by go nie tworzył.
Akt małżeński, współżycie płciowe współmałżonków nie musi być "seksem". Ma być odbyty w celu poczęcia świętego potomstwa, a nie dla zaspokojenia pożądliwości, zabawy, pokazania jedności małżeńskiej i budowania więzi.
Zamiast bać się seksualności i jej zaprzeczać, trzeba nauczyć się nad nią panować i ją właściwie przeżywać.
"Seksualność" może wzbudzać u mnie taki "strach" dlatego, że łatwo popełnić przez nią grzech śmiertelny. A zdecydowanie nie chcę go popełnić.

Dawniej wśród katolików podejście do "seksualności" było znacznie surowsze, etyka seksualna była ZNACZNIE surowsza niż ta, którą się dziś głosi. Po zapoznaniu się z dawniejszymi poglądami na "seksualność" dochodzę do jednego wniosku, który dla dzisiejszego człowieka może być szokujący: "SEKS" TO ZŁO!

A skoro "seks" to zło, to nie byłoby go w świecie bez grzechu pierworodnego. Akt małżeński - złączenie się męża i żony w jedno ciało w celu prokreacji - istniałby i byłby pozbawiony "seksualizmu". Ludzie chodziliby nadzy i nie wywoływałoby to u nich ŻADNEJ atrakcyjności seksualnej, ŻADNYCH uczuć seksualnych. Chuć by nie istniała. Orgazm by nie istniał. Nie byłoby polucji i menstruacji. Nie byłoby produkcji milionów plemników, z których tylko jeden doprowadzi do zapłodnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co rozumiesz przez słowo "seks"? Bo mam wrażenie, że wyraźnie rozgraniczasz, że seks jest zły, a jego dobrym odpowiednikiem jest akt małżeński.

 

Gdyby nie było grzechu, to myślę, że akt małżeński, prokreacyjne złączenie się małżonków w jedno ciało, nie wiązałoby się z żadną przyjemnością seksualną czy "chucią".

Po pierwsze, nie byłby bo w raju wyglądał tak jak teraz (nie mówię o różnych zboczeniach). Po drugie, grzech pierworodny był i musisz się z tym pogodzić. A przyjemność seksualna jest dana przez Boga. I nie musi być od razu chucią. Można zrobić z tego chuć, jasne, ale to nie oznacza, że wszyscy to robią.

 

popędu seksualnego, uczuć seksualnych, płodności i zawierania małżeństw w Niebie nie będzie.

Ok, zgadzam się. Ale to, co będzie w Niebie, ma być inne od tego, co jest (czy powinno być) na ziemi.

 

Dawniej wśród katolików podejście do "seksualności" było znacznie surowsze, etyka seksualna była ZNACZNIE surowsza niż ta, którą się dziś głosi. Po zapoznaniu się z dawniejszymi poglądami na "seksualność" dochodzę do jednego wniosku, który dla dzisiejszego człowieka może być szokujący: "SEKS" TO ZŁO!

Dawniej prawo ogólnie było surowsze. Bóg kazał kamienować za pewne rzeczy, żeby Żydzi wiedzieli, że On nikomu nie pobłaża i że Jego słowa nie są puste. Mieli się "odzwyczaić" od pogańskich zwyczajów.

 

Akt małżeński, współżycie płciowe współmałżonków nie musi być "seksem". Ma być odbyty w celu poczęcia świętego potomstwa, a nie dla zaspokojenia pożądliwości, zabawy, pokazania jedności małżeńskiej i budowania więzi.

Kościół mówi, że akt małżeński ma spełniać 2 cele: prokreacyjny i budujący więź (w to wchodzi też sprawianie sobie przyjemności, też tej seksualnej). Gdyby chodziło tylko o prokreację, to kobiety bez macicy nie mogłyby brać ślubu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kościół mówi, że akt małżeński ma spełniać 2 cele: prokreacyjny i budujący więź (w to wchodzi też sprawianie sobie przyjemności, też tej seksualnej). Gdyby chodziło tylko o prokreację, to kobiety bez macicy nie mogłyby brać ślubu.

Ale prokreacja jest ważniejszym celem małżeństwa niż budowanie więzi, to prokreacja jest pierwszym celem małżeństwa. Ja się nie nadaję do prokreacji i rodzicielstwa, mam tylko silny pociąg do płci przeciwnej, który jest dla mnie uciążliwy. Dla mojej natury bezżenność, brak przytulanki w postaci żony co noc w łóżku, brak istoty, która byłaby miła z wyglądu i której policzki mógłbym obcałowywać, może stanowić dla niej pokaźną niedogodność psychiczną.

 

Nie chcę, aby w małżeństwie pocałunki, dotknięcia, przytulenia były zmysłowe czy pożądliwe. Spanie z kobietą w jednym łóżku to znak wyjątkowej więzi, zwłaszcza, jeżeli jedna z osób przytula się do drugiej i leżą czy może nawet śpią w takim przytuleniu. Po śmierci z małżeństwa powinna pozostać wyjątkowa więź, wyjątkowa przyjaźń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spanie z kobietą w jednym łóżku to znak wyjątkowej więzi, zwłaszcza, jeżeli jedna z osób przytula się do drugiej i leżą czy może nawet śpią w takim przytuleniu. Po śmierci z małżeństwa powinna pozostać wyjątkowa więź, wyjątkowa przyjaźń.

Super. Zgadzam się, że to piękne. Ale to nie wyklucza komponentu seksualnego.

 

Dla mojej natury bezżenność, brak przytulanki w postaci żony co noc w łóżku, brak istoty, która byłaby miła z wyglądu i której policzki mógłbym obcałowywać, może stanowić dla niej pokaźną niedogodność psychiczną.

Tylko, że to kompletnie normalne, że ludzie się przytulają i całują w małżeństwie. I może w tym być ładunek seksualny albo nie. I to i to jest dobre.

 

Ale prokreacja jest ważniejszym celem małżeństwa niż budowanie więzi, to prokreacja jest pierwszym celem małżeństwa.

Nic mi nie wiadomo o tym, aby któryś cel był ważniejszy. A poza tym ludzie mimo wszystko częściej wypełniają cel budowania więzi i jakoś za to nie idą do piekła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poglądy na seksualność wśród obecnych katolików i tych, którzy żyli dawniej, różnią się bardzo znacznie.

 

Mi "ciężko" jest wytrzymać bez całowania i przytulania żony. Myślę, że ta potrzeba posiadania żony, poufałości i ckliwej przyjaźni z żoną ma także jakiś związek z instynktem przedłużenia gatunku. A instynkt przedłużenia gatunku jest tym, co powoduje popęd seksualny, dostrzeganie atrakcyjności seksualnej. Nie chciałbym mieć chuci odnośnie żony czy jakiejkolwiek innej istoty.

 

W moim stanie i tak nie wygląda na odpowiedzialne dopuszczenie do małżeństwa. Mój stan zdrowia psychicznego nie pozwalałaby mi skonsumować małżeństwa, byłoby też ryzyko, że moja nienormalność jest genetyczna i dzieci byłyby niepełnosprawne. Ale ciężko jest mojej naturze bez tego "słoneczka" w postaci żony. Natura potrzebuje żywej figury Matuchny, żywej przytulanki, nie złączenia cielesnego w akcie seksualnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A instynkt przedłużenia gatunku jest tym, co powoduje popęd seksualny, dostrzeganie atrakcyjności seksualnej. Nie chciałbym mieć chuci odnośnie żony czy jakiejkolwiek innej istoty.

Popęd seksualny nie równa się chuci. To zależy jak ktoś ten popęd wykorzystuje.

Ja odpuszam. refren ma większe doświadczenie w tego typu dyskusjach :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popęd seksualny nie równa się chuci.
Zależy, jaką teologię kto wyznaje. Po przeczytaniu poglądów z czasów wcześniejszego katolicyzmu dochodzę do wniosku, że popęd seksualny RÓWNA się chuci (pożądliwości). Popęd seksualny pojawia się u człowieka niezależnie od jego woli. Niezwykle ważne jest nieuleganie mu, aby nie dochodziło do grzechów nieczystych.

 

W małżeństwie Maryi i Józefa popędu płciowego nie było w ogóle, nawet wyobrażanie sobie, że było inaczej, wygląda bluźnierczo. A to właśnie małżeństwo Maryi i Józefa jest tym najwspanialszym i najpiękniejszym. Jest wyjątkowe, bo i Dziecię Żony Józefa jest najbardziej wyjątkowym Dziecięciem w historii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że płodność rozmnażanie się przed grzechem pierworodnym nie miały nic wspólnego z "seksem", pożądliwością, ale także z atrakcyjnością seksualną.

 

W Niebie tak właśnie będzie - zupełny brak myśli i odczuć seksualnych.

 

Ok, też tak uważam. Problem w tym, że nie jesteśmy w stanie sprzed grzechu pierworodnego ani nie jesteśmy w niebie. Nie mamy możliwości zmienić swojej natury tu i teraz. To trochę tak, jakbyś chciał się sam, własnymi siłami, zmienić w anioła. A Bóg nam wyznaczył co innego, jesteśmy ludźmi i dopiero w niebie możemy być przemienieni - mocą Boga, a nie własną.

To dobrze, że chcesz żyć w czystości, wręcz podziwiam Twoją determinację. Ale moim zdaniem nie jest to możliwe, żeby całkowicie pozbyć się pragnień, myśli seksualnych, anie nie jest to dobre.

 

 

Myślę, że ta potrzeba posiadania żony, poufałości i ckliwej przyjaźni z żoną ma także jakiś związek z instynktem przedłużenia gatunku.

No więc skoro to instynkt, to nie można się go pozbyć. Jest powiązany z naszą biologią i jest konieczny do równowagi w organizmie.

Maryja czy piękna mała dziewczynka nie wzbudzają odczuwania atrakcyjności seksualnej, a i tak są śliczne.

 

Piękne obrazy Maryi nie wzbudzają atrakcyjności seksualnej, mimo tego, że Niewiasta na nich przedstawiona jest niezwykle śliczna i słodka. Kobieta powinna być piękna, ale nie może być atrakcyjna seksualnie.

 

Problem w tym, że odczuwanie piękna i niewinnej słodyczy, o której piszesz, biologicznie również jest na podłożu seksualnym, z tym, że jest to jakby już sam brzeg, gdzie to powiązanie nie jest bardzo widoczne. Jeśli sobie wyobrazimy seksualność jako koło, to w samym środku jest pożądanie, podniecenie, fantazje seksualne i jest to jakby baza, a im dalej jesteś od środka, tym bardziej odczucia są niewinne. Ale jeśli wytniesz środek, to nie będzie i brzegu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że odczuwanie piękna i niewinnej słodyczy, o której piszesz, biologicznie również jest na podłożu seksualnym, z tym, że jest to jakby już sam brzeg, gdzie to powiązanie nie jest bardzo widoczne. Jeśli sobie wyobrazimy seksualność jako koło, to w samym środku jest pożądanie, podniecenie, fantazje seksualne i jest to jakby baza, a im dalej jesteś od środka, tym bardziej odczucia są niewinne. Ale jeśli wytniesz środek, to nie będzie i brzegu.

Czyli uczucie słodyczy związanej z widokiem ślicznego kotka też miałoby być na podłożu seksualnym? Przytulanie dziecka przez matkę też jest na podłożu seksualnym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewien człowiek pisze, że nadchodzą czasy, kiedy ludzie będą się mnożyć przez niepokalane poczęcie,tak jak było to przewidziane na początku. To pasuje mi do Ciebie, poważnie. Kwestia znalezienia jakiejś dobrej,pobożnej dziewczyny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×