Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam


Ooak

Rekomendowane odpowiedzi

Ja Cię rozumiem to przez dzieci inaczej już dawno byłabyś do wzięcia. :yeah:

 

Powiedział, że stąd mam te stany lękowe... Kazał sie udać do psychiatry...

Muszę sobie zapisać tą wypowiedź specjalnie dla ludzi którzy sugerują iść najpierw do psychologa zamiast najpierw do psychiatry ( co jest logiczniejsze). :tel2:

 

Rozbawiłeś mnie do łez ;) kto by chciał takie ohydne coś ... mniejsza z tym ;)

jeżeli chodzi o to drugie- nie wiem w jakiej kolejności się powinno iść, czy do psychologa, czy do psychiatry- nigdy nie byłam aż w takiej potrzebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strasznie dużo napisałam... nie mam z kim pogadać w prawdziwym życiu...

Mam dwie osoby, ale są znacznie młodsze ode mnie i nie koniecznie muszą wiedzieć, że ich matka jest nienormalna... ;)

Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa i za te krytyczne też... poświęciliście swój prywatny czas dla zupełnie obcej osoby... a to jest bezcenne...

bardzo, ale to bardzo Wam dziękuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooak, ja mam nerwice lękowa i powiem Ci ze w domu sie nie opiepszam. Z mezem mamy podzielone obowiazki po rowno. Tez moj maz pracuje długo i nie ma go w domu ale jak wraca to nie siada do kompa, tylko zje i zajmuje sie dzieckiem, pozniej sprzata swoja działke. Obiady gotujemy po rowno. Czyli np. tydzien ja, tydzien facet. Nie wyobrazam sobie zwiazku gdzie ja mam wyłącznie latac z mopem, bo juz w takim byłam i podziekowałam. Nie dam sie wiecej wykorzystywac bo to jest wykorzystywanie. Chce swoje dziecko nauczyc zdrowych relacji w zwiazku bo kiedy bedzie dorosłe, to ma wiedziec jak postepowac a nie dac sie wtłoczyc w gary i bycie słuzaca dla faceta. Ma byc rownoprawnym członkiem w zwiazku a nie popychadłem. Masz dwa wyjscia:albo pogadaj z facetem i zmiencie cos, albo rozstancie. Oczywiscie ze jak facet dlugo pracuje to tez musi odpoczac, wiadomo, ale jak poswieci codziennie godzine dla dzieci, to w tym czasie masz czas dla siebie. Obiady tez mozna robic na dwa dni. A facet chociaz niech w weekend sie zajmie kuchnia, ogarnie dom. Dzieci poczuja ze maja ojca, a Ty meza co o Was dba. W wolnym czasie mozesz sobie cwiczyc no. pol godziny codziennie jak facet sie zajmuje dziecmi, schudniesz, lepiej sie poczujesz. W weekend idz do fryzjera jak facet sie zajmuje domem, do kosmetyczki. Pamietaj ze jezeli chcesz byc szanowana przez faceta to nie jecz mu nad uchem tylko po 1) zajmij sie soba zeby go zainteresowac a nie wiecznie jęczec i smecic, a po 2) tez to wdroz w obowiazki, rece mu nie odpadna. Przy okazji ja tez pracuje i zajmuje sie dzieckiem wiec rownie dobrze i kazdy kto pracuje moze to zrobic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooak, ja mam nerwice lękowa i powiem Ci ze w domu sie nie opiepszam. Z mezem mamy podzielone obowiazki po rowno. Tez moj maz pracuje długo i nie ma go w domu ale jak wraca to nie siada do kompa, tylko zje i zajmuje sie dzieckiem, pozniej sprzata swoja działke. Obiady gotujemy po rowno. Czyli np. tydzien ja, tydzien facet. Nie wyobrazam sobie zwiazku gdzie ja mam wyłącznie latac z mopem, bo juz w takim byłam i podziekowałam. Nie dam sie wiecej wykorzystywac bo to jest wykorzystywanie. Chce swoje dziecko nauczyc zdrowych relacji w zwiazku bo kiedy bedzie dorosłe, to ma wiedziec jak postepowac a nie dac sie wtłoczyc w gary i bycie słuzaca dla faceta. Ma byc rownoprawnym członkiem w zwiazku a nie popychadłem. Masz dwa wyjscia:albo pogadaj z facetem i zmiencie cos, albo rozstancie. Oczywiscie ze jak facet dlugo pracuje to tez musi odpoczac, wiadomo, ale jak poswieci codziennie godzine dla dzieci, to w tym czasie masz czas dla siebie. Obiady tez mozna robic na dwa dni. A facet chociaz niech w weekend sie zajmie kuchnia, ogarnie dom. Dzieci poczuja ze maja ojca, a Ty meza co o Was dba. W wolnym czasie mozesz sobie cwiczyc no. pol godziny codziennie jak facet sie zajmuje dziecmi, schudniesz, lepiej sie poczujesz. W weekend idz do fryzjera jak facet sie zajmuje domem, do kosmetyczki. Pamietaj ze jezeli chcesz byc szanowana przez faceta to nie jecz mu nad uchem tylko po 1) zajmij sie soba zeby go zainteresowac a nie wiecznie jęczec i smecic, a po 2) tez to wdroz w obowiazki, rece mu nie odpadna. Przy okazji ja tez pracuje i zajmuje sie dzieckiem wiec rownie dobrze i kazdy kto pracuje moze to zrobic.

 

 

Odpowiem Ci, bo takie osoby (oceniające innych przez pryzmat siebie) mnie strasznie irytują...

1) każdy człowiek jest inny, ma inny charakter, inne potrzeby, inne zainteresowania, inne relacje, pochodzi z innego domu, był wychowywany w innym otoczeniu/ środowisku.... więc do każdej sprawy/ człowieka należy podejść indywidualnie- a nie napisać " ja mam nerwice lękowa i powiem Ci ze w domu sie nie opiepszam... Masz dwa wyjscia:albo pogadaj z facetem i zmiencie cos, albo rozstancie. 1) zajmij sie soba zeby go zainteresowac a nie wiecznie jęczec i smecic, a po 2) tez to wdroz w obowiazki, rece mu nie odpadna." Ale jako psycholog dziecięcy powinnaś to wiedzieć..

Nie znasz mnie nie wiesz jak się zachowuję na co dzień- więc nie oceniaj mnie przez pryzmat siebie.

2) jak chce się doradzać innym i pomóc im a nie zaszkodzić- trzeba się wykazać większą empatią, a nie kopać leżącego pisząc "w złości" - jak szukasz źródła ujścia emocji- to może muzyka klasyczna Cię nieco zrelaksuje- a jak nie to kickboxing na pewno.. A forum na którym przebywają ludzie nieraz w okropnym stanie - powinnaś chyba zostawić, gdyż czasami takie teksty, które wkleiłam powyżej- są kropką nad "i" - i mogą narobić więcej szkody niż pożytku...

3) Dziękuję za poświęcony czas i chęć pomocy, przez danie "kopa w tyłek"- jednak mam zbyt gruby tyłek, żeby to na mnie skutkowało :? na mnie taka metoda ma odwrotne skutki.. de-motywuje i sprawia, że czuję się jeszcze gorzej- gdyż (nie zrozum mnie źle) widać, że nie czytasz całości, albo nie czytasz ze zrozumieniem.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooak, skoro piszesz zeby nie oceniac itd to po co dajesz posty na forum? Jak chcesz uslyszec ze niech facet nadal Cie poniza, nazywa grubaska, to widocznie Ci z tym dobrze. I tak oceniam poprzez pryzmat siebie, bo mozna bedac chorym nie dawac sie ponizac i sie zgadzac na wszystko. Jak wczesniej napisalam skoro Ci dobrze ze facet nie pomaga, nie wspiera, poniza, itd. to po co sie pytasz co robic. Napisalam co robic i ze sa inne modele rodziny a TY swoje. To siedz i nic nie rob, a niech facet sobie bimba :mrgreen: tylko nastepnym razem jak nie chcesz znac czyjegos zdania to się nie żal na forum a napisz w pamietniku. Nikt swojego zdania nie napisze i bedziesz szczesliwa :blabla: wiadomo ze inne zdanie boli, ale jak chcesz cos zmienic to zrob to, a nie oczekuj ze samo sie zdarzy jak w bajce :mrgreen: A jak Ci napisze, ze o biedna jestes, taka ponizana przez faceta i traktowana jak sluzka i baba do robienia dzieci a facet ma na Ciebie wywalone i wspolczuje to Ci ulzy? :time::uklon::mrgreen: Tak bardzo Ci wspolczuje ze jestes pomiatana i nieszczesliwa na wlasne zyczenie, BARDZO BARDZO WSPOLCZUJE :mhm::roll::silence::mrgreen::lol: A i facet na pewno Cie bardzo kocha dlatego nazywa Cie grubaska i nie wspiera i nie pomaga :) To taki kochany facet ale wiesz pogubiony :( Na pewno ciezko pracuje ale za to w weekendy Ci pomaga i w ogole.... :nono::bezradny: bedzie lepiej, poczuje na wiosne do Ciebie miete i sie zmieni. :great: (to chyba empatia i wspolczucie :angel::105: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooak, A i facet na pewno Cie bardzo kocha dlatego nazywa Cie grubaska i nie wspiera i nie pomaga :) To taki kochany facet ale wiesz pogubiony :( Na pewno ciezko pracuje ale za to w weekendy Ci pomaga i w ogole.... :nono::bezradny: bedzie lepiej, poczuje na wiosne do Ciebie miete i sie zmieni. :great: (to chyba empatia i wspolczucie :angel::105: )

O tu właśnie pokazujesz, że nie czytałaś tego co pisałam- bo on nigdy mnie nie nazwał grubaską... gdzie takie informacje znalazłaś?

Dopowiadasz sobie historie pod daną sytuację, żeby Ci było wygodnie...

Nie potrzebuję, żeby się nade mną użalać- potrzebuję opinii osób, które poświęcą więcej czasu, żeby mnie zrozumieć, a nie tych takich jak Ty, które przeczytają pobieżnie wybrane fragmenty i będą się wymądrzać jak to im w życiu dobrze.

Cieszę się, że sobie "radzisz z problemem", chociaż nie wiem jak długo jest w stanie wytrzymać związek z "ustawionym facetem". Tak jak napisałam Ci chyba trzy komentarze wstecz- nie będę Ci tłumaczyć, ze nie masz racji, bo musiałabym napisać wszystko od nowa. A naprawdę mi się nie chce...

Więc jeżeli chcesz pomagać innym to nie "słuchaj" wyrywkowo- tylko całość, bo tylko wtedy będziesz mogła kogoś oceniać i doradzać.

W żadnym innym wypadku dla mnie pomoc od osób, które nie chciały poświęcić czasu na wysłuchanie mnie- nie jest wartościowa i nic nie wnosi do mojego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że autorce wątku teraz najbardziej jest potrzebne wzmocnienie jej poczucia wartości. To szwankuje... Oddziałuje też na relacje z mężem. Skoro ona sama uważa się za takie "bezwartościowe nic bez zalet" i to właśnie komunikuje światu - więc również jemu daje taki komunikat. Rozumiem, że to błędne koło, o z jednej strony on ją w tai stan wpędził, ale jednak proponuj się wzmocnić. Być może psychoterapią, być może rozmową z kimś bliskim i życzliwym. Jeśli Ooak uwierzy, że jest fajną babką (nawet z dodatkowymi kilogramami) i nabierze pewności siebie, to i inni zaczną ją postrzegać jak fajną babkę. Tak to działa. Ooak, zatem popracuj nad własną psyche. Napisz sobie jakie masz zalety a nie doszukuj się wad. Ciągle sobie potarzaj, że jesteś tego warta, żeby być szczęśliwa. Zmianę zacznij od siebie...

 

 

Dziękuję ...

To prawda... moja zerowa samoocena, wręcz niechęć i nienawiść do samej siebie ma ogromny wpływ na całe moje życie. Tylko problem polega na tym, że nie potrafię sobie z tym poradzić.

Kiedy dzielę kartkę na pół- to zawsze jest tylko jedna strona ubazgrana. Druga jest niemal całkowicie pusta.

Jedyne co tam zapisałam to, ze "urodziłam wspaniałe dzieci"....

czy to jest żałosne? pewnie tak...

I wiem, że powinnam popracować nad sobą... staram się to robić od 30 lat- jednak nie wiem dlaczego każde moje niepowodzenie, każde złe spojrzenie, każde krytyczne słowo- wszystko biorę strasznie do siebie i traktuję jako.. sama nie wiem jak to opisać...

może mój mózg nie funkcjonuje tak jak powinien? może mam coś uszkodzone? tak bardzo chciałabym być normalna...

I nie wpędzać się wszystkim w poczucie winy i nienawiść do samej siebie...

Widzisz Agusia- nawet to, że Ci w ten sposób odpowiedziałam sprawiło, że się czuję z tym źle...

Ja nie radzę sobie również z moją przerośniętą empatią i zbyt dużą wrażliwością... ale najbardziej nie radzę sobie ze samą sobą- z pozytywnym myśleniem na swój temat.

Jestem tak psychicznie chora, że nawet jakiś komplement ( potencjalnie szczery) traktuję jako sarkazm, lub ukrytą krytykę...

Podejrzewam więc, że między innymi dlatego mój mąż mnie nie raczy niczym miłym do powiedzenia...

A dlaczego tak odbieram komplementy? bo nie jestem głupia, ani ślepa.... i wiem, że ktoś taki jak ja nie może się podobać i nie może być lubiany, nie może być nikim ważnym...

 

zawsze stałam w czyimś cieniu i zawsze czułam się kimś gorszym- i dlatego usuwałam sie w cień, bo uważałam, ze tak musi być...

Bo jestem za gruba, żeby być baletnicą... bo jestem zbyt wrażliwa, żeby mieć faceta... bo mam słomiany zapał do wszystkiego, więc NA PEWNO ZNOWU MI SIĘ NIE UDA...

mam dość słuchania, że wszystko jest za daleko, żeby po to sięgnąć, bo jestem niska i gruba...

mam dość... tego że całe życie się z tym godzę.... a może powinnam się z tym pogodzić? może to jest lekarstwo na mój problem...?

pogodzić się z tym, że jestem kimś gorszym... że tak musi być...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooak, ale pomoc nie polega na przytakiwaniu tylko na tym aby sobie polepszyc zycie. Dla mnie to mozesz nadal słuchac meza i siedziec w garach-to nie ja sie żalę ;) albo cos z tym zrobic. Napisalam cwicz jak masz problem, a faceta ustaw i w czym tu widzisz brak pomocy? Przyjechac i dac po gebie zeby sie zmienił? Czy mopem przez łeb? :lol:8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak serio - weź swoje życie we własne ręce. Twoja "beznadziejność" tkwi tylko w Twoim mózgu - jest gdzieś tam zakodowana jak wirus komputerowy. Najlepiej nabyć program antywirusowy i pozbyć się paskudztwa :) Tego Ci życzę. I od tej pory spróbuj tu pisać o swoich maleńkich sukcesach w myśleniu, maleńkich krokach do zmiany. Tylko wtedy stawisz czoła życiu. Zrób to jeśli nie dla siebie, to dla swoich dzieci. Niech wiedzą, że mają wspaniałą matkę. Po prostu musisz to zrobić i tyle. O mężu na razie nie myśl. Po prostu ignoruj, co gada.

no to o to chodzi, o zmiany...trzeba zaczac od siebie i zaczac sie szanowac bo inaczej i facet nie bedzie szanował. A tak w ogole zaden post nikomu nie pomoze, jak ktos nie chce pomoc sam sobie, ani psychiatra, ani psycholog.

 

 

 

Ludzie zawsze chca uslyszec to co sami mają na mysli, a pozniej jak zwykle płacze i zale ze swiat inaczej wyglada. Niestety nikt nigdy nikomu nie zagwarantuje ze zycie jest usłane rozami i bezproblemowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ḍryāgan bardzo Ci dziękuję... spróbuję tak zrobić...

Przykro mi z powodu Twojego brata...

Jednak to co napisałeś przypomina mi jak bardzo jest to bolesne uczucie kiedy rodzic, chociaż nie powinien porównywać jednego dziecka do drugiego- to niestety tak często się tak dzieje ( moi też tak robili- w sumie to głównie mama... moja siostra starsza ode mnie i zgadnij... wysoka i szczupła... do dziś dnia słyszę jak to jest wspaniała, że ma tyle cierpliwości, że jest bardziej rozważna niż ja itd. Na szczęście siostra żyje i ma się dobrze, a przynajmniej stara się trzymać dzielnie... bo też znerwicowana- tu raczej na tle zawodowym. Bardzo siostrę kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niej...)

Rodzice powinni do każdego dziecka podchodzić indywidualnie, ale każde kochać jednakowo... żadne nie jest gorsze od drugiego...

Nie znam Cię, nie wiem jaki jesteś w życiu prywatnym, ale po tych kilku zdaniach jakie do mnie skierowałeś- mogę się domyślać, ze jesteś bardzo miłym, kulturalnym, empatycznym człowiekiem... i nie pozwól( pomimo straty brata)wmówić sobie, że byłeś kimś gorszym...

moim zdaniem nie ma lepszych i gorszych ludzi... każdy jest po prostu inny...

I nie wiem jak myślisz o sobie dzisiaj... wiedz jednak, że jesteś wartościowy i każdy kto myśli inaczej- JEST W BŁĘDZIE :)

Dziękuję, że jesteś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooak, ale pomoc nie polega na przytakiwaniu tylko na tym aby sobie polepszyc zycie. Dla mnie to mozesz nadal słuchac meza i siedziec w garach-to nie ja sie żalę ;) albo cos z tym zrobic. Napisalam cwicz jak masz problem, a faceta ustaw i w czym tu widzisz brak pomocy? Przyjechac i dac po gebie zeby sie zmienił? Czy mopem przez łeb? :lol:8)

nie jestem typem człowieka, próbującym ustawiać innych...

ja staram się nikogo nie zmuszać do niczego, nie męczyć swoją osobą...

kiedy ktoś daje mi do zrozumienia, że mnie nie lubi, nie akceptuje, nie chce... odchodzę.. usuwam się w cień...

nie rozumiem osób, które próbują ustawiać innych... rodzina to nie terroryzm.. pomoc nie ma wychodzić z musu, tylko chęci pomocy...

nie mam zamiaru ustawiać męża- "dostosuj się, albo spadaj" . To nie ja... ja taka nie jestem... Owszem... powiem, że mógłby wynieść śmieci, czy zmyć naczynia, że była by to dla mnie wielka pomoc... i kiedy pomoże mówię kulturalnie dziękuję...

nie zrobi- robię sama, bo ktoś to musi zrobić... to jest dom, a nie chlewik.

Ot tyle.

Uczono mnie, że dobro rodzi dobro i że złe uczynki do nas też wrócą...

Nie wiem ile w tym prawdy, ale na przykład pomimo mojego jak to określiłaś ciągłego smęcenia nad sobą- potrafię czasami czuć radość- kiedy ktoś się do mnie zwyczajnie uśmiechnie po tym jak powiem dzień dobry, miłego dnia, lub po prostu kogoś wysłucham...

To się nazywa życzliwość- możesz nie znać- bo mało spotykane w dzisiejszych czasach...

jak jesteś komuś życzliwa- to ten ktoś potrafi coś zrobić dla nas sam, bo sprawi mu to radość...

przynajmniej tak to działa w moim przypadku...

Nie pogniewaj się, ale jak czytam Twoje komentarze to naprawdę trudno mi uwierzyć, że jesteś psychologiem dziecięcym...

no chyba, że to mają być takie żarciki, a z moim poczuciem humoru ostatnio nie bardzo- to przepraszam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro czeka mnie okropny dzień... pierwszy dzień do pracy, po długiej nieobecności...

Czeka mnie stawienie czoła wielu rzeczom, które wywołują u mnie panikę...

Od rana czuję się bardzo źle... wszystko mnie boli... i nie potrafię oddychać... duszę się i mam ochotę schować się pod kołdrę i obudzić się w środę...

moja beznadziejność nie pomaga mi nabrać odwagi... od rana jestem na tabletkach uspokajających, ale może są za słabe na takiego słonia...

Nie radzę sobie w sytuacjach stresowych...

ok... mogę być czerwona, mogę się jąkać... ale bardzo nie chcę się rozpłakać, żeby widzieli jak bardzo żałosna jestem...

fakt, że rozmowa będzie się odbywała z dziewczyną, która jest wysoka i ma ciało modelki-( jednak wszyscy prócz Dyrektora dziwią się jak ktoś tak niekompetentny utrzymuje się na tym stanowisku od tylu lat? ) nie pomaga...

Dołuje mnie jej brak zrozumienia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooak,

ej piszesz ,ze robisz wszystko w domu i zajmujesz sie dziecmi i ,ze tez pracujesz? a on z pretensjami wyjeżdza na dom trzeba miec czas, teraz byłas na zwolnieniu jak zrozumiałam, co innego jakbys nie opracowała, ale jesli pracujesz to robicie po połowie wszystko w domu, dzielicie sie obowiazkami co do dzieci czy myciem naczyń albo odkurzaniem ,samo sie nie zrobi ktos musi to robic a to wszystko zajmuje czas a ty po swojej pracy jestes zmeczona,

teraz zwolnienie i owszem, ale zwolnienie to stan chwilowy i pewnie jesteś na nim bo źle sie czuje a nie dla przyjemności,

ja bym usiadła zawołała go i powiedziała mam taki i taki problem, czuje sie tak i tak, chce wsparcia emocjonalnego i chciałbym zebys sie starał mnie zroumiec, po drugie ja pracuje tak jak ty , wiec obowiazkami dzielimy sie po połowie wszystkimi bo mnie praca tez meczy jak ciebie, po trzecie jkabys był inny to bym mogła nie pracowac, ale jak zaufac facetowi,któy nie umie dac wsparcie, któy nie pomaga w domu i chodzi sie skarzyc do babci, sorry ,ale masz następne dziecko na karku z którym sa problemy ,

nie masz wsparcia, ja mowie tylko ze swojego punktu widzenia,ale ja bym wyłozyła swoje wymagania, zaobaczyła jak bedzie, a jesli nie bedzie zmiany to bym sobie poszła, co ty słuzba darmowa jestes bo mu tak wygodnie,

to ,ze jestes gruba niema nic do tego, tylko myslisz ,ze jak juz masz takie zycie to takie musisz miec , nic nie musisz i masz wymagac a jesli on nie chce spełnic tych wymagań to zaczna sie kłotnie , ja bym podziekowała za cos takiego jednak,

nie chce wnikac dlaczego taki jest czy to wina jego mawmy ,ze go tak wychowała,ale ja bym wymagała zmiany i nie mowie zeby odrazu odchodzic,tylko najpierw wymagac ,

jak sa naczynia w zlewozmywaku powiedziec ostatnio ja zmywałam teraz czekaja na ciebie, bym głosno powiedziała czego i chce i jak sie zaczna kłotnie to sie zaczna trudno, ale nie ustepowac dla swietego spokoju i godzic sie na takie traktowanie bo tak nie wolno, jak bedziesz w tym tkwiła to sobie zrobisz gorsza krzywdę niz gdybys zaczęłą to zmieniac, nawet jakby miało sie rozstaniem skończyc,

krótko mowiac jemu jest tak wygodnie i,ale to nie jest fer w stosunku do ciebie jako kobiety,

i za bardzo sie przejmujesz tym wygladem,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję.

Tak byłam najpierw na urlopie macierzyńskim. Po powrocie do pracy dostałam "propozycję nie do odrzucenia"- zmiana na inne stanowisko, bo na moim jest ktoś inny. Nie zgodziłam się- to zostałam oddelegowana na trzy miesiące pod kierowniczkę , która robi wszystkim mobbing, ale jest dobra w tym co robi, więc jej nikt nie ruszy.

Podczas "wyroku" byłam oskarżona niejednokrotnie o to, że robię jej pod górkę (ja nie jestem takim człowiekiem). Nie ważne zresztą... Postanowiłam zaciągnąć zęby i "odsiedzieć" swoje dla świętego spokoju... Bo uznałam, że tak trzeba.... Że nie zasługuję na nic innego..

Niestety praca ta była w ciągłych przeciągach, stresie i dostałam ostrej infekcji górnych dróg oddechowych...

A z racji, że nie chciałam, żeby ktoś pomyślał, że udaję- chodziłam chora przez miesiąc do pracy...

Kaszel jednak nasilał się i kiedy już był tak silny, że nie przestawałam w ogóle kaszleć udałam się do lekarza...

Dostałam kolejną propozycję- szpital albo trumna..

Kaszel nie mijał pomimo sterydów 4 różnych, 5 antybiotyków i licznych leków na kaszel... Ehhh ....

Bardzo się stresowałam, bo wiedziałam jak to musi wyglądać...

Jak mnie spadał stres- kaszel się nasilał...

No generalnie postanowiłam wrócić do pracy pomimo, że nie byłam całkiem zdrowa...

I zaczęło się wszystko od nowa nawet gorzej... W lutym wróciłam ze stresem co mnie czeka... Jeden dzień pracowała i wysłali mnie na urlop...

Jutro idę jak na ścięcie...

Ją lubię tą pracę i bardzo chcę wrócić na moje stanowisko...

Pracuję tam od 2007 roku i nie raz byłam tam dłużej niż w domu (ok 2 lat) bo miałam zadaniowy czas pracy..

Jednak popełniłam przestępstwo i urodziłam dzieci....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooak, Ty nie dziękuj, Ty się zastosuj do moich głębokich i jakże przemyślanych rad :twisted: i łepek do góry, bo będzie lanie :nono:

 

:roll: staram się...

naprawdę się staram...

chociaż niektórych rzeczy nie da się naprawić...

 

przepraszam...

... mam okropnego doła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem monotematyczna... wiem...

ludzie nie lubią ciągle narzekających na własny los ludzi... ludzie nie lubią się dołować sprawami innych... każdy woli być szczęśliwy...

zauważyłam, że ja wolę być nieszczęśliwa... przywykłam już chyba do tego, ze całe życie to jedna wielka porażka...

wiem, ze kiedy zaczynam być szczęśliwa.... coś się zawsze dzieje, że jakaś sytuacja życiowa dobija mnie jeszcze bardziej...

 

Myślę, że mam tak zepsutą psychikę i sytuację, że jest to nie do naprawienia...

Każdy człowiek ma swoje priorytety...

jedni chcą być bogaci, inni piękni, inni bogaci, sławni i piękni...

ja nie mam żadnej z tych rzeczy i chyba nie odczuwam takiej potrzeby...

 

Chciałabym być potrzebna... chciałabym, żeby kiedy mnie zabraknie, żeby ktoś chociaż troszkę zapłakał i poczuł, że mnie nie ma....

Mój mąż mnie nie kocha i nigdy nie kochał...

moje dziecko woli babcię, bo "babcia nie stawia do kąta"

mój pracodawca woli osobę bez odpowiednich kwalifikacji, za to z ładnym wyglądem...

życie...

"Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.

Nie ma mnie tam; nie zasnęłam też.

Jestem tysiącem wiatrów dmących.

Jestem diamentowym błyskiem na śniegu lśniącym.

Jestem na skoszonym zbożu światłem promiennym.

Jestem przyjemnym deszczem jesiennym.

Kiedy tyś w porannej ciszy zbudzony,

Jestem ruchem - szybkim, wznoszonym,

Ptaków cichych w locie krążących.

Jestem łagodnym gwiazd blaskiem nocnym.

Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.

Nie ma mnie tam; nie zasnęłam też.

Nie stój nad mym grobem i nie płacz na darmo.

Nie ma mnie tam. Ja nie umarłam ...."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×