Skocz do zawartości
Nerwica.com

Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?


d65000

Rekomendowane odpowiedzi

W kwestii "seksu" mam "radykalne" poglądy - "seks" to zło, libido to zło, orgazm to zło, ale jeżeli ktoś współżyje w świętej intencji, to nie jest to "seks", lecz jakby rodzaj świętego obrzędu.

Chyba bardziej radykalne niż sam papież. Kto Ci takich bzdur do głowy nawbijał? Seks to naturalna potrzeba człowieka a nie żadne zło. Seks jest też potrzebny do rozmnażania, jakby nie seks rodzaj ludzki by wyginął. Skoro zatem seks tworzy życie, nie może być złem :)

A to już zależy, co myśli o tym papież.

Zawsze lepiej, by ktoś pomyślał za kogoś, kompensując tym komfort oszczędności poznawczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawne czy nawet tradycyjne podejście do "seksu" u katolików to nie to samo, co dzisiaj... Czytałem, że grzechem śmiertelnym są też pożądliwe czy zmysłowe dotknięcia czy pocałunki w małżeństwie. Nie wiem, jak odróżnić zmysłowe i pożądliwe dotknięcia, myśli od niebędących takimi, niebędących nieczystymi.

 

Widok pewnych obrazów Maryi wywołuje u mnie "zasłodzenie" związane z chęcią przytulenia tej cudownej Niewiasty czy pocałowania jej, ale nie ma w tym "seksualności". Podobnie aseksualne uczucie słodyczy, chęci kontaktu fizycznego (np. przez "mizianie") może wywołać widok np. słodkiego kotka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem zdarza mi się przytulać do babci przez dość długi czas, nie chcę, aby w tym była nieczystość. Na to przytulanie może mieć wpływ coś w rodzaju "jakby dostrzegania Maryi" w niej (jest kobietą). Pojawiają się przy tym też chęci wzięcia babci na kolana. Mam nadzieję, że w tym moim zachowaniu nie ma rozpusty, nieczystości. Kobieta może jawić się mi jako słodkie stworzenie samo w sobie.

 

Na związek małżeński z realną kobietą zdaję się zbytnio nie mieć szans. Moja natura chce widzieć w żonie "jakby żywą przytulankę", w pewnym sensie "żywy wizerunek Maryi". Interesuje ją małżeństwo z kobietą mającą podobne problemy do mnie, nie z inną. Bałbym się mieć potomstwa, w przypadku fizycznego potomstwa ryzyko, że dzieci byłyby inne pod względem psychicznym od większości społeczeństwa, wygląda na bardzo duże. A posiadanie przybranego potomstwa mnie nie interesuje, natura chce mieć albo potomstwo z mojej żony i ze mnie, albo wcale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że "brak osoby w związku", to nie jest jakiś powód do tego, żeby płakać i mówić sobie: "Ja nie mam nikogo, jestem sam/sama. Co ja teraz zrobię"?

Przecież dużo jest ludzi, którzy z nikim nie są, nie mają seksu i żyją normalnie. To jest sprawa pewnego nastawienia do takiej a nie innej sytuacji.

I ja mam do tego takie nastawienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się i tak nie nadaję do tego, aby mieć sympatię, zawrzeć związek małżeński, spłodzić potomstwo, założyć rodzinę. Mogę mieć przyjaciół, ale nie "dziewczyny" czy żonę lub dzieci. Taka osoba jak ja nie nadaje się do małżeństwa. Poza tym nastawienie mojej natury do małżeństwa też jest nie na miejscu. "Seksu" nie akceptuję. I tak mam nienormalne preferencje seksualne, więc normalne pożycie nie jest dla mojej natury najatrakcyjniejsze. Moje zdolności przystosowawcze nie wyglądają dobrze, nawet dbanie o swoje ubrania czy mycie się jest dla mnie czymś nie takim łatwym czy problematycznym (np. przez niewygodę zmysłową), więc celibat do końca życia raczej na pewno jest moim powołaniem. Sam z sobą mam problem, więc co dopiero mówić o dbaniu o żonę czy potomstwo? Potrzebna jest takie dostosowanie aktywności, które sprawi, że celibat, bezżenność nie będą dla mnie dokuczliwe i nie będą "podcinać mi skrzydeł".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się i tak nie nadaję do tego, aby mieć sympatię, zawrzeć związek małżeński, spłodzić potomstwo, założyć rodzinę. Mogę mieć przyjaciół, ale nie "dziewczyny" czy żonę lub dzieci. Taka osoba jak ja nie nadaje się do małżeństwa. Poza tym nastawienie mojej natury do małżeństwa też jest nie na miejscu. "Seksu" nie akceptuję. I tak mam nienormalne preferencje seksualne, więc normalne pożycie nie jest dla mojej natury najatrakcyjniejsze. Moje zdolności przystosowawcze nie wyglądają dobrze, nawet dbanie o swoje ubrania czy mycie się jest dla mnie czymś nie takim łatwym czy problematycznym (np. przez niewygodę zmysłową), więc celibat do końca życia raczej na pewno jest moim powołaniem. Sam z sobą mam problem, więc co dopiero mówić o dbaniu o żonę czy potomstwo? Potrzebna jest takie dostosowanie aktywności, które sprawi, że celibat, bezżenność nie będą dla mnie dokuczliwe i nie będą "podcinać mi skrzydeł".

 

idz na zakonnika albo mnicha .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc może czas by się otrząsnąć, oblać lodowatą wodą, wziąć się za literaturę i przejrzeć na oczy, że chrześcijaństwo to wytwór ludzki, zbudowany na pogańskich zwyczajach i dodatkowo mieczem i krwią wryty w kulturę. Obudź się i przestań bredzić. Twoje poglądy są tak skrajne, że sam już mam czasem wątpliwości czy mówisz poważnie, czy kpisz sobie z nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi mi o to, żeby z kogoś kpić. Moja natura sama "ostro przeciwstawia się" niektórym dogmatom i obrzędom! Nie może mi chodzić o to, aby być lepszym od innych, ale o to, żeby być świętym. Chcę, żeby każdy był świętym. Czytałem treści "skrajnie tradycyjnego katolicyzmu" (nie są one zgodne np. z Janem Pawłem II). Moją naturę takie treści "bardzo poruszyły".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że "brak osoby w związku", to nie jest jakiś powód do tego, żeby płakać i mówić sobie: "Ja nie mam nikogo, jestem sam/sama. Co ja teraz zrobię"?

Przecież dużo jest ludzi, którzy z nikim nie są, nie mają seksu i żyją normalnie. To jest sprawa pewnego nastawienia do takiej a nie innej sytuacji.

I ja mam do tego takie nastawienie.

 

Człowiek wierzący nigdy nie jest sam :) Chociaz bywa, ze tak można się poczuć no ale to ludzkie.

Ja też uważam, że życie to nie tylko związki i seks... mało... seks w takiej wersji, jakby to powiedzieć.... komercyjnej i nowoczesnej, to juz jest tak przereklamowany, że żal. Poza nim m swiat ma bardzo dużo do zaoferowania, co nie znaczy, że oprócz neigo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi mi o to, żeby z kogoś kpić. Moja natura sama "ostro przeciwstawia się" niektórym dogmatom i obrzędom! Nie może mi chodzić o to, aby być lepszym od innych, ale o to, żeby być świętym. Chcę, żeby każdy był świętym. Czytałem treści "skrajnie tradycyjnego katolicyzmu" (nie są one zgodne np. z Janem Pawłem II). Moją naturę takie treści "bardzo poruszyły".

 

To może pójdź jeszcze bardziej skrajnie i przeczytaj biblię. Jak to ludzie domagali się aby właściciel domu wydał swojego gościa bo chcieli z nim "obcować" a właściciel w zamian oddał im swoją córkę i żonę, by Ci ją gwałcili. Kamieniuj kobietę jak uprawiała seks bez ślubu, bądź przetestuj swoją wiarę i wypij zatruty kielich, książka obiecuje, że nic Ci się nie stanie jeżeli wierzysz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam taki zamęt w sprawie religii, że głowa mała. Wypicie zatrutego kielicha w mojej sytuacji wygląda na ewidentnie niemądry czyn, brak roztropności czy zuchwalstwo... Przyznaję się, że współżycie bez ślubu BARDZO mi się nie podoba. Mam bardzo negatywny stosunek do "seksu" - dla mojej mentalności "seks" (nie chodzi tu o współżycie w celu poczęcia świętego na wieki potomstwa) to "śmierdząca "kupa"", która nie powinna istnieć. Myślę, że u świętych tego typu spojrzenie na "seks" nie należało do rzadkości i potrafili oni sobie jego odmówić. Nie chodzi tu o to, aby krzywdzić tych, którzy cieszą się "seksem", ale o walkę z "seksem" jako takim. "Seks" jest zły, ale różnica płci jest dobra, Maryja jest przepiękna i prześliczna, a mimo tego jest całkowicie aseksualna, także w swojej urodzie, chociaż w wyglądzie jest bardzo słodka - piękno kobiecego ciała nie musi oznaczać atrakcyjności seksualnej, wzbudzania podniecenia seksualnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest taki fragment w Biblii: "Kto spogląda pożądliwie na kobietę, ten w swoim sercu popełnił z nią cudzołóstwo" - skoro spojrzenia są tak wyraźnie potępione, to co dopiero z uczynkami? Pewien święty napisał, że 99% ludzi trafia do piekła z powodu grzechów nieczystych. Jak więc nie uważać, że "seks" nie jest dobry? "Seks" zabija, a nie daje życie. Przyjemność seksualna jest jak miska soczewicy Ezawa, przez którą stracił on swoje pierworodztwo. Czy warto poświęcić szczęśliwe życie wieczne dla orgazmu? Oczywiście, że NIE! I pociąg płciowy uważam za coś niedobrego, coś, co kusi do grzechu nieczystego. Możliwe, że gdyby nie było grzechu pierworodnego, to akt małżeński nie polegałby na złączeniu się genitaliów, ale na innej formie kontaktu fizycznego między małżonkami, np. wzajemnym ściskaniu się w nadprzyrodzonej ekstazie. "Seks" nie zbawia, wręcz przeciwnie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wspaniale, tylko co mnie to obchodzi? Jak nie przeszkadza Ci bycie zmanipulowanym, oszukanym przez instytucję którą jedynym celem jest władza i kontrola ludzkich umysłów to nic tu po mnie, a twoje poglądy możesz zachować dla siebie.

 

A swoją drogą, to piekła nie ma, nawet w biblii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A swoją drogą, to piekła nie ma, nawet w biblii.

Tutaj podają zupełnie inaczej (fragment z http://katolik.d500.pl/index.php?option=com_kunena&func=view&catid=77&id=209&Itemid=121):

 

"Bóg pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1 Tm 2, 4); "Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia" (2 P 3, 9) -teksty te wyraźnie mówią, że Bóg kocha i pragnie zbawić wszystkich ludzi. Każdy człowiek otrzymuje szansę zbawienia. Nie ma więc ludzi przeznaczonych na potępienie. Nie można jednak zapominać, że oprócz Bożej woli zbawienia wszystkich ludzi istnieje wolna ludzka wola, która może odrzucić zbawczą miłość Boga. Sam Pan Jezus wielokrotnie mówił, że odrzucenie Boga przez człowieka prowadzi do wiecznego potępienia, a więc bezbożnicy będą definitywnie wyłączeni z życia wiecznego i oddzieleni od Chrystusa: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom" (Mt 25, 41). Wszyscy nieposłuszni woli Bożej usłyszą: "Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości" (Mt 7, 23); "Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne, kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży" (J 3, 36). Odrzucenie tych wszystkich, którzy nie przyjęli zaproszenia na ucztę, jest absolutne: "Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty" (Łk 14, 24). Wyjaśnienie przez Chrystusa przypowieści o sieci nie jest metaforą: "Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" (Mt 13, 49-50). Również w listach św. Pawła znajdujemy teksty mówiące o absolutnym wyłączeniu bezbożników z królestwa Bożego: "Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy,, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwieźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego" (1 Kor 6,9-10; por. Ga 5, 19; Ef 5, 5). W cytowanych tekstach formuły potępienia mają charakter absolutny: "nikt z tych ludzi nie skosztuje mojej uczty"; "nie zobaczy życia"; "nie posiądzie królestwa". Z językowego punktu widzenia najmocniejsze teksty mówiące o wieczności kar piekielnych znajdują się w Apokalipsie (14, 11 i 20, 10). Aby wyrazić nieograniczony czas trwania, zostały tam użyte zwroty "na wieki" i "na wieki wieków". Formuły te wyrażają prawdziwą i nigdy nie kończącą się wieczność. Nikt nie może więc mieć żadnych wątpliwości, że teksty Pisma św. jednoznacznie wskazują na wieczne potępienie i wykluczają jakąkolwiek myśl o apokastazie - czyli twierdzenie, że wyłączenie bezbożników będzie tylko czasowe, a ich kara się kiedyś zakończy, ponieważ się nawrócą.

 

Z drugiej strony, komuś tak nędznemu jak ja możliwość wiecznego potępienia "wyraźniej przeszkadza w życiu"... Nie chciałbym, aby ktokolwiek tam trafił. Sam oczywiście też nie chciałbym tam trafić. Myśl o wiecznym potępieniu dla takiego "biedaka" jak ja może być "bardzo przerażająca".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powołujesz się na katolickie portale... niewątpliwie wiarygodne źródło informacji.

 

Nie ma piekła w biblii. Zaklep to sobie do tej twojej zmanipulowanej łepetyny i przestań robić sieczkę z mózgu innym wrażliwym umysłom. Gadasz jak typowy katol, który nie ma za grosz wiedzy tylko łyknął wszystko co mu nadano.

 

Sprawdź oryginalny język starego testamentu i nowego. W starym testamencie padało słowo Sheol co na nasze oznacza słowo po prostu grób. Dziś zamiast grób, widnieje słowo piekło by móc straszyć ludzi.

W nowym testamencie rzekomo historyczny Jezus(nigdy prawdopodobnie nawet taka postać nie istniała - żadnych dowodów historycznych nie ma) używał słów takich jak Hades, Gehenna i Tartarus. Są to miejsca występujące w GRECKIEJ(!) mitologii. W IX wieku Konstanty podczas Nicei splagiatował wiele wierzeń pogańskich i utworzył nową religię państwową. Dziś każde z tych wyrazów, zostało zastąpione słowem piekło.

Dodatkowo oryginalny tekst starego testamentu jest w 100% politeistyczny. Obecny Bóg przed którym klękasz ty i każdy inny katol czy chrześcijanin, nosi imię Jahwe. Jahwe był jednym z około(wybacz nie pamiętam już dokładnie) 70 potomków El Elyona(God most high) - bóg najwyższy. Jahwe miał brata Balla.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powołujesz się na katolickie portale... niewątpliwie wiarygodne źródło informacji.

 

Nie ma piekła w biblii. Zaklep to sobie do tej twojej zmanipulowanej łepetyny i przestań robić sieczkę z mózgu innym wrażliwym umysłom. Gadasz jak typowy katol, który nie ma za grosz wiedzy tylko łyknął wszystko co mu nadano.

....

Będziesz się smażył w piekle heretyku. :mrgreen:

A nie zapomnij zabrać jakiej flaszki, ja przyprowadzę fajne koleżanki. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak wyjaśnić mnóstwo cudownych uzdrowień występujących w katolicyzmie? I inne wydarzenia nadprzyrodzone?

 

W moim przypadku posiadanie sympatii, zawarcie małżeństwa, skonsumowanie go, spłodzenie potomstwa i rodzicielstwo odpadają. Niemal na pewno taki stan będzie utrzymywać się do końca mojego życia na Ziemi. Grzechy nieczyste odpadają tym bardziej i absolutnie. Ich w ogóle nie powinno być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak wyjaśnić mnóstwo cudownych uzdrowień występujących w katolicyzmie?

Zdziwiłbyś się jak proste to wyjaśnienie - gdybyś był zdolny do obiektywnego myślenia.

 

.. I inne wydarzenia nadprzyrodzone?

Jakie inne? Zdefiniuj "nadprzyrodzone", bo onegdaj nadprzyrodzonym było wyładowanie elektryczne. Może dla Ciebie wciąż jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Grzechy nieczyste odpadają tym bardziej i absolutnie. Ich w ogóle nie powinno być.

 

To mam dobrą wiadomość. Nie powinno ich być i ich nie ma. Grzech to urojony stan umysłu.

 

A nie zapomnij zabrać jakiej flaszki, ja przyprowadzę fajne koleżanki. :lol:

 

Spoko :D W piekle będą przynajmniej gwiazdy porno :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×