Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

nefretis, zapytam Ja kiedy ma te spadki bo co chwile jej mierza ale chyba po dwoch godz od ost posilku. I tak miala kiedys anoreksje teraz probuje przytyc, ale bezskutecznie.

 

Tak mam z Nia kontakt. Piszemy prawie codziennie.

Jest w szpitalu na dianostyce. Robia Jej rozne badania. Poki co to wlasnie ta hipoglikemie wykryli. Strasznie mi Jej szkoda

Jest ogolnie przerazona wszystkim i ona dopiero ma napady lekow :( mam nadzieje, ze odkryja co Jej jest i bedzie lepiej, bo szkoda dziewczyyny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boze alu mowisz jakby to było takie proste. moje codziennie zycie to walka z samą sobą, ze słabościami, dziś zaliczyłam 2 spacery, popołudniu pomimo tragicznego poranka, wyszłam znowu. Nawet chciałam zabrac zabrac córkę do galerii handl. ale nie miałam z kim zostawić młodszej. Ja bardzo chcę. To wszystko mnie przerasta i jest silniejsze.

No kurczę komu jak komu ale Tobie chyba nie muszę tłumaczyc tych chorych schematów myslenia, sama je masz skoro tu jesteś.

Mam chwile gdy jest dobrze (ostatnio rzadziej ale jednak) wtedy wyobrazam sobie wiosnę, próbuję się cieszyć, i nagle walnie mnie jakiś gówniany objaw i po wszystkim.

Najsmutniejsze jest to, ze wiem jak wyglądało moje zycie "Przed" i zrobie wszystko by byc tamtą sobą.

próbuję róznych rzeczy, róznych autoterapii, prowadzę ze sobą dialogi, tłumaczę sobie, czytam, staram sie Jak UMIEM. Inaczej nie potrafię.

Napisz co zmieniło się u Ciebie po przeczytaniu tej ksiązki, którą mi polecałaś. Pewnie powiesz, ze niewiele bo moim zdaniemżadna ksiązka tego nie zmieni, żadne leki, moze jest jakas szansa w psychoterapii.

To jest po prostu zryty łeb na zawsze, jakies traumy z przeszłości, wychowanie, i jedyne lekarstwo to zaakceptowanie siebie i tych objawów. Ale kto zaakceptuje mdłości, szczękościsk, bóle...nikt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili pozdrów ją ode mnie. Szkoda dziewczyny, nawet kiedys do niej pisałam na priv ale nie odp.

Wiedziałam, że cos sie dzieje. gówniana anoreksja. Nienawidze tych chorób. Miała problem z matką, tak...wszystkie nerwice i choroby psych (w tym zaburzenia odzywiania) to traumy i/albo zrypane relacje z rodzicami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, nie twierdzę, że to proste!! To TRUDNE, OKROPNE, NIEPRZYJEMNE. Ale życie zaczyna się tam gdzie kończy się strefa komfortu. Nie będę Cię na siłę przekonywać, co powinnaś, bo masz stały argument - że TO jest silniejsze. No to sorry, nie pozostaje nic innego jak tkwienie w tym bagienku. Musisz sie w końcu na to wkurwić i ruszyć z miejsca, bez głaskania się po głowie, odpuszczania sobie i mówieniem jak to się nie da. Od samego chcenia nikt nie wyzdrowiał. I tak, wiem jak wyglądają zryte schematy myślowe, ale walczę nad ich zmianą. Przykład? Zaczyna mnie mdlić, pojawia się myśl "o boże, a co jeśli to grypa i będę rzygać?" I teraz zaczynam przemawiać do mojej pustej pały, że dziękuje jej za tą myśl, ale tym razem ja przejmuję ster i za nią nie podążę. Nie, nie zmierzę temperatury, nie, nie siądę skulona pod kocem. Będę sobie oddychać, nawet jeśli zwymiotuje to sobie poradzę, to minie i z perspektywy czasu nie będzie miało znaczenia. Pozwalam sobie na lęk, wyobrażam sobie że jest śmieszną postacią i zabieram go ze soba, nie walczę, jak go nie ma to się pytam gdzie się podział :P I to jest okropne, bolesne, obezwładniające. Mówiąc sobie takie mądre rzeczy jestem blada, spocona, przerażona, a mdłości aż mnie duszą, ale robię swoje. NIE WALCZ ZE SOBĄ, zaakceptuj lęk, pogódź się z nim, przeproś że go zwalczałaś i zacznij sobie z nim żyć, wstawać, gotować. Brzmi śmiesznie, ale może zadziałać. NIKT CI NIE POMOŻE, JEŚLI SAMA SOBIE NIE POMOŻESZ. Póki co to wszystko co robisz ma chyba udowodnić Tobie samej, że nic nie działa.

 

EDIT: Ja mam problemy z odżywianiem, a moje relacje z rodzicami są cudowne i zawsze takie były. Nie wkładajcie wszystkich do jednego worka, takie doszukiwanie co i kto jest winien to tylko odpychanie od siebie odpowiedzialności za własne życie. :time:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O widzisz, bardzo cenne porady

Jesteś na bdb poziomie skoro swoje jazdy umiesz nazwac lękiem. ja mam z tym problem - niektóre objawy wydają sie tak jednoznaczne że nie wiem czy są głupim nawykowym lękiem czy chorobą.

Sama walka z lękiem byłaby prostsza, ale te objawy. No dobra, można olewac objawy - i własnie tu lezy mój problem.

Mogłabym powiedzieć " ok, pocę się, omdlewam, ssie mnie - trudno najwyżej zemdleję" - ale to takie trudne:(

OK od jutra spróbuję. Ale juz na sama mysl, ogarnia mnie lęk, ze zemdleję, córka malutka, jak nie przyjedzie karetka w odpwiednim czasie to zdechne z hipoglikemii. I juz się pocę, sciska mnie w klatce. To jest jakieś smieszne, jak automat.

 

alu miałas mi wysłać jakies ciekawe tytuły (po polsku) albo coś z neta, może jakas ksiązka pdf albo cos na you tube.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, a myślisz, że mi to idzie tak ot, leciutko? A w życiu!! W jednej chwili myslę, "o znów lęk", a za 10 sekund "A CO, JEŚLI TO CHOROBA?" Ostatnio mąż mi krzyknął na takie coś "A CO, JEŚLI NIE?" I tego się trzymam!! Skoro do tej pory to był tylko lęk to czemu nagle ma to być czymś więcej? Założenie, że to choroba ma być naszym wentylem bezpieczeństwa, bo skoro stracę czujność, to wtedy na pewno mnie dopadnie! (założę się, że też tak masz!). Dlatego muszę obserwować ciało, założyć najgorsze, wszystko przeanalizować. No i to jest błędna spirala.

Gdyby nie objawy to lęk byłby do pokonania ot tak, wiem, że to somaty są najgorsze. Ale zmieniając myslenie zwalczysz objawy :) teraz czytam kolejną genialną książkę, po ang (pamiętam, jutro zrobię listę książek!)

 

" ok, pocę się, omdlewam, ssie mnie - trudno najwyżej zemdleję" -

ja tak ostatnio zrobiłam będąc w mieście - usiadłam na progu banku, prawie płacząc z woreczkiem w ręce (bo już miałam rzygać, oczywiście), ale stwierdziłam, że przetrwam, że to tylko moja głowa która chce mnie chronić przed zagrożeniem, które sama sobie wymyśliłam. Minęło na tyle, że mogłam iść w dalej. W domu sobie popłakałam nad beznadzieją mojego losu i poszłam z tym dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis Założenie, że to choroba ma być naszym wentylem bezpieczeństwa, bo skoro stracę czujność, to wtedy na pewno mnie dopadnie! (założę się, że też tak masz!). Dlatego muszę obserwować ciało, założyć najgorsze, wszystko przeanalizować. No i to jest błędna spirala.

 

tak mam tak dokładnie. Kontrola, kontrola, kontrola!

Czekam na spis. Jutro jeszcze cos napisze, teraz ide spać, pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili89, a co sie przejmujesz, nie chcą to niech nie czytają. Jak sie komus nie podoba niech załozy wlasne forum. Ludzie to robia problem z niczego :) Kazdy tu pisze o dzieciach (Ty, ja, nefretis,pawelt),jak komus przeszkadza to jego problem :) ja biore lek cały czas, teraz mam zwiekszona dawke i jest ok, chociaz mam jeszcze troche uboków. Miałam teraz mała szczepic na rota ale nie bede bo podobno teraz panuje masa gryp i w ogole nieciekawie jest w przychodniach i szpitalach - a u mojej kolezanki wczoraj dziecko sie znalazlo w szpitalu bo zauwazyla ze mialo krew w nosie i to małopłytkowosc, bo nie badali jej krwi bo uznali ze dziecko urodzone w 40 tyg to po co. Szok normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dziewczyny za opinie. Jest ona dla mnie ważna. Niestety psychoterapia musi poczekać. jedyne wolne dni jakie mam to niedziela. najpierw muszę odchować dzieci, potem psychoterapia. Jak córcia pójdzie do przedszkola to postaram wkręcić w psychoterapię, chociaż nie wiele się po niej spodziewam.

wiadomo, jak sie ma dzieci, to za bardzo na psychoterapie nie ma kiedy chodzic, jeszcze praca + dom. A w ogole to idziesz do psychiatry? Jaka decyzja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, hehe nigdy mi nie było z Tobą po drodze, ale podejście:

 

a co sie przejmujesz, nie chcą to niech nie czytają. Jak sie komus nie podoba niech załozy wlasne forum.

jest tak infantylne, że szok ;) To wątek o hipochondrii, nie o dziecięcych kupach, gazach i prężeniu się. Ja wiem, że matki często myślą, że to najciekawszy temat dla każdego, no ale mylisz się. Sądzę, że są bardziej odpowiednie miejsca - nawet na tym forum - na takie fekalne dywagacje ;]

 

wiadomo, jak sie ma dzieci, to za bardzo na psychoterapie nie ma kiedy chodzic

wiadomo, że jak ktoś chce to zawsze znajdzie wymówkę :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pawelt, bo spodziewam się, że powiesz mi, że jakbym miała to bym wiedziała jak to angażuje czas i siły, jak to nie ma na nic czasu itp. Dlatego powiedziałam, żebyś odpuścił ;) Każdy wybiera jak woli. Nie wiem czemu ostatnio stałam się tu jakimś coachem i bojownikiem o nerwową wolność dla nas wszystkich, ale to raczej do niczego nie zaprowadzi, bo dopóki ktoś sam sobie nie będzie chciał pomóc to nic i nikt mu nie pomoże :) Zrobię tylko listę książek dla nefretis i spadam, bo niepotrzebnie się denerwuję :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego chcesz uciekać z tego wątku?

Bo chcę się zająć życiem, a nie "maniem nerwicy" ;) Mili napisała wczoraj, że nie da się w 100% wyleczyć skoro ciągle tu jesteśmy, a ja uważam, że nikt tutaj tak realnie nie zajmuje się zdrowieniem, tylko wszyscy kręcą się w kołowrotku zwanym "nerwica".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze nie widze różnicy pomiedzy mowieniem o rzyganiu pod bankiem a robieniem kupy przez dziecko. I to i to nie nalezy do przyjemnych tematow. Bez urazy. Poza tym duzo osob pisze tu o probpemach jelitowych. Krwi przy wyproznianiu wiec nie rozumiem oburzenia. Tak watek jest o hipochondrii wiec przypisywaniu sobie chorob. Skoro obawiam sie o zdrowie dziecka tez tu moge napisac, a nikt nie ma obowiazku czytac calego postu jak zobaczy, ze to go nie interesuje.

 

Piszemy o pasozytach, jelitach, wymiotach itp wiec nie uwazam by pisanie o tym, ze dziecko ma problem z wyproznieniem miałoby byc czyms zlym?

 

Pawel, faktycznie poczekaj..najlepiej jakoes 2-3 dni po okresie pogadajcie, a teraz przygotowuj grunt. Kup jej czekolade, jesli ma tak jak ja przed okresem ochote na slodkie:D wyrecz Ja w jakichs pracach domowych itp;))

 

A co do dzieci.. I czasu. No chcialabym zeby to byla wymowka hehe..ja nie mam czasu zeby wziac normalna kapiel. Teraz np pisze na forum karmiac malego, dlatego moge chwile tu popisac ;)

Czasem naprawde dzieci chlona caly czas i energie. A jak ma sie chwile to zeby sie umyc, zjesc czy posprzatac :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mili wiem o czym mówisz. pamietam jak jeszcze przed ciąza czytałam po trochu forum gazetowe Niemowle, powiem prawde a co:) - myślałam że matki, które tam pisza to idiotki, miałam wielką chęc zalogować sie i tak im dosrać, że są nienormalne, leniwe, niezorganizowane, po co im byc dzieciak skoro tak narzekają itp

Potem ja byłam w ciązy.

I urodziłam , jakże wielką rzeczywistością stała się dla mnie niemożność wyjścia do kibla, ekspresowy prysznic z wrzeszczącym dzieckiem leżacym w foteliku albo dylematy nt. czy kupa ma odpowiednia konsystencje, dzwonienie do szpitala na odzział noworodkowy z tym pytaniem:) Zaletą tego stanu rzeczy było to, że odczuwałam niemal brak nerwicy i objawów:P

 

Także punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia :smile: nie ma się co gniewać.

 

Alu czekam na pozycje i ...daj spokój i nie bierz wielu rzeczy tak bardzo do siebie. Szkoda by było zebys sobie poszła, ja cenie twoja szczerość :o

dzis podejmowałam pierwsze proby pozwalnia sobie na objawy, np. na uderzenia gorąca...to nie jest proste ale czuje, ze cos w tym jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, mialam tak samo ;) to tak jak osoba bez nerwicy nie rozumie naszych atakow tak osoby nie majace dzieci nie rozumieja matek. Ale bez urazy do nikogo ;)

 

Ja dzis bylam zapisać Corke do szkoly i dalam rade. Jestem tak zestresowana innymi rzeczami, ze nie mialam czasu miec zawrotow... Poza tym zrobilam z siebie idiotke usilnie probujac otworzyc drzwi ciagnac majac wielki napis pchac..

robilam to dobcy pare minut dopoki mi ktos nie podpowiedzial hehehe :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mozna dodac nielubiane osoby do ignorowanych i nie bedzie widac postu o kupie :D Mi to wisi kto o czym pisze albo co. I popieram zdanie mili jak sie pisze o rzyganiu to ok, a o kupie nie mozna bo ble, ciekawe ze czlowiek tak skonstruowany ze jak wchodzi to i wychodzi i u niektorych idzie tez dolem :D taka mini lekcja biologii :D:mrgreen::mrgreen:

 

nefretis, bo jak ktos nie ma dzieci to nie zrozumie, taka prawda.

 

 

Mili89, dobrze ze nie wpadlas na szybe jak w pewnej reklamie :D A moja zrobila kupe i spi :mrgreen:8)

 

 

Pawelt, oprocz czekolady zrob masaz zonie to bedzie super zadowolona :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

UWAGA, LISTA KSIĄŻEK - może Wam się przydadzą :)

 

1) "Dare" Barry McDonagh (po ang) - genialna, właśnie ją kończę, zupelnie zmieniła moje spojrzenie na walkę z lękiem. Napisana bardzo przystępnym językiem!! Wg mnie obowiązkowa pozycja dla lękowców, moje ostatnie oświecone myśli to właśnie jej zasługa.

 

2) "W pułapce myśli. Jak skutecznie poradzić sobie z depresją, stresem i lękiem" Steven C.Hayes, Spencer Smith - chyba najlepsza książka na polskim rynku, na przydatne ćwiczenia. Trzeba ją mieć.

 

3) "Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów" Claire Weeks - klasyk :) Chyba każdy, kto szukał jakiejkolwiek literatury na temat lęku trafił na tę pozycję.

 

4) "Mimo lęku" Susan Jeffers - świetna książka

 

5) "Pokonać lęki i fobie" Judith Bemis, Amr Barrada - bardzo przydatna, ma rozpisane chyba wszystkie sytuacje życiowe i jak radzić sobie w nich mając lęki

 

6) "10 sposobów na panikę" Martin M. Anthony, Randi E. McCobe - taka sobie cienka książeczka, nie powala, ale przeczytać można :)

 

 

I jeszcze odniosę się do tego, co napisano wcześniej - nie porównywałabym pisania o obawach, ze zwymiotuje do dywagowania o kupach dziecka przez 2 strony tematu. Ja wiem, że matki tak mają, ale serio są lepsze miejsca, gdzie możecie sobie analizować mleko, konsystencję i dźwięki gazów :P To nie jest tak, że jestem matką = będę każde forum internetowe zasypywała rozkminami o kupach, ulewaniu, a najlepiej to wkleję zdjęcia! Jest tyle forów mamowych, nawet tu jest wątek. Możecie mieć oczywiście inny pogląd na sprawę, przy "pieluszkowatym zapaleniu mózgu" tak ponoć jest :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, to nie bylo sensu stricto o kupie ;) tylko o jej braku :D

A w tym watku pisze o wszystkim co mnie martwi i ma aspekt zdrowotny wyimaginowany czy nie.

Tak samo jak piszemy tutaj np o agorafobii mimo, ze sa do tego inne watki...;))

 

Ja w zadne magiczne ksiazki nie wierze. Przeczytalam ich kilka i owszem pare dni bylo lepiej, a pozniej wszystko po staremu.

Tak naprawde nie ma w nich nic czego juz nie wiemy. A nerwicowcy wiedza przeciez ogrom o swoim schorzeniu. Wiedza jak powinno byc, po atakach leku maja swiadomosc, ze to znow wszystko jest w naszej glowie...

I nadal uwazam, ze z nerwicy nie da sie w 100% wyjsc. Mozna nauczyc sie zyc znosnie, ale ona ZAWSZE bedzie gdzies za nami. Wystarczy jakas trauma, silne przezycie i znow..wiem co mowie, bo mialam okresy nazwijmy to remisjii gdzie nie mialam zadnych objawow mysli i moglam robic co mi sie podobalo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w zadne magiczne ksiazki nie wierze. Przeczytalam ich kilka i owszem pare dni bylo lepiej, a pozniej wszystko po staremu.

Tak naprawde nie ma w nich nic czego juz nie wiemy. A nerwicowcy wiedza przeciez ogrom o swoim schorzeniu. Wiedza jak powinno byc, po atakach leku maja swiadomosc, ze to znow wszystko jest w naszej glowie...

I nadal uwazam, ze z nerwicy nie da sie w 100% wyjsc. Mozna nauczyc sie zyc znosnie, ale ona ZAWSZE bedzie gdzies za nami. Wystarczy jakas trauma, silne przezycie i znow..wiem co mowie, bo mialam okresy nazwijmy to remisjii gdzie nie mialam zadnych objawow mysli i moglam robic co mi sie podobalo.

Serio? Tzn. liczyłaś, że od przeczytania Ci się poprawi? :) Wg mnie jest w nich mnóstwo o tym, czego nie wiemy, bo mamy tak utarte szlaki myślowe, że w ogóle nie dopuszczamy opcji, że może być inaczej. Ja uważam, że da się wyleczyć w 100%, trzeba tylko włożyć pracę (ciężką pracę) w zmianę sposobu myślenia. Życie w 10% składa się z tego, co nam się przydarza i w 90% z tego, jak na to reagujemy. Albo nigdy nie trafiłaś na dobrego lekarza/terapeutę/zwykłą osobę, która powiedziałaby Ci TAK, MOŻESZ BYĆ OD TEGO WOLNA, albo tak sobie wmówiłaś, bo jest prościej :) No tak jak mówię - każdy wybiera, co chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ksiazkach w leczeniu nerwicy tez jest na forum watek a nikt Ciebie tam nie wygania, moze zacznij najpierw od siebie alu a pozniej do innych miej pretensje :) m.in tu ksi-ki-o-nerwicach-l-kowych-t46702.html Zgodnie z tematem to tutaj sie powinno wylacznie pisac o chorobach, a nie opsychoterapii, metodach leczenia czy ksiazkach itd. Najlatwiej innym wytknac niz umiec spojrzec do swojego ogrodka obiektywnie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, to nie bylo sensu stricto o kupie ;) tylko o jej braku :D

A w tym watku pisze o wszystkim co mnie martwi i ma aspekt zdrowotny wyimaginowany czy nie.

Tak samo jak piszemy tutaj np o agorafobii mimo, ze sa do tego inne watki...;))

 

Ja w zadne magiczne ksiazki nie wierze. Przeczytalam ich kilka i owszem pare dni bylo lepiej, a pozniej wszystko po staremu.

Tak naprawde nie ma w nich nic czego juz nie wiemy. A nerwicowcy wiedza przeciez ogrom o swoim schorzeniu. Wiedza jak powinno byc, po atakach leku maja swiadomosc, ze to znow wszystko jest w naszej glowie...

I nadal uwazam, ze z nerwicy nie da sie w 100% wyjsc. Mozna nauczyc sie zyc znosnie, ale ona ZAWSZE bedzie gdzies za nami. Wystarczy jakas trauma, silne przezycie i znow..wiem co mowie, bo mialam okresy nazwijmy to remisjii gdzie nie mialam zadnych objawow mysli i moglam robic co mi sie podobalo.

 

juz byl taki jeden z Indii co twierdzil ze nerwice sie leczy poprzez dziure w gardle i skonczyl w trumnie od swojej nowatorskiej metody :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, listę książek zrobiłam na prośbę nefretis, ale rozumiem, że dla Ciebie bardziej wnoszące do tematu są zupełnie inne sprawy :)

 

whatever, bawcie się dobrze :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie nic nie wmowilam. Znam osoby, ktore mają za soba 40 lat z nerwica psychoterapiami itp.

To tak jak z alkoholizmem...mozna nie pić 20 lat a nadal sie jest alkoholikiem...

My mamy zaburzenia chemiczne w mozgu i zmiana myslwnia tego nie zmieni moze tylko zlagodzic i przystopowac objawy u niektorych jednostek. Jednak nigdy nie mozna byc pewnym, ze to nie wroci.

Gdy moja Mama trafila do szpitala na drugi dzień juz mialam takie objawy nerwixy, ze wole nie pisac...a tez myslalam, ze sie wyleczylam sama;) bo Przez ponad rok nic mi nie dolegalo. Kompletnie. Nawet jak trafilam do szpitala z zapaleniem nerek to bylam dziwniw spokojna

 

I nie uwazam, ze siedze w bagnie. Bo mimo nerwicy potrafie zajac sie dwojka dzieci, domem, codziennie gotujw, sprzatam, jedynie nie chodze do duzych sklepow, ale szczerze to teraz nawet do lazienki nie mam czasu chodzic ;) jak Maly zasnie to albo gotuje, albo zmywam naczynia w biegu, albo czytam Corce bajke...

Ty Alu piszesz jak to cudownie zmieniło sie Twoje myslenie po przeczytaniu ksiazek itp. Ale nadal sie boisz? Nadal masz mdlosci? Nadal wolisz nie jesc? Nie gotujesz? Jesli tak, to sama widzisz, ze to nie jest tak...

Mowisz, ze godzisz sie na lek pozwalasz mu istniec... Ale on przychodzi! I to nas rozni od innych. Oni nie maja lekow przed wymiotami, nie wymyslaja chorob, nie boja sie wejsc do duzego sklepu...

Bo nie maja nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×