Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

No ja jestem zupełnie antydzieciowa i zawsze uważałam, że dziecko=koniec życia, uwielbiam na FB stronę "childfree humor" - tak by the way :) Dopuszczam jednak opcję, że swoje dziecko traktuje się inaczej. Ostatnio moja pieska miała infekcje i ropiały jej oczka i usuwałam jej tą wydzielinę, czyściłam w między czasie całując główkę i mówiąc, że jest ok, pańcia szybko skończy i nie będzie bolało, to mój tata się zaśmiał i stwierdził "założę się, że dzieciora z zaropiałymi oczami byś nawet nie tknęła" - no nie ma mowy!

Nie ma takich pieniędzy, za które pracowałabym w przedszkolu, żłobku lub w ogóle z dzieckiem. Brrrrrrrrrr!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka, od pół roku prawie co weekend, ale nie codziennie. Żadnej dłuższej wymiany zdań, nic. Zero zainteresowania. Ja się nie odezwę już. Człowiek liczy na jakąś wiadomość z przeprosinami chociażby, jakimś żalem, poczuciem winy. I co? Nic z tego, mogę zapomnieć. Ten typ tak ma.

 

Ja też dzieciaków jak na razie nie chcę, mam dość i mnie bardzo denerwują, momentami i przerażają. Przez fobie sama sobą musze się zająć, a co dopiero dzieckiem.

 

Ząb mi napieprza, głowa boli, chyba jakiegoś zapalenia dostałam, musiałabym do dentysty i znów iść i prosić o antybiotyk, a antybiotyk wiadomo - uboki. Chyba tylko ze trzy razy w życiu je brałam. Zawsze się leczę na własną rękę. Ale żyć się nie da, jeszcze okres się zbliża. Czy może być gorzej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lolina, zawsze może być gorzej... niestety.

To taki związek ze średnim stopniem zaangażowania chyba. No wg mnie nie powinnaś absolutnie się pierwsza odzywać. Dziwi mnie, że on nie czai, że coś jest nie tak i nie dopytuje, nie stara się znaleźć przyczyny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, niektórzy tak mają, że nie widzą w sobie winy i nic tego nie zmieni - ani obrazy, ani tłumaczenia. Po prostu NIC. I nie ma sensu takimi typami się przejmować. Kurde, ok, można czuć że zrobiło się wszystko ok, ale jak widzi, ze druga strona jest zraniona to wypada jakoś zareagować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boże.

 

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tu byłam.

 

Na wstępie chcę Was wszystkich przeprosić za nieodzywanie się. Jestem w kompletnym dołku i nic mi się nie chce, dlatego nawet tu nie zaglądałam. Ostatnio - od tego poniedziałku - byłam w szpitalu. Miałam ablację - zabieg na sercu polegający na przypalaniu niepotrzebnych pierdół w serduchu, żeby nie kołatało. Miałam częstoskurcz nadkomorowy. Wyszłam w środę. Z sercem w porządku, ale jeszcze jest osłabione, zabieg ogromnie je męczy, bo w sumie na tym on polega. Dlatego wciąż męczę się przy byle wysiłku. Tak to w moim życiu niewiele się zmieniło.

 

Zmieniłam psychiatrę - bo powiedział, że po tak długim czasie brania Setaloftu powinno być widać efekty, a tu efektów brak - jest trochę lepiej, ale dalej drapię się po rękach do krwi i panikuję. Wysłał mnie do swojej znajomej, która zmieniła mi lek - Arketis. Po nim trochę mi lepiej, ze strony emetofobii. Ale złapałam deprechę. I to konkretną.

 

No dobrze, ale co mnie skłoniło do powrotu na forum? Otóż, siedzę właśnie w mieszkaniu ze swoim facetem, drapię się po rękach i panikuję. On rzygał dziś 3 razy, ma biegunkę i 38 st gorączki. Czyli co? No chyba, grypka żołądkowa... A kto się z nim całował, pił z jednej butelki, jadł to samo i spał z nim, kiedy on najbardziej zarażał? No ja.

 

Do tej pory łudziłam się, że to zatrucie. Wiecie, w sumie przy zatruciu też jest lekki stan podgorączkowy no a żołądkówka potrafi gorączką za przeproszeniem, dosrać. Ale przestaję się łudzić.

 

I czekam. Trzęsą mi się ręce i nogi. Na razie, prócz strachu, nie czuję żadnych dolegliwości, ale czyż to nie kwestia czasu?

 

Czuję się jak więzień skazany na śmierć. W japońskim więzieniu, gdzie nie mówią ci, kiedy egzekucja. I może ona nastąpić w każdej, kur.wa, chwili.

 

Gdzieś to już się czai we mnie i czeka, nie wiem na co, żeby uderzyć. Wiem, mam pełną świadomość, że to mnie nie ominie.

 

Potwornie się boję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, witaj! zastanawiałam się ostatnio co u Ciebie. Czyli nadal się boisz? Pisałaś, że po epizodzie znad morza strach nieco osłabł :( Strasznie mi przykro, że przez to przechodzisz ale a)wcale nie musisz się zarazić b)masz w domu na pewno aviomarin lub inne środki przeciwwymiotne, prawda? Pij colę, jedz probiotyki, myj często ręce, nic więcej nie doradzę :(

 

Nieraz sobie myślę, że jakbym miała mieć grypę żołądkową w domu to chyba wolałabym, by zaczęła się ode mnie, to czekanie jest najgorsze i najbardziej wyniszczające :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby nieco osłabł tuż po wakacjach, ale z biegiem czasu powrócił.

 

Jeżeli to grypa i zarażał, to mnie na bank zaraził. Mam aviomarin, ale nie wiem, czy chcę go brać, bo po nim tak mnie muli i wgle... jak nie będę mogła wytrzymać, to ostatecznie go wezmę.

 

Tak potwornie się boję. Chyba bardziej, niż śmierci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieraz sobie myślę, że jakbym miała mieć grypę żołądkową w domu to chyba wolałabym, by zaczęła się ode mnie, to czekanie jest najgorsze i najbardziej wyniszczające :(

Cos w tym jest... :( Ja nic madrego nie doradze. Alu powiedziala chyba wszystko... Mnie od klotni z mezem zaczely sie bole zoladka. Takie jak kiedys... Mam taki jakby skopany zoladek. :( W. mi dal teraz metoclopramidum, zeby mi ten zoladek rozluznilo... Boje sie, ze znow sie zacznie... Bole, mdlosci... I ta wszechobecna grypa zoladkowa. Zwariowac mozna... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, a robisz coś, żeby fobii się pozbyć?

 

Dziewczyny, ten program który polecałam już wieleeeeee razy (tu można obejrzeć o nim materiał, po ang ale język bardzo prosty

) doskonale tłumaczy, że zwymiotowanie nie uleczy emetofobika, bo emetofobie tworzą złe systemy przekonań, lęk społeczny, niskie poczucie własnej wartości i style myślenia. Tu nie chodzi o wymioty, dlatego ten styl trzeba zmienić (ja ostro pracuję! )

 

mggabijp, współczuję tego strachu, bo - znów - czekanie jest najgorsze! Ale wiesz, że równie dobrze może nic Ci nie być? Weź hydroksyzynę, pij tę colę i DASZ RADĘ, cokolwiek się stanie DASZ RADĘ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleksandraaa, dostałaś jakieś benzo na czas adaptacji do leku i zmniejszenie ewentualnych skutków ubocznych? Powodzenia, mam nadzieję, że lek Ci spasuje! :)

 

na zmniejszenie skutków ubocznych mam brać 1/2 tabletki i tyle.. boje się strasznie. Ale zaryzykuje, liczy sie tylko to, że najprawdopodobniej za 2 do 4 tygodni powinnam czuć się lepiej i mam szanse na przytycie :) a to najważniejsze bo już nie mogę na siebie patrzec, od znajomych slyszę tylko 'jak Ci się nie złamia te nogi?'

a to mnie jeszcze bardziej dołuje.

Jednak w przyszły czwartek wyjezdzam z chlopakiem w góry i jestesmy tam do niedzieli, dlatego paxtin zaczynam brać za tydzień po powrocie, za bardzo boje sie ze skutki uboczne mogłyby mi zepsuć cały wyjazd. Oby to były tylko bóle głowy i senność. W sumie mdłości i tak pewnie będą urojone w mojej głowie ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej, ale dalej jest zle, bardzo ogranicza mnie ta agoro-emeto fobia. Leki już więcej nie pomogą, zresztą sam psychiatra wysyła mnie na terapie poznawczo bechawioralną. Mam do przepracowania fobię społeczną i agorafobię. Będzie ciężko, ale tak żyć no nie jest życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michal8282., super, że masz ogarnietego psychiatrę, który tak podszedł do tematu, a nie bezmyślnie wypisywał Ci kolejne recepty. Wierzę w Ciebie, pokonasz to :) Ja też wracam na terapię jutro i jestem super podekscytowana, rozprawię się z tym, wiem to! I zgadzam się, że takie życie to nie jest życie. Dawaj znać jak tam terapia, może dostaniesz wiadomości, które i nam pomogą? Trzymam kciuki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za Ciebie też trzymam kciuki Alu. Bo jeśli nie terapia to nie wiem... ale musi być dobrze, taka konkretna praca nad sobą musi przynieść efekty. A samo CBT podobne jest do programu EmetophobiaCure z tego co się orientowałem. A jak jakieś ciekawe ćwiczenia wpadną to na pewno podzielę się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój związek się rozpadł. Trzęsę się, ryczę, nie jestem w stanie się nawet napić, wszystko mi się cofa, o jedzeniu nie ma mowy. Czuję się fatalnie, jakby odebrano mi wszystko. A może ja już nie mam nic... nie wiem... czuję, jakby odebrano mi wsparcie od niego, jak ja sobie poradzę... nie poradzę.. fobia mnie zeżre. To już koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lolina, masakra... :-|

Strasznie Ci współczuję... A kto to zakończył? Wyjaśniło się co z tą byłą w końcu się działo?

Nie będę Cię pocieszać, bo to bez sensu... Jest i będzie Ci ciężko ale uwierz, że z Twoich relacji jasno wynikało, że ten związek jest toksyczny jak cholera. :-|

Nie masz jakiś lekarstw uspokajających? Chociażby hydroxyzyny? Były by pomocne w obecnej sytuacji... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam. Nic nie biorę.

Tak mną manipulował, tyle się nacierpiałam. Nawet moje łzy już w ostatnim czasie w ogóle go nie wzruszały. A ja tak bardzo cierpię, nie wiem co mam ze sobą zrobić...

Dziwnie wyszło. Ja napisałam, że chce zakończyć. Przegadaliśmy o tym pół dnia. Potem wyszło, że coś czytałam rzekomo, wbilam mu się na tel i stad te wyrzuty. Napisał, że się żegna. A ja potem długi wywód i chyba ja to skończyłam. Nie wiem czy dobrze zrobiłam czy nie. Pewnie czekał aż będę go przepraszać za te schizy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lolina, nie znam sytuacji szczegółowo, więc trudno mi powiedzieć, czy dobrze zrobiłaś, czy nie... Też nie chcę całej winy zrzucać na niego, bo nie mam takiego prawa. Wiem jednak, że jak ktoś kłamie, obojętnie reaguje na cierpienie drugiej osoby i nie stara się, to znaczy że nie kocha. Po prostu. Przykro mi... Jedyne co mogę Ci oferować, to rozmowę i poradę. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, hej, hej. Dziękuję, jest OK.

W piątek miałam dodatkową fuchę >, ale dałam radę.

Wczoraj były porządki, pranie, zmiana pościeli, zakupy, obiadek i wyjazd do moich rodziców, bo urodziny ma mama, wróciliśmy, chwilę posiedzieliśmy przed tv i do spania. A dziś obijactwo! :mrgreen:

Od 3 dni około stał się cud, nie pobolewa mnie żołądek! Także na serio jest spoko. Nerwy po tej kłótni z W. i reakcją poszczepienną u małego ostro odbiły się na mojej psychice... :? Ale grunt, że już się uspokoiło. Mam nadzieję, że na dobre.

 

A co u Was?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×