Skocz do zawartości
Nerwica.com

nadopiekuńcza matka


Rekomendowane odpowiedzi

Ja nigdy nie przejawiałem żadnych chęci, żeby robić coś robić, wręcz mam awers do działania. Czasem matka chce, żebym coś zrobił, ale wtedy czasem mam ochotę za to "mordować". Muszę wtedy najpierw zastosować techniki uspokajające, żeby móc coś zrobić.

Ja też nie przejawiałem ale to pewnie dlatego, że zostałem tak nauczony już od najmłodszych lat. Obecnie jest to dla mnie obojętne, a nawet chciałbym zacząć coś robić. Jak mnie matka o coś poprosi to bez problemu to wykonam.

 

monooso, Moja matka jest podobna do Twojej, tylko że ona niby to chce od nas pomocy ale jak coś chcemy zrobić to okazuje się że tylko ona potrafi to porządnie i w końcu porzuciliśmy to pomaganie no i przecież tak wygodniej jest dla nas.

To właśnie moja taka jest. Jakiś czas temu już rozgryzłem jej schemat działania. Polega on na tym, że moja matka łapie się wszystkiego czego tylko się da, a następnie kreuje się na męczennicę. Co to znaczy? Otóż to, że zaczyna biadolić, że nikt jej nie pomoże, nikt nie pójdzie do sklepu, nikt nie odkurzy pokoju, nikt nie umyje talerzy itd. Mówi jaka jest biedna, jakich ma wyrodnych synów, jacy to leworęczni wszyscy w tym domu. Mówi, że gdyby nie ona to wszyscy by tu poumierali. Gdy usłyszę to biadolenie i zapytam się jej w czym mam KONKRETNIE pomóc, oczekuję konkretów, to odpowiedź jaką najczęściej otrzymam będzie brzmiała 'w niczym'. Dlaczego akurat taka odpowiedź? No, a dlatego, że ona sama nie wie czego chce i nie wie w czym miałbym jej pomóc ponieważ tam nie ma nic do pomagania, jest to czynność wykonywana przez 1 osobę. Albo wykonuje ją ja, albo wykonuję ją ona. Tutaj chodzi o samą możliwość biadolenia. Dlaczego tak uważam? Udowodnię to w bardzo prosty sposób, w dwóch punktach. Po pierwsze gdyby moja matka oczekiwała REALNEJ pomocy, np. chciałaby żeby ktoś umył za nią talerze czy poszedł do sklepu po zakupy to wtedy odpowiednio wcześniej poinformowałaby o tym drugą osobę, a nie podchodziłaby sama do danej czynności. Ktoś może powiedzieć, że może wstydzi się czy nie umie prosić o pomoc. OK, rozumiem. Po drugie gdyby moja matka oczekiwała REALNEJ pomocy to w momencie zwrócenia się do niej drugiej osoby z pytaniem 'w czym mam pomóc?' potrafiłaby na nie odpowiedzieć, wskazałaby obszary w jakich potrzebuje pomocy, a jeżeli dana czynność wymaga zaangażowania tylko 1 osoby to po prostu oddelegowałaby tą osobę do jej wykonywania. Zdarzają się jeszcze sytuacje kiedy pozwoli sobie pomóc ale wtedy przeważnie mówi, że robię to źle i ona woli to sama dokończyć. Dlatego uważam, że dla mojej matki chodzi tylko o możliwość biadolenia i tym samym na budowanie swojej pozycji jako męczennicy i zbawcy gospodarstwa domowego. Jako matki wiecznie niańczącej dorosłe dzieci. To właśnie ona pośrednio razem z ojcem (chyba nawet on bardziej) przyczyniła się do tego, że dzisiaj jestem osobą o dwóch lewych rękach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku usługująca matka oprócz ekstremalnej niezaradności przyczyniła się w jakichś 60% do moich problemów z psychiką.

 

-- 31 sty 2015, 15:58:11 --

 

To przez matkę m.in. jestem bardzo nerwowy, hiperegoistyczny, mam fobię przed uwagami, złością/agresją. Tak mnie rozpieściła, że moja psychika w ogóle się nauczyła obsługi sytuacji, że czasem trzeba zainteresować się drugą osobą, że czasem ktoś mi może zwrócić uwagę, czy podnieść na mnie głos i potrafią mnie wku.ić totalne bzdury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku usługująca matka oprócz ekstremalnej niezaradności przyczyniła się w jakichś 60% do moich problemów z psychiką.

Osobiście nie jestem w stanie rozłożyć procentowo odpowiedzialności jaką za moje życiowe problemy ponosi matka oraz ojciec. Moim zdaniem na pewno większy udział procentowy ma tutaj ojciec, nie podlega to dyskusji. Nic mnie nie nauczył, zrobił ze mnie uległą ciotę, która nie reaguje ani fizycznie ani psychicznie kiedy sytuacja tego wymaga. Uzyskał to dzięki stosowaniu przemocy fizycznej (jego metoda wychowawcza, żadne maltretowanie) oraz psychicznej (zakrzyczanie, ośmieszanie, wywoływanie poczucia winy). Praktycznie nigdzie mnie nie zabral, nie dał żadnego wzoru, nie dał mi nic wykonać, traktował jak jakaś upośledzoną osobę gorszej kategorii w porównaniu z rówieśnikami, a zresztą o czym ja piszę.. Krótko, mój ojciec jest osobą chorą psychicznie. 'Leczy się' psychiatrycznie, ma nierówno pod sufitem i to mocno. Do tego to lekoman i alkoholik. Osoba, która lubi grubo się porobić. Osoba o wielu twarzach. Dwulicowa, bezwględna, dziwna, nietypowa. Osoba, której nie potrafię sklasyfikować. Raz zachowuje się tak, a raz inaczej. Natomiast moja matka jest aspołeczna, dziwna, zaburzona, uległa, tańczy tak jak klaśnie niespełna umysłu ojciec, tak jakby nie miała swojej własnej woli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zrobiłem przypuszczalny rozkład procentowy, co w jakim procencie na mnie wpłynęło: 60% usługiwanie matki, 25% wrodzona nieprawidłowa praca mózgu, 10% agresja ojca wobec matki, 5% dokuczanie w szkole.

 

-- 02 lut 2015, 13:32:13 --

 

Bardzo mało się mówi o wpływie nadopiekuńczości usługującej na psychiką dziecka, a może on być równie niefajny, co nadopiekuńczość zaborcza. Albo to dlatego, że psychologia jest za mało rozwinięta, albo psychologia jest przesadnie zafiksowana na tym, żeby dziecko miało dobrze.

 

-- 11 lut 2015, 13:08:05 --

 

Nawet mój lęk przed agresją psychiczną i fizyczną ojca, to prawdopodobnie efekt naddobroci. Byłem traktowany o wiele za dobrze i w efekcie gdy zdarzy się, że ojciec podniesie głos, mój mózg nie radzi sobie z tym i uraja sobie, że ojciec może zrobić mi krzywdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też pochodzę z domu, gdzie głównie rządziła nadopiekuńcza matka. Studiuję, mieszkam poza rodzinną miejscowością , rodziców wcale tak często nie odwiedzam, ale skutki tego wychowania odczuwam do dzisiaj. Często do niej dzwonię, ona do mnie. Nie wiem na ile jest to normalne, na ile nie jest. To w sumie nie wydaje mi się takie straszne i patologiczne. Jednak jak przystało na dziecko wychowane pod kloszem mam problemy z samooceną, z kontaktami z ludźmi, nie mówiąc o płci przeciwnej - prawie żadne, jestem dosyć wycofana, skupiona głównie na sobie, czasem infantylna - nie liczenie się z rzeczywistością, boje się brać odpowiedzialności itd.

Niektórzy wyliczają tu procentowo, który rodzic ile zawinił, co wydaje mi się trochę śmieszne, ale uzasadnione. Skoro człowiek czuje się tak bezradny w każdej sytuacji , to zostaje mu wyliczanie procentowości winy w ludziach, chleba w chlebie i liczenie dziur na suficie. Strasznie jest to okrutne. Pewnie moja sytuacja nie była aż kiepska, bo inaczej być może zachowywałabym się podobnie albo byłoby ze mną jeszcze gorzej.

Skoro znamy źródło problemu? Co dalej robić?

Jak nadrobić stracony czas? Czy to jest możliwe? Jestem już świadoma swoich problemów, ale ile jestem w stanie zmienić w ćwierćwieczu życia? Może powinnam się pogodzić z tym, że już nigdy nie nadgonię tych, którzy w wieku szkolnym rozwijali się na pełnych obrotach. Pewne zmiany już nastąpiły i nie wiem czy są odwracalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie czuję się uwiązany, nie mam potrzeby, żeby kogokolwiek zadowalać ani potrzeby wdzięczności, wręcz uważam, że nie mam za co być matce wdzięczny, nie nauczyła mnie niczego. Moją więź uczuciową z matką "szlag trafił" we wczesnym dzieciństwie, lub w ogóle nigdy nie istniała, ale lęk, że nie dam rady nauczyć się samodzielnego funkcjonowania zawsze był tak silny, że cały czas trzymał mnie pod kloszem matki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieci „nierozstane” ze swoimi opiekunami mają małe szanse na stworzenie dobrego związku.

 

Dlatego związki uwikłanych w rodziców ludzi są kontynuacją patologicznych relacji w rodzinie

 

Nie potrafią stworzyć związku, bo każdy, prędzej czy później, przynosi rozczarowanie.

 

Według niego, jeśli nie dostaliśmy bazowej ufności, a potem nie zdobyliśmy autonomii, mamy marne szanse na udaną partnerską relację, na intymność

 

Ale, nie ma co sie załamywać , bo...

Na szczęście historia nie jest napisana, tylko się pisze, więc zmiany są możliwe.

To jest na prawdę mocny argument.

 

Powinnam sobie wykopać grób, po tym artykule. Dzięki. Wszyscy umrzyjmy. Świat będzie lepszy.

 

No jednak mój instynkt samozachowawczy, dzięki któremu jeszcze się tu męczę, każe mi szukać odpowiedzi gdzie indziej. Mimo, że takie ze mnie jest gumno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że często córki nadopiekuńczych matek mają "z automatu" motywację, by dążyć do "oderwania się" od niej i usamodzielnienia. Natomiast synowie nadopiekuńczych matek często "trzymają się" przy nich, dopóki życie nie zmusi ich do "oderwania się" i usamodzielnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój mózg tak mnie "wepchnął" pod klosz matki, że jestem całkowicie "otwarty" na sterowanie przez nią każdym aspektem mojego życia i nawet nie czuję, żeby mi to przeszkadzało. Poza tym nie zrobię prawie niczego bez jej zgody. Jest we mnie obsesyjna potrzeba zgody matki na wszystko. Czasem nawet na pójście do toalety potrzebuję zgody matki, to "chore".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem odwrotnie, tzn. w pewnym okresie życia robiłem wszystko, aby być jak najbardziej samodzielny. Jednak było to bardziej z przekory i chęci udowodnienia, że jednak potrafię sam i nie muszę wysłuchiwać tych ciągłych podpowiedzi, że "ja to bym zrobiła inaczej", "to nie tak powinno być", "ale ty sobie nie poradzisz" itd. Ta jednak moja wrodzona upartość wyszła mi na dobre :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×