Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alkohol czy psychotropy?


Stracona100

Rekomendowane odpowiedzi

 

Więcej rzeczy trzeba ograniczyć przy aparacie ortodontycznym albo migrenach.

Przy aparacie? serio? są takie produkty, które wchodzą w chemiczną reakcję z ortodontycznymi drucikami? rozpuszczając je czy jak:pp?

 

1. Niektóre substancje mogą rozpuścić klej, którym zamki są przymocowane (zawierające kwasy)

2. Inne produkty są zbyt twarde, żeby móc je pogryźć ruszającymi się zębami i mogą spowodować złamanie zamków

3. Niektóre produkty "kolorują" aparat oraz szkliwo wokół zamków

 

Ja jem chyba połowę z tego co przed aparatem - to nazywam dietą. Nawet schudłam pieprzone 4 kg, a nie powinnam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stracona A czemu taką opcję rozważasz, leki, które bierzesz dają jakieś nieakceptowalne skutki uboczne czy jak?

Tak, czuję się po nich jak upośledzona - rozkojarzenie, dziury w pamięci, anhedonia. Mam wrażenie, że jestem coraz głupsza.

 

Może spróbowałabyś czegoś innego? Może Bupropion, głownie to antydepresant jest, tycia nie powoduje ani libido nie psuje;p

Mam dość eksperymentów na moim mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"morphine90" a ja se z tym tak tylko żartowałem, a okazuje się, że byłem blisko z tym rozpuszczaniem. Tego to ja nie wiedziałem serio. Myślałem, że porównujesz bez sensu te mao z aparatem, przy którego noszeniu tak naprawdę można jeść wszystko(kwestia przygotowania), nie wiedziałem, że jakie to substancje też ma znaczenie przy aparacie. Tak czy inaczej szkody dokonane przy nieprzestrzeganiu "ortodontycznej diety" obejmują tylko jamę ustną a nie cały organizm, jak w przypadku nieprzestrzegania "diety" przy niektórych mao :P

 

Btw to jednak wkurzasz się głównie tylko na ten spadek wagi, nie na to, że pojeść se niektórych rzeczy nie możesz

Bierzesz jakieś "leki"? Oprócz tej morfiny oczywiście:-P:-P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przy moklobemidzie też właściwie można jeść wszystko jeśli nie masz chorobliwego nadciśnienia - Lord Kapucyn to już ujął w ładne naukowe słowa.

 

Wkurzam się na to, że nie mogę jeść tego, co lubię i co było głównym gościem mojego jadłospisu (bułki chociażby). Spadek wagi dodatkowo pogłębia wkurzenie, bo spadają mi spodnie :roll:

Nie biorę od grudnia nic, jestem lekooporna. I generalnie czuję się o niebo lepiej od tego czasu, znowu czuję emocje, mam motywację, jasny umysł - psychoterapia robi dla mnie znacznie więcej niż lata leków. Aczkolwiek moklobemid całkiem ładnie wyciągnął mnie z pierwszego epizodu i dał 3 lata wytchnienia (wtedy jeszcze coś działało, eh...).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stracona A czemu taką opcję rozważasz, leki, które bierzesz dają jakieś nieakceptowalne skutki uboczne czy jak?

Tak, czuję się po nich jak upośledzona - rozkojarzenie, dziury w pamięci, anhedonia. Mam wrażenie, że jestem coraz głupsza.

Pewnie to od leków z grupy ssri.

Bupropion, o którym wspomniałem tych objawów nie powoduje, a nawet wręcz przeciwnie działa dobrze na anhedonie i na sprawność umysłu również ;)

O ile mi wiadomo spokojnie można go łączyć z alko.

Mam dość eksperymentów na moim mózgu.

Naprawdę tak wiele ich było? Skutki uboczne, o których piszesz wskazują na ssri, być może neuroleptyki.

Bupropion to co innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od zapijania smutków alkoholem?

Odpowiedź jest prosta jeśli nie masz fobii społecznej.

Pójdź do przeciętnego sklepu monopolowego przeprowadź wywiad ze "stałymi bywalcami" oni są na terapii alkoholowej. :twisted:

Ja osobiście widząc przeciętnego alkoholika wolałbym psychotropy a może nawet psychiatryk. :roll:

Kolejny fakt to kac będziesz go mieć co chwila praktycznie alkohol w większy dawkach to trutka a nie lekarstwo..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie to od leków z grupy ssri.

Bupropion, o którym wspomniałem tych objawów nie powoduje, a nawet wręcz przeciwnie działa dobrze na anhedonie i na sprawność umysłu również ;)

O ile mi wiadomo spokojnie można go łączyć z alko.

Tak, dotąd brałam SSRI. Może się zdecyduję na bupropion, ale i przy tym leku piszą o ubokach typu: drgawki, splątanie, rozdrażnienie, negatywny wpływ na zdolności psychoruchowe itd. A jeśli chodzi o alko, to informacja na ulotce rekomenduje ograniczenie spożycia alkoholu, ponieważ może zmniejszać tolerancję alkoholu a nadmierne spożycie alkoholu może obniżać próg drgawkowy.

 

Sama nie wiem co mam robić. Za 10 dni mam wizytę u "nowego" psychiatry, może on rozjaśni mi w głowie :roll:

Na razie dużo się naczytałam i mam mętlik. Teraz myślę o spróbowaniu jakiś nootropów. Nic już nie wiem :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od zapijania smutków alkoholem?

Odpowiedź jest prosta jeśli nie masz fobii społecznej.

Pójdź do przeciętnego sklepu monopolowego przeprowadź wywiad ze "stałymi bywalcami" oni są na terapii alkoholowej. :twisted:

Kolejny fakt to kac będziesz go mieć co chwila praktycznie alkohol w większy dawkach to trutka a nie lekarstwo..

 

Nie muszę tam chodzić, dobrze znam problem alkoholowy.

Nie myślę o chlaniu do nieprzytomności i nie zamierzam upaść aż tak nisko, ale zdaję sobie sprawę, że w najgorszym przypadku może tak być, i że mogę stracić nad tym kontrolę.

 

Ja osobiście widząc przeciętnego alkoholika wolałbym psychotropy a może nawet psychiatryk. :roll:

W moim przypadku psychiatryk nie wchodzi w grę - takiej opcji dla mnie nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bralem i moklo i teraz sele i powiem, ze czasami sobie tam piwko strzelilem, jakiegos duszka czy bardziej kolorowego ptaka i nic mi sie nigdy nie dzialo.

Wybacz, ale chyba jestem jeszcze za "świeża" tutaj, bo nie łapię tego slangu :oops:

 

Kolega prawdopodobnie miał na myśli, że zażywał swojego czasu dwa leki- moklobemid i selegilinę(jedyne inhibitory MAO dostępne obecnie w Polsce) i nie przestrzegał za bardzo żadnych zaleceń, restrykcji, zimnego browarka sobie strzelił z lodówki nie raz, nie dwa, czy jakiegoś drinkersa, czy flaszeczkę wręcz (chyba, że z kolorowymi ptakami to chodziło o trawkę czy jakieś elesdi bo i taka możliwość istnieje) i jak widać dalej chodzi po tym świecie, w doskonałej kondycji psychofizycznej, więc nie taki diabeł straszny jak go malują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że w najgorszym przypadku może tak być, i że mogę stracić nad tym kontrolę.

Lepiej nie zaczynać jeśli nie pijesz..

Z praktycznego punktu widzenia to żeby zapominać o problemach musisz się schlać...

Od alkoholu można łatwiej się uzależnić niż od większości narkotyków.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolega prawdopodobnie miał na myśli, że zażywał swojego czasu dwa leki- moklobemid i selegilinę(jedyne inhibitory MAO dostępne obecnie w Polsce) i nie przestrzegał za bardzo żadnych zaleceń, restrykcji, zimnego browarka sobie strzelił z lodówki nie raz, nie dwa, czy jakiegoś drinkersa, czy flaszeczkę wręcz (chyba, że z kolorowymi ptakami to chodziło o trawkę czy jakieś elesdi bo i taka możliwość istnieje) i jak widać dalej chodzi po tym świecie, w doskonałej kondycji psychofizycznej, więc nie taki diabeł straszny jak go malują.

 

Wielkie dzięki za wyjaśnienie :uklon:

Mniej więcej tak to zrozumiałam, nie wiedziałam tylko co Kolega zażywał.

 

Mówisz, że diabeł nie taki straszny....hmmm....czasem też tak myślę, ale czasem też myślę, że ja jakaś głupia chyba jestem :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że w najgorszym przypadku może tak być, i że mogę stracić nad tym kontrolę.

Lepiej nie zaczynać jeśli nie pijesz..

Owszem, alkohol nie jest mi obcy. Piję od lat, bo sporo lat już żyję, ale dotąd nie miałam problemu z dawkowaniem.

 

Z praktycznego punktu widzenia to żeby zapominać o problemach musisz się schlać...

Nie, nie muszę, bo ja nie zapijam problemów tylko poprawiam sobie nastrój.

 

Od alkoholu można łatwiej się uzależnić niż od większości narkotyków.

Nie wiem, nie używam narkotyków - na razie wystarcza mi alkohol :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alkoholik powinien być dla Ciebie wystarczającą przestrogą tak myślę. Wśród alkoholików na pewno jest sporo osób które zapijają jakieś problemy sfery psychicznej ale wolą monopolowy od psychiatry.'

 

ITD...

Bo taki ich wybór i na szczęście mają do tego prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie substancje psychotropowe są demonizowane. Niestety nie mam zbyt dużego doświadczenia, by jakoś potwierdzić tę teorię. Jak to ktoś powiedział odnośnie jakichś dragów: "Mówi się, że te leki upośledzają zdolności motoryczne i utrudniają wykonanie trudniejszych działań. Ale przecież nie będziemy prowadzić samochodu oglądając telewizję. Czy to świadczy że telewizji trzeba zakazać? Nie, on po prostu przenosi naszą uwagę na co innego."

 

Ja alkohol mogę porównać do gier komputerowych. Sprawiają mi niektóre dużo zabawy, dużo o nich mówię, ale właściwie wcale w nie nie gram. Dlatego, że jest to przyjemne, a po wyłączeniu komputera nic z tego nie mam. Lecz z drugiej strony co bym miał mieć? Pieniądze? Po co mi pieniądze, skoro już komputer i grę mam. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od alkoholu można łatwiej się uzależnić niż od większości narkotyków.

Nie wiem, nie używam narkotyków - na razie wystarcza mi alkohol :mrgreen:

 

W sumie to nie chcę demonizować alkoholu, ani gloryfikować innych narkotyków(alkohol funkcjonalnie też jest narkotykiem jak już dowodziłem), ale widziałem kiedyś inny wykres autorstwa profesora Nutta odnośnie właśnie typowo potencjału uzależniającego różnych substancji psychoaktywnych. Wynikało z niego, że najbardziej uzależnia heroina, potem kokaina, tytoń(!) na równi z ulicznym metadonem, barbiturany, alkohol, benzodiazepiny, potem buprenorfina, amfetamina, ketamina (rekreacyjna), następnie średnio uzależniają kannabinoidy(marihuana), na samym końcu stawki LSD, MDMA/ecstasy i coś tam jeszcze.

 

Trzeba też rozróżnić uzależnienie fizjologiczne(zespół abstynencyjny), a uzależnienie psychiczne(chęć ponownego spożycia). Generalnie panuje zgoda co do tego, że psychodeliki (LSD, grzybki psylocybinowe, ibogaina, DMT itd.) nie wywołują uzależnienia fizjologicznego. Marihuana prawdopodobnie też , w znikomym stopniu. Ryzyko stanowi natomiast uzależnienie psychiczne, które występuje praktycznie przy każdej "fajnej" substancji psychoaktywnej ale to w dużej mierze zależy od podatności osobniczej, predyspozycji. Co do amfetaminy to w środowiskach naukowych toczą się batalie i jest sporo kontrowersji czy aby, na pewno uzależnia ona fizjologicznie. Psychicznie na pewno. Co do tytoniu to najnowsze badania sugerują, że to nie nikotyna uzależnia (więc wszystkie nicorety, niquitiny poszłyby do hasioka ) tylko alkaloidy harmalinowe zawarte w dymie tytoniowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jeśli chodzi o alko, to informacja na ulotce rekomenduje ograniczenie spożycia alkoholu, ponieważ może zmniejszać tolerancję alkoholu a nadmierne spożycie alkoholu może obniżać próg drgawkowy.

 

Powiedzmy sobie szczerze.

Alkoholu nie powinno się łączyć PRZEDE WSZYSTKIM z lekami o działaniu sedatywnym/anksjolitycznym/wpływających depresyjnie (hamująco) na ośrodkowy układ nerwowy- czyli mam tu na myśli wszelkiego rodzaju barbiturany(fenobarbital), benzodiazepiny(alprazolam[Afobam, Zomiren, Xanax], klonazepam, diazepam[Relanium], klorazepat [Cloranxen, Tranxene], lorazepam[Lorafen], bromazepam[sedam], midazolam[Dormicum] itp.), opioidowe środki p/bólowe- np. tramadol, z-drugs (np. zolpidem[Nasen, Polen, Onirex, Stilnox], zopiklon[imovane, Senzop]), neuroleptyki o profilu sedatywnym- promazyna, per(n)azyna, kwetiapina, olanzapina, klozapina itp. Te substancje wzajemnie nasilają swoje działanie uspokajające, p/lękowe, sedację. W skrajnych przypadkach może doprowadzić to do depresji ośrodka oddechowego, a w dalszej konsekwencji , do zgonu.

Oczywiście ograniczam się tylko do podwórka psychiatrycznego.

 

Jeżeli chodzi o antydepresanty.

SSRI nie wchodzą bezpośrednio w interakcje z alkoholem. Na ulotkach dołączonych do większości z nich znajduje się ostrzeżenie sformułowane w ten sposób, że "nie zaleca się" albo "niewskazane" jest łączenie ich z alkoholem. Dlaczego? Bo alkohol może nasilać ich działanie(albo raczej one alkoholu), powodować upośledzenie zdolności oceny sytuacji, myślenia oraz zdolności psychomotorycznych. Ale to się tyczy generalnie wszystkich leków wpływających w jakiś sposób na oun i jest to regułka książkowa, która ma zabezpieczyć koncerny farmaceutyczną przed falą pozwów sądowych, gdyby jednak a nuż, pech, i ktoś się przekręcił przy braniu antydepów i obaleniu paru browarków.

 

Tutaj pierwsza z brzegu wypowiedź psychiatry, która pisze, że SSRI są najbezpieczniejszą grupą antydepresantów jeżeli chodzi o łączenie z alkoholem.

http://portal.abczdrowie.pl/pytania/leki-przeciwdepresyjne-z-grupy-ssri-a-alkohol

 

Z innymi grupami antydepresantów bym postępował ostrożniej, ale też nie ma tragedii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lord Kapucyn

bardzo lubię Twoje wywody (zastanawiam się kim Ty jesteś z profesji? ;) ) - zawsze dają mi do myślenia i prowokują do głębszego zapoznania się z tematem :szukam:

Osobiście wiem, że alkohol uzależnia bardzo i szybko (zwłaszcza kobiety) i to zarówno fizjologicznie jak psychicznie.

Z nikotyną też mam doświadczenie (paliłam przez ok. 10 lat, rzuciłam na lat 20 i znów zaczęłam w depresji).

Z maryśką miałam kilka spotkań, ale nie działa na mnie rozweselająco, więc ją pożegnałam.

Psychotropy z grupy SSRI dały mi ostatnio mocno w kość :evil: (stąd ten wątek)

Z innymi specyfikami nie miałam do czynienia, choć nieraz w dołach o nich myślałam.

 

Podsumowując - alkohol jest najlepiej znaną mi używką :mrgreen: i dlatego jego boję się najmniej, choć może bardzo się mylę :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z maryśką miałam kilka spotkań, ale nie działa na mnie rozweselająco, więc ją pożegnałam.

 

To zależy w dużej mierze od s&s- nastawienia, czasu, miejsca, otoczenia, towarzystwa, także od jakości surowca, od danej odmiany, zawartości metabolitów wtórnych itd. Ale przede wszystkim od tego co mamy w "środku". Marihuana nie jest co prawda typowym psychodelikiem, ale jednak mimo wszystko bazuje na tym, czerpie pożywkę z tego co kryje się w naszym umyśle- z naszych przemyśleń, emocji, lęków, obaw, przeżyć, przeszłych doświadczeń. No i poza tym zależy to od reakcji osobniczej, predyspozycji indywidualnych. Na mnie prywatnie sałata działa wybitnie rozweselająco, poprawiająco nastrój, śmiechowato-głupkowato. Aczkolwiek nie zawsze. Przy mocniejszych partiach mam loty mistyczne, filozoficzne, spychologiczne, poddaję się intropsekcji, robię sobie autoterapię in vivo, bez cenzury. Ma to niewątpliwie dobry potencjał do pracy psychoterapeutycznej. Nie dziwię się, że naukowcy prowadzą badania w niektórych krajach nad zastosowaniem tego typu specyfików w przepracowywaniu zab. psychicznych. Aczkolwiek nie dla wszystkich takie zabawy, bo psychodeliki u predysponowanych osób mogą ujawnić psychozę, która była wcześniej w uśpieniu.

 

Psychotropy z grupy SSRI dały mi ostatnio mocno w kość :evil: (stąd ten wątek)

Z innymi specyfikami nie miałam do czynienia, choć nieraz w dołach o nich myślałam.

 

Jest trochę alternatyw- bupropion(Wellbutrin XR) albo tianeptyna(Coaxil), mianseryna/mirtazapina (Lerivon i Remeron odpowiednio), agomelatyna(Valdoxan), wortioksetyna(Brintellix), z imao moklobemid(Moklar, Aurorix, Mobemid). Oprócz tego lamotrygina(Lamitrin). Atypowe neuroleptyki w b. niskich dawkach jak amisulpryd(Solian), sulpiryd czy flupentiksol(Fluanxol), gdzie mają działanie przeciwdepresyjne, antyaustyczne, aktywizujące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzmy sobie szczerze.

Alkoholu nie powinno się łączyć PRZEDE WSZYSTKIM z lekami o działaniu sedatywnym/anksjolitycznym/wpływających depresyjnie (hamująco) na ośrodkowy układ nerwowy- czyli mam tu na myśli wszelkiego rodzaju barbiturany(fenobarbital), benzodiazepiny(alprazolam[Afobam, Zomiren, Xanax], klonazepam, diazepam[Relanium], klorazepat [Cloranxen, Tranxene], lorazepam[Lorafen], bromazepam[sedam], midazolam[Dormicum] itp.), opioidowe środki p/bólowe- np. tramadol, z-drugs (np. zolpidem[Nasen, Polen, Onirex, Stilnox], zopiklon[imovane, Senzop]), neuroleptyki o profilu sedatywnym- promazyna, per(n)azyna, kwetiapina, olanzapina, klozapina itp. Te substancje wzajemnie nasilają swoje działanie uspokajające, p/lękowe, sedację. W skrajnych przypadkach może doprowadzić to do depresji ośrodka oddechowego, a w dalszej konsekwencji , do zgonu.

 

Jeżeli chodzi o antydepresanty.

SSRI nie wchodzą bezpośrednio w interakcje z alkoholem. Na ulotkach dołączonych do większości z nich znajduje się ostrzeżenie sformułowane w ten sposób, że "nie zaleca się" albo "niewskazane" jest łączenie ich z alkoholem. Dlaczego? Bo alkohol może nasilać ich działanie(albo raczej one alkoholu), powodować upośledzenie zdolności oceny sytuacji, myślenia oraz zdolności psychomotorycznych. Ale to się tyczy generalnie wszystkich leków wpływających w jakiś sposób na oun i jest to regułka książkowa, która ma zabezpieczyć koncerny farmaceutyczną przed falą pozwów sądowych, gdyby jednak a nuż, pech, i ktoś się przekręcił przy braniu antydepów i obaleniu paru browarków.

 

Tutaj pierwsza z brzegu wypowiedź psychiatry, która pisze, że SSRI są najbezpieczniejszą grupą antydepresantów jeżeli chodzi o łączenie z alkoholem.

http://portal.abczdrowie.pl/pytania/leki-przeciwdepresyjne-z-grupy-ssri-a-alkohol

 

Z innymi grupami antydepresantów bym postępował ostrożniej, ale też nie ma tragedii.

 

Powiem tak:

na razie nie miałam potrzeby przyjmowania zbyt wielu leków (antykoncepcja, alergia, coś na trawienie i SSRI) i dlatego pozwalałam sobie na alko. Chyba zachowuję się jeszcze w granicach zdrowego rozsądku (choć pewnie nie wg wszystkich).

Teraz SSRI odstawiłam nie dlatego, że wolę alko, tylko dlatego, że SSRI nie spełnia moich oczekiwań. Alko teraz mi służy, ale boję się jego depresyjnych skutków w dłuższym czasie. Chcę wspomagać się czymś innym, ale na razie błądzę we mgle...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj SSRI bez alkoholu. :)

 

Zrób eksperyment i wytrzymaj 7dni bez alkoholu.

 

Jak już pisałam wcześniej brałam SSRI bez alkoholu kilka lat.

Teraz nie biorę żadnych leków.

Nie jestem alkoholiczką i mogę bez problemu wytrzymać bez niego 7 dni :) Tylko po co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×