Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jego rodzice mnie nienawidza


Rekomendowane odpowiedzi

Dobry wieczor,

 

Jestem w zwiazku z moim chlopakiem od prawie trzech lat. On jest Wlochem, ma 33 lata, ja mam 28 lat. Od poltora roku mieszkamy razem, obydwoje na obczyznie. Przeprowadzilam sie do niego po studiach, musielismy zdecydowac co zrobic, aby byc razem, dla niego nauka polskiego bylaby duzo trudniejsza niz dla mnie nauczenie sie jezyka francuskiego, w kraju, w ktorym mieszkamy obecnie. Na to sie wiec zdecydowalismy. On ma dobra prace, a ja ucze sie jezyka i szukam zajecia, jest to jednak wyjatkowo trudne tutaj dla obcokrajowca i nie wiem jak dlugo to potrwa. Do niedawna mialam prace, musialam z niej jednak zrezygnowac ze wzgledu na prawo podatkowe (pracowalam dla polskiej firmy). Nie mamy problemow finansowych, moj chlopak dobrze zarabia i nie mam z jego strony zadnej presji, zeby pracowac juz teraz. To problem raczej dla mnie, rzecz jasna, mam duze kompleksy zwiazane z tym, ze tej pracy jeszcze nie znalazlam i ze moja znajomosc jezyka nie jest jeszcze na tyle dobra, zeby udalo mi sie takowa znalezc. Chwilami jest mi bardzo ciezko, ale on mnie wspiera. To tak w ramach wstepu.

 

Jestesmy w sobie bardzo zakochani i zdecydowalismy sie pobrac za dwa lata (po 5 latach zwiazku). Postanowilismy powiedziec o tym rodzicom, o ile moi zareagowali pozytywnie, to reakcja jego rodzicow przekroczyla moje najsmielsze oczekiwania. W dniu, gdy przekazalismy informacje nie powiedzieli nic, natomiast nastepnego dnia, "zamkneli sie ze mna" w kuchni i rzucili sie na mnie obydwoje mowiac, ze nie moge za niego wyjsc, poniewaz jestem niedojrzala (bo nie mam pracy), obrazalska (chyba tylko ze wzgledu na to, ze jestem polka i nie jestem tak ekspresywna jak oni) i wiele innych rzeczy. Jego mama zasugerowala posrednio, ze chce za niego wyjsc, zeby go wykorzystac finansowo. Chcieli, abym nic mu nie powiedziala o tej rozmowie (ktora uslyszal w calosci bedac w pokoju obok). Postanowilismy tego wieczoru nie reagowac, po powrocie jestem zupelnie zalamana, ciagle placze i nie wiem co z tym zrobic.

Jakby tego bylo malo, moj chlopak zadzwonil do nich pare dni temu (robi to zazwyczaj co tydzien) i przy tej okazji jego rodzice wyskoczyli, ze oni od tygodnia nie spia i sie martwia o niego, ze ja go szantazuje slubem, ze nie mozemy sie pobrac, bo nie mam pracy i w ogole to po slubie na pewno go zostawie i zabiore mu wszystkie pieniadze, a on zostanie bez niczego.

On nie kontynuowal tematu i zaprzestal z nimi rozmowy.

 

W ogole nie spodziewalam sie takiej reakcji, poniewaz do tej pory bylismy w - jakby sie wydawalo - dobrych stosunkach. Rozmawialismy regularnie, nazywalam ich rodzicami, odwiedzalismy sie czesto. Podejrzewam, ze usnuli swoje teorie na podstawie rzeczy, jakie mi kupil na przestrzeni czasu (telefon komorkowy, aparat fotograficzny, zaplacil rowniez za operacje, ktora musialam przejsc). Zaznaczam, ze nigdy na takie prezenty nie nalegalam i robie ze swojej strony wszystko, zeby odwdzieczyc sie za to, jaki dobry jest dla mnie (gotuje, prasuje, sprzatam, przygotowuje ubrania do pracy, zalatwiam sprawy w urzedach, opiekuje sie nim, aktywnie szukam pracy i ucze sie jezyka - wszystko, co jest w mojej mocy).

Jego rodzice to typowa wloska rodzina, wtracajaca sie w prywatne sprawy i dosc kontrolujaca, on ciagle musi walczyc o swoja niezaleznosc. Bywaja rowniez paranoiczni. Jest jednak calkowicie po mojej stronie. Ja jednak nie wiem co zrobic. O slubie nawet juz nie mysle, wiem, ze go przelozymy, nie chcialabym w dniu slubu myslec o jego rodzicach i takiej sytuacji (zreszta jego matka zasugerowala, ze rozwalilaby caly slub).

 

Nie chce przy nim plakac i obciazac go moja depresja, wiem, ze jego to rowniez dotknelo. Teraz jest w delegacji, wiec puscily mi nerwy i placze non stop. Jest mi strasznie przykro, nie umiem sobie wyobrazic, ze mialabym miec w rodzinie kogos, kto uwaza mnie, za manipulatorke i materialistke. W dodatku brak pracy, ani nawet odpowiedzi, ze strony potencjalnych pracodawcow kompletnie rujnuje moge ego.

 

Bardzo chcialabym otrzymac jakas porade, wsparcie, poniewaz nie mam sie do kogo zwrocic. Jestesmy w tym kraju sami, nie chce sprawiac przykrosci moim rodzicom, opowiadajac im o calym zajsciu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cos mi nie gra w Twoim poscie. Z jednej strony to tak podkreslasz jak chcesz byc niezalezna, z drugiej jakies wymyslone powody podajesz. Zwolnilas sie z powodu podatku, a niby w czym to problem? Tak samo piszesz o tym ze on Ci daje prezenty, a niby niczego nie oczekujesz. Skoro nie oczekiwalas bylo ich nie brac. Ja bylam z bogatym facetem i złotowki od niego nie wziełam, to jest niezaleznosc, a nie to ze facet pracuje na Ciebie i finansuje ;) Jestes po prostu utrzymanka, tyle ze jak jemu z tym dobrze, to nie widze problemu. Facet ma 33 lata chyba sam o sobie decyduje i co zobi ze swoja kasa czy utopi w wc czy wyda na sztuczne cycki dla swojej panny, jego sprawa, rodzicom nic do tego. Chyba umie im to powiedziec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, bez przesady, przy wspólnym życiu przez kilka lat, kupno telefonu czy aparatu to nie jest jakieś nie wiadomo co. Jak by jej kupił kwiatka to też ma się bronić, że nic od niego nie chce? :D Żyjąc razem jest to chyba normalne, że się wzajemnie coś sobie kupuje i ma się "wspólny wór"

 

oldtimer, najlepsze rozwiązanie jakie widzę w Twojej sytuacji to danie sobie spokoju z pobieraniem się. Po co Ci to? Lepiej się nie pakować w żadne bagienko, a tym bardziej w takie z jakim masz do czynienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww - Jesli jestes zainteresowana - mialam wlasna dzialalnosc gospodarcza i tworzylam kursy jezykowe przez internet. Od kiedy jestem zarejestrowana w Belgii, podatek od dzialalnosci musze placic tu, a wynosi on tyle, ile zarabialam. To tak w ramach ciekawostki. Byc moze masz racje, ze nie powinnam byla przyjmowac prezentow. Wydawalo mi sie to swego czasu normalne, zreszta ja chetnie obdarowuje bliskich i nie widzialam nigdy w tym nic zlego. Mozliwe, ze to byl blad. Rzeczywiscie, trzymajac sie terminologii, jestem obecnie jego utrzymanka. Moge tylko liczyc na to, ze ktos mnie w koncu zatrudni. W kazdym razie dzieki za odpowiedz.

 

Evia - Rozwazam to. Caly ten pomysl ze slubem wydaje mi sie teraz pozbawiony wiekszego sensu. Glownym celem jest odzyskanie niezaleznosci finansowej i jako takiego mniemania o sobie. Nie spodziewalam sie, ze tak sie to wszystko potoczy, gdy decydowalam sie na przeprowadzke. Dziekuje Ci za odpowiedz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Glownym celem jest odzyskanie niezaleznosci finansowej i jako takiego mniemania o sobie.

 

No i najlepiej byłoby właśnie tego się teraz trzymać. W międzyczasie możesz obadać sytuację.

Może to i dobrze, że właśnie tak wyszło, przynajmniej już wiesz z jaką rodzinką masz do czynienia i nie obudziłaś się po fakcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zasadniczo martwi fakt jego biernosci wzgledem postawy starzykow, 'postanowilismy nie reagowac','nie kontynuowal tematu'. jest doroslym niezaleznym finansowo chlopcem, powinien dac grzecznie (w fazie poczatkowej sprzeciwu) acz dosadnie im do zrozumienia, zeby nie wtykali nosa w nieswoje sprawy. albo jest miekkim jak faja syneczkiem rodzicow albo sie czesciowo z nimi zgadza, stad brak reakcji. tak czy siak warto przemyslec decyzje o zaslubinach, bo sie mozesz wpakowac w niezle bagno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, bez przesady, przy wspólnym życiu przez kilka lat, kupno telefonu czy aparatu to nie jest jakieś nie wiadomo co. Jak by jej kupił kwiatka to też ma się bronić, że nic od niego nie chce? :D Żyjąc razem jest to chyba normalne, że się wzajemnie coś sobie kupuje i ma się "wspólny wór"

 

oldtimer, najlepsze rozwiązanie jakie widzę w Twojej sytuacji to danie sobie spokoju z pobieraniem się. Po co Ci to? Lepiej się nie pakować w żadne bagienko, a tym bardziej w takie z jakim masz do czynienia.

moze jestem dziwna ale mi nie zalezy na prezentach od facetow, mam swoja kase i jak chce to sobie kupuje. Tyle,ze w dziesiejszych czasach 90% zwiazkow sie rozpada, pozniej beda te kwiatki i aparaty kroic na pol w ramach podzialu majatku, albo jak w Pl przypadek tej celebrytki co facet zainwestował w jej silikony cyckonowe i pozniej sie domagal w sadzie ich zwrotu :mrgreen::shock::mrgreen::time:

 

oldtimer, nie wiem, nie orientuje sie w pracy poza Pl,pewnie masz racje z tym podatkiem. Ale to mozesz pracowac u kogos. Jak sie chce to sie znajdzie prace. Pytanie czy jego rodzice mu daja te kase, bo podkreslam jak nie daja, to jego kasa i nic nie maja do powiedzenia. I to jego zadanie zeby ich uswiadomic. Gorzej jak dali, bo maja prawo mu wtedy wytknac. Natomiast chyba facet 33 letni nie musi sie słuchac mamusi, bo z nia nie bedzie mieszkał ani zakladal rodziny. Czasami trzeba wprost powiedziec wokol osobom swoje zdanie bo inaczej tylko poprzez dyplomacje i zle pojmowana uprzejmosc brnie sie glebiej w niedomowienia. 33 letni dorosły facet nie musi sie tlumaczyc ze swoich wydatkow, niech teraz ustawi rodzine bo po slubie to do przyslowiowego garnka sie beda Wam wtracac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

 

to i ja opiszę swój problem, który zdaje mi się dosyć podobny.

 

Jesteśmy z żoną 2 lata po ślubie. Ona raz na jakiś czas miewa humory na zasadzie

- "nienawidzę twoich rodziców. robią wszystko by nas skłócić"

- "rozejdźmy się, ja wiem że ty razem z nimi do tego dążysz" (gwoli ścisłości, rozmawiam z rodzicami może raz na miesiąc, zazwyczaj o jakiś bzdurkach)

- miesiąc przed Wielkanocą - "nie zaprosili mnie jeszcze, ja nigdzie nie jadę, jedź sam ja poszukam jakiegoś jajeczka dla bezdomnych i samotnych". ..

- "nigdy nie będziemy nic mieli, bo oni nie zechcą nam pomóc" (dodam, że oboje mamy tyle lat co III RP, zarabiamy razem około 7 tysięcy/miesiąc i mamy dwa samochody warte ca. 20 tysięcy złotych/każdy - wiadomo, milionerami nie jesteśmy ale chciałbym, by każdy żył w takiej "biedzie")

- i tym podobne, jakże miłe sercu i pocieszające wypowiedzi.

 

jak zapewne mogliście wykoncypować z powyższych wypowiedzi, szanowna ślubna miewa pretensje o to, że rzekomo moi rodzice jej nienawidzą i robią wszystko by nas skłócić. Nie potrafi przyjąć najmniejszej krytyki (ba, nawet za krytykę potrafi uważać sytuację, gdy ktoś ma inne zdanie niż ona). Potrafi robić karczemne awantury u moich rodziców, po czym stwierdza, że to ja sprowokowałem sytuację (bywam porywczy to fakt, lecz przechodzi mi po 2-3minutach).

 

Moi rodzice mają do żony stosunek neutralny, z naciskiem raczej na pozytywny - inna sprawa, że nie są osobami, które jakoś nadmiernie wyrażają swoje emocje, w przeciwieństwie na przykład do jej dziadków. Cóż, różni są ludzie.

 

Nie potrafię zrozumieć Jej zachowania. Tego rodzaju wypowiedzi na pewno nigdy nie padły z moich ust w stosunku do rodziców/dziadków żony.

tak swoją drogą dodam mały szczególik, może to w czymś pomoże - w jej domu rodzinnym panował (i panuje nadal) dziwny układ rodzinny - ojciec mieszkał oddzielnie (prowadził mały zakład produkcyjny 30 kilometrów dalej), a matka z babcią i dziadkiem (swoimi rodzicami) wychowywały żonę i jej brata. Wizyty u ojca były raz na tydzień.

 

co to jest? co ja robię nie tak? Mnie już to wykańcza nerwowo, nie jestem w stanie pracować, czasem nie mam siły wstać z łóżka - ale jestem facetem więc wolę działać niż się zamartwiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fiodor_dostoyevski, zona robi z igły widły. Postaw sie jej i tyle,powiedz ze niech sobie szuka tego jajeczka dla bezdomnych a Ty spedz swieta z rodzicami. Czasami trzeba nosic spodnie w zwiazku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak swoją drogą dodam mały szczególik, może to w czymś pomoże - w jej domu rodzinnym panował (i panuje nadal) dziwny układ rodzinny - ojciec mieszkał oddzielnie (prowadził mały zakład produkcyjny 30 kilometrów dalej), a matka z babcią i dziadkiem (swoimi rodzicami) wychowywały żonę i jej brata. Wizyty u ojca były raz na tydzień.
Wg mnie to właśnie ten "szczególik" jest sednem całego problemu. Tak to wygląda, jakby Twoja żona projektowała na Wasze małżeństwo swoje lęki z dzieciństwa, gdy tata zostawił mamę, brata i ją (może jej tata porzucił rodzinę za namową swoich rodziców i dlatego Twoja żona posądza o knowania Twoich rodziców?). Lęk przed porzuceniem (i stres z nim związany) może być tak silny, że podświadomie prowokuje Cię do tego, byś ją zostawił, by (paradoksalnie) stres związany z tym lękiem zniknął... by dłużej nie męczyć się niepewnością i "zaznać ulgi" przy porzuceniu.

 

Jeśli tak rzeczywiście jest, to pomocna byłaby psychoterapia dla żony. Pozostaje kwestia, jak ją namówić.

Może przy następnej sytuacji, gdy zacznie Cię prowokować, to powiedz jej "nie jestem Twoim tatą, by Cię zostawić"? Lub łagodniej, gdy jest spokojna spróbuj nakierować ją na to, że posądza Ciebie i Twoich rodziców o czyn, który popełnił wobec niej jej tata?

Jeśli faktycznie o to chodzi, że żona projektuje na Wasze małżeństwo lęk z dzieciństwa, to wg mnie jedno jest pewne - żona tak długo będzie podświadomie prowokowała do rozpadu małżeństwa, aż faktycznie przekroczy Twoją granicę wytrzymałości i faktycznie odejdziesz. Dlatego trzeba działać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki za odpowiedz. wg mnie w jej rodzinie to nie bylo tak ze tato porzucil rodzine - po prostu babcia (matka matki) mocno chciala miec corke przy sobie wraz z wnukami (tak wiem ze to chore) i nawet do tej pory razem mieszkaja...

najgorsze są inne nienormalne zachowania

- ciągłe twierdzenie ze ją zdradzam/chodzę do burdeli (nie wiem kiedy miałbym to robić praktycznie wiekszosc czasu spedzamy ze sobą razem, także ze znajomymi, ja jak zaliczę raz na rok wyjazd z kumplami to jest dobrze)

- - wybuchy złości, agresji - krzyki np o 23 w nocy, walenie w rury cieplne w domu

- - obrzucanie błotem innych - tekstami "głupia dz***ka, s**a" oczywiście nie bezpośrednio w twarz tylko w rozmowach ze mna. - jeżeli ktoś myśli inaczej niż ona

- ciągłe przekonanie o własnej racji - tylko ja mam rację, a inni co najwyżej mnie krytykują i robią to złośliwie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fiodor_dostoyevski, chyba widziały gały co brały? Dla mnie to Ty jestes jakies ciepłe kluchy w tym zwiazku ze baba tak Ci na głowe wchodzi...w ogole dziwie sie ze to wytrzymujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fiodor_dostoyevski, "uzasadniony powód" ojca do opuszczenia rodziny lub "przegnanie" go przez zaborczą teściową, nie musi negować faktu, że Twoja żona mogła poczuć się porzucona przez ojca.

Ciekawi mnie, jaką rolę w tej rodzinie pełnił dziadek żony. Jeśli również był w jakiś sposób nieobecny i np. zostawił babcię, to ona teraz swój żal przelewa na córkę i wnuczkę. Może z tego powodu w tej rodzinie funkcjonuje niepisane prawo "mężczyzna to człowiek drugiej kategorii", co przekłada się na schemat rodzinny, w którym "mężczyzna ma spłodzić dziecko (ku <> babci, która chce wnuków :? ) i wtedy ma się podporządkować albo zostaje przegnany". :roll:

 

Co do zachowań Twojej żony wobec Ciebie, myślę że nie powinieneś zadręczać się pytaniami "co ja robię źle". Wg mnie źródłem problemu nie są Twoje zachowania, a to, co żona przeżyła i co przyswoiła ("rozwiązywanie" konfliktów agresją, np. poprzez wyzwiska) w domu rodzinnym. Może żona doświadczając w domu rodzinnym dominacji babci, odreagowuje teraz na Tobie?

 

 

Jak reagujesz na agresję żony? Co robisz w takich sytuacjach?

Częściowo się przychylam do zdania agusiaww - tzn. warto stanowczo, ale spokojnie wyrażać niezgodę na wyzwiska czy awantury wraz z propozycją rozmowy na spokojnie. Np. taki komunikat: "nie będę wysłuchiwał twoich wyzwisk, możemy porozmawiać, gdy oboje się uspokoimy" poparty wyjściem do drugiego pokoju czy w inne miejsce, gdzie będziecie mogli oddzielnie od siebie się uspokoić.

Niestety, jest bardzo prawdopodobne, że to wyjście do drugiego pokoju jeszcze bardziej rozzłości żonę, ale tego typu rozwiązanie ma ten plus, że wyznaczając granice zachowań, których nie akceptujesz, będziesz w zgodzie ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×