Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brzydota


owsik

Rekomendowane odpowiedzi

khaleesi, hej kurfa...czytaj ze zrozumieniem!
chcesz mnie skumać z owsikiem i twierdzisz, ze nie mam co liczyć ja o tym pisze bo sobie doczytałam wczesniej takie zdanie napisane przez jedną osobke nie miałam czasu a teraz czytam wszystko po kolei a Ty o czym piszesz ? Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, hej kurfa...czytaj ze zrozumieniem!
chcesz mnie skumać z owsikiem i twierdzisz, ze nie mam co liczyć ja o tym pisze co tu ktoś o mnie wpisał bo sobie doczytałam wczesniej nie miałam czasu a Ty o czym ?
tys sie czegos nacpala?:)

 

Pisze ze nie mozesz liczyc na to zeby on sie ogarnal:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

owsik nie jest źle. Zwabiłeś do tematu tyle samic, nawet całkiem urodziwych. W dodatku niektóre zdążyły się prawie lub całkiem otwarcie pokłócić...

 

niektore zdazyły sie pokłocic z Owsikiem, co dowodzi ze odstrasza on nie tylko wygladem. A w ogole to mialam nadzieje, ze temat zdechł, ale ni hu hu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie moja sympatia spadła na 7 miejsce na liście priorytetów, bo praca, szkoła, fanklub, kurs tańca, terapia, koncerty. Bardzo lubię chłopaka i chcę się z nim lepiej poznać, ale lepiej i pewniej się czuję mając swoje życie i swoje pasje, które mogę realizować sama i z osobami podzielającymi te zainteresowania.
I słusznie moim zdaniem. Lokowanie wszystkiego w jednym, zwłaszcza w czymś tak zawodnym jak człowiek, to najprostsza droga do zostania z niczym. Przy okazji wyrazy współczucia, dla takiego obiektu wszelkich inwestycji, bo życie pod taką presją, musi być dość przytłaczające...ale w sumie, co tam kto lubi.. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie moja sympatia spadła na 7 miejsce na liście priorytetów, bo praca, szkoła, fanklub, kurs tańca, terapia, koncerty. Bardzo lubię chłopaka i chcę się z nim lepiej poznać, ale lepiej i pewniej się czuję mając swoje życie i swoje pasje, które mogę realizować sama i z osobami podzielającymi te zainteresowania.
I słusznie moim zdaniem. Lokowanie wszystkiego w jednym, zwłaszcza w czymś tak zawodnym jak człowiek, to najprostsza droga do zostania z niczym. Przy okazji wyrazy współczucia, dla takiego obiektu wszelkich inwestycji, bo życie pod taką presją, musi być dość przytłaczające...ale w sumie, co tam kto lubi.. :roll:

 

Ja osobiście uważam, że mimo wszystko to partner powinien być naszym najlepszym przyjacielem i z nim powinniśmy chcieć dzielić najwięcej chwil. Owszem, trzeba mieć własne życie i własne pasje, nie neguję tego - ale uciekać specjalnie? To nie dla mnie. Wieczorem, gdy przychodzę do domu, to partner tam jest i to jest najcenniejsza chwila dnia, gdy można się z nim tym podzielić, co się robiło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lucy1979, otóż mylisz sie, w realu Owsik ma przyjaciółki, które go lubią, więc nie o osobowość chodzi, a ja z nim czasem pisze na facebook i moge przyznać, ze to spoko gościu, można pożartować i pogadać na wiele tematów np. ja mu mędzę o kobiecych stopach, on mi o swoim wyglądzie hehe :mrgreen:

nie no ale nie tylko o jego wyglądzie można z nim pogadać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serafe81, dlatego napisałam co kto lubi. Chociaż szczerze mówiąc kompletnie nie rozumiem takiego stanowiska, ani priorytetowego traktowania relacji z ludźmi czy jakimś jednym wybranym człowiekiem, który w każdej chwili może kopnąć nas w dupę, ani łączenia przyjaźni z partnerstwem, związkiem ( seksem) bo przyjaźń nie polega na segregowaniu, że z tym, a tym przyjacielem powinnam spędzać jak najwięcej czasu, ani na zazdrości czy na końcu przyjaźni na skutek tego, że mój najlepszy przyjaciel wczoraj spotkał się ze swoim byłym przyjacielem, albo innym przyjacielem czy uprawiał seks z kimś innym niż ja. Przyjaźń z kimś polega m.in na tym, że człowiek potrafi się cieszyć szczęściem przyjaciela, które np może polegać na tym, że owy przyjaciel wczoraj coś zaliczył i jest zadowolony. Można by zapytać ile zdeklarowanych przyjacioło-partnerów byłoby uszczęśliwionych takim przebiegiem "przyjaźni" i jak długo...:bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, o kurde, nie wierzę kogo ja tu widzę.. :yeah: :)

 

Ale, że co? że są małżeństwem, mają legalne "skoki w bok" i dalej są razem? No przyznam, to szczena mi opadła :o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serafe81, dlatego napisałam co kto lubi. Chociaż szczerze mówiąc kompletnie nie rozumiem takiego stanowiska, ani priorytetowego traktowania relacji z ludźmi czy jakimś jednym wybranym człowiekiem, który w każdej chwili może kopnąć nas w dupę, ani łączenia przyjaźni z partnerstwem, związkiem ( seksem) bo przyjaźń nie polega na segregowaniu, że z tym, a tym przyjacielem powinnam spędzać jak najwięcej czasu, ani na zazdrości czy na końcu przyjaźni na skutek tego, że mój najlepszy przyjaciel wczoraj spotkał się ze swoim byłym przyjacielem, albo innym przyjacielem czy uprawiał seks z kimś innym niż ja. Przyjaźń z kimś polega m.in na tym, że człowiek potrafi się cieszyć szczęściem przyjaciela, które np może polegać na tym, że owy przyjaciel wczoraj coś zaliczył i jest zadowolony. Można by zapytać ile zdeklarowanych przyjacioło-partnerów byłoby uszczęśliwionych takim przebiegiem "przyjaźni" i jak długo...:bezradny:

No cóż, to co piszesz, to dla mnie nie jest przyjaźń. Tylko kumpelstwo. Przyjaźń to dla mnie szacunek do drugiej osoby, chęć dzielenia się z nią swoimi przeżyciami, głębokie zrozumienie. A miłość to przyjaźń z dodatkiem elementu wyłączności erotycznej. Nie potrafię zbyt dobrze tego wyjaśnić, wyszłaby z tego książka... ale nie rozumiem związków, gdzie ludzie żyją swoim życiem, ukrywają swoje prawdziwe uczucia przed tym drugim, czują, że muszą go/ją oszukiwać i lepiej bawią się bez niego... To nie ma sensu, to nie jest miłość, ani związek. Może to dlatego, że już jestem stara i mam za sobą parę związków. Dla mnie jednak miłość to właśnie poczucie, że to z tym człowiekiem chcesz BYĆ. Czyli toczyć swoje życie, uprawiać wiele swoich (i wspólnych) pasji, kochać się. A nie tylko uprawiać z nim od czasu do czasu seks, a do rozmów mieć koleżanki i kolegów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja znam malzenstwo ktore tak funkcjonuje juz od ok 20 lat , wiec to jest mozliwe.

 

Znałam takich wiele. Później moje postrzeganie się zmieniało, bo zawsze się okazywało, ze mają jakieś brudy.

 

Ale, że co? że są małżeństwem, mają legalne "skoki w bok" i dalej są razem? No przyznam, to szczena mi opadła :o

 

Niby są, ale jest to w pewnym sensie tabu

Poza tym większość społeczeństwa uważa, że taki związek to nie związek i nie ma w nim miłości

 

 

 

 

Może to dlatego, że już jestem stara i mam za sobą parę związków. Dla mnie jednak miłość to właśnie poczucie, że to z tym człowiekiem chcesz BYĆ. Czyli toczyć swoje życie, uprawiać wiele swoich (i wspólnych) pasji, kochać się. A nie tylko uprawiać z nim od czasu do czasu seks, a do rozmów mieć koleżanki i kolegów.

 

Kurczę, a mi właśnie moje doświadczenie i obserwacje podpowiadają, że lepiej jednak jest to rozgraniczyć.

Wszystkiego i tak nigdy mieć nie będziemy

Zresztą jak się mówi "co jest do wszystkiego to jest do niczego"

W takim razie chyba dostosowywać pojedyncze funkcje :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to dlatego, że już jestem stara i mam za sobą parę związków. Dla mnie jednak miłość to właśnie poczucie, że to z tym człowiekiem chcesz BYĆ. Czyli toczyć swoje życie, uprawiać wiele swoich (i wspólnych) pasji, kochać się. A nie tylko uprawiać z nim od czasu do czasu seks, a do rozmów mieć koleżanki i kolegów.

Kurczę, a mi właśnie moje doświadczenie i obserwacje podpowiadają, że lepiej jednak jest to rozgraniczyć.

Wszystkiego i tak nigdy mieć nie będziemy

Zresztą jak się mówi "co jest do wszystkiego to jest do niczego"

W takim razie chyba dostosowywać pojedyncze funkcje :D

 

To po co w ogóle być z kimś na stałe? Tylko dla seksu? Dla ekonomii? To smutne, nie chciałabym tak żyć. Po co mi mieszkanie z osobą, do której nie mogę wieczorem przytulić się i opowiedzieć o tym, co mnie boli, co cieszy i wysłuchać tego samego?

No cóż, myślę, że najważniejsze tak czy siak, żeby dobrały się dwie osoby z identycznymi priorytetami, bo gdybyśmy MY miały być parą, byłoby na przykład kiepsko ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjaźń to dla mnie szacunek do drugiej osoby, chęć dzielenia się z nią swoimi przeżyciami, głębokie zrozumienie.
A gdzie tu brak szacunku, że przychodzi do Ciebie Twój przyjaciel/przyjaciółka i Ci opowiada o tym jakie to fajne przeżycia miał/a w łóżku z jakąś tam laską/facetem? :)

 

A miłość to przyjaźń z dodatkiem elementu wyłączności erotycznej.
Jeśli istnieje miłość, to właśnie najwyższą jej formą jest przyjaźń, bo pozbawiona egoistycznego elementu zawłaszczenia drugiej osoby tylko dla siebie. Żeby kogoś kochać, bynajmniej nie trzeba z nim kopulować, a wręcz przeciwnie- tam gdzie w grę wchodzą relacje okołoseksualne i sam seks, to tam tzw.normalni, przeciętni ludzie nie umieją tego ogarnąć, włączają im się czysto odzwierzęce, egoistyczne reakcje, więc jak można mówić o miłości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To po co w ogóle być z kimś na stałe? Tylko dla seksu? Dla ekonomii?

 

Tak

 

To smutne, nie chciałabym tak żyć. Po co mi mieszkanie z osobą, do której nie mogę wieczorem przytulić się i opowiedzieć o tym, co mnie boli, co cieszy i wysłuchać tego samego?

 

Smutne ale prawdziwe.

Po co się łudzić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To po co w ogóle być z kimś na stałe? Tylko dla seksu? Dla ekonomii?

 

Tak

 

To smutne, nie chciałabym tak żyć. Po co mi mieszkanie z osobą, do której nie mogę wieczorem przytulić się i opowiedzieć o tym, co mnie boli, co cieszy i wysłuchać tego samego?

 

Smutne ale prawdziwe.

Po co się łudzić?

 

No coż, znam takie małżeństwa, więc pozwolisz, że pozostanę przy swoim., To prawda, obecnie ludzie są tak egoistyczni, że trudno im to osiągnąć, ale dlaczego godzić się na mniej?

 

 

przez ego » 23 minuty temu

 

Serafe81 napisał(a):

Przyjaźń to dla mnie szacunek do drugiej osoby, chęć dzielenia się z nią swoimi przeżyciami, głębokie zrozumienie.

 

A gdzie tu brak szacunku, że przychodzi do Ciebie Twój przyjaciel/przyjaciółka i Ci opowiada o tym jakie to fajne przeżycia miał/a w łóżku z jakąś tam laską/facetem? :)

 

A miłość to przyjaźń z dodatkiem elementu wyłączności erotycznej.

 

Jeśli istnieje miłość, to właśnie najwyższą jej formą jest przyjaźń, bo pozbawiona egoistycznego elementu zawłaszczenia drugiej osoby tylko dla siebie. Żeby kogoś kochać, bynajmniej nie trzeba z nim kopulować, a wręcz przeciwnie- tam gdzie w grę wchodzą relacje okołoseksualne i sam seks, to tam tzw.normalni, przeciętni ludzie nie umieją tego ogarnąć, włączają im się czysto odzwierzęce, egoistyczne reakcje, więc jak można mówić o miłości?

 

No cóż, na tym właśnie polega miłość, że ludzie dzielą też wspólne wartości. Jeśli chcecie rozmieniać na drobne najbardziej intymną więź między dwojgiem ludzi i oboje się na to godzicie, to i to można nazwać miłością. Jeśli wiecie, że co najmniej jedno z Was wyznaje inne wartości, a mimo to próbujecie je naginać (w którąkolwiek stronę), to nie można tego nazwać miłością. Proste.

NIe oddzielam seksu od miłości, nie potrafię - nie rozumiem osób, które mają szereg partnerów seksualnych i jest im z tym dobrze. OK, nie muszę. Najważniejsze, żeby partner, którego wybiorę, miał takie samo podejście - że ta sfera jest wyjątkowa i zarezerwowana dla jednej osoby. Inaczej wszyscy ucierpią.

PS. Nie jestem katoliczką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No coż, znam takie małżeństwa,

 

Też mi się zdawało, że znam ale rzeczywistość okazała się inna

 

więc pozwolisz, że pozostanę przy swoim.

 

Najprawdopodobniej pozostaniesz przy tym dopóki Twoje obserwacje się nie zmienią, i nie koniecznie tak się musi zdarzyć.

Drobnoustrojów też nie widzimy gołym okiem, co nie znaczy, że nie istnieją.

 

No cóż, na tym właśnie polega miłość, że ludzie dzielą też wspólne wartości.

 

Czyli jeśli ktoś nie wyznaje żadnych wartości to miłość nie istnieje, ponieważ nie można ich dzielić?

No cóż, w sumie to ma sens :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serafe81, nie, miłość nie polega na tym, że kocham kogoś, bo on lubi to samo co ja, czy daje mi to czego ja chcę, to właśnie wzorcowy przykład egoizmu.

 

NIe oddzielam seksu od miłości, nie potrafię - nie rozumiem osób, które mają szereg partnerów seksualnych i jest im z tym dobrze
Ja z kolei kompletnie nie ogarniam jak ludzie mogą nazywać miłością relację, z której aż kipi egoizmem i nie widzieć w tym nic absurdalnego. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No coż, znam takie małżeństwa,

 

Też mi się zdawało, że znam ale rzeczywistość okazała się inna

 

więc pozwolisz, że pozostanę przy swoim.

 

Najprawdopodobniej pozostaniesz przy tym dopóki Twoje obserwacje się nie zmienią, i nie koniecznie tak się musi zdarzyć.

Drobnoustrojów też nie widzimy gołym okiem, co nie znaczy, że nie istnieją.

 

No cóż, na tym właśnie polega miłość, że ludzie dzielą też wspólne wartości.

 

Czyli jeśli ktoś nie wyznaje żadnych wartości to miłość nie istnieje, ponieważ nie można ich dzielić?

No cóż, w sumie to ma sens :D

 

 

Straszny nihilizm prezentujesz. Widziałam upadki małżeństw, w tym swojego. Ale nadal wierzę i wiem, że istnieje coś więcej. Małżeństwa, o których mówię, to długoletnie związki, w których nie brakowało problemów, a mimo to przetrwały i są dobre - ci ludzie nadal zwyczajnie chcą ze sobą być, choć mogliby być z kim innym, bo byłoby ich na to i duchowo i ekonomicznie stać.

Oczywiście, jeśli powiemy sobie, że wszystko jest złe i nie ma nic dobrego na tym świecie, to nic, tylko popaść w depresję albo położyć się i umrzeć. Tylko czy warto?

Brak wartości to też wartość ;-) w sensie ustalonego światopoglądu.

 

przez ego » mniej niż minutę temu

Serafe81, nie, miłość nie polega na tym, że kocham kogoś, bo on lubi to samo co ja, czy daje mi to czego ja chcę, to właśnie wzorcowy przykład egoizmu.

 

Serafe81 napisał(a):

NIe oddzielam seksu od miłości, nie potrafię - nie rozumiem osób, które mają szereg partnerów seksualnych i jest im z tym dobrze

 

Ja z kolei kompletnie nie ogarniam jak ludzie mogą nazywać miłością relację, z której aż kipi egoizmem i nie widzieć w tym nic absurdalnego. :(

 

 

Nie wiem, skąd wniosek, że miłość jest "bo ktoś lubi to samo co ja". Miłość to wymiana - dajemy sobie wzajemnie to, czego chcemy, bo chcemy się wzajemnie uszczęśliwić. Po to jest związek i to uczucie, chcemy uszczęśliwiać drugiego cżłowieka - ale nie za cenę swojego szczęścia. Innymi słowy, może zaistnieć wyłącznie, gdy oboje chcecie tego samego. Jeśli oboje chcecie wyłączności na siebie - to dlaczego ma to być niedojrzałe? I nie, nie jest to zmuszanie kogoś - bo on robi to dlatego, że CHCE. Jeśli CHCĘ być wyłącznie dla mojego partnera, bo nie widzę wartości ani radości w uprawianiu seksu z różnymi partnerami, to czy się zmuszam? Czy on mi to nakazuje? I odwrotnie - ja sugeruję, że chcę monogamii, ale jeśli partner wyznaje inne wartości - jest nam po prostu nie po drodze. Kocham go, więc pozwalam mu odejść, a sama szukam kogoś, kto wyznaje te same wartości co ja. Po co się męczyć? To BYŁBY egoizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×