Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

depresja a nerwica roznice? ja sama nie wiem co mi jest, moja psycholog mowila ze to objawy nerwicy jednak nie czuje zadnej ulgi, kiedy zle sie czuje jak teraz mam wrazenie ze zwariuje nogi robia mi sie ciezkie i mam ochote uciec gdzies daleko , boje sie i czuje sie pusta, jak bemben tak jakbym majaczyla lub byla pod plywem alkocholu, trudno mi jest sie uspokoic kiedy jednak mi sie uda boje sie ze ten stan wroci, prosze o pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze ktos mi powie co jest ze mna.

 

zaczelo sie juz w podstawowce, pani higienistka nazywala mnie lekomanka bo jak tylko mial byc sprawdzian albo jakies pytanie to ja do niej elcialam ze mnie boli glowa albo jest mi niedobrze.

:arrow: codzien od wiekow wstaje rano z bolem brzucha, czasem takim ze nie moge sie wyprostowac,

:arrow: czesto mysle o smierci [np stojac na dworcu zastanawiam sie czy nie skoczyc pod nadjezdzajacy pociag, albo jakac busem marze o tym bysmy mieli wypadek],

:arrow: nigdzie nie wychodze - gdyby nie praca, to pewnie bym nie wychodzila nigdy. jedynie praca mnie zmusza do tego by sie ubrac, umyc, wymalowac. wychodze przed 7 wracam po 15 i zadna sila nie jest w stanie wyciaganc mnie z domu. a jak przychodzi weekend to potrafie wyjsc z domu dopiero w poniedzialek rano do pracy. na poczte kiedys szlam prawie miesiac mimo ze jest jakies 300 m od mojego bloku

:arrow: to ze uwazam ze jestem nikim, ze nikt mnie nie kocha, nikt ze mna gadac nie chce, ejstem gruba, brzydka, beznadziejna, nic mi w zyciu nie wychodzi, itp to standard,

:arrow: ostatnio przez kilka miesiecy drgalo mi oko, zazywalam magnezy, potasy, b6 , nie pomagalo nic. a miaam takie ataki kilka razy na godzine. poszlam do lekarza i mam skierowanie do neurologa, ale oko samo przestalo mrugac... natomiast pojawil sie inny problem, od prawie 2 miesecy "cos " mi siedzi w gardle... jest mi juz tak niedobrze bo ani nie moge tego wypluc, ani wykaszlec wiec polykam... a potem wymiotuje bo mi niedobre po tym... tez dostalam skierowanie do laryngologa,

:arrow: ostatnio ciagle placze, szczegolnie po alkoholu co mi sie nigdy nie zdarzalo. ostatnio w sylwestra przeplakalam cala noc po tym jak sie wzruszylam ogladajac zdjecia z wesela kolezanki...

:arrow: w domu nigdy nie bylam doceniana,zawsze bylam ta gorsza, ktora nic w zyciu nie osiagnie, ktora jest pasozytem, itp

:arrow: mam niemile doswiadczenia z facetami, wlasciwie to zostalam zgwalcona ;/ a zwiazki mi sie nie udaja. faceci mnie zostawiaja,

:arrow: zapomnialabym o jeszcze jednym. odkad pamietam ciagle bolala mnie glowa. do tego stopnia ze wymiotowalam. poszlam do lekarza, dostalam skierowanie do neurologa, mialam tomografie, oczywiscie wszystko wporzadku. bralam jakies leki na migreny... glowa nadal boli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się ,że nie jesteśmy tutaj fachowcami od stawiania diagnoz :smile: ale bazując na swoim doświadczeniu z depresją i nerwicą , na którą się leczę od pół roku to objawy jakie większość z was opisuje są typowymi dla depresji i nerwicy.

Mnie tez ciężko było uwierzyć ,że mam depresję i że objawy , które mam to właśnie ta cholerna deprecha.

Dlatego polecam wizytę u psychiatry lub i psychologa. Leki plus psychoterpaia pozwalają wydobyć się z kokonu niemocy :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim

 

Dobrze ze powstało takie forum bo moge w koncu podzielic sie moim problemem z kims kto ma podobne i mnie pewnie dzieki temu zrozumie. Sadzac powypowiedziach wiekszosci to moja choroba siedzi w glowie a nie jak sadzilem wczesniej w ciele, chociaz glowa to tez ciało :)

Od nie pamiętam juz kiedy ciagle rano wstaje nie wyspany, chociaz czasami spie nawet po 12 godzin bez przebudzania... i tak jestem nie wyspany i czuje sie jak bym w ogole nie spał. Podejrzewam ze to przez to wlasnie ciagle od pobudki do zasniecia chodze przybity, wypalony nie widze sensu zycia, nie moge sie na niczym skupic, jak ktos do mnie mowi to ja nie wiem co on do mnie mowi, nawet najprostrze rzeczy sprawiaja mi trudnosc... dziwi mnie to bo kiedys bylem zupelnie inny ... bylem nadpobudliwy , mialem ochote na doslownie wszystko, tysiac mysli na sekunde wiecznie bylem w ruchu mialem mnustwo znajomych i wiedzialem czego chce... nie wiem dlaczego ale to wszystko sie nagle zmienilo i trwa juz jakies 5 lat... chce to zmienic ale nie wiem jak i w zasadzie co jest przyczyna mojej jak sadze depresji... mam prace, jestem w irlandii , mam tutaj kilku przyjaciół, utrzymuje dobry kontakt z rodzicami ,,, co jest przyczyna tego ze ciągle jestem smutny i czuje w gardle żal.. bez przyczyny... czesto mi sie chce plakac bez powodu. mam 22 lata prawie. Nie mam dziewczyny i nigdy nie mialem, w ogole od niedawna nie interesuje sie w ogole dziewczynami, czesto zadaje sobie pytanie czy ja aby na pewno nie jestem gejem chociaz chlopaki tez mi sie nie podobaja. Po prostu nie mam ochoty na nic , na sex tez nie, ale kiedys zanim to sie zaczelo mialem ciagle ochote na laski, sex itp i wogole mialem jakies cele ktore staralem sie realizowac i jakos sie zyło. teraz zycie jest do bani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

helloł tym piszącym tu

 

naprawdę polecam wizytę u specjalisty. Jeżeli nie psychiatry, to psychologa. On pozwoli wam odpowiedzieć na pytanie co jest z wami. Większość jak podaje swoje objawy i odczucia to są typowe dla depresji. Ale żeby ją stwierdzić to jest potrzebny specjalista. Nie warto się męczyć i zadręczać ,że coś wam dolega. jesteście bardzo młodymi ludźmi i powinniście raczej czerpać radość z młodości a nie myśleć o śmierci, zmęczeniu, smutku. Jeszcze tyle zmartwień przed wami :D

Im szybciej się weźmiecie za siebie tym łatwiej wam będzie wyjść z dołków. Nie wiem czy rodzicie wasi są świadomi waszych dolegliwości, jeżeli nie, porozmawiajcie z nimi. Powinni wam pomóc w dostaniu się do lekarza i zrobieniu badań

życzę zdrówka i optymizmu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no cóż, amalka, ja poszłam za tą radą, czekam na zbliżającą się wizytę, ale dla ludzi około mojego wieku to naprawdę spory problem, porozmawiać o tym z rodzicami. moja matka o niczym nie wie, mimo że mamy 'dobry' kontakt, wszystko się sprowadza do tego, że jestem "leniwa, kapryśna, i się nie uczę", a mam maturę. ostatnio odkrywczo spytała "dlaczego jestem taka smutna", po czym dodała "przecież musisz dobrze napisać maturę, zmień podejście" :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chloe :D gratuluję odwagi. A co do niezrozumienia przez najbliższych, bardzo często jest to norma. Dlatego jeżeli można trzeba samemu podejmować działania, które pozwolą nam wyjść z sytuacji kryzysowej.

Nie rozpaczać jak mi źle, smutno..itd , tylko zrobić coś żeby temu zapobiec :smile:

Życzę dużo zdrówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich serdecznie, jestem tu nowy i chciałbym opisać swoją "Przygodę". Zacznę od początku. Dawno temu(4lata) zrobiło mi się na ramieniu znamię, trochę mnie to zaniepokoiło ale zamiast iść do lekarza to jak debil coraz bardziej się nakręcałem, że to czerniak, tkwiło to w mojej podświadomości.Nieźle się załatwiłem :(, 3 tygodnie temu dopadło mnie coś co można nazwać depresją, a myśl o czerniaku jeszcze bardziej mnie dobijała, nie mogłem normalnie funkcjonować, smutek, apatia, brak chęci do czegokolwiek, lęki, totalna załamka, siedziałem godzinami przed kompem czytając i o czerniakach o rokowaniach - jak wiadomo czerniak późno rozpoznany w 95 przypadków znaczy śmierć . Byłem przekonany, że niebawem umrę, że czeka mnie ciężkie leczenie itd. W zeszłym tygodniu postanowiłem pójść do dermatologa specjalisty - co będzie to będzie, Pani dr stwierdziła "Brodawka łojotokowa barwnikowa" :). Chyba nie muszę opisać swojej radochy, deprecha minęła ale tylko na 2 dni:( Teraz znowu jest już nie taka ciężka ale mimo tego, że jak sądziłem jej podstawa została usunięta stan psychiczny się nie zmienił. Wczoraj miałem atak paniki ale muszę zaznaczyć, że byłem bardzo wygłodzony gdyż zacząłem w międzyczasie dietę kopenhaską(głupota) i był to jej 5ty dzień od rana czułem się słabo, dietę olałem i zjadłem u mamy syty obiad. Taki atak zdarzył mi się wcześniej we Wrześniu na weselu kuzyna w URzędzie stanu cywilnego do tego byłem jako świadek, ledwo ustałem na nogach ale dałem rady. Dodam jeszcze, że podobny stan miałem jakieś 2,5 roku temu na studiach i minęło po ok 2-3 miesiącach. Czy może to być spowodowane myślą o czerniaku??Czy może jest to depresja sezonowa?? Chciałem iść do psychologa ale z opinii Wiem, że gość się nie nadaje na tę funkcję i jest beznadziejny dlatego na wtorek umówiłem się na wizytę u psychiatry w mojej przychodni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaję mi się że to nerwica lękowa. boisz sie czegoś- w tym przypadku czerniaka i to tkwi w Twojej podświadomości.nie nazwałabym tego hipochondrią, mimo tego że chodzi o chorobę.radzę wybrać się do psychologa bądz psychiatry , bo jeśli to olejesz to tak jak w moim przypadku przerodzi się to w hipochondrię i wtedy będziesz przekonany o czerniaku i o milionie innych nowotworów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...a może to wszystko nie ma najmniejszego sensu...

Może lepiej odejśc :arrow: zapomniana, odżucona, kochająca lecz niekochana...

Ja już chyba nie mam na to wszystko siły, przerosły mnie problemy życia codziennego...

A miało byc tak pięknie, miało nie wiac w oczy nam... a tu wieje, cholernie wieje...

Poszedł sobie, zamknął drzwi i poszedł, stwierdził, że nie dorósł, że nie podoła zadaniu bycia głową rodziny...

Poszedł i nie wraca, nie pyta, nie dzwoni to chyba nie kocha... a ja???

Ja kocham, tą samą młodzieńczą (naiwną) miłością co kiedyś ale już nie tak...już nie tak mocno...ja mu chyba tego nie wybacze!! Głupia- poszedł sobie-ale musi wrócic, musi!!!! Zapomniał o nas???

Ja nie chce o tym myślec, chce się cofnąc w czasie, uciec od problemów??? Ale jak??? Chyba tylko... ale jak i czy wtedy będzie lapiej??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze chcialam dla wszystkich dobrze, potrafilam oddać ostani grosze komus na bułke a sama chodziłam głodna, nie oczkiewałam słowa dziękuje, ale pewnego dnia doszłam do wniosku ze ludzie oczekuja ode mnie zebym byla nie soba tylko taka jak im pasuje, nikt nie słucha moich problemow z sercem z przyjaciólmi ktorych nie mam nawet z rodzina bo ja ich nie powinnam miec w koncu jestem zamozna i mam dobre ubrania. patrze w lustro i widze tłusta obrzydliwa dziewuche. od paru tygodni wole siedziec sama w domu i zamulic sie w siebie anizeli wyjsc do ludzi, bo ludzie potrafia gadac tylko o sobie a moje problemy potrafia podsumowac jedynym zdaniem ; wez sie w garsc bedzie dobrze . ale ja wiem ze nie bedzie dobrze. nie myśle o śmierci bo boje sie boga i nie chce zeby ktos cierpial moja smiercia tylko czy ktos by cierpiał?nie wiem czy to depresja ale nie radze sobie juz z soba. jedyna rzecza ktora sprawia mi przyjemnosc to jedzenie, jem chodz nie jestem glodna. i płacze, skrapliwie to ukrywam. od bliskich słysze; nie gadaj głupot to nie jest depresja jestes głupia! nie radze sobie juz z tym .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga rito34e wiem że nie ma nic bardziej wkurzajacego niz mówienie weź sie w garść. Wiesz sa pewne objawy które charaktryzuja depresje są to min. smutek przygnebienie, niemożność odczuwania radości, apatia niechęć do działania, problemy ze snem, zmniejszenie lub nadmierny apetyt, uczucie zmeczenia, lęk uczucie napiecia wewnętrznego, niska samoocena, poczucie beznadziejności,itd, pojawienie sie takich dolegliwosci nie musi oznaczac depresji ale jesli dostrzegasz wiekszość z nich i te objawy trwają dosyc długo skonsultuj sie ze specjalista a przede wszystkim musisz pogadać z rodziną bo jezeli istnieje taki problem nie mozna tego bagatelizowac ja sama wiem że cięzko z tego wyjsc zwłaszcza gdy nie ma sie wsparcia w rodzinie ważne jest by uswiadomili sobie ze taki problem istnieje. Ja choruje na depresje od 4 lat ale od niedawna zaczęłam to leczyć im szybciej tym lepiej. Z tego co piszesz wnioskuje ze jestes naprawdę ciepłą i wrazliwą osoba walcz o siebie i jeżeli bedziesz powtarzać sobie ze jesteś obrzydliwa naprawde w to uwierzysz ciagle powtarzane kłamstwo staje sie prawdą i pamietaj nie ma kobiet brzydkich są tylko takie które nie wiedzą że są ładne Trzymaj sie ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja troche nie na temat ale cóz nie będe zakładac nowego wątku ,jestem na forum od prawie roku i fazy depresyjne raz sa raz ich nie ma ,jest dzien totalnych szaleństw,euforii lub totalnego smutku...ale jest we mnie coś dziwnego potrafie manipulowac ludzmi choc wcale tego nie chce potrafie uzaleznic od siebie druga osobe jak od narkotyku,potrafie byc grzeczna dziewczynką a za moment dziwką ,potrfaie sie dopasowac do każdj sytuacji i kazej osoby...jestem uniwersalna i owijam sobie wszystkich wokół palca choc wcale tego nie chce,jestem swietna aktorką tylko w tym problem ze ja niewiem gdzie sie zgubiłam po drodze i jaka naprawde jestem??? kiedy jestem sobą? kim jestem?

myslałam ze nie mam marzeń ....mam jedno móc czuc życie i byc sobą...

Czy to mozliwe? czy do końca zycia bede jak maszyna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rito34e, to straszne, co piszesz i racja, ze jesli bedziesz tak o sobie myslec, to sama w to uwierzysz. Poszukaj w swojej okolicy kogos, kto uczy panowania nad emocjami przy pomocy NLP. Moja corka cztery miesiace chodzila na terapie z powodu depresji i brala leki. Wszystko nieskuteczne. Terapeuta polecil jej w koncu spotkanie z trenerka NLP. Po dwoch spotkaniach trzygodzinnych zobaczylam ja smiejaca sie i przestala brac tabletki. Moze i Tobie pomoga te metody. Szczerze zycze :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GabiM, nikt nam nie obiecywał, że będzie łatwo i przyjemnie.. niestety :( Piszesz, że zapomniał "o was" masz dzieci?

 

Rita34e, chwilowa niemoc nie musisz oznaczać depresję ;) Jednak jeżeli jest Ci źle to faktycznie powinnaś udać się do specjalisty ;) A co do tych, którzy mówią "weź się w garść" -> pieprzyć ich ;p Pamiętaj, że oni nie koniecznie potrafią pomagać. A może nie potrafią zaoferować tego czego teraz najbardziej potrzebujesz? To tylko ludzie. Wiem, że to brzmi jakby ich broniła, ale warto na sytuację popatrzeć obiektywnie. Może spróbuj im powiedzieć wprost czego oczekujesz, potrzebujesz.

Z tego co napisałaś, jesteś osoba empatyczną. Takim najtrudniej pomagać z punktu widzenia osób, które nie potrafią tak "czuć". Nie miej do nich pretensji.. szkoda nerwów/łez.

I nie myśl o śmierci.. lepiej pójdź na spacer z mp3 na uszach i napawaj się cudownym zapachem świata po deszczu. Życie składa się z malutkich przyjemności, niesamowitych chwil.. więc nie płacz w poduszkę, bo możesz ich nie zauważyć a szkoda by było ;p

 

Mini1982, to brzmi jak borderline ;p Nie, nie jesteś maszyną.. tylko kobietą ;p O zmiennej natrze, z burzą hormonów i mega ciekawą osobowością.. ja jestem podobna ;p I też mnie to czasem wkurza. Ale dzięki temu to chociaż to życie ciekawsze jest.. wczoraj Dr. Jekyll dzisiaj Mr. Hyde :P

Zalety, kochani.. patrzcie na zalety ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam czternaście lat, a moje problemy zaczęły się dwa, może trzy lata temu. Zaczęło się od papugi. Może dla niektórych brzmi to śmiesznie, jednak myślę, że ona była początkiem. Było to moje trzecie zwierzę, poza dwoma psami. Jednak papuga żyła tylko tydzień, rodzice kupili więc drugą, niestety, po miesiącu straciłam i ją. Dręczona wyrzutami sumienia, że to ja ją zabiłam, że zrobiłam coś źle, postanowiłam, że zapełnię pustkę po papudze. Namówiłam rodziców na fretkę. Jednak znów kupiłam papugę. Ta papuga nie umarła, jednak nie spodobała się rodzicom, była strasznie krzykliwa, a w domu było dwuletnie dziecko. Za namową rodziców, zdecydowałam się ją sprzedać. Myślałam, że przypomina mi poprzednie zmarłe papugi, że nie będzie mi już ich przypominać. W wakacje dostałam fretkę. Żałowałam, że sprzedałam papugę. Starałam się jak mogłam, jednak znów pojawił się problem: dla rodziców był to tylko śmierdzący, nie robiący do kuwety, agresywny przedmiot. Nie chciałam oddać fretki. Zamknęłam się w sobie, żyłam tylko fretką, dla fretki, całymi dniami siedziałam w swoim pokoju. Zaczęły się awantury, rodzice, szczególnie ojciec, zaczęli wszystko mi wypominać. Mam aparat na zębach, noszę go już siedem lat ze względu na poważną wadę, w dzieciństwie zaniedbałam zęby, przez co nie są one śnieżno białe. Od tego sie właśnie zaczęło, mówił że nie widział gorszych brudasów odemnie, że jestem jak świnia, że powinna wziąść swoje śmierdzące zwierzę, którym się nie zajmuję i wynieść się do szopy. Ośmieszał mnie przed innymi. Codziennie się ze mną kłucił. Poddałam się, miałam dość. Straciłam i fretkę. Zamykałam się w swoim pokoju, słuchałam smutnych piosenek, wyobrażając sobie, jakie mogłoby być moje życie, chciałabym był inną osobą, czułam, i czuję się jak śmieć, jakbym dla nikogo się nie liczyła, nikt nie pamięta o mnie, nikt mnie nie potrzebuje. Staram się siebie zmienić, udaje kogoś, kim nie jestem, staram się być postrzegana inaczej, ciągle stoję z boku, nikt się mną nie interesuje. Nic mi nie wychodzi, stałam się powolna, nie mam już powodów do rodości, zawsze udaję kogoś innego, chociaż tego nie chcę. Kiedyś uczyłam się świetnie, teraz wszystko wychodzi mi gorzej, nie jestem w stanie osiągnąć najprostszych celów. Nie dawno siostra cioteczna namówiła mnie do kupna szczurów, fretkę straciłam ok. rok temu. Był to bląd, cały czas boję się, że je stracę, że ojciec znów coś wymyśli, że się poddam. Nie chce z nikim rozmawiać, jestem nerwowa, codziennie kłócę się z rodzicami, płaczę, nie mogę się skoncentrować. Boję się przyszłości, jutra. Rodzice się ze mnie wyśmiewają, mówią, że nic nie jest w stanie mnie zadowolić, bo jestem rozpuszczona, że nic nie robię, ciągle podając mi przykłady, jak to inni mają gorzej, jestem leniwa, kłamliwa, robię z siebie ofiarę losu. Przez ostatnie miesiące całe dnie spędzam z słuchawkami na uszach, w pokoju, z zasłoniętymi oknami, wyobrażajac sobie smutne sytuacje, z których jestem w stanie wyjść. Mam wrażenie, że stwarzam sobie inny świat, lepszy, w którym nigdy nie będę, co wprawia mnie w jeszcze większy smutek. Ostatnio chciałam coś w swoim życiu zmienić, sprawić żeby wkońcu coś mi wyszło, więc postanowiłam, że będę ćwiczyć z psem agility. Oczywiście to kolejna rzecz, która mi w życiu nie wyszła, staram się panowac nad psem, jednak wciąż jestem wyśmiewana przez ojca, który woła psa, rozprasza go, robi mi na złość, wciąż twierdzi, że to jego pies, że może z nim robić co chce. Sam uważa siebie za świętego, mimo iż praktycznie codziennie musi wypić. Nie wiem co mam robić. Mam wrażenie, że ja nie panuję nad sobą, swoim życiem. Żałuje każdej decyzji, której podjęłam. Moi rodzice śmieją się ze mnie, nie jestem w stanie z nimi inaczej rozmawiać, niż poprzez kłótnie. Chciałabym umrzeć, jednocześnie jednak boję się śmierci. Nie wiem co mam robić, jak sobie pomóc... Wszelkie próby znalezienia sensu życia kończą się na niczym, widocznie tak musi być...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hey, nazywam się Magda i mam osiemnaście lat. Od niedawna odczuwam nie chęć do spotykania się z ludźmi, wychodzenia z domu, korzystania z życia, teraz najchętniej zaszyłabym się, gdzieś gdzie nie miałabym kontaktu z cywilizacją. Nie wiem co się ze mną dzieje, bo wcześniej byłam duszą towarzystwa, wszędzie było mnie pełno, nie mogłam usiedzieć w miejscu, nauka imprezy wyjazdy praca i tak w koło... NIe dawno zaczęłam mieć problemy w relacjach z matką. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać, a jak się staramy to kończy się to kłótnią, która najczęściej prowadzi do tego, że wychodzę z domu sama na spacer. Mama potrafi się zdenerwować o nieumytą szklankę, nie ustawione buty czy o kwiatki jak stoją w innym miejscu. Wydaje mi się, że też jej coś dolega ale ona do tego się nigdy nie przyzna, bo jest zbyt dumna. Gdy kłócimy się często słyszę, jak mówi, że nie chce mnie widzieć, żebym wynosiła się z jej życia, że nie jestem jej córka, nie kocha mnie, więc jest jej obojętne co ze mną się dzieje. Po tych słowach często nie potrafię się uspokoić. Wcześniej dzwoniłam do chłopaka i zazwyczaj spotykaliśmy się, rozmawialiśmy, uspokajał mnie i to mi pomagało. Dawało myśl, że będzie dobrze i dam sobie rade. Żyliśmy w dobrych relacjach między jego a moją rodziną, przyjeżdżaliśmy na weekendy, urządzaliśmy rodzinne grille, plany wspólne na wakacje... Niestety 2 tygodnie temu zerwaliśmy. Byliśmy razem 8 miesięcy. Nagle nabrałam niechęci do ludzi, w domu zamykam się w pokoju i leże na łóżku albo oglądam kolejny film na dvd. Nie mogę spać, nie chce mi się jeść, nie odczuwam potrzeby wyglądania dobrze, nie chce spotykać ludzi, rozmawiać z nimi i wychodzić z domu. Ale nie odczuwam nudy. Denerwuje mnie bałagan. Wystarczy jak coś nie leży na swoim miejscu, zaraz muszę to poprawić. Jedyne zajęcia, które pozwalają mi w jakiś sposób się uspokoić to sprzątanie i gotowanie z muzyką. Denerwuje mnie kiedy ktoś mnie o coś pyta, chce porozmawiać. Nie wiem co się ze mną dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej mam osiemnaście lat i mam podobny problem jak Magda. Tylko że nie wiem ile to u mnie już trwa bo w wieku 14 lat zamknelam się w sobie ale to trwało kilka miesięcy sama jakoś z tego wyszłam. Zaczęłam się uśmiech i to bardzo, byłam ciągle uśmiechnięta ale od temtego momentu co jakis czas myślałam o samobójstwie. I nagle dwa lata temu znowu wszystko prysło przestałam się już tak smieć robiłam się coraz bardziej poważna. Coraz bardziej do obłędu doprowadzało mnie moje środowisko kilka razy pocięlam się, aż wkońcu zobaczyła to moja przyjaciółka rok temu i obiecałam jej że więcej tego nie zrobi. Wtedy wogóle się coś zmieniło coraz rzadziej wychodziłam ale jednak udawałam że jest wszystko dobrze. Robie dobrą mine do złej gry. Jednak ostatnio unikam spotkania z tą przyjaciółką czy z kim kolwiek innym. Gdy ktoś mnie się pyta co mi jest to nie potrafie im wytłumaczyc. Poprostu nie mam ochoty wychodzic z domu niechce mi się nawet ubierać. Jednak robie to żeby mama nic nie zauważyła bo nie są potrzebne jescze jej moje problemy. Wiem, że nikt mnie nie zrozumie wśród znajomych. Nie wiem co mam z sobą zrobić, Może ktoś z was to wie...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×