Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

boża krówko,

wybitnie za mocno się denerwujesz. To tylko wymiana poglądów, dyskusja - czyli clue wolności słowa. Nie pisałam, że masz kogokolwiek przepraszać i że kogokolwiek obraziłaś - napisałam o faux pas.

 

Wyluzuj... :roll:

 

Teraz jeszcze wmawiasz mi, że się denerwuję? Kto tu faux pas popełnił?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boża krówko,

wybitnie za mocno się denerwujesz. To tylko wymiana poglądów, dyskusja - czyli clue wolności słowa. Nie pisałam, że masz kogokolwiek przepraszać i że kogokolwiek obraziłaś - napisałam o faux pas.

 

Wyluzuj... :roll:

 

Teraz jeszcze wmawiasz mi, że się denerwuję? Kto tu faux pas popełnił?

 

Że się denerwujesz wywnioskowałam po 4 wykrzyknikach w Twojej wypowiedzi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważaj, żeby nie skrzywdzić siebie i tego faceta. Ja jak miałam tzw. rebound to skończyło się cierpieniem obu stron.

Z drugiej strony totalnie rozumiem, dlaczego tego potrzebujesz...

 

Jego na pewno nie skrzywdzę, siebie raczej też nie. Czuję się, jakbym weszła w fazę manii, choć nie mam ChAD.

Ta relacja nie ma żadnej przyszłości, to randka, szaleństwo na jeden wieczór, chyba, że znowu przyjedzie do mojego miasta. W sumie nawet nie jest powiedziane, że wylądujemy w łóżku, ma być dyskoteka, picie alkoholu, rozmowy, a co dalej, nie wiadomo. Ale czuję, że tego mi potrzeba, czegoś szalonego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważaj, żeby nie skrzywdzić siebie i tego faceta. Ja jak miałam tzw. rebound to skończyło się cierpieniem obu stron.

Z drugiej strony totalnie rozumiem, dlaczego tego potrzebujesz...

 

Jego na pewno nie skrzywdzę, siebie raczej też nie. Czuję się, jakbym weszła w fazę manii, choć nie mam ChAD.

Ta relacja nie ma żadnej przyszłości, to randka, szaleństwo na jeden wieczór, chyba, że znowu przyjedzie do mojego miasta. W sumie nawet nie jest powiedziane, że wylądujemy w łóżku, ma być dyskoteka, picie alkoholu, rozmowy, a co dalej, nie wiadomo. Ale czuję, że tego mi potrzeba, czegoś szalonego.

 

Jak nikt ma nie zostać skrzywdzony, no to w sumie czemu nie...

Moja relacja też nie miała przyszłości - jednorazowe spotkanie, znaliśmy się długo przez internet, kiedy jeszcze byłam w poprzednim związku. Byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Przyjechał do mnie na trzy dni. Ja nic do niego nie czułam, ale cholernie potrzebowałam bliskości, on się zakochał, chociaż wiedział, że jest zbyt chory na to, żeby to miało jakikolwiek sens.

Jak teraz o tym myślę to były najsmutniejsze pocałunki w moim życiu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny tu się jęczy a nie czepia własnych wypowiedzi . Może dajcie sobie po liściu na Pw i Wam przejdzie.

A I Morphine ma chyba trochę racji , jak boża krówka uważa się za zepsutą ( co za paradoks) to niech sobie będzie.

To że człowiek czuje się jakby miał 100 tyś awarii to jeszcze nie znaczy że jest " zepsuty " .

 

No to ja sobie pojęczę .

 

aaj , ojj, ehh , kurva, aajj , ojej, uhmm,ahm, eeh.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak nikt ma nie zostać skrzywdzony, no to w sumie czemu nie...

Moja relacja też nie miała przyszłości - jednorazowe spotkanie, znaliśmy się długo przez internet, kiedy jeszcze byłam w poprzednim związku. Byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Przyjechał do mnie na trzy dni. Ja nic do niego nie czułam, ale cholernie potrzebowałam bliskości, on się zakochał, chociaż wiedział, że jest zbyt chory na to, żeby to miało jakikolwiek sens.

Jak teraz o tym myślę to były najsmutniejsze pocałunki w moim życiu :(

Ta znajomość jest na tyle szalona, że aż mi trochę wstyd pisać tutaj o tym na forum. Niejedna osoba pewnie złapałaby się za głowę.

Ale mam jedno życie i mam nadzieję, że to będzie świetny wieczór :)

To jest bardzo przystojny, inteligentny i dojrzały mężczyzna. Bardzo mi imponuje. Mam tylko obawy, czy ja mu się na tyle spodobam, bo widział tylko zdjęcia mojej twarzy :roll: Do tego spotkania jeszcze miesiąc czasu, więc pewnie wyślę mu do tego czasu trochę swoich zdjęć :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh... starszy i dojrzały to był mój drugi rebound :roll:

Nie da się ukryć, że taki facet może bardzo dowartościować, dać poczucie bezpieczeństwa i dostarczyć naprawdę dobrego seksu (doświadczenie, cholera, robi swoje) 8)

Ja miałam pecha, bo facet miał coś z głową, ale póki masz odpowiedni dystans, to możesz sporo wyciągnąć z takiej relacji dla siebie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh... starszy i dojrzały to był mój drugi rebound :roll:

Mnie lgnie do starszych i dojrzałych. W sumie nawet do konkretnego mężczyzny (dojrzałego i żonatego) :roll: Tak, szaleństwo..Powoli nie daje sobie z tym rady. Ciężko jest ukrywać uczucie miesiącami. Już mnie "rozrywa" od wewnątrz, a do tego depresja..Ups, miałam o tym nie pisać w sumie na forum :-|:hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Morphine, akurat w tej znajomości to ja mam coś z głową :lol: W końcu nie przez przypadek biorę te leki ;)

On może nie jest aż tak bardzo stary, bo ma 38 lat, czyli jest 12 lat starszy ode mnie, więc raczej nie mógłby być moim ojcem.

Ale z tego co widzę, to rzeczywiście, ciągnie mnie do takich mężczyzn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Morphine, akurat w tej znajomości to ja mam coś z głową :lol: W końcu nie przez przypadek biorę te leki ;)

On może nie jest aż tak bardzo stary, bo ma 38 lat, czyli jest 12 lat starszy ode mnie, więc raczej nie mógłby być moim ojcem.

Ale z tego co widzę, to rzeczywiście, ciągnie mnie do takich mężczyzn.

 

U mnie była różnica 10 lat - to dawało mi złudne poczucie, że to jeszcze na tyle mało, że coś może z tego być :roll:

Ale już później nigdy mnie nie kusiło do takich - Narzeczony jest tylko dwa lata starszy 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jakoś czarno widzę swoją przyszłość. Pewnie zostanę samotną karierowiczką, która porusza się tylko z domu do pracy, z pracy do domu, w którym nikt nie będzie czekał. A moje relacje z mężczyznami pewnie będą takie, jak teraz. Jakieś dziwne randki, spotkania, które do niczego nie prowadzą. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jakoś czarno widzę swoją przyszłość. Pewnie zostanę samotną karierowiczką, która porusza się tylko z domu do pracy, z pracy do domu, w którym nikt nie będzie czekał. A moje relacje z mężczyznami pewnie będą takie, jak teraz. Jakieś dziwne randki, spotkania, które do niczego nie prowadzą. :roll:

 

Jak to czasem mówię przyjaciółce: "Pi rdolisz, że aż głowa boli" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jakoś czarno widzę swoją przyszłość. Pewnie zostanę samotną karierowiczką, która porusza się tylko z domu do pracy, z pracy do domu, w którym nikt nie będzie czekał. A moje relacje z mężczyznami pewnie będą takie, jak teraz. Jakieś dziwne randki, spotkania, które do niczego nie prowadzą. :roll:

 

Jak to czasem mówię przyjaciółce: "Pi rdolisz, że aż głowa boli" ;)

 

Ale jakie ja mam perspektywy? Nie jestem ładna, nie jestem szczupła. Mało komu się podobam. A nie oszukujmy się, wygląd też ma znaczenie. :roll: Charakter też podobno ciężki, bo po przejściach, bo mam depresję. Tylko zwierzęta mnie lubią, bo piesek babci strasznie się do mnie przykleił, choć jestem zupełnie obcą osobą, którą widział pierwszy raz w życiu. Ale zawsze tak było, zwierzęta do mnie lgną, bo ja je uwielbiam głaskać, bawić się z nimi, czy to pies czy kot, czy nawet świnka morska. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agnes, uroda to po pierwsze kwestia wysoce subiektywna, a po drugie - ulotna. Jak tu zawsze na forum prawię: póki nie masz jakiejś deformacji twarzy czy czegoś takiego to zawsze jesteś w czyimś typie. Ja się wiele razy chwytam za głowę jak pieję z zachwytu nad jakąś aktorką, a mój N patrzy na mnie jak na wariatkę: "Ona jest ładna? Mnie tam się wcale nie podoba". A ja bym się dała pokroić, żeby wyglądać jak ona.

Po prostu każdy ma inne oczekiwania i tyle. I nie każdy lubi szczupłe. Ja sama się oglądam za laskami, które mają pełniejsze uda, nie lubię patykowatych nóg 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Morphine, niby tak, tylko dlaczego każdego swojego faceta poznawałam przez internet? Bo z początku wydaję się być inteligentną, miłą osobą, a na wygląd przymykali oko. A z czasem jeszcze wychodzi okropny charakter. Komplementy odnośnie wyglądu dostaję tylko od mężczyzn poznanych przez internet. Ewentualnie w realu interesują się mną mężczyźni 50 czy 60 +, którym podoba się każda młoda dziewczyna.

Jestem szara, nijaka, brzydka i gruba. Moja samoocena jest na poziomie = minus 10.

Ale chodzę na psychoterapię, więc jest cień szansy, że moja samoocena się poprawi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agnes, ja mojego N też poznałam przez internet 8) Po prostu w ten sposób łatwiej jest najpierw czegoś się o kimś dowiedzieć. Ja na niego bym nie zwróciła uwagi na ulicy, ani on na mnie. Generalnie nie mam typu urody modelki, za którą ktoś się na ulicy ogląda czyli jak większość ludzi na tej planecie jestem przeciętna ;) Ale to ile mamy ze sobą wspólnego, czym się interesujemy etc. razem w wyglądem łączy się w pakiet, który jest bardzo atrakcyjny dla obojga z nas.

Przynajmniej wiem, że jak będę miała po porodzie rozstępy, albo wypadną mi włosy po chemioterapii to nie będzie to dla niego koniec związku.

Oprócz tego naprawdę dużo uroku dodaje pewność siebie. Czasem zna się taką osobę - nie jest nazbyt urodziwa, ale coś z niej takiego promieniuje, że sznury facetów się ustawiają...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozstępów na ciele mam mnóstwo, ale świeżych, jeszcze czerwonych niedawno się dorobiłam na brzuchu, bo dużo przytyłam. Oczywiście przez ogromny apetyt po lekach. Teraz nawet jak mało jem, to i tak nie chudnę, bo moja przemiana materii jest tragiczna po Wenlafaksynie. Dobrze chociaż tyle, że waga stoi w miejscu od 3 miesięcy i więcej nie przybywa. Ale innym przychodzi łatwo oceniać, a nie zdają sobie sprawy co leki potrafią zrobić z człowieka. Po innych lekach, 3 lata temu, dostałam jadłowstrętu i schudłam 15 kg w 1,5 miesiąca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozstępów na ciele mam mnóstwo, ale świeżych, jeszcze czerwonych niedawno się dorobiłam na brzuchu, bo dużo przytyłam. Oczywiście przez ogromny apetyt po lekach. Teraz nawet jak mało jem, to i tak nie chudnę, bo moja przemiana materii jest tragiczna po Wenlafaksynie. Dobrze chociaż tyle, że waga stoi w miejscu od 3 miesięcy i więcej nie przybywa. Ale innym przychodzi łatwo oceniać, a nie zdają sobie sprawy co leki potrafią zrobić z człowieka. Po innych lekach, 3 lata temu, dostałam jadłowstrętu i schudłam 15 kg w 1,5 miesiąca.

 

Ja zawsze byłam niejadkiem, a jak dostałam mirtazapinę to jadłam wszystko co mi podeszło, więc czuję ten temat. Zawsze możesz spróbować zmienić leki, poszukać jakichś, które zostawią apetyt w spokoju. A jak na tych lekach Ci dobrze, to po prostu mieć wy*ebane 8) Albo mieć wy*ebane i zbierać oprócz tego na laser i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze byłam niejadkiem, a jak dostałam mirtazapinę to jadłam wszystko co mi podeszło, więc czuję ten temat. Zawsze możesz spróbować zmienić leki, poszukać jakichś, które zostawią apetyt w spokoju. A jak na tych lekach Ci dobrze, to po prostu mieć wy*ebane 8) Albo mieć wy*ebane i zbierać oprócz tego na laser i tyle.

No tak się składa właśnie, że czuję się naprawdę dobrze na takim zestawie. Wenlafaksyna fajnie pobudza, daje energię do działania, pozwala się skoncentrować na zajęciach i nauce. Jestem też mniej senna. A mirtazapina mnie idealnie usypia, biorę tabletkę i po pół godziny śpię jak zabita, bez męczenia się w nocy. Już nie wspomnę o tym, że zupełnie zniknęły myśli samobójcze. Może czuję bezsens swojego życia, ale jest i tak o niebo lepiej. Ale wszystko kosztem czegoś... A nawet moja najbliższa rodzina (czy nawet, o ironio, moje otoczenie), nie potrafi zrozumieć, że te leki, które biorę, to nie jest witamina C, a substancje, które mocno oddziałują na układ nerwowy i niosą szereg działań niepożądanych :roll: Tym bardziej, że jeszcze leczę się na padaczkę i 2 dodatkowe leki do zestawu to moje leki przeciwpadaczkowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro koniec roku, a więc czas na małe podsumowanie A.D 2015(jak do tej pory najgorszego w całym życiu) , a więc:

 

- wylądowałam w szpitalu ( 7 razy ) , co daje ok. 8 miesięcy wyjętych z życia

- przybyły mi 2 nowe choroby(do dotychczasowych trzech)

- podjęłam 2 próby samobójcze(niestety nieudane)

- pogryzł mnie pies

- podjęłam się psychoterapii z której zrezygnowałam

- moja mama prawie umarła

- zwolniłam się z pracy

- zerwałam wieloletnią znajomość

-schudłam 12kg, potem przytyłam 7kg, potem znów schudłam ok. 5kg

- w największym kryzysie mojego życia odwrócili się ode mnie wszyscy moi pseudoprzyjaciele, znajomi i rodzina ;)

- wpierdoliłam opakowanie(lub więcej) przynajmniej 23 różnych rodzajów leków

- zarejestrowałam się na tym forum

- poznałam "przelotnie" mnóstwo nowych osób i nabyłam nowe życiowe doświadczenia, które zmieniły mój światopogląd o 180 stopni

 

a jak u Was? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×