Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

Rango,

to, że ktoś popełnił samobojstwo czy nie poradzil sobie po wyjsciu z oddzialu nie musi jeszcze oznaczac, ze sam oddzial byl zly.

po drugie: jakim cudem ty schudlas po antydepresantach? po nich sie glownie tyje i to sporo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zalezna, Nie pisze że jest dobry czy zły dystansuje się do tego i nie wiem jak tam jest chodzi mi o opis który jest humorzasty pisany zapewne przez zaburzoną osobę, ludzie to maja przygody. Wielu ludziom zapewne pomógł i pomoże. Jeszcze coś takiego znalazłem:

 

Znałam trzy osoby, które rozpoczęły tam terapię. Dwie z nich jej nie ukończyły z

powodu nawiązania niedozwolonych oddziałowych romansów, trzecia wyszła w czasie

regulaminowym. Po powrocie na łono społeczeństwa podjęła kilka poważnych decyzji

(np. zerwała z długoletnim partnerem i zamieszkała z dziewczyną - czyli

najwidoczniej poczuła się bi). Ale nie wiem, jak sobie obecnie w życiu radzi -

dawno jej nie widziałam.

Pozostałe dwie moje znajome do dzisiaj borykają się z problemami. W ich wypadku

7F nic nie zmienił (może nie zdążył, skoro je po dwóch-trzech miesiącach

wyrzucili). Ale to miejsce, jak pewnie wiesz, ma generalnie niezłą opinię, tyle

że trudno się tam dostać. I łatwo wylecieć za seks.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haha nie wiem jak tam jest mniejsza z tym ale spotkałem zapewne podkoloryzowany i komiczny opis z przymrożeniem oka:

 

 

Ja byłam. Pisałam już nawet kiedyś o tym. Mogę skopiować tekst.

01.013 "Troje z moich znajomych borderow z 7f zle skonczylo po tej terapii. Bilans? jedno samobojstwo, druga laska wyladowala na odwyku, a trzecia rozbila swoje wieloletnie malzenstwo, bo... uciekla z pacjentem.... ot, moja subiektywna ocena..."

Tak było kiedyś. Teraz mogę napisać obszerniejszy tekst. Generalnie NIE POLECAM tego oddziału i radzę trzymać się od niego z daleka.

Podam parę przykładów. Czytacie opinie jak to wszystko fajnie, pięknie, że ludzie sobie chwalą ten oddział... Dobrze, to piszą Ci, którzy są zadowoleni z "pobytu". I uwierzcie mi, to bardzo NIELICZNA grupa. Prawda jest taka, że Ci, którym ta terapia zaszkodziła mają tak dość tego oddziału, że nawet nie im się pisać na forach, czytać o tym oddziale itp. Proste i logiczne.

Oni tam nie leczą, oni chcą żebyś był przeciętnym. Każdy Twój ruch jest analizowany: oglądasz się w lusterku - masz narcyza, grozisz paluszkiem? - masz osobowość paranoidalną, czytasz książki? - izolujesz się-masz osobowość schizoidalną, ścielisz równo łóżko? - pewnie masz osobowość anakastyczną, a jak się lubisz bawić to pewnie jesteś histrionikiem. Nie, nie przesadzam. Tak tam jest. Przykład: jestem plastykiem, lubię rysować. Moja terapeutka wzięła sobie urlop więc rysowałam więcej. No i zaczęły się wywody, że "mam kontakt intymny ze sztuką", że to wagary od terapii. W pięcie mam płytkę tytanową, więc trochę "stukam" jak idę. Odpowiedź? Że muszę być bardzo naładowana złością, bo tak chodzę. Gdy "startowałam" na oddział byłam bardzo wychudzona po antydepresatach. No i zostałam na wylocie pacjentek anorektyczek. Pielęgniarki tak mi nawkręcały anoreksję i bulimię, że omal w to nie uwierzyłam. Przez pół roku zastanawiano się czy mam border czy CHAD i nie potrafili ustalić diagnozy. Teraz wiem, że CHAD. To są drobne rzeczy, ale jest ich mnóstwo.

Żeby nie było, że mówię tylko o sobie to powiem o innych pacjentach. Część z nich zwyczajnie pouciekała. Mój kumpel żegnając się na oddziale powiedział personelowi: Jesteście bandą och...eńców bawiących się w Indian. Drugi kumpel ukończył terapię. Potem poszedł nawet drugi raz. Ale po tygodniu go wypisano. Teraz już nie żyje...

Kolejny znajomy popełnił samobójstwo 5 lat temu.

Z jedną pacjentką zamieszkałam po wyjściu ze szpitala. Wytrzymałyśmy razem miesiąc. Alkohol + leki. Nic ciekawego, nie wytrzymałyśmy razem. Ona też nie chce słyszeć o oddziale. Skończyła na odwyku.

Moja "współlokatorka" z sali uciekła z dnia na dzień ze szpitala nikomu nic nie mówiąc. Koleżanka zza ściany również uciekła (nawet jej w tym pomogłam, potem miałam wyrzuty).

Kiedyś było forum 7f. Było... a dlaczego nie ma? Bo jakaś laska z forum, po wyjściu tak się wkurzyła na oddział, że zadzwoniła na policję i powiedziała, że jest bomba. Forum zlikwidowano.

Kolejna laska bardzo sobie chwaliła leczenie w trakcie pobytu. Była zadowolona, że robi postępy, personel ją chwalił. Po wyjściu stwierdziła, że ona tego nie robiła dla siebie tylko dla personelu. Taki wiecie, typ kujona. I sfiksowała. Od razu po wyjściu pocięła się i trafiła na zamknięty.

Jednemu facetowi na diagnozie powiedzieli, że skończy jako bezdomny na ulicy.

Owszem, po jakimś czasie chciałam się starać o drugie przyjęcie. Pomyślałam sobie, że może da się coś ze mnie wycisnąć. Byłam na pierwszej rozmowie z ordynatorką. Jako, że miałam zapalenie ucha środkowego i brałam krople - miałam problemy ze słuchem i często prosiłam o powtorzenie pytania. I co usłyszałam? Że nie słucham ludzi LOL. Druga sprawa, byłam po tajgerach, trochę mnie roztelepało. Stwierdziła, że jestem alkoholiczką i powinnam iść na odwyk. I że chętnie mi zrobi jeszcze test na obecność tramalu i benzodiazepin. Normalnie nie wierzyłam w to co mówi. Wyszłam, zobaczyłam wielki przenikliwy portret Freuda i stwierdziłam tylko: JA /cenzura/. Zapytała o inne pobyty w Kobierzynie ostatnio. Powiedziałam, że byłam kiedyś na izbie przyjęć, ale mnie nie przyjęto i dano mi do podpisania dokument odmowy przyjęcia. To powiedziała, mi że KŁAMIĘ i oczerniam jej szpital. To ona nie wie co się dzieje czy udaje?

Teraz czuję się znacznie lepiej. Od kilku mam lekarkę, która mnie słucha, rozumie, jest moim psychologiem i zarazem psychiatrą.

 

Tez moge sporo napisac zlego o oddziale, jednak nie robie tego, bo bilans ostatecznie wyszedl na PLUS.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, po długim czasie, zdecydowałem się spróbować i zdzwonić, dostałem termin pierwszej konsultacji. Mam w związku z tym pytanie co do dojazdu, dojadę sobie ze swojego miasta pociągiem na dworzec w Krakowie, co dalej ? Czy da się tam dojechać jakimś busem itp ? w najgorszym wypadku dojadę taryfą, ale ze względu kosztów wolał bym tego uniknąć. Jeśli to pytanie już padło i była odpowiedź to wybaczcie, ale nie mam głowy sprawdzać tych 183 stron. Dziękuję za wszystkie wskazówki i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Który z ośrodków stacjonarnych leczących zaburzenia osobowości polecacie: Kraków 7f, Warszawa IPiN, Komorów, Międzyrzecz czy może Starograd Gdański ? Gdzie oferują optymalną pomoc i czuć zaangażowanie personelu ? Macie jakieś doświadczenia związane z tymi ośrodkami ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leczylam sie rok temu w Krakowie na oddziale 7F i moge polecic to miejsce. Da sie tam odczuc, ze personel jest zaangazowany w swiat wewnetrzny kazdego pacjenta i calosciowo podchodza do czlowieka. Wazna jest tez motywacja i praca wlasna, po wyjsciu tez ejst ciezko, ale na pewno mozna lepiej siebie zrozumiec, co pomaga potem w zyciu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, jest może ktoś kto w obecnym czasie stara się o przyjecie na F7 ?

Ja mam wyznaczony termin drugiej konsultacji na 19.01.

Odkąd usłyszalam o tej terapii i zaczelam podejmowac kroki w kierunku dostania sie tam, caly czas mysle, analizuje a szczegolnie straszliwie sie stresuje cala sytuacja. Szczerze mowiac to zaje.biste nadzieje pokladam w tej terapii troche to traktuje jak ostatnia deske ratunku. Jednoczesnie mam takie mysli ze psychicznie sie tam calkowicie rozlece, rozczaruje, ze sie okaze ze nie mozna mi pomoc itp. ogolnie ze sobie nie poradze i co wtedy?

Jestem przerażona, staram sie pozytywnie nastawiac ale ciezko, ciezko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam wyznaczony termin pierwszej konsultacji na 10 maja. Dzwonię tam w piątki by dowiedzieć się, czy jest możliwość ustalenia wcześniej pierwszego terminu konsultacji.

Też poniekąd traktuję tam terapię jako ostatnią deskę ratunku, ale myślę, że pracują tam na tyle kompetentne osoby, że po 4-ech konsultacjach będą w stanie ocenić, czy mój pobyt tam w jakikolwiek sposób dobrze wpłynie na poprawę mojego funkcjonowania, a jeżeli nie to wskażą optymalne rozwiązanie w mojej sytuacji życiowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dzwonilam tam gdzies w listopadzie i tez pierwotnie termin 1-wszej mialam na maj, dwa razy tam dzwonilam w piatek i mi przesuneli wiec wydaje mi sie ze sa duze szanse ze Tobie tez moga przesunac. Tam jest chyba dosc duza rotacja ludzi, czasem ktos wypadnie czasem zrezygnuje. Ja juz tak sraczkuje jakby to bylo 100 % ze mnie tam przyjma a w sumie to nie wiadomo, zawsze moze sie okazac ze to nie dla mnie, ale mam przynajmniej nadzieje ze ktos kompetentny w koncu powie mi co moge zrobic dla siebie zeby bylo lepiej. Ciekawi mnie jak to wszystko wogole wyglada, nigdy nie bylam na zadnej takiej terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z osobowością unikającą warto tam iść? Nie dobiją mnie tam?

 

Z tego co jest napisane na stronie nie przyjmują pacjentów z rozpoznaniem schizofrenii, zab. os. typu antysocjalnego oraz uzaleznionych od alko, substancji psychoaktywnych, lekow bez szesciomiesiecznego okresu abstynencji.

A na Twoje drugie pytanie nie jestem w stanie odpowiedziec bo mam taka sama jak Ty rozkmine w odniesieniu do siebie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Druga konsultacja za mną. Kolejny termin juz we wtorek! Wszystko wskazuje na to ze mnie tam przyjmą, wlasciwie to juz prawie jestem tego pewna.

Boje się strasznie. Za kazdym razem kiedy tam jestem, od razu mam mysli zeby stamtad uciec. Wszystko się we mnie buntuje przeciw tej terapii. Moja glowa od razu zaczyna generowac mysli typu : "daj spokoj bedziesz opowiadac o sobie obcym ludziom", "będą Cię oceniać", albo wizja- jak to terapeuci tam pracujący wychodzą sobie po pracy do knajpki i opowiadaja sobie zabawne anegdotki o pacjentach przy piwku- kupa smiechu ha ha

To tak dlugo ... az 6 miechów.... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sebo001 no spoko w sumie, nastawiam sie psychicznie na pobyt tam. Mialam rozmowe z terapeutka i w sumie nie powiedziala mi nic czego bym o sobie nie wiedziala. Problem nie polega na tym ze ja nie wiem, chodzi o to jak zrobic zeby bylo inaczej. No coz... mysle ze wyposaza mnie tam w konkretne "narzedzia", dzieki ktorym bede umiala lepiej sobie radzic ze soba.

A z praca to wlasnie ciezko, trzeba to jakos rozegrac. Niestety wszelkie poblemy natury psychicznej, sa wciaz tematem tabu w naszym kraju.

Zastanawialam sie czy nie uprzedzic wczesniej mojego szefa, chcialabym byc fair w stosunku do niego. Moze sie zdziwic :D Co by nie bylo praca jak praca -zawsze mozna zmienic. Zdrowie najwazniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×