Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Moje natręctwa to typowy strach przed schizofrenią, nachodzą mnie niespodziewane myśli, że mój kot leży martwy itd. Klasyka... Przed snem mam okropny natłok. Kiedy przysypiam pojawiają się jakieś myśli z znikąd... Cały czas mam w głowie muzykę, którą danego dnia słuchałam. Zaczynam bać się, że to "głosy", ale tak na prawdę wiem, że to myśli, które jakby wyprzedzają moją świadomość. Są napędzane przez lęk... Najpierw się boję, potem przychodzą te myśli. Ktoś wcześniej pisał, że przed snem "widzą" mu się jakieś głupoty surrealistyczne. Też tak mam, nagle przypominają mi się jakieś zdarzenia, słowa bez kontekstu... Myślałam, że to schizofrenia, ale to nerwica natręctw. Od lat choruję na nerwicą - najpierw typowa lękowa z agorafobią, potem epizody hipochondryczne, dwa lata temu identyczne natręctwa myśli, co teraz. Z tego da się wyjść - trzeba poczekać na działanie leków, olać te myśli - wiem ,ze to czasem graniczy z cudem! Ale żadnej schizy nie mamy!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc

 

Moja NN to glownie jakis paranoiczny strach przed tym ze cos mi sie stanie: wpadne pod pocia g istrac enogi, ulegne ciezkemu wypadkowi komunikacyjnemu po , ktorym bed ewarzywem, albo ze mnie pobija jakies drech yi bed eoszpecony, etc. Mam tez leki przed chorobami: rakiem, Aids..kiedys np wkrecalem sobie ze mam zaplenie opon mozgowych i tym podobne klimaty....

 

Przez to wszystko jestem domatorem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Thd2000:

 

Byłeś z tym u psychologa,psychiatry?

Nie możesz zamykać się w czterech ścianach,bo taka izolacja wszystko pogorszy.

Ja boje się,że komuś coś zrobię(chodzi mi o rodzinę,bliskich),ale zawsze staram się to zwalczać i powtarzać,że nie ma takiej opcji,choć czasem ch**a mi to daje.

Narazie jestem umówiona na wizytę u specjalisty,ale to po egzaminach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy natrętne myśli związane są też z waszą wyobraznia ja teraz mam tak że boję sie o to ze zobacze to co sobie wyobrazam i zaczne gadac do tego lub cos innego.Dzisiaj na przykład wobrazalem sobie jakies demony i bałem sie ze zaraz to zobacze ....to naprawde mnie wykonczy;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam to! Miałam tak dwa lata temu. To zwykłe natręctwa, wierz mi - da się je pokonać. Niczego nie zobaczysz :) Ja sobie wkręcam schizofrenię, ale psychiatra mi powiedziała, że nawet jakbym bardzo chciała to mi daleko :D Więc głowa do góry, to nerwica. Wiem jak to potrafi umęczyć. Nie staraj się na silę o tym nie myśleć, bo mówiąc sobie: "Nie myśl", zaczynasz to robić. To trzeba po prostu przeczekać, wmówić sobie, że przejdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wildcat cy masz czasem wrażenie kiedy tak intensywnie myślisz o tym, że zrobisz coś kimuś, ze tego chcesz?

 

Gocha123 taka chec to tez napedzana jest NN. Checi, mysli, wyobrazenia, to wszystko sztucznie wytworzone. A jak dlugo bedziesz sie o to obwiniac, tak dlugo Ci to nie da spokoju. Tak to juz dziala niestety

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio zaczęłam okładać się pięściami po głowie, kiedy nie mogłam już dłużej znieść natrętnych myśli... pomaga na chwilę. :(

 

No są te myśli wkurzające, ale poza siniakami chyba żadnych długotrwałych pozytywnych efektów nie przyniesie takie okładanie. Spróbuj się jakoś zrelaksować może. Niedługo wakacje, możesz się wyrwać na łono natury gdzieś i wyciszyć. Mnie osobiście bardzo uspokoiła praca na stajni. Ale nie tylko jazda ale "full service" z czyszczeniem koni i boksów ;) W ogóle zajęcie się czymś pomaga na te natręctwa, a myślenie o tym żeby nie myśleć tylko nakręca tę spiralę myślową. W ogóle jak się człowiek zmęczy to nie ma o niczym siły myśleć i wtedy głowa odpoczywa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neurotic, swoją wyobraźnie traktuję, jak ostoję w ciągłej tułaczce. Miejsce, gdzie mogę się schronić, gdy dokuczają mi trudy, z jakimi się zmagam. Dzięki niej umiałam odpocząć się, uzyskać spokój, wyciszyć się. Cierpię, gdy jedyne miejsce przynoszące ukojenie, zawodzi i przyczynia się do dodatkowych męczarni. W dodatku, kiedy wytwarza tak potworne obrazy i powoduje urojenia. Wiem, że skuteczne jest poszukanie zajęcia i odciągnięcia się od brutalnych myśli, ale nie mogę ciągle znajdować się w ruchu, potrzebuję odpoczynku. Kiedy tylko przysiądę i zacznę się zastanawiać, wszystko wraca. Nie wytrzymuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DanceWithTheWind - zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo.Też zawsze byłem "myślicielem" i lubiłem sobie porozważać wiele różnych spraw w ciszy i spokoju. Kiedy pojawiła się NN to ciężko się było się skupić. Ale moja głowa naprawdę potrzebowała chwili żeby złapać drugi oddech i pomogło. Mnie akurat wysiłek fizyczny pomógł, Tobie może pomóc jakiekolwiek zajęcie, które zajmie Twoją uwagę. Oczywiście na początku nie jest łatwo ale chyba zawsze warto spróbować, choćby dla rozrywki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neurotic, dziękuję za radę, skorzystam i sprawdzę. :smile: Rozglądam się za skutecznym sposobem, dzięki któremu obyłoby się bez bezwzględnego nabijania sobie ogromnych guzów. Właśnie odbijają się skutki wyżywania się na nieszczęsnej głowie, bo dokucza mi teraz nieprzyjemny ból. Poza tym niewiarygodnie to wyczerpuje, zrobiłam się niesamowicie otępiała. Ale na szczęście wreszcie dzień dobiega końca, może jutro się polepszy, trzeba trzymać się nadziei.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musze przyznać, że również próbowałam bicia się po głowie lub uderzania nią o cokolwiek. Momentami pomaga momantami nie. Teraz mam jeszcze nowy problem. Tak już chyba przywykłam do NN, że kiedy mam lepszy dziś i nie mam cały czas natrętnych myśli to czuje się dziwnie, jakbym miła pustkę w głowie. Nie myśle o niczym i wtedy przychodzi mi do głowy myśl, że może warjuję i robię się otempiała. Boję się też w takich momentach, że te moje myśli się gdzieś tam kłębią w ukryciu i potem wybuchną jeszcze silniej niż zwykle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neurotic, swoją wyobraźnie traktuję, jak ostoję w ciągłej tułaczce. Miejsce, gdzie mogę się schronić, gdy dokuczają mi trudy, z jakimi się zmagam. Dzięki niej umiałam odpocząć się, uzyskać spokój, wyciszyć się. Cierpię, gdy jedyne miejsce przynoszące ukojenie, zawodzi i przyczynia się do dodatkowych męczarni. W dodatku, kiedy wytwarza tak potworne obrazy i powoduje urojenia. Wiem, że skuteczne jest poszukanie zajęcia i odciągnięcia się od brutalnych myśli, ale nie mogę ciągle znajdować się w ruchu, potrzebuję odpoczynku. Kiedy tylko przysiądę i zacznę się zastanawiać, wszystko wraca. Nie wytrzymuję.

 

a leki jakies bierzesz na natrectwa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż... Chyba też się do waszej dyskusji przyłączę... Również bowiem mam owa nerwicę natręctw, której moja lekarka nadała miano "zespołu natręctw".

Jest to dla mnie, podobnie jak dla was, przeklęciem.

Moje objawy to:

-mycie rąk co 5-6 minut, będąc w stwierdzeniu, że są nieumyte...

-ciągłe sprawdzanie gazu, drzwi, wyłączników świateł, kranów...

-niepewność i sprawdzanie czy długopis jest zamknięty, czy zeszyt schowany do plecaka itd...

-sprawdzanie czy najbliżsi są w domu, czy oddychają (to w nocy-wstaję i klęczę przy mamie...)...

Najgorzej jest wieczorem. Kiedy kładę się spać, włączają się wszystkie włączniki-światło nie zgaszone, drzwi nie zamknięte....I to nie żeby raz, dwa, ..., dziesięć, tylko po 30 lub więcej razy. Wiecie o której ja się w końcu kładę?!

Ostatnio wzięłam się na sposób: proszę mamę, żeby mnie odprowadzała przed snem do pokoju i zgasiła mi światło. Wtedy "tylko" krótka "rundka" i muszę, pod presją się położyć i w końcu zasnąć....

 

Są jeszcze inne... :cry::cry::-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie cierpię tej choroby, potrafi tak utruć życie... Nawet do głupiego kina nie mogę iść, bo zaraz zaczyna się myślenie. Jako, że moim natręctwem jest lęk przed schizą, dziś w kinie znowu zaczęłam o tym myśleć i zastanawiałam się jak schizofrenicy oglądają filmy, pewnie widzą jakieś znaki, zapisują je, analizują itd. Od razu pojawiły się myśli typu: a jak ja tak zacznę zapisywać, a jak coś zobaczę, ble, ble, ble. Lęk popsuł mi całą zabawę :/ Oczywiści nerwowe huśtanie nogą poszło w ruch, obgryzanie paznokci, ściskanie torby, pocenie się dłoni, płytki oddech. Rozrywka pierwsza klasa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Estel86 - nie jest lekko to sobie wytlumaczyc, ale schizofrenia czy wszystko inne moze Ci sie przytrafic niezaleznie od tego czy o tym rozmyslasz czy nie. Mozna spedzic cale zycie myslac o czyms nigdy tego nie doswiaczajac... wiec szkoda czasu na zamartwianie sie, bo zycie ucieka i swiat szarzeje. Wiem, ze nerwicy nie wszystko da sie przetlumaczyc, ale od czegos trzeba zaczac :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Estel86 - to nie terapełta tylko konował. Leki czesciowo rozwiazuja problem ale dobrze tez jest pracowac nad soba. Ja mimo nerwicy natrectw mysli nadal studiuje, choc nie jest lekko a bylo bardzo ciezko. Dobrze jest powiedziec sobie ze sie nie przejmuje tymi myslami i nie grac z nimi w kotka i myszke. To jest bardzo trudne ale mnie to pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×